Dwa weekendy z rzędu nie byliśmy na żadnej wycieczce i aż nas ssało, żeby się gdzieś wybrać. Co prawda z racji gości w sobotę, zostało mi trochę zajęć domowych, ale odłożyłam je na później… musieliśmy się „przewietrzyć” ze względu na zdrowie psychiczne…
Doszłam do wniosku, że najlepiej wybrać się do Zion, nad Lake Michigan. Niecała godzina jazdy samochodem… wrócimy w miarę wcześnie i zdążę zrobić to czego jeszcze nie zrobiłam.
Głównie myślałam o tych wężach wylegujących się na ścieżkach… w ubiegłym roku było ich sporo. Widzieliśmy tylko jednego… na drodze. Ktoś go rozjechał. Nie robiłam zdjęcia, bo nie był to miły widok. Ślady krwi na asfalcie i zmiażdżona głowa… nie ma się czym zachwycać…
Po obejściu naszego „pondzika”, pojechaliśmy nad jezioro. Wiało! Ale tak bez przesady. Na pewno nie był to sztorm, chociaż fale uderzające o brzeg „ryczały” dość głośno…
Na parkingu znowu spotkaliśmy tę samą kobietę z reklamówkami pełnymi kamieni z plaży. Pakowała je do samochodu na parkingu. Jak zauważyliśmy, stała na miejscu dla inwalidów. I tak sobie pomyślałam, że to inwalidztwo, to chyba psychiczne… siaty z kamieniami na pewno sporo ważyły, czyli na ciele zdrowa… A kto o zdrowych zmysłach ryzykuje potężny mandat dla kamieni? W sumie to oboje byliśmy ciekawi, czy ona tak w każdy weekend zbiera i wywozi te kamienie? Drogę sobie nimi wysypuje, czy jak? Ale przecież się nie zapytamy…
Obeszliśmy, pooddychali świeżym powietrzem i można było wrócić do domu. Ciekawe jaka będzie pogoda w ten weekend. Nie chciałabym spędzić go w domu…
Zapraszam na wycieczkę nad Lake Michigan

Trochę to pisane „na chybcika”, ale przejść się można
Miłego spacerowania życzę, a o Waszych wrażeniach poczytam sobie rano (u mnie). Teraz już mi się oczęta kleją i czas mi do łóżeczka
Dzień dobry.
Jak zwykle spacer Miralki świetny, że o zdjęciach nie wspomnę.
A u nas taka sytuacja z rana: nie przyjechał busik po Kubę. Nie wiadomo dlaczego, bo nie można się dodzwonić.
40 minut Kuba siedział na dole i czekał, aż kazałam mu wracać na górę, bo to dłużej nie miało sensu.
No i teraz pytanie: co by było, gdybym musiała wyjść do pracy? Bo wg orzecznika ds. niepełnosprawności Jakub nie wymaga stałej opieki i tak ma w papierach. A on sam zostać nie może. Czyli formalnie ja jestem bumelantka, co d**y do roboty nie ruszy, a faktycznie ruszyć nie może, bo w takich nieprzewidzianych sytuacjach musiałaby się zwalniać. Nikt mi nie da dnia opieki nad 19latkiem, po którego szkolny transport nie przyjechał.
Te busy to czasem do szału doprowadzają. Córka też część drogi dojeżdża do szkoły busem. W poniedziałek z jakiegoś powodu miała tylko trzy lekcje a bus się nie zatrzymał. Nie było sensu iść do szkoły bo kolejny za dwie godziny. Ech życie. Ale ja jak napisałem poprzednio się nie denerwuję. Wcale. Prawie wcale:-)
Ja się nie denerwuję. Ostatecznie mąż wydał taką kasę na plastry antystresowe dla mnie, że nie mogę tego zmarnować jakimś głupim zdenerowaniem!

Na temat busów szkolnych wypowiadać się nie będę, bo się nie znam. Te, którymi dojeżdżały moje dzieci, zawsze były na czas i nie zdarzyło się, żeby się któryś nie zatrzymał…
Śniadanko?
i herbatka 
Dzień dobry
Przyłączam się do kawy

Jakieś ciasteczko też się przyda
Kaaawwyyyy…
Dzień dobry,

Podstawiam filiżankę;)
Zwłaszcza, ze dziś o świcie okazało się, ze w domu kawa się skończyła i nikt nie kupił nowej?! Trzeba było wyżąć opakowanie i zrobić dwie lury:(
Jednoczę się z Tobą w bólu
To nieludzkie, zmuszać „kawosza” do picia „lury” z wyżętego opakowania…
Ale super fotki tych ptaków. Rewelacja.
Jeszcze raz obejrzałam zdjęcia.
Ten szum fal naprawdę działa
Witajcie!

Ot, spacerek! Ptaszki pozują i wdają się w dyskusję, czapla z ptasiej drogówki nie próbuje wystawić mandatu, zdumione żółwie zadzierają głowy, a słynny kompozytor L.M. dodaje podkład dźwiękowy. I jeszcze popatrz, Mańka, akrobaci!
Dzień dobry. Zdjęcia dzisiaj bardziej kameralne (może z wyjątkiem fal na jeziorze i żaglówki), ale jak zwykle urodziwe. Że też te stwory tak uciekają na widok człowieka! Miło, że kowalik tak się dał obfotografować.
To ja milczkiem zmykam tam, gdzie zwykle…
Piękne zdjęcia, te ptaszki to Cię bardzo muszą lubić, że tak ładnie pozują;)
Jeśli to miałoby być miarą, to chyba nas nie znoszą, wręcz nienawidzą

Podobnie mają żółwie. Nie da się podejść za blisko, bo momentalnie kryją się pod wodą i dopiero po jakimś czasie wystawiają łebki
Na całość żółwia trzeba sporo poczekać w bezruchu 
Spryszczają w takim tempie, że tylko co któremuś uda się cyknąć fotkę, a i to nie zawsze wyraźną
Dzień dobry
Dziś jadę wcześniej do pracy

Także… do zobaczyska
Wiem jakiego artystę mr. Q. wrzuci dzisiaj na dobranoc;-)
Dobra dobra
Dzień dobry
Miral jak zwykle po mistrzowsku serwuje swoje fotograficzne obserwacje przyrody . Trochę szarpie mną zazdrość , cholera , żeby to były nasze mazowszańskie czapelki , sikorki , pasówki białobrewe , żółwiki ,a nie bóg wie skąd ładna , ale niedostępna dla oczu obca przyroda . Chociaż czasami obca też jest ciekawa jak np . śródziemnomorska mucha , która zastępuje pszczoły w zapylaniu kwiatów o zapachu … o którym nie warto wspominać ze względu na Panie . Inna mucha dostała się nawet do pracy dysertacyjnej jako ciekawostka ze względu na swoje owłosienie i warunki aerodynamiczne . Jak widać ciekawy jest ten świat …nawet takie muchy mogą denerwować ,albo pomóc w naukowej karierze . 
Dzień dobry Maksiu
A co do rybaczka popielatego, który na moim zdjęciu jest tylko niebieskawą plamą, to w Polsce jest jego cudny krewniak – zimorodek. Nie mam szans go obcykać, bo w Ameryce takich nie ma 
Kukabura, czy lirogon są cudne, że o innych nie wspomnę. 


Nie przesadzaj. W Polsce masz całą gamę ptaków i zwierzaków. Czapelki masz prawie identyczne. U mnie jest czapla modra, w Polsce siwa. Wyglądają niemal identycznie i nawet stanowią rodzinę. Naukowcy wydzielili dwa gatunki, chociaż kiedyś się liczyło jako jeden. Łyski masz też identyczne, a to że w nazwie jest „amerykańska” nic nie znaczy.To samo dotyczy pustułki, mysikrólików, czyży, drozdów, czy kowalików. Nawet jeśli to inna odmiana to są bardzo podobne
Mogę dodać, że w grupie Ptaki patrzę z zazdrością na pierzaste z Australii
Każdy chyba kontynent ma swoje cuda…
A co do much… czytałam i o medycznych. To znaczy… są to muchy, które na psującym się mięsie składają jajeczka, a te rosną w postaci larw. Takie larwy wpuszcza się do ran ludzkich i one bardzo ładnie je czyszczą z gnijących tkanek. Jest to zabieg bezbolesny, bo larwy nie ruszają zdrowych części. Muchy są zwyczajne, ale muszą być hodowlane, pozbawione jakichkolwiek bakterii i zarazków, żeby nie wprowadzić infekcji. W Polsce nie jest to popularna metoda. A szkoda…
A świat jest ogromnie ciekawy, tylko trzeba umieć otworzyć oczy i patrzeć…
Łyski mamy w Europie szkocką, irlandzką i walijską, a za oceanem – bourbona, który jest jej bliskim krewnym.
Chyba nie do końca o takie „łyski” mi chodziło
Fajrant. Ale wieczorem wychodzę na pewne bardzo kulturalne spotkanie.
Żegnam się i chwilowo nie wiem, kiedy wrócę.
…wrrróóóć, ucałuj, jak za dawnych lat… bywało…
Dobry wieczór
Wycieczka i dokumentacja fotograficzna Miralki jak zawsze świetna!!! Ta żaglówka faktycznie pięknie wyszła:) Zdjęcie następne po żaglówce niesamowicie przypomina mi miejsce mojego leżakowania urlopowego i przywołało miłe wspomnienia 


A teraz już się pożegnam bo nie czuję siebie
Pięknej nocy życzę:)
Dobranoc
Dzięki Kopciuszku
Piasek, woda i wiatr 
A takich plaż jest trochę. Chociażby nad Bałtykiem
Tak między śpiące głowy rzucam pytanie: co sądzicie o literackim Noblu’2016?
Puk, puk. Piątek. Dzień dobry.
Przyszedłem dzisiaj do pracy z namalowanymi kredką wąsami. Kobiety z namalowanymi kredką brwiami stwierdziły, że jestem debilem

Bo ty nie miałeś umalowanych warg!
Damskie szowinistki!
Wstaw zdjęcie, ocenimy;)
Niemożliwy jesteś
Zoe.
Sam fakt istnienia Zoe’go jaskrawo przeczy twojej tezie, jakoby był on niemożliwy…
Też jesteś niemożliwy
Ukratku 
Witajcie!
Czyste, niebieskie niebo poprzecinane jedynie smugami po samolotach i gdzieś u dołu powolutku wychyla się wielkie, pomarańczowe słońce. Takie poranki mógłbym mieć przez całą jesień!
U mnie też są te smugi. Jeszcze tak aby kilka stopni temperatura się podniosła…
Czyste niebo i pierwszy przymrozek tej jesieni…


Dzisiaj trawy po raz pierwszy (w moich stronach) były pokryte szronem…
A ja bez szalika
Ciekawe, a tutaj plus pięć.
U mnie dzisiaj rano też było zimnooo, termometr pokazywał -3 stopnie. Trawa w ogrodzie biała, szyby w aucie trzeba było skrobać
Boję się o moje roślinki, czy nie pomarzły, jeszcze nie zabezpieczyłam
Nic … zaczekam na LENIWĄ OGRODNICZKĘ może coś podpowie 

Jo …
O MATKO BOSKA
Ja też nie zabezpieczyłam.
A co masz do pomarznięcia?
Magnolie, azalie (te japońskie karłowate) i budleja dawida. Reszta jeszcze powinna sobie poradzić bez osłonki
Nie, nie trzeba nic z nimi robić.
Chyba, że bardzo młode nasadzenia – to owinąć agrowłókniną. Ale mam wątpliwości czy już teraz, bo one takie spadki temperatury do około zera to wytrzymują. Magnolię młodą można owinąć na mrozy.
Budleja i tak przemarznie od góry, ale ją się na wiosnę przycina 2/3 więc nie ma to znaczenia.
Jeśli zrobi się ciepło, około 10 stopni, to musisz te kokony porozwijać, bo się rośliny ugotują.
Żadna folia, broń Boże. Agrowłóknina.
U mnie „przymrozek” miał ok.+4C i w wiadomościach wszyscy byli wielce podnieceni, że tak zimno
A to w sumie prawie połowa października… Temperatury u nas skaczą jak wszy po grzebieniu i na poniedziałek zapowiadają 27C, czyli znowu ciepło 
Dzień dobry
Pora na poranną kawę
Mistrzu Q dziękuję za wieczorną kołysankę. Dla mnie jest to najukochańsza z piosenek Boba Dylana
Zresztą polska wersja, w wykonaniu Maryli Rodowicz, jest równie dobra jak oryginał (co się rzadko zdarza)
Po dziewiątej – zmykam.
A wczesnym popołudniem, koło pierwszej, może drugiej – wybywamy na weekend, więc będzie mnie mniej. W niedzielę powrót.
Dzień dobry,
Proszę o pozytywne myśli, mój tata najprawdopodobniej w tej chwili leży na stole i grzebią mu w sercu, Boże ja się stresuję….
Trzymamy kciuki…

Trzymam też!
Trzymam i ja. Wysyłam dużo pozytywnej energii
Kochani, za chwilę wybywam, będę z powrotem najpóźniej w niedzielę…
Dobrego weekendu.
Przyjemnego weekendu
Dzień dobry
Poza tym mamy 13:42, w piątek, czegóż chcieć więcej ? 
U mnie w końcu świeci przepiękne słoneczko. Zakwasy ustępują więc nie jest źle
Już wybyłeś… ale i tak baw się dobrze!
Miłego…
Już po zabiegu, rozmawia mówi że dobrze jest, ale jeszcze nie było rozmowy z lekarzem „po”.

Dziękuję za kciuki.
Co za dzień, co za tydzień:(
Wybywam z Wyspy, może wieczorem zajrzę posłuchać dobranocki.
Miłego popiątku dla Wszystkich;)
Do zobaczenia w poniedziałek.
Do zobaczenia

Na wszelki wypadek potrzymam jeszcze kciuki…
Kciuki się przydadzą jeszcze w późniejszym terminie, zabieg się nie powiódł, żaden z trzech:-(
Nie bardzo rozumiem tego:”…zabieg się nie powiódł, żaden z trzech”. Czy możesz to nam jakoś przybliżyć? Sama załapałam „stresa”. Nie mam już rodziców, ale… chyba każdy chciałby mieć ich jak najdłużej. Czy to coś bardzo złego, czy tylko jakaś usterka, którą można naprawić kolejną operacją?
Melduję posłusznie, że dojechaliśmy cało, aczkolwiek im bliżej celu, tym większe korki. Przeżyliśmy wszakże.
Co do dobranocki, to będę zmuszony poprosić (nieco później wieczorem) o pomoc, bo stąd wchodzę na Wyspę niezalogowany i nie mogę osadzać filmów.
Nie, nie wróciłam. Przeglądałam Wyspę jedynie.
To, co tu się dzieje, to w ogóle… Szlag by ich i tak dalej.
Oj łatwo powiedzieć…
Nie wiem o co chodzi , ale popieram ” szlag by ich i tak dalej” . Mam problem z panem doktorem pierwszego nietaktu , ale powtarzam sobie , że tylko w cierpieniu uszlachetnia się moja dusza . Nie jest to żadna dla Ciebie pociecha ,ale tak zwyczajnie , po ludzku , w kompanii jest zawsze razniej Damy radę Jo , choć ja na pewno jestem bez-duszny .
Dzięki.
Ja mam problem taki, że mój lekarz prowadzący nie pojawił się w szpitalu, a na inny termin do niego nie zapisują. I zostałam na lodzie. Bez nowej wizyty, bez leków, bez wyników badań bo nie chcą mi ich wydać – wyłącznie lekarzowi, do którego nie mogą mnie zapisać. A, no i z toczniem na etapie stabilizowania, wymagającym monitorowania. Bo na niego się po prostu umiera.
Ręce mi opadły chwilowo. Zwłaszcza, że równolegle mam w dość zaawansowanym nowotworze ojczyma. I dwóch autystycznych synów w domu.
Dam radę. Tylko jeszcze nie wiem JAK.
Się pożegnam. Muszę jeszcze upiec serniczek a skoro świt jadę się edukować.
Dobranoc
Dzień dobry
Chyba przestanę lubić dni wolne…
Za dużo mam zajęć. Chociaż muszę przyznać, że jak w końcu wymieniłam olej w samochodzie, to chodzi jak przecinak
Powinnam wymienić ok. 5tys. mil (8 tys. km) wcześniej, ale najpierw nie sprawdziłam, a potem nie miałam czasu
I jakoś tak się przeciągnęło… Całe szczęście w tym Firestone nie dyskutują, nie strofują, a po prostu wymieniają
Ostatecznie nie robią tego za darmo… 
Zobaczymy jak wstaniemy

U mnie piąteczek już mija i prawie zaczęła się sobota. Niby nie pracowałam, ale chyba wolałabym iść do pracy
O innych zajęciach wolę nie wspominać, bo za dużo tego było. Na jutro sama nie wiem jakie plany. Czy zaczniemy od zakupów, od prania, czy wycieczki
Miłego weekendu życzę
Dzień dobry
Jeszcze słowo o problemach nie tylko Jo . W Warszawie , ale nie tylko, tzw. publiczna służba zdrowia tak skutecznie wymieszano z prywatną , że łatwo zgubić się , zwłaszcza z odpowiedzialnością za pacjenta . Wszystko zależy od uczciwości lekarza , a tu jak w życiu , różnie bywa . Na warszawskiej Woli trzy byłe restauracje i olbrzymi Powszechny Dom Towarowy zamieniono na prywatne gabinety lekarskie . Czy poprawiła się opieka lekarska ? Dałem się namówić na zabieg usunięcia woreczka żółciowego metoda laparoskopową w prywatnej ,soboto- niedzielnej klinice . Zabieg nie powiódł się i w poniedziałek rano z czterema dziurami w brzuchu i sączkami , pojechałem taksówką do publicznego szpitala , gdzie pan doktór z prywatnej kliniki też pracował . Po kłopotach na izbie przyjęć , wreszcie dostałem łóżko na oddziale i czekałem w kolejce na operację równe 12 dni ! Karmiono mnie oczywiście kroplówkami , bo w każdej chwili można było trafić na stół operacyjny …I tak wyglądała moja zapobiegliwość , aby prywatnie , za własne pieniądze , na własne życzenie ,mieć tylko same kłopoty , w tym cztery, nikomu niepotrzebne dziury w brzuchu .
Dzień dobry. Pracowita sobota.
Dzień dobry
Ja też na krótko, bo zaraz wyjeżdżamy. Na razie na zakupy, bo pochmurno…
Pozdrawiam Wyspę z Wielkiej Wsi. Niestety z telefonu, więc prosze o dobranockę i lampkę
Uff. Cały dzień gonitwa. Padam, Dobranoc.
Ja dziś z Mistrzem Tetrykiem na tej samej imprezie, dobrej nocy, ale żałujcie ze nie słyszycie tego co ja: dobranocki w wykonaniu Mistrza.
Spokojnych snów.
Zbiorowe śpiewanie to zajęcie miłe i pożyteczne – i bynajmniej, na szczęście dla słuchaczy, nie byłem solistą
To ja może spróbuję dawno temu zapowiadane pięterko uskutecznić.
To na kiedy to pięterko będzie?
No, tak między 10 a 20 minut od teraz?
To zapraszam na nowe, niebywale lekkie pięterko