„Maurycy IV wpadł w szał i zaczął wyprawiać brewerie. Rozkazywał żołnierzom mordować dworaków i urządzał makabryczne widowiska w Operze, którą właśnie wtedy zamieniono na pałac tortur. Na przemian albo bił czołem przed ołtarzem katedry, błagając Boga o zmiłowanie za bezeceństwa, które popełnił, albo odzywała się w jego piersi dzika świnia i tratowała wszystko dookoła. W końcu kazał się ogłosić cesarzem Kaligulą, co wzbudziło jeszcze większą trwogę wśród poddanych. Daleko mu jednak było do klasy Rzymianina. Kaligulą był synem Germanika i Agrypiny, któremu legioniści znad Renu nadali przydomek od noszonego przezeń w młodości obuwia zwanego „caliga”. Jakże wielki w swym szale musiał być jego czarny listonosz bezwzględności i jak monumentalny pałac wybudował z mózgu tego człowieka. Kaligulą nie był epigonem — był wynalazcą. Kiedy zabrakło starych, niedołężnych gladiatorów do rzucania na pożarcie dzikim zwierzętom w cyrku, kazał cisnąć na arenę kilku widzów, ale przedtem wyrwać im języki, by nie kaleczyli mu uszu swoim wrzaskiem. Gdy był chory, dwóch pochlebców ślubowało swe życie bogom, by wyjednać mu wyzdrowienie. Wyzdrowiał i dopełnił ich ślubu zabijając obydwu. Przebierał się za gladiatora walczył, a kiedy przeciwnik padał mu do nóg uznając się za zwyciężonego, trzymał go za słowo i zatapiał miecz w jego sercu. Przebrał się także za arcykapłana i kiedy składano ofiarę na ołtarzu, podniósł topór, po czym zamiast na zwierzę spuścił go na głowę ofiarnika. Czynem tym wzbudził szacunek mój i mego brata Roberta, któremu to opowiadałem, obaj bowiem nie mamy litości dla ludzi, a kochamy zwierzęta. Kaligula był dokładnie taki sam: zmuszał rodziców do asystowania przy traceniu ich dzieci (gdy ktoś wymawiał się chorobą, posyłał po niego własną lektykę), ucztował do wtóru jęków ludzi torturowanych i skazywał na śmierć bez żadnego powodu, a kiedy umarła jego siostra i zarazem kochanka, Druzylla, wyrżnął i tych, którzy cieszyli się z jej zgonu, i tych, którzy ją opłakiwali. Lecz kochał zwierzęta! Swego konia, Incitatusa, mianował najpierw kapłanem, potem konsulem, dał mu marmurową stajnię, żłób z kości słoniowej, uździenicę z pereł, purpurowe nakrycia, liczną służbę i sekretarza. Ucztował z nim, czyż więc nie był wielki? Maurycy IV, który chciał go naśladować, był mały. Małpował nieporadnie dokonania Rzymianina, aż porwał się na największą maskaradę i zabawa dobiegła końca. Kaliguli ktoś powiedział, że prawdziwym królem będzie dopiero wówczas, kiedy przejedzie konno przez zatokę Baja. Zebrano więc tyle okrętów i statków, że stykając się burtami utworzyły łańcuch o długości czterech mil. Pokryto go ziemią i piachem, zasadzono drzewa i krzewy, wybudowano oberże i urządzono nawet strumyki. W blasku iluminacji, która uczyniła z nocy dzień, Kaligula puścił się cwałem tą drogą. I przejechał przez morze, w którym równocześnie tonęli widzowie gigantycznego spektaklu, bo wielu z nich kazał dla zabawy wrzucić w fale. Maurycy IV też chciał być prawdziwym królem, lecz kopiując czyn Kaliguli na podmiejskim jeziorze, został wyrzucony przez konia z siodła i sam wpadł do wody, z której wyciągnięto go w ostatniej chwili. Lodowata topiel zabiła jego czarnego robaka i przywróciła go do pierwotnego stanu potulnej głupoty. Znowu kontemplował swój majestat na ścieżkach między klombami, a w kraju i na dworze zapanował błogi spokój.”
I na swe zabawki wydawał własne pieniądze, prywatne, nie ze skarbu Rzymu.
A tak w ogóle to nie był ani takim okrutnikiem ani szaleńcem. „Gębę” szalonego zbrodniarza dorobili mu Swetoniusz, Seneka czy Dion Kasjusz!
Był wrogiem rzymskiego Senatu, zresztą miał ku temu podstawy!
Proponuję książkę Rolanda Auguet’a pt. „Kaligula” Jest zupełnie sensownie napisana.
Jak by to powiedzieć dyplomatycznie, Seneka i owszem przyprawił Kaliguli „gębę” bo ten ostatni chciał go utrupić, tylko fartem przeżył, bo ktoś wmówił Kaliguli, że jest suchotnikiem i praktycznie truposzem, więc mu odpuszczono, bezczelnie przeżył Cesarza o wiele lat, ale Kaligula był totalnym świrem i psychopatycznym mordercą, jednakże nie była to jego wina, bo cierpiał, tak jak większość cesarzy rzymskich i patrycjuszy, na ołowicę, która uszkodziła jego mózg z tego co pamiętam w kilka miesięcy po utrupieniu swego stryja Tyberiusza, zapadł na ciężką chorobę, a kiedy wyzdrowiał, totalnie mu odwaliło i zaczął mordować kogo popadnie, przepuścił też majątek, więc musiał jeszcze więcej ludzi mordować, żeby odbierać im majątki i tak spirala się nakręcała 🙂
Istnieje pogląd, że owa ciężka choroba Kaliguli była pierwszym atakiem schizofrenii. Jak było ? nie wiem, ale wydaje mi się, że Tyberiusz nie był lepszy od bratanka 🙂
Misiek!! Mi precz od mego sławcy z takimi insynuacjami!! Jakby tak Ciebie paru wrogich „historyków” od siedmiu boleści i ósmej kolki spotwarzyło w swych memuarach, a dwa tysiące lat gawiedź cóś stale do tego dodawała, to wyglądałbyś jak Kaligula do potęgi entej!!
No! A poza tym to może i Łysiak ma jakieś pojęcie o epoce napoleońskiej, ale mie tu nie będzie wmawiać, że Kaligula walczył na arenach! To Kommodus robił! Podobno został zabity (uduszony) przez gladiatora w walce. Jedni mówią, że w koszarach gladiatorów, drudzy, że w cesarskim pałacu!
A pretorianie dziwnym trafem dusiciela nie ubili w czasie akcji…Dziwne, no nie?
I jeszcze jedno – proszę Kommodusa barbarzyńcy nie mylić z Cejoniuszem Kommodusem. Tyż był cesarzem, jeno nieco wcześniej!
I radzę dobrze zapamiętać – Kasjusz Cherea i Korneliusz Sabinus. mordercy Kaliguli zostali straceni na rozkaz tych, na rzecz których działali! Królobójca musi umrzeć!!
Chyba że sam zostanie królem. Wtedy będzie utrupiał innych!!
Jasne Kaligula był jak ta lelija niewinny, czy czasem nie ukatrupił na dzień dobry swego kuzyna, wnuka Tyberiusza – Gemellusa, i swego byłego teścia Marka Juniusza Silanusa, i prefekta pretorianów Makrona, który pomógł mu zdobyć władzę wraz z żoną, a tak nie utrupił, on tylko kazał im popełnić samobójstwo, co tak bardzo mu się spodobało, ze kiedy przepuścił majątek po Tyberiuszu, codziennie z listy wybierał kilka, kilkanaście osób i przenosił ich do lepszego świata, a majątki zagarniał, czyż nie utrupił swego brata Tyberiusza ? Doprawdy jak na 4 lata rządów, nieźle sobie poczynał 🙂
Coś się czepił źródeł dochodów cesarza! Takie byli czasy, że się brało co się dało! A jeżeli chodzi o tych paru nieboszczyków to przypominam, że radykalne metody sprawowania władzy zawsze dawały skutek natychmiastowy, a zatem najlepszy! Poza tym oni zwykle popełniali samobójstwo, a to już jest śmierć z własnej ręki!
Może zapatrzyli się na wczesnych samurajów??
Zapewne z nudów popijali cykutę, bo ich melancholia trapiła 🙂 A czego mam się czepić, jak nie kasy, facet doprowadził Rzym do ruiny finansowej i głodu, kiedy pozamykał spichlerze, sam żarł złote płatki i popijał miksturę z najdroższych pereł rozpuszczonych w winie, a Rzymianie zdychali z głodu na ulicach, jeśli znasz jakieś zasługi Kaliguli, to chętnie posłucham, bo ja nie znalazłem kompletnie nic, coby go stawiało w korzystnym świetle, wybacz, ale dla mnie człowiek, który się lubował w urządzaniu zawodów z udziałem chorych, dzikich zwierząt i okaleczonych lub zniedołężniałych ludzi, nie zasługuje na krztę szacunku 🙂
Cykutę to Grecy!
Masz za Wiki, bo nie będę książki o Kaliguli przepisywał!cyt. „…Kaligula kazał umorzyć wszystkie procesy polityczne, odwołał osoby zesłane z przyczyn politycznych, spalił publicznie akta procesu matki i braci oraz rozkazał opublikować dzieła dawnych historyków opozycyjnych. Wprowadził ulgi podatkowe, ponowił publikowanie rachunków państwowych. Pojechał na Pandaterię i Pontię po prochy matki Agrypiny i brata Nerona, aby złożyć je w mauzoleum cesarskim..”
To był początek panowania.
Aha, Ty zasuwasz dalej za Swetoniuszem et consortes, wiesz? To przecież zniekształcony obraz panowania Kaliguli mamy dzięki nim.
Właśnie miałem zapytać, czy był taki łaskawy przed, czy po tym, jak mu dekiel odpaliło, ale wyjaśniłeś, że przed. Mam problem z Kaligulą, bo o ile potrafię bez trudu wybronić Nerona, mimo, że ten w końcu utłukł Senekę 🙂 to Kaligula był czystej wody wariatem, a mam problem, bo ja lubię wariatów, wariaci są zawsze „jacyś”, a normalsi, są zazwyczaj nudni jak flaki z olejem, piszę oczywiście o postaciach historycznych, ergo lubię Kaligulę, bo był co prawda czubkiem, ale jakże barwnym 🙂 🙂
Chyba specjalnie Was nie przeraziłem na noc, to dla rozładowania napięcia dowcip związany z bucikami 🙂 🙂
Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe botki.
Szarpią się, meczą, ciągną… Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze, dziecko mówi:
– Ale założyliśmy buciki odwrotnie…
Pani patrzy, faktycznie. To je ściągają, mordują się, sapią. Uuuf, zeszły. Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść… Uuuf, weszły. Pani siedzi, dyszy, a dziecko mówi:
– Ale to nie moje buciki…
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy, odczekała i znów szarpie się z butami… Zeszły.
Na to dziecko:
– To buciki mojego brata i mama kazała mi je nosić…
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż przestaną się trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się… Weszły.
– No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie są Twoje rękawiczki?
– Mam schowane w bucikach…
Między klombami Panie Misiaczku zapanuje spokój gdy pozbędę się nornic! O!! Walczyłam całe popołudnie. Dzielnie!! 😉
Ależ opowiastkę walnąłeś na odprężenie!! Taż ja nie zasnę!!
I co z tym Misiakiem zrobić??? Wzorem Kaliguli??
Ja też Wiedźminko w zasadzie to są moje licealne lektury, Łysiak był/jest genialnym znawcą okresu napoleońskiego w kolejce u mnie czeka „Szachista” i „Cesarski poker”, do tej jego nowej twórczości nawet się nie zbliżam, strata czasu 🙂
Dzieńdoberek 😀 Łysiak się mnie kiedyś bardzo podobał, bo (?!) mając lat… ooo nie pamiętam 🙁 próbował z kolegą podpalić swoją szkołę podstawową
No, wczesnego Łysiaka połykałam, ale.. to byłoo taak dawnoo..
Dzień dobry 🙂 Można bez trudu ściągnąć z netu Skowronku, ale pewnie masz tak jak ja, czyli gapienie się w ekran, to rozrywka do bani, co innego książka papierowa, wtedy można czytać 🙂
Małe sprostowanie – „Zły” to powieść Tyrmanda, do której nawiązywały Łysiakowe „Dobry” i „Lepszy”, ale ja wredny jestem i zdecydowanie wolę „Złego” od „Dobrego”…
Masz rację Tetryku ! , nie chciałam w żaden sposób spostponować Tyrmanda, jako, że jego „Zły” mi się podobał… Powinnam była sprawdzić te łysiakowe tytuły
Do lektur wczesnołysiakowych dorzuciłbym jeszcze „Francuską ścieżkę”. „Flet” czytałem jako nastolatek i wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, m.in. sposobem opowiadania o mechanizmach władzy, aczkolwiek i wątki erotyczne były nie do pogardzenia.
O, „Saloon” też. Do dzisiaj pamiętam fragment o metaforycznym zachłyśnięciu się fantą, kupioną w ilościach hurtowych (nadmiar poszedł do ścieku). Do „Szachisty” się przymierzałem i jakoś nigdy nie zacząłem, sam nie wiem, czemu.
Witaj. Tak sobie teraz na szybko przeleciałem spis jego dzieł i wychodzi na to, że i Szuańską balladę i Empirowy pasjans kiedyś czytałem, ale niczego z nich nie pamiętam. Francuska ścieżka nic mi nie mówi…No, te późniejsze z czworoksięgu to owszem alem to mocno po łebkach przeleciał bo mi coś podśmierdywało prywatą!
Witajcie!
Widzę, że wszyscy mamy podobny stosunek do Łysiaka 😉
Do rzeczy wartych przeczytania dorzuciłbym jeszcze „Perfidię” – nie z czasów napoleońskich, ale smaczne opowiadania. Pamiętam spektakl na jej podstawie z Talarem jako mafiosem…
Przepraszam, oni się powtarzają za Seneką i resztą tych rzymskich pijusów!! I za tym Żydowinem, Josefem ben Matatia, którego Wespazjan nazwał Flaviusem, a o którym nam Pan Kosidowski pisze tak oto (cyt.za Wiki): – „Józef Flawiusz, to postać fascynująca i zarazem enigmatyczna (…) Jego psychika była tak zawiła i znaczona paradoksalnymi sprzecznościami, że do dnia dzisiejszego nikt właściwie nie zdołał jej rozszyfrować do końca, a opinie wydawane o nim przez kolejne pokolenia historyków wahają się od najwyższych pochwał aż do pomawiania go o najszpetniejsze bezeceństwa”.. Koniec cytatu. Krótko mówiąc – wariat!! Czekam na fakty bądź argumenty strony przeciwnej!!
Zwykłych klusek nie umiesz??? Ja dziś serwuję pyzy z mięsem własnej roboty! Troszki rozmiarami się różnią, alem ja po pierwsze nie aptekarz, a po drugie dopiero parę razy sam je robiłem! Grunt że wychodzą smaczne!
Za życzenia dziękuję Wczoraj temperatura doszła prawie do 40C, ale się pocieszam, że na południu mają gorzej, bo miejscami jest o 10 stopni więcej niż tu To co oni mają powiedzieć?
Ten tydzień mam „zarąbiasty” i raczej mnie niewiele będzie. Pogoda dobija, ale nie mam na nią wpływu. Dopiero w sobotę ma spaść poniżej 30C. Wczoraj po południ było 36C i duża wilgotność. Na podwórku była normalna sauna. Nie mam wyjścia i jakoś muszę to wytrzymać
Do popotem
Mamy klimatyzację, ale ledwo się wyrabia W domu jest dużo chłodniej i jak się wchodzi z podwórka, to czuć wyraźną różnicę. Ale jak się posiedzi, czy coś w domu robi, te 24C wydają się ciut za ciepłe Znalazłam na to sposób Jak mi się robi w domu za ciepło, wychodzę do ogródka, posiedzę trochę i znowu wydaje mi się, że w domu jest chłodno
To jak ten facet z młotkiem, co się nim walił w głowę, i jak go pytali, dlaczego, to odpowiadał: „Bo jak przestaję, to jest bardzo przyjemnie!”. Z tą różnicą, że Ty nie za bardzo masz wybór…
No ładnie, wszyscy narzekają na brak talentu wysławiania się, tudzież zapodziania jęzora w gębie, a anim się obejrzał, jak znowu nagadali 200 komentów, a pewnie zanim dotrę do dom, licznik wystuka 300, prawdziwe milczki 🙂 🙂
No to przynajmniej parę stworzonek było zadowolonych. A może wśród tych komarów był przyszły komarzy Bach lub Einstein (lub, co bardziej prawdopodobne, jego mama)?
Mama, mama! Jednej pozwoliłem opić się do woli i odlecieć. Niech zna szlachetne serce! Ledwie wystartowała z potężnym ładunkiem. To chyba była ostatnia kropla rycerskiej krwi z moich żył, Quacku: )
A ja tymczasem wróciłem, wyrowerowany do cna. Tzn. bez przesady, standardowa pętelka to raptem może 10 km, ale staram się, żeby i podjazdy były, i długie proste, żeby się rozpędzić, więc się spociłem jak trzeba.
Eeeetam, ja dzisiaj pojechałem do pracy autobusem miejskim to był dopiero hardcore, ostatni raz autobusem jeździłem kiedy kasownik miał taką solidną wajchę z boku,czyli dobre 20 lat temu wsiadam i podglądam, bilet wtyka się w dziurkę, brzęczy i gotowe, no to wetknąłem, zabrzęczało schowałem do kieszeni i stoję sobie, dwa przystanki dalej startuje do mnie gostek, wyciąga legitymację i żąda biletu, no to mu daję, gostek ogląda bilet z każdej strony i ryczy do mnie, dokumenty ! No to gapię się na niego jak cielę i pytam, ale o co chodzi, a gostek triumfalnie pokazuje mi bilet i mówi, nie jest skasowany, będzie kara, oglądam, faktycznie czysty, ale mówię, kasownik musi być uszkodzony, jak myślisz, że zapłacę karę, to chyba żartujesz, gostek, który psiakrew siedział obok tego kasownika, nagle się mityguje, ma pan szczęście, że widziałem jak pan kasował, proszę skasować, jak kierowca włączy kasowniki, o.k. Kasowniki się odblokowały, skasowałem bilet, a zły jak diabli, do tego upał, klimy nie ma, a wszystkie okna zatrzaśnięte na głucho. A teraz puenta, miałem dwa bilety, ten skasowany wsadziłem do jednej kieszeni, a gostkowi pokazałem czysty z drugiej kieszeni w rezultacie skasowałem dwa bilety za jeden przejazd, czułem się jak w „Powrocie z Gwiazd” Lema, wróciłem do domu taksówką 🙂 🙂
Komunikacji miejskiej też używam, ale w celach użytkowych, a roweru dla zdrowia, a czasem dla osobistej satysfakcji.
Pamiętam wajchy z boku i bilety dziesięcioprzejazdowe, kasownik miał taką chytrą konstrukcję, że bilet wchodził do głębokości pierwszego nieskasowanego przejazdu i tam był dziurkowany, skasowany całkiem wyglądał jak fragment filmu z perforacją.
Dokładnie, jak wydruk z komputera „Odra”, podziwiam ludzi, którzy wiosłują na rowerze, klnę ich jako kierowca do oporu, ale jak ktoś zasuwa przede mną pod górkę na rowerze, to szacun 🙂
Ja tam się staram, żeby nigdy nie utrudniać życia kierowcom, nawet jak muszę skręcić w lewo. A w miejskim ruchu i tak gros tras mam obcykanych po chodnikach i ścieżkach rowerowych. No, na Rewę się nie da wyłącznie chodnikami i ścieżkami, ale jak tylko jest pobocze, to się chowam z prawej.
Są takie, coraz więcej na świecie. Z silnikiem w ramie, doczepianym do tylnego koła, a nie przysiągłbym, czy nie widziałem modelu z miniaturowym silniczkiem w powiększonej tylnej piaście?
Też pamiętam te kasowniki!!! Tutaj rzadko korzystam z komunikacji miejskiej. Za dużo czasu się traci czekając na przystankach. Samochodem wygodniej i co ważne – szybciej…
Wieczór. 🙂
Flet z mandragory dostałam dawno temu. To była pierwsza książka Łysiaka którą przeczytałam. Wstrząsnęła mną. Okrucieństwo w niej opisane przerastało na ów czas moje granice jego przyswajalności. W czytelnictwie też. Potem był Szachista i Cesarski poker. Kupione z własnej woli. Dobry i Lepszy niby też, nawet przeczytałam obie, ale na stanie na półce nie zasłużyły, jak wcześniejsze. Wspominaliście o innych książkach Łysiaka. Tych nie czytałam. Żałować ❓
Nawiązanie do starożytności w Waszej dyskusji bardzo mi się spodobało. 🙂 Niby się to wszystko wie, ale.. 🙂
Czas się przymknąć, bo wkrótce godzina duchów. 😉 Chociaż ona podobno wcale nie o północy się zaczyna a trwa od 2-ej do 3-ej. 😉
W Egipcie… wkładałam białą chustę pod kapelusz i robiłam z niej rodzaj namiotu… bardzo to było pomocne 🙂 Ale i tak, w Karnaku przygrzało mnie aż do mdłości….
Dzień dobry. 🙂
Chyba znowu mieszkam nie tam gdzie wszyscy. 🙂 U Was Lipiec, u mnie końcówka Maja. 🙂 Od świętej Anki zimne wieczory i ranki. Został tydzień na ciepłe. Ciekawe czy zdąży się wyrobić. 😉
Miłego dnia życzę. 🙂
Dzień dobry: )))
Wam to dobrze, siedzą sobie, gawędzą…..a stary człowiek musi latać jak z piórkiem!: ((
Jak przycupnę na dłużej to się odezwę.
A gorąco jest…: (((
Uwaga na oszustów ❗
Wczoraj zadzwoniła jakaś pani która przedstawiła się jako przedstawicielka firmy dostarczającej nam prąd. Oznajmiła, że będzie obniżka w opłatach o 7%. ktoś od nich przyjedzie jutro, czyli dziś, żeby zmienić umowę. Nikt się nie zgłosił, za to pojawił się kurier z umową do podpisania. Na szczęście zauważyliśmy, że nazwa firmy się nie zgadza i odmówiliśmy przyjęcia przesyłki.
Jak tylko za wnerwionym kurierem zamknęły się drzwi zadzwoniłam na infolinię do naszego dostawcy. Dowiedziałam się, że nic o tym nie wiedzą, nikt od nich nie dzwonił.
Boję się pomyśleć co by było gdyby mama (na Nią jest umowa) podpisała.
W związku z zaistniałą sytuacją zrobiło mi się gorąco. A może się ociepliło zaokiennie a ja tego nie zauważyłam
Chyba pisałam o tym, że w moim mieście jakaś szajka wyjmowała rachunki ze skrzynek pocztowych, skanowała je podmieniając numer konta i wyłudzała w ten sposób pieniądze ? A rachunki trzeba było zapłacic jeszcze raz…. Na szczęście policja dość szybko się tym zajęła. Przy okazji tych podmianek poniszczone zostały skrzynki, więc doszedł jeszcze koszt naprawy….
„Polak potrafi”… nawet taki proceder na krótko!
Kaligula bardzo poważnie traktował dane mu słowo, był człowiekiem honoru.

I na swe zabawki wydawał własne pieniądze, prywatne, nie ze skarbu Rzymu.
A tak w ogóle to nie był ani takim okrutnikiem ani szaleńcem. „Gębę” szalonego zbrodniarza dorobili mu Swetoniusz, Seneka czy Dion Kasjusz!
Był wrogiem rzymskiego Senatu, zresztą miał ku temu podstawy!
Proponuję książkę Rolanda Auguet’a pt. „Kaligula” Jest zupełnie sensownie napisana.
A wymandrzaj się wymandrzaj 😀 To se jutro poczytamy!!
Misiaczek jednak jest WIELKI 😀
No!! I gruby!!
O wypraszam sobie, co prawda trochę mnie przybyło ostatnio, ale zaraz gruby ? To przesada 🙂 🙂
No dobra. Niech Ci będzie zwalisty!! W biodrach!!!
Jak by to powiedzieć dyplomatycznie, Seneka i owszem przyprawił Kaliguli „gębę” bo ten ostatni chciał go utrupić, tylko fartem przeżył, bo ktoś wmówił Kaliguli, że jest suchotnikiem i praktycznie truposzem, więc mu odpuszczono, bezczelnie przeżył Cesarza o wiele lat, ale Kaligula był totalnym świrem i psychopatycznym mordercą, jednakże nie była to jego wina, bo cierpiał, tak jak większość cesarzy rzymskich i patrycjuszy, na ołowicę, która uszkodziła jego mózg z tego co pamiętam w kilka miesięcy po utrupieniu swego stryja Tyberiusza, zapadł na ciężką chorobę, a kiedy wyzdrowiał, totalnie mu odwaliło i zaczął mordować kogo popadnie, przepuścił też majątek, więc musiał jeszcze więcej ludzi mordować, żeby odbierać im majątki i tak spirala się nakręcała 🙂
Istnieje pogląd, że owa ciężka choroba Kaliguli była pierwszym atakiem schizofrenii. Jak było ? nie wiem, ale wydaje mi się, że Tyberiusz nie był lepszy od bratanka 🙂
Ponoć miał zapalenie opon mózgowych. Tak niby ma wynikać z niewielu wzmianek o objawach jego choroby!
Misiek!! Mi precz od mego sławcy z takimi insynuacjami!! Jakby tak Ciebie paru wrogich „historyków” od siedmiu boleści i ósmej kolki spotwarzyło w swych memuarach, a dwa tysiące lat gawiedź cóś stale do tego dodawała, to wyglądałbyś jak Kaligula do potęgi entej!!
No! A poza tym to może i Łysiak ma jakieś pojęcie o epoce napoleońskiej, ale mie tu nie będzie wmawiać, że Kaligula walczył na arenach! To Kommodus robił! Podobno został zabity (uduszony) przez gladiatora w walce. Jedni mówią, że w koszarach gladiatorów, drudzy, że w cesarskim pałacu!
A pretorianie dziwnym trafem dusiciela nie ubili w czasie akcji…Dziwne, no nie?
I jeszcze jedno – proszę Kommodusa barbarzyńcy nie mylić z Cejoniuszem Kommodusem. Tyż był cesarzem, jeno nieco wcześniej!
I radzę dobrze zapamiętać – Kasjusz Cherea i Korneliusz Sabinus. mordercy Kaliguli zostali straceni na rozkaz tych, na rzecz których działali! Królobójca musi umrzeć!!
Chyba że sam zostanie królem. Wtedy będzie utrupiał innych!!
Jasne Kaligula był jak ta lelija niewinny, czy czasem nie ukatrupił na dzień dobry swego kuzyna, wnuka Tyberiusza – Gemellusa, i swego byłego teścia Marka Juniusza Silanusa, i prefekta pretorianów Makrona, który pomógł mu zdobyć władzę wraz z żoną, a tak nie utrupił, on tylko kazał im popełnić samobójstwo, co tak bardzo mu się spodobało, ze kiedy przepuścił majątek po Tyberiuszu, codziennie z listy wybierał kilka, kilkanaście osób i przenosił ich do lepszego świata, a majątki zagarniał, czyż nie utrupił swego brata Tyberiusza ? Doprawdy jak na 4 lata rządów, nieźle sobie poczynał 🙂
Coś się czepił źródeł dochodów cesarza! Takie byli czasy, że się brało co się dało! A jeżeli chodzi o tych paru nieboszczyków to przypominam, że radykalne metody sprawowania władzy zawsze dawały skutek natychmiastowy, a zatem najlepszy! Poza tym oni zwykle popełniali samobójstwo, a to już jest śmierć z własnej ręki!
Może zapatrzyli się na wczesnych samurajów??
Zapewne z nudów popijali cykutę, bo ich melancholia trapiła 🙂 A czego mam się czepić, jak nie kasy, facet doprowadził Rzym do ruiny finansowej i głodu, kiedy pozamykał spichlerze, sam żarł złote płatki i popijał miksturę z najdroższych pereł rozpuszczonych w winie, a Rzymianie zdychali z głodu na ulicach, jeśli znasz jakieś zasługi Kaliguli, to chętnie posłucham, bo ja nie znalazłem kompletnie nic, coby go stawiało w korzystnym świetle, wybacz, ale dla mnie człowiek, który się lubował w urządzaniu zawodów z udziałem chorych, dzikich zwierząt i okaleczonych lub zniedołężniałych ludzi, nie zasługuje na krztę szacunku 🙂
Cykutę to Grecy!
Masz za Wiki, bo nie będę książki o Kaliguli przepisywał!cyt. „…Kaligula kazał umorzyć wszystkie procesy polityczne, odwołał osoby zesłane z przyczyn politycznych, spalił publicznie akta procesu matki i braci oraz rozkazał opublikować dzieła dawnych historyków opozycyjnych. Wprowadził ulgi podatkowe, ponowił publikowanie rachunków państwowych. Pojechał na Pandaterię i Pontię po prochy matki Agrypiny i brata Nerona, aby złożyć je w mauzoleum cesarskim..”
To był początek panowania.
Aha, Ty zasuwasz dalej za Swetoniuszem et consortes, wiesz? To przecież zniekształcony obraz panowania Kaliguli mamy dzięki nim.
Właśnie miałem zapytać, czy był taki łaskawy przed, czy po tym, jak mu dekiel odpaliło, ale wyjaśniłeś, że przed. Mam problem z Kaligulą, bo o ile potrafię bez trudu wybronić Nerona, mimo, że ten w końcu utłukł Senekę 🙂 to Kaligula był czystej wody wariatem, a mam problem, bo ja lubię wariatów, wariaci są zawsze „jacyś”, a normalsi, są zazwyczaj nudni jak flaki z olejem, piszę oczywiście o postaciach historycznych, ergo lubię Kaligulę, bo był co prawda czubkiem, ale jakże barwnym 🙂 🙂
Chyba specjalnie Was nie przeraziłem na noc, to dla rozładowania napięcia dowcip związany z bucikami 🙂 🙂

Pani przedszkolanka pomaga dziecku założyć wysokie, zimowe botki.
Szarpią się, meczą, ciągną… Jest! Weszły! Spoceni siedzą na podłodze, dziecko mówi:
– Ale założyliśmy buciki odwrotnie…
Pani patrzy, faktycznie. To je ściągają, mordują się, sapią. Uuuf, zeszły. Wciągają je znowu, sapią, ciągną, nie chcą wejść… Uuuf, weszły. Pani siedzi, dyszy, a dziecko mówi:
– Ale to nie moje buciki…
Pani niebezpiecznie zwężyły się oczy, odczekała i znów szarpie się z butami… Zeszły.
Na to dziecko:
– To buciki mojego brata i mama kazała mi je nosić…
Pani zacisnęła ręce mocno na szafce, odczekała aż przestaną się trząść, przełknęła ślinę i znów pomaga wciągać buty. Tarmoszą się, wciągają, silą się… Weszły.
– No dobrze – mówi wykończona pani – a gdzie są Twoje rękawiczki?
– Mam schowane w bucikach…
” I wtedy z głuchym łomotem baniasty łeb uderzył o ścianę!”
Cegój? Same szczawie prowokują!
Dobranoc: ))
Jutro się powymądrzam!: )
PS Co do Incitatusa, to nie radzę przypominać mi, że początkowo nosił on imię Porcellus!!
Ciekawa jestem, Senatorze, bo polecanej przez Ciebie książki – nie czytałam ! a Seneka? hmmm….. 🙂
A Seneka wychował Nerona! I był, padalec, Iberyjczykiem.
Między klombami Panie Misiaczku zapanuje spokój gdy pozbędę się nornic! O!! Walczyłam całe popołudnie. Dzielnie!! 😉
Ależ opowiastkę walnąłeś na odprężenie!! Taż ja nie zasnę!!
I co z tym Misiakiem zrobić??? Wzorem Kaliguli??
I zacmokać
I zrobić to demonstracyjnie, perwersyjnie i publicznie!
I wtedy Pani Misiowa własnoręcznie go utrupuje!! Ha!!!
Nie moziem, ja skromniutka jestem 😉

Poświęcić się czas!!
Znowu mam za męczennicę robić??
Na kogoś musiało trafić!!
Idę spać, bo padam na mą zmęczoną buźkę.. Dobranoc Kochani..
Snów bez… K… aa wiadomo 😀
Dobrej nocy Skowronku 🙂
Pobudka!! Arena Misiaczku czeka
Wyklepać mu miseczkę na gorąco??
A to też można, niech wygląda jak upiór!!
I wypolerować :)))
Tak jest!! Do glancu!!: )))
No i goście sobie poszli w jedną stronę, a wyspiarze w drugą 😉
A to nie jedna i ta sama strona ? 🙂
Swoją drogą Miśku – tak dawno czytałam „Flet…… a to jeszcze ten dobry Łysiak 🙂
Ja też Wiedźminko w zasadzie to są moje licealne lektury, Łysiak był/jest genialnym znawcą okresu napoleońskiego w kolejce u mnie czeka „Szachista” i „Cesarski poker”, do tej jego nowej twórczości nawet się nie zbliżam, strata czasu 🙂
Ja też! To co on w późniejszym czasie wypisywał to o pomstę do nieba woła!
Ale pióro miał kiedyś niezłe!
Lampka już zapalona na poprzednim pięterku…. więc tutaj.. dobranoc
Dzień dobry: )))
Nie ma kto na zbyciu niepotrzebnych mu ze trzech kilogramów złota w cienkich płatkach?
Kogóż to Pan Senator chce nam ozłocić?? 😀
Aaa, może na śniadanko wtranżolić??
Dzień dobry: )))
Na śniadanko czas!!: ))
Dzieńdoberek 😀 Łysiak się mnie kiedyś bardzo podobał, bo (?!) mając lat… ooo nie pamiętam 🙁 próbował z kolegą podpalić swoją szkołę podstawową
No, wczesnego Łysiaka połykałam, ale.. to byłoo taak dawnoo..
Doberek: ))) „Cesarski poker” to było coś. No i „Flet,,,”!
Może warto odświeżyć?? Własnych nie mam, ale mój ulubiony antykwariat zapewne pomoże zdobyć.. Noo coby nie przepłacać 😀
On się politycznie sfiksował, zdaje się (?) 😀
Dzień dobry 🙂 Można bez trudu ściągnąć z netu Skowronku, ale pewnie masz tak jak ja, czyli gapienie się w ekran, to rozrywka do bani, co innego książka papierowa, wtedy można czytać 🙂
Dzien dobry Miśku ! Też lubię książkę papierową…. o wiele bardziej niż ekran.
Zdecydowanie 🙂
Jasne!
Witaj Skowronku ! 🙂 spiskowa teoria dziejów mu zaszkodziła…. a może talent się skończył ?
Już „MW” było nie do czytania… 🙁
… a na wspomnienie „Dobrego”, „Złego” i ich następców dreszcz mnie przechodzi i nie jest to dreszcz rozkoszy. Usiłowałam to czytać….. biedna ja:)
Też usiłowałem, bom jakoś tego Szachistę i Flet pamiętał, a tu….. Łeeee!!
Małe sprostowanie – „Zły” to powieść Tyrmanda, do której nawiązywały Łysiakowe „Dobry” i „Lepszy”, ale ja wredny jestem i zdecydowanie wolę „Złego” od „Dobrego”…
Mimo, że Tyrmand nosił skarpetki w paski, dekadent jeden?
Masz rację Tetryku ! , nie chciałam w żaden sposób spostponować Tyrmanda, jako, że jego „Zły” mi się podobał… Powinnam była sprawdzić te łysiakowe tytuły
Do pracy!! Czas się zabierać!! Skoro się żoną cezara nie jest

A może i dobrze? Bo przynajmniej jeszcze żyję
Dosyć namiętnie się wyżynali, lepiej było nie być zbyt blisko cesarskiego dworu 🙁
Dzień dobry.
Do lektur wczesnołysiakowych dorzuciłbym jeszcze „Francuską ścieżkę”. „Flet” czytałem jako nastolatek i wywarł na mnie olbrzymie wrażenie, m.in. sposobem opowiadania o mechanizmach władzy, aczkolwiek i wątki erotyczne były nie do pogardzenia.
Słońce za oknem, aż się nie chce do roboty…
Witaj Kwaku…. a mnie się podobał wczesnołysiakowy „Asfaltowy saloon”… :)no i napoleońskie utwory. A kto pamięta „Szachistę „…?
O, „Saloon” też. Do dzisiaj pamiętam fragment o metaforycznym zachłyśnięciu się fantą, kupioną w ilościach hurtowych (nadmiar poszedł do ścieku). Do „Szachisty” się przymierzałem i jakoś nigdy nie zacząłem, sam nie wiem, czemu.
„Szachista” to chyba najlepsza jego książka 🙂
Witaj. Tak sobie teraz na szybko przeleciałem spis jego dzieł i wychodzi na to, że i Szuańską balladę i Empirowy pasjans kiedyś czytałem, ale niczego z nich nie pamiętam. Francuska ścieżka nic mi nie mówi…No, te późniejsze z czworoksięgu to owszem alem to mocno po łebkach przeleciał bo mi coś podśmierdywało prywatą!
PS. Rano od pewnego czasu miewam kłopoty ze wzrokiem, więc za pierwszym razem przeczytałem „FIlet z mandragory” i już myślałem, że jakaś parodia…
Nie zgłodniałeś aby w tych podróżach, Kwaku ? 🙂
Nic a nic!
Witajcie!
Widzę, że wszyscy mamy podobny stosunek do Łysiaka 😉
Do rzeczy wartych przeczytania dorzuciłbym jeszcze „Perfidię” – nie z czasów napoleońskich, ale smaczne opowiadania. Pamiętam spektakl na jej podstawie z Talarem jako mafiosem…
Dzień dobry Tetryku ! 🙂 Łysiak zawsze pisał z tezą, ale to, co zrobił w swoich ostatnich książkach woła o pomstę do nieba…
Spektakl nosił tytuł „Selekcja” i miał w sumie 3 części.
Nie pamiętam ? chyba nie….
DzięDobry:)) Cesarstwo Rzymskie, to było to ! Nie żadna tam Coca Cola !!!
Dzień dobry Stateczku…. nie bądź taki zwięzły, dobrze?
Czuję się zawiedziona…. Senator obiecał rozprawić się z wrogami Kaliguli…. i zastosował unik ! Niesłychane wprost !
Witaj Czarodziejko ;))) Senator ostrzy podkowy, pewnie nawet zmienia złote na stalowe :)))
Witaj, Stateczku. Co Ty ostatnio taki zwięzły, a??
Brak słów, Senatorze :)))
Teraz to mnie!!; (((
.. i mnie też 🙁
Może elektrowstrząsy by mu, albo choć ze dwa razy lewatywę??
okrutne to, Senatorze i ja się nie piszę 🙁
Toż to nie my będziemy to robić. Załatwimy tylko zlecenie!: ))
A po cholerę?? : ))
Aha, żeby nam słów nie zabrakło??: )))
Przepraszam, oni się powtarzają za Seneką i resztą tych rzymskich pijusów!! I za tym Żydowinem, Josefem ben Matatia, którego Wespazjan nazwał Flaviusem, a o którym nam Pan Kosidowski pisze tak oto (cyt.za Wiki): – „Józef Flawiusz, to postać fascynująca i zarazem enigmatyczna (…) Jego psychika była tak zawiła i znaczona paradoksalnymi sprzecznościami, że do dnia dzisiejszego nikt właściwie nie zdołał jej rozszyfrować do końca, a opinie wydawane o nim przez kolejne pokolenia historyków wahają się od najwyższych pochwał aż do pomawiania go o najszpetniejsze bezeceństwa”.. Koniec cytatu. Krótko mówiąc – wariat!! Czekam na fakty bądź argumenty strony przeciwnej!!
Historię piszą zwycięzcy, tak było, tak jest i tak będzie. Pięciu patrzy na jedno i każdy widzi co innego, to przecież codzienność :)))
Tak jest!! Próbuję, jak widzisz, Miśkowi to wytłumaczyć, a ten jak wolał słuchać Seneki, tak woli nadal!!
Un widać łatwo propagandzie ulega!!
Nasz Kadłubek też był dobry ! 🙂
A Długosz to niby święty? Wszyscy zawsze łgali i łżą nadal! I tak jest prawidłowo!
Mimo wszystko Długosza czyta się nieźle 🙂
po kawałku i z przerwami 🙂
Bo on nam o jakieś prawie trzysta lat bliższy!: )
i świętych nam nie fundował 🙂
Świętych chyba już dosyć mamy!
Może paru wyrzucą? Świętych – Mikołaja i Jerzego – przecie się pozbyli!: )
Józia? Nie czytałem!
Nie masz czego żałować, nadmiar szczegółów mnie wykończył 🙂
No tak…O swoich pisał to się przyłożył do drobiazgów!
Im więcej szczegółów tym łatwiej ukryć prawdę :)) Np. słoń alkoholik najchętniej ukrywa się w jarzębinie, ze względu na czerwone oczy. :))
I idzie mu to tak dobrze, że do dziś nikt go w niej nie wypatrzył!: )))
Tu się nie ma co śmiać Czarodziejko, to czysta żywa prawda ! Widziałaś kiedyś słonia w jarzębinie ?
Właśnie to ciut wyżej napisałem!!: )))
Nie, Stateczku ! wiem tylko jaka jest różnica pomiędzy słoniem a fortepianem 🙂
Też wiem!! A umiesz na fortepianie grać?
Umiem, ale nie lubię, karty się ślizgają :))
Całkiem jak mnie!! A już myślałem, że tylko ja nie potrafię!: ))
No dobrze…. sezon na pierogi z wiśniami otwarty…. idę sie wykazywać
Będą z mięsem??
Dobra, chytom sie roboty bo Senatorowa zaraz wróci a ja przedtym muszę gibko nudli uwarzyć!: (
a tego nie umiem gotować!
Zwykłych klusek nie umiesz??? Ja dziś serwuję pyzy z mięsem własnej roboty! Troszki rozmiarami się różnią, alem ja po pierwsze nie aptekarz, a po drugie dopiero parę razy sam je robiłem! Grunt że wychodzą smaczne!
Umiem robić makaron i kluski maślane…. co rozumiesz pod pojęciem ” zwykłe kluski „? Kładzione?
Nie, takie np. pyzy, kluski śląskie, żeloźnioki!: ))
Dzień dobry
Wpadłam na chwilę i zaraz uciekam
Muszę jednak złożyć pokłon Miśkowi
Pod Harpiami nie zdążyłam 
Witaj Mirelko…
.
Witaj Wiedźminko
Chłodu conieco Ci życzę, od samego czytania, jak jest u Ciebie, robi mi się słabo 🙁
Za życzenia dziękuję
Wczoraj temperatura doszła prawie do 40C, ale się pocieszam, że na południu mają gorzej, bo miejscami jest o 10 stopni więcej niż tu
To co oni mają powiedzieć? 
Nadtoś łaskawa Pani 🙂
Witaj, Miral: )))
Na podwórko zabierz mydło!: ))
A mydło do czego? Przecież deszcz nie pada
Chyba raczej ręcznik i miotełkę do masażu
Względnie do odganiania much 
Ten tydzień mam „zarąbiasty” i raczej mnie niewiele będzie. Pogoda dobija, ale nie mam na nią wpływu. Dopiero w sobotę ma spaść poniżej 30C. Wczoraj po południ było 36C i duża wilgotność. Na podwórku była normalna sauna. Nie mam wyjścia i jakoś muszę to wytrzymać

Do popotem
Macie klimatyzację? Się wyrabia?
Mamy klimatyzację, ale ledwo się wyrabia
W domu jest dużo chłodniej i jak się wchodzi z podwórka, to czuć wyraźną różnicę. Ale jak się posiedzi, czy coś w domu robi, te 24C wydają się ciut za ciepłe
Znalazłam na to sposób
Jak mi się robi w domu za ciepło, wychodzę do ogródka, posiedzę trochę i znowu wydaje mi się, że w domu jest chłodno 
To jak ten facet z młotkiem, co się nim walił w głowę, i jak go pytali, dlaczego, to odpowiadał: „Bo jak przestaję, to jest bardzo przyjemnie!”. Z tą różnicą, że Ty nie za bardzo masz wybór…
Niestety nie mam wyboru
To znaczy mogłabym się przenieść do innego stanu. Na ten przykład na Alaskę
Tam bym większość roku miała chłodek 
No ładnie, wszyscy narzekają na brak talentu wysławiania się, tudzież zapodziania jęzora w gębie, a anim się obejrzał, jak znowu nagadali 200 komentów, a pewnie zanim dotrę do dom, licznik wystuka 300, prawdziwe milczki 🙂 🙂
By może tak dołączył z większym impetem??
Gdzieś za godzinkę 🙂
To znowu ja odpłynę!: (
Wybywam na czas jakiś, odezwę się wieczorem…
Też wybywam. Tak na jakieś trzy godziny. Rodzina też ponoć ludzie!
Bawcie się dobrze 🙂
Pokarmiłem komary!: ((
No to przynajmniej parę stworzonek było zadowolonych. A może wśród tych komarów był przyszły komarzy Bach lub Einstein (lub, co bardziej prawdopodobne, jego mama)?
Mama, mama! Jednej pozwoliłem opić się do woli i odlecieć. Niech zna szlachetne serce! Ledwie wystartowała z potężnym ładunkiem. To chyba była ostatnia kropla rycerskiej krwi z moich żył, Quacku: )
Ostatnia? Chyba by Cię do sucha musiała wyssać!
: ))) Mój Boże, gdybyż to była prawda!
A ja tymczasem wróciłem, wyrowerowany do cna. Tzn. bez przesady, standardowa pętelka to raptem może 10 km, ale staram się, żeby i podjazdy były, i długie proste, żeby się rozpędzić, więc się spociłem jak trzeba.
Eeeetam, ja dzisiaj pojechałem do pracy autobusem miejskim to był dopiero hardcore, ostatni raz autobusem jeździłem kiedy kasownik miał taką solidną wajchę z boku,czyli dobre 20 lat temu wsiadam i podglądam, bilet wtyka się w dziurkę, brzęczy i gotowe, no to wetknąłem, zabrzęczało schowałem do kieszeni i stoję sobie, dwa przystanki dalej startuje do mnie gostek, wyciąga legitymację i żąda biletu, no to mu daję, gostek ogląda bilet z każdej strony i ryczy do mnie, dokumenty ! No to gapię się na niego jak cielę i pytam, ale o co chodzi, a gostek triumfalnie pokazuje mi bilet i mówi, nie jest skasowany, będzie kara, oglądam, faktycznie czysty, ale mówię, kasownik musi być uszkodzony, jak myślisz, że zapłacę karę, to chyba żartujesz, gostek, który psiakrew siedział obok tego kasownika, nagle się mityguje, ma pan szczęście, że widziałem jak pan kasował, proszę skasować, jak kierowca włączy kasowniki, o.k. Kasowniki się odblokowały, skasowałem bilet, a zły jak diabli, do tego upał, klimy nie ma, a wszystkie okna zatrzaśnięte na głucho. A teraz puenta, miałem dwa bilety, ten skasowany wsadziłem do jednej kieszeni, a gostkowi pokazałem czysty z drugiej kieszeni w rezultacie skasowałem dwa bilety za jeden przejazd, czułem się jak w „Powrocie z Gwiazd” Lema, wróciłem do domu taksówką 🙂 🙂
Komunikacji miejskiej też używam, ale w celach użytkowych, a roweru dla zdrowia, a czasem dla osobistej satysfakcji.
Pamiętam wajchy z boku i bilety dziesięcioprzejazdowe, kasownik miał taką chytrą konstrukcję, że bilet wchodził do głębokości pierwszego nieskasowanego przejazdu i tam był dziurkowany, skasowany całkiem wyglądał jak fragment filmu z perforacją.
Dokładnie, jak wydruk z komputera „Odra”, podziwiam ludzi, którzy wiosłują na rowerze, klnę ich jako kierowca do oporu, ale jak ktoś zasuwa przede mną pod górkę na rowerze, to szacun 🙂
Ja tam się staram, żeby nigdy nie utrudniać życia kierowcom, nawet jak muszę skręcić w lewo. A w miejskim ruchu i tak gros tras mam obcykanych po chodnikach i ścieżkach rowerowych. No, na Rewę się nie da wyłącznie chodnikami i ścieżkami, ale jak tylko jest pobocze, to się chowam z prawej.
To jest fajna rzecz, rower, ale już nie dla mnie. Chyba że z silniczkiem!
Są takie, coraz więcej na świecie. Z silnikiem w ramie, doczepianym do tylnego koła, a nie przysiągłbym, czy nie widziałem modelu z miniaturowym silniczkiem w powiększonej tylnej piaście?
Są, ale ja oczywiście żartowałem. W tylnej piaście, taka miniaturka?
Dobranoc, Bożenko!: )))
Też pamiętam te kasowniki!!! Tutaj rzadko korzystam z komunikacji miejskiej. Za dużo czasu się traci czekając na przystankach. Samochodem wygodniej i co ważne – szybciej…
Nic, znowu mnie gonią do łazienki i spać!
Z tym stałym myciem to lekka jest przesada!: (
Dobranoc: )))
Dobrej nocy 🙂
Poczytałam od A do Z 😀
Dobranoc i do jutra 🙂
Wieczór. 🙂
Flet z mandragory dostałam dawno temu. To była pierwsza książka Łysiaka którą przeczytałam. Wstrząsnęła mną. Okrucieństwo w niej opisane przerastało na ów czas moje granice jego przyswajalności. W czytelnictwie też. Potem był Szachista i Cesarski poker. Kupione z własnej woli. Dobry i Lepszy niby też, nawet przeczytałam obie, ale na stanie na półce nie zasłużyły, jak wcześniejsze. Wspominaliście o innych książkach Łysiaka. Tych nie czytałam. Żałować ❓
Nawiązanie do starożytności w Waszej dyskusji bardzo mi się spodobało. 🙂 Niby się to wszystko wie, ale.. 🙂
Czas się przymknąć, bo wkrótce godzina duchów. 😉 Chociaż ona podobno wcale nie o północy się zaczyna a trwa od 2-ej do 3-ej. 😉
Dobranoc. 🙂
Dzień dobry
Pobudka 

Koniec spania
No!
Dzień dobry. Silny, zwarty, gotowy – i do roboty, to może jakoś się uda wcześniej skończyć, czy cuś?
Dzień dobry 🙂 Zapowiada się solidny upał 🙁
Na północy niby najchłodniej, a już czuję, że dogrzewa od wschodu.
Dzień dobry ! 🙂 Rzeczywiście mamy letnią pogodę
Może nie aż taką 🙂
W Egipcie… wkładałam białą chustę pod kapelusz i robiłam z niej rodzaj namiotu… bardzo to było pomocne 🙂 Ale i tak, w Karnaku przygrzało mnie aż do mdłości….
No właśnie, co klimat, to strój odpowiedni. A ponieważ się ociepla…
” Świete babcine obowiązki” wołają…. ale postaram się zaglądać na moją ukochaną Wyspę
Dzień dobry. 🙂
Chyba znowu mieszkam nie tam gdzie wszyscy. 🙂 U Was Lipiec, u mnie końcówka Maja. 🙂 Od świętej Anki zimne wieczory i ranki. Został tydzień na ciepłe. Ciekawe czy zdąży się wyrobić. 😉
Miłego dnia życzę. 🙂
Bym się chętnie podzielił. A już Miral na pewno, chociaż ma sporo dalej…
Trochę by żal było nadmorskich wakacjuszy. Z tego co pamiętam im cieplej tym lepiej.
Od Mireczki bym chociaż trochę wzięła. Szkoda, że to niemożliwe. 🙁
Im cieplej, tym lepiej. Zwłaszcza dla browarników tudzież producentów oranżady wszelkiej maści i lodów.
A ja bym Ci chętnie przynajmniej z 10 stopni oddała, Jasminko
I też żałuję, że nie mogę tego zrobić 
Dzień dobry: )))
Wam to dobrze, siedzą sobie, gawędzą…..a stary człowiek musi latać jak z piórkiem!: ((
Jak przycupnę na dłużej to się odezwę.
A gorąco jest…: (((
Ja tam między jednym gawędźnięciem a drugim sporo zrobiłem, latanie jak z piórkiem jeszcze przede mną.
No i się zaczyna latanie. Odezwę się, jak skończę…
Uwaga na oszustów ❗

Wczoraj zadzwoniła jakaś pani która przedstawiła się jako przedstawicielka firmy dostarczającej nam prąd. Oznajmiła, że będzie obniżka w opłatach o 7%. ktoś od nich przyjedzie jutro, czyli dziś, żeby zmienić umowę. Nikt się nie zgłosił, za to pojawił się kurier z umową do podpisania. Na szczęście zauważyliśmy, że nazwa firmy się nie zgadza i odmówiliśmy przyjęcia przesyłki.
Jak tylko za wnerwionym kurierem zamknęły się drzwi zadzwoniłam na infolinię do naszego dostawcy. Dowiedziałam się, że nic o tym nie wiedzą, nikt od nich nie dzwonił.
Boję się pomyśleć co by było gdyby mama (na Nią jest umowa) podpisała.
W związku z zaistniałą sytuacją zrobiło mi się gorąco. A może się ociepliło zaokiennie a ja tego nie zauważyłam
No i masz. Dziecko mnie wyciąga do kina, Junior znaczy. Odezwę się po powrocie, czyli późno.
U mnie pogoda jest przyjazna…. chętnie bym sie podzieliła z cierpiącymi od upału
Chyba pisałam o tym, że w moim mieście jakaś szajka wyjmowała rachunki ze skrzynek pocztowych, skanowała je podmieniając numer konta i wyłudzała w ten sposób pieniądze ? A rachunki trzeba było zapłacic jeszcze raz…. Na szczęście policja dość szybko się tym zajęła. Przy okazji tych podmianek poniszczone zostały skrzynki, więc doszedł jeszcze koszt naprawy….
„Polak potrafi”… nawet taki proceder na krótko!
Zdaje mi się, że pora na nową wycieraczkę.Jest ktoś chętny? a może bijemy rekord wpisów ?
Sorry, ja nie dam rady w najbliższym czasie :((
Dobry wieczór i dobranoc.. 😀

Ja nie, ja nieee mam siły… 🙁 Odrabiam ogrodowe zaległości i padam na buźkę…
Zatem do juterka
To może ja za chwilę ❓ Tym razem nie przerywnik muzyczny. 😉
Zapraszam piętro wyżej.:)