Wdy nie lza isto imioniszcze, gdy bzda na wdzydze leże, a Brzetysław hań na grani. Atoli bez gzda dufajęcy, iże szczerbiąc na krze, icie obostrzejąc dufam a szłomem grzmięcy kasztelanią istotwisto-zaisto gudziu-gudziu. Gdy tedy krężoł mi na brzeszczot, a dziewiarz w wierzeje zajrzywa, rydel żeż mu w zydel, a tarantasem ku grzędom jako też wizgun kędy ongi fibzdy rosomachy a żubry a tury z chałtury igrce w gród walą. (co by tu jeszcze… Aha!) Bzdręgam Cię tedy Dubrawo roztomiła lepieciwie, grzemdziam po dzydzulach sterczychą, a giglam w dziemdziacza. Jeno grodu mi nie zaciapciaj ciupasami dzidzioląc, a to leszczyńca udziabawszy pobdziągać by nado po siedziszczu haniebnym, isto nie jako bdy ady zdy ćpy, wyciepający grządziela kuropatnikem dójczym, dyćko hryćko dobraczyćko, żukrowiec nienacki tandem opus. Bywaj, ciumko, nie zdetonuj się szurmiejęcy częstokolcem siermiężnym u szałasa dyrdając a kucając ni tudy ni siudy qui pro quo, hindus pindus dandys brandys a kuku! Twój Mieszko
P.S. A isto nie zdy wdy ku dziopie ciurlając, dryndulki dalipan nie wytaplaj! M. (co by tu ady… O!) Z kiela prądziel giba, z tela grządziel dziba!
Dzień dobry
Hi hi Misiaczku, a gdzie mogę znaleźć tłumaczenie ??? Próbowałam w nocy przeczytać … pomyślałam, że to zmęczenie. Okazuje się, że rano też trudno
Dzień dobry 🙂 Melduję od razu, że moje tłumaczenie skończyło się na „ukochana Dobrawo”, tego tekstu po prostu dosłownie przetłumaczyć się nie da, to zabawa słowna, pomieszanie z poplątaniem staropolszczyzny i neologizmów, ale tekst super 🙂
Dzień dobry ode spóźnialskiego. Absolwent polonistyki melduje posłusznie, że powyższy nadobny tekst ma mniej więcej tyle sensu, co „Słopiewnie” Tuwima, ale brzmi nieźle. Swoją drogą, podejrzewam, że jakby tak skonstruować wehikuł czasu i cofnąć się do Mieszka, to podobnie by ówcześni brzmieli, przynajmniej na pierwszy rzut ucha. Jedynym wyjściem byłoby się a) nauczyć łaciny, b) złapać za guzik jakiegoś wykształconego człeka, zapewne mnicha albo innego księdza, tą łaciną posługującego się. Tak to widzę.
Nie jestem pewien, czy tego listu nie przeczytał (i nagrał) któryś z panów z kabaretu Elita – Jerzy Skoczylas?
Dzień dobry
Tekst Misiaka (Waligórskiego) nie do przeczytania
Chociaż próbowałam Zrozumieć też się nie da… jak się okazuje nie znam własnego języka, czyli będąc na obczyźnie zupełnie go zapomniałam
Pociesza mnie tylko to, że tego „przedmieszkowego” i tak wcześniej nie znałam, także i nie za bardzo co miałam zapominać
Przypomniała mi się scena z „Kochaj albo rzuć” gdzie paniusia po dwóch tygodniach w Hameryce, prawie zapomniała języka polskiego, a tubylczego jeszcze nie poznała 🙂
Zajrzałam, pośmiałam się i do pracy
Ale dzisiaj nie będzie mnie wyjątkowo krótko (a przynajmniej tak mi się wydaje)
Bo to wiecie… człowiek sobie coś tam planuje, a życie lubi niespodzianki…
Miłego…
Dzień dobry 🙂 W konkretnym idenferentyzmie , każda , chociażby minimalna inteligencja agralimująca abstrakcyjne orbity idealizmu egzakieruje się . A modyfikując frekwencję za pomocą klerykalnych prolikronizmów , ta kakofonia jest niczym innym jak melodramatem społecznych perkusji libretto .Przykład mowy dwudziestego wieku , a dzisiaj mamy już wiek dwudziesty pierwszy i na pewno wiele z tych pojęć straciło na aktualności ……
No wreszcie ktoś mówi zrozumiale 🙂 Wychodząc z twojej koncepcji Max dochodzimy do konkluzji, że nasze reperkusje są antyferente i interferente, a zatem determinizm polatywny, w aspekcie środków retrospektywnych nie incydybuje się w kategorii absolutu.
Ze skarbczyka starych dowcipów:
Lata temu premier Jaroszewicz bawił z przyjacielsko-gospodarczą wizytą w Chinach. Momentem centralnym było przemówienie gościa przed plenarnym posiedzeniem Rady Najwyższej (czy jak to się tam wtedy nazywało). Jaroszewicz gadał długo, przewracał kartki mocno skupiony, i starał się nie zwracać na tłumacza symultanicznego, dziwnie milczącego. Ale swoje zauważył.
Wieczorem, już w ambasadzie PRLnej, po odstresowaniu się wraz z ambasadorem solidną dawką krajowych antydepresantów, Jaroszewicz jął się rozpływać nad zwięzłością i pojemnością treściową języka chińskiego.
– Ja się tyle nagadałem, a tłumacz rzucił ledwo kilka sylab na początku, nieco więcej na końcu a oni wszyscy zrozumieli i długo bili brawo! Musiał przekazać wszystko. Macie tu kogoś, kto potrafiłby mi dosłownie przetłumaczyć, co on właściwie powiedział?
Po jeszcze dwóch flaszkach i pół godzinie stanął przed premierem tłumacz przysięgły.
– Na początku powiedział: Teraz pieprzy. A pod koniec: zaraz skończy pieprzyć…
Podczas komunikacji międzynarodowej należy bardzo uważać na to, żeby być dobrze zrozumianym.
Mówi o tym staaary kawał o rozmowach granicznych pomiędzy Rosjaninem a Chińczykiem
Na granicy rosyjsko-chińskiej pełnił wartę młody Rosjanin. Po drugiej stronie granicznej rzeki stał na warcie Chińczyk. Myśli ruski:
– „Zapytam tego Chińczyka w jakiej służy jednostce, może jakoś szybciej czas upłynie, ale jak? Nie znam chińskiego. Ale, ale… może spróbuję na migi.
Jak pomyślał, tak też zrobił i kiedy mijał go Chińczyk, gwizdnął na niego i na migi imitując dwoma rękami opadanie, zapytał, czy przypadkiem nie służy on w wojskach desantowych. Chińczyk nic nie odpowiedział, tylko zaciekawiony patrzył się na niego. No, więc kontynuował… Pokazał na siebie i wykonując ruchy rękoma naśladujące crawl, chciał mu przekazać, że on sam jest z marynarki. Chińczyk, trochę jakby się wystraszył, ale przyglądał się dalej, co ten Rusek mu nadaje. Ten zaś, nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, kontynuował. – „Tym razem – pomyślał Rusek – zapytam się go, czy jest może z artylerii i zademonstrował ruch posuwisto-zwrotny, imitujący załadunek pocisku. Tu chińczyk już naprawdę zaczął okazywać coraz większe zdenerwowanie. Co chwila rozglądał się nerwowo wokoło. Ale Rusek, wcale tym nie zrażony, kontynuował.
– „Czekaj, czekaj – pomyślał w duchu – ty na pewno jesteś ze zwiadu skoroś taki małomówny – i aby to potwierdzić, zaczął dłońmi udawać lornetkę, a oczy wybałuszył tak, jakby chciał coś dokładnie obserwować.
Tego Chińczyk nie wytrzymał i dał drapaka z posterunku, aż zatrzymał się na odwachu. Gdy zdziwiony dowódca zapytał go:
– Co, się stało?
– Gdy byłem na warcie zaczął do mnie machać rosyjski żołnierz , który na migi pokazał mi, że jak tylko mgła opadnie, to on do mnie przepłynie i potem tak mi przywali, ze aż mi oczy na wierzch wyjdą!
I to jest dobra myśl QMistrzu !
Za mało we mnie asertywności, by się upomnieć … ale zawsze mogę sobie sama zrobić prezent 🙂 Ponoć zakupy poprawiają kobietom humor
Dzień dobry. Ja to bym chyba nie umiał iść na zakupy, nie wypiwszy kawy. Wróciłbym wtedy z zakupów spożywczych z farbą i pędzlem albo coś w tym guście.
Same pyszności Stateczku Tylko te pierniczki … to na zajączka czy choinkę Właściwie mogą być codziennie … bardzooo lubię
Jak nie pokręciłam to chyba jest takie przysłowie :„Gdańska gorzałka, toruński piernik, krakowska panna, warszawski trzewik – najlepsze rzeczy w Polsce”
Dzień Dobry 🙂 Ach piękna poezja , św. Mikołaj ,a proza ? Warszawskie Tramwaje Spółka z .OO (ktoś dorwał się do …) w trosce o nas mieszkańców chce nam zlikwidować przystanek tramwajowy ,przy którym są dwie Przychodnie ,dwie Apteki ,dwie Szkoły ,Hala sportowa ,tylko dla tego , aby mogły szybciej jeżdzić tramwaje . Casus Pendolino , widocznie zaburzył logikę myślenia i zamiast funkcji usługowej tramwaju , będziemy mieli tramwajowe wyścigi .Wystosowaliśmy apel do ” Hanki ” ,niech otworzy nową kadencję słuszną decyzją .
Dzień dobry, przepraszam, że się wcinam, ale sobie niechcący posłuchałem, chyba wczoraj, w Tok FM. Otóż likwidacja stacji wcale na kolei nie przyspieszyła ruchu, bo przy okazji zlikwidowano mijanki. Teraz żeby usprawnić ruch na tyle, żeby w ogóle był możliwy, często trzyma się pociągi tam gdzie to możliwe – wiele kilometrów przed tymi stacjami. 🙂
Masz rację . W naszym przypadku prędkość przejazdu tramwajów jest kamuflażem , bo kosztem przystanku ,ma powstać ścieżka rowerowa , za którą UE . firmie Tramwaje Warszawskie daje dotacje . A zatem kasa kolego, kasa , a nie wygoda mieszkańców .
U nas jest podobnie.
W poprzedniej kadencji walczyliśmy o przywrócenie tramwaju (zawieszonego „na chwilę”). Niestety przez 3 lata „nie opłacało się” ZTM wznowić kursowania 2 składów tramwajowych tą linią.
W bieżących wyborach jeden z kandydatów OBIECAŁ, że zrobi wszystko dla przywrócenia linii tramwajowej nr 4. Ponieważ kandydata wybrano to chyba czas aby przypomnieć mu obietnice wyborcze (mam je na piśmie 😀 ).
Nie mogę się powstrzymać od zacytowania komentarza do sytuacji ekonomicznej w Rosji po sankcjach UE:
Moskwa. Supermarket.
– Dzień dobry! Małże są?
– Są.
– Jak to możliwe? Przecież nigdzie ich nie można kupić!!
– Białoruskie.
– Białoruskie? Przecież na Białorusi..
– BIAŁORUSKIE!!!!
– Zrozumiałem. Piętnaście białoruskich małży poproszę.
Dzień dobry 🙂 Łukaszenka na embargu wobec Rosji zbija kokosy, Białoruś wykupuje nasze owoce i warzywa, mięso, przetwory mleczne, meble itd. na pniu i sprzedaje Rosji z 60% zyskiem, niezły cwaniak 🙂 A my dzięki embargu mamy jabłka po niecałe 2 złote i benzynę po 4.60 wczoraj tankowałem i opadła mi szczęka 🙂
A ja jeżdżę na gazie 🙂 wróć… mam w aucie instalację gazową Jak zobaczyłam na komputerze spalanie 16 l/100 km długo się nie zastanawiałam 🙂 Na tamten czas cena benzyny była zbliżona do 5 zł. 🙂 A gaz i tak macie Misiaczku tańszy… u mnie 2,69 zł 🙂
Raz jeden miałem auto z gazem Kopciuszku, kompletna porażka, to była instalacja gdzie na gaz trzeba było przestawić ręcznie, kiedy samochód odpowiednio się rozgrzeje, szkopuł w tym, że mam wszędzie blisko, wiec zimą nigdy się nie zdążył rozgrzać. W trasie miało to jakiś sens, choć zważywszy, że żłopał
prawie 2x tyle gazu co benzyny i mulił się okrutnie, też raczej niewielki. Więcej takiego wynalazka nie kupię 🙂 🙂
Złe doświadczenia Misiaczku potrafią nas negatywnie do tego „nastroić”, dlatego Cię rozumiem a już na pewno nie namawiam 🙂 Ja zainstalowałam zaraz po wyjeździe z salonu. Jeżdżę już 4 lata bez żadnych problemów i z przyzwoitym spalaniem 🙂 I jeszcze te kilometry … przejeżdżam ich dużo, nawet bardzo dużo 🙂
Chcieliśwa kumotrowie, to gudziu-gudziu azaliż 🙂 🙂 🙂

Dobrej nocy.
Witaj paskudniku sterczychu 🙂 A toś nas gudziu-gudziu
Ja Ciebie też tudy siudy qui pro quo Czarodziejko 🙂

Dzień dobry

Misiaaak!!! Cie obostrzejąc dufam, że nic nie wydufam
Zemsta Misiaka
– Panie kelner, przynieś pan jaką wodę mineralną…

– Czy może być „Dobrawa”?
– To coooo!?… kurna!… całkiem dobrej nie macie?
Hindus pindus dandys brandys a kuku!
Wasza Alla
Dzień dobry

Hi hi Misiaczku, a gdzie mogę znaleźć tłumaczenie ??? Próbowałam w nocy przeczytać … pomyślałam, że to zmęczenie. Okazuje się, że rano też trudno
Wrzuć w google translator – ciekawe, jaki język wykryje!
Cześć Księżniczko

Dobierzem się do futra Misiaczka i wydusim tłumaczenie
Skowroneczku
… to jest świetny pomysł 
Ja tam się wolę do Misiaczka nie dobierać

Nigdy nie wiadomo jak takie dobieranie może się zakończyć
O jakie wyrywne, łupiskóry jedne
Nie podpuszczam cię, Miśku, ale ja bym czym prędzej futro do czyszczenia oddał… trzeba sie jakoś prezentować w kontakcie z damami!
Witajcie!

„dobraczyćko, żukrowiec nienacki” – toż jakiś profetyzm literacki musiał JWKsięcia trafić!
No to
Dzieńdoberek Mistrzu T.


Pan nie rozumiesz płomiennego listu księcia??? Też coś
Dzień dobry 🙂 Melduję od razu, że moje tłumaczenie skończyło się na „ukochana Dobrawo”, tego tekstu po prostu dosłownie przetłumaczyć się nie da, to zabawa słowna, pomieszanie z poplątaniem staropolszczyzny i neologizmów, ale tekst super 🙂
Super!!! A po co tłumaczyć??
Czytałam głośno i mnie towarzystwo do logopedy odesłało 
Się nie dziwię. Ja nie próbowałam na głos, bo i mnie małżonek by gdzieś wysłał
Chociaż na moje ryki przy kompie też jakoś dziwnie reaguje
Dzień dobry ode spóźnialskiego. Absolwent polonistyki melduje posłusznie, że powyższy nadobny tekst ma mniej więcej tyle sensu, co „Słopiewnie” Tuwima, ale brzmi nieźle. Swoją drogą, podejrzewam, że jakby tak skonstruować wehikuł czasu i cofnąć się do Mieszka, to podobnie by ówcześni brzmieli, przynajmniej na pierwszy rzut ucha. Jedynym wyjściem byłoby się a) nauczyć łaciny, b) złapać za guzik jakiegoś wykształconego człeka, zapewne mnicha albo innego księdza, tą łaciną posługującego się. Tak to widzę.
Nie jestem pewien, czy tego listu nie przeczytał (i nagrał) któryś z panów z kabaretu Elita – Jerzy Skoczylas?
Też mam wrażenie, że już to gdzieś słyszałem, ale nie mogę wykopać formy dźwiękowej 🙂
DzińDybry:)) Alo alo ??? Czy ktyś mnię zryzymiał ???
Pan Artyr Bostrym? Świtnie pana słuszę!
Co! Piszcie głośniej bo nie słyszę 🙂
Jeny, toć walę w te klawisze tak, że w Sopocie słychać!
To może nie wal w te klawisze?

Dzień dobry

Zrozumieć też się nie da… jak się okazuje nie znam własnego języka, czyli będąc na obczyźnie zupełnie go zapomniałam


Tekst Misiaka (Waligórskiego) nie do przeczytania
Chociaż próbowałam
Pociesza mnie tylko to, że tego „przedmieszkowego” i tak wcześniej nie znałam, także i nie za bardzo co miałam zapominać
Przypomniała mi się scena z „Kochaj albo rzuć” gdzie paniusia po dwóch tygodniach w Hameryce, prawie zapomniała języka polskiego, a tubylczego jeszcze nie poznała 🙂
Zajrzałam, pośmiałam się i do pracy



Ale dzisiaj nie będzie mnie wyjątkowo krótko (a przynajmniej tak mi się wydaje)
Bo to wiecie… człowiek sobie coś tam planuje, a życie lubi niespodzianki…
Miłego…
Dzień dobry 🙂 W konkretnym idenferentyzmie , każda , chociażby minimalna inteligencja agralimująca abstrakcyjne orbity idealizmu egzakieruje się . A modyfikując frekwencję za pomocą klerykalnych prolikronizmów , ta kakofonia jest niczym innym jak melodramatem społecznych perkusji libretto .Przykład mowy dwudziestego wieku , a dzisiaj mamy już wiek dwudziesty pierwszy i na pewno wiele z tych pojęć straciło na aktualności ……
Dzień dobry, jestem przekonany, że straciło, niektóre nawet do tego stopnia, że to obecnie prawdziwe anachronizmy.
No wreszcie ktoś mówi zrozumiale 🙂 Wychodząc z twojej koncepcji Max dochodzimy do konkluzji, że nasze reperkusje są antyferente i interferente, a zatem determinizm polatywny, w aspekcie środków retrospektywnych nie incydybuje się w kategorii absolutu.

Z subiektywnego punktu widzenia konweniuje mi całościowo i detalicznie jednakoż:)
Zanim przywitałam sie deszczowo – po drodze umarłam ze śmiechu ! Boć komęty godne samego Mistrza A. W. !

Ze skarbczyka starych dowcipów:
Lata temu premier Jaroszewicz bawił z przyjacielsko-gospodarczą wizytą w Chinach. Momentem centralnym było przemówienie gościa przed plenarnym posiedzeniem Rady Najwyższej (czy jak to się tam wtedy nazywało). Jaroszewicz gadał długo, przewracał kartki mocno skupiony, i starał się nie zwracać na tłumacza symultanicznego, dziwnie milczącego. Ale swoje zauważył.
Wieczorem, już w ambasadzie PRLnej, po odstresowaniu się wraz z ambasadorem solidną dawką krajowych antydepresantów, Jaroszewicz jął się rozpływać nad zwięzłością i pojemnością treściową języka chińskiego.
– Ja się tyle nagadałem, a tłumacz rzucił ledwo kilka sylab na początku, nieco więcej na końcu a oni wszyscy zrozumieli i długo bili brawo! Musiał przekazać wszystko. Macie tu kogoś, kto potrafiłby mi dosłownie przetłumaczyć, co on właściwie powiedział?
Po jeszcze dwóch flaszkach i pół godzinie stanął przed premierem tłumacz przysięgły.
– Na początku powiedział: Teraz pieprzy. A pod koniec: zaraz skończy pieprzyć…
Podczas komunikacji międzynarodowej należy bardzo uważać na to, żeby być dobrze zrozumianym.
Mówi o tym staaary kawał o rozmowach granicznych pomiędzy Rosjaninem a Chińczykiem

Na granicy rosyjsko-chińskiej pełnił wartę młody Rosjanin. Po drugiej stronie granicznej rzeki stał na warcie Chińczyk. Myśli ruski:
– „Zapytam tego Chińczyka w jakiej służy jednostce, może jakoś szybciej czas upłynie, ale jak? Nie znam chińskiego. Ale, ale… może spróbuję na migi.
Jak pomyślał, tak też zrobił i kiedy mijał go Chińczyk, gwizdnął na niego i na migi imitując dwoma rękami opadanie, zapytał, czy przypadkiem nie służy on w wojskach desantowych. Chińczyk nic nie odpowiedział, tylko zaciekawiony patrzył się na niego. No, więc kontynuował… Pokazał na siebie i wykonując ruchy rękoma naśladujące crawl, chciał mu przekazać, że on sam jest z marynarki. Chińczyk, trochę jakby się wystraszył, ale przyglądał się dalej, co ten Rusek mu nadaje. Ten zaś, nie uzyskawszy żadnej odpowiedzi, kontynuował. – „Tym razem – pomyślał Rusek – zapytam się go, czy jest może z artylerii i zademonstrował ruch posuwisto-zwrotny, imitujący załadunek pocisku. Tu chińczyk już naprawdę zaczął okazywać coraz większe zdenerwowanie. Co chwila rozglądał się nerwowo wokoło. Ale Rusek, wcale tym nie zrażony, kontynuował.
– „Czekaj, czekaj – pomyślał w duchu – ty na pewno jesteś ze zwiadu skoroś taki małomówny – i aby to potwierdzić, zaczął dłońmi udawać lornetkę, a oczy wybałuszył tak, jakby chciał coś dokładnie obserwować.
Tego Chińczyk nie wytrzymał i dał drapaka z posterunku, aż zatrzymał się na odwachu. Gdy zdziwiony dowódca zapytał go:
– Co, się stało?
– Gdy byłem na warcie zaczął do mnie machać rosyjski żołnierz , który na migi pokazał mi, że jak tylko mgła opadnie, to on do mnie przepłynie i potem tak mi przywali, ze aż mi oczy na wierzch wyjdą!
Zrobiłam sobie dzisiaj wieczór filmowy i obejrzałam „Pokłosie” Pasikowskiego.

Zrobiło się późno, zatem pozostaje już tylko powiedzieć DOBRANOC
I ja – jak Kopciuszek – obejrzałem i idę spać. Dobranoc!
Dzień dobry

Dzisiaj jestem bardzo zawiedziona. Tak się starałam…cały rok i nie tylko … i co ? Mikołaj nie przyszedł
Na taki despekt wziąłbym chyba sprawy we własne ręce.
I to jest dobra myśl QMistrzu !

Za mało we mnie asertywności, by się upomnieć … ale zawsze mogę sobie sama zrobić prezent 🙂 Ponoć zakupy poprawiają kobietom humor
„Pieniądze szczęścia nie dają… dopiero zakupy!”
(M. Monroe)
Dzień dobry!
a przed kawą… 
Po zakupach, po śniadanku
Dzień dobry. Ja to bym chyba nie umiał iść na zakupy, nie wypiwszy kawy. Wróciłbym wtedy z zakupów spożywczych z farbą i pędzlem albo coś w tym guście.
Witaj Ukratku

A w dobrym humorze ??
No pewnie!
Dobry humor to najlepszy prezent, jaki jesteśmy w stanie sobie dać!
O ! to, to !

DzięDobry:)) Lekko mży, nieco mglisto, coraz bliżej Wielkanoc :))
Dzień dobry. Temperatura całkiem na plus, oby cały dzień był taki 🙂
Dzień dobry Stateczku 🙂 coraz bliżej 🙂
Witaj :)) Ach te mazurki, jajeczko z chrzanem, biała kiełbasa z żurkiem od Krakusa, śledzik pod Wyborową, sernik, piernik i Jarzębiak :)))
Same pyszności Stateczku
Tylko te pierniczki … to na zajączka czy choinkę
Właściwie mogą być codziennie … bardzooo lubię 

Jak nie pokręciłam to chyba jest takie przysłowie :„Gdańska gorzałka, toruński piernik, krakowska panna, warszawski trzewik – najlepsze rzeczy w Polsce”
No nie wiem – warszawskich trzewików nie konsumowałem!
No tak … jedynie tych trzewików nie da się skonsumować
Dzień Dobry 🙂 Ach piękna poezja , św. Mikołaj ,a proza ? Warszawskie Tramwaje Spółka z .OO (ktoś dorwał się do …) w trosce o nas mieszkańców chce nam zlikwidować przystanek tramwajowy ,przy którym są dwie Przychodnie ,dwie Apteki ,dwie Szkoły ,Hala sportowa ,tylko dla tego , aby mogły szybciej jeżdzić tramwaje . Casus Pendolino , widocznie zaburzył logikę myślenia i zamiast funkcji usługowej tramwaju , będziemy mieli tramwajowe wyścigi .Wystosowaliśmy apel do ” Hanki ” ,niech otworzy nową kadencję słuszną decyzją .
Dzień dobry 🙂 Rozumiem, że „JAK ZAWSZE” najważniejszy jest CZŁOWIEK ?? Bulwersujące
Życzę, żeby Wam (czy też pani HGW) starczyło jeszcze przedwyborczego rozpędu do podjęcia słusznej decyzji.
Dzień dobry, przepraszam, że się wcinam, ale sobie niechcący posłuchałem, chyba wczoraj, w Tok FM. Otóż likwidacja stacji wcale na kolei nie przyspieszyła ruchu, bo przy okazji zlikwidowano mijanki. Teraz żeby usprawnić ruch na tyle, żeby w ogóle był możliwy, często trzyma się pociągi tam gdzie to możliwe – wiele kilometrów przed tymi stacjami. 🙂
Masz rację . W naszym przypadku prędkość przejazdu tramwajów jest kamuflażem , bo kosztem przystanku ,ma powstać ścieżka rowerowa , za którą UE . firmie Tramwaje Warszawskie daje dotacje . A zatem kasa kolego, kasa , a nie wygoda mieszkańców .
U nas jest podobnie.

W poprzedniej kadencji walczyliśmy o przywrócenie tramwaju (zawieszonego „na chwilę”). Niestety przez 3 lata „nie opłacało się” ZTM wznowić kursowania 2 składów tramwajowych tą linią.
W bieżących wyborach jeden z kandydatów OBIECAŁ, że zrobi wszystko dla przywrócenia linii tramwajowej nr 4. Ponieważ kandydata wybrano to chyba czas aby przypomnieć mu obietnice wyborcze (mam je na piśmie 😀 ).
Nie mogę się powstrzymać od zacytowania komentarza do sytuacji ekonomicznej w Rosji po sankcjach UE:
Moskwa. Supermarket.
– Dzień dobry! Małże są?
– Są.
– Jak to możliwe? Przecież nigdzie ich nie można kupić!!
– Białoruskie.
– Białoruskie? Przecież na Białorusi..
– BIAŁORUSKIE!!!!
– Zrozumiałem. Piętnaście białoruskich małży poproszę.
(znalezione na http://www.joemonster.org)
Najważniejsze, że …. są 😉
Coś jak piwo 😉 bezalkoholowe…
Ja tam myślę sobie, że całkiem alkoholowe to „piwo”, tylko browar podają zgodny z linią władzy, a niekoniecznie ze stanem faktycznym 😀
Chodziło mi o to słynne mrugnięcie przed przymiotnikiem…
A to przepraszam bardzo. Oczywiście, że tak 😀
„Mariola okocim spojrzeniu”….
W Przekroju z 1947r była reklama, dwa koty i podpis „Jak się pobierzem to się OKOCIM”
Dzień dobry 🙂 Łukaszenka na embargu wobec Rosji zbija kokosy, Białoruś wykupuje nasze owoce i warzywa, mięso, przetwory mleczne, meble itd. na pniu i sprzedaje Rosji z 60% zyskiem, niezły cwaniak 🙂 A my dzięki embargu mamy jabłka po niecałe 2 złote i benzynę po 4.60 wczoraj tankowałem i opadła mi szczęka 🙂
4,60? Takiej ceny nie widziałem jeszcze. Rewelka.
A ja owszem, tankowałem w tej cenie.
Było to 20 czerwca 2008… a po 4.59 jeszcze w grudniu 2010…
Wczoraj na stacji przy hipermarkecie Auchan 4.60 zł, nie zmyślam przecież, mam dowód nawet [ze strony Auchan Szczecin] 🙂
Ceny paliw
E 95: 4,60
E 98: 4,82
ON: 4,60
LPG: 2,30
A ja jeżdżę na gazie 🙂 wróć… mam w aucie instalację gazową
Jak zobaczyłam na komputerze spalanie 16 l/100 km
długo się nie zastanawiałam 🙂 Na tamten czas cena benzyny była zbliżona do 5 zł. 🙂 A gaz i tak macie Misiaczku tańszy… u mnie 2,69 zł 🙂
Raz jeden miałem auto z gazem Kopciuszku, kompletna porażka, to była instalacja gdzie na gaz trzeba było przestawić ręcznie, kiedy samochód odpowiednio się rozgrzeje, szkopuł w tym, że mam wszędzie blisko, wiec zimą nigdy się nie zdążył rozgrzać. W trasie miało to jakiś sens, choć zważywszy, że żłopał
prawie 2x tyle gazu co benzyny i mulił się okrutnie, też raczej niewielki. Więcej takiego wynalazka nie kupię 🙂 🙂
Złe doświadczenia Misiaczku potrafią nas negatywnie do tego „nastroić”, dlatego Cię rozumiem a już na pewno nie namawiam 🙂 Ja zainstalowałam zaraz po wyjeździe z salonu. Jeżdżę już 4 lata bez żadnych problemów i z przyzwoitym spalaniem 🙂 I jeszcze te kilometry … przejeżdżam ich dużo, nawet bardzo dużo 🙂
Nic… u mnie pogoda sprzyjająca do gimnastyki 😉

Zmykam więc „poskakać” po oknach
Milutkiego weekendowego
Dzień dobry ! Mikołaj mi dziś zafundował dzień w łóżku. Jest nadzieja, że na tym się skończy..
Zdrowiej jak najszybciej Wiedźminko
Sobotnie Dzień dobry SzanPaństwu Wyspiarstwu
Ależ mię wykolegowano od komputera! A tu tymczasem poważne dyskusje, niepoważne przyśpiewki, brać wybierać! 😉
Nie wiesz, co wybrać?
Wybierz wszystko!
Dobry wieczór ! Herbata? jak najbardziej, a Bezetce podrzucę ostatnie dwa kawałki mazurka pomarańczowego…
Wiedźminko jak się czujesz? Czy poranne „niespodzianki” ustąpiły ?
Wyraźniej lepiej i przemyśliwam nad nowa wycieraczką 🙂 Dziękuję Księżniczko !
Cieszę się zatem bardzo
No dobrze… a na nowe pięte
rko kto zajrzy ?