« Cypr w listopadzie część 3 Mark Twain: Jak kandydowałem na gubernatora »

Ubakit

Kiedy się to działo i czy w ogóle zdarzyło, trudno dziś powiedzieć, ale i tak być mogło, że kiedyś zamiast zieloności cudnych, kolorowości bujnych i Stworzeń sobie wzajemnie przychylnych, jak ziemia długa i szeroka, na jej powierzchni inne całkiem Światy niż dzisiejsze trwały…
Nad wszystkim Bycie Doskonałe czuwało – Ubakit.
Nikt go nie widział, bo kształtu nijakiego nie posiadał… choć zdarzało się, że w ciele Niemowlęcia bezrozumnego, maleńkimi dłońmi Nitki Żywota rozdzierającego ukazywał się… albo jako Młodzieniec porywczy, z łuku strzałami Płomyki chwiejne gaszący… czy też pod postacią Staruchy bezzębnej, która ze złośliwym chichotem Krople kryształowe w ogień rzucała i patrzyła, aż od gorąca popękają…
Nikt Ubakita nie słyszał, bo Ciszą absolutną był… albo Zgrzytaniem przeraźliwym, w uszy wdzierającym się i ciało znękane na wskroś przenikającym… czy też Wizgiem przenikliwym czaszkę rozsadzającym… albo Muzyką najsłodszą, co w serce się wkradała i sprawiała, że się zasuszało z tęsknoty ułudnej…
Nikt nie czuł zapachu jego, bo Bezwonnością doskonałą był… albo tak potwornym Odorem się stawał, że mózg tężał i nic już myśli z tego letargu wyrwać nie mogło… czy Słodyczą nieopisaną kusił, zniewalając swą ofiarę na wieczność… a jeszcze mdlący bywał tak, że istota krztusiła się i własnymi wnętrznościami dławiła…
Nikt dotknięcia Ubakita nie zaznał, bo Niebycie jego idealnie lekkim było… czasami Pieszczotą tak delikatną się objawiał, że pragnienia nienasycone wywoływał… albo Uściskiem nie do rozwarcia, członki gruchoczącym… i jeszcze Wibracją tak silną, że się ciało samo w proch rozsypywało…
Nikt smaku jego nie poznał, bo jako Niełaknienie istniał… innym razem Ostrością w trzewiach płonął duszącą taką, że pozbawiała oddechu na zawsze … i Lepkością aksamitną, co do gardła spływała i zastygała w śmiertelnej rozkoszy… a także Szczypaniem, od którego język kołowaciał, nigdy już sprawności nie odzyskując…
Niektórzy powiadali, że czasem kształt Strumienia ognistego przybierał, żarem paląc dookólne Światy… albo Wiru nienasyconego, co wszystko ze swej drogi zmiatał… czy Nawałnicy wodnej, porywającej nurtem swym spienionym każde tchnienie najlżejsze… Fali piaszczystej, zasypującej zastane do szczętu…
O wędrowaniu jego mówić niepodobna było, bo on sam Wędrowaniem był. Drogą i Celem. Początkiem i Końcem. Siedzibę swoją Wszędzie i Nigdzie miał. Jego prawu wszystko podlegało. On sam Prawem był. Najwyższym i najniższym. Oskarżał i bronił, sądził i karał…
Straszny w tej swojej Bezpostaci trwał i nikt nigdy nie wiedział, kiedy i po co się zjawi…
Nad każdym Jestestwem – najpiękniejszym, i tym najbardziej paskudnym – władzę miał. Z każdym wszystko uczynić mógł…
Ubakit Klepsydrę posiadał, co atrybutem jego wiecznej Władzy być miała. W Borborze ogromna Góra wyrosła, a na jej szczycie – Kumiro tkwiło, pyłem magicznym z czterech żywiołów zrodzonym ciurkając…
I zdarzyło się razu pewnego, że w Kiunie, co tam ani blask, ani szmer, ani powiew najlżejszy nie dochodził, coś się dziać poczęło. Siła tajemna jakaś poruszyła i ogień i wodę, i powietrze i ziemię, i z kotłowaniny tej Olema się zrodziła.
Dwie ręce i dwie nogi miała, głowę na mocnym karku osadzoną, ramiona szerokie, a tułów pękaty.
Ciało jej gładkie i lśniące było, a pod skórą niebieskawą węzły żył ognistych pulsowały. Dwoje oczu, w czaszce łysej osadzonych, czerwonawych pod bezrzęsnymi powiekami kryła, rozdętymi nozdrzami węszyła wokół, a wargi jej czarne nigdy się nie uśmiechały.
Płci po niej nijakiej znać nie było. Czy mówić, myśleć, rozumieć potrafiła, nie wiadomo, bo na twarzy jej żaden mięsień nie drgał, a usta najmniejszym grymasem nic zdradzić nie chciały…
Ożywszy, na masywne nogi wstała i z mozołem wielkim po ścianie Prarai ku wierzchowi piąć się poczęła.
Świat Górny niewiele ją ciekawić się zdawał, bo i, nie rozglądając się nawet, przed siebie ruszyła. Czy świadoma celu swej wędrówki była choć trochę, czy tylko instynkt straszny ku określonemu punktowi ją wiódł – nikt nie wie. Prawdą jednak jest, że prąc naprzód, na chwilę w drodze nie spoczęła, nie jedząc i nie pijąc nawet. A na przeszkodę jakąkolwiek trafiwszy – co przed Olemą umknąć nie zdążyła, bądź jej ominąć rady nie dało – unicestwiała, a to spojrzeniem ją krusząc, a to ruchem warg bezdźwięcznym niszcząc. Straszna w tym swoim zapamiętaniu była.
Jak długo do celu szła, powiedzieć trudno, w końcu przecież przed Kuchem – co mu wzrostem nie ustępowała ni trochę – stanęła i po Klepsydrę łapę swą potężną wyciągnęła. A gdy Kumiro ku górze uniosła, cały Świat się zatrząsł nagle. Może i zawahała się wtedy przez okamgnienie, zaraz jednak silniej Klepsydrę ścisnęła i póty w ogromniastych palcach gniotła, póki przez pęknięcia cały magiczny pył nie uleciał. Wtedy też wszystkie żywioły – znane i nieznane – nad Olemą się rozhulały. Zgiełk i rwetes nie do opisania powstał. Wszystko wokół w bezrozumnym tańcu wirowało, w wody strugach rozpływając się, ognistymi błyskawicami trawione, podmuchami rozdzierane, zwałami kruszu tłamszone…
Hekatombie tej i Olema ujść nie mogła, więc przy wynaturzonych ryków wtórze rozpękać się zaczęła nagle…
A potem wszystko się ze sobą zmieszało i ciemnością spowiło, w której tylko błyskało się nieustannie i wyło coś przerażająco…
A gdy cisza wreszcie nastała – w miejscu, gdzie Kuch wcześniej królował – cztery Istoty nagie całkiem siedziały, plecami o siebie wsparte i w cztery różne strony Świata twarzami zwrócone. Każda z nich Klepsydrę w dłoniach ściskała. A kiedy jasność ciepła Świat spowiła, bez słowa podniosły się i każda w swoją stronę, na kompanów najmniejszej nie zwracając uwagi, odeszła…

Ponoć na czterech krańcach Świata ziemia się rozstąpiła i cztery nowe Kuchy zrodziła, a na szczycie każdego – z rozkazu Ubakita – Kumiro umieszczone zostało…
On też Istoty z Olemy zrodzone Władcami Ziemskimi obwołał i nieśmiertelnością obdarował…
Cztery Krainy powstały i czterech Władców między sobą dobro wszelkie rozdzielać miało.
Odtąd Wesi potężna wodami całego świata władała, Smielis nad piaszczystymi spłachciami i skalistymi wzniesieniami panował, Oros powietrzne dobrodziejstwa w swojej pieczy miał, a Utasz – ognistą podziemną dziedzinę…

Słowniczek:

Borbor – środek
Kiuna – niecka
Kuch – góra
Kumiro – klepsydra
Olema – Istota
Praraja – przepaść
Ubakit – Czas

308 komentarzy

  1. Lena Sadowska pisze:

    Witam:)

    Zapraszam na pierwszą opowieść „Z iskier…”
    Bawcie się dobrze:)

  2. Quackie pisze:

    Oooo. Takiej teodycei na Wyspie jeszcze nie było, śmiem twierdzić. Nawet Zaświaty Lukrecji o czym innym jednak.

    Czas jako Bóg? Może to być, bo według fizyków przecież czas powinien być doskonale odwracalny, a nie jest. I dlaczego tak? Może właśnie tej odpowiedzi powinno się poszukać?

    A Istota, hmm, jako metafora człowieka, który niszczy świat, a potem się odradza?

    Tak, ja wiem, odczytuję, przypisuję, rozszyfrowuję, mam nadzieję, że nie trywializuję…

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Quacku:)

      Tak, postanowiłam uczynić czas nadrzędną Siłą, Absolutem. Z różnych powodów, a jednymi z nich było Wszechistnienie Czasu – Zawsze i Wszędzie – uświadomione czy też nieuświadomione, oraz Wszechwładza Czasu:)

      Olema raczej jako ucieleśniona Pramateria, w myśl idei, że każda Niematerialność, po spełnieniu szeregu dogodnych warunków, może zyskać wymiar materialny, przynajmniej na pewien czas, a jako coś niestabilnego, powinna ulegać dalszej metamorfozie, niekoniecznie rozwojowi:)

      Nie, nie trywializujesz:)
      Tym, co sprawiało mi najwięcej frajdy, obok domyślania koncepcji, było poszukiwanie nazw:)

      • Quackie pisze:

        Nie wiem, czy Czas był zawsze Pondering ponoć przed Wielkim Wybuchem to bardzo dyskusyjne… ale z drugiej strony, jak wtedy zdefiniować „przed”? Thinking

        • Lena Sadowska pisze:

          Musiał być:) Fizycznie. Nawet jeśli nie miał nazwy, istniało coś takiego jak następstwo zdarzeń, procesy narodzin, dorastania, starzenia się dotyczyły wszystkiego, nie tylko organizmów żywych. Tych nieożywionych bardziej w wymiarze powstanie-zmęczenie materiału-kres:)

          • Quackie pisze:

            Nie jest to zdaje się takie jasne. Jeżeli nie było Wszechświata, w którym mógłby płynąć? Ale, jak mówię – to nie na moją głowę.

            • Lena Sadowska pisze:

              Wydaje mi się, że dla czasu (Czasu) nie najmniejszego znaczenia, czy coś istnieje, czy – nie, a owo istnienie to tylko punkty potwierdzające upływ czasu. Gdyby ich nie było, czas płynąłby tak samo:)

  3. Tetryk56 pisze:

    Dość przerażające jest twoje opisanie narodzin świata, nieźle oddające lęk, jaki w ludziach sprzed wieków rodzić musiał kontakt z potężnymi siłami przyrody. Z drugiej strony — czy bardziej przerażające niż opisywane przez współczesną astrofizykę tańce rozżarzonych ognistych kul?
    No, ale teraz wiem, że jak mnie zaczyna w kościach łamać, to po prostu złośliwość Ubakita 😉
    Swoją drogą — z jakiej etni zapożyczyłaś wątki i słowa?

    • Lena Sadowska pisze:

      🙂
      Miało być przerażająco. Pamiętaj, że pedagogika to wymysł bardzo młody;)

      Nad warstwą słowną napracowałam się solidnie, ale każdą nazwę (w zbliżonym brzmieniu o tożsamym znaczeniu) można odnaleźć w wielu językach. Szukałam właśnie tej brzmieniowo-znaczeniowej tożsamości, względnie – znacznego podobieństwa.
      Wątki są autorskie:) Nie twierdzę, że wyłącznie w mojej głowie się zrodziły, ale jeśli jeszcze u kogoś, to – bez mojej wiedzy. I zgody;)

      • Tetryk56 pisze:

        Ha, to widzę przedsięwzięcie na miarę Sir Terry’ego Pratchett’a! Chylę czoła i z nadzieją czekam na dalsze dzieje…

        • Lena Sadowska pisze:

          🙂
          Nie przesadzajmy z tym TP, ale prawdą jest, że ten baśniowy rozgardiasz bardzo mnie irytował od dawien dawna i postanowiłam coś z tym zrobić:)
          Długo nie mogłam się przybrać, bo wiedziałam, że jeśli chcę to zrobić porządnie – zajmie to mnóstwo czasu. W końcu pewne zdarzenia w moim życiu sprawiły, że musiałam czymś zająć umysł i wtedy zabrałam się za to.
          Są tego dwie części – „Z iskier…” i „Nowy Świat”, opowieści jest sporo, więc… byleście tylko wytrzymali:)

      • Quackie pisze:

        Ja tu słyszę jakieś brzmienia turkijskie… może arabskie? W każdym razie z Bliskiego i Środkowego Wschodu. Z wyjątkami. Ale mogę się na tym nie znać na tyle.

        • Lena Sadowska pisze:

          Zaczęłam od polskich słów, szukałam ich wspólnego źródłosłowu i tak poszło, od litewskiego, łotewskiego po kirgiski, uzbecki, kazachski, i tak dalej:)

          • Quackie pisze:

            No właśnie. A Praraja wręcz jakoś PraIndoeuropejska jakby.

            • Lena Sadowska pisze:

              Wsparłam się teorią, że prasłowa były wspólne i dopiero po rozdzieleniu ulegały modyfikacji, zniekształceniom, „obcym” wpływom. Jak pisałam Tetrykowi, szukałam takich nazw, które miałyby podobne brzmienie przy jak najbliższym wspólnego znaczeniu:)

  4. Lena Sadowska pisze:

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  5. Makówka pisze:

    Skończyłam właśnie rozmawiać na WhatsApp z siostrami z USA.

    A tu tymczasem pojawił się Ubakit.

    Dobranoc Wyspo!

  6. Quackie pisze:

    Dzińdybry. Muszę się jeszcze dobudzić.

    Ale tę panią poproszę już.

    Koffie

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie w nowostworzonym świecie Ubakita!

  8. makowka9 pisze:

    Niewyspane, pochmurne, baśniowe dzień dobry!
    Oby ten dzień był dobry mimo wszystko.
    Na smutki Lena podała receptę -ucieczka w świat Ubakita?
    No i jest przynajmniej na kogo zwalić, że nie mogłam spać, że nie ma zimy w zimie…
    To, że świat zmierza w coraz gorszym kierunku to też wina Ubakita? A w Polsce rządzi „niebieska szajka” również?

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Maczku:)

      Na pochmurne zaokienne smutki chyba najbardziej skuteczne będzie włączenie swojego wewnętrznego słoneczka;)

      A tworzenie baśni nie tyle było receptą na smutek, co terapią. Każdy radzi sobie inaczej, ja próbowałam w taki sposób…
      I nie demonizowałabym Ubakita. On (jeśli w ogóle, to) władał bardzo dawno temu;)

  9. Lena Sadowska pisze:

    Już (póki co) domowe dzień dobry, Wyspo:)

    Za oknem połaciało, a w domu powaniliało:)
    Znaczy: t a m spadło odrobinę śniegu, a t u bułeczki piokę. Z makiem. I z budyniem waniliowym. I chlebek, skoro już tego kuchennego grata odpaliłam:)

    • Lena Sadowska pisze:

      Przypomniałam sobie opowieść, która sprawiła, że wyżej zastosowana odmiana czasownika „piec” na stałe weszła do naszego domowego słownika:)
      Otóż – dawno, dawno temu jedną ze znajomych obarczono opieką nad trójką dzieciaków. Nie miała jeszcze własnych pociech, więc szło jej średnio. Dzień był piękny, postanowiła więc poopalać się przy okazji tego pilnowania w przydomowym ogródku. Nie przyszło jej do głowy, że puszczanie trzylatki bez koszulki na pełne słońce może się skończyć niefortunnie. Dziewczynka rzeczywiście źle zniosła ten kontakt, przybiegła więc do opiekunki i oznajmiła:
      -Ciocia! Placki pioko!
      -Co ty bredzisz, dziecko? – zdenerwowała się ciocia, bo mała zaczęła popłakiwać. – Nie becz! To dobrze, że pioką! – ucieszyła się nagle – Może nas zaproszą!
      Dodam, że dziecku nic się nie stało, więc z czystym sumieniem sformułowanka używamy:)

  10. Lena Sadowska pisze:

    Dybra. Pomonologowałam, to wracam do buł:)

  11. makowka9 pisze:

    A ja umykam.
    Spotkanie, miłe tzn.wiem,że będzie mile,bo z miłą osobą.Potem knucie.

  12. Quackie pisze:

    Po pracy, wszystko wg planu i na przerwę!

  13. Lena Sadowska pisze:

    Pomieszkałam, to pora wybrać się na spacer:)

  14. Tetryk56 pisze:

    Poknulim na żywo, zaraz będzie zoomknucie…

  15. makowka9 pisze:

    A ja po knuciu jestem w domu. Jak dobrze, że napisałeś o Zoomoknuciu, bo zupełnie zapomniałam.

  16. Quackie pisze:

    Krętu krętu
    Tupu tupu
    i już jestem z powrotem.

  17. Lena Sadowska pisze:

    Rozgwieżdżone dobry wieczór, Wyspo:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        Dobry, bo już na siedząco:)
        Nadreptałam się dziś po domu i poza domem.

        • Quackie pisze:

          Ja troszeczkę więcej chodziłem po mieście niż zwykle. Wczoraj byłem u lekarki rodzinnej (nic nagłego, raczej przegląd okresowy) i zaleciła więcej ruchu, więc w miejsca, gdzie podjechałbym trolejbusem, potuptałem. Trochę mi nogi dokuczają, ale do przyjęcia.

          • Lena Sadowska pisze:

            O tak, na przyjęciach przeważnie przechodzą wszelkie boleści;)

            Jestem na nogach od piątej trzydzieści, i to – dosłownie, bo miałam dziś biegany dzień:) A że zawsze po takich eskapadach dostaję szwungu, to po powrocie wzięłam się za pieczenie, a tego nie da się robić na siedząco:)

            • Quackie pisze:

              Zazdraszczam energii!

              Nie piekę, niestety. A w dodatku teraz ograniczam kalorie, więc same nieciekawe rzeczy jadam, kasze, warzywa, mięso raczej rzadko.

              • Lena Sadowska pisze:

                Ten typ (znaczy – mój) chyba tak ma:) Trudno mi zbyt długo usiedzieć. Nawet, gdy koralikuję, muszę co jakiś czas się ruszyć. Poza tym robienie jednej tylko rzeczy uważam za stratę czasu, więc przeważnie sobie różne czynności łączę – na przykład czekając, aż ciasto urośnie/zamarznie, coś wyszywam albo rysuję, przy okazji słuchając jakiejś muzy lub innego słuchowiska:)

                • Quackie pisze:

                  Ja przy pracy słucham muzyki, ale raczej przy tym na nic nie czekam, więc nie łączę tych aktywności.

                • Lena Sadowska pisze:

                  A ja przy pracy muszę mieć absolutną ciszę. Dlatego przeważnie pracuję po nocach. Nawet muzyka mnie rozprasza:)

                • Quackie pisze:

                  Udany duet. Tego słuchowiska nie znam. Ale ja w ogóle jestem wzrokowiec. Nie potrafię słuchać audiobooków i rzadko korzystam ze słuchowisk, z nielicznymi wyjątkami, bo zbyt łatwo się rozpraszam i tracę wątek. Wracam do tekstu pisanego i błyskawicznie wiem, o co chodziło, wracam do audiobooka/ słuchowiska i nie wiem, co się dzieje, a co więcej, nie jestem w stanie powiedzieć, dokąd muszę się cofnąć, żeby się zorientować.

                • Lena Sadowska pisze:

                  O! To kłopocik:)
                  Ale nic straconego – tę orientację słuchową da się w sobie wyrobić. Byle na spokojnie, bezstresowo, na początku w dawce parominutowej, nie dłuższej. Tobie powinno być łatwiej, bo masz czułe ucho na dźwięki, jak wnoszę po serwowanych dobranockach:)

                • Quackie pisze:

                  Na muzykę tak, na mówiony/ odgrywany tekst nie bardzo…

                • Lena Sadowska pisze:

                  Nie będę Cię na siłę uszczęśliwiać, Quacku:)
                  To, że ja coś lubię, nie oznacza, że muszą wszyscy:)
                  Niestety, „Wszystko się uda” T. Mana to słuchowisko i tylko w tej formie jest dostępne:)

          • Lena Sadowska pisze:

            Zerknęłam w polecany przez Ciebie „Eksperyment…” i poczytałam sobie o gżegżółce. Rzeczywiście ciekawe, więc i resztę sobie doczytam na dniach.

  18. Makówka pisze:

    Już po knuciach.

    Trochę się pokręcę i umykam.

    Dobranoc!

  19. Makówka pisze:

    A lampka?

  20. Lena Sadowska pisze:

    Też się już pożegnam:

    miłej nocki, Wyspo:)

  21. Quackie pisze:

    Dzień dobry wszem wobec.

    Tymczasem przymrozek, dachy i szyby samochodów pociągnięte białym szronem. Przydałoby się ogrzać.

    Pani Gieniu, poprosimy coś ciepłego.

    Koffie

  22. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Może dzisiaj będzie troszkę luźniej…

  23. makowka9 pisze:

    Pochmurne dzień dobry!

  24. Makówka pisze:

    Z nieba pada takie paskudztwo pośrednie między deszczem a śniegiem.
    A ja akurat dziś mam zaplanowane różne „wyjścia”, więc żadne tam kapciuszki i herbatka.

  25. Lena Sadowska pisze:

    Powędrowne dzień dobry, Wyspo:)

    Dzisiejszy świat niczym na starej fotografii – sepiowy:)

  26. Lena Sadowska pisze:

    Ok. Póki co jestem udomowiona, więc zajmę się jakimś maleńkim koralikowaniem, zerkając od czasu do czasu na Wyspę, jak na gościnnego gospodarza (pięterka) przystało:)

  27. Makówka pisze:

    No i umknęłam…do popotem

  28. Quackie pisze:

    Dzień dobry po pracy, chwilkę przed przerwą przysiądę na Wyspie.

  29. Quackie pisze:

    A teraz już na przerwę.

  30. Lena Sadowska pisze:

    A my teraz już na spacer:)

  31. Tetryk56 pisze:

    No to już mam luźniej! Pleasure

  32. Lena Sadowska pisze:

    Zasiąpane dobry wieczór, Wyspo:)

    Na spacerku skrzypiście, szemrzyście i mgliście czyli – iście listopadowa nocka:)

    • Quackie pisze:

      Ależsz ten szpaczerek insztrumentaczyjnogłoszkowy!

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Szczrasznieszsz…

        • Lena Sadowska pisze:

          Przypomniałam sobie, jak kiedyś pod przysklepowym parasolem przyuważyłamm brodatego faceta z wielką lubością sączącego coś ze szklanki. Kiedy opróżnił ją, sięgnął pod stolik ze słowami:
          -Jakiegoż dobregosz napojusz matkasz kupiłasz…
          🙂
          Zdarzenie z okolic Białowieży.

          • Quackie pisze:

            A to jakiś wpływ, hm, litewskiego? Bo przecież nie węgierskiego 😉 A może facecje? Idiosynkrazja?

            • Lena Sadowska pisze:

              Nie znałam człowieka, więc trudno mi rozprawiać o stanie jego umysłu, ale z tym -sz w wygłosie często spotykałam się w tamtym rejonie (idźżesz do diabłaż, weźżesz kurtkęż, itd.):)

              • Quackie pisze:

                Ciekawe, jak się spotkam z jakimś dialektologiem, to spróbuję podpytać (chociaż prędko to pewnie nie nastąpi).

          • Tetryk56 pisze:

            W dzieciństwie bawiliśmy się w „szyfrowanie” mowy, tj. zniekształcanie tekstu poprzez dodawanie”ś” po każdej sylabie, co pozwalało wypowiadać obscena, np. „tyś duśpaś wośłośwaś”!

  33. Quackie pisze:

    Uf, jestem. Dzisiaj nic nie dokucza, organizm chyba się przystosował.

  34. makowka9 pisze:

    Dobranoc!

  35. Lena Sadowska pisze:

    Dobranoc, Wyspo:)

  36. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  37. Makówka pisze:

    Śnieg pada, znowu nie spałam.
    To może dziś ja zawołam Gienię?

    Koffie

    • Quackie pisze:

      Tutaj chyba nie będzie padał śnieg. Najwyżej deszcz.

      Z przyjemnością skorzystam z barku Gieni, poproszę banana jak zwykle i te moje „witaminki” Pleasure

    • Lena Sadowska pisze:

      Gienia zaserwowała warzywnego fikołka, na zimno, w wysokiej szklanicy:)

      Dzień dobry, Maczku i Quacku:)

  38. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Na zmianę śnieg z mżymżawką – tylko śniadanie poprawia nastrój 🙂

  39. Lena Sadowska pisze:

    Międzywędrówkowe dzień dobry, Wyspo:)

    Wczoraj przez chwilę sypał śnieg, ale chyba coś go spłoszyło, bo przestał i zniknął. Dookół mlaska, mam nadzieję, dezaprobująco dla śniegowego niezdecydowania, więc liczę, że pod presją śnieg wreszcie się odważy i wróci na dobre:)

  40. Tetryk56 pisze:

    Już jestem w domu. Znacznie milej niż na zewnątrz…

  41. Quackie pisze:

    Dzień dobry, na dzisiaj po pracy, wszystko idzie zgodnie z planem.

    Co do posiłków jeszcze – odkryłem takie ćwierćkilogramowe paczuszki od Bonduelle, sprzedawane jako „Good Food” – niskokaloryczne posiłki na bazie kaszy i/lub soczewicy, z gotowanymi warzywami, można jeść na zimno, można sobie podgrzać w mikrofali – świetna sprawa, korzystam na diecie.

    I wcale jeszcze nie na przerwę, pewnie tak za godzinkę dopiero.

  42. Lena Sadowska pisze:

    Skoro Maczek ma w perspektywie żurkową poprawę nastroju, Tetryk się domowo omila, a Quackowi ulżyło, mogę spokojnie wybyć na spacer:)

  43. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Ha!
    Sypie śnieg jak w ruskiej baśni…
    🙂

  44. Quackie pisze:

    Jestem późno, już po lampce, ale jestem. Czyli pewnie na krótko.

  45. Lena Sadowska pisze:

    Tydzień mam wyjątkowo wczesno-poranny, więc też za chwilę umknę.

    A pożegnam się nietypowo, bo moim własnym wierszydełkiem – kołysanką, którą napisałam kiedyś Smarkactwu:):

    po cichutku po cichutku…

    sypie śnieg jak w ruskiej baśni
    sople dzwonią przy końskiej uprzęży
    a ty zaśnij maleńki zaśnij
    niech sny ci rozświetla dobry księżyc

    po cichutku powolutku
    żeby nie obudzić smutków
    powolutku pomalutku

    trzepią srebrzyście niebieskie poduchy
    aniołowie w dzieciństwie wezwani
    szepcą maleńki sekrety do ucha
    aniołowie w dzieciństwie spotkani

    po cichutku powolutku
    żeby nie obudzić smutków
    powolutku pomalutku

    sypie śnieg jak w ruskiej baśni
    szklany kielich na szybie zamarza
    a ty zaśnij maleńki zaśnij
    niech sny ci rozświetla dobra gwiazda

    po cichutku po cichutku…

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  46. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

  47. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Śnieg od Leny doleciał już do nas. Prawie biało 🙂

  48. Quackie pisze:

    Hmmrrmrbry.

    Sąsiedzi z góry, młodzi ludzie zrobili w środku nocy dziką awanturę, włącznie z tym, że musieliśmy wezwać policję. Już wkrótce ex-sąsiedzi (ale nie przez tę awanturę, planowali wyprowadzkę od jakiegoś czasu).

    W każdym razie efekt jest taki, że musiałem złapać trochę więcej snu i dopiero teraz jestem przy komputerze.

    I mogę poprosić panią G.

    Koffie

  49. makowka9 pisze:

    Zimowe i wyspane (wreszcie!) dzień dobry!

  50. makowka9 pisze:

    Zima jeszcze jest.
    Biało.

  51. Quackie pisze:

    No to po pracy, w poniedziałek ostatnia część etapu I.
    Od wtorku krótki, mam nadzieję, etap III jednego z poprzednich zleceń.
    A potem jeszcze etap II bieżącego zlecenia.
    A potem następne.

    A teraz już na przerwę.

    • Tetryk56 pisze:

      Przeciętny kolarz zwariowałby w takiej sytuacji…

      • Quackie pisze:

        A co, oni jeżdżą tylko po kolei? Wink

        • Tetryk56 pisze:

          Etapy wyścigów kolarskich zazwyczaj były po kolei Wink
          Ech, gdzie te czasy, kiedy z zapartym tchem śledziło się zmagania „cudownych dzieci dwóch pedałów”…

          • Quackie pisze:

            Był taki moment, że co włączyłem Eurosport, to akurat leciał wyścig kolarski. Nawet jak liczyłem na tenisa albo biathlon. Tzn. chodzi mi o to, że możliwości są, tylko jakby (moje) zainteresowanie zmieniło przedmiot.

  52. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo pośpieszne dzień dobry, Wyspo:)

    Ło matko! jaki pracusiowy dzień. Jak rano (ok. szóstej) wybyłam, to dopiero jestem. Na drugą chwilę. Jeszcze spacer i już będę domowa. Może nawet krótszy niż zazwyczaj, bo w perspektywie pieczenie klopsa, com go wczoraj przygotowała i zostawiła na noc, żeby się doprawił;)

  53. Lena Sadowska pisze:

    Ok. Przywitałam się, to frunę na ten odprężający (mam nadzieję) spacerek:)

  54. Makówka pisze:

    Melduję, że jestem i już będę.
    Zimowy spacer, apteka, zakupy.
    Teraz piję herbatę po obiedzie i gotuję zupę na jutro.

  55. Quackie pisze:

    I po rowerze.

    Ale coś czuję, że po wczorajszej nocy dzisiaj długo nie posiedzę. Jednak te półtorej godziny snu wyrwane ze środka się czuje Worry

  56. Lena Sadowska pisze:

    Mrozikowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Niedużo wcześniej się udało, bo Psiuł powiedział, że skoro dzienny spacerek był taki krótki, to na wieczornym chce się wyhasać.
    Uznałam, że argument mocny i prawie (w 90%) uległam;)

    • Tetryk56 pisze:

      E no, stanowcza byłaś! Overjoy

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂
        Może i bym była bardziej konsekwentna, ale te świerki w gronostajowych salopkach takie urocze:)

        Za to dziś sąsiedzi będą mieli klopsowe sny;)

        Dobry wieczór, Tetryku:)

        • Tetryk56 pisze:

          Ładny klops! – jak mawiał mój wujek w obliczu kłopotów…
          Dobry i smakowity wieczór, Leno! Przypuszczam, że wobec klopsów Psiółka nabierze jeszcze większej ochoty do dyskusji (np. o prawach zwierzaka…).

          • Lena Sadowska pisze:

            Twój też jest smakowity?
            Byłam tak wygłodniała po całym dniu, że zwykła kajzerka z twarożkiem smakowała mi jak wytworny obiad u Ritza;)

          • Lena Sadowska pisze:

            A co do Psiułki, to ona jest tak łakoma, że nawet zwykłe jabłko prowokuje ją do dyskusji. A co dopiero klops.
            Tylko oliwek nie lubi…;)

    • Quackie pisze:

      Tak, po zdjęciach świątecznych widać, że bardzo wymowna Psiulka to jest. To i mogła dyskutować nt. długości spaceru.

      Dobry wieczór!

      • Lena Sadowska pisze:

        Jakbyś cały dzień nie miał do kogo otworzyć ust (czy ja opowiadałam o „poznałam go po twarzy”?), to też by Ci się nie zamykały, gdy już ktoś się pojawił na horyzoncie;) Nie zamykały choćby na temat długości spaceru:)

        Dobry wieczór, Quacku:)

  57. Makówka pisze:

    Poczytałam Wasze klopsowo -twarzowe rozmowy i uśmiawszy się umykam do takich durnych robótek jak to przed wycieczką.
    A nogi jeszcze bolą po dzisiejszym spacerku…

  58. Quackie pisze:

    Kochani, odpadam. Jutro proszę się mnie nie spodziewać zbyt wcześnie.

    Na 14.00 jedziemy do bratanicy małżonki na urodziny młodszego berbecia. Poza tym nie przewiduję dłuższych wyjść/ wyjazdów w ten weekend.

    Dobranoc!

  59. Makówka pisze:

    Dobranoc!

  60. Lena Sadowska pisze:

    Klops upieczony, kuchnia sprzątnięta, pora zatem na poodpoczywanie:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  61. makowka9 pisze:

    Witam już z autobusu!
    Piękna zima.

  62. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    Dzisiaj – poniekąd – powtórka z rozrywki. O piątej obudził nas domofon – to do tych sąsiadów, co wczoraj urządzili awanturę, dobijała się dwójka gości. Pijanych. Ale jeszcze potem pospaliśmy i ostatecznie nawet jestem dość wyspany.

    To ja poproszę tę panią.

    Kelnereczka

    • Lena Sadowska pisze:

      To przykre, ale najważniejsze, że przerwę w odpoczynku udało się nadrobić:)

      Od zwiewnej pani – lekkie śmiadanko – rogalik z ciasta francuskiego z nadzieniem różanym i kakao z buziaczkiem:)

      Witaj, Quacku:)

  63. Quackie pisze:

    A ja wybywam, będę późnym popłudniem/ wczesnym wieczorem.

  64. Lena Sadowska pisze:

    Pośnieżone dzień dobry, Wyspo:)

    Poranek upłynął mi całkiem miło – bez pośpiechu, przy herbacie i cukierku oraz zabawnych rozmówkach:)

    • Tetryk56 pisze:

      Mój dość standardowo: zakupy, śniadanie, lektury, obiad…

      • Lena Sadowska pisze:

        Każdy odpoczywa, jak lubi:)
        Teraz utonęłam w nowym opowiadanku:)
        Warunki sprzyjające, bo po porannym zaokiennym ożywieniu nastała cisza. Tylko wiatr harcuje między nagimi konarami, ale to nie tylko mi nie przeszkadza, ale nawet – działa inspirująco:)

  65. Makówka pisze:

    Wracam do domu…

    • Lena Sadowska pisze:

      🙂

    • Tetryk56 pisze:

      Najwyższy czas, bo już ciemno…

      • makowka9 pisze:

        Byłabym dużo wcześniej, gdyby nie to, że wlokłam się tak wolno (było pod górę), że uciekł mi autobus aglomeracyjny sprzed nosa.
        Następny był za ponad godzinę. W końcu pojechaliśmy busem (w cztery osoby nie zdążyliśmy), ale dalszy dojazd był z paroma przesiadkami, czekaniem na przystankach itd).
        Jestem w domu i już będę.

        • Lena Sadowska pisze:

          Jak czytam, nie obyło się bez perypetii, więc fajnie, że bezpiecznie dotarłaś:)

          • makowka9 pisze:

            Ja dotarłam bezpiecznie. Natomiast koleżanka niefortunnie upadła na rękę i skończyło się na szynie gipsowej (są jakieś pęknięcia kości).
            Na równej drodze, bo byliśmy tylko w OPN.
            Aż zaczynam się bać jutrzejszej wycieczki

            • Quackie pisze:

              To może, ee, jakaś łatwiejsza trasa na jutro?

              • Makówka pisze:

                Nie mam wpływu na trasę. Dostaję informację o godzinie zbiórki i proponowanej trasie oraz przewidywanym koszcie za autokar.
                Mogę się zgłosić albo nie. Jak już się zgłosiłam to (pomijając ważne powody) nie wypada ot tak sobie nie pojechać, gdyż organizator płaci za wynajęty autokar na daną trasę. Gdy będzie zbyt wiele wolnych miejsc na innych wypadnie większy koszt.

                • Quackie pisze:

                  Aha. No to bezpiecznej drogi.

                  Na Kaszuby też przyszedł śnieg, jak pisałem niżej, tylko w Gdyni nie ma.

                • Tetryk56 pisze:

                  A może czasem warto odpocząć?

                • Makówka pisze:

                  Chyba tak, bo mój organizm woła, że chce odpocząć. Ale dla duszy to jedyna ucieczka przed depresją i czarnymi myślami.
                  Jak to pogodzić?

                • Tetryk56 pisze:

                  Snem? Jasnym i radosnym?

                • Makówka pisze:

                  Taż przecież od iluś tam tygodni mam problemy ze spaniem, a jak już śpię mam dręczące, mało przyjemne sny.

  66. Quackie pisze:

    Wróciliśmy, było całkiem przyjemnie, ale wracaliśmy w padającym śniegu – i do nas wróciła zima. Dobrze, że żadne z nas nie prowadziło, tylko bratanek małżonki, który jest b. spokojnym kierowcą.

    A teraz na przerwę.

    Ale jest i dobra strona tej sytuacji: dzisiaj mam dzień przerwy od kręcenia, więc po przerwie już nie idę na rower.

  67. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Sobotnio chyba wszyscy balują:)

    • Makówka pisze:

      Ależ skąd!

    • Quackie pisze:

      Nie-e. Przyjęcie zostawiliśmy za sobą, teraz już święty spokój w domku.

    • Tetryk56 pisze:

      Najbliżej balowania byłaś chyba ty, tańcując po lesie z Psiułką! Wink

    • Lena Sadowska pisze:

      Miło to słyszeć, bo czułam się już dziś nieco osamotniona na wyludnionej Wyspie:)

      • Tetryk56 pisze:

        To takie sprzężenie zwrotne: nikt się nie odzywa, to po co będę coś pisał w pustkę…

        • Makówka pisze:

          Ja dziś wiele razy zaglądałam i …
          A teraz chyba za chwilę umknę…

        • Lena Sadowska pisze:

          Pewnie trochę tak:)

          Ja zazwyczaj się odzywam, gdy już zaglądam:)
          Dziś trochę popisywałam, ale parę razy zerknęłam w przerwach i nawet chyba zostawiłam ślad:)

        • Lena Sadowska pisze:

          Ale wiesz, Tetryku, przyznaję się bez bicia, że ja dość niecierpliwa jestem, więc kiedy po paru minutach zaglądam ponownie i nie ma odzewu na moje słowa, to znikam na dłużej:)
          A jak po „dłużej” dalej nikt się nie odzywa, to też milczę, bo siebie mam non stop i nie muszę pisać tego, czym chcę się podzielić;)

          • Quackie pisze:

            Ja zaś się nie odzywam, jak nie mam nic mądrego, pozytywnego, czy przynajmniej informacyjnego (nt. przewidywanej bytności na Wyspie, stanu spraw tutaj wpływającego na moje samopoczucie etc.) do powiedzenia. No, napisania.

            • Lena Sadowska pisze:

              Nie mówię, że trzeba klepać byle co dla samego klepania:)
              Jasne też, że każdy ma swoje sprawy i nie zawsze jest w stanie prowadzić rozwlekłe dysputy.
              Sama pojawiam się w tygodniu po dwunastej, bo dnia nie rozpoczynam od włączania laptopa, a z komórki pisać nie lubię.
              Zauważam tylko, że nawet przy najlepszych chęciach rozmowa z samym sobą staje się jednak prędzej czy później – nużąca:)

          • Tetryk56 pisze:

            Chyba musi my wprowadzić zwyczaj odbijania karty wstępu, jak w korporacjach… Overjoy

            • Lena Sadowska pisze:

              Pomysł nie jest zły, ale na początek może wystarczyłoby banalne: „Hop! Hop! Jest tu kto?” 😉

            • Quackie pisze:

              Może nie? Worry Pracowałem kiedyś w pewnym wydawnictwie, które miało zapędy korporacyjne, w związku z czym wprowadziło karty i czujniki przy każdych drzwiach. Każdych. Firma mogła monitorować nie tylko wyjścia na zewnątrz i przerwy na papierosa, ale także wyjścia do toalety (a co, jeżeli ktoś dostał za przeproszeniem rozwolnienia?) i w ogóle ruch pracowników wszędzie. Doceniam doświadczenie, jakie mi to dało, ale wolałbym nie powtarzać.

  68. Tetryk56 pisze:

    Trafiłem na ciekawy tekścik Marka Twaina. Reflektujecie na pięterko? Czy Quackie coś szykuje?

  69. Makówka pisze:

    Dobrej nocy!

  70. Lena Sadowska pisze:

    Wybaczcie, ale też się już pożegnam i może wrócę jeszcze na chwilę do swojego opowiadanka:)

    Dobrej nocki, Wyspo:)

  71. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim, także umykam!

  72. makowka9 pisze:

    Witam!

  73. Makówka pisze:

    Wy śpicie,a ja jadę i jadę.

  74. Makówka pisze:

    Szczawnica teraz

  75. Makówka pisze:

    Szczawnica,wysiadamy

  76. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nieco wyspany i odświeżony, biorę się za montowanie pięterka.

  77. Quackie pisze:

    Niewielka przerwa z tej strony…

  78. Lena Sadowska pisze:

    Wczesne i pośpieszne dzień dobry, Wyspo:)

    Dziś dzionek nieoczekiwanie rodzinny, więc pewnie mniej mnie będzie na Wyspie:)

  79. Lena Sadowska pisze:

    A teraz zmykam:)

  80. Tetryk56 pisze:

    Zapraszam na wyborcze perypetie Marka Twaina!

  81. Lena Sadowska pisze:

    Wcześniej nie miałam do tego głowy, więc teraz dziękuję wszystkim za miłe przyjęcie mojej baśniowej pisaniny:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)