Wspominałem poprzednio, że już wcześniej bywałem w Toskanii. To prawda, ale przez wiele lat miasto z krzywą wieżą omijałem. Wcale nie z obawy, że akurat podczas zwiedzania staruszka zawali się na mnie. Jjakoś tak wychodziło. Raz tylko, jadąc z pizańskiego lotniska do Lukki dostrzegłem przez okno autobusu charakterystyczną sylwetkę słynnej wieży. A kilka tygodni temu nadarzyła się wreszcie okazja, żeby bez cienia lęku stanąć w jej cieniu.
Ale zanim o samej wieży, najpierw dwa słowa o mieście, które zaskoczyło mnie mile. Po pierwsze niewielkie odległości pomiędzy najważniejszymi punktami marszruty. Z dworca kolejowego w ciągu 15 minut doszedłem do pensjonatu, stamtąd półgodzinnym spacerkiem dotarłem w okolice katedry ( mijając znowu Pisa Ferrovia Stazione), a nazajutrz w ciągu zaledwie 10 minut (z krótką przerwą na poranne espresso) pieszo z pensjonatu dotarłem na terminal lotniska. Spacery były absolutnie przyjemne, bo wszak to włoskie miasto z deptakami, kafejkami, stolikami restauracji i zapachami potraw, po drugie znakomita pogoda, którą także miejscowi musieli być zaskoczeni. Czuło się tę radość w powietrzu. W ostatnim tygodniu października temperatura sięgała 23 *C . Po mieście chodziłem w koszulce jak jakiś młodziak…
Po trzecie i najważniejsze wielojęzyczny tłum, którego słusznie spodziewałem się w okolicach wieży okazał się nie tak męczący, jak to sobie wyobrażałem. Zresztą plac, na którym w wiekach średnich wzniesiono trzy słynne obiekty (Katedra, Baptysterium, Dzwonnica zwana też Wieżą) jest bardzo rozległy, pięknie utrzymana zielona trawa otaczająca budowle daje poczucie przestrzeni, przypuszczam, że nikt z blisko tysięcznego tłumu nie miał powodu czuć się przytłoczonym. Było nas tam doprawdy dużo, ale atmosfera trwała piknikowa. Jako się rzekło, była to zasługa szampańskiej pogody.
Spacerowałem między trawnikami po wyznaczonych alejkach i przyglądałem się rozbawionym grupom młodych ludzi, którzy robili sobie zdjęcia w pozie, jakby podtrzymywali przechylającą się wieżę. Z tej strony wieży, z której przechylenie jest niezauważalne, tłumów wcale nie było. Właśnie tam na trawniku leżała postać anioła bez nóg i rąk, za to ze szlachetną smutną twarzą. Ucieszyłem się na widok dzieła Igora Mitoraja. Wcześniej jego charakterystyczne rzeźby (odlewy) widziałem w Wenecji, Rzymie i oczywiście w Krakowie.
Czasami stawałem gdzieś w cieniu i sącząc wodę z butelki pomyślałem, że te piękne zabytkowe budowle stanęły pośrodku kilku połączonych boisk piłkarskich. Zamiast trybun otaczają je niewysokie, przypominające stodoły zabudowania gospodarcze i muzealne. W jednym z nich kupiłem bilet wstępu do Katedry/Baptysterium oraz zrobiłem zdjęcia makiety „z lotu ptaka”.
Bilety już miałem, najpierw wszedłem do tej budowli, która na zdjęciu wygląda jak piaskowa babka przyozdobiona w górnej części koronkową dekoracją. Baptysterium doprawdy zaskoczyło mnie swoją wielkością. Z galeryjki pierwszego, a może drugiego piętra zrobiłem kilka zdjęć frontonu katedry. Nie było to takie proste, bo musiałem przed kilka minut poczekać w kolejce do specjalnego okienka, przez które da się zrobić to wymarzone, pocztówkowe ujęcie. Później zszedłem do samej katedry i znowu stanąłem, ale już nie w kolejce lecz ze zdumienia. Kolumnada, ozdobne sklepienie wysoko, wysoko – było tego podziwiania. Nie śpieszyłem się, mogłem spokojne przechodzić od ambony do ołtarza a potem boczną nawą pod organy i znowu w jakieś inne miejsce, dające szansę na zrobienie udanego zdjęcia. Wyszedłem z katedry, na zewnątrz piknik trwał dalej, jeszcze kilka fotek pochylonej wieży i w końcu ruszyłem w kierunku miasta.
Przez Pizę przepływa ta sama rzeka Arno, która dzieli na pół Florencję (nad nią właśnie znajduje się słynny most Ponte Vecchio). W Pizie na samiutkim brzegu Arno w wiekach średnich postawiono niezwykły kościół. Nie jest tak duży jak katedra, nawet baptysterium to przy nim kolos, wymiarami przypomina ten kościółek wiejską świetlicę. Ale wnętrze budzi podziw. Z łukowych, przedzielonych mulionami okien rozciąga się widok na rzeczne wody, szlifowane płyty z jasnego i ciemnego marmuru tworzą na ścianach charakterystyczny dla Toskanii motyw poziomych pasów. Subtelne podcienia ściany ołtarzowej, postument z figura patronki przybytku oraz i płaska jak stół marmurowa posadzka dopełniają dzieła (brak umeblowania jest tam wielkim atutem). Sklepienie z ciemnego drewna, a we wszystkim znać znakomicie dopracowane proporcje. Jaka miła estetyczna niespodzianka na koniec zwiedzania. Gdyby nie katedra i wieża, ludzie przyjeżdżaliby do Pizy zwiedzać ten niewielki kościółek (Church Saint Mary of Spina).
Całkiem skrótowo potraktowałem wrażenia z wycieczki – mam nadzieję, że opis i zdjęcia będą miłym uzupełnieniem jesienno-zimowego relaksowania się pod kocykami i przy grzejnikach.
P.S. Galeria zdjęć w dwóch odsłonach – w drugiej części widać rzeźbę Mitoraja. Oraz inne ujęcia opisywanych obiektów.
Obejrzałem zdjęcia i przeczytałem tekst.

Bardzo mi się podobał
Byłem w Pizie tylko raz, do tego bardzo krótko…
Zatrzymałem się w Pizie na krótko w drodze do Genui (albo wracając z tego miasta) i pamiętam z wizyty wyłącznie krzywą wieżę.
Cieszę się, że mogłem zobaczyć u Ciebie również inne zabytki tego miasta
Zdjęcia aż zachęcają do jazdy w twoje ślady 😉
Ale muszę ci wytknąć, przyjacielu, że byłeś tak zafascynowany Maryjką ze Spiny, że nawet nie zauważyłeś dwóch pobocznych świętych!
Przechylenie wieży widać znakomicie na makiecie — imponujące, że ta budowla nadal stoi! Ale na zdjęciu z bliska nieco przedobrzyłeś, i turyści też są nieco pochyleni 🙂
Ten dodatkowy przechył zobaczyłem, kiedy fotka już została opublikowana. Męża culpa.
Mea Culpa ( ten wredny automatyczny poprawiacz słówek) 🙂
🙂
Pospacerkowe dobry wieczór i tutaj:)
Obejrzałam, poczytałam:)
Deserowy kościółek rzeczywiście robi niezwykłe wrażenie.
Aż szkoda że inne pizańskie zabytki go przyćmiewają.
A anioł I. Mitoraja jakby spadł i skamieniał:)
Tyle na dziś, bo muszę sobie jeszcze dokładnie pooglądać.
Dobry wieczór, Laudate:)
A tu się pożegnam, żeby i młodemu pięterku nie było markotnie:)
Spokojnej nocki, Wyspo:)
Spokojnej!
Zacna relacja z kilku powodów:
1. Można przeczytać o wnętrzach (i zobaczyć je) baptysterium i katedry, zwykle ignorowanych na rzecz wieży/dzwonnicy, a przecież zapierają dech w piersiach (wnętrze baptysterium skojarzyło mi się z romańską rotundą w Zadarze, półwysep dalej na wschód 😉 )
2. Można zobaczyć nietypowe ujęcia – pod katedrą byłem, ale dopiero kadr z wysokości baptysterium pokazał ją na tle gór – nieczęsty widok, a dodaje powabu całości.
3. Ten kościółek nad Arnem jest przecudowny, perełeczka po prostu. Nie byłem, a teraz chcę być! (Może przy następnej okazji)
Wróciłam z dwóch wernisaży. Na każdym częstowali winem.
W takim stanie zwiedzanie z Laudate było bardzo pobieżne. Jednak nie aż tak, aby nie pozazdrościć pięknej wycieczki i nie zachwycić się zdjęciami.
Jutro pooglądam trzeźwym okiem, teraz umykam, dobranoc.
Widok z okna, gdzie Krzywa Wieża wychyla się do zdjęcia jak pijany wójcio na rodzinnych fotkach, którego wszyscy zasłaniają, palce lizać :)))) Cudne zdjęcia i narracja, dzięki Laudate
Miło, ze zajrzałeś. Opisałem wyłącznie tamtejsze wrażenia. Odpuściłem powtarzanie wiadomości o samej wieży i jej fenomenie. Ciekawostka lingwistyczna: po ang mówi się Pochylona Wieża. Po polsku Krzywa.
Może dlatego, że „pochylać się” ma w języku polskim zbyt wiele znaczeń, można się pochylić nad cudzym losem, słońce może się pochylić ku zachodowi na niebie, można też się zwyczajnie pochylić czyli zgiąć tułów, albo pochylić samą głowę, pochylić się nad książką albo talerzem z zupą lub nad problemem. Według „Wielkiego słownika języka polskiego” PAN pochylić się, oznacza: „Zmienić położenie swojego ciała w ten sposób, że głowa i tułów przestały być ustawione pionowo, ale skierowały się ku dołowi” A krzywy to krzywy czyli niezbyt prosty :)))
Bo u nas pochylona, a nawet pochyła jest ta brzoza, na którą kozy skaczą 😉
Dzień dobry, Laudate:)
Witajcie na toskańskiej Wyspie! 😉
Już za chwilę weekend…
Dzień dobry! Dzisiaj nieco mętnie, ale całkiem przyjemnie (w sensie światła na zewnątrz i ogólnego nastroju). Plan dnia bogaty i urozmaicony!
Pani Gieniu, poprosimy więc!
Mogłaby ta pani tak nie krzyczeć? Jest rano, piję kawę w łóżku, a hałasu nie znoszę o żadnej porze. Miłego dnia Quackie!
Ale to specjalnie, żeby dobudzić zaspanych
Na (Gieni też) szczęście po moich krętych schodach tym wózeczkiem wjechać się nie dało:)
Dzień dobry 🙂
Dzień dobry. Dziś 13 grudnia, spałem do południa 🙂
– Jakby tu zacząć weekend?
– Owsianką na śniadanie i muzyką z radia, a potem się pomyśli. ..
Czy nie tylko ja spałam dziś do południa?
Dzień dobry, Miśku! 🙂
Dzień dobry, Miśku:)
Czy toskańskie wędrówki, czy wino na wernisażach spowodowały, że spałam do tej pory?
Wyspane, odespane dzień dobry Wyspo!
Witajcie!


Dzisiaj mamy 13 grudnia, więc starym zwyczajem postanowiłem sprawdzić, czy nadają teleranek w telewizji…
Wyobraźcie sobie, że nie nadają
Przypadek?
I nie ma nikogo w mundurze!
Łatwo TERAZ żartować, ale wtedy wcale mi nie było do śmiechu.
Sprawdzałem u siebie w drewutni, ale tam też nie nadają Teleranka. Tylko wióry lecą spod piły jednej i drugiej, o strugarce nie wspomnę…
Trzymajcie się!
Na wszelki wypadek nie zbliżamy się do drewutni. 😉
I nie włączamy telewizora?
Dzień dobry, dzisiaj po pracy, kilku udanych przedsięwzięciach i jednym wcale nieudanym. Wieczorem wyjście na jedną zaprzyjaźnioną imprezę, więc przerwa potrwa dłużej, zamelduję się, jak wrócę.
Baw się dobrze!
Dzień dobry, Quacku:)
Udanego imprezienia się:)
W pracce ciężkawo, ale powrót przemiły, pod tak przejrzyście-antracytowym, usianym gwiazdami i rozksiężyconym niebem, że – na piechotę 🙂 I nawet szklany mrozik wydawał się całkiem sympatyczny:)
Jużweekendowe dzień dobry, Wyspo:)
Jak ten Słowik, o którego pani Słowikowa się martwiła, a on szedł piechota.
Jakbyś zgadł, bo nawet sobie coś nuciłam do rytmu kroków:)
A słowiczkiem nazywała mnie Mama, gdy poświstywałam sobie w ogrodowym albo głuszynowym gąszczu 🙂
Dobry wieczór, Laudate:)
Mrozi, gwieździ, księżęci 🙂
Czyli pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Bardzo dziękuję za dobranockowe zastępstwo, jestem (wcześnie? Wcale nie wcześnie?). Spotkałem fantastycznych, inspirujących ludzi. Bardzo udane spotkanie. Impreza. Dwa w jednym.
A ja już będę umykać, bo dzień był dość wyczerpujący:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobry wieczór!
Zdjęcia przepiękne tych wszystkich zabytków. Jednak co architektura to architektura, a nie jakieś tam ptaszki. 🙂
Architekturę łatwiej fotografować, nie ucieka sprzed obiektywu (sprawdzić, czy nie trzęsienie ziemi)
Co prawda to prawda, ale też trzeba wiedzieć jak podejść do tego, żeby wyszło poprawnie.
Słusznie! I to widać na niektórych zdjęciach Autora wpisu, wg mnie zwłaszcza tych, o których pisałem w komentarzu wyżej.
Witaj Rivierze!
Jednak ptaszki dużo trudniejsze do sfotografowania.
Można powiedzieć, że anioły Mitoraja to pewien kompromis… 😉
Witaj, Makówko!
No nie wiem, czy trudniejsze, chodzi przede wszystkim o szybkość reakcji, a w architekturze całość kompozycji zdjęcia jest ważna.
I na mnie czas, dobranoc!
Dobranoc, Quackie !
Dobranoc Wszystkim!
Dobranoc, Makówko!
Dobranoc Rivierze!
Jeszcze nie śpię, bo musiałam spakować plecak.
Jutro spotkanie opłatkowe w plenerze -na polanie Wobra w Lasku Wolskim.
Teraz już pa, pa…
No to jeszcze raz, kolorowych snów, Makówko! 🙂
Witajcie!
Ja już w drodze.
Słońce,mrozik.Taka pogodę lubię.
Dzień dobry, dzisiaj sobota ze spaniem do oporu 🙂
Poprosimy lunch w takim razie 🙂
Witajcie!
Nieco wymarźnięty po zakupach, nieco rozgrzany śniadankiem, wybieram się wkrótce na spacer z antyfaszystami.
Zacnie! Tutaj zakupy (nieduże) również, a jeszcze w perspektywie stawianie choinki. Nigdy w życiu nie stawiałem choinki półtora tygodnia przed świętami, ale siła wyższa
A czemu już teraz stawiasz?
Małżonka zażyczyła. Jak to się mówiło, czapką i papką.
Otóż to! Z Siłą Wyższą sieniedysktuje!
Parę lat temu doszłam do wniosku, że coroczne ubieranie i rozbieranie choinki jest bez sensu, skoro to drugie robi się dzień przed Wielką Nocą i zarządziłam (bez zmieniania terminu) ustawianie, troskliwie okrytej, w stosownym kątku. I ze mną też nikt nie dyskutował!
😉
Dzień dobry, Quacku:)
Widziałem ostatnio taką koncepcję (ale ze sztuczną choinką), że owijamy od góry do dołu w całości, z bombkami etc., folią spożywczą, a w następnym sezonie rozpakowujemy!
Ja ją owijam folią malarską:)
Gdybym miał sztuczną choinkę, i tak musiałbym po folię malarską jechać kawał, gdyż dyskonty budowlane… itd.
Ja w tym roku zrezygnowałam ze spaceru z antyfaszystami i wybrałam miłą imprezę, aby odreagować stresy ostatnich dni.
To był taki turystyczny OPŁATEK w gronie osób, z którymi kiedyś chodziłam i dawno się nie widziałam.
Był i opłatek i śpiewanie kolęd i sztuczne ognie. W termosie przyniesione pierogi, bigos, grzane wino. Oprócz tego różne domowe wypieki, nalewka z bzu itd.
Z Polany Wobra przeszliśmy pod Kopiec Piłsudskiego, gdzie był dalszy ciąg biesiady.Kolega przyniósł małą butlę, na której robił barszcz, kawę lub czekoladę na gorąco.
Pięknie.
A do nas zawitał gość i bardzo miło się gadało. I jeszcze miejmy nadzieję zawita (jutro) 🙂
Dzień dobry.
Hej, dzień dobry!
Wróciłem trochę zmarznięty, ale obiad załatwił sprawę.
Znakomicie. Skoro – tak jak napisała Makówka – było słońce i mrozik, to zmarznięcie jest zrozumiałe 🙂
Dzień dobry, Tetryku Odtajały 🙂
Miałem dzisiaj ciekawy przypadek, poszedłem do paczkomatu po paczkę z zamówionymi prezentami pod choinkę. Śnieg padał, zimno, mokro i wilcy jakieś wyją nieopodal, ale paczę a tu za paczkomatem leży sobie stosik paczek. No to je przytuliłem, co tak będą sobie na zimnie leżeć w poniewierce. A tych paczkach cuda-wianki, niebotyczne szpilki damskie topowej firmy, dżinsy, topowe perfumy, bluzy z kapturem, kurtki, czapki, wszystko firmowe i drogie. Niestety moja baba kazała mi zadzwonić do firmy, która obsługuje ten paczkomat i zgłosić znalezisko i nawet szpilek nie pozwoliła mi sobie zostawić
Okrutna!
Dzień dobry, Miśku:)
Bez serca całkiem, a pasowałyby jak ulał gdybym sobie odrąbał piętę i paluchy, ale byłem gotów na to poświęcenie :)))))
Grimmami powiało…
Ale życie to nie bajka 🙂
No niestety :))))))
Bardzo słusznie, paczki powinny być chronione przed wpływem środowiska (deszcz, śnieg). Tym bardziej z taką cenną zawartością!
Zagadką jest kto je zgubił, no można zgubić paczkę, ale 6? To wygląda na celową działalność nie wiem kuriera?
„Bo się nie mieściły!”
A co powiedzieli w firmie? Udało się dodzwonić?
Dopopołudnie chodzone, w lekkim mroziku, częstosłoneczne:)
Trochę mało efektywne, bo zlikwidowano kolejny sklep z farbami i resztą bardzo przydatnych akcesoriów, chlip! I tak został mi już chyba tylko budowlany dyskont na końcu Miasteczkowego świata, nostalgiczne nosem pociąg…
Taksobiewolnosobotniopłynące dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry. A tu choinka już stoi.
A z tymi dyskontami to powszechny problem, jak sądzę. Głupiej żarówki nie kupię już w pobliżu domu, muszę jechać spory kawał.
Ano właśnie!
Zabraknie naparstka farby albo łyżki lakieru, i cała wyprawa po to…
Jak pisałam wyżej miałam dziś bardzo udany dzień. W nastroju świątecznym. Nie stawialiśmy choinki jak Quacki, ale za to każdy uczestnik dostał stroik.
Trochę odpoczęłam (nalewka, grzane wino itd powoduje lekkie zmęczenie), zjadłam obiad, umyłam z błota (mrozik zelżał i jednak ziemia nie była już zmrożona)buty, spodnie, kijki i teraz „se legnę”.
Jutro wczesna pobudka, znów wędrowanie z plecakiem i imprezowanie w plenerze.
Wspaniale! Życzę Ci równie udanej pogody.
Dziś słońce było tylko rano, ale nic nie padało (ani deszcz, ani śnieg). Impreza bardzo się udała.
Jutro najważniejsze, aby nie padało. My możemy zmoknąć, turyści do tego nawykli, ale jedzonko hm…kiepsko.
A jak prognozy dla miejsca, w które się wybieracie? Korzystne?
Zabierzów, blisko Krakowa.
Raczej niekorzystne, ale przesunąć się nie da, bo nikt nie przyjdzie 22 grudnia tuż przed Świętami
No to trzymam kciuki, żeby się nie sprawdziły!
Norweska prognoza mówi, że nieduży śnieg z deszczem – od 9 może do 12. Poza tym bez opadów.
Polska niestety pokazuje podobnie, chlip, chlip…
Wieczór dobry!
Uff, obiad przygotowany, gotuje się, to można chwilę odpocząć:)
A co tam pyrczy w garnkach?
A nic takiego wielkiego. Ozorki z ziemniakami i surówka z czerwonej kapusty:)
Och, to obiad jak w Wielkopolsce! 🙂 Palce lizać, zazdroszczę pozytywnie!
Miałem zamrożone, kupiłem jakiś czas temu, to przyszła pora, żeby zrobić.
Znakomicie 🙂
Oglądałem dzisiaj na You Tube interesujący wywiad z Tomaszem Tomaszewskim, fotografem NG. Bardzo polecam.
O, a możesz podlinkować?
Który? Dasz linka?
Edit: A, już dałeś! 😉
Umykam pod kołdrę – dobranoc!
Dobranoc, Quacku!
Pakuję się i umykam, dobranoc.
Dobranoc, Makówko!
Pośnieżone dobranoc, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Deszcz,a ja muszę jechać,bo obiecałam zrobić Imieniny.
Dzień dobry. Wstałbym później, ale coś jest do załatwienia.
W związku z tym kawa jest konieczna.
Witajcie!
Ponury dzionek — coś tam z nieba pada, raczej deszcz niż śnieg. W samo południe musiałem palić światło w pokoju 🙁
Tutaj taka była większość ubiegłego tygodnia, niestety. Dzisiaj jednak słonecznie, za to wieje dość nieprzyjemnie (ale w domu nie, a słońce jednak oświetla żyćko 🙂 )
Zaokiennie łaciato, więc spacerek z kategorii rytych i parskanych:) W towarzystwie dobrej znajomej – Wuejby Okrutnej, która znowu urządza sobie hulanki i swawole między naszymi wertikalami:)
Niecorozkichane dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry. Załatwiłem jedną rzecz wynikłą wczoraj, teraz jestem po przemiłej wizycie (jako gospodarz). Pewnie pobędę na Wyspie 🙂
PS. U nas też wieje, a jutro ma mocniej (prognozy mówią, że chyba i do Was dowieje).
Czyli jesteś dzielny niedzielnie 🙂
Tak. Przyszło nawet wietrzne ostrzeżenie.
Dzień dobry, Quacku:)
Dzień dobry!
U mnie jest dziś bardzo mglisto, ale ciepło. Jestem już po śniadaniu, także mogę z głodnym pogadać:)
Tutaj ma być załamanie pogody i plus 10 z początkiem tygodnia.
A są jacyś głodni aktualnie na Wyspie? 😉
O tej porze? No, może tylko Makówka w plenerze (uwzględniając pogodę)…
Czekaj, Makówka wspominała wczoraj coś o ciastach, więc nie sądzę, żeby miała akurat ten problem 🙂
Makówka w plenerze. Wszak napisałam rano, że deszcz, ale ja MUSZĘ jechać.
Z tą pogodą tutaj to jest przechlapane. Jak ktoś mniej odporny to będzie chorował. Dwa dni temu było 10 stopni na minusie, dziś jest na plusie siedem, a jutro ma być też około 10 na plusie.
Tak, to nienormalne 🙁
Makówka była w plenerze. Był śnieg na zmianę z deszczem. Pogodowo ponuro, ale nastroje nie dawały się pogodzie.
Było 13 osób w tym 3 Ewy, więc to były potrójne Imieniny.
Każda z nas coś przyniosła, więc o głodzie nie może być mowy.
Witaj, Makówko!
Jak imieniny, to wszystkiego najlepszego!
Dziękuję, dziękuje, ale od Was życzeń oczekuję 24 grudnia.
Dziś były w kole PTTK, bo wycieczki odbywają się w niedziele, a przecież 22 grudnia tuż przed świętami nawet zapaleńcy turystycznie maniacy raczej nie wybraliby się na wycieczkę.
Najlepszego! Wiedziałem, że głodna nie wrócisz 🙂
Wróciłam najedzona, zmarznięta, napita, niedospana i zmęczona.
Najpierw zaległam i odespałam ranne wstawanie. A potem zabrałam się za …jedzenie.
Jak mawiał jeden z pradziadków, a może prawujów, odsuwając talerz: „No to żem się posilił, a tera bym co zjad”.
To u mnie tak to działa!
Dobranoc wszystkim!
Śpij dobrze Q!
Dobranoc, Quackie!
Ja już po spektaklu i po kolacji 🙂
Na czym byłeś?
Teraz już masz dodatkowy materiał do zbudowania kulturalnego pięterka?
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Snieżnochodnikowe i ciemnotrawnicze, nawet dość ciepłe, choć wietrzne coraz bardziej:)
Dobry wieczór, Leno:)
Dobry wieczór, Riverze:)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Dobranoc, Leno:)
Witaj Rivierze!
Dobranoc Wyspo!
A lampka gdzie?
Witam Makówko i dobranoc!
Lampka już jest, więc tylko zanim się pożegnam, zaproszę państwa na nowe pięterko.
Dobrej nocy, Wyspo! 🙂
Dobranoc, Tetryku!