« Tadeusz Kościuszko -bohater dwóch światów. Homo »

Ptaszki

Dość dawno nic nie pokazywałam. Na wycieczki co prawda jeździmy, ale jakoś nie mamy szczęścia. Do zrobienia porządnych zdjęć potrzebne jest odpowiednie oświetlenie… a ostatnio w weekendy słońce wyłazi, gdy już wracamy do domu. Późnym popołudniem…

Także jakość zdjęć nie jest najlepsza… ale zawsze coś tam widać.

Jako pierwsze jest Goose Lake i Starved Rock, bo są od siebie nie tak daleko. Dołożyłam im Mallard Lake… chociaż to już trochę inny kierunek…

Dodam tylko, że ten gatunek łabędzi spotkaliśmy po raz pierwszy.

I kolejna krótka galeria. Do Zion jeździmy dość często i za każdym razem widzimy coś innego. To prawdziwa kopalnia osobliwości…

Nurogęsi spotykaliśmy już kilka razy, ale dość trudno na nie trafić. Są płochliwe i nie pozwalają podejść do siebie zbyt blisko… a jak można zrobić im porządne zdjęcie na dużą odległość?

Do Van Patten Woods Forest Preserve pojechaliśmy, bo park w Zion był zamknięty. Już kiedyś tam byliśmy. Co nam szkodziło wybrać się znowu?

141 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Kilka takich zdjątek z naszych ostatnich wycieczek, z marca. Miłego oglądania życzę Happy-Grin

    • Makówka pisze:

      Brawo, brawo i jeszcze raz brawo!

      Brawo!

      Zawsze z dużą przyjemnością oglądam Twoje zdjęcia pełna podziwu dla Waszej pasji.

      • miral59 pisze:

        Dziękuję Makóweczko Cmok
        Chociaż muszę przyznać, że większość tych zdjęć jest dokumentacyjna, nie najlepszej jakości Worry
        Tak jak pisałam, do dobrych zdjęć (takich co to każde pióreczko widać) potrzebne jest światło… szczególnie do tych na większą odległość. A od dłuższego czasu wszystkie weekendy są pochmurne Sad

        • Makówka pisze:

          Miralko jak wiesz jestem kompletnym dyletantem fotograficznym, kiepskim pstrykaczem. Do zdjęć podchodzę dokumentacyjnie.
          Choć lubię oczywiście oglądać fotografię artystyczną.

          Dlatego najbardziej podziwiam nie „każde piórko” na zdjęciu co Waszą (WSPÓLNĄ) z mężem pasję. Z dużym naciskiem na wspólną.

          • miral59 pisze:

            No tak… zarażaliśmy się tą pasją nawzajem Happy-Grin
            Mój mąż już od dzieciństwa interesował się fotografią i do tej pory te wszystkie parametry ma w małym paluszku (o czym ja nie mam bladego pojęcia) Wink Mnie z kolei interesowały ptaki i zaczęłam je obcykiwać, żeby łatwiej było rozróżnić gatunek, bo jak pisałam już nieraz, często gatunki różnią się od siebie tylko drobnymi szczególikami…
            Także mąż uczył mnie fotografii (z mizernym skutkiem), a ja uczyłam go różnych nazw gatunków ptaków… Nie wszystkie zapamiętał i wymyślił im swoje nazwy Overjoy
            Ale pasja na pewno jest wspólna Happy-Grin

            • Tetryk56 pisze:

              Gdy lata temu wzięliśmy teściową na rejs po Mazurach, rozróżniała dwa gatunki ptaków: łabądź i cobądź! Overjoy

              • Makówka pisze:

                Czy zachęciłeś ją do zaglądania na Wyspę?
                Po pięterkach Miralki pewnie nauczyłaby się rozróżniać więcej gatunków.

                • miral59 pisze:

                  Ale moje gatunki są głównie amerykańskie i nawet jeśli są podobne do polskich, to jednak się od nich różnią Happy-Grin Happy-Grin Jedynie kilka jest takich samych, jak wróble, szpaki, czy łabędzie nieme. Bo zostały introdukowane z Europy Pleasure

                • Tetryk56 pisze:

                  Zlituj się, ona ma 90 lat i komputera się nie tyka! Usiłowaliśmy ją wyposażyć z 10 lat temu, ale się nie udało.

  2. miral59 pisze:

    Łabędzie trąbiące nie żyją na naszych terenach. Bywają tu jedynie przelotem. A z tego co wyczytałam na internecie, sporadycznie pojawiają się również w Polsce. Delighted
    I jeśli mam być szczera, wolę nazwę łabędzia krzykliwego… „trąbiący” brzmi mi jakoś głupio… I-see-stars

  3. miral59 pisze:

    Muszę też ze wstydem wyznać, że samic szlachara i nurogęsi nie rozróżniam Ashamed
    Jak są razem z samcami, jest to proste, bo samce różnią się znacznie. Ale samica oddzielnie…
    Te drobne szczególiki, którymi się różnią, bardzo często umykają mojej uwadze. Gdy w domu porównam zdjęcia, jest łatwiej, ale gdy widzę je na wodzie… Weary

  4. Max pisze:

    Dzień dobry 🙂 Do Parku Moczydło na warszawskiej Woli , mam dosłownie rzut beretem i nie sposób nie skorzystać z takiej okazji , aby popatrzeć na wiosenną przyrodę . Z ptactwa wodnego pojawiła się grupa kaczek mandarynek i o dziwo mewy . W okresie zimowym , trochę dokarmiałem różne ptaszki , a dzisiaj , kiedy szedłem spacerkiem alejką ,dwukrotnie zaatakowała mnie w głowę wrona , bo niczego do dziobania nie dałem . Nie ma zmiłuj się . Ptaki domagają się czegoś na śniadanko , a jak nie dostają -to walą w łeb . Pozdrowionka ze Stolicy dla Załogi Madagaskaru 🙂 Bukiet

    • miral59 pisze:

      Witaj Maksiu Delighted
      Jesteś pewien, że atak wrony spowodowany był głodem? A może za blisko podszedłeś do miejsca, gdzie zaczęły budować gniazda?
      Niektóre gatunki ptaków są tak terytorialne, że usiłują przegonić każdego z „ich” terenu. I jest im obojętne jakiej wielkości jest agresor. Atakują nawet ludzi Happy-Grin
      Szczególnie krukowate (a wrona do nich należy) są niesamowicie inteligentne i są w stanie (między innymi) rozpoznawać twarze ludzi. Z tego co pamiętam, nie jesteś miłośnikiem wron i one to czują. Może stąd ten atak? Thinking

      • Max pisze:

        O mądrości wron przekonałem się kiedy poczęstowałem te ptaki orzechami włoskimi . Otóż wrona , brała orzech w dziób , wlatywała na latarnię przy alejce i upuszczała orzech na bruk . Za trzecim razem orzech pękł , a wrona miała wyżerkę . Nie da się ukryć , że jest to przykład na inteligencję tych ptaków Thinking

        • miral59 pisze:

          No tak. Krukowate mają to do siebie, że wymyślają sposoby pozyskiwania jedzonka… używają do tego zrobionych przez siebie narzędzi, a także to, co zaobserwowałeś. Czasami wykorzystują też ludzi, a właściwie ich samochody. Podrzucają twarde orzechy pod koła i gdy samochód przejedzie, to wyjadają miękkie części. Pleasure

    • miral59 pisze:

      A tak w ogóle, to przypomniało mi się, jak w St. Charles „zaatakował” mnie koliber Overjoy Może nie tyle zaatakował, ile chciał mi się z bliska przyjrzeć. Zatrzymał się kilka centymetrów przed moją twarzą i zawisł patrząc na mnie czujnie. Musiałam zrobić zeza, żeby na niego popatrzeć – tak był blisko Pleasure
      Popatrzył i odleciał… widocznie chciał mnie porównać z Wendy, która je non stop karmi. Dokoła niej latają bez obawy, bo ją znają… Happy

  5. miral59 pisze:

    U mnie już po 7, więc czas karmić moje pierzaste… a potem moje śniadanko. Jak co rano, nawet jak idę do pracy Happy-Grin
    Zajrzę tu później… do popotem Bye

  6. Tetryk56 pisze:

    Aż by się chciało polatać wraz z nimi…
    Swoją drogą, patrząc na rozwijającego swoje skrzydła łabędzia, pomyślałem, że człowiek ma niespotykanie wielką głowę w stosunku do masy ciała. W tym rankingu ustępujemy chyba jedynie wielorybom…

    • Makówka pisze:

      A niemowlę to już szczególnie.

      • miral59 pisze:

        Kości czaszki rosną znacznie wolniej niż inne. Mają to wszystkie ssaki. Jak popatrzysz na szczeniaka (szczególnie to widać u dużych ras), to też tylko głowa wielka i bardzo grube łapy… zupełnie jak nie od tego psa Wink
        Pamiętam jak mama dostała trzymiesięczną suczkę doga niemieckiego tygrysiego. Pomijając to, że pies był niesamowicie chudy, to miał wielkie łapy i ogromną głowę. W porównaniu z resztą ciała. Gdy pies urósł to się wyrównało i miało odpowiednie proporcje Pleasure

    • miral59 pisze:

      Fakt, że człowiek ma sporą głowę, szkoda tylko, że tak duża część ludzkości nie odznacza się zbytnią inteligencją. Głowa służy im tylko po to, żeby w czasie deszczu woda nie nalała się do środka… Wink

  7. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Miralko:)

    Galerie wzbudziły tęsknoty za rodzimym Jeziorem i przyległościami, więc nie wykluczam jakiegoś partyzanckiego wypadu, gdy się ściemni:)

    Najbardziej podobają mi się bernikle (od zawsze je lubiłam) i szlachary z modnie wystrzępionymi fryzurkami:)

    Dziękuję za przemiłą wycieczkę i pozdrawiam:)

    • miral59 pisze:

      Witaj Leno Delighted
      Mnie jest trudno określić, które ptaki podobają się najbardziej. Każdy jest piękny w swoim rodzaju Pleasure
      Pozdrawiam cieplutko Happy

  8. Quackie pisze:

    Ojej, ptaki!

    A ja akurat fajrant i przerwa…

  9. Makówka pisze:

    Teraz zauważyłam !
    Godzina 22:09 – Mistrz Q Dobranocka z musicalu „Szalona lokomotywa”, a ja o teatrze. Znowu w tym samym czasie! Znowu jakaś telepatia???

    Thinking

  10. Zocha pisze:

    Zmianę rozpoczęłam rano, ale w realu i dopiero teraz mogę powiedzieć, że kończę działania z niemal pełnym sukcesem. Dobranoc, czy dzień dobry już?
    Ptaszki Miralko oglądam podziwiając nieustająco Twoją znajomość skrzydlatych. Tym razem zatrzymałam się na dłużej przy kardynale i epoletniku krasnoskrzydłym – same nazwy brzmią bajecznie!
    Przemyślność zwyczajnych kruków obserwuję w pracy. Spod rosnącego orzechowca wygrzebują orzechy i siedząc na konarach sąsiednich drzew pracowicie rozłupują dziobami łupiny, zazwyczaj skutecznie.
    A teraz jednak dobranoc Zzzzzz

    • miral59 pisze:

      Każdy z nas ma pasję, a moją są pierzaste, nic więc dziwnego, że dużo na ich temat czytam i sporo zapamiętuję Pleasure
      Kardynały szkarłatne są tutaj przez cały rok. Nie odlatują na zimę. Lęgi wyprowadzają 3-4 razy do roku w zależności od warunków. I chyba jest to najbardziej (obok bielika amerykańskiego) rozpoznawalny ptak. Głównie samiec, bo samiczkę już rozpoznaje znacznie mniej osób. A różni się ona kolorystycznie dość znacząco Pleasure
      Epoletnik krasnoskrzydły jest też ciekawym ptakiem. Sama widziałam, jak atakował ludzi, którzy podeszli za blisko do jego gniazda. Jemu nie robi różnicy jak wielki jest przeciwnik. Atakuje i już Wink
      Jak już wspominaliśmy wcześniej, krukowate są niezwykle inteligentne. Dodam jeszcze, że jak na ten przykład wrony znajdą padłe zwierzę i chcą się do niego dobrać, a zwierz ma za grubą skórę na ich dzioby, to wołają drapola, żeby im napoczął Wink
      Drapol się naje, a potem one mają mięsną ucztę, bo przecież dla nich też zawsze coś zostanie. Takie spryciule! Delighted

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Też mi się pospało! To też miłe Delighted

  12. Quackie pisze:

    Dzień dobry, jeszcze w biegu, ale na pewno wyląduję dzisiaj na Wyspie.

  13. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    A ja jakoś spać nie mogłam i jestem jakby trochę niewyspana Weary
    Może to ta nocna burza? Thinking Lało i grzmiało…

  14. Quackie pisze:

    Jestem i zaraz siadam merytorycznie do pięterka.

  15. Quackie pisze:

    No to teraz już na spokojnie.

    Pelikany dzioborogie wyglądają jak nie z tej ziemi, a właściwie jak z tej ziemi, ale z trochę innego czasu, jak pterozaury z dodatkową płetwą sterującą na dziobie (któryś gatunek ponoć taką miał, a w każdym razie tak go rekonstruują).

    Mniejsze ptaki, kardynał i epoletnik, naprawdę ładnie zdjęte, nie są to zdjęcia tylko dokumentujące, jest przyzwoite światło i bardzo okej.

    O łabędziach już przedpiścy się wypowiedzieli, ten z rozpostartymi skrzydłami robi wrażenie. Wszystkie te większe gęsi też wyszły świetnie.

    Natomiast startujący szlachar, ten tuptający po wodzie, w porównaniu ze szlacharem pływającym wygląda na spłaszczonego (tak, rozumiem, że to dla aerodynamiki, ale wygląda to trochę jak Struś Pędziwiatr z kreskówki Happy-Grin ). Nurogęsi również bardzo ładne, zwłaszcza to zdjęcie z panią nurogęsiową na pierwszym planie. Upierzenie ma takie, że wydaje się, jakby to były rybie łuski, pod tym kątem i w tym oświetleniu.

    • miral59 pisze:

      Faktycznie – merytorycznie Pleasure
      Pelikany mają te swoje „rogi” różnej wielkości. Niektóre nawet (jak u nosorożca) po dwa. Ich wielkość, tak mi się zdaje, zależy od wieku ptaka. Bo te młode sztuki jakby ich wcale nie miały.
      Na pewno jakaś więź łączy te ptaki z praptakami… ostatecznie skądś się wzięły, nie przyleciały z kosmosu Wink
      Wspominałam wcześniej, że te wodne ptaki „depczące po wodzie” strasznie mi się podobają. Według tego co kiedyś czytałam, taki łabędź potrzebuje ok. 50 metrów „rozbiegu”, żeby się wzbić w powietrze. Szlachar potrzebuje znacznie mniej, bo gabaryty ma mniejsze i oczywiście jest lżejszy.
      Ostatnio zwróciłam uwagę na bernikle kanadyjskie. To też duże ptaki… i ciężkie. Normalnie, gdy startują z wody też potrzebują długiego rozbiegu. Przy śluzie na Illinois River startowały z ziemi… bez rozbiegu. Co mnie trochę zdziwiło. Mąż wysunął przypuszczenie (i zgodziłam się z nim), że od wody nie mają jak się odbić… jest płynna i miękka. Ziemia to coś innego, spokojnie może służyć za „odskocznię” Pleasure
      Nie wiem czy odniosłeś to samo wrażenie… pani nurogęś wygląda tak, jakby się cały czas uśmiechała Happy-Grin To te paski wzdłuż dzioba, jakby jego przedłużenie…

      • Quackie pisze:

        Nad TYM jeziorem na Kaszubach, co to wiesz, czasem tak kłapią w wodę łabędzie, też wielkie i ciężkie. I kaczkom też się chyba zdarza.

        A „uśmiechu” nurogęsi nie zauważyłem, ale rzecz jasna masz rację! On jest nawet trochę jakby złośliwy Happy-Grin

        • miral59 pisze:

          Łabędzie jako cięższe i mające dłuższy „rozbieg” na pewno klapią w odę dłużej i głośniej niż kaczki Wink Overjoy

          • Quackie pisze:

            One czasem, jak mają interes po przeciwnej stronie jeziora, które jest stosunkowo wąskie (chociaż duże, więc ta wąskość to wcale nie jest mało, ale jednak jest bardziej długie niż szerokie), to się rozpędzają, kłapią, ale nie podrywają w końcu do lotu, tylko tak „przebiegają” po wodzie na drugą stronę.

  16. miral59 pisze:

    Nocnej burzy ciąg dalszy Weary Chociaż już późny ranek, nadal jest ciemno. To te chmury na niebie… przez moment padał z nich nawet grad.
    Błyska i huczy, a mamy wędzić swoją wędlinę… mam nadzieję, że w końcu przestanie i się uspokoi. Przecież burza nie trwa wiecznie Happy-Grin
    Małżonek zakupił kapustę i oczywiście trzeba ją zakisić. 6 główek… znowu na jakiś czas starczy Delicious
    Ale tak mi się nie chce nic robić Shout

  17. Tetryk56 pisze:

    Ech… dopiero po uwagach Quacka dostrzegłem te rogi na pelikanich dziobach. Brak mi spostrzegawczości 🙁

    • miral59 pisze:

      Może nie tyle brak Ci spostrzegawczości, ile nie aż tak Cię interesuje, więc się nie wgłębiasz Wink
      Mistrza Q pewnie zainteresowało, czemu te pelikany nazywają się dzioborogie, to i się przyjrzał… Happy-Grin

  18. Quackie pisze:

    Ach, miałem napisać zaraz rano, ale oczywiście wszystko się sprzysięgło, żeby nie.

    Otóż śniło mi się, że w Kielcach, obok osiedla Rodziców (na którym i ja się wychowałem), jest góra (w miejscu, gdzie jej w rzeczywistości wcale nie ma). No i wybraliśmy się całą rodziną na tę górę, żeby popodziwiać z niej panoramę miasta, ale nie dotarliśmy na nią, bo w międzyczasie wylądował na osiedlu jakiś dziwny pojazd, jak najbardziej ludzki (w sensie – nie UFO), pomalowany na biało i błękitno jak polskie śmigłowce dawno temu, ale właśnie nie śmigłowiec, tylko mający jakiś dziwny napęd, kompletnie mi nieznany. W każdym razie zrobiło się zbiegowisko, i zaraz potem przyjechali jacyś ludzie, coś jak służby specjalne (ale nie przedstawili się, czy milicja, czy policja, czy UB, czy wywiad, czy kontr), zabrali mnie do jakiegoś centrum (ale cywilizowanego, nie jak ponure więzienie, tylko że w estetyce wnętrz komendy milicji z serialu „07 zgłoś się”) i próbowali skłonić do podpisania jakichś papierów z deklaracjami współpracy, tyle że nie mówiąc, kim są, co robią i co to ma być za współpraca. Ale żebym podpisał. A teraz najlepsze – oni sobie świetnie zdawali sprawę, że to jest mój sen i próbowali mnie przekonać, żebym się jeszcze nie budził! Ale i tak się obudziłem.

  19. Lena Sadowska pisze:

    Pośpieszne dobry wieczór, póki mam internet:)

    Pozdrawiam:)

  20. Tetryk56 pisze:

    Myślę, że sen Quacka byłby dobrym materiałem na opowiadanie Zoe-go, albo i na film rodzeństwa Wachowskich… Wink

    • Quackie pisze:

      Ooo, film Wachowskich, to mi pochlebia. Albo mojej podświadomości, bo to ponoć do niej należy reżyserowanie snów.

  21. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, jestem z powrotem po przerwie na real.

  22. Makówka pisze:

    Panie Q czy Ty się kiedyś chwaliłeś, że masz w domu płyn odkażający własnej roboty?
    Dziś poszłam po jarzyny na zupę, a przez pomyłkę weszłam do sklepu monopolowego. Uznałam to za palec Boży albo podświadomość i zakupiłam spirytus.
    Mógłbyś podać przepis?

  23. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Cały dzień pada Weary
    Nawet nie było jak powędzić naszych wędlin… może w niedzielę, jak przestanie padać Worry

    • Makówka pisze:

      Witaj Miralko!
      Ja jeszcze nie śpię. Tak jak podejrzewałam dotrwałam do momentu przestawiania zegarków.
      Nie mogę spać. Innymi słowy -nic mi się nie chce, nawet spać mi się nie chce!

      • miral59 pisze:

        To tak jak dla mnie, z tym, że spać mi się chce Wink
        My przestawialiśmy zegarki coś ze trzy tygodnie temu. Także zmiany mam z głowy. Nie znoszę tego przestawiania, bo moje przyzwyczajenia szlag trafia. Wszystko muszę przestawiać od nowa, a to wymaga czasu. Gdybym dorwała tego co to kretyństwo wymyślił, to chyba zrobiłabym mu coś złego Disapproval

  24. miral59 pisze:

    Przyszły tydzień pracuję w kratkę. Poniedziałek do pracy, wtorek wolny, środa do pracy, czwartek wolny i w piątek do pracy. Tak głupio. Wolałabym trzy dni z rzędu i potem dłuższe wolne. Ale nie zawsze w życiu bywa, jakbyśmy chcieli Weary
    Chyba powinnam się cieszyć, że w ogóle idę do pracy Wink
    Rząd amerykański (a właściwie Congress) zatwierdził plan pomocowy w związku z panującym wirusem. Każdy kto płaci podatki dostanie coś w rodzaju zapomogi… taka rekompensata za utracony zarobek. Na „głowę” wyliczyli $1200, czyli my powinniśmy dostać $2400. W pierwszej kolejności będzie to wypłacane tym, którzy płacą przez internet. Władze mają ich numery kont, więc po prostu prześlą bezpośrednio. Tacy jak my, to znaczy płacący czekiem, dostaną kasę w drugiej kolejności. Jeszcze nie wiadomo kiedy. I nie wiem też od kiedy będą to płacić? Za marzec też, czy dopiero od kwietnia? Thinking
    Z jednej strony nie są to kokosy… mąż tygodniówki ma tyle, co ma dostać za miesiąc, ale z drugiej strony, dobre i to. Lepsze niż nic… chociaż nie wiem jak byśmy się wyrobili z tymi wszystkimi opłatami mając tylko kasę z programu pomocowego Weary

    • miral59 pisze:

      Chyba muszę poczytać więcej w internecie na temat tych zapomóg. Może napisali od kiedy to ma działać? Pondering
      Przepraszam, że tak nachalnie wciskam swoje problemy, ale gdzie mogę się z tym udać?
      Popisałam sobie i już mi trochę ulżyło Happy-Grin Ostatecznie nikt nie musi mi odpowiadać, ani tego czytać Wink

      • Quackie pisze:

        O ile dobrze pamiętam, to prezydent Trump ma zamiar wpompować w gospodarkę USA 2 biliony dolarów. Miejmy nadzieję, że część dotrze do normalnych ludzi, bo o ile mi wiadomo, to raczej jest prezydent, który robi dobrze milionerom i miliarderom.

        • miral59 pisze:

          Ale tym razem, to nie amerykański „pomarańczowy” prezydent decyduje Delighted Kongres ustalił, że takie wsparcie dostaną ci, których roczny dochód nie przekroczył $75 000 na rok. I my jeszcze się na to łapiemy Happy-Grin
          A z tymi ich bilionami to zawsze mam problem. Oni nie mają w swoich obliczeniach czegoś takiego jak miliard. Jest milion, a potem bilion. Gdy ktoś mówi o tak wielkich sumach, zawsze zastanawiam się, czy powinnam „obcinać zera”, czy przyjąć do wiadomości tak jak jest…

    • Makówka pisze:

      Miralko!

      Wolę nie zastanawiać się nad finansowymi konsekwencjami koronowirusa dla nas tu w Polsce, dla drugiego syna w Wlk. Brytanii.
      Ostatnio trochę za dużo tego wszystkiego na moją psychikę.

      Zdrowie, zdrowie jednak najważniejsze! Obyśmy wszyscy zdrowi byli!

      No właśnie to tak działa -na Wyspie można wyrzucić z siebie swoje problemy.

      Wyspa jako kotwica, Wyspa jako klej!

      Dobranoc!

      (U mnie już jest po 4 w nocy)

      • miral59 pisze:

        Makóweczko, też wolałabym się nie zastanawiać, bo finanse jako takie nie są za ciekawe. Ale jak coś dotyka nas tak boleśnie, chcemy czy nie, zastanowić się musimy Weary
        I oczywiście… zdrowie jest najważniejsze. Zawsze i w każdej sytuacji Pleasure Jak ono jest, możemy poradzić sobie z innymi przeszkodami życiowymi… Happy

        • Makówka pisze:

          Miralko!

          Też JEDNAK o tym myślę, bo nie jestem osobą majętną. Bogaty jak straci to i tak da sobie radę. Moi synowie też niczego się nie dorobili co by im zapewniło przyszłość.
          Ale zdrowy jednak ma większe możliwości „radzenia sobie”. No i na leczenie pieniądze są potrzebne, nawet jak korzysta się z usług NFZ.

          Aktualnie żyję tu i teraz, tak trochę „obok siebie”.

          • miral59 pisze:

            Makóweczko, wcale nie twierdziłam, że nie myślisz o tym. To wraca, nawet jeśli sobie tego nie życzymy Weary

  25. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zmiana czasu czy nie zmiana, i tak pospałem kompletnie bez budzenia i ograniczeń!

    Oraz: Mistrzu Tetryku, czy mógłbyś sprawdzić tę furtkę odnośnie logowania i widoczności Wyspy od mojej strony, co to wiesz? Bo chyba się zamek popsuł i furtka cały czas uchylona…

  26. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Chyba chmurom też się nie podoba zmiana czasu…

  27. Makówka pisze:

    Witam i biegnę do kelnereczki po herbatę!

    Zmiana czasu to ja może zmienię filiżankę?

    Kawa2

  28. Tetryk56 pisze:

    Cicho się tu zrobiło, więc może trochę poezji?
    Zapraszam na nowe pięterko.

  29. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór:)

    Posypało…
    A internet wciąż bardzo kaprysi…

    Pozdrawiam śniegowo:)

Skomentuj miral59 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)