« Wzrok orli drugiej kategorii Pizańskie spacerowanie »

Lucca i jej (estetyczne) smaki

Lubimy nie tylko piosenki, które już kiedyś słyszeliśmy. Dokładnie 13 lat temu pojechałem pierwszy raz do toskańskiego miasta Lucca, które mi zapadło w pamięć i obiecałem sobie, że jeszcze tam wrócę. Znalazłem się tam ponownie kilka tygodni temu. Chciałem sprawdzić, czy to miasto otoczone murem obronnym z czasów renesansu znowu mnie urzeknie swoją architekturą i czy jesienna aura nie zakłóci zwiedzania. Nie liczyłem na wielkie zmiany w samej tkance miasta, w końcu to zabytek, nie byłem jednak pewien, czy przez minione lata nie zmieniła się moja percepcja. Czy moje serce nie zmieniło się w „twardy głaz” i czy nie okaże się, że stałem się obojętny na estetyczne smaki Lukki.
Na szczęście wszystko było na swoim miejscu, moje serce też. Z tym samym, co poprzednio, zachwytem mogłem krążyć po brukowanych wąskich uliczkach, zaglądałem do sklepów, łaziłem po alejkach pachnących deszczem i wilgocią, dostojnie wkraczałem na skąpane w słońcu place a potem dawałem nura do pogrążonych w mroku kościołów. Napawałem się mieszczańską atmosferą Lukki i chłonąłem jej jesienny spokój. Poddałem się testowi, który wypadł celująco. Ani przez chwilę nie miałem tego zwiedzania dosyć, nawet podczas obiadu planowałem, co dalej. W jakie podwórko zajrzę, którą trasę wybiorę, na jaką wieżę się wdrapię.

Nad dachami zabytkowej Lukki góruje kilkanaście wież, ale tylko dwie z nich są „świeckie”. Pierwsza to wieża zegarowa, druga, wzniesiona przez rodzinę Guinigi w XIV wieku, udostępniona jest turystom jako punkt widokowy. Ta wieża jest unikalna: na jej dachu-tarasie rosną najprawdziwsze drzewa (odmiana dębu ostrolistnego). Z daleka to wygląda jakby wieża miała zieloną czuprynkę, a kiedy już pokonamy wszystkie schody przekonujemy się, że drzewa rosnące na tarasie zapewniają miły cień i sprawiają, że oglądanie panoramy miasta może odbywać się w naprawdę przyjemnych warunkach. Gdyby tak jeszcze kranik z napojami… Z Torre de Guinigi rozciągają się rozkoszne widoki : tuż u stóp mamy czerwone dachy i wszystkie wyrastające z gęstej zabudowy wieże, dalej skryta w zieleni nowsza część miasta. Na ostatnim planie otoczone chmurami zielone wzgórza Alp Apuańskich, słynnych choćby ze złóż marmuru w pobliżu Carrary.

Po zejściu na ziemię czekają nas kolejne atrakcje – wspomniane mury obronne i wielkie bramy, przez które można wejść (wjechać) do wewnętrznego miasta. Historyczne centrum jest teoretycznie wyłączone z ruchu kołowego, ale mnogość urzędów, sklepów, restauracji i hoteli sprawia, że różnorakich pojazdów wciąż jeździ tam sporo. Jednak generalnie jest to miasto przyjazne pieszym a spacerowicze i rowerzyści chętnie korzystają z trasy na obwałowaniach murów obronnych. Żeby obejść lub objechać Lukkę dookoła trzeba pokonać zaledwie cztery i pół kilometra. Oczywiście osiedla i zakłady przemysłowe zbudowane po zewnętrznej stronie murów to nadal Lucca, ale trzymajmy się starego miasta. W nim znajduje się dom, w którym urodził się kompozytor Puccini. Przed domem stoi nawet odlany w brązie pomnik Maestra. Przyjemnym miejscem do przechadzek i spotkań jest Plac Napoleona, a rozmieszczone dookoła kafejki i jadłodajnie cieszą się nieustającym powodzeniem. Niewiele tam przesiadywałem, wolałem chodzić po zapamiętanych trasach, wchodziłem w zaułki, robiłem zdjęcia starym bramom, koronkowym dekoracjom i balkonom. Ciągnęło mnie do kościołów, do których w Lucce wchodzi się „z marszu”, nie trzeba stać w tasiemcowych kolejkach, jak we Florencji lub Sienie. Jako ateista mam absolutną swobodę w traktowaniu przybytków sakralnych wyłącznie w kategoriach estetycznych i historycznych. Lubię je zwiedzać, wręcz tak planuję podróże, żebym mógł zobaczyć kolejną katedrę, bazylikę lub kościół. Prawdopodobnie (poza obcowaniem z dziką przyrodą) jest to moja ulubiona forma wypoczynku. Przyglądanie się eleganckim, intrygującym, zadziwiającym albo monumentalnym dziełom architektury i sztuki jest niewątpliwą okazją do odprężenia. Jest jednocześnie wyzwaniem intelektualnym: żeby coś zobaczyć, trzeba rozumieć kontekst, a do tego niezbędna jest stale poszerzana wiedza. Gdy się trochę poczyta o stylach, rozwiązaniach architektonicznych i pochodzeniu dzieł sztuki, zwiedzanie staje się zajęciem niemal detektywistycznym, bo zawsze znajdzie się jakiś nowy szczegół, jakieś nieznane dotychczas powiązanie z konkretnym władcą lub artystą. Dla miłośników historii sztuki kościoły i katedry – zarządzane od wieków przez tę samą specyficzną organizację – są obfitą bazą edukacyjną, bo to głownie na ich materialnej tkance odkłada się nienaruszony zapis minionych wieków. Takich możliwości nie ma chyba żadne muzeum ani siedziba rodziny arystokratycznej. Pałace i zamki zmieniały właścicieli, kolejne pokolenia urządzały wnętrza zgodnie z duchem epoki, zmieniały je w hotele, natomiast kościoły takim transformacjom się oparły. Mam tu na myśli głównie katedry i kościoły znajdujące się w państwach zeświecczonego Zachodu. Polskie przybytki sakralne to osobny przypadek, nie zamierzam się nim zajmować.

Zajrzyjmy więc do paru kościołów Lukki. Pierwszy z nich stoi w samym środku starego miasta, znany jest z bogatej romańskiej fasady, którą wieńczy stojący na jej szczycie posąg patrona. Wnętrze San Michele jest dość ciemne, szary piaskowiec użyty do wykończenia ścian wymusił dekoracyjny minimalizm i prostotę, ale to właśnie tam wypatrzyłem mieniący się kolorami obraz Fillipino Lippiego, utalentowanego syna florenckiego mistrza, zakonnika Fillipo, którego miłosne wybryki opisałem tam: https://madagaskar08.pl/2023/10/19/pociag-i-przeznaczenie/. Kościół San Michele powstał w XIII wieku na gruzach wczesnochrześcijańskiej świątyni i tę 800-letnią historię czuć we wnętrzu.

Usadowiona w pobliżu murów miejskich katedra San Martin z daleka prezentuje się podobnie, jej fasadę także zdobi wielopoziomowa kolumnada oraz płaskorzeźby i reliefy charakterystyczne dla romanizmu toskańskiego. Obok bryły kościoła wznosi się wolnostojąca, geometrycznie uformowana dzwonnica. Różnice widoczne są we wnętrzu, bo tu mamy więcej światła, zaprojektowana z rozmachem kolumnada wprowadza lekkość i jednocześnie monumentalizm, niewielkie kolumienki w ostrołukach dodają wnętrzu tajemniczości a w każdym razie stanowią elegancki element dekoracyjny. Całe sklepienie nawy głównej utrzymane jest w kolorystyce złoto-błękitnej.

Po drugiej stronie miasta znajduje się bazylika San Frediano. Najwyższą część płaskiego frontonu zdobi charakterystyczna dla stylu bizantyjskiego mozaika przedstawiająca Pantokratora w otoczeniu aniołów i świętych. Bryła kościoła przypomina ogromną stodołę: szerokość ściany frontowej niemal dorównuje długości budynku. Z tego powodu bazylika ma aż pięć naw oddzielonych czterema rzędami kolumn. Pierwotna prostota i monumentalizm wnętrza zostały przez lata urozmaicone elementami późniejszych dekoracji, ale na szczęście nie ma ich zbyt wiele, więc całość prezentuje się przekonywująco – zwiedzający ma poczucie obcowania z autentykiem. Wrażenie pogłębiają przedmioty liturgiczne oraz meble zgromadzone w bocznych kaplicach i zakamarkach. Wykonane w nieoczywistym, nieco prymitywnym stylu, każą domyślać się, że w ich tworzeniu brali udział niewyrobieni, lokalni rzemieślnicy. W San Frediano czas płynie wolniej a ze względu na ogrom wnętrza (co najmniej kilka boisk piłkarskich) również chodzi się tam wolniej.

Całkiem po sąsiedzku znalazłem jeszcze jeden kościół wielki jak stodoła. Przyznam, zaskoczyła mnie pustka w nim panująca i zupełnie płaskie ściany niemal pozbawione okien. Nasuwało się skojarzenie z jaką gigantyczną świetlicą. Wzrok przyciągało ozdobne sklepienie wykonane z ciemnego drewna. Nie zapamiętałem nazwy przybytku, być może jego patronką jest zasłużona dla sprawy niewiasta, której doczesne szczątki spoczywają w gustownej szklanej gablocie pod stołem ołtarzowym. Przykład makabry, przez którą miłośnik sztuki sakralnej i mimowolny znawca mitologii chrześcijańskiej musi się przedzierać w poszukiwaniu uniesień estetycznych.

282 komentarze

  1. Laudate pisze:

    Dzień dobry, byłem w Lukce pod koniec października, robiłem zdjęcia i notatki z myślą o publikacji tutaj, ale jakoś długo nie było okazji się pokazać. Wreszcie – korzystając z grudniowej ospałości pozostałych Użytkowników – wskoczyłem w okienko, żeby zaprosić Was w podróż do Toskanii. Nie ukrywam, że apetytu na wizytę w Lukce narobił mi Quackie. Dzięki Twojej inspiracji odwiedziłem to fajne miasteczko. A potem dwa kolejne, o których być może jeszcze napiszę.

  2. Tetryk56 pisze:

    Ładne, z wysmakowaniem wybrane zdjęcia, interesujący tekst wprowadzający. Z przyjemnością zanurzyłem się w atmosferę twojej wycieczki, poszukujące obserwacje i niespodziewane zachwyty 🙂

    • Laudate pisze:

      Znany refren „podróżować jest bosko” nie oddaje całej prawdy o podróżach. Ja akurat wolę podróżować po ludzku, mozolnie, bardziej jak pilny student, który stara się niczego nie przegapić. Metafora o nagrodzie za wyczerpująca wspinaczkę na szczyt, z którego roztacza się rozkoszny widok, znajduje u mnie zastosowanie.

  3. Lena Sadowska pisze:

    Słodki gość z tego Mikołaja;)
    Przynajmniej tegorocznie, bo podarki przyniósł głównie czekoladkowo-ciachowe:)

    Podmrożonenieco dzień dobry na nowym pięterku:)

  4. Lena Sadowska pisze:

    Z przyjemnością poczytałam i pospacerowałam wśród tchnących niezmiennością budowli. Na mnie podobne wrażenie robią powroty do Staromiestnej Pragi:) Też lubię zaglądać w odwiedzane dawniej zaułki i przekonywać się, że nie są jednak tak znane, jak mi się zawsze wydaje:)

    Dzień dobry, Laudate:)

    • Laudate pisze:

      Dzień dobry, Leno. Czy nie masz czasem poczucia, że te praskie zaułki na Ciebie czekają i cichutko wzdychają z tęsknoty…?

      • Lena Sadowska pisze:

        Miewam:)
        Zwłaszcza gdy długo już wędruję, natrafiam na kolejny miły szczególik, uśmiecham się, a on uśmiecha się do mnie:)
        I wtedy wydaje mi się, że na to spotkanie czekaliśmy z równym utęsknieniem oboje:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dobry wieczór, Leno!
      W takich turystycznych powrotach najciekawsze są właśnie różnice, przemiany samych obiektów zwiedzania, naszego ich oglądu, a także naszych wspomnień. 🙂

  5. Lena Sadowska pisze:

    A my umykamy się spacerzyć:)

  6. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, jestem! W Lukce byłem coś z 11 czy 12 lat temu – pamiętam, owszem, zabytki, a szczególnie ścieżkę po murach obronnych, to chyba ewenement, nie kojarzę żadnego innego takiego miasta – czy też miejsca – w Toskanii ani Włoszech, gdzie mury byłyby tak szerokie, żeby dało się po ich wierzchu pociągnąć taki, w sumie, park.

    No i pamiętam także przepyszne lody na tym placu z pomnikiem Pucciniego 🙂

    Zdjęcia pokazują zaś jeszcze więcej i z innych punktów, więc wycieczki się uzupełniają i ubogacają. Dziękuję, jest świetnie!

  7. Quackie pisze:

    Dobranoc, po maratonie jestem skonany.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Ja jestem skonana ogólnie, więc na dobry wieczór mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  9. Makówka pisze:

    Jestem, jestem.

    Byłam „na piwie”, a potem w parku Bednarskiego.
    Wróciłam trochę przemoknięta i zmarznięta.
    Tym milej było pospacerować po mieście Lucca, podziwiać zabytki i kunszt fotografa.
    Jutro impreza działkowa -mikołajki w kole PTTK i urodziny koleżanki.

  10. Makówka pisze:

    Jeszcze muszę co nieco przygotować na jutro i potem spać, ale pożegnam się już teraz.

    DOBRANOC WYSPO!

  11. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Udało się wczoraj zdążyć z pracą, więc weekend bez konieczności dopracowywania 🙂

    Z tej okazji poprosimy sobotnio-niedzielną zmianę!

    Kelnereczka

  12. makowka9 pisze:

    Deszczowo witam!

  13. makowka9 pisze:

    Deszczowo Państwa!

  14. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Siedzę sobie pod dachem, i co mi tam deszcz… eszcz… szcz…

    • Lena Sadowska pisze:

      paście się paście w chrzęście połonin
      włóczęgi świerszcze śpiewacze
      chmura za chmurą góra za górą
      za górą goni
      zwiastuje rzeczy podwójny urok
      tak nic inaczej

      deszcz w seledynach drobno zacina
      po niedalekimi stoiku
      szopa zwalana zgniłe nią krokwie
      o słońce z malin oświeć ją okwieć
      łuną dwoistych uroków

      z tamtego deszczu jeszcze w potoku
      pianą przepływa sam szum
      a cieniów szprychy za drzewami
      wieczór nierychły
      wiozą tu po ziół zamszu

      maleństwa świerszcze chwila upalna
      upalna ale jak ciało
      wieźcie ją w śpiewie po gniewnym niebie
      pieśń kto wie może czasem uwalnia
      Jedyność a tej tak mało
      (o świerszczach
      – J. Czechowicz)
      🙂

      Dzień dobry, Tetryku:)

      • Tetryk56 pisze:

        Dzień dobry, Leno!
        Trochę mnie ten wiersz oszałamia w jedyności swojej…

        • Lena Sadowska pisze:

          Charles Baudelaire mawiał, że poezja powinna oszałamiać, odurzać niczym wino, więc to chyba dobrze…

          Ale mogę usunąć, jeśli używka zbyt mocna;)

  15. Quackie pisze:

    Tutaj mży dość paskudnie, właśnie wróciłem z wiekszych (przedświątecznych) zakupów, pewnie pobędę 🙂

  16. Lena Sadowska pisze:

    Po polach i łąkach panoszą się cynamonowe zrudziałki i nastroszone popielatki. Miękkokuliste szarynki grają w senne z płomiennodębowymi liśćmi, a wiatr, omotany mżystą śpiewką ołowianych chmur – zamarł:)

    Dzień bardzolistopadowy, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dzień dzień (to moje zęby, z zimna, po chwili na świeżym powietrzu) 😉

      Krajobraz z opisu można malować, jak zwykle!

      Aczkolwiek właśnie mnie wzywają do pomocy jakiejś. Pewnie za dłuższą chwilę wrócę.

      • Lena Sadowska pisze:

        Ja tak miałam wczoraj po wieczornym spacerku:) Duże ilości rozgrzewającej herbatki pomogły:)

        Udanego pomocowania, Quacku:)

  17. River pisze:

    Dzień dobry.
    U mnie dziś chyba będzie słońce. Prawdopodobnie wybiorę się gdzieś, ale najpierw jadę na seans odchudzania. 🙂

  18. Laudate pisze:

    Oznajmiam, że w plebiscycie na patrona roku 2025 swój głos oddałem na Trzaskowskiego. A nie, wróć… To nie to głosowanie.
    Tak czy owak spełniłem swoją powinność i chętnie jakiś wiersz Patrona w ciągu roku zaprezentuję Państwu. O!

    • Tetryk56 pisze:

      Cześć, Laudate!
      Dziękuję za twój głos (Trzaskowski podziękuje w odrębnym trybie). Ciekawe, czy ktoś jeszcze dołączy? Krzysztof? Lord?

    • Makówka pisze:

      Trzaskowski patronem roku 2025 -też mi się podoba.
      Gdybyż Laudate myślała tak większość uprawnionych do głosowania na wiosnę!

  19. misiek pisze:

    Dzień dobry. Wreszcie ktoś w mój gust utrafił, zawsze prosiłem jako ten techniczny matoł, mniej pięknych okoliczności przyrody (poza ptaszkami), a więcej architektury. Ten kościół jest piękny, połączenia architektury romańskiej w zasadzie pizańskiej z barokowym kiczem, cudo. Oczywiście w Lucca nie byłem i się nie wybieram. Pozdrawiam Happy

    • Quackie pisze:

      Powitać Pancernego! Tamte okolice zdecydowanie warto odwiedzić, szkoda, że się nie wybierasz. Ale Wyspa jest godną alternatywą 😉

    • Tetryk56 pisze:

      Cześć, Miśku!
      Czy zechcesz wziąć udział w naszym wyborze patrona?

    • Laudate pisze:

      Miśku, dzięki za dobre słowo. Zamierzam dopisać ciąg dalszy relacji z Toskanii. A ponieważ fotografowałem wyłącznie architekturę,(żadnego selfie, żadnych dań na talerzu, ani wystawy z butami) więc powinno nam zagrać. 🙂

  20. Makówka pisze:

    Uff.
    Impreza od 11 do prawie teraz zakończona.
    Najpierw na działce -rózgi, kiełbaski z ogniska, mnóstwo smakołyków i trunków, oglądanie zdjęć z wycieczek na dużym ekranie.
    Impreza była podwójna -Mikołaj w kole PTTK, urodziny koleżanki.
    Później poprawka w węższym gronie -domowo-pizza, jajecznica itd.
    Na imprezę jechałam z przygodami prawie godzinę, ale to napiszę innym razem.

  21. River pisze:

    Dobry wieczór, Wyspo!

  22. River pisze:

    Już po seansie odchudzania, spadło (na podłogę) chyba ze 100 gramów wagi. 🙂

  23. Makówka pisze:

    Dobry wieczór Rivierze!
    Dobranoc Wyspo!

  24. River pisze:

    Wyjrzałem teraz przez okno. Dzisiaj znów jest przepiękny zachód słońca.

  25. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  26. makowka9 pisze:

    Witajcie!
    Mrozik jest.

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    No dziś nie da się ukryć, że pospałem do oporu Pleasure

    • Quackie pisze:

      I na zdrowie!

    • Lena Sadowska pisze:

      Teraz musimy mroźnych dni zwlekanie
      przetrwać w oporu zimującej korze,
      broniąc się ciągle, nieczuli na wianie
      głębokich wiatrów, otwartych w przestworze.
      Mocna jest noc, odległe jej stąpanie,
      cicha namowa tlącej lampy; może
      dasz się pocieszyć: mróz, grudy, zdrętwienie
      zwiastują już jutrzejsze miękkie tchnienie.

      Czyliś wyczerpał już całkiem róż wonie
      zeszłego lata? Odczuj, rozważ w sobie:
      porannych godzin świeżość lekko wionie,
      krok w pajęczyną zasnutym parowie?
      Zapadnij w siebie, porusz, odnów w sobie
      radość: w twym wnętrzu zgubił się jej promień.
      I gdy dostrzeżesz brak jakiegoś wątku,
      ciesz się, że możesz zacząć od początku.
      (Zimowe stance
      – R.M. Rilke)
      😉

      Dzień dobry, Tetryku:)

  28. Lena Sadowska pisze:

    Nocką drobno sypało. Brzaskiem wdzięcznie mroziło. Rankiem wnet odtajało. Przedpołudniem uśpiło.
    🙂
    Rozkroplone niedzielną kołysanką Miasteczko ma się gnuśnie.
    Nawet przesiąkniętym siąpiącym splinem wronom na świątynnej dzwonnicy i rozmytym mgielną mżawką mazurkom figującym na przyokiennym klonie wydaje się udzielać ogólne nicnieróbstwo:)

    Takiesobiedrobnodreptne dzień dobry, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      I tu dzień dobry, ależ rozwodniono-akwarelowy ten obrazek dzisiaj, aż się go widzi! 🙂 Ale za ptaki duże buziaki!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dziękuję:)
        Tak, Miasteczko dziś w rozmyto-akwarelowym nastroju. Tylko te cztery dorodne figowocowe bruwelki wśród nagich gałązek klonu stanowiły mocniejszy akcent. Może dlatego że na pierwszym planie sobie zawisły:)

  29. Makówka pisze:

    Wróciłam do domu.
    Niewyspana, zmęczona, głodna i zadowolona.

    • Quackie pisze:

      Zakładam, że pierwsze trzy się da nadrobić. A ewentualny brak czwartego już nie tak łatwo!

      • Makówka pisze:

        Teraz zaczynam od trzeciego. Po obiedzie się odezwę i coś opowiem.

        • Makówka pisze:

          Zjadłam obiad, wypiłam herbatę, zjadłam ciasteczko =punkt trzeci załatwiony.
          Moje nogi się na mnie obraziły, cały organizm zażądał kategorycznie -jutro spanie do oporu, żadne spacerki itd., całkowita abstynencja.

          Teraz się kłócimy (z moim organizmem)czy znaleźć siły na zmywanie błota z kijków, butów, spodni, czy zalegnąć i zostawić to na jutro.

  30. River pisze:

    Dobry wieczór. Wróciłem do domu z wojaży. Pogoda zrobiła się marzenie. Słoneczko, plus 12 stopni, a jeszcze ze trzy dni temu było minus 10.

    • Makówka pisze:

      Witaj Rivierze!
      Ja dziś wędrowałam po dolinie Będkowskiej. Było trochę słońca co i tak się udało, bo w Krakowie raczej dziś było kiepska pogoda.

      A u mnie było wspinanie się, schodzenie, znów wspinanie i tak wte i wewte po śliskich liściach i błocie. Było jeszcze zaglądanie do Dziewiczej Jaskini i wychodzenie z niej po linie.

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! W ogóle dzisiaj nie wychodziłem, więc nawet nie sprawdzałem temperatury na zewnątrz, brr.

  31. River pisze:

    Na jakiś czas opuszczam, muszę wyczyścić, odkurzyć komputer, dawno tego nie robiłem.

  32. Laudate pisze:

    W uzupełnieniu głównego tekstu, jeszcze kilka słów o Puccinim: pełne brzmienie jego imienia i nazwiska to Giacomo Antonio Domenico Michele Secondo Maria Puccini. Kompozytor został zapamiętany jako wielki miłośnik kobiet, cygar i biesiad alkoholowych. Puccini był zarozumialcem i egocentrykiem, ponadto lubił polować na kaczki. Wyruszając na jezioro, oprócz strzelby zabierał na łódkę papier nutowy, żeby w przerwie między kanonadami wyjąć zza ucha ołówek i zapisać, co mu tam w duszy zagrało. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, nuty są pewnie płochliwsze niż dzikie ptactwo, ale jakoś trudno nie uśmiechnąć na wyobrażenie okoliczności powstawania muzyki do wybitnych oper. Z jednej strony huk strzelb, zapach prochu, zakrwawione kaczki i pokrzykiwania myśliwych a z drugiej słodkie, liryczne tony, muzyka subtelna i wyciskająca łzy.

    Opery Pucciniego obfitują w tragiczną miłość i zawiedzione nadzieje. Arie z oper „La Boheme”, „Madama Butterfly” i „Tosca” nie mają chyba równych pod względem sentymentalizmu. Doświadczone przez los bohaterki śpiewają o miłości i gotowości do najwyższych poświęceń, jedna z nich grozi swemu drogiemu ojcu, że gdyby próbował rozdzielić ją z ukochanym, rzuci się w odmęty rzeki Arno. Nie schodząc z wysokiego „C” heroiny opowiadają o żarze swoich uczuć, wyśpiewują o absolutnej wierności albo łkają nad bolesnym rozczarowaniem i przysięgają, że ich młode serca na zawsze pozostaną zimne. Z kolei obdarzeni tenorowym głosem kochankowie są szlachetni, a targają nimi porywy tęsknoty i pasji. Ludzkie intrygi i zły los rozdzielają ich z sopranistkami. Nie jest im lekko, oj nie. Zrozpaczonym kochankom, których dusze są umęczone a w trzecim akcie na ich czołach perli się pot, najlepszym rozwiązaniem wydaje się śmierć. Śmierć w operze przychodzi po upiorze i zazwyczaj przynosi ulgę. Wszystkim.

    Na YouTube można znaleźć stare filmy z Puccinim. Widać jak sławny kompozytor w towarzystwie miejscowych wypływa na polowanie, strzela do przelatujących kaczek, a potem wyławia z wody martwego ptaka. Potem następują sceny z jego domu nad jeziorem, gdzie siedzi w gabinecie i otoczony kłębami dymu gra na fortepianie. W kolejnej scenie przechadza się po ogrodzie w garniturze i kapeluszu. Oczywiście z dymiącym papierosem. Kompozytor zmarł w 1924 roku na raka krtani. Postać na pomniku stojącym w centrum Lukki też zamiast zeszytu z nutami trzyma w ręku cygaro.

  33. Lena Sadowska pisze:

    Spacerek rozchmyziały nieco:)
    Wśród wilgotnych pni starych kasztanowców i zalęknionych czegoś, młodych ławeczek. I pod bacznym spojrzeniem kulących się nocnie Modraczka i Pietrzyka:)

    Pocieplałenieoczekiwanie dobry wieczór, Wyspo:)

  34. River pisze:

    Jestem z powrotem. U mnie już +15. A za trzy dni znów -10, później znowu w górę. Tutaj z tą pogodą to można dostać $%^&*. 🙂

    • Makówka pisze:

      My się jakoś nie możemy doczekać prawdziwej zimy-śnieg, mróz.
      Ale, ale w okolicy Będkowic (tam, gdzie dziś byłam) na chodnikach były grudy śniegu po odpłużaniu. Miejscowi mówili, że parę dni temu byli zasypani śniegiem. To jest omal jak Kraków -dojechaliśmy miejskim autobusem.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Riverze:)

      Ja z utęsknieniem czekam na śnieg…

  35. Quackie pisze:

    Owszem, spałem do oporu. Czy właśnie oczy mi się same zamykają? Owszem.

    Dobranoc!

  36. Lena Sadowska pisze:

    I ja będę powoli zmykać:)

    Kolorowych snów, Wyspo:)

  37. Makówka pisze:

    Czekałam tylko na lampkę i też umykam.

    DOBRANOC!

  38. Tetryk56 pisze:

    Witajcie w kolejnym zamglonym tygodniu 🙂

  39. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tutaj może nie mgliście, ale za to dość mętnie, a nie powinno być. Wyjątkowo paskudne samopoczucie, muszę to szybko zmienić.

    Pani Gieniu, poprosimy kawę na zmianę nastawienia.

    Koffie

  40. makowka pisze:

    Mglisto, szaro, ponuro witam!

  41. makowka9 pisze:

    I na dodatek jeszcze paskudna mżawka.
    Aż się nie chciało wychodzić z domu.

  42. Quackie pisze:

    Uf, co za dzień, taki „niechcemisie”. Mimo to zrobiłem zakładaną normę. A teraz na przerwę.

  43. Lena Sadowska pisze:

    Dzisiaj jakoś tak wszystko w podskokach – i dopracka, i spracka, i wpracka, i naspacerek, i…
    Taki oberkowy dzień bam się trafił:)

    A wieczór – kujawiakowy i, oczywiście – dobry, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Ach, przeczytałem w pierwszej chwili „wieczór – kajmakowy”!

      Co za rozczarowanie (własnym wzrokiem) 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        Może to jakieś smaczki telepatyczne, bo ten kajmak snuje się za mną już od jakiegoś czasu, tylko wciąż zapominam kupić wafle 🙂

        • Quackie pisze:

          Ach, wafle – z wafli uwielbiam takie z nadzieniem kawowym z autentycznej kawy, wieki nie jadłem!

          A kajmak ostatnio w zestawieniu z sernikiem albo mazurkiem Thinking muszę się dowiedzieć, czy mamy już ciasta zaplanowane na święta…

  44. River pisze:

    Dobry wieczór!

  45. Makówka pisze:

    Dobry wieczór Rivierze!
    Dobranoc Wyspiarzom!

  46. Lena Sadowska pisze:

    I, marząc o lodach kawowych, powiem już:

    słodkich snów, Wyspo:)

  47. Quackie pisze:

    To ja też umykam, bo północ zaraz… Dobranoc!

  48. Quackie pisze:

    Dzień dobry, kolejny poranek bardzo pochmurny i mroczny, aż się nie chce wstawać.

    Jedyną szansą jest kawa i może coś do kawy.

    Pani Gieniu, poprosimy.

    Koffie

  49. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Aura, przez którą brnąłem do pracy, raczej do lodów nie zachęcała, ale teraz? kawowe? Czemu nie?

  50. Makówka pisze:

    Witajcie!

    To, co jest za oknem powoduje, że od Gieni wybieram herbatę z imbirem i sokiem malinowym. Z lodów rezygnuję, wolę szarlotkę na ciepło.

  51. Makówka pisze:

    Wkrótce umykam -na spotkanie, na knucie biurowe, na knucie wirtualne…

  52. Lena Sadowska pisze:

    Pracowity wtorek zakończony całkiem miłym, choć nieco mrożącym to i owo, spacerkiem:)
    Na tle bławatnego nieba zmrożone kule latarń przyćmiły gwiazdy, również te uliczne. No, może z wyjątkiem jednej, rudej, która z nielichą, promienną – rzec by można – satysfakcją ignorowała dwa razy mniejszego od siebie szczekusia:)

    Jużodtajałe dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór. Ignorowała z satysfakcją? To bardzo dobrze o niej świadczy. Znam jedną damę w Warszawie, która również potrafi ignorować szczekaczy (do czasu) i inne stworzenia.

  53. River pisze:

    Dobry wieczór.

  54. Lena Sadowska pisze:

    Będę się powoli ewakuować:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  55. Makówka pisze:

    Knucie na Zoomie właśnie się skończyło:)

    • Quackie pisze:

      Kciuki trzymam za uknute plany, jak zawsze 🙂

      • Makówka pisze:

        Rozmowy były na różne tematy, takie dotyczące naszego Stowarzyszenia, ale i też rozmawialiśmy o nadchodzących wyborach prezydenckich albo o skomplikowanej sytuacji na świecie np.o Kurdach.

        • Quackie pisze:

          Oho, to musicie mieć fachowców. Trochę zazdroszczę. Sytuacja w Syrii jest co najmniej zagmatwana Worry

          • Makówka pisze:

            Jest bardziej niż zagmatwana. Rozmowy były o tym właśnie zagmatwaniu.
            Czy aż fachowców to nie wiem, ale w KODZIE są w większości osoby, które się interesują tym, co dzieje się w świecie.
            Ale o sprawach tu i teraz też rozmawialiśmy-marsz antyfaszystowski, zbieranie podpisów pod akcją 4 czerwca itd.
            Lubię te spotkania, lubię tych ludzi.

  56. Makówka pisze:

    Dobry wieczór Rivierze, dobranoc Wyspo!

  57. Quackie pisze:

    Dzień dobry. No niechże się już skończą te ponure poranki z nisko wiszącymi chmurami, bo kawy zabraknie.

    Pani Gieniu, proszę powiedzieć, pani nie zabraknie, prawda? Poprosimy.

    Koffie

  58. Makówka pisze:

    Zimowo witam!

  59. Makówka pisze:

    Było zimowo, pod oknem trochę śniegu, teraz już jesiennie -szaro, buro, mżawka, auuuu….

    • Quackie pisze:

      O, mieliście śnieg? Fajnie!

      • Makówka pisze:

        W nocy padało takie cuś trochę białe. Jak się zbudziłam pod blokiem leżały resztki, które szybko topniały, bo było plus 1, więc to, co padało to była obrzydliwa jesienna mżawka.

        • Laudate pisze:

          Makówko, wcale nie zachęcasz do odwiedzenia Krakowa. Dotychczas starałem się tam bywać co najmniej raz na dwa lata, ale teraz to nie wiem… Mżawkę albowiem mam u siebie 🙂 🙂

          • Quackie pisze:

            Jakby co, na dalekiej Północy (Polski) nic lepiej. Chociaż mogłoby się wydawać, że tu powinien już śnieg padać. Chyba że u Leny, ale tam zdaje się też huśtawka pogodowa.

    • Laudate pisze:

      O, mieliście śnieg? Jak to możliwe, że zniknął? 🙂

  60. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Ech, jak zwykle napisałem „Witajcie” i rzeczywistość mnie oderwała… 🙁

  61. Quackie pisze:

    Dzień pełen wyzwań – co jedną rzecz kończyłem, to inna się pojawiała, niektóre na horyzoncie, inne całkiem blisko. Poza tym, że nie ma targowiska z choinkami w żadnym miejscu, w którym dotąd się pojawiały, więc nie nabyłem choinki (a planowałem) to wszystko do przodu. I w pracy również.

    A teraz na przerwę.

    • Laudate pisze:

      A brak targowiska z choinkami to może już znak czasu.
      Pomyślałeś o tym w kategoriach zachodzących zmian w świadomości? Czy raczej takowych zmian dookoła nie dostrzegasz?

      • Quackie pisze:

        Zmiany dostrzegam. Na jednym miejscu, gdzie dotąd było targowisko, budują apartamentowiec. Ale na drugim, NIECO dalej, targowiska nie ma albo jeszcze nie ma.

  62. Laudate pisze:

    Pięterko nam się rozciąga na niekończących się (nocnych, rodaków) rozmowach.
    Jeśli nikt z Was nie zaplanował nowego wpisu, to zapowiadam swój tekst i fotki na jutrzejszy (dość późny) wieczór. Ale jeśli są pilniejsze manifesty i opowiadania do opublikowania, to spokojnie poczekam do przyszłego tygodnia.

  63. Makówka pisze:

    Czy ta proza życia musi dowalać tak, aby było jeszcze gorzej?
    Czy wreszcie kiedyś będzie lepiej?

  64. Lena Sadowska pisze:

    Bo nie ma to, jak po ciężkim dniu powędrować sobie po uśpionym Miasteczku:) Nocka z tych, co to zdała się ukołysać drzewa i latarnie, murki i płotki, krawężniki i tralki… Bezwietrznie, bezludnie, bezautkowo… I tylko skrzyp furtkowych zawiasów poświadczał, że wróciłyśmy do domu z realnego spaceru… 🙂

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! Bez- bez- i bez- brzmi postapokaliptycznie trochę, pustka i tylko dwie piesze podróżniczki w nierealnym krajobrazie…

      • Lena Sadowska pisze:

        Tak, takie odnosiłam wrażenie. Jak byśmy były jedynymi żywymi istotami, przemykającymi między elementami spauzowanej rzeczywistości:)

  65. River pisze:

    Witam ciepło:)

  66. Makówka pisze:

    Witaj Rivierze!
    Dobranoc Wyspo!

  67. Quackie pisze:

    Umykam, dobranoc wszystkim!

  68. Lena Sadowska pisze:

    Już za chwil kilka prackowy czwartek, więc:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  69. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Prackowy czwartek już nastał, może i o stopień cieplejszy, ale aura nie jest miła. Trzeba uciekać na Wyspę! Lezak

  70. Quackie pisze:

    Dzień dobry, toteż właśnie uciekam (chmur dzisiaj mniej, ale i tak nie za miło). Pani Gieniu, poprosimy z aprowizacją!

    Koffie

  71. Makówka pisze:

    Pochmurnie witam!

  72. Makówka pisze:

    Chyba dziś zamiast spaceru pójdę na wernisaż.

  73. Quackie pisze:

    Dzień dobry wieczorną porą. A tutaj dzień pełen wrażeń, cała lista zadań odhaczona (w tym praca, niewielkie zakupy i drugie spore, bo choinka – znalazło się miejsce, gdzie je sprzedają 🙂 )

    A teraz na przerwę.

    • Laudate pisze:

      Skoro masz już choinkę, to pozostaje Ci zająć się jej dekorowaniem. Czyż nie?
      Ogłaszam koniec przerwy! 🙂 🙂

  74. Lena Sadowska pisze:

    między pracką a pracką
    deszczyk sypnął gracko
    a sypał a chłodził
    póki nie oblodził…
    a później kropelki
    zamienił w sopelki
    i celował w chodnik
    a trafiał w przechodniów…
    😉

    Przedspacerkowe dzień dobry, Wyspo:)

  75. Laudate pisze:

    Zanim szanowne towarzystwo uda się na nocny wypoczynek, zapraszam na nowe pięterko. Znowu relacja z wycieczki.

  76. Lena Sadowska pisze:

    Dzimno, gwiezdnie, księżycowo – czyli – pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

  77. Lena Sadowska pisze:

    Lampka pewnie pod dobrą nocką, więc pożegnam się tu, żeby im nie było smutno;)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

Skomentuj misiek Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)