Obiecywałam ostatnio, że na kolejnym pięterku opiszę spacerki ze stycznia, lutego i marca.
Ale tamte zdjątka mam na starym komputerze, więc łatwiej opisać te bieżące.
Zresztą wokół wszystko kwitnie – kto by chciał oglądać zimową szarugę?
Na przekór zacznę od spacerku 22.04.21 kiedy to pogoda była przypominająca listopad. Cały spacer tak padało, że nie mam zbyt wielu zdjęć, a o Lasku Wolskim pisałam już i ja i Tetryk, więc nie będę się powtarzać.
Będzie więc tylko jedno zdjęcie -Makówka z kijkami I parasolką.

Była o tym mowa w komentarzach, zacytuję tu dobrą radę Tetryka (22.04.21, godz.21:48).
W jednej ręce klasyczny kijek, w drugiej ręce dostosowana długością parasolka. Idziesz jak z dwom a kijkami, póki nie pada. Zacznie – parasolkę podnosisz do góry i otwierasz, drugą ręką podpierając się kijkiem (zamiast dwoma kijkami w jednej ręce, jak dotychczas). Zysk: nie nosisz zbędnego kijka lub zbędnej parasolki…
Oto cel wycieczki 25 .04. 2021

Miejsce opisywane już na Wyspie, więc o rezerwacie nie będę już pisać, bo już o nim rozmawialiśmy.
Jednak każda wycieczka nawet w to samo miejsce jest inna. Inne towarzystwo, trochę inna trasa, inne rzeczy zwracają uwagę po drodze.
Ta wycieczka zaczęła się od grupowego zajadania się ciastkami w cukierni „Róża” w Czernichowie.

Postanowiłam udawać, że to przecież same owoce I kupiłam takie ciacho. Ale to białe to (nie czarujmy się!) to same puste kalorie.

W Czernichowie zatrzymujemy się nie tylko przy cukierni, lecz przy Szkole Rolniczej.



Idziemy przez wieś, psiaki przyglądają się nam ze zdziwieniem „gdzie oni lezą w kierunku błota?” (to jest składanka z dwóch zdjęć -proszę zerknąć na dół zdjęcia).

Psiaki miały rację. Tam, gdzie szliśmy, nie brakowało błota i kałuż.


Oprócz błota były też kwiatki i krzyż.



Było też krótkie, ale tak strome podejście, że wchodziliśmy – jak widać – na czworakach. Koleżanka straciła równowagę i zaczęła się turlikać w dół. Wyglądało dość groźnie, ale nic się nie stało.

28 .04.21 zupełnie inna wycieczka, w innym towarzystwie.
Oto cel – Śnieżnica.

Znowu miejsce opisywane już na Wyspie, ale jak pisałam, każda wycieczka jest inna nawet w to samo miejsce.
Zastanawiam się iść na Śnieżnicę, czy lepiej bliżej nieba?


Torami, czy wzdłuż strumyka, czy trochę tak, a trochę tak? (skoro mam i takie zdjęcia odpowiedź jest raczej oczywista)

Lubię w czasie wycieczek rozmawiać z obcymi ludźmi, turystami takimi jak ja, ale jeszcze bardziej z miejscowymi.
Zobaczyłam kapliczkę – podeszłam i zapytałam, czy mogę zrobić zdjęcie. Pani natychmiast chciała usunąć drabinę, odsunąć się od kapliczki, nie przeszkadzać. Gdy powiedziałam, że chciałabym zrobić zdjęcie, na którym widać jak dekorują kapliczkę, była bardzo zadowolona, pan miło się uśmiechał. Powiedzieli, że to przed majówką.
Pani opowiadała, że polska rodzina ukrywała Żydów. Niemcy się dowiedzieli, ale obie rodziny zostały ostrzeżone. I udało im się uciec i przeżyć. Na pamiątkę tego ich ocalenia powstała ta kapliczka.
Rozmowa zeszła trochę na czasy współczesne; chciałabym, aby wszyscy tak rozumieli równość wszystkich ludzi jak ci starsi państwo.
Chętnie bym dłużej pogadała, ale musiałam gonić resztę grupy….

Szybko „zaliczyć” trochę śniegu I pędzić do busa.

1 maja w ramach świętowania 17 rocznicy wstąpienia Polski do Unii Europejskiej poszliśmy spod Wawelu do Rynku Głównego. Na ulicy Retoryka pod siedzibą PiS z głośników słychać było Kazika „Twój ból jest lepszy niż mój”.
Przy Collegium Novum był krótki postój celem wysłuchania paru wystąpień.
Przy dębie ku czci Szarego Człowieka kolega zostawił unijną chorągiewkę.

O sadzeniu dębu wspominaliśmy z Tetrykiem w komentarzach, ale jak ktoś akurat nie czytał – małe przypomnienie – zdjęcie z 23.04.21

Parę zdjęć z naszego unijnego marszu; komentarz zbyteczny uważam.







3 maja z kołem PTTK zrobiliśmy sobie spacerek od Kopca Kościuszki do Kopca Niepodległości. Był z nami kolega, który zamiast iść, przemieszczał się na rowerze.

Makówka zabrała ze sobą Konstytucję.

I tym patriotycznym akcentem zakończę ten wpis.
Na obrazek wyróżniający wybrałam zdjęcie zrobione 3 maja.
Kwietniowo- majowo, trochę turystycznie, trochę patriotyczno-politycznie -takie były te moje ostatnie spacerki.
Dołączycie do mnie ?-nieśmiało zapraszam.
Ja chętnie dołączę, Makóweczko


Jak zwykle, podobają mi się Twoje spacerki
I od razu powiem, że nie jestem fanem „rozmów w drodze”. Ale też fakt, że każda z nas w innym celu chodzi na takie spacerki… rozmowa rozprasza, a jak się wypatruje ptaszki…
Dziękuję Miralko!
Rozmowa rozprasza i płoszy ptaszki, wiem.
Mam koleżankę z harcerstwa, która też uwielbia „polować ” na ptaszki. Gdy idziemy razem nie odzywam się, nie ruszam, gdy ona „poluje”.
Potem przemieszczamy się w inne miejsce i wtedy rozmawiamy w czasie tego przemieszczania się albo gdy razem fotografujemy inne obiekty.
A co do odwiedzania tych samych parków… nawet jeśli nie spotyka się ptaszków, zawsze coś nowego można zobaczyć, kogoś ciekawego spotkać, o czymś interesującym pogadać…


My „polujemy” na ptaszki, a wiadomo, że one nie są uwiązane do drzew i krzaków… także nam nie przeszkadza odwiedzanie tych samych miejsc…
I muszę przyznać, że mało ze sobą rozmawiamy, całą uwagę skupiając na wypatrywaniu czegoś nowego, interesującego… ale my jesteśmy ze sobą od wielu lat (za miesiąc będzie nasza 40 rocznica ślubu) i znamy się jak łyse konie. Nie musimy rozmawiać…
Jak idę pod górę w ogóle nie jestem w stanie mówić, a są tacy co potrafią wspinać się i jeszcze rozmawiać.
Ja natomiast z trudem łapię oddech i nie marnuję energii.
„Odbijam” to sobie na postojach, choć też mało, bo wtedy trzeba coś zjeść, wypić herbatę itd.
Kiedyś, schodząc letnim popołudniem ze Starorobociańskiego Wierchu, mijaliśmy kolejne osoby idące jeszcze pod górę – i zgodnie z dobrym obyczajem pozdrawialiśmy, na ogół spotykając się z przyjazną odpowiedzią. Jedna z mijanych turystek (dość korpulentna babka, jak na mój obecny ogląd całkiem młoda
)zatrzymała się i zaczęła jednak wylewać żale:
– Dzień dobry i dzień dobry! Łatwo mówić schodzącym, a wypada każdemu odpowiedzieć, a potem muszę stanąć żeby oddech odzyskać…
To racja!
Ja wtedy coś odmrukuję pod nosem i kiwam głową. Jak czołgam się pod górę to nawet nie dam rady odwzajemnić uśmiechu.
Ale zwyczaj jest bardzo sympatyczny i nadal kultywowany.
Szybko się pożegnam skoro udało się „złapać „Wyspę.
DOBRANOC!
(Resource Limit Is Reached
The website is temporarily unable to service your request as it exceeded resource limit. Please try again later)
Mnie też nie udało się wejść na Wyspę i miałam ten sam napis co Ty

Ale już można wejść…
Teraz to ja już wchodzę do łóżka, znikam z Wyspy.
Witajcie!
Nieprzerwane pasmo sukcesów! Udało mi się dzisiaj wstać, zrobić i zjeść śniadanie, dojechać do pracy i nawet na Wyspę wejść o godziwej porze!
Na rowerku dojechać?
Nie
Dzień dobry, za oknem przepiękne słońce.
Witam!
Tetryku bardzo dziękuję za przypomnienie wydarzenia na placu Matejki.
Obejrzałam w całości i przez chwilę poczułam się jakbym ZNÓW tam stała.
A potem ogarnął mnie ogromny smutek czy jeszcze kiedykolwiek taka sytuacja będzie możliwa?
Bo jednak jeśli nawet czasami się spotykamy (choćby sadzenie dębu ku czci Szarego Człowieka lub Marsz Europejski 1 maja tego roku) to jest zupełnie inna atmosfera. Mało radości i energii do walki, a dużo przygnębienia. (A może tylko ja tak mam?).
Dlatego dla równowagi muszę mieć takie wycieczki jak choćby te, co opisałam wyżej. Dlatego też tak zbudowałam to pięterko, aby było ono nie tylko rocznicowo- patriotyczno -polityczne.
Bo dziś patriotyzm został zawłaszczony, a polityczne jest wszystko, co nie po drodze władzy.
Jednak ciacho w cukierni „Róża”, kwiatki i pieski JESZCZE nie są polityczne. A strumyk płynie nie pytając władzy o kierunek.
Ciekaw jestem, czy Quackiemu udało się wypisać?
No właśnie, bo coś się nie zjawia na Wyspie.
Choćby aby zameldować o przerwie.
Też mi tego brakuje
Nie no, wypisałem się już wczoraj, jestem w domu, tylko usiłuję dać sobie radę z, ekhm, efektami wczorajszego zabiegu, a jednocześnie popracować (znaczy dzisiaj to już nie, popracowane), i te efekty mnie przytłaczają trochę
Q! Masz misia, miś jest dobry na wszystko.
Bo na Wyspie bez Ciebie to jakoś tak…
Smutno i jakby jednej nogi zabrakło do stołu .
To prawda!
Quacki się pojawił na krótko i poszedł się położyć, a już go nam brakowało…
Dzięki śliczne. Dzień dobry, tak w ogóle. Zaraz jedziemy z małżonką na jej drugą dawkę.
Pokrótce się odniosę do wpisu:
Szkoła Rolnicza w Czernichowie – myślałem, że może, jak to po 1945 bywało, szkołę przeniesiono do jakiegoś znacjonalizowanego majątku, ale potem się tropnąłem, że przecież tablica z 1928, i jeszcze doczytałem w Wikipedii, że data założenia 1860
bardzo pięknie, że są w Polsce takie miejsca.
Kwiatki piękne, błoto mniej, ale akurat pierwsze potrzebuje trochę drugiego (a w każdym razie wody).
Krajobrazy ze Śnieżnicy godne nazwy, z tym śniegiem. Ja wiem, że to góry, ale o tej porze roku widok śniegu nie na lodowcu zawsze sprawia, że mam dreszcze.
Na stronie szkoły w Czernichowie wyczytałam, że są najstarszą Szkołą Rolniczą w Polsce. Nie wiem, czy to prawda, czy tylko się chwalą?
Nie miałam czasu podejść bliżej, z daleka zrobiłam zdjęcie, bo grupa szła dalej.
A jeśli chodzi o śnieg na Śnieżnicy to był on tylko na trasie narciarskiej.
Jak widać z tabliczki Śnieżnica to raptem 1007 m n.p.m.
Szanowni!
Zamknąłem oba głosowania, wyniki widoczne są obok.
W sprawie spotkania zrobiłem prywatny wpis, w którym podałem szczegóły zbliżającego się spotkania. Aby go zobaczyć, trzeba się zalogować!
Komentatorów niezarejestrowanych na Wyspie, a chętnych do udziału, proszę o kontakt ze mną lub z dowolnym z tutejszych redaktorów.
I już po szczepionce. Idealne wyczucie czasu, 5 minut po powrocie zaczął padać deszcz i drobny grad vel krupa śnieżna.
Witam Państwa!
Bry!
Jak samopoczucie Sz.P. dziś?
Trochę lepiej. Szprycuję się przeciwbólowymi, więc jakoś idzie.
Witaj, Quacku:)
Też trzymam kciuki za jak najłagodniejszy przebieg domowej rekonwalescencji.
Pozdrawiam:)
Merci!
Witajcie!
Już po zakupach, po śniadanku – i zanim kliknąłem „opublikuj komentarz”, poszedłem zajrzeć na wątek spotkania i tam ugrzęzłem, oderwany „na chwilę”…
Dzień dobry, Makówko:)
Po kapryśnej majówce spędzonej mozaikowo na snuciu się po okolicznych przybytkach Pani Przyrody i pojemniczkowaniu (skończyłam tadam!) z przyjemnością popatrzyłam sobie, że innym wcale nie było lepiej;)
Błotna Rzeka rodem z dorzecza Amazonki, tylko lasek mizerniejszy i – pewnie – pijawki drzewne jeszcze sobie słodko spały:)
Piszesz o małżeństwie(?) ustrajającym kapliczkę. Na mnie podobne wrażenie zrobiło zdjęcie pań z unijną i polskimi flagami.
A permutacja powszechnie znanego hasełka pomysłowa i zabawna:)
Pozdrawiam:)
Witaj Leno!
Miło, że pospacerowałaś ze mną.
Para ustrajająca kapliczkę sprawiała wrażenie małżeństwa, ale nie pytałam.
Ta „błotna rzeka” to taka zwykła kałuża na drodze. Na tyle rozległa, że trudno było ją ominąć, a w lasku teren też był podmokły.
Też pozdrawiam.
Słońce się focha, więc chyba na poprawę nastroju pudruje swoje liczko chmurzastymi mufkami, i, przy okazji, uliczki i skwerki:)
Dzień dobry, Wyspo:)
Dzień dobry! Tutaj była dzisiaj już każda pogoda poza jednoznacznie zimową (tj. śniegiem i mrozem). No, jeszcze trąby powietrznej też nie było (ale dzień się jeszcze nie skończył…).
Dzień dobry, Leno!
Wróciłem z wizyty u dziecięcia – dziwnie rodzinny dzień mi dzisiaj wypadł…
A ja już odpadam, jak Mistrz Tetryk. Dłużej nie dam rady
To i ja się pożegnam.
DOBRANOC!
Bry…
Witajcie!
Pospałem, odświeżyłem się, pojadłem i melduję swoją obecność!
Ja też podpisałam i pozdrawiam słonecznie .Miłego dnia
Dzień dobry, wstałem wcześniej, ale potem musiałem się jeszcze położyć.
Na razie jestem.
Zbieraj siły!
Dzień dobry
Ochłodziło się i jest nieprzyjemnie – „butelkowa pogoda” – jak to określił mój mąż 
A u mnie już od wczorajszego wieczoru pada
Wracamy,już w autobusie.Przecudna pogoda była.
Pogoda dzisiaj tak ładna, że aż zapraszam SzanPaństwa na nowe pięterko
Już lecę