« Italia di Quacco I: Perła Adriatyku Felippe (1) »

Chicago

Parę tygodni temu w niedzielny poranek zrobiłem rekonesans po Chicago. Ano dlatego w niedzielny poranek, ponieważ jest w miarę najbezpieczniej. Wszystkie złe duchy śpią zmęczone po nocnych wojażach:). Postanowiłem trochę przybliżyć oblicze tego „wietrznego” miasta. Myślę, że co jakiś czas, będę robił taki wypad i przedstawiał jakiś kawałek Chicago. Na początek pokazałem część Downtown i dzielnicę Gold Coast.

321 komentarzy

  1. River pisze:

    Dzień dobry. Życzę miłego spaceru po Chicago. 🙂

  2. Makówka pisze:

    Słonecznie witam na nowym pięterku!

    Gienia już przynosi każdemu co sobie zażyczy.

    Koffie

  3. Makówka pisze:

    Rivierze dużą radość zrobiłeś mi tym pięterkiem. Z przyjemnością obejrzę. Niektóre miejsca może sobie przypomnę, bo byłam w Chicago, ale to było takie szybkie zwiedzanie.

    Przyjemność oglądania zostawię sobie na wieczór, teraz umykam z domu korzystając z ostatnich dni ładnej pogody.

  4. Tetryk56 pisze:

    Aaaa! Zanim obejrzałem do kończ, oderwała mnie praca… 🙁
    Fotoreportaż z opustoszałego Chicago bardzo klimatyczny i ciekawy. Najciekawsze dla mnie były kontrasty między pozostałymi z dawnych lat fikuśnymi domkami i nawet (prawie) pałacykami, a sterczącymi tuż zza nich olbrzymami ze szkła i stali. Jaką rolę pełni ten kamienny zameczek z wysoką wieżą? Wydaje się być z zupełnie innej bajki…

    • River pisze:

      Ten kamienny zameczek z wieżą, to Historic Water Tower, obecnie mieści się tam miejska galeria, tymczasowo zamknięta. 🙂

      • Tetryk56 pisze:

        Czyli wieża ciśnień? Wiesz może, z jakich to lat konstrukcja?

        • River pisze:

          Ta wieża wybudowana była w 1869 roku. Została wzniesiona, aby ukryć rurę o wysokości 138 stóp(42 metry), która wyrównywała ciśnienie w przepompowni z drugiej strony ulicy.

  5. Lena Sadowska pisze:

    Pogoda coraz bardziej sierpniowa:) Po słonecznym ale wietrznym dniu zmroczyło i cichło, a wraz ze słońcem znikło też ciepełko:) Spacer w kanadyjskich klimatach i aromatach – chwilami przenikało nas na wskroś to żywiczne, świerkowo-sosnowo-jałowcowe powietrze:)
    Za to domek powitał nas jabłecznie i ciepło:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  6. Lena Sadowska pisze:

    Chmmm… Nigdy bym nie pomyślała, że moja uczelnia ma (zdj. nr 26) brata bliźniaka na drugiej półkuli… 😉
    Nie wiem czemu, ale większość uliczek kojarzyła mi się z naszymi polskimi miasteczkami:) Może przez te grafity i szarości?
    Drapacze chmur imponujące. Co nie znaczy, że chciałabym w którymś mieszkać:)

    Tak czy inaczej – miło się spacerowało.

    Dobry wieczór na chicagowskim pięterku, Riverze:)

  7. River pisze:

    Dobry wieczór, Wyspo.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Też będę już zmykać:)

    Miłej nocki, Wyspo:)

  9. Makówka pisze:

    Pływanie, zakupy, robienie obiadu, spacer uliczkami Chicago -i tak oto minął słoneczny dzień.

    Dobranoc Wyspo!

  10. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kolejny dzień krakowsko-chicagowski. Fajnie jest tak od czasu do czasu przeskoczyć nad oceanem 😉

  11. Makówka pisze:

    Witam słonecznie !

    Quacki nadal „wyjechany”, ale Gienia bidusia na posterunku.

    Koffie

    Owoce, zimne napoje, lodyyyyy!

  12. makowka9 pisze:

    Ciszaaaa…

  13. Makówka pisze:

    Wróciłam do domu i zaraz Zoom.

  14. Lena Sadowska pisze:

    Po słonecznym i znośnie ciepłym dniu w mieście spacerek w półcywilizacji:) Drogą, która zaprowadziła nas do kilku chałupinek, opłconych, okwieconych. A za płotkami powykręcane jabłonki, pochylone grusze i rozpanoszone śliwy. A przed jedną chałupką – ławeczka:)
    Ale nie siadałyśmy, poszłyśmy aż do nieodległej dąbrowy, posłuchałyśmy, o czym żołędzie trzeszczą, i wróciłyśmy, wiedzione zarośniętą, niemal niewidoczną niteczką miedzy:)
    Żegnały nas rozgwieżdżone niebo i odurzająca nieco woń omanu i bagna:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dobry wieczór, Leno!
      Co udało się podsłuchać z żołędziowych bajań?

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Baśń o marzeniu dębu;)

        • Tetryk56 pisze:

          Zanotowałaś? Zapodasz?

          • Lena Sadowska pisze:

            I namówiłeś… 😉

            • Lena Sadowska pisze:

              Dawno, dawno temu nad pięknym Jeziorem szumiał potężny Bór. Rosło w nim mnóstwo drzew – brzóz, grabów, jesionów, olch. Okalały one dużą polanę. A na środku tej polany stał wielki, jeden jedyny dąb. Był tak ogromny, że górował nad innymi drzewami. Mógł przyglądać się ich zabawom, słuchać rozmów i żartów, ale sam nie brał w tych przekomarzaniach udziału. Mniejsze drzewa czuły przed nim zbyt duży respekt, by rozpocząć rozmowę, a i on nie wiedział, jak je zagadnąć. I chociaż był nadzwyczaj urodziwy, czuł się niezwykle samotny…
              Pewnego razu, gdy drzewa swawoliły wyjątkowo głośno, potrząsnął liśćmi i powiedział:
              -Ach! Tak bardzo pragnę z kimś porozmawiać! Jaka szkoda że nie ma tu nikogo, kto zechciałby mnie wysłuchać!
              -Ja jestem – odezwał się nagle ktoś nieśmiałym głosikiem.
              Zdumiał się dąb i począł rozglądać, ale nie potrafił nikogo dostrzec wśród własnych, bujnych liści.
              -To znaczy – kto? – spytał po chwili.
              -Ja, sójka! Przylatuję do ciebie już od dawna, ale nie miałam odwagi się odezwać.
              Ucieszył się dąb bardzo i odtąd każdego ranka wypatrywał swojej małej przyjaciółki. Mijały dni, a oni spędzali je na rozmowach i żartach, i ani się obejrzeli, jak przechodziły wiosna za wiosną, lato za latem…
              Dąb rozrósł się jeszcze, a błękitnawe piórka sójki spopielały.
              -Niedługo będę musiała cię opuścić – powiedziała, markotna od jakiegoś czasu sójka.
              Na te słowa zmarkotniał i dąb.
              Długo milczeli oboje, bo przywykli do siebie, a nic nie umieli poradzić na nieubłagane prawa natury.
              Dąb szumiał coraz smutniej, a małe serduszko sójki krajało się z rozpaczy. Tak bardzo chciała pomóc dębowi, jakoś go pocieszyć.
              I wtedy jej wzrok padł na niewielki, zielony owoc, który kołysał się smętnie przed jej dziobem.
              Niewiele myśląc, podleciała, zerwała go i schowała. A gdy zapełniła całe wole, zapikowała i ukryła żołędzie po mchem.
              Wiele jeszcze razy tamtej ostatniej jesieni mała sójka sfruwała w dół, by zagrzebywać dębowe owoce.
              Aż któregoś słonecznego ranka przysiadła na gałęzi i, bardzo szczęśliwa, szepnęła:
              -Już nigdy nie będziesz samotny, mój przyjacielu…
              Potem wtuliła główkę w piórka i zasnęła.
              A kiedy nadeszła wiosna, dąb dostrzegł na polance drobnolistne gałązki, których cichutki szept tak bardzo przypominał mu jego własny…
              Od tej pory sójki każdej jesieni zagrzebują pod mchem żołędzie, by uczcić pamięć prastarej przyjaźni potężnego drzewa i maleńkiego ptaszka…
              🙂

  15. Makówka pisze:

    Już po Zoomie, teraz pakowanie…

    Dobranoc!

  16. Lena Sadowska pisze:

    Ledwo już paczę na otrzy, więc

    baśniowych snów, Wyspo:)

  17. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  18. makowka9 pisze:

    Błekit nieba,ale zimno.
    Gienia !
    Koffie

    Dla Makówki coś na rozgrzewkę,dla reszty Wyspiarzy dobre śniadanie poprosimy

  19. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Makówka, mam nadzieję, już wygrzana i na wyraju!

  20. Lena Sadowska pisze:

    Ciepło, słonecznie. I już poprackowo.
    Za oknem słychać dokazującą dzieciarnię i ochrypłe ale dziarskie Halo! papuga. Pachnie maceratem z kwiatów migdałowca, który już odstał swoje i można go wykorzystać do uwarzenia mydła:)

    Dzień dobry, Wyspo:)

  21. makowka9 pisze:

    Wracam do Krakowa

    Autobus nie pojechał,jestem spóźniona,auuu

  22. Lena Sadowska pisze:

    Pogoda przecudna:)
    Noc ciepła niczym te majowe, a niebo usiane tyloma gwiazdami, że niemal nie widać jak ciemne jest i otchłanne:)

    Wyruszałyśmy w słonecznym blasku, wracałyśmy w gwiezdnym, a Miasteczko przywitało nas wonią nieskoszonych trawników, tańcem ciem w seledynowym blasku latarń i mormorandem drobnolistnych lip.

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Znaczy, że w waszej okolicy szal z węgielkami był obficie załadowany 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Takiej drugiej nocy
        nie będziesz już miał

        takiej łaski bogów
        nie będziesz już miał

        gwiazdy i planety
        stańcie na chwilę

        na jedną chwilę
        której powiem
        trwaj

        ale gwiazdy i planety
        wirują w przestrzeni

        ale ciało
        srebrnieje jak noc

        Ale usta
        pełne plastrów miodu zamykają się

        a szczęście trwa
        krótkie godziny

        ale było było

        Takiej drugiej chwili
        nie będziesz już miał
        (Noc sierpniowa
        – J. Iwaszkiewicz)

        Nie bez powodu uczyniliśmy Noc Sierpniową jedną z władczyń naszej Krainy;)

        • Tetryk56 pisze:

          Poeci bywają okrutni…

          • Lena Sadowska pisze:

            Ojtam! zaraz – okrutni🙂

            Po prostu pan Jarosław stwierdza, że każda noc sierpniowa jest jedyna w swoim rodzaju i niepowtarzalna. Ale w roku mamy ich aż trzydzieści jeden, w wieku – trzy tysiące sto, a w tysiącleciu aż trzydzieści jeden tysięcy 😉

            • River pisze:

              Widzę Leno, że z matematyki też jesteś obryta. 🙂

              • Lena Sadowska pisze:

                Zgadłeś 🙂
                Jak mam duży stres, rozwiązuję zadania z geometrii – to mi pomaga:)

                • River pisze:

                  Niektórym Bozia daje dużo talentów. 🙂

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂

                  Myślę, że na talentach nie zbywa nikomu, tylko są one tak różnorodne, że nie zawsze udaje się je od razu odkryć.

                  Dzień dobry, Riverze:)

            • Tetryk56 pisze:

              Sugerowanie, żeby zamiast cieszenia się urodą sierpniowej nocy, martwić się jej ulotnością, unikalnością i brakiem perspektyw na bis? Czy to nie jest okrucieństwo?

              • Lena Sadowska pisze:

                Powiedziałabym, że podmiot liryczny odnajduje radość w tej niepowtarzalności przeżycia właśnie. I w dreszczyku oczekiwania kolejnych, równie emocjonujących ofert.

                Żaden dzień się nie powtórzy,
                nie ma dwóch podobnych nocy,
                dwóch tych samych pocałunków,
                dwóch jednakich spojrzeń w oczy.
                (Nic dwa razy się nie zdarza
                – W. Szymborska)
                😉

                Dzień dobry, Tetryku:)

                • Tetryk56 pisze:

                  Dzień dobry!
                  Też miałem skojarzenie z tym wierszem. Ale u Szymborskiej brzmi to jakby pozytywniej 😉

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂
                  Może dlatego że pani Wisława rzadko wpada w liryczne nastroje.
                  I sama nie wiem, czego więcej w tym jej wierszu – komicznej rzeczowości czy rzeczowego komizmu 😉

                  Dobry wieczór, Tetryku:)

                • Tetryk56 pisze:

                  🙂
                  Dobranoc, Leno!

                • Lena Sadowska pisze:

                  Miłych snów, Tetryku:)

  23. River pisze:

    Dobry wieczór.
    Dla mnie Bowie niedostępny.

  24. makowka9 pisze:

    Autobus wypadł z kursu,więc biegiem przez całą dolinę Połrzeczki,Mnikowska na inny autobus.
    W Krakowie komunikacja też była złośliwa.
    W biegu więc obiad,prysznic,rozpakowanie plecaka,spakowanie plecaka i jestem w Stróży.

    • River pisze:

      Witaj Makówko.
      Powinnaś startować na olimpiadzie przynajmniej w pięcioboju. 🙂

      • makowka9 pisze:

        Wczoraj faktycznie przez to wypadnięcie z kursu autobusu działałam w dużym pędzie.
        Wieczorem ledwo powloczylam nogami.
        Dziś oddaje się tzw „robieniu nic”.

  25. Lena Sadowska pisze:

    Mydło zrobiłam:)
    Muszę jeszcze skończyć malowanie wieszaków do moich błyskotek, więc też będę już powolutku odbijać od brzegu:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  26. makowka9 pisze:

    Dobranoc

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słońce, wolne, miłe perspektywy! Pleasure

  28. makowka9 pisze:

    Witajcie!
    Słońce,widok na góry, pozdrawiam że Stróży.

  29. makowka9 pisze:

    Kelnereczka jest proszona o chłodne napoje i lody.
    Kelnereczka

  30. makowka9 pisze:

    Tu burza.A u Was?

  31. Lena Sadowska pisze:

    Święciłyśmy się plenerkowo, w zielonym cieniu Lasu, wysłuchując sosnowego koncertu i chłodząc się w coraz bardziej sierpniowych głębiach Jeziora:)

    Dzień dobry, Wyspo:)

  32. Lena Sadowska pisze:

    Po plenerkowych eskapadach spacerzyłyśmy się miejsko:)
    A Miasteczko rozsiewa grillowe wonie, brzęczy ogródkowymi rozmówkami i dymi sobie od czasu do czasu:)
    Za to pan Księżyc, odziany w posrebrzone tiule, pełnieje w oczach:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  33. Tetryk56 pisze:

    Uff, po spotkaniu.

    • makowka9 pisze:

      Niestety zbyt słaby mam internet w komórce.No i w komórce nie mam Zooma.
      Ale za to w tym czasie byłam na spacerze,a potem z sąsiedzką wizytą.
      „Uroki” domku w połowie góry są takie,że ,aby wrócić trzeba się stromo wspinać pod górę.

  34. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  35. makowka9 pisze:

    Dobranoc!

  36. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Lubię dojazd do pracy w takie dni. Pustki na drogach, spokój 🙂

    • makowka9 pisze:

      Bo dużo osób ma dziś wolne.
      W Krakowie pustki,a w Zakopanem podobno dzikie tłumy.
      U mnie w lesie też cisza i spokój.

  37. makowka9 pisze:

    Witajcie!
    Wypoczęta Gienia czeka !
    Koffie

  38. Lena Sadowska pisze:

    Po wyjątkowo upalnym piątku właśnie nas dość obficie zrosiło:)
    Może na rychłym spacerku uda nam się odnaleźć choć kilka tęczowych płatków;)

    Dzień dobry, Wyspo:)

    • Tetryk56 pisze:

      Dzień dobry!
      U nas była dzisiaj włoska pogoda: czyste niebo z lekkimi zamgleniami pod wieczór, leciutki wietrzyk i upałek do 32oC.

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Mój ranek rozpoczął się robinsonadą po Miasteczku w podobnej scenerii.
        Potułałam się prawie półtorej godziny, wydreptałam osiem kilometrów i z nieopisaną ulgą umknęłam z Ust Słońca wprost do w miarę chłodnego domu:)
        A potem przespałam dwie godziny w leśnym plenerku, zdana na łaskę i niełaskę mojego Psioła Stróża;)

        • Lena Sadowska pisze:

          A miałam się zająć skończeniem wiersza, który buzuje we mnie już od dobrych paru dni… I tak się zastanawiam, czy to zmogło mnie zmęczenie upałem, czy aż tak znudziło poetyzowanie… 😉

  39. Lena Sadowska pisze:

    Tro(no, może trochę bardziej niż tro)szeczkę nas pokropiło, co po upalnym dniu można uznać za dość przyjemną i orzeźwiającą atrakcję. Nawet jeśli zaowocowało to (u jednej z nas) dość łakomym mlaskaniem obuwniczym oraz (u tej drugiej) całkowitym ukarbowaniem zazwyczaj rudogładkiej fryzury i okrutnym odpuszeniem zazwyczaj naprawdę epickiego ogonka;)
    Napotkana brzezina marakasiła sobie uroczo, niebo zaś od chmurnego efektu rozwodnionych pasteli bezboleśnie przeszło ku mgliwie zawoalowanej postaci, co podpowiedziało nam, że nadeszła najwyższa pora na dodomowy odwrót:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  40. River pisze:

    Witam.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Riverze:)

      Jeszcze chwilę byłam, ale też będę się już żegnać, bo mnie dzisiejszy dzień wyeksploatował nieco:)

      Dobrej nocki zatem, Riverze:)

  41. River pisze:

    Chyba już wszyscy spać poszli. 🙂

  42. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  43. River pisze:

    Ooo, jakaś dusza się odezwała.
    Dobranoc, Leno. 🙂

  44. Makówka pisze:

    Nie poszli spać.Dopiero wrócili z imprezki grillowej.
    Dobranoc!

  45. Makówka pisze:

    Deszczowo witam!

  46. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Chicagowska pogoda zawitała do Krakowa. Gorąco, duszno, wilgotno…

    • Makówka pisze:

      W Stróży teraz wyszło słońce.
      Tak delikatnie pojawia się między chmurami.
      Burza była solidna,a dalej duszno.
      Tu jednak jest różnica z „wietrznym”miastem,bo tu nawet listek nie drgnie.Zero wiatru.

  47. Makówka pisze:

    Q „wyjechały”,nikt Gieni nie zawołał?
    Gieniaaaa!
    (lepiej późno niż wcale)

    Koffie

  48. River pisze:

    Dzień dobry.

  49. River pisze:

    Witam, Tetryku.

  50. River pisze:

    Tak, właśnie po śniadaniu i wybieram się zaraz zaprowadzić samochód na testy spalin, korzystając z okazji, że kiepska pogoda dziś jest na zdjęcia.

  51. River pisze:

    Już po teście. Można jeździć dalej. 🙂

  52. Lena Sadowska pisze:

    Po całodziennym plenerzeniu się w okolicach zielonociennych, zjadłyśmy kolację przy blasku zachodzącego słońca i odbyłyśmy uroczy spacerek pod rozgwieżdżonym niebem:)

    Jużdomowe dzień dobry, Wyspo:)

  53. makowka9 pisze:

    Dziś był dzień „robienia nic”.

  54. Tetryk56 pisze:

    W ramach „robienia nic” (dawniej mnie zastanawiało, dlaczego i przez kogo owo dolce zostało farnięte 😉 ) obejrzałem sobie z sieci wcale interesujący film o tym, jak szczerość zdemolowała grupę przyjaciół 😉

    • makowka9 pisze:

      Poproszę o tytuł.
      Poproszę o lampkę.

      Dobranoc.

    • Lena Sadowska pisze:

      Nie domyślam się wprawdzie tytułu, ale z moich obserwacji wynika, że wygłaszanie szczerych opinii o innych nieczęsto idzie w parze z wysłuchiwaniem takich-że o sobie:)
      Choć logicznym wydaje się, że luksus szczerości powinien działać w obie strony:)

  55. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnych snów, Wyspo:)

  56. Tetryk56 pisze:

    Zbliża się południe. Czy jest ktoś chętny do odegrania hejnału? 😉

  57. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jestem z powrotem 🙂 Jak się ogarnę trochę po powrocie, wejdę na Wyspę już na bardziej stałe.

    Teraz już do końcówki września nie planuję nigdzie wyjeżdżać, natomiast niektóre weekendy będę miał zajęte imprezami branżowymi.

  58. makowka9 pisze:

    Zamiast hejnału przywitam się i zawołam Kelnereczke na przywitanie Q.
    Kelnereczka

  59. makowka9 pisze:

    Niestety nie ma.
    Jest zielona cebulka.

  60. Lena Sadowska pisze:

    Organoleptycznie wywczasowane, nasiąknięte cennymi jeziornymi pierwiastkami i przedawkowane witaminą D – domimy się:)

    Dzień dobry, Wyspo:)

  61. River pisze:

    Dobry wieczór.

  62. Lena Sadowska pisze:

    Po całodziennym plenerzeniu się postanowiłyśmy pospacerzyć się miejsko:)
    A Miasteczko cichutkie, w ciepłowietrznym humorze, woalowoobłocznie zadumane, gwiezdnie rozmigotane.
    Okoliczne nieużytki rozbrzmiewały seledynowym cykaniem, a ogromne (mam nadzieję, że – śpiewające lub zielone) pasikoniki budziły osłupienie Rudej, która przysiadała, stawiała uszy w słup, przechylała łepek i wpatrywała się w chętne do solowych występów osobniki:)
    W końcu wyrwała się z melomańskiego amoku i mogłyśmy zawrócić, odprowadzane harcami podlatarnianych ciem i szmerem rozmowy złaknionej skwerkowych atrakcji parki:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    • River pisze:

      Dobry wieczór, Leno. 🙂

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór!

      Przyjrzałaś się bliżej tym pasikonikom? Bo rozmaite osoby spotykają ogromne i zielone – modliszki, a to już może zaszkodzić melomance.

      Tymczasem tutaj właśnie przyszła burza z deszczem i trochę oddycham po upalnym dniu.

      • Lena Sadowska pisze:

        Dziś przyjrzałam się o tyle o ile, bo ciemnawo już było, ale że cykające, to słyszałyśmy obie.
        Natomiast parę dni temu jeden taki osobnik wleciał w nocy przez uchylone okno i zlądował sobie na jednym ze świeczników.
        Nie zauważyłabym go, gdyby nie zaczął bardzo głośno cykać, co zwabiło nas obie do pokoju, w którym (oboze!bozycku!) śpię.
        Reakcja Psiuły identyczna jak dzisiaj na spacerze.
        Moja – zupełnie inna…
        Oczyma wyobraźni już widziałam tego potwora spacerującego po mojej odprężonej snem twarzy, zasadzającego się, by najpierw odgryźć mi nos, potem uszy, a na koniec pozbawić mnie życia, i uwić sobie gniazdo w moich włosach.
        Skutkiem było rozsunięcie firan, otworzenie na oścież okna i zostawienie bestii, coby se poszła.
        Nie poniała ałuzji, więc pozostało mi przyniesienie z piwnicy jednej z wędek Brata, oraz z dołu najpierw stołka (okazał się za niski), potem krzesła. Następnie – odzianie się w (coby w razie ataku potwór nie wczepił się pazuryma) ortalionową kurtkę z kapturem Smar(więc sięgającą mi za kolana)kactwa, owinięcie twarzy przeźroczystą, śliską (myślałam, że się uduszę, ale nie miałam czasu, by się tym przejmować) apaszką, wdzianie kuchennych rękawic i przeniesienie wspomnianego świecznika na parapet.
        Monstroza nadal pozostawała zarówno niewzruszona moimi poczynaniami, jak również – w pokoju.
        Wtedy uznałam, że spróbuję ją strącić. Niestety, trzymała się zbyt krzepko i uparcie, drepcąc (gdy ją trącałam czubkiem wędki) sobie w dół świecznika i powracając, gdy trącania niechałam.
        Z(nie wiem, co bardziej)rozpaczona i zlana potem chwyciłam się (niczym brzytwy) ostatniej deski ratunku – otworzyłam bal(wciąż w pełnym rynsztunku)kon i, zachowując wszelkie dostępne mi wówczas środki ostrożności, wyniosłam świecznik z intruzem na zewnątrz, wzywając znane i nieznane bóstwa, by się zielonemu paskudztwu podczas tej wycieczki nie odmieniło. Nie odmieniło się. Zostawiłam ją na balkonie, zatrzasnęłam drzwi i opadłam na fo(ciągle w przyodziewku)tel.
        Rude już na początku akcji taktycznie ułożyło się na wielkim pufie i obserwowało mnie ze stoickim spokojem do szczęśliwego zakończenia.
        A stwór pozostawał na tym świeczniku jeszcze dwa dni…
        🙂
        Dopiero gdy ochłonęłam, zaczęłam szukać, z czym właściwie się potykałam i wyszło mi, że albo z pasikonikiem zielonym, albo ze śpiewającym, bo oba cykają i miewają od czterech do siedmiu centymetrów długości…
        🙂

        • Quackie pisze:

          Co za akcja! Jak napisałaś, że pozostawał jeszcze dwa dni, pomyślałem, że np. składał(a) tam jajka, względnie osnuł(a) się jakimś kokonem w celu prze(nie mam pojęcia, czy pasikoniki tak robią)poczwarzenia?

          • Lena Sadowska pisze:

            Też mam o tym niewielkie pojęcie, ale pamiętam, że linieją kilkakrotnie. Może trafiłam na jeden z takich cykli, choć wylinki nie znalazłam:)
            Pamiętam też, że pasikoniki przychodzą do samicy z podarkiem, który ona po upojnych trzech kwadransach natychmiast spożywa, co jemu daje czas na ewakuację:)

        • River pisze:

          Jak byłaś przy oknie, to trzeba było wyrzucić ze świecznikiem. Później tylko zebrać świecznik z ziemi i po balu. 🙂

          • Quackie pisze:

            Albo zawiązać linkę na świeczniku, żeby bezwładność zdjęła pasikonika 🙂

            • Lena Sadowska pisze:

              Tak, śmiej się, Quacku Okrutny.
              Niosłam ten świecznik w maksymalnie wyciągniętych rękach, a zanim zdecydowałam się na chwycenie go, przemyśliwałam, czy by nie skoczyć do piwnicy po szuflę do śniegu, by zwiększyć między nami dystans, a powstrzymała mnie jedynie myśl, że to mogłoby skłonić intruza do opuszczenia świecznika i zaszycia się w trudniejszym do wykurzenia miejscu:)

          • Lena Sadowska pisze:

            Myślałam o tym:)
            Ale to duży, kamionkowy świecznik ze szklanym kloszem i trochę się obawiałam, że z moim szczęściem narobię szkód – trafię w cudze auto albo szwendającego się pod oknami czyjegoś męża;)

            • River pisze:

              Auto, rzecz nabyta, a szwendający się obcy mąż pod oknami to jego problem, a tak monstrum w nocy ucho by odgryzło.:)

              • Lena Sadowska pisze:

                Jak czytałeś – miałam świadomość poniesienia strat i uszczerbków nieodwracalnych w skutkach 😉
                A poważnie – naprawdę obawiałam się, że mogę komuś zrobić poważną krzywdę.

    • Tetryk56 pisze:

      Moją babcię pasikonik, zielony, a jakże, ukąsił w ramię, które w wyniku spuchło do rozmiarów uda…

  63. Makówka pisze:

    Goście poszli,czas się pakować i umykać do Krakowa.

  64. Quackie pisze:

    Kochani, wstałem dzisiaj bardzo rano, więc odpadam już.

    Dobranoc!

  65. Lena Sadowska pisze:

    Też będę umykać:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  66. Makówka pisze:

    Jestem w Krakowie, jestem w domu.

    Dobranoc!

  67. Quackie pisze:

    Dzień dobry, chociaż od rana pochmurny i ogólnie przygnębiający.

    Pani Gieniu, może kawa chociaż trochę pomoże? Poprosimy

    Koffie

  68. Makówka pisze:

    Witajcie!
    Pogoda w Krakowie słoneczna. Natomiast nastrój ogólnie przygnębiający z wielu powodów.
    Nawet nie mogę się pocieszyć zjedzeniem czegoś dobrego, bo muszę być na czczo przed USG.
    W nocy spać nie mogłam, chyba za dużo myślałam o przykrych rzeczach.

    • Tetryk56 pisze:

      To nie znasz innych tematów niż przykre?
      Noce takie są gorące i słowiki spać nie dają…

      • makowka9 pisze:

        Zamiast słowików były to takie sobie myślenie,ale najważniejsze, abyśmy zdrowi byli.
        Teraz jestem zła,bo głodna…wrr.
        Autobus pusty,korków nie ma…

        • Tetryk56 pisze:

          Dziwne! Nie przypominam sobie, aby mnie kiedyś złościł brak korków czy wolne miejsca w autobusie…

          • Makówka pisze:

            Byłam zła, bo byłam głodna (na czczo na USG)
            Z braku korków i pustego autobusu byłam zadowolona i miałam pisać dalej gdy zobaczyłam, że muszę wysiadać, więc szybko kliknęłam opublikuj.

  69. Quackie pisze:

    Po pracy i na przerwę.

    Dzień pracowo bardzo udany!

  70. Lena Sadowska pisze:

    Przeładowany zajęciami, upalny nad miarę poniedziałek aż trzeszczał w szwach. Cud że nie rozpękł się w którejś chwili:)
    Za to nocka wietrzykowa, wełenkami tu i ówdzie się snująca. I wciąż ciepła:)
    Spacerek zatem nieśpieszny, obrąbkiem Lasu. Rozgrzanym szutrem pachnący. I winem, bo na gałązkach coraz więcej przejrzałych owoców głogu oraz szypszyny, na których jakoś żadne jemiołuszki ni czubatki nie poostrzyły sobie dzióbków:)
    A jeszcze – szeleszczący słonecznikowymi płatkami, które flegmatycznie odrywały się od koszyczków i ruchem falującym sfruwały na drogę:)

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

  71. Makówka pisze:

    Umykam na pogaduszki poprzez Ocean.
    Jeszcze wrócę.

  72. Lena Sadowska pisze:

    Mili Wyspiarze, bardzo przyjemnie się rozmawia, ale że jutro mam równie intensywny dzień, i muszę się jeszcze do niego przygotować – będę już umykać:)

    Pięknosennej nocki, Wyspo:)

  73. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim, dobranoc!

  74. Makówka pisze:

    Pogaduszki na WhatsApp się skończyły, wróciłam na Wyspę.

    Dobranoc wszystkim!

  75. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj dla odmiany słońce, aż za dużo. No to może kawa frappe? (Tam, gdzie trzeba)

    Poprosimy!

    Koffie

  76. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Do nas słońce dopiero ma dojść, a kawa dopiero o dziesiątej… Jak żyć?

  77. Makówka pisze:

    Witam Państwa!
    Póki co pochmurnie.

  78. Quackie pisze:

    Dzień dobry, b. udany dzień, pracowo i nie tylko, sporo rzeczy się udało załatwić, zdalnie i nie tylko 🙂

    A teraz na przerwę.

  79. Lena Sadowska pisze:

    Pytanko techniczne jeszcze chciałam przed spacerkiem zadać:
    czy ktoś coś w pięterkowej sprawie przemyśliwa może?
    Bo tu już najwyższe kondygnacje zaczynają trzeszczeć.
    Mogę coś wstawić, jeśli nie ma innych chętnych.
    Albo przedspacerkowo (do, powiedzmy, 19.20), albo pospacerkowo (od, powiedzmy, 22.00).

  80. Lena Sadowska pisze:

    A na spacerku ulewa:)
    Ale taka ciepła, majowa.
    Więc brodziłyśmy sobie rwącymi potoczkami drożnych żłobin. Niektóre (te co miały) zdjęły nawet buty:)

    Przemoczone nieco dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! Ciepła ulewa to czysta przyjemność, pewnie pisałem tutaj nie raz i nie dwa, jak dzieckiem kilkuletnim będąc, biegałem po podwórku i ogrodzie u żywieckiej Babci Q. podczas takich ciepłych, letnich, czy nie właśnie sierpniowych ulew.

      • Lena Sadowska pisze:

        Być może pisałeś, ale tym razem ja mogłam nie zapamiętać:)
        Ne wiem, co to jest, ale im człowiek młodszy, tym ulewny deszcz wydaje mu się lepszym wynalazkiem 😉
        My w czasie deszczu pływaliśmy w Jeziorze:)

        Dobry wieczór, Quacku:)

        • Tetryk56 pisze:

          Pełne zanurzenie najskuteczniej chroni ciało przed spadającymi z góry kropelkami…

        • Quackie pisze:

          No myśmy do Soły mieli dwa kroki, ale ta rzeka w czasie ulewnego deszczu to nie jest najlepszy pomysł, bo za szybko wzbiera i robi się nieobliczalna.

    • Tetryk56 pisze:

      Na którymś Watrowisku, gdy dopadła nas niespodziewana fala ciepłego deszczu, kilka osób ruszyło w tany na trawie, radując się okolicznościami. 🙂

  81. Quackie pisze:

    Bieżę po dobranockę, gdyż po przerwie widziałem się jeszcze z Jo i rodziną, którzy przelotnie zagościli w Gdyni niedaleko mnie 🙂

  82. Lena Sadowska pisze:

    Po miejskich przestrzeniach Rivera zapraszam na nowe, mniej rozległe terenowo, ale także w pewien sposób obrazkowe pięterko:)

Skomentuj Quackie Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)