Dzień dobry, w miarę szybko po powrocie – wiersz Patronki. Wybrałem ten, bo pasuje nam do wiosny, rozciągniętej gdzieś między grudniem (te wszystkie śnieżne okazje) a majem (teraz, dobrze, że tylko deszcz, a nie gorzej, chociaż w prognozach był również deszcz ze śniegiem gdzieniegdzie). No i sam wiersz o nadziei, że po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój… a nie, to inny utwór i innego autorstwa. W każdym razie o tym, że czasem trzeba dużo poświęcić, żeby potem było lepiej, nawet jeżeli niekoniecznie jest to takie „lepiej”, na jakim początkowo nam zależało.
Rozbieliły się…
Rozbieliły się mroki grudniowe,
dzień się zrobił podobny do dnia…
A myślałam – nie zmrużę już powiek,
umrzeć nie chcę, a żyć – jakoś strach…
Rozstąpiły się góry lodowe,
ciepły promień dosięgnął do dna…
A myślałam – nie zmrużę już powiek,
umrzeć nie chcę, a żyć – to nie ja.
Zazgrzytały traktory bojowe,
do remontu im trzeba, bo rdza…
A myślałam, że zgubił się człowiek,
umrzeć trudno, a żyć – czy się da?
Wyśpiewały się pieśni lipcowe,
wykrzyczały się krzyki do dna…
Teraz będzie weselej i zdrowiej,
a co złote, to złote, to trwa.
Rozśpiewały się ptaki majowe,
coraz bliżej i bliżej do dnia,
powitajmy dzień chlebem i słowem,
i muzyka niech gra, niech nam gra!
(wiersz znalazłem na stronie https:/home/u194284526/domains/madagaskar08.pl/public_html/poezja.org/wz/Osiecka_Agnieszka/1057/Rozbieliły_się)
Dzień dobry, witam na nowym pięterku!
Witaj Mistrzu Q


Faktycznie wiersz pasujący i do wiosny i sytuacji nie tylko krajowej, ale i światowej
Czy doczekamy się dnia? I słońce nam zaświeci… nie tylko to na niebie, ale i w życiu…
No właśnie dlatego, żeby trochę optymizmu dodać.
Miralko zajrzyj na Pocztę Wysłałem maila .
Maksiu, zajrzałam już wczoraj i nawet Ci napisałam na Wyspie…
Czy chcesz, żeby to pokazała Wyspiarzom? Mogę to zrobić bez problemu
Dzień nastąpił, maj nastąpił i wszystko, co dobre nastąpi! Tylko – kiedy? …
Może jak skończy padać? I się ociepli?
I pandemia i PIS odejdą w niebyt?
Aż tak szybko to bym się nie spodziewał.
ale może, małymi kroczkami…
Małymi kroczkami to oni zabierają nam demokrację, likwidują „bezpieczniki” mające na celu dbać o prawa obywateli i przygotowują do polexitu.
Za chwilę już nie będzie miał kto protestować.
Makówko, Ty to jednak potrafisz mi humor poprawić ! Pisy są przebrzydłe, to fakt ! Niemniej, reszta politykierów od nich za wiele nie odstaje i to tylko w postaci poszczególnych jednostek. Możesz być spokojna, Polska przetrwa, nie takie Pisy przeżyła a i drugiej Rosji z tego nie będzie, nie te czasy/miejsce/realia.
Muszę się z Tobą niestety zgodzić. Sytuacja, w jakiej się znajdujemy to w dużej mierze „zasługa” słabej opozycji.
Chodziło mi bardziej o to, by nie budować atmosfery oczekiwania na nadchodzący armagedon, Pisy są niemalże na ukończeniu swej równi pochyłej. Najgorsze jest zaś to iż u nas każda władza, po pewnym jej czasie trwania, zaczyna się unosić nad ziemią, taka jakaś szybowcowa mentalność…
Teraz będzie weselej i zdrowiej…
Czekajmy więc.
Doskonały wybór wiersza na dzisiejszą ponurość w Polsce, na świecie i w pogodzie.
Dziękuję! I tak główna zasługa jednak Autorki!
Szybkie dzień dobry, Wyspo:)
Pogoda z tych domowych i wpadłam na genialny pomysł, by przejrzeć swoje niciane zasoby. Zaowocowało to nieodpartą chęcią na zrobienie pudełek i teraz tonę w plątaninie włóczek i zwojach materii:)
Pozdrawiam:)
Witaj, Quacku:)
Wiersz na pohybel deszczowemu niebu:)
Zawstydzający majowe ptaki, które pochowały się gdzieś i ani myślą wyściubić dzióbków na chlapaninę:)
Pozdrawiam:)
Lepiej im tego nie wypominać, bo ze wstydu będą się chować dłużej…
Witaj, Tetryku:)
„Zaś piegż majowych śpiew radosny
Na wierzchach dębu, co w zaklęty
Pokładł się wieczór, jak maszt ścięty,
Zostawcie tym, o święci wiosny,
Których wśród leśnych gdzieś gałęzi
Snadź beznadziejna klęska więzi.”
(„Kruki” – A . Rimbaud
tł. J. Kasprowicz)
😉
Paskudna pogoda dzisiaj, na jazdę samochodem również. Dlatego lepiej być na Wyspie
W Krakowie cały dzień paskudna. „Moje” koło PTTK przysłało zdjęcia z drogi na Turbacz -i deszcz i słońce.
Teraz żałuję, że jednak nie pojechałam.
Czyli jak widać nie wszędzie dziś było paskudnie.
Rano słuchałem w radiu rozmowy z autorem piosenek, mieszkającym na Dominikanie. Nie narzekał na pogodę…
Słowem, Quacku:
„Nic się nie dzieje pada deszcz
i rosną listki na wierzbowych kołkach
kołysze się ława na linach deszczu
kołysze się pejzaż jak sroka…”
(„W górach” – J. Harasymowicz)
🙂
Ha, sroki potrafią się cudnie kołysać, z ogonem jako przeciwwagą!
DOBRANOC!
Dobranoc wszystkim.
Dzień dobry


Muszę przyznać, że u mnie pogoda też nie rozpieszcza. Gorąco!!!
Mąż nawet chciał włączyć klimatyzację, bo trudno wytrzymać, ale nie zgodziłam się. Jutro (w poniedziałek znacznie chłodniej (25C) i jest to tendencja spadkowa, czyli codziennie chłodniej. Nie będę włączała na zmianę ogrzewania i chłodzenia, bo to bez sensu
A tak w ogóle, to planowałam dziś całą masę rzeczy, jako że jesteśmy we dwoje. Wszystkie plany spaliły na panewce (a przynajmniej znaczna ich część), bo małżonek dostał siennego kataru. Z nosa mu leci jak z kranu, kicha i prycha… jak można coś robić w takich warunkach
I nawet czepiać się go nie ma jak, skoro jest cierpiący…
Kupił sobie nowy „Benadryl” i wcina. Jest nadzieja, że mu w miarę przejdzie. Ciekawe jak jutro (w poniedziałek) pójdzie do pracy, jeśli mu nadal tak będzie z nosa leciało?
Witam
No cóż. Raz na jakiś czas trzeba się wyspać.

Witajcie!
Dzień dobry




Mąż pojechał do pracy, a i ja się zbieram… tu nie ma polskiego święta
W nocy spadł deszcz i trochę się ochłodziło
Pyłki wywołujące alergie pospadały na ziemię i małżonek może swobodnie oddychać… i to mnie cieszy
Miłego dnia Wam życzę
I lecę do pracy…
Wróciłam. Nie byłam na uroczystościach ani szczepieniu, ale spacerkiem od Kopca do Kopca z kołem PTTK.
Było i zimno i ciepło i słońce i majowy deszczyk i wiatr i dużo śmiechu i trochę wspomagaczy nastroju.
Ważne, że nastrój służył!
Dobry wieczór, melduję się na koniec dnia pracy, a tuż przed przerwą!
No to jestem. Zebrałem się, zebrałem myśli.
Majówka (poza dzisiejszym dniem, który upłynął na pracy, ponieważ w piątek nie pracowałem) ograniczyła się do soboty, bo w niedzielę lało.
W sobotę byliśmy w bydgoskim zoo na Myślęcinku, poza tym trochę fotografowałem i udało mi się zrobić zdjęcie m.in. ptaszkowi, którego dotychczas jeszcze nie miałem w portfolio, kapturce. Para kapturek latała po okolicy, pan kapturka śpiewał wniebogłosy, bardzo ładnie.
W zoo natomiast poza zwierzętami na wybiegach i w klatkach były zwierzęta luzem – przynależące do ogrodu zoologicznego (pawie, gęgawy, bernikle i jedna gęś, której jeszcze nie zidentyfikowałem), jak i dzikie, traktujące zoo jako część okolicznego lasu (kruki, kosy, pleszka, mazurek). Bardzo to był przyjemny spacer.
To ja dziś byłam blisko ZOO, ale nie wchodziliśmy do środka.
A my lubimy niemal całe to bydgoskie zoo, z wyjątkiem niedźwiedzi, które no niestety mają swoją klatkę, nie taki wybieg jak w Poznaniu, i widać, że nie są w tej klatce szczęśliwe
Niektóre drapieżne ptaki też nieszczególnie wyglądają.
Tam jest głównie polska fauna.
Ależ majówka wykończyła towarzystwo…
Zgodnie z obietnicą dołożyłem głosowanie nad datą spotkania. Można wskazać do 3 dat.
Zagłosowałam
Co prawda 9 maja jest amerykański Dzień Matki, ale w sumie co za różnica…
Zagłosowałam, choć ja teraz jeszcze nic nie wiem.
Nie wiem, czy chcecie ze mną gadać, ale też zagłosowałam:)
Aniby skąd wątpliwości???
Aniby mi w głowie postało ich nie mieć;)
No jasne, że chcemy!
Witajcie!
Dzień dobry, dzisiaj rano spędziłem ponad godzinę w kolejce do punktu pobierania krwi, to nie jest to, o czym marzyłem, zwłaszcza w okolicach godziny 7.00 rano. Potem jeszcze parę innych spraw załatwiłem, w sumie był to dość zajęty poranek. Teraz zaś do pracy.
Korzystam, że zakłady fryzjerskie otwarte,bo nigdy nie wiadomo na jak długo.
Ajajaj! Jeszcze się nie przywitałem!!!
Witajcie!
Witaj zawirkowany!
Jestem i bardzo chciałbym ogłosić koniec pracy i przerwę, ale niestety nie ma tak dobrze, właśnie skończyłem jedno zlecenie i wracam do poprzedniego, które znajduje się własnie na ostatnim, III etapie. A potem przerwa. A potem pewnie jeszcze ciąg dalszy pracy, ale już jedną nogą na Wyspie.
Cały czas jestem, ale jakaś zniechęcona do wszystkiego.
Jutro w planie mała wycieczka, może podreperuje mi trochę nastrój?
Mnie tak pogoda naniestraja. Ponoć w niedzielę ma być już lato.
Pogoda to też, ogólna szarorzeczywistość i takie tam jeszcze indywidualne.
Zupełnie serio widzę u siebie uzależnienie od wycieczek, które są jedynym jakoś działającym na mnie antydepresantem.
Brakuje spotkań z ciekawymi ludźmi, wernisaży, piwa w knajpie…
Te maski, te ograniczenia, ten brak perspektyw na normalny kraj.
Od 15 maja ma zniknąć maseczkowy obowiązek na świeżym powietrzu, chociaż to.
Oglądam prognozy pod kątem jazdy na rowerze do pracy – i jak nie 3oC rano, to deszcz w porze powrotu. Zdymisjonować ministra od pogody!
Lepiej, zabrać mu służbowe auto i dać obowiązkowy służbowy rower!
Ja jakieś inne prognozy na jutro widziałam.
Naiwna jestem?
Koniec na dzisiaj. Dobranoc!
Witajcie!
Uśmiechu dla wszystkich na dzisiaj!
Bry….
Zaspałam dziś,wyłączyłam budzik i spałam dalej.
Ale nie przespałaś małej wycieczki?
Nie zjadłam śniadania,ale zdążyłam.
Zdążyliśmy zejść zanim się rozpadało.
Dzień dobry, tutaj też słońce!
Po majówkowych burzach śnieżnych i gradobiciach dziś – wreszcie słoneczne – dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry



Po wczorajszym umordowaniu dzisiejszy dzień zapowiada się podobnie
Chyba już całkiem odzwyczaiłam się od pracy
Miłego dnia Wam życzę
Jestem w domu.
Wróciłam z małej wycieczki po Beskidzie Małym (Parszywka, Koskowa Góra).
Zmokłam dopiero w Krakowie.
Dobry wieczór, całkiem jasny. Podobnie jak wczoraj zjeżdżam na przerwę, a po przerwie… tak samo, dalszy ciąg pracki.
Zaprackany po uszy…
Aha, jutro planowo idę do szpitala, jeszcze coś mi tam muszą poprawić po ostatnich zabiegach, dam znać po powrocie…
Na jak długo się wybierasz?
Ponoć tylko na jeden dzień – mogliby to zrobić normalnie w trybie zabiegowym, bez hospitalizacji, ale im się nie opłaca ze względu na rozliczenia z NFZ, tak słyszałem. Mam nadzieję, że nie dłużej
Quacku!
Dzięki, pewnie się przyda. Mimo że to wszystko planowe i ponoć pod kontrolą, trochę się denerwuję.
Każdy się denerwuje. Nawet ja się ma mieć wyrwanego zęba. Albo zrobić kolejny raz kontrolny rezonans.
Więc masz jeszcze jednego misia.
Jestem, wróciłam z knucia:)
Musimy knuć (musicie knuć)
Jak się pozbyć Tuhajbejowicza!
„…róbmy swoje…”
Chyba wszyscy poszli spać, więc dobrej nocki, Wyspo:)
Trzymamy kciuki za naszego Q!
I ja! Myślę, że wszyscy…
Witajcie!
Bul… bul.. na chwilę udało mi się wynurzyć z wirku…
Dzień dobry

Też trzymam kciuki za Mistrza Q i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze
Jaka będzie pogoda, jeszcze nie wiem. Za oknem ciemno jak w wątpiach Murzyna, ale według tego co podają, za ciepło nie będzie, a i deszcz ma pokropić
We wtorek, mąż pracował z elektrykiem, który w środę nie przyszedł do pracy… jak się okazało załapał się na „wirusa w koronie”. I teraz nie wiadomo, czy mąż też się od niego załapał i przywlókł to do domu, czy nie

Mąż śmiał się, że na robocie wszyscy spryskiwali się jakimiś odkażaczami… a przecież to o jeden dzień za późno. Jak ktoś miał to świństwo załapać, to już załapał i żadne odkażanie nic nie da…
Teraz spokojnie trzeba zaczekać kilka dni, czy jakieś objawy wystąpią, czy nie… w zasadzie można iść na bezpłatne testy, ale sama nie wiem, czy warto…
Dzień dobry



Tu nie ma żadnych reguł…
Jedni łapią inni nie, jedni przechodzą lekko, inni ciężko…
Ważne, żeby TERAZ się dobrze odżywiać, wysypiać i nie stresować (co miało być to będzie)
Que sera, sera!
Miralko!
Krzysztof ma rację -nie ma reguł. Widziałam się kiedyś z kolegą, który już w czasie gdy spacerowaliśmy narzekał, że mu zimno. To było w zimie, więc ja też zmarzłam, nie wydawało się to aż tak dziwne.
Przyszedł do domu -zmierzył temperaturę i już wiedział czemu mu było tak zimno. Okazał się to covid bardzo ciężko przechodzony. Ja mając bardzo słaby organizm nie złapałam wtedy.
Faktycznie trzeba spokojnie czekać i w tym czasie dbać o siebie, budować odporność.Tu też Krzysztof ma rację.
Dziękuję Wam, za wsparcie


Nie wpadam w panikę, bo wiem, że nie wszyscy załapują się na tego wirusa. To raz. A po dwa, patrząc na procent, który umiera… też można się tym pocieszyć…
Mój syn miał wirusa już dwa razy. Za pierwszym razem przechodził to bardzo ciężko, za drugim prawie nie miał objawów… jedynie stracił węch i smak. Także nawet jedna osoba może to różnie przejść.
A tak w ogóle, to nie wiadomo czy w ogóle się na tego wirusa załapaliśmy, więc nie ma co się martwić na zapas
Dzień dobry, wróciłem z tarczą. Jeszcze jutro skoczyć po oficjalny wypis i już. Ale 2/3 dnia de facto zmarnowane, trudno.
Już w domu?
Super, super, cieszę się, wszyscy się cieszymy !
To prawda ,że cieszymy się
Hurra! 2/3 to TYLKO 2/3!
Ślicznie wszystkim dziękuję
A co ze spotkaniem na Zoomie? Czy większość już zagłosowała za datą i godziną?
Na razie prowadzi 16.05 o godz. 14.
Wypowiedziała się znacząca 4-osobowa większość (tych, którzy zechcieli się wypowiedzieć).
Brzmi dobrze. To ja się dołączam.
Czy ktoś coś buduje?
Dziś odrabiam zaległości domowe, ale już jestem tym znudzona.
Gdyby więc nikt nic nie planował jak już Quackiemu urośnie mogłabym zabrać Was na jakieś przeczekajkowe spacerki.
Oczywiście jeśli nikt nie ma ciekawszych pomysłów.
Jeśli masz czas, to buduj i nie pytaj

Twoje spacerki są ciekawe, więc zawsze chętnie je obejrzę i poczytam. I jak podejrzewam, nie tylko ja
Wróciłem z prawego ekranu, ze spotkania Klubu Książkowego. Ale Wyspa cały czas była na lewym!
Takiemu to dobrze!
Widzę jakieś zdjęcia w Bibliotece.
Tetryku czy budujesz wpis? Czy mam się wstrzymać z budowaniem?
Ja widzę twoje… Moje wcześniejsze, z osiedla, już pokazywałem w komentarzach.
To gdzie ja byłam gdy je pokazywałeś, że ich nie widziałam?
Łoj, coś mi alt szwankuje …
Tego u nas jeszcze nie grali!!! Gotuję obiad (jak zwykle, kiedy jestem w domu). Zajrzałam pod pokrywkę w garnku… w prawej ręce łycha, w lewej pokrywka. Usłyszałam jakiś trzask, popatrzyłam na pokrywkę, a ta, w moich oczach, rozpękła się na dwieście pięćdziesiąt kawałków


Widać, że szkło hartowane…
Nie wiem czemu pękła? Mam ją od początku pobytu tutaj, czyli od ponad 20 lat… dziwne…
Dobrze, że ci te 250 kawałków nie wpadło do zupy 🙂
Trzymałam pokrywkę trochę z boku, więc nic do garnka nie wpadło
Gdyby wpadło, musiałabym zaczynać obiad od nowa. Kto by „wyskubał” całe to szkło?

Mąż, gdy wrócił z pracy, powiedział mi, że ja to mam oczko! Nawet pokrywkę potrafię rozłupać na drobne kawałki jednym wejrzeniem
No! Na czysto czarownica…
I od razu mi się przypomniało…
Gdy się urodziłam, moja starsza siostra miała rok i pięć miesięcy. Często bawiła się z kolegą (w jej wieku) z sąsiedniego domu – Czarkiem. Mama przywiozła mnie ze szpitala i powiedziała, że to mała siostrzyczka – Mirusia (nie znoszę tego zdrobnienia). Bardzo długo siostra nazywała mnie „Czarusia”, bo to było jej bliższe… a gdy rodzice próbowali prostować, nie zwracała na to uwagi. Przez ładnych parę miesięcy byłam „Czarusia”…