Dziesięć lat temu zmarł Jacek Kaczmarski…
Znany powszechnie jako autor i wykonawca „Murów”, pozostawił po sobie twórczość bogatą i różnorodną. Przypomnę tu dwa mniej znane utwory, z szerokiego spektrum stylów i tematów jego twórczości.
Ballada „Świadkowie” powstała w 1978 roku – jeszcze przed „festiwalem Solidarności”.
Znacznie późniejsza „Wakacyjna przypowieść z metafizycznym morałem” pochodzi z wydanej w 1997 roku płyty „Dwie skały”. Poeta mieszkał wtedy wraz z żoną Ewą i upartą córeczką Patrycją w Australii.
Jego życie nie było łatwe, i trudno jest również je jednoznacznie oceniać i interpretować. Był mądrym wnikliwym poetą – prócz piosenek zostawił także wiersze, których nie mógł już zaśpiewać. Jeżeli jest jakiś wspólny rys całej jego twórczości – piosenek, powieści i wierszy – to głęboka refleksja i potężna dawka autoironii. Potrafił celnie wytknąć słabości innych, ale sam do siebie miał niepodrabialny dystans.
10 kwietnia to nie tylko rocznica katastrofy samolotu…
To ja ukradkiem mówię: dobranoc!
A ja przeczytam, a lampkę zapalę na niższym pięterku 🙂
Przeczytałem. Nie wyobrażam sobie ważniejszego ideowo polskiego artysty dla mnie i moich kręgów w okolicach klasy maturalnej. „Mury” śpiewaliśmy sobie na matematyce jako nieoficjalny hymn klasy, pewnym zaskoczeniem było, kiedy usłyszałem wierniejszy ponoć przekład pieśni Llacha w wykonaniu Zespołu Reprezentacyjnego rok czy dwa później. Spisywałem słowa utworów Kaczmarskiego do zeszytów – śpiewników (część mam do dzisiaj), a potem z kumplem dorabialiśmy do nich gitarowe akordy, żeby wyć je przy ognisku, pamiętam do dziś, jaki problem był ze „Źródłem” i tym nietypowym septymowym akordem. Częściowo był to własny sposób na bunt przeciwko władzy, częściowo – prawdziwa muzyczna fascynacja – przecież są momenty u Kaczmarskiego, gdzie nie wiadomo, gdzie głowę obrócić, takie harmonie i melodie bywają (np. wspomniane „Źródło”).
A potem przyszły lata 1989-90 a może i nie rozumiałem, co się dzieje – z etosem, ze światem wokół mnie, i z samym Kaczmarskim. Wychodziły jego oficjalne śpiewniki z kolejnymi programami, które dla mnie były nowością, bo przedtem nie miałem pojęcia, że te piosenki się tak ze sobą wiążą. No i miałem wrażenie (w sumie przecież niesłuszne), że Kaczmarski odcina kupony i się komercjalizuje, wydając te śpiewniki, bo przecież liczyła się ich idea.
A potem – rozleciało się towarzystwo ze szkoły, na studiach zleciało się nowe, ale już słuchające innej muzyki – głównie z Zachodu. I piosenki Kaczmarskiego zaczęły się osuwać w niepamięć. Aż przyszły czasy, kiedy media sensacyjnym tonem zaczęły podawać wieści o jego chorobie, a potem – śmierci. Wtedy poczułem, że skończyła się epoka.
Dobranoc.
Dzień dobry. Piątek zaczyna się słonecznie, ciekawe, jak się rozwinie.
Witajcie! (ukradkiem, of course
)
Witaj Ukratku –
…. ” na Brackiej pada deszcz”?
Chwilowo i ukradkiem nad Bracką świeci słońce
Dzień dobry.. I od razu mówię doooo później..

Ale lista obecności podpisana
Do póóóźniej Skowronku
Dzień dobry !
„Poetą się bywa”…. a Kaczmarski z czegoś musiał żyć, więc i płyty i śpiewniki były zwyczajnym sposobem zarabiania. Nie wiem czy rola barda „Solidarności” była tą wymarzoną przez Kaczmarskiego 🙂
A oczywiście. Tak tylko opisałem swoje impresje z młodości bardziej cielęcej.
Witaj Kwaku – Kaczmarski bardzo dobrze wpisał się w swój czas i wcale mnie to nie dziwi, bo wprawdzie „Obława” Wysockiego jest inna, ale i ta Jackowa wywoływała dreszcze….
A i od strony technicznej tego „galopującego” bicia nie było łatwo się nauczyć.
A nie, bo to był artysta a nie byle żapiewajło….
Bardzo wymowny jest „Pijany poeta „…. za to samo można Kaczmarskiego adorować 🙂
Senator szczerze nie znosił Jacka … ale do dziś nie wiem dlaczego 🙂 Dopytam, jak już Rumak przycwałuje:)
Witam cieplutko bardzo

Jak dobrze, że to ostatni, pracujący dzień ciężkiego dla mnie tygodnia
Pana Kaczmarskiego pozwolę sobie zacytować tym oto przesłaniem:
Każdy z was jest łodzią, w której
Może się z potopem mierzyć
Cało wyjść z burzowej chmury
Musi tylko w to uwierzyć
– Jacek Kaczmarski
Moja ukochana Warmia po nocnych przymrozkach już tonie w słońcu i jest cieplutko. Miejmy nadzieję, że weekend nas nie rozczaruje, przynajmniej pogodowo
Tylko jak to mówią: jak mus, to mus 

A teraz czas wracać do pracy. Dzisiaj z niechęcią, ponieważ muszę robić to czego nie lubię (sprawozdania ), a to chyba najgorsze
Dużo, dużo słoneczka życzę
Witaj Kopciuszku !
Podobno wiara góry przenosi, cóż, kiedy ja w to nie wierzę
Ale w siłę pozytywnego myślenia już tak…. 
Podobno i czyni cuda Wiedźminko … chociaż, też mam mieszane uczucia w tym temacie
A nad pozytywnym myśleniem to ja wciąż jeszcze intensywnie pracuję … 
Witaj Kopciuszku
Dobrze, że chociaż czasami tu zajrzysz
Szybkiej pracy Ci życzę, a potem miłego wypoczynku 
Witaj Miralko
Jeszcze kolejny ciężki przede mną
Mam nadzieję, że później już nie tylko czasami z Wami będę 
Witaj!
Mam nadzieję, że sprawozdania masz już z głowy do poniedziałku!
I ja Pana Ukratka wieczorowo witam
Do poniedziałku zdecydowanie taaak
Powtórka z „rozrywki” nastąpi w środę 
Noo, to kupa czasu dla relaksu!

Całe dwa dni
Za to poniedziałek i wtorek do późnego wieczora, ale tę pracę lubię więc szybciutko minie 
Dzień dobry

W końcu dotarłam na rozśpiewaną Wyspę
W końcu się wzięłam za swoje ptaszki. Pół dnia wczoraj przy nich spędziłam
Ale posegregowałam je dokładnie… Jeszcze mi parę rzeczy zostało, ale to już kosmetyka 
Części nie mogę znaleźć i wyślę je do Johna, niech on się nad nimi pomęczy
Skoro to lubi…
Wiem teraz, że mam 87 gatunków na prawie tysiącu zdjęć
Jutro ma być piękna pogoda – dosłownie letnia, chociaż mogą wystąpić przelotne burze, to te 24C zachęca do wybrania się na wycieczkę
O to to, wycieczka. A po niej – relacja!
Jeszcze nie wszystkie byłe wycieczki opisałam i mam trochę zaległości
Czasowo się nie wyrabiam
Dziś, żeby jutro móc pojechać, muszę solidnie przyłożyć się do roboty
Są rzeczy, które muszą być w domu zrobione, czy się ma na to ochotę, czy nie 
Ja tam jestem abnegat. Ileż rzeczy można zrobić jutro… Albo pojutrze… Niekoniecznie zawodowych, ale domowych – na pewno.
Tak, tak… Znam to powiedzenie… Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze, będziesz mieć dwa dni wolnego
Ale taki obiadek trzeba ugotować… że o innych pilnych sprawach nie wspomnę
Bo na ten przykład, na odkurzaczu można pojeździć kiedybądź, ostatecznie nikt się przez śmieci na podłodze nie przewraca… jeszcze 
Codziennie gotujesz świeży obiad Mirelko ???
Prawie codziennie
Chociaż nie znoszę gotowania. Zwykle staram się zrobić na dwa dni, ale jak chłopcy dopadną do garów, to często wymiotą wszystko do czysta i muszę znowu gotować
Bo wędlinka u nas nie za bardzo idzie, wolą gotowane…
Ja też staram się gotować potrawy odgrzewalne….. 🙂
Ostatnio robiłam kurczaka po cygańsku. Małżonek dostał przepis od swojej internetowej koleżanki. Muszę przyznać, że robiłam to z pewną nieśmiałością, ale był całkiem niezły
Ale mając doświadczenie ze skrzydełkami na miodzie (które wcale słodkie nie są), spróbowałam „śliwkowego” kurczaka” 
I chyba trochę przedobrzyłam, bo kurczak był bardzo pikantny
Całe szczęście moi chłopcy to lubią 
Potrzebne są do tego udka kurze, masło, 1 cebula, pół szklanki powideł śliwkowych, pół szklanki pikantnego ketchupu, 8 suszonych śliwek, woda, sól, słodka papryka. Miałam obawy, bo przecież śliwki, a tym bardziej powidła są słodkie, a mięska na słodko to… no jakoś nie za bardzo
Nie miałam pikantnego ketchupu, to do normalnego dodałam chili
Co jakiś czas gotuję wielki sagan flaków, fasolki po bretońsku, a małżonek robi sos do spaghetti, że o pierożkach nie wspomnę i zamrażamy to w małych porcjach. Jak mam nawał pracy, to gotować nie muszę, bo wystarczy sięgnąć do zamrażarki
I ten rodzaj gotowania lubię najbardziej – to sięganie do zamrażarki 
Miralko a mogłabyś rozszerzyć przepis na „cygańskie kurczęcie” ??? Czasem lubię poeksperymentować w kuchni
A Kaczmarskiego lubię
Na pewno nie był tuzinkowy. To nie „gwiazda na jeden sezon”, chociaż nie wszyscy potrafią to docenić…
Te jego piosenki zaangażowane są na ” jeden sezon” niestety…. Szczęśliwie nie tylko takie pisał i śpiewał. 🙂
Nie wiem, czy na jeden sezon, Wiedźminko… Bo chociaż mówią o czasach minionych (patrząc z dzisiejszej perspektywy), to jakoś wiele z nich nadal jest aktualnych i można je odnieść do obecnej sytuacji… Także wydaje mi się, że to taka ponadczasowa twórczość…
Witajcie całą gębą!
Wreszcie weekend!!!
Witaj Mistrzu T. zwany Ukratkiem
Deszczyk sobie pada, a ja znowu na koncert…. posłuchać Beethovena:)
Miłych wrażeń! Tylko pamiętaj, czym się dla mistrza Ludwiga słuchanie muzyki skończyło – może wzmacniacze za głośno sterował?
Pamiętam i nie włączam u siebie muzyki na full…. a mogłabym, bo głośniki mam całkiem zacne 🙂
Witaj Ukratku całą gębą

„Weekend to” jedno z najpiękniejszych znaczeń, piękniejsze jest tylko „długi weekend”
I już za 3 tygodnie nastąpi „piękniejsze”
Tak na marginesie to już się nie mogę doczekać 
Kiedyś jeden mówił „jak ja nie lubię Smerfów”, inny „jak ja nie lubię myszy”, a ja nie lubię papierów do przewalania, wypisywania, sprawdzania itp, itd…
A muszę, bo to ja jestem od domowej księgowości i całej tej papierkowej roboty… 
Wiecie co…. ?? Zmęczona jestem.. A to znaczy, że jakieś święta, niewątpliwie nam się zbliżają
Nie za wcześnie Skowroneczku ???
To jeszcze cały tydzień 
Na porządki to zdecydowanie za późno, ale jakoś tak się złożyło tej wiosny 😀
Dobrej nocy 😀
Dobrych snów, Skowroneczku! 🙂
Pięknej nocy Skowroneczku
Trochę szkoda, że nie podałam dokładniej z czego ten „śliwkowy kurczak się składa, bo teraz nie musiałabym pisać jeszcze raz
Ale trudno, trzeba gapowe zapłacić…
To na specjalne życzenie Kopciuszka, chociaż nie tylko ona może go wypróbować
Do tej potrawy potrzebnych jest
5 udek (całych), albo 10 „pałeczek” kurczaka
1/3 kostki masła
1 cebula
pół szklanki powideł śliwkowych
pół szklanki pikantnego ketchupu
ok. 8 sztuk suszonych śliwek (pokrojonych)
3/4 szklanki wody
sól i słodka papryka do smaku.
1. Oddzielić podudzia od udek, umyć i osuszyć. Wszystkie kawałki kurczaka posypać dokładnie solą i papryką. Obsmażyć na maśle, aż skórka się zarumieni. Przełożyć do naczynia żaroodpornego.
2. Masło rozpuścić w rondlu, dodać pokrojoną cebulę i zeszklić na małym ogniu. Dodać pokrojone śliwki, powidła, ketchup i wodę, dokładnie wymieszać. Gotować aż sos zgęstnieje. Gorącym sosem polać kurczaka, nakryć pokrywą i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180st. C. Piec przez około godzinę (na ostatnie 10-15 minut zdjęłam pokrywę, aby sos zgęstniał).
To tyle cytatu z przepisu. Dodam jeszcze parę swoich uwag.
No i żałowałam, że nie zrobiłam tak jak zawsze, czyli nie zapeklowałam tych udek poprzedniego dnia, żeby całe udka przeszły solą i papryką. Takie zapeklowane zupełnie inaczej smakują
Nie wiem też, czy we wszystkich przepisach pisze się, że tego kurczaka(czy jakieś mięsko) trzeba umyć… Czyż nie jest to oczywiste? 
Jak już wspomniałam, nie miałam pikantnego ketchupu, to dałam zwykły i dosypałam chili i też było dobrze. Poza tym, tutaj nie ma prawdziwych suszonych śliwek, są tylko wędzone (chociaż nazywają się suszone, ale ja przecież wiem jak powinny wyglądać). Także to też w przepisie zmieniłam, bo dodałam jakie miałam
Dziękuję pięknie Miralko


Jutro wyjeżdżam, więc obiad będzie restauracyjny ale w niedzielę zapewne przyrządzę
A teraz już się pożegnam i życzę milutkiego popołudnia
No to miłego spędzenia czasu Ci życzę, Kopciuszku
a w niedzielę smacznego 
Witaj Mirelko .
… i ten kurczak sie nie rozleci po takim długim duszeniu w sosie ?
Witaj Wiedźminko
Nie rozleci się… Przed włożeniem do naczynka podsmażasz i w dodatku sos jest dość gęsty. Ja to piekłam nawet trochę dłużej, bo moje szczęście ślubne lubi dokładnie ugotowane mięsko
Takiego, które trzeba jeść siedząc daleko od ściany, to jeść nie będzie 
Mieliśmy jechać na wycieczkę, a tu małżonek idzie do pracy
Jakąś fuchę z kumplem załapali i głupio było powiedzieć, że wycieczka ważniejsza
Tym bardziej, że z wycieczki nie ma korzyści materialnych… A o duchowe można zadbać i w niedzielę
Najgorzej, że ma padać deszcz…
Zmiana warty?
Popisałam trochę i już jestem padnięta, czyli tradycyjnie – spadam na górę 

Miłego dnia Wam życząc
Dzień dobry.. i do roboty! Na wysokościach 🙁 Jak się ma okien niczym w pałacu, to trza zasuwać. Bez zbędnego marudzenia, bo i tak nie pomoże i same się nie umyją

Może ma kto na zbyciu czarodziejską różdżkę??? Wiedźminka???
Dzień dobry Skowronku…. do okien, zwłaszcza Twoich, potrzebne są pracowite krasnale – co najmniej 7 sztuk pracusiów!
Ychyyyy
Narka, jak się bardzo zmęczę, to zaglądnę
Dzień dobry ! 🙂 Mglisty poranek…ale nie pada!
Dzień dobry. Dzisiaj będę zalatany conieco, więc teraz tylko lista obecności, a jak tylko będę mógł, to się odezwę.
Dzień dobry 🙂 Za chwilkę wyjeżdżam do Trójmiasta zatem pięknego dnia życzę i do zobaczenia wieczorkiem (?)
Witajcie!
Jest tu gdzieś jeszcze ta lista obecności? 😉
Witaj Ukratku 🙂 Personalna zabrała …….
Skaranie boskie z tą personalną!
Chwilowo jestem. Personalnej może lody z gronkowcem?
„Lesia” zaczytałem ongiś na śmierć!
Dzień dobry wszystkim
U mnie jeszcze rano, chociaż pospałam dzisiaj długo, bo do 7
Wstałam wyspana i wypoczęta 
Jeżeli ktoś z koleżeństwa ma dostęp do kanału TV „Kino Polska”, warto obejrzeć „saunę” dziś o 21:15 – jeden z lepszych sfilmowanych spektakli, jakie widziałem! 🙂
Się zobaczy tę ” saunę”… 🙂
No, posiedziałam trochę przy kompie, ale kolejna opowieść jest gotowa. Jak nie będzie pomysłów, to ją dam. Tylko wolałabym, żeby ktoś inny na razie pozmieniał wycieraczki, bo przecież nie mogę zmieniać co drugiej
Się nikt nie rwie.. 😀
Ja na pewno nie, bo ćwiczę! Na drabinie
Zapomniałam napisać, że wczoraj mieliśmy ubaw…
Trzeba będzie im to odesłać, bo po co mi tyle baterii i na dokładkę dwie ładowarki samochodowe 
Małżonek zamówił mi przez internet dwie nowe baterie do aparatu i ładowarkę samochodową do nich. Wybieramy się na trzy dni, a patrząc na to, ile robię zdjęć, jedna bateria mi nie wystarczy
Z tydzień temu małżonek sprawdził na komputerze, że paczkę dostarczono, ale my jej nie dostaliśmy!!! Zareklamował i wczoraj rano dostaliśmy nową przesyłkę. Wieczorem przynieśli tą pierwszą
Coś tu pusto
Idę więc sobie do swoich domowych zajęć 
Kolację rychtują
Kolację? Już? Taż dopiero co obiad zjedlim…
Aha, znaczy obiadokolację???
Jak go zwał, tak go zwał, byle było smaczne i dosyć. Kolacja będzie koło 21.
Proszę, sobie tak gadu gadu, a mnie się nogi skróciły od tej drabiny
Ależ dostałam w kość.. Jeszcze weranda została, jakoś dam radę 😀
Wpadli niezapowiedziani mili goście wieczorkiem, ja się już może prewencyjnie pożegnam, bo nie wiem, do której posiedzą…
Dzień dobry 🙂 Bardzo pochmurmo i wilgotno. Za oknem natomiast słyszę śpiewające ptaszyny i piejące koguty gdzieś w oddali 🙂
Dzień dobry ogólnie…piję drugą czarna kawę, bez pierniczków …
a zaraz dojedzie wnuczę numer dwa…. i nici z piżamowego dnia 
A dlaczego bez pierniczków??? Hę?? Boisz się o swe perełki???
Witaj Wiedźminko 😀
PS Wysłałaś??
Witaj Skowronku
Bez pierniczków z braku tychże…. odpowiedzi też brak 
Też
Dzień dobry

Łooo i nam Bożenka przez aklamację na personalną awansowała
Słuszne to i sprawiedliwe -Bożenka zawsze jest Poranna
A tera do garów..
ojtam – co znowu ? już zapasy świąteczne ?
Wybrałabym się na spacer z Mirelką, ale chyba jeszcze za wcześnie ?
Na pewno Wiedźminko za wcześnie
Niech i inni dojdą do głosu, nie mogę przecież zawłaszczać Wyspy 

Jeśli mam być szczera, to chętnie bym zobaczyła co słychać u Pana Zenka, czy Pana Ignacego, że o naszych Harpiach nie wspomnę… Senatora usprawiedliwiam z tego niepisania, chociaż ma nieskończone opowiadanie… Poczekam aż będzie całkowicie rozbrykany
Hmmmm…. czy nie trzeba wysłać listu gończego za Kwakiem ?
Jakoś długo go nie widać…. Ci wczorajsi goście są aż tak intensywni ?
Nawiedzili go późnym wieczorem goście – poranek może być dłuuuugi…
Dzień dobry. Mistrz Tetryk jak zwykle w punkt. Goście plus udany wieczór równa się, hmmm, spóźnienie następnego dnia. Jestem całkiem na chodzie, ale tylko dzięki odpoczynkowi.
Dzień dobry
Ogródek mam suchy jak pieprz i jakby nie padało, to będę musiała go podlać 
U mnie też pochmurno, ale mam nadzieję, że trochę tego deszczu spadnie
Aaa, ten śnieg, co topniał, nie zostawił po sobie już żadnej wilgoci? U nas dzisiaj słońce, ale przerwał je przed południem niespodziewany deszczyk, czego i Wam życzę.
Dzięki za życzenie i oby się spełniło
A tutaj (jak chyba wszędzie) wystarczy,że powieje przy w miarę wysokiej temperaturze i ziemia schnie momentalnie. Może gdzieś tam głęboko jeszcze ta wilgoć siedzi, ale dla kwiatków to za głęboko. A jeśli chcę mieć latem kwiatki „gołe baby”, to muszą teraz mieć odpowiednią wilgoć…
Emmm, jakie kwiatki, pardon???
Gołe baby, tak się to nazywa, chociaż nie wiem czy po polsku nie mają innej nazwy
To po prostu „żywcem” przetłumaczona nazwa z angielskiego „naked lady”
Chociaż w zasadzie „lady” powinna być tłumaczona jako „dama”
Nie ja tłumaczyłam, to się nie zamierzam tłumaczyć
A tak właściwie, to jakaś tam odmiana amarylisu, który jest odporny na mrozy i normalnie rośnie w ogródku…
Te „gołe baby” mają listki bardzo wcześnie. Tak gdzieś na początku lipca liście schną i giną, a potem, gdzieś tak w sierpniu wyrastają długie patyki i na czubku mają piękne kwiaty… takie „amarylisowate”
A dopiero potem dostałam od Laury cebulki z wytłumaczeniem jak i co…
Kiedyś myślałam, że ludzie powtykali sobie w ogródku jakieś sztuczne badyle, by ogródek przyozdobić
Przypomniało mi się, że jak dawałam kilka cebulek tego kwiatka swojej szwagierce, to mi powiedziała, że wolałaby gołego faceta, bo co jej po babie
To znaczy, że kwiatki są odpowiednie dla panów?
Z tego wynika, że jak Miral fotoreportaż z własnego ogródka pod właściwym tytułem zamieści, to nam może oglądalność wzrosnąć
…ale być może trzeba będzie umieścić na wejściu na Wyspę oświadczenie o ukończeniu 18 lat?
Proszę, ” gołe baby” Mirelka promuje, a ja liczyłam na spacer… 🙁
PS. Dręczy mnie myśl, że niechcący uraziłam Wyimaginowanego ! Odezwij się, proszę….
Dzień dobry


No proszę!!! Ja ganiałam ślepowrony, a Wy dyskutowaliście o moich „gołych babach”
Przy okazji tego ganiania, obcykaliśmy całą masę orchidei dla Senatora. Oczywiście wszyscy je obejrzą, ale cykając je, myślałam właśnie o Nim, bo to Jego ulubione kwiatki
Witaj Miralko 🙂 Ja już nie mogę się doczekać kolejej wycieczki 🙂
Oczywiście znowu byliśmy w Lincoln Park ZOO
Tym jednak razem, tak na wszelki wypadek, ominęliśmy ptaszarnię z daleka
No, może nie do końca z daleka, bo chciałam zobaczyć czy olśniak samczyk wylazł już z tej budki
Wylazł i został obcykany
Przy okazji zobaczyłam też nasze swojskie bociany, które tutaj można spotkać tylko w zoo, bo na wolności ich nie ma w Ameryce. Założyły sobie gniazdo, ale na ziemi
Co wydało mi się niezwykle dziwne, bo przecież zwykle szukają wysokich punktów. Ale w tej Ameryce tyle rzeczy jest na odwrót, że już mnie nic nie dziwi 
A stojąc pod drzewami, na których ślepowrony mają swoje lęgowiska, cieszyłam się, że to malutki dzięcioł kosmaty narobił mi na kołnierz, a nie ślepowron
To co poleciało z jednego z nich (dobrze, że staliśmy kawałek od tego miejsca), zarobiłoby mi nie tylko kołnierzyk, ale i cały rękaw i to po obu stronach kurtki
Jakiemuś gościowi przeleciało to koło nosa i mało na serce nie zszedł, tak się wystraszył
On nawet nie wiedział, że tam są jakieś ptaki…
Pewien powszechnie szanowany rabin znany był z tego, iż w każdym zdarzeniu dopatrzeć się potrafił mądrości i dobroci Boga, za które – jak twierdził – zawsze powinniśmy Mu okazywać szczerą wdzięczność. Gdy dowodząc tych tez szedł ze swymi uczniami przez rynek, znienacka gołąb nasrał mu na głowę. Zapanowała mała konsternacja, uczniowie rzucili się wycierać, ale jeden z nich, najsilniej dotychczas polemizujący, uśmiechnął się złośliwie i zapytał:
– I co teraz powiesz, rebe?
Rabin uniósł w górę dziękczynny uśmiech:
– Dzięki Ci, dobry Boże, że krowy w powietrzu nie latają!
Są i tacy, którz wierzą, że te kleksy szczęście przynoszą
Bo te ślepowrony, chociaż mają swoje gniazda na terenie zoo, to nie są uwięzione. Latają gdzie im się podoba, a na zimę odlatują do cieplejszych rejonów… wiosną wracają
W tamtym roku je znalazłam i teraz chciałam zobaczyć czy wróciły. Przy okazji znaleźliśmy inne miejsce z jeszcze większą kolonią tych ptaków.
I pomyśleć, że należy on do rodziny czaplowatych… A ma takie krótkie nóżki… przynajmniej jak na czaplę
Byłabym zapomniała. Serdeczne dzięki Mistrzu Q za życzenie deszczu
Po obejściu w zoo tego co chcieliśmy zobaczyć i obcykaniu całej palmiarni, doszliśmy do samochodu i zaczął siąpić deszczyk
I już padał i padał… Ogródek podlany jak się patrzy
Szkoda tylko, że nie wszystkie Twoje życzenia tak się spełniają, bo miałabym ich duuuużo więcej… a może to dobrze 
I jeszcze pytanie…

Dzie ta nowa wycieraczka
Ta jest przeraźliwie długa i paluszki bolą od biegania
Witaj Mirelko … toż wszyscy czekamy na Twoją wycieraczkę, bo przecież ją zapowiedziałaś
!
Dzień dobry 🙂 Wszystkim pięknego dnia życzę 🙂 a ja się udaję do pracy 🙂 Listy nie ma…. 🙁
Powodzenia Kopciuszku…. bladym świtem wstajesz ? 🙂
Dzień dobry !
Mało mnie dziś będzie. Tak czasem bywa…
Dzień Najlepszy!
<podpis nieczytelny>
Taaak, jak każdy poniedziałek
Dzień dobry. Cieszę się bardzo, że życzenia się sprawdziły. Może w takim razie zacznę robić za internetowego „rainmakera”?
Niepokoi mnie nieobecność Skowroneczka

Zapraszam na wycieczkę
I tak sobie myślę, że nie będę więcej pisała niczego na zapas, bo się potem reszta obzielenia (jak to mówi Wiedźminka) 