Nagrobek muzyka
Wszystko tłumaczy myśl tu wyryta:
Oto jest jego najlepsza płyta.
Nagrobek lekomana
Z prochu był powstał, w proch się obrócił,
Do końca życia prochów nie rzucił.
Nagrobek policjantki
Kiedy ze trzy wieki miną,
Znowu będzie twardą gliną.
Nagrobek celebryty
Dla pustej sławy swój żywot przeżył,
Dziś znany z tego, że tutaj leży.
Nagrobek dziewicy
Jeszcze jedno ciało
W proch się zmarnowało.
Krzysztof Śledź
Siedlce 2014
« A mnie jest szkoda lata część piąta. | Lajkonik: Reedycja. Odc. 16 » |
22
lis 2021
Witam:)
Jako się rzekło – przyziemnie:)
I – mam nadzieję – jednak choć odrobinkę zabawnie.
Uśmiechu, Wyspiarze:)
Skoro Lena zaprowadziła nas na cmentarz zacytuję Wisławę Szymborską.
„Nie męcz aptek i lekarza, sam znajdź drogę do cmentarza„.
Wróciłam do domu. Byłam również w aptece, stąd te skojarzenia.
Dobry wieczór, Makówko:)
Wybyłam na trochę z Psiułką, a potem postanowiłam się posilić:)
Ceń trud grabarza
I nie zasypuj go robotą!
Sam wykop dołek,
A potem wskakuj doń z ochotą!
To tak w temacie:)
Nagrobek hipochondryka:
Nie wierzyliście mi do tej pory!
A nie mówiłem, że jestem chory?
🙂
Ja uwielbiam tę fraszkę:
Nagrobek kropki
„Tu spoczęła kropka.
Wyjaśnienie szersze:
Wykończyły kropkę
Coraz bielsze wiersze”
(W. Płonka)
Zacne, teoretycznoliterackie!

Znam też taką::
Tragifarsa
Domeną niejednego teatru
Jest wystawianie.
Publiczności do wiatru.
🙂
Są takie dla każdego rodzaju literackiego?
Taka może być?
Miara miłości
Wyśpiewywał peany,
Hymny godne aniołów,
Po uszy w niej zakochany
(mierząc, rzecz jasna, od dołu).
🙂
W sam raz na po 22.00
Tak, to raczej z fraszek literacko-frywolnych:)
*z tak zwanych – frywolitek;)
Małgorzata Musierowicz lubi to!
Hm…
I Koło Koniakowskich Szydełkarek:)
Leno, czyżbyśmy znali autorkę?
Przy cudzym zaznaczam, że cudze:)
No to
dla Autorki!
Dziękuję bardzo:)
Pamiętam jeszcze taką, co mi ją w ogólniaku opiekun gazetki szkolnej ocenzurował:):
Sąsiad
Gibki, dziarski, pełen uroku.
O każdej porze dnia i nocy
Ona poznaje go po kroku.
Oo, a teraz mi się przypomniał limeryk, nie przekładany, tylko mój własny. I zdecydowanie po 22.00, o innych porach proszę nie czytać!
Raz jeden facet pod Złotoryją
Patrzył, jak konia ułani biją
Barwny ich strój
Długi ich ch*j
Amaranty zapięte. Pod szyją.
No ładnie.
Po 22 i się towarzystwo rozświntuszyło.
Kot mi leży na klawiaturze i jest oburzony!
Pogłaszcz kota. To was uspokoi…
Zdecydowanie świńtuszymy!
Makówko, ja swojej Psiułce kazałam iść spać. Może Twemu Kotku też pora:)
Ależ mój kot śpi ze mną. Najczęściej NA MNIE.
I OCZYWIŚCIE, że go głaszczę. Ale jak to z facetami bywa -on łaskawie pozwala się głaskać i tyle!
🙂
To jeszcze z frywolitek:
Tragedia
Wieczorem mówił, że kocha,
W oczęta zaglądał czule.
I rzucił, łajdak, nad ranem!
Ale najpierw ona zrzuciła koszulę.
Dobry wieczór.
Nagrobek mima
Był i go ni ma.
Lord się zjawił!
Witaj!
Dobry wieczór, Lordzie:)
Z fraszek lakonicznych pamiętam taką:
Róż
„Pic
Dla lic.”
🙂
A ja swojej własnej nie mam, ale mam przełożoną taką nagrobkową.
Oryginał:
Here lies Lester Moore.
Four slugs
From a forty-four.
No Les
No More.
I kilka wersji do wyboru:
#1 (moja+dzieckowa)
Tu leży Lester Moore
Z ciałem pełnym dziur
Trafili go poczwór-
nie.
#2 (moja, ze zmianą imienia i nazwiska)
Tu leży Doc Watney
Postrzelony szkaradnie
Cztery pociski
I po wszystkim.
Nie trzy, nie pięć. Cztery dokładnie.
#3 (Rodziców Quackie)
Tutaj spoczywa Lester Moore
Ile pocisków – tyle dziur.
Będę szczery:
Kaliber czterdzieści cztery,
Pociski cztery….
Co rewolwer – to nie sznur!
#5 (po czym okazało się, że do tego samego tematu podszedł p. Michał Rusinek)
Tu leży
Mme B.
Z czterdziestki czwórki
Kulki dwie
Ani Mme
Ani Be.
#6 (wersja p. Rusinka natchnęła mnie do jeszcze jednej własnej)
Tu leży Nini Wencel
Dwie kule prosto w serce
Kaliber czterdzieści cztery
Ni mniej
Ni więcej
Pamiętam je, Quacku.
Było wśród tamtych epitafiów także jakieś tłumaczenie Tetryka:)
Ach, już o tym pisałem? Pamięć nie ta…
Na wszelki wypadek podpowiadam, że dobranocka piętro niżej…
Z okazji Wpisu Leny dot. humoru warto przypomnieć do czego służą człowiekowi uszy . Gdyby człowiek pozbawiony był uszu , to śmiał by się dookoła głowy , a tak , to najwyżej od ucha-do ucha . Takie pragmatyczne ograniczenie . Kwiatek za pomysł 🙂
Och, to chyba w „Alicji po drugiej stronie lustra” (bodaj w przekładzie Słomczyńskiego) Alicja się zastanawiała, czy gdyby Humpty-Dumpty uśmiechnął się jeszcze szerzej, to czy kąciki ust spotkałyby się mu z tyłu i wierzch głowy by mu odpadł?
Z „Przypowieści Biblijnych”:
– Panie, po cóż dałeś ludziom uszy? Przecież oni i tak cię nie słuchają…
– Synu, za dwa tysiące lat będzie pandemia. Będą mieli na czym zawieszać maseczki!
(za wiocha.pl)
🙂
A ja pamiętam słowa Plastusia, który mówił, że uszy po to są, by je trzymać do góry:)
A moja mama mówiła do mnie , że mam uszy po to , aby je myć ! I waliła ręcznikiem po łbie !
„Mama mówiła do mnie z liścia
Ku memu zaskoczeniu”
(„Botanika” – P. Sommer)
Dobry wieczór, Maksiu:)
Witaj, Maksiu.
Dziękuję za kwiatek.
Miło mi, że się dobrze bawisz:)
Pozdrawiam:)
W dużo lepszym humorze zmykam spać! Dziękuję i dobranoc!
Dobrej nocki, Quacku:)
Dobranoc! 🙂
Dobranoc!
„Stojąc pod niebem bez góry i dołu
tętnię dojrzały do wielkości gwiazd.
Własnych zaklęć ogromne koło
krążę po niebie płynącym w czas.”
(„Astronomia” – K.K. Baczyński)
Dobrej nocki, Wyspo:)
Witajcie!
Pierwszy dzisiaj? Do czego to podobne…
Dzień dobry, a ja dzisiaj dłużej, poniekąd planowo, tzn. nie zaspałem, tylko pozwoliłem sobie pospać chwilę dłużej. Tylko co to za spanie, jak 0 6.30 pobudka na leki, o 7.00 następna… Na szczęście jeszcze tylko do piątku.
Dobry wieczór, Quacku:)
Przykro mi i pewnie rada by „wziąć na przeczekanie” nic nie zmieni:)
Witajcie!
I wybaczcie jak nie będę zaglądać
Dzień dobry.
Dla tych z problemami, czy tam innymi pechami…
Epitafium pecha
Pech
zdechł.
(M. Parlicki)
O rany!
Został… odpukany?
😉
Dobry wieczór, Lordzie:)
Dzień dobry

Świetne pięterko! Uśmiałam się jak norka
Chociaż w zasadzie temat poważny…
Witaj, Miralko:)
Cieszę się, że poprawiły Ci nastrój.
To może nieco lżejsza fraszka:):
O nieuku
Nakrył niedźwiedź raz w łóżku żonę swą z borsukiem
i wymówki jej robi: „Ty? Z takim nieukiem?”
Niedźwiedzica, szczęśliwa, na to mu powiada:
„Może borsuk i nieuk. Ja tam z nim nie gadam.”
(B.Krajewski)
🙂
Och, to brzmi jak Waligórski!
🙂
Znalazłam kilka fraszek tego autora w jakimś almanachu. Była tam też informacja, że pan na stałe mieszka w Australii:)
To jeszcze jedna próbka:
O spotkaniu
Raz glizda braciszka spotkała w słoiku
i szczerych uścisków było wprost bez liku.
Cieszyła się bardzo, że zdrowy i żywy.
I pyta: „Gdzie idziesz?” A on, że na ryby.
🙂
No naprawdę, to tak przypomina Bajeczki Babci Pimpusiowej! Frazą, stylem…
Fakt, estetyka podobna:)
Myślę jednak, że A. Waligórski jest bardziej dosadny:):
„Złapał niedźwiedź świstaka idąc raz pod górkę,
A pragnąc na nim świstać, chciał mu dmuchać w dziurkę.
Świstak chodu, lecz zanim schował się do chaty,
Pisnął: – Mógłbyś przynajmniej chamie przynieść kwiaty!”
(Z Bajeczek…)
Skojarzyło mi się to z oglądanym jakiś czas temu stand’upem o baśniach i bajkach. Ojciec tłumaczył synkowi uniwersalną wymowę tychże.
Padło tam m.in. takie zdanie (w wolnym tłumaczeniu):
„I nagle, kiedy mój synek zapytał:
-Tatusiu, dlaczego Wilk przyszedł do Zająca z bukietem róż i szampanem?
zacząłem się zastanawiać:
-No właśnie! Dlaczego?”:)
Też mi się skojarzyła babcia Pimpusiowa! 🙂
No to jestem:)
Musiałam tylko popełnić mały tekścik okolicznościowy u siebie i już bede biegau tu:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Koniec na dzisiaj (pracowania) i przerwa.
Zapomniałam się pochwalić, że u nas już łaciato:)
Rano padał śnieg i przez chwilę było prawie wiosennie przez tę trawkę i słoneczko.
Teraz już znowu mokro i ciemno. Po wiośnie ani śladu, ale śnieg gdzieniegdzie został:)
Wspomnienia z okresu ” słusznie minionego ” Panie Sekretarzu , przyjechałem do pana sekretarza ,aby sprawdzić jak wygląda sprawa składek partyjnych … ” Jest świetnie ,bo składki mam opłacone już na cały rok ” Towarzysze zapłacili ? Nie , wyłożyłem z własnej kieszeni …I nie boicie się , że Wam nie oddadzą ? Spoko , przyjdą żniwa , to mi w polu odrobią ! Taki był ten nasz „okres miniony „.
Pomaluśku robi to wrażenie, jakbyśmy wracali do tej epoki…
Nareszcie w domu i po kolacji
Smacznego!
Dobry wieczór, Tetryku:)
Dobranoc!
Dobrej nocki, Makówko:)
Dziękuję.
Spokojnej. Też pewnie będę się zbierał… zaraz.
No to dobranoc!
Spokojnej nocki, Quacku:)
„leżąc w łóżku chcę być dobrym
przez sen rośnie dużo dobroci
leżenie dobroć wygrzewa
ale wstanie ją zawiewa”
(„Leżenia” – M. Białoszewski)
Dobranoc, Wyspo:)
Ja chciałbym być dobrym nawet stojąc, ale fakt – leżąc łatwiej!
Witaj, Tetryku:)
Pan Miron wiele wiedział o (około)łóżkowej przestrzeni:)
Jako dumny posiadacz połowy przepierzonego pokoju nie miał zbyt wiele miejsca na sprzęty, mizerne łóżko było ponoć nie tylko jego azylem, ale też siedziskiem dla gości, mogło mu więc podczas kurtuazyjnego wstawania tę dobroć zawiewać:)
A coś na rzeczy być musiało, bo w kręgach krążyło takie epitafium:
„Tu leży Miro, niebożę.
Daj mu Boże szersze łoże.”
tudzież:
„Tu leży poeta Miro.
Mój Boże, daj mu większe wyro!”
🙂
Witajcie!
Dobry wieczór, Makówko:)
Życzę rychłego kresu kłopotów.
🙂
Dziękuję Wam za troskę.
Teraz dopiero zaczną się permanentne kłopoty, ale (mam nadzieję) o mniejszej sile rażenia.
Jednak najgorszy był stres nagły, niespodziewany, a potem bezczynność i bezsilność i zero informacji.
Druga niedospana noc i te nerwy spowodowały, że czuję się jak przepuszczona przez maszynkę do mięsa.
Odkłopocenia życzę!
Witajcie!
Wczoraj cały dzień poza domem – dzisiaj może zdążę na Klub Książkowy…
Dzień dobry, na nic więcej chyba nie mam siły
Witaj, Quacku:)
Dzień dobry


Dziś już mi lepiej, bo cieszy przyjazd córki
Ale wczoraj byłam strasznie przybita, mimo porannego śmiechu
Byłam u Ro i Kay… z Ro jest coraz gorzej… nie poznała mnie, a przecież znamy się od 23 lat. Bywała u nas z różnych okazji, my całą rodziną bywaliśmy u niej… Znamy się dłużej niż Kay ją zna.
I nie to przeraziło, że mnie nie poznała, ale kolor jej twarzy… taki ziemisty… jak u osoby martwej… w oczach mi stoi…
Muszę się z tego otrząsnąć. Nic nie mogę zrobić, nic pomóc… trzeba się cieszyć życiem, póki jest…
Na smutki najlepsza jest praca



Tak więc nawet jak nie cierpię gotowania i kuchni, biorę się za przyrządzanie potraw na jutro. Przecież mamy święto…
Miłego dnia Wam życzę
I zajmę się czymś, żeby przepędzić smutek…
Witaj, Miralko:)
A ja Ci życzę miłego wieczoru, bo dnia już chyba nie zdążę:)
Dziękuję Leno

Kiedy mi życzyłaś miłego wieczoru, u mnie była 11:48, czyli troszeczkę przed południem
Bo ja życzyłam przewidująco – na potem;)
Siedem godzin różnicy jest między nami? Dobra, od teraz będę dzielnie odejmować:)
Dziś idę na posiedzenie Rady — potem Klub = mało mnie będzie 🙁
Jakieś takie przemarznięte dobry wieczór, Wyspo:)
Po pracy. Po zakupach. Po aptekach. Po ptokach.
No to przerwa.
Wiecie co, te dni, nawet chyba od poniedziałku, to są dni, kiedy większość znajomych osób czuje się paskudnie. Wyraźnie o tym piszą. A meteopaci i osoby w depresji to już w ogóle.
Wypiszże się z tych kategorii!
Ha, otóż ja w nich w ogóle nie jestem, a i tak się czułem niefajnie. To co dopiero oni?
Czas rzeczywiście nie sprzyja dobremu samopoczuciu – listopad jest ponoć najbardziej depresogennym miesiącem:)
Nie idę jeszcze wprawdzie spać, ale też się już pożegnam dzisiaj, nawiązując, nieco przekornie do stwierdzenia Quacka:
„Każda pora roku ma swoje profity.
Wiosna ma krokusy, jesień zimowity.”
(Autora nie znam)
Dobrej nocki, Wyspo:)
„Lato zdobi nam łąki w błękit i szkarłaty,
zima kreśli na szybach białe mrozu kwiaty”…
I tak dwoma dystychami wyczerpaliśmy temat pór roku:)
Witajcie!
Chłodno i smrodno, ale u góry błękit!
Dobry wieczór, Tetryku.
Tu u góry granat.
Zabrzmiało, jak relacja z pola bitwy:)
Dzień dobry. Trochę już nie wyrabiam z tą kuracją, na szczęście jeszcze do piątku (wieczorem) włącznie, a potem już nie. Dlatego dzisiaj nieco później, ale i tak wcześniej niż przed.
Witaj, Quacku:)
Ale pomyśl, jak potem będzie fajnie bez kuracji:)
Niczym w starym żydowskim dowcipie o ciasnocie…
Słonecznie witam!
Wydawało mi się, że wczoraj powiedziałam dobranoc, ale nie widzę.
Przepraszam, jestem bardzo zakręcona.
Kukam do Was, ale nie umiem się skupić na jakimś pisaniu.
Dobry wieczór, Makówko:)
Fajnie, że kukasz.
Nie zawsze jest ochota na pogaduszki. Myślę, że doskonale to rozumiemy, bo każde z nas czasami tak ma:)
Trzymaj się, kłopoty prędzej czy później się kończą.
Dzień dobry



Córeczka przyleciała
A synek będzie tu popołudniu
Czyli dzieci w komplecie
Witaj, Miralko:)
Moje daleko, więc pocieszę się razem z Tobą z przybycia Twoich:)
Wczoraj poszłam spać po północy i dziś taka trochę niewyspana jestem
Wstałam (jak na mnie) późno, ale to i tak niewiele pomaga, bo jednak co spanie przed północą, to nie po…
Dzień dobry, dobry wieczór, zależnie od upodobań i strefy czasowej.
Po pracy i na przerwę.
Wpadłem jeszcze na imieniny do teściowej i wreszcie jestem w domu
Ciemną nocką dobry wieczór, Wyspo:)
Czy leci z nami Quackie?
Już lecę! Z dobranocką, rzecz jasna.
Miałem ważną rozmowę telefoniczną, która chwilę trwała.
Dobranoc!
Dobranoc!
„Dzień gasnął, wszystko, co żyje na ziemi,
Ukołysane trudy i niewczasy
W czarniawe nocy topiło wezgłowie(…)”
(Boska Komedia, Pieśń II – Dante Alighieri
tł.: J. Korsak)
Dobrej nocki, Wyspo:)
A wiesz, że właśnie jakoś niedawno wyszedł nowy przekład Jarosława Mikołajewskiego?
Witaj, Quacku:)
Nie miałam jeszcze okazji się z tym tłumaczeniem zapoznać, niestety:)
Ja też jeszcze nie. Tłumacz w wywiadzie wspominał, że starał się pójść bliżej oryginału, napisanego ponoć dość potoczną, jak na tamte czasy, włoszczyzną.
Dzień już był spadał, i wszyscy ziomale
poszli w kimono piłować komara ?
Hihi, chyba nie aż takie volgare
🙂
Dzień był już zaszedł i wszyscy ziomale
zaszli pod budkę zalewać robala:)
No tak, Dante też przecież napisał „Boską komedię” w volgare:)
Nie miałem pojęcia, że tak to się nazywa! Dzięki.
🙂
Na obiedzie świątecznym było przemiło

Chociaż w zasadzie tiramisu pieczone nie jest 



Córka (jak zwykle) szalała, co chyba podobało się Sarze (dziewczynie syna)
Syn na diecie, więc miał specjalne jedzonko, ale nie mógł się powstrzymać, żeby nie zjeść po kawałku różnych ciast, które upiekł małżonek
Zabrał ze sobą zapasy jedzonka, bo Sarah już jutro wraca do pracy. Przynajmniej nie będzie musiała niczego gotować – wystarczy podgrzać
Ja to jak zwykle – naszykowałam na pułk wojska, a były tylko trzy osoby więcej…
Było co zabrać ze sobą…
O, a mieliście tradycyjnego amerykańskiego indyka? Czy tylko polskie dania?
Nie mieliśmy indyka, bo oprócz naszej córki nikt tego nie lubi i nie byłoby komu go jeść


Upiekłam za to dwie kaczki, które uwielbia mój mąż, a dodatkowo przygotowałam cały stos kotletów z piersi kurczaka i polędwiczkę z pieczarkami
W sumie, to nawet nie wiem czy to polskie dania, czy nie
Polędwiczki z pieczarkami (dawniej borowikami!) z pewnością, kaczki nadziewane jabłkami też, co do filetów kurzych nie mam wyrobionego zdania…
Borowiki są u nas niesamowicie drogie, więc wiadomo, że polędwiczki są z pieczarkami. A poza tym jestem zboczona (przyznaję się ze skruchą) i każdego suszonego borowika oglądam z lupą, a jeśli zauważę jakieś dziurki po robakach, po prostu wywalam do kosza… nie zważając ile to kosztowało – robali jeść nie będę



To na pewno nie jest narodowa potrawa
A kaczki próbowałam nadziewać różnymi rzeczami – tylko te z jabłkami i suszonymi śliwkami smakowały małżonkowi… no to tylko takie przygotowuję
Co do filetów z kurczaka też nie mam zdania i normalnie ich nie smażę, ale moje dzieci to kochają, więc jak są u nas to smażę
Pieczona kaczka to raczej tradycja pańskiego, nie chłopskiego stołu, z czasów kiedy pieczarek nie hodowano a po borowiki ganiano służbę do lasu
Tak, ale pański stół, to już przeszłość


Chociaż gdzieś kiedyś czytałam, że tradycyjną polską potrawą są pieczone gęsi
Pieczarek nie hodowano, ale znano je, bo rosły na łąkach (sama je zbierałam). Na pewno nie były tak popularne jak dziś…
A służbę ganiano w różny sposób i do różnych zajęć… tak sobie myślę, że wyprawa po grzyby, była dla nich swego rodzaju rozrywką, szczególnie w porównaniu do innych robót
Kaczki! Tak, z jabłkami! Coś wspaniałego. Kotlety z piersi kurczaka też lubię, ale w obecności kaczek scedowałbym je na dzieci (które z drobiu uznają właśnie głównie kurczaka).
Syn jest na diecie, więc kaczek nie jada, bo są za tłuste, córka też za nimi nie przepada, Sarah (dziewczyna syna) jako Amerykanka też w zasadzie ich nie jada, więc to co upiekę jest głównie dla małżonka, z czego on bardzo się cieszy




Resztę smakołyków jakoś dzieci przełykają bez problemu
Krótko mówiąc wszyscy zadowoleni… mąż ma dwie kaczki do swojej dyspozycji – dzieciom zostają polędwiczki i kurczaki
Nie liczyłam polędwiczek (ile mi wyszło), ale piersi kurzęcze są dość łatwe do policzenia. Było 16 kotletów. 6 syn zabrał po imprezie do domu, dwa zostawiłam dla córki, czyli na obiedzie zjedli 8. Co do polędwiczek nie mam zdania, bo ani liczyłam przed, ani gościom „zaglądałam w zęby”
Interesowało mnie tylko, czy z obiadu nie wychodzą głodni… a reszta nie ma znaczenia
Ależ oczywiście!
Sarah nie wie, że u nas na każde święta mama szykowała co najmniej 8 rodzajów ciast – było w czym wybierać
Oczywiście jeśli chodzi o deser…
I może dlatego bywa zdziwiona, gdy proponujemy tak ze trzy rodzaje, plus inne słodkości
I nie było u nas w zwyczaju, żeby goście przychodzili z własnym jedzeniem (co jest normalne u Amerykanów). Gdy syn mnie pytał (przed imprezą) co mają ze sobą przynieść (Sarah go zapytała), to odpowiedziałam, że dobry humor


U nas, jak się zapraszało gości, to najwyżej alkohol mogli przynieść ze sobą… jedzenie przygotowywał gospodarz, czy gospodyni. Nie wiem, czy to się Sarze podoba, czy nie, ale skoro trafiła do polskiej rodziny…
Ona dużo pracuje i na pewno nie ma czasu na przygotowanie czegokolwiek. Syn często sam gotuje, bo ona nie ma na to czasu. I (jak myślę) to jest dla niego dobre
Witaj, Miralko:)
Zainspirowałaś mnie:)
Jak wrócę, będę pitrasić.
Jeszcze nie wiem – co, ale – będę:)
Witaj Leno


To miło – być inspiracją. Mam nadzieję, że lubisz kuchenne zajęcia i sprawi Ci przyjemność gotowanie
Ja gotowania nie znoszę, ani tych wszystkich „kuchennych” zajęć, chociaż muszę przyznać, że potrafię upiec/ugotować niemal wszystko… mam w głowie tysiące przepisów… nawet czasami próbuję swoich kombinacji… i w sumie czułabym się lepiej, gdybym to polubiła…
Dzień dobry, ostatni dzień kuracji! I ostatni dzień pracy w tym tygodniu. I jutro rano może trochę dłużej pośpię…
Chociaż ten zaciesz to co prawda trochę jak u faceta z młotkiem, który przyznał, że jak przestaje się walić w głowę, to to jest bardzo przyjemne…
Coś jak u nas od wtorku.
to nawet czasami udaje nam się pośmiać, bo bywają sytuacje, z których wyszedłby dość zabawny film.
Póki tylko łagodne walenia
Tragifarsa.
O, zapomniałem o tym zazulku, oczywiście, że celny, w samo sedno!
Witajcie!
Wczoraj padłem jak kawka (jak mawia Miralka). Jest ponuro i misio przyda się każdemu potrzebującemu…
U nas jest słońce

Nie cieszę się wprawdzie, bo słońce oznacza ochłodzenie (nocne przymrozki) a u mnie rury od wody odkopane i mróz im może zaszkodzić…
Przyjdzie zakopać póki nie zamarzły
A u nas jest mroźnie:)
Dobry wieczór, Panowie:)
Joj, gdzie to słońce?!
Witajcie!
Biorę misia.Chyba trzy, a nawet cztery, bo jednak drugi syn też się martwi.
Zmykam na trochę:)
Koniec pracy, a ja na przerwę. Być może potrwa nieco dłużej…
Dobranoc
Spokojn(iejsz)ej!
Też już idziesz spać, Makówko?
Więc i Tobie miłej nocki:)
Nie idę. Byłam w knajpie na winie, aby odreagować, a teraz ogarniam różne sprawy.
Więc efektywnego ogarniania:)
Miłej nocki, Bożenko:)
Od jakichś dziesięciu minut – sypie:)
Pogasiłam światła i patrzyłam sobie na wirujące w blasku latarń płatki…
Miękkich i delikatnych jak śnieżny puch snów, Wyspo:)
Dobranoc:)
Spokojnej!
Witam!
Witajcie! I strzemiennego…
Jedziemy, miłej soboty Wam życzę.
Dzień dobry, wstałem
chyba jestem wyspany.
Dzień dobry (?) chociaż za oknem pierwszy śnieg , pochmurno i durno . Bo do Świąt jeszcze kawałek czasu ,a w komunikatorach jest już wszystko na świątecznie . Powszednieją te święta . Mamy już dzisiaj i Mikołaje i choinki z bombkami i od cholery propozycji świątecznych prezentów . Nie wiem ,czy nie wyjadę na Mazury aby chociaż trochę zdziczeć przed prawdziwymi Świętami . Pozdrowionka .
Dzień dobry. Pojechaliśmy zmienić opony, co chwilę trwało, potem na obiad pozadomowy, potem na większe zakupy… i tak zeszło.
„Pada śnieg, prószy śnieg,
wszędzie go nawiało.
Dachy są już białe,
na ulicach biało.”
(„ima” – J. Czechowicz)
Dobry wieczór, Wyspo:)
A tutaj raczej mokro niż biało.
„Gdy mokro za oknem, na brzegu firanki
Zjawiają się srebrne, deszczowe baranki.
I pasą się grzecznie na łące z koronki
i kwiaty zjadają z tęczowej zasłonki.
A potem znikają wśród białych falbanek –
baranek z barankiem, z barankiem baranek!”
(„Baranki” – D. Gellner)
🙂
Ja im dam, kwiaty mi zjadać!
🙂
A ja teraz na sobotnią przerwę!
Ja dopiero wracam z Wawy. Proszę o zastępstwo z lampką.
Dobra!
„Pada śnieg.
Tak cicho, tak cicho dookoła
i drzewa stoją ciche
i kruche, i jasne, i szare
jest niebo – i spokój.”
(„Pada śnieg” – Vilhelm Ekelund
tł.: R. Mierzejewski)
Dobrej nocki, Wyspo:)
W okolicach Warszawy leżały jakieś mikrowarstewki śniegu, ale do nas tej jesieni zima jeszcze nie dotarła 😉
Witam Was!
Witajcie!
Wygląda na to, że jest sezon na figle. Po powrocie przejrzałem Wyspę bez problemu, ale że było już po północy, nie odzywałem się tylko poszedłem spać…
Dzień dobry. Mimo doniesień z różnych stron Polski, tutaj na razie śniegu nie widać.
Ponieważ zaraz dobijemy do 300 komentarzy tutaj, otworzę puszeczkę z następnym Lajkonikiem z przeszłości.
Zapraszam na nowe, porządnie odgrzane pięterko
Dobry wieczór, Wyspo:)
Dziękuję za miło spędzony czas:)
Mam nadzieję, że podczas wyszukiwania fraszek bawiliście się równie dobrze jak ja przy czytaniu ich:)
Pozdrawiam i biegnę poczytać o Chandrze pana Lajkonika:)