Czyniąc zadość Senatorowi chcę pokazać różne latające cudeńka, które udało nam się złapać w kadr. Niektóre fotografowaliśmy specjalnie, inne trafiły przez przypadek na nasze zdjęcia…
Jako pierwsze – zdjęcie muchy… A co!!!! Senatorowi w podarunku…
Nie tak dawno byliśmy w Brookfield ZOO. Jest tam specjalny namiot z motylami. To ekspozycja sezonowa, czynna tylko w miesiącach „urzędowania” motyli. Przy wejściu stoi tablica informacyjna. Są to obrazki z nazwami motyli, które danego dnia można w namiocie spotkać… Nie opisuję motylków, bo i co miałabym napisać. Nie znam ich nazw…
Moją uwagę zwróciły pomarańcze i jabłka ułożone na talerzykach. Zapytałam o to jedną z pracownic i dowiedziałam się, że motyle żywią się nie tylko nektarem z kwiatów, ale są gatunki, które piją sok, a niektóre jedzą owoce… Przed wizytą w zoo nie wiedziałam o tym. Szkoda tylko, że nie zapamiętałam, które to motyle są takie żercze…
Przy wyjściu z namiotu kobietka z obsługi sprawdzała, czy przypadkiem jakiś motyl nie chce na naszych plecach wyjechać na wolność… Nie chciał żaden…
Będąc na jednej z ostatnich wycieczek w Buffalo Rock State Park, zainteresowały nas ważki. A może to nie były ważki… Sama nie wiem… Opstrykaliśmy też koniki polne i żuczki. Miałam nadzieję na nowe ptaki, ale one były mądrzejsze od nas. Pochowały się w krzakach, a my maszerowaliśmy w pełnym słońcu po łąkach. I to w temperaturze powyżej 30C w cieniu…
Latając po łące za ważką, małżonek złapał kleszcza. Od razu go z siebie zdjął, ale oczywiście dowiedziałam się, że to przeze mnie, bo zawsze mnie ciągnie, żeby łazić „po oranym”, a nie jak wszyscy po ścieżkach. A czy ja mu kazałam latać za mną po tym „oranym”? Mógł zostać na ścieżce jak wszyscy…
Różnego rodzaju owady to nie tylko wycieczki. Jest tego trochę w domach, czy w przydomowych ogródkach…
Mam nadzieję, że moja niewiedza na temat różnych owadów Wam nie przeszkadza. Trudno znać się na wszystkim, a poszukiwania w internecie nazw tych latających i skaczących trwałyby strasznie długo…
Ps. W tą niedzielę byliśmy na kolejnej wycieczce. Zaciągnęłam małżonka do ST. Charles, chociaż to kawałek drogi od nas. Z tego miasteczka do mojej dzisiejszej opowieści jest tylko jedno zdjęcie. Jakiegoś latającego stworka. Nawet spory był …
Potem (też za moją namową) pojechaliśmy do Blackwell Forest Preserve. To miejsce poleciła mi znajoma Amerykanka. I z tego terenu są pozostałe zdjęcia…
Doczytałam, że ważki są drapieżnikami i jedzą komary. Od razu je polubiłam. I wiem już dlaczego tak trudno złapać je w kadr. Rozwijają prędkość do 10m/sek. To trochę za szybko jak na nasze aparaty…
Witam
Mam nadzieję, że tym razem nie jest to ani za długie, ani za krótkie 
Dzień dobry: ))) Bardzo fajne!!
O wycieczce do St. Charles i Blackwell Forest Preserve opowiem „inną razą”…
Już się cieszę, Mirelko ! 🙂
Idę spać, bo u mnie już północ, a jutro znowu do pracy
Muszę się przedtem trochę przespać
Miłego dnia Wam życzę, a sobie mówię dobranoc

Śpij i śnij.. 😀
Dzień dobry 😀 Poczytałam, oglądnę w domu.. Proszę, nasz Senator nawet muchy w prezencie dostaje
Zda się na przynętę?? 😀
Podziwiam Mirelko, że chce Ci się biegać nawet za owadami i dzięki Tobie – ja se poszerzę horyzont 😀
Dzień dobry: )))
Ważki nie, ale na koniki polne można łapać klenie. Jak się ktoś uprze to i pstrągi, ale to już kłusownictwo bo u nas na pstrąga to tylko sztuczne przynęty! No, wyjątki są, np dla tęczaka i na wodach poza gestią PZW ale to już szczególiki regulaminów! Niby jeszcze na wodach nizinnych można ryby łososiowate na naturalne przynęty łowić, ale to raczej epizodycznie.
Witaj Skowronku ! 🙂 nie tylko Ty poszerzasz sobie horyzonty ! 🙂 ja też ….
Lubię biegać, Alu
I w zasadzie wszystko jedno za czym
Chociaż najbardziej lubię za ptaszkami
I już namawiam małżonka na ponowną wyprawę do Blackwell Forest Preserve, bo wyczytałam, że żyje tam 5 gatunków sów (a nie mam jeszcze żadnej na zdjęciu), są też rybołowy i wiele innych pięknych ptaków…
Widzieliśmy też indigo bunting czyli łuszczyka indygowego. Taki pięknie niebieściutki ptaszek z rodziny kardynałów. Przeleciał nam przed nosem, a że siedziałam akurat za kierownicą, nawet nie zdążyłam zahamować, a co dopiero mówić o zrobieniu zdjęcia. Także nie ma bata, musimy się tam wybrać na łowy 
Dzień dobry! Niby dzisiaj JESZCZE ładna pogoda miała być, tymczasem w Gdy zachmurzenie prawie całkowite, z lekkimi tylko przejaśnieniami, niby ciepło, ale tak nie do końca, ni pies, ni wydra.
Zdjęcia trzymają klasę znaną z wcześniejszych wpisów, wszystkie robaczki przefajne, ważki oczywiście najbardziej efektowne, ale i konie polne świetne. Te „krótsze” chyba są najbardziej zbliżone do najpopularniejszych w Polsce, ten z dłuższym i smukłym odwłokiem wydaje mi się jakimś kuzynem szarańczy. Motyle nie do ogarnięcia, w sensie rozpoznania, wydaje mi się, że na trzecim zdjęciu jest jakiś paź, ale już jaki konkretnie, to się nie podejmuję. Kolory i kształty cudeńko w każdym razie.
PS. A ja podążam sami-wiecie-dokąd.
Witaj Mistrzu! Ty MUSISZ zostać wędkarzem. Raz sobie poweźmij takie postanowienie i realizuj je z pełną determinacją!!
Uj, kiedy próbowałem i nie wyszło. Szwagier mnie wyciągał na ryby, opowiadałem już na pewno, po zgubieniu mu w trzcinach drugiego spławika (i wszystkiego, co poniżej) poprosiłem grzecznie, żeby mnie odwiózł na ląd, bo bardziej sobie cenię pokojowe układy z nim, niż ewentualne zdobycze. Trochę lepiej było na morzu, ale przygotowaniem wędek i przynęty zajęli się gospodarze, a ja tyle że nie przeszkadzałem zbytnio przy zarzucaniu i wyciąganiu (a przecież sam pisałeś, że to nielegalne poławianie).
Summa summarum, niechże szewc pilnuje kopyta, a i ja się za wędkę brał nie będę.
Każdy kiedyś zaczynał i wielu nie od razu rekiny łapało! Ty wiesz jaka frajda Cię omija!!??
Największa frajda w tych pełnomorskich połowach polegała na samej wyprawie, na wstaniu o nieludzkiej godzinie, dojechaniu tych kilkudziesięciu czy nawet stu paru kilometrów do domu szypra, wytarabanieniu się z całym szpejem, dojechaniu do portu, wypłynięciu i zażywaniu miłego dnia w świetnym towarzystwie na rozmowach o d… Maryni, z towarzyszeniem napojów z lodu, jeżeli nawet alkoholowych, to nisko. Dla mnie ryby były tylko bonusem, więc żaden ze mnie wędkarz. Brak mi tego instynktu łowieckiego, podejrzewam.
No toż to właśnie o to chodzi!! Ryby jako takie są jedynie pretekstem, że tak powiem!! No, jak się czasem coś złapie to nieźle, ale tak naprawdę ważne jest jedynie to całe zawracanie głowy!: )
Hmm, różnica polegała też i na tym, że szwagier (i jego kuzyn, zaprzysięgły partner od wędkowania) na jeziorach nie są chętni ani do gadania (bo gadanie płoszy ryby), ani do rozkoszowania się rejsem (bo to trzeba uważać na spławiki). Co innego w Stanach, tam faktycznie jest miło i na luzie.
Widzisz więc że różni są wędkarze, ale frajda jest zawsze!: )
PS Gadanie nie płoszy ryb. Ryby płoszy uderzanie w dno czy burty łodzi i stepowanie na brzegu tuż nad wodą. Trzy metry od brzegu można kozaka tańcować i rybom to nie przeszkodzi!
A, no to może i pukania w łódkę też zabraniają, ale wysiedzieć tak bez ruchu zupełnie… to też trudno.
: ) Kiedyś po godzinie bezruchu w łódce przy polowaniu na rzeczywiście fantastyczne w tym łowisku liny, poruszyłem się tak trochę, bo mi już we wnętrzu pół własnego kościotrupa zdrętwiało. Szwagier spojrzał na mnie spode łba i pyta – Tańczyć tu, psiakrew, przyszedłeś??
Dzień pochmurny.


Ćmy też są ładne.
Przypomniało mi się jak dawno temu wpadł mi do pokoju przez otwarte okno pasikonik zielony. To są duże owady, ale tamten to był jakiś mutant olbrzym. Nie wiem czy ze strachu, czy z zachwytu zaczęłam krzyczeć. Robił wrażenie kilkunastocentymetrowiec jeden. 🙂 Wrzeszcząc, na pewno ze strachu o życie pasikonika, nie pozwoliłam go utłuc. Został delikatnie wyniesiony na zewnątrz. Zachwyt zachwytem, ale okno tego wieczoru miałam już zamknięte.
Witaj, Jasminko: )) Pasikoniki potrafią parszywie ugryźć!!
Witaj Senatorze.
Nie wiedziałam o tym, bałam się, że w nocy siądzie mi na twarzy i mnie podrapie. Że gryzie nie miałam pojęcia. I tak zabrakło mi odwagi żeby wynieść go własnoręcznie i wołałam o ratunek. 😆 Nigdy wcześniej i później nie widziałam takiego olbrzyma. 🙂
Dzień dobry 🙂 Być może Jaśminko trafiłaś na cykadę, to olbrzymi owad długości dłoni nawet, został przywleczony do nas na statkach strasznie piłuje się w nocy zwłaszcza .:)
Cykady znad Morza Śródziemnego wydawały mi się bardziej płaskie i podobne do ogromnych much niż klasycznych, zielonych pasikoników.
Owszem, są szare i bardziej przypominają nasze świerszcze niż pasikoniki, ale i Miśku ma rację – ten zielony pasikonik śpiewający piłuje że aż strach!
To już wiem, tego zielonego też widziałem, długi na palec, ale kiedyś mi wpadła przez okno cykada, jest faktyczna szara i taka ćmowata, ale ogromna, myślałem, że to ćma, ale była za wielka, później sprawdziłem co to jest 🙂
Cykad też jest kilka rodzajów, chociaż zasadniczo są do siebie podobne. Te cykady, które są u nas drą mordy przez cały dzień. One różnią się między innymi okresem przebywania pod ziemią. Niektóre w fazie larwalnej są dwa – trzy lata. Ale są i takie, które zanim wylazą z ziemi siedzą tam 17 lat. Kilka lat temu był właśnie wysyp tych 17 letnich. Były ich miliony!!!!! Mieszkaliśmy wtedy w Schiller Park, bardzo blisko parku. Ten ich jazgot był tak głośny, że momentami nie było słychać samolotów, o własnych myślach nie wspominając
A ile było naszatkowanych gałązek!!!!! Bo one wyłażą z ziemi, żeby złożyć jajeczka w korze młodych gałązek. Jajeczko rośnie i rozrywa taką gałązkę, która spada na ziemię i wykluta larwa włazi do ziemi. Do życia na powierzchni potrzebują tylko ciepła i wilgoci. Dorosłe osobniki po godach padają martwe…
O kurka ! To jak biblijna szarańcza, ale żeby 17 toto knuło pod ziemią, jakby tu zeżreć park, fiu fiu . Dzięki za info Mirelko, to bardzo ciekawe dla nas, którzy nie mają takich przyjemności na co dzień 🙂 🙂
Dzień dobry słonecznie….. czyste, błękitne niebo !
Podziwiałam plon wyprawy Mirelki i pomyślałam,że nasza Mirelka to wulkan energii : dom, praca, ogród, wyprawy w znane i nieznane i takie wspaniałe relacje !
Zachwycająca jesteś !
Witam: ))) Też podziwiam!: )))
Się dołączam.

Dziękuję za takie miłe słowa
Aż mi głupio… Nawet się nie spodziewałam, że te wszystkie „muchy” mogą być dla Was aż tak ciekawe… 
Bo my jesteśmy interesowni Mireczko. Interesujemy się różnymi różnościami.

Witaj Mirelko!
Prawdziwy artysta nawet z muchy zrobi dziełko!
Brawo!
Dziękuję Tetryku
Muszę już uciekać do pracy
Miłego popołudnia Wam życzę 
Próba mikrofonu.
? Czemu tak na próbę?
Nie mogłam nie tylko edytować, ale też napisać nowego komentarza. Nadal mam problemy. Nie wiem dlaczego. 🙁
I jak? nie chrypi? 😉
Pomożesz mi popotem jak będziesz miał czas ❓ 🙁
Się wie 🙂
Szanowna Wyspo w całości, wybywam na wieczór, uprzejmie informuję, że postaram się jeszcze wrócić CO NAJMNIEJ na dobranockę.
Baw się wspaniale a my będziemy czekać na Twój powrót i tęsknić.
Edit
Nieoczekiwanie musiałam się zająć małolatkami i na dodatek kobiałką truskawek ….i czas minął 🙁
Dobranoc Wyspiarze
Dziś byłam w Elgin i spodobał mi się kwiatek w jednym z ogródków. Robiłam mu zdjęcie, gdy zauważyłam ważkę. Nawet udało mi się zrobić jej wyraźne zdjęcie
Spróbuję ją tu pokazać…
Nie umiem tego zrobić
Widocznie jestem za głupia na takie wynalazki
Może jak syn wróci z pracy, to mi pomoże…
Padam pyszczydło, więc spadam na górę do spania

Miłego dnia życzę
Dzień dobry: )))
Po tak wspaniałych dobranockowych życzeniach podpartych piękną muzyką miałem dziś w nocy sen…. Ukradli mi mianowicie na moich oczach samochód, widziałem jak nim odjeżdżają, złodziei – okazało się – znam osobiście, a małżonka, będąca świadkiem złoczyństwa, nie chciała dzwonić na policję bo „co to da”!! Nie i nie! Takem się na nią wściekły obudził, ze przez dobrą minutę tłumiłem w sobie chęć uduszenia słodko śpiącego w małżeńskim łożu obok mnie mego własnego szczęścia: ((
Dzień dobry
Czyli Pani Senatorowa uniknęła śmierci nawet o tym nie wiedząc 
Ona to ma szczęście niebywałe! Ot, choćby to, że na mnie trafiła już wystarcza by się za niesamowitą szczęściarę uważać!: ))
Ciekawe… wygrała cię w karty?

Lepiej! Wygrała najwyższy los na loterii życia!: )
Dzień dobry wszystkim! Pogoda przepiękna, wszystko w złocie stoi i zieleniach, już teraz jest BARDZO ciepło. Dzisiaj kolejny wyjazd, ale jeszcze w zasięgu sieci, bo potem… potem już chyba tylko na telefon?
Witaj Mistrzu. To jednak w głuszę na ryby??: )
Ech, żeby tak. Po rodzinie w różne miejsca w PL, ale akurat nie nad wodą – i nie do wędkarzy.
Hmmm. Współczuć…? Gratulować…?? Wybierz sobie!: )
Dzień dobry
U mnie też się zapowiada piękna pogoda. I nawet ma być chłodniej, bo tylko 27C 

Szczęśliwej drogi w takim razie
Och, to prawie zima, u Ciebie, Mirelko ! Witaj i dobranoc
Witaj Kwaku ! 🙂 a u mnie śliczny, chłodny i pochmurny dzionek… i tak trzymać po wczorajszej duchocie
Dzień dobry 🙂 U mnie chmurek, aż nadto, zanosi się na deszcz 🙂
Ohoho. To pewnie do wieczora i do nas najdą. Tylko że my już będziemy gdzie indziej…
Cześć, Misiu: )) To ja Tobie zazdraszczam!!
Odmeldowuję się, zaraz wyjeżdżamy. Dam znać.
Szczęśliwej drogi. Będziemy czekać!
I ja życzę szczęśliwej drogi. Właśnie wróciłam zgrzana do domu, bo jest duszno pomimo lekkiego wiatru i coraz większego zachmurzenia.
Witaj Bożenko… na chwilę się ochłodzi i odpoczniesz… t
tak jak ja:)
Szerokiej drogi…. a kiedy wracasz, Kwaku ?:)
Dzień gorący.
Witaj Wiedźminko.
U mnie już też nie. 😆 Oby nie +10 się zrobiło, tak jak teraz mogło by zostać. 🙂
Odwiedzili nas na chwilę zaoceannicy rodzinni z kilkumiesięcznym Kaszojadem. Maluszki wpływają na mnie bardzo pozytywnie, nawet głowa (ciśnienie w dół?) już tak nie boli. 🙂 W razie gdyby to się polecam, raz na jakiś czas ofkoz. 😆
Witaj Wonna: ))) Widzę, że „kaszojad”, mój własny wynalazek, świetnie się przyjął!: )))
Witaj Senatorze.
Bardzo spodobał mi się ten Twój wynalazek. 🙂 Dlatego pozwalam sobie go używać, nie tylko na Wyspie. 🙂
Bardzo mnie to cieszy!: )))
Dziękuję pięknie, przydały się życzenia, w drodze dość tłoczno i momentami nawet nieprzyjemnie. Trafiliśmy idealnie z pogodą, bo właśnie zaczęło padać. Już jestem w gościnie, jutro wcześnie ruszamy dalej.
Wracamy w poniedziałek lub wtorek, a co w międzyczasie? Nie wiadomo. Dzisiaj jeszcze pobędę w sieci (chociaż w kratkę).
Witam wszystkich, dzisiaj „po bożemu” – z domu i głośno 😉
Witaj Tetryku.

Dziś już nie mam wątpliwości którą rozgłośnię witasz.
Nad Bydgoszczą przewalają się ciemne chmury, ale póki co, tylko raz z nich padało…