Pewnie część z was już widziała ten wykład, ale sądzę że wart jest przytoczenia i na Wyspie.
Uwielbiam Jacka Fedorowicza!
« To jest wpis na koniec zimy. Oby. | Alkohol » |
11
mar 2018
« To jest wpis na koniec zimy. Oby. | Alkohol » |
Pewnie część z was już widziała ten wykład, ale sądzę że wart jest przytoczenia i na Wyspie.
Uwielbiam Jacka Fedorowicza!
Uniwersytet Warszawski ma znakomitych wykładowców!
Obejrzałam od dechy do dechy i właściwie jest to moje zdanie powtarzane od dawna. Szczególnie jeśli chodzi o współczesną propagandę i nie tylko propagandę.
Z jednym nie do końca się zgodzę. Rosjanie faktycznie stali na granicy i tylko czekali na rozkaz. To nie była propaganda. Mieszkałam niedaleko granicy i znałam kilku żołnierzy. Jeden, mąż koleżanki z pracy był podchorążym w WOP-ie (jednostka w Krynkach). Rozmawiał z podoficerami i oficerami rosyjskimi i wiedział jak wiele wojska skupili na granicy. Oczywiście żaden z nich nie odważyłby się gadać o tym przez telefon, czy przy ludziach, ale gdy byli sam na sam…
Mąż koleżanki też nie był skłonny do opowieści na ten temat. Ale jak byliśmy u nich w odwiedzinach i jak sobie „podhumorzyliśmy”, to co nieco powiedział. On też nie mógł chlapać ozorem na lewo i prawo…
Jakieś śniadanie by się jednak przydało.

Dzień dobry.
Dzień dobry poweekendowo. Pospałbym jeszcze. Na razie herbatę raz poproszę.
Dzień dobry, dla mnie czarna i gorzka. Poproszę.
Witajcie!
No i po weekendzie…
Dzień dobry, ja zaraz po kawę, a potem pracowity dzień się szykuje, z tym że akurat dzisiaj chyba jeszcze nie zawodowo.
No to jeszcze przy poniedziałku:
Wszystkiego najlepszego dzisiejszej Jo-bilatce. Zdrowia nade wszystko, spokoju wewnętrznego i zewnętrznego, postępów w sprawach wymagających postępów, wygodnych podróży w wymarzone miejsca i butów pod kolor!
Sto lat!
Ha! Choć nie tak biegły w kalendarzu, do życzeń dołączam się serdecznie!

Nie mam wyjścia. Trzeba coś zorganizować. Póki co wirtualnie:
Bardzo dziękuję
Wiedziałam… Wiedziałam, że o czymś zapomniałam…
NIE MA MARTINI!!!
Bardzo dziękuję za życzenia. Aktualnie szukam zielonych, na wiosnę. Do torebki, którą dostałam na urodziny. Ach, ach! Co za niespodzianka, prawda?

Niemożliwe, toreebki?
No sama byłam zdziwiona…
Dzwonię do jednej placówki od zdrowia. Połączenie trwa już 23 minuty i „Państwa rozmowa jest trzecia w kolejce” (a jak się połączyłem, to była dwudziesta piąta). Ależ szybko dzisiaj idzie!
Dzień dobry,
Dla Jo oczywiście najlepsze życzenia!
Do wykładu się nie odniosę, bo pracowy komputer nie ma głośników.
Miłego dnia 9 i tygodnia) 😉
Bardzo dziękuję
Dzień dobry
Dzień dobry 🙂
Wszystkiego najlepszego, Jo!!!! Sto lat w zdrowiu życzę!!!!


i
Sto lat!

(bo ja się chętnie dzielę dobrymi życzeniami)
Ale się wściekłam
Niech tych wszystkich bandziorów coś trafi!!! Będę musiała nadłożyć drogi i zajmie mi to od groma czasu
Że też musieli sobie wybrać akurat to miejsce…
Nie mogli sobie postrzelać gdzie indziej?!!! Jak już muszą… 

Zadzwonił małżonek, że jeśli jadę dziś do Elgin, to nie powinnam jechać autostradą. Była jakaś wielka strzelanina i ten odcinek na którym zjeżdżam, zamknęli
Ja w ogóle, to jestem przeciwniczką i strzelanin i broni w każdym domu (u mnie nie ma). A już tych bandytów i gangów, to organicznie nie znoszę. Po co się to tałatajstwo plącze po świecie, to nie mam pojęcia. Niech się nawzajem wystrzelają i będzie święty spokój. I nawet nie jest mi ich szkoda. Przez nich giną niewinni ludzie. Często, żeby postraszyć rodzica, zabijają mu dziecko… I tak jak jestem osobą pogodną i wyrozumiałą, tak tym bandziorom życzę jak najgorzej
Zgadzamy się co do bandytów i zakłóceń, i broni też, z tym że to raczej niemożliwe, żeby tę kwestię uregulowano w jakimś rozsądnie dającym się przewidzieć czasie – za duży opór producentów, NRA i gorliwych (choćby nawet jak najbardziej uczciwych) użytkowników.
To mi przypomina mój ulubiony cytat: „Ja to jestem tak tolerancyjny, że tych nietolerancyjnych bym wystrzelał!”.
Love Peace and cośtam.
W sprawie dostępu do broni opowiem wam rodzinną anegdotkę. Moja mama pojechała z wizytą do brata, w zdecydowanie bardziej wiejskie okolice – wracała więc zaopatrzona m.in. w „garstkę prawdziwych, świeżutkich kurzych jaj” – wtedy nawet jeszcze nie mówiło się „z wolnego wybiegu”, tylko po prostu, „ze wsi”. Wracała koleją, i pech chciał, że pociąg, który wybrała, kończył bieg na Dworcu Głównym, czyli nie mogła wysiąść na podmiejskim przystanku po drugiej stronie miasta, z którego miała blisko do domu. Środek nocy, komunikacja wtedy nie istniała o tej porze, kolejny pociąg lub autobus za parę godzin – postanowiła przejść dystans na piechotę, z grubsza wzdłuż torów.
Póki szła oświetlonymi ulicami, było nieźle. Gdy doszła pomiędzy zakłady i ogródki działkowe, zaczęła się czuć nieswojo. A trzeba jeszcze było torem kolejowym pokonać most na rzeczce, i z kompletnych nadrzecznych pustkowi dojść do osiedla. I mama zaczęła się potężnie bać. Trzymała rękę na jajkach w torbie, i kombinowała, że gdyby ktoś próbował ją zaatakować, to tym jajkiem po oczach, i w nogi! Na szczęście nikogo nie spotkała.
Opowiadała później, że gdy już doszła szczęśliwie do domu i nieco ochłonęła, to najbardziej dziękowała losowi za to, że nikt się nie pojawił. Bo gdyby ktokolwiek np. szedł naprzeciwko, niechybnie bez próby dialogu obrzuciłaby go tymi jajami i zaczęłyby po mieście chodzić legendy o czarownicy, miotającej nad rzeczką jajami w Bogu ducha winnych przechodniów!
Kochani, właśnie zaczęło mi się nieco gotować koło odwrotnej części ciała (zawodowo). Mam nadzieję, że dam radę pojawić się w okolicach dobranocki, gdyby nie, uprzejmie poproszę o zastępstwo.
Nie ma wyjścia, musisz polać zimną wodą, bo oparzysz sobie „odwrotną część ciała” i będzie bardziej niż nieprzyjemnie

Powodzenia w polewaniu życzę
Spokojnej.
A ja zapomniałem dodać, że zanim zrobiło się gorąco, zdążyłem obejrzeć wykład. Jacek Fedorowicz w formie, właściwie lepiej mogłoby być tylko, gdyby pojawił się w roli Kolegi Kierownika (i ewentualnie pozostałych Kolegów). Natomiast z przyjemnością dostrzegłem na sali mojego osobistego Wuja z Warszawy
Dzień dobry. Kawa koniecznie.
Dzień dobry.
Ja dziś mało aktywna jestem bynajmniej nie z powodu syndromu dnia następnego, ale ze względu na atrakcje.
Otóż mój cudowny syneczek, który mi wczoraj dostarczył niezwykłych wzruszeń wychowawczych, dziś zadbał o powrót do pionu, żebym się nie przyzwyczajała. Pojechał do szkoły rowerem i nie odezwał się, że dojechał. A sms że dotarł do szkoły jest absolutnie podstawowym warunkiem mojej zgody na jeżdżenie do szkoły rowerem.
Przez godzinę najadłam się strachu jak cholera. Bo ani od niego informacji, ani odpowiedzi na moje esemesy. Nic kompletnie.
A potem synek raczył odpisać. „O cholera, sorry mama, wiedziałem, że mam ci wysłać sms, ale coś mi umknęło.”
Ja chyba pójdę coś wyprasować.
Hm. A jakbyś mu ustawiła powtarzalną w dni robocze przypominajkę na telefonie o treści „po przyjeździe do szkoły wysłać SMS-a do Mamy!”, obliczoną na godzinę przyjazdu?
Ale on WIE, że ma się odmeldować! I na ogół to robi! Prawie zawsze! Dlatego jak się nie odezwie, to ja dostaję zawału.
Ok. Ale jak będzie miał przypominajkę, to nawet jak zapomni, to telefon mu przypomni, a Ty nie dostaniesz zawału.
No właśnie nie. Bo on telefon musi w szkole wyłączyć. Teraz też PAMIĘTAŁ, że ma mi wysłać sms, tylko jak przypiął rower i wszedł do szkoły, to mu umknęło.
To jest nie do obejścia.
No cóż, chyba faktycznie
Niestety, powoli musisz się przyzwyczajać do podobnych sytuacji. I jakkolwiek nie będzie to łatwe, i młody bezwzględnie powinien przestrzegać ustaleń, kiedyś będziesz musiała uznać że brak wiadomości to dobra wiadomość.
Nie przyjmuję do wiadomości. Póki co. JA nie przyjmuję, że brak to dobry znak. Ma się gówniarz meldować, albo dostanie szlaban na rower. Amen.
Toć piszę powyżej: bezwzględnie powinien, chodzi mi tylko o to, żebyś nie uzasadniała potrzeby oskarżeniem o próbę zabójstwa matki!
O do licha! Nie przywitałem się!
Witajcie!
Dzień dobry! W sumie powoli zaczynam nową robotę… a następna już na horyzoncie (nieco dalszym).
Zabrzmiało to jakbyś miał zostać przysłowiowym hydraulikiem albo dekarzem
Odpukać, za chwilę może się okazać, że wiem, co robię do września br. Co byłoby znacznym sukcesem.
No i?
Na razie robię to, co robię, do końca czerwca (równolegle kończąc poprzednie), a jeżeli dogadam się na dniach z kolejnym zleceniodawcą, to będę miał pracę do września właśnie. Z widokami na ciąg dalszy.
A teraz wracamy do modelu z przerwą na odpoczynek od komputera, stety lub niestety.
Jak widać, jesteśmy ufni, sprawni i odporni
…bry

Kawa, herbata i lecę na testy alergiczne, część pierwsza.
Dzień dobry. Herbatujemy z rana. Stephen Hawking powiedział kiedyś „Życie byłoby tragiczne, gdyby nie było zabawne”. Tego się trzymajmy w dniu jego śmierci.
To ja poproszę jak zwykle.
Witajcie!
I znowu średnia IQ ludzkości zauważalnie spadła…
Niestety.
Dzień dobry, mimo że taki sobie. Zaraz wracam na kawę.
Rany… Poprzyklejali mi te świństwa na plecach. Żeby sprawdzić, czy mnie uczulają. No pewnie, że uczulają! Mnie uczula nawet plaster hipoalergiczny! Mam piękne ślady po plastrze od elektrod holterowych sprzed ponad tygodnia. Podobno to niemożliwe…
Trzymajcie za mnie kciuki, żebym się nie zadrapała na śmierć. Bo nam jeszcze bardziej spadnie średnie IQ…
Aby Ci się polepszyło musisz odstawić Martini. I przejść na wyższe oprocentowanie. Proponuję Finlandię
Nie dam rady. Za cienka jestem na Finlandię.
No cóż. Potrzebne są wyrzeczenia aby leczyć się ludowymi sposobami..:-)
Dzień dobry

Mam serdecznie dość śniegu i mrozów 
Aby do wiosny 
Wczoraj sypało i jeszcze dziś jest biało
A ja już nastawiłam się na wiosnę
Miłego dnia Wyspiarze
Aby do wiosny … 8 dekad propagandy i w sobotę miałem okazję wysłuchać wypowiedzi pana profesora Zolla nt. degradacji generała Jaruzelskiego i Kiszczaka . Pan profesor na pytanie o ocenę tego faktu , bez wahania odpowiedział : Obaj generałowie , to nie byli polscy generałowie , a generałowie Ludowego Wojska Polskiego . Na tym rozmowa się skończyła , a dla mnie skończyła się wiara w mądrość pana profesora Zolla . Przecież on sam , jest również pomiotem peerelowskiego systemu . Czy żyjemy w domu wariatów ??
A ja, coraz częściej mam wrażenie, że tak. Obecnie to jest dom wariatów. Gdyby rząd nie miał poparcia w społeczeństwie i gdyby takie wypowiedzi jak ta profesora Zolla były piętnowane, byłoby normalnie. Ale jak się poczyta i posłucha ile osób popiera takie opinie i ilu cieszy obecna „praworządność” w kraju, to ręce opadają i dochodzę do wniosku, że to jednak dom wariatów.
To prawda , że ktoś wybrał rządzących , ale Zoll obecnie jest w opozycji . Jako Kresowiak, nie mogę pojąć skąd bierze się niechęć do Polaków ze Wschodu . Te podkreślenia o polskojęzycznych , o bagatelizowaniu Kresów , a to przecież tam działały dwie dywizje AK . Wileńska i Wołyńska . W Centrali była tylko Brygada Świętokrzyska współpracująca z Niemcami , a ostatnio pan Premier nawet złożył wieniec na grobach koło Monachium . Sami sobie plujemy w twarz i nikt nas za to nie będzie szanował . Smutne to …
Chyba mi się w domu jakieś duchy zalęgły

Obeszłam wszystko i nic. Nikogo… Wracam, siadam z powrotem i znowu to słyszę. Ktoś łazi
Nie będę jak ten głupol biegała po schodach w te i nazad! Niech łazi!!!
Nie może zacząć łazić jak już pójdę sobie do pracy? 
Siedzę przy komputerze, sama w domu i nagle słyszę czyjeś kroki w naszej sypialni. Szok! Biegnę na górę, a tam nikogo
Ale faktem jest, że działa mi to na nerwy
Dobry wieczór. Wyjaśniło się coś? Zwierzęta? Przeciąg? Podłoga się rozsycha? Obcy przylecieli? Faktycznie duch się objawił?
Dodam tylko, że jak wróciliśmy z pracy, to nic nie chodziło i nie miałam jak „pokazać” TO mężowi. On jest za rozsychaniem się podłogi… dlatego, że tego nie słyszał.
Ha. Powinnaś nagrać zjawisko, np. telefonem (o ile masz taką możliwość).
Pożegnam się już, bo mnie zaraz szlag trafi z powodu tych testów na alergię.

Spokojnej, nietestowanej…
Niestety testowanej. Testy zdejmują mi dopiero jutro. A w środę następna seria.
Chyba zwariuję.
I oczywiście nie wolno Ci nic z tym zrobić, ani się podrapać, ani wziąć niczego przeciwalergicznego (żeby przypadkiem nie zafałszować wyników)?
Dzień dobry. Ostatnio słyszałem, że czwartek to taki mały piątek. I tego się trzymajmy..
Witajcie!
Ponieważ nic mądrego nie przychodzi mi do głowy, powiem krótko:
Miłego dnia!
Dzień dobry. Nieco wcześniej, bo dzisiaj trochę biegania. I pracy też, o ile zdążę.
Wybywam.
Powiem tak, dzień obfitował w wydarzenia, ale żadne z nich nie było negatywne. I nawet popracować zdążyłem, co z początku nie było takie oczywiste.
Jezu jak te testy swędzą! A potem i tak się okaże, że alergię mam na plaster…
Dobranoc.
Witajcie!
Rozumiem, że Zoemu grał sławny utwór 4’33” Cage’a? To jest lepsze przy zasypianiu niż przy wstawaniu…
Dzień dobry. Zakładałem, że dzisiaj popracuję, ale zapowiada się sporo „atrakcji” poza tym…
Ja dzisiaj poproszę Gienię, to może mi się uda ustawić po kawę jako pierwszy…
Dzień dobry.
Oczywiście mam alergię na plaster, ale również na metale. Także te, na które poprzednio nie miałam.
Chyba sobie zamówię herbatkę, bo na Martini trochę za wcześnie.
Chyba.
No więc tak: transport do szkoły przysługuje uczniom z niepełnosprawnością ruchową lub intelektualną znaczną.
Autyście nie przysługuje.
Dobry wieczór. Prawie po robocie i wcale nie mam przerwy, ale to niestety nie znaczy, że na Wyspie i w ogóle przy komputerze. Mimo wszystko z doskoku dzisiaj…
Dzień dobry. Już myślałem, że będzie spokojna sobota, ale chyba jednak nie. Zobaczymy, jak się rozwinie sytuacja.
Witajcie!
Ślizgaweczka jak ta lala, dobrze, że na czterech (kołach) człowiek się raczej nie wywraca. Pozdrawiam pośniadaniowo!
Skoro się już przywitałem, zapraszam piętro wyżej – na Alkohol 😉