« Ubakit Wybudujemy wieżę »

Mark Twain: Jak kandydowałem na gubernatora

Przed kilkoma miesiącami wysunięto moją kandydaturę na gubernatora stanu New York z listy niezależnych. Moimi kontrkandydatami byli pp. John T. Smith oraz Blank J. Blank.

Wiedziałem, że posiadam niewątpliwą przewagę nad tymi panami w postaci dobrej reputacji.

Wystarczyło spojrzeć na gazety, aby dowiedzieć się, że jeśli panowie ci cieszyli się kiedyś dobrą opinią, to czasy te minęły już bezpowrotnie. Nie ulegało wątpliwości, że mieli oni w ostatnich latach do czynienia z najbardziej podejrzanymi i brudnymi sprawkami. Kiedy jednak cieszyłem się w cichości ducha z mojej przewagi moralnej, to z radością tą mieszało się uczucie zażenowania, że moje nazwisko wymieniane będzie jednym tchem z nazwiskami tego typu indywiduów.

Długo zwlekałem z przyjęciem kandydatury, aż wreszcie postanowiłem napisać w tej sprawie do mojej babki. Odpowiedź jej była zarówno szybka, jak i dobitna:

„Nie popełniłeś w swym życiu niczego takiego, co mogłoby przynieść ci ujmę. Spójrz tylko na gazety, a zrozumiesz, jakimi osobnikami są panowie Smith i Blank. Zastanów się dobrze, czy chcesz poniżyć się do tego stopnia, aby rywalizować z ludźmi tego pokroju.”

Tak samo właśnie i ja myślałem! W nocy nie mogłem zmrużyć oka. Mimo wszystko jednak nie widziałem sposobu wycofania swej kandydatury. Byłem już zaangażowany i musiałem stanąć do walki.

Przeglądając przy śniadaniu dzienniki, natrafiłem na taką oto wzmiankę, która wytrąciła mnie całkiem z równowagi:

KRZYWOPRZYSIĘSTWO

Może by pan Mark Twain wytłumaczył nam dzisiaj, gdy staje jako kandydat na gubernatora przed swym narodem, jak to się stało, że w r. 1863 w miejscowości Wakawak w Kochinchinie czterdziestu czterech świadków udowodniło mu krzywoprzysięstwo, które popełnił, aby wydrzeć szmat pola bananowego z rąk nieszczęśliwej wdowy malajskiej i jej bezbronnej rodziny, dla której pole to było jedynym środkiem utrzymania.

Nie wątpimy, że p. Twain w interesie zarówno swoim, jak i ludu, o którego głos zabiega, zechce sprawę tę wyjaśnić jak najrychlej. Czy jednak to uczyni?

Myślałem, że pęknę ze zdumienia. Cóż za okrutne, straszliwe oskarżenie. Nie widziałem nigdy na oczy Kochinchiny! Nie słyszałem o żadnym Wakawaku! Nie potrafiłbym odróżnić pola bananowego od kangura! Nie wiedziałem, co począć. Byłem oszołomiony i bezradny.

Dzień minął, a ja nic nie zrobiłem w tej sprawie. Nazajutrz ta sama gazeta zamieściła króciutką notatkę:

CHARAKTERYSTYCZNE

Godzi się zauważyć, iż p. Twain zachowuje znamienne milczenie w sprawie krzywoprzysięstwa w Kochinchinie. (N. B. Przez cały czas walki wyborczej dziennik ten nie nazywał mnie inaczej, jak „Twain, ohydny krzywoprzysięzca”).

Następnie wpadła do mych rąk „Gazette”, w której przeczytałem, co następuje:

PROSIMY O ODPOWIEDŹ

Może by nowy kandydat na stanowisko gubernatora zechciał wyjaśnić nam pewną sprawę. Idzie o jego współlokatorów w Montanie, którym od czasu do czasu ginęły różne drobne, choć wartościowe drobiazgi.

Dziwnym trafem znajdywano je zawsze u p. Twaina. Współlokatorzy byli zmuszeni udzielić mu dla jego własnego dobra przyjacielskiego napomnienia, po czym dali mu niezłą nauczkę i poradzili, aby pozostawił na stałe próżnię w miejscu, w którym zwykł był przebywać w obozie. Czekamy na wyjaśnienia p. Twaina w tej sprawie.

Czy można było zdobyć się na większą złośliwość? Nigdy w życiu nie byłem w Montanie. („Gazette” nie nazywała mnie odtąd inaczej, jak „Twain, złodziej z Montany”).

Brałem teraz do rąk dzienniki tak ostrożnie, jak człowiek, który podnosi kołdrę, spodziewając się znaleźć w łóżku żmiję.

W parę dni później znalazłem znów taki oto artykulik:

KŁAMSTWO PRZYGWOŻDŻONE

Złożone pod przysięgą zeznania pp. Michela O’Flanagana, esq. z Five Points oraz Snub Rafferty i Catty Mulligana z Water Street jednogłośnie dowodzą, iż fałszywe oświadczenie p. Marka Twaina na temat dziadka naszego kandydata pozbawione jest wszelkiego pokrycia w rzeczywistości. P. Twain ośmielił się mianowicie stwierdzić, iż zmarły dziadek powszechnie szanowanego p. Blanka J. Blanka powieszony został za rabunek uliczny, co jest ohydnym i ordynarnym łgarstwem. Jest rzeczą odrażającą, iż dla doraźnych celów politycznych nie daje się spokoju ludziom nawet w grobach, obrzucając błotem ich czcigodne nazwiska. Kiedy pomyślimy o tym, jak wielce boleć muszą podobne zniewagi rodzinę i przyjaciół nieodżałowanego nieboszczyka, nie możemy oprzeć się chęci zaapelowania do szanownych wyborców, aby udzielili nauczki zdziczałemu oszczercy. Ale nie!

Pozostawmy go raczej na pastwę wyrzutów sumienia (chociaż jeśliby szlachetniejsi spośród czytelników zadali kłamcy obrażenia cielesne, nie ulega wątpliwości, że nie znalazłby się sąd, który potępiłby ich za ten wzniosły uczynek).

Misterne ostatnie zdanie tego artykułu wywarło taki skutek, że „najszlachetniejsi spośród czytelników”, opanowani szlachetnym oburzeniem, wyrzucili mnie w nocy z mojego własnego mieszkania, łamiąc meble i okna oraz unosząc ze sobą to wszystko, co byli w stanie unieść. A jednak gotów jestem przysiąc na wszystkie świętości, że nigdy nie obraziłem pamięci dziadka p. Blanka. Więcej jeszcze, nie słyszałem o nim aż do chwili ukazania się wspomnianego artykułu. (Nawiasem mówiąc, dziennik ten nazywał mnie odtąd „Twain, profanator zwłok”).

Następna wzmianka, która przykuła moją uwagę, brzmiała następująco:

ŁADNY KANDYDAT

Mark Twain, który miał wczoraj wygłosić mowę na wiecu niezależnych, nie przybył wcale na wiec.

Lekarz jego doniósł telegraficznie, że p. Twain ma nogę złamaną w dwóch miejscach. Pacjent cierpi okropnie — itd. itd. i całe mnóstwo podobnych bredni. Niezależni wzięli to za dobrą monetę, teraz zaś udają, że nie wiedzą nic o prawdziwej przyczynie nieobecności tego indywiduum, które w swym zaślepieniu wybrali na kandydata. A przecież widziano wczoraj wieczorem, jak jakiś pijany osobnik zmierzał do mieszkania p. Twaina w stanie zupełnego zamroczenia. Jest obowiązkiem niezależnych dostarczyć nam dowodów, iż osobnik ten nie był p. Markiem Twainem. Nareszcie mamy ich w ręku! W tej sprawie nie ma miejsca na żadne kruczki i wybiegi! Lud zadaje im z całą mocą i naciskiem pytanie: „Kim był ten pijak?”

Było to fantastyczne, całkiem fantastyczne, że właśnie moje nazwisko zamieszane było w podobną sprawę. Przeszło trzy lata minęły już od chwili, kiedy miałem w ustach ostatnią kroplę alkoholu. (Już od następnego numeru dziennik ów nazywał mnie stale: „Pan Delirium Tremens Twain”).

W tym samym czasie zaczęły do mnie napływać w wielkiej ilości listy anonimowe. Treść ich była zawsze niemal jednakowa: Jak to było z tą kobietą, którą pan pobił, kiedy prosiła o jałmużnę? Poi Pry.

Albo: Popełnił pan szereg łajdactw, o czym nie wie nikt prócz mnie. Radziłbym więc panu przesłać mi odwrotnie kilka dolarów, gdyż inaczej zrobię z tego użytek w gazetach. Handy Andy.

To chyba wystarczy. Mógłbym cytować więcej, gdybym chciał zmęczyć czytelnika.

Wkrótce potem centralny organ republikański zarzucił mi przekupstwo na wielką skalę, zaś centralny organ demokratyczny przytoczył „fakty” świadczące, iż usiłowałem zyskać bezkarność w pewnych sprawkach za pomocą szantażu. Z tej racji zyskałem dwa nowe przydomki: „Twain, brudny łapownik” i „Twain, podły szantażysta”.

Odtąd domagano się ode mnie odpowiedzi ze wszystkich stron i z taką natarczywością, że nie tylko redaktorzy, ale również i przywódcy mego stronnictwa orzekli, iż dalsze milczenie z mej strony stanie się moją zgubą polityczną.

Na domiar złego nazajutrz ukazał się w jednym z dzienników następujący artykuł:

PRZYJRZYJCIE MU SIĘ DOBRZE!

Kandydat niezależnych wciąż jeszcze milczy. Robi to dlatego, że nie ma dość odwagi, aby zabrać głos.

Wszystkie oskarżenia przeciwko niemu są w pełni umotywowane, zaś swym milczeniem potwierdza on jeszcze stokrotnie ich słuszność. Niezależni, przyjrzyjcie się swojemu kandydatowi! Spójrzcie na ohydnego krzywoprzysięzcę, złodzieja z Montany, profanatora zwłok! Podziwiajcie tego deliryka, brudnego łapownika, podłego szantażystę! Zastanówcie się i powiedzcie, czy możecie złożyć wasze głosy na człowieka obciążonego tak wstrętnymi zbrodniami, który nie posiada nawet dość odwagi, aby pisnąć słówko w swojej obronie!

Nie, dłużej nie mogłem milczeć. Zanim jednak przygotowałem „odpowiedź” na tę potworną ilość zarzutów, jeden z dzienników zarzucił mi, że spaliłem dom wariatów li tylko dlatego, że przesłaniał mi widok z mojego okna. To wprawiło mnie w jakiś niesamowity lęk.

Zaraz potem przeczytałem zarzut, iż otrułem mego wujaszka, pragnąc zawładnąć jego majątkiem — zarzut połączony z żądaniem ekshumacji zwłok. Omalże nie zwariowałem!

Następnie oskarżono mnie, że będąc dyrektorem przytułku, używałem do najcięższych robót zniedołężniałych i bezzębnych staruszków. Zacząłem poważnie się wahać, czy nie wycofać się z tej całej awantury. Na koniec jednak, jako ukoronowanie wszelkich oszczerstw rzucanych na mnie przez przeciwników politycznych, nastąpiło zwołanie całej chmary dzieciaków różnej wielkości i maści i nakazanie im, by wołały w czasie mego przemówienia na wiecu: „Tatuś, tatuś!”

Dałem za wygraną. Uległem. Nie dorosłem widać do wysokiego stanowiska gubernatora stanu New York. Wycofałem moją kandydaturę, przy czym tak podpisałem się na mym liście:

„Z szacunkiem Mark Twain niegdyś porządny człowiek, dziś ohydny krzywoprzysięzca, złodziej z Montany, profanator zwłok, deliryk, brudny łapownik, podły szantażysta itp.”

211 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Mark Twain napisał to opowiadanie pod koniec XIX wieku. Czy nie uważacie, że brzmi zaskakująco współcześnie?

  2. Quackie pisze:

    Dzień dobry na nowym piętrze.

    Ależ przepiękna eskalacja obrzucania błotem!

    Już nie pamiętam, gdzie to czytałem (albo słyszałem): „Obrzucaj błotem, zawsze coś przylgnie”. I to się niestety sprawdza.

    A z drugiej strony media potrafią również obrażać bezinteresownie (tzn. niekoniecznie poduszczane do tego przez przeciwników politycznych obrażanego), dla większej oglądalności/ sprzedaży/ klikalności.

    Jest to jeden z powodów (poza zasadniczym, którym w moim przypadku jest lenistwo), dla których nie zamierzam kandydować na żaden urząd obieralny. Nie żebym w ogóle miał takie perspektywy.

    • krzysztof z Gdańska pisze:

      Dzień dobry

      Jestem wieloletnim pełnicielem urzędu obieralnego (przewodniczący rady dzielnicy) i w moim przypadku sprawa wygląda nieco inaczej.

      Nikt nie pcha się na funkcję w RDZ (jest to generalnie praca społeczna) i przed każdymi wyborami musimy chodzić po znajomych z prośbą, żeby chociaż zechcieli zgłosić swoją kandydaturę, bo bez nich Rada nie powstanie (minimum 16 kandydatów na 15 miejsc w Radzie).
      Potem następują wybory, po których nie ma innych kandydatów niż ja na funkcję przewodniczącego rady.
      Pomimo tego, że nie ma chętnych do pełnienia w/w funkcji, spotkałem się niejednokrotnie z zawiścią lub oczekiwaniami, że będę robił wszystko za wszystkich (sprzątanie za sprzątaczki, pilnowanie porządku za policję, usuwanie samochodów za straż miejską itp.). Tired
      Z reguły radzę wszystkim zawistnikom lub malkontentom, żeby w najbliższych wyborach SAMI stanęli w szranki dodając, że jak znajdzie się ktoś lepszy Z PRZYJEMNOŚCIĄ oddam mu swój urząd… Wink
      Niestety od 20 lat nikt taki się nie zjawił Happy-Grin
      Przed każdymi wyborami obiecuję, że już nigdy więcej, ale potem się łamię i kandyduję, bo szkoda zaprzepaścić tego co się już udało zrobić (mało, ale cieszy) Wink1

      • Tetryk56 pisze:

        Niestety jest to sytuacja typowa — myślę o „bezkosztowych zawistnikach i krytykach”. W swoich doświadczeniach zawsze się z tym spotykałem, i nadal spotykam.
        Imponuje mi twoja wytrwałość! 🙂

      • Quackie pisze:

        Och, znam tę sytuację, nie taką samą na szczęście, ale podobną, ale nie mogę powiedzieć, skąd Pondering

  3. Quackie pisze:

    (Jakby co, to ja cały czas jestem, tylko robię parę innych rzeczy).

  4. Quackie pisze:

    A może panu Twainowi w ogóle nie chciało się kandydować, tylko potrzebował pretekstu, żeby móc się z godnością(?) wycofać, i zaczął anonimowo sam rozpuszczać takie wieści na swój temat? Wink

  5. Quackie pisze:

    Ponieważ jestem słomianym wdowcem, to dzisiaj przerwy nie było, zaraz idę na rower i wracam po, a dobranockę wrzucę jeszcze piętro niżej.

    PS. Powieść mam przeczytaną i recenzję gotową, jak tu przybędzie komentarzy, mogę wrzucić 😀 oczywiście nie tak zaraz, biorąc pod uwagę, że tu jeszcze jest ich jednocyfrowa liczba.

  6. makowka9 pisze:

    Melduję, że jestem śpiąca, zmarznięta, piekielnie zmęczona.

    Postaram się przeczytać nowe pięterko jeszcze dziś, ale nie wiem, czy dam radę.

    Dodatkowo od wczoraj męczą mnie jakieś dolegliwości żołądkowe i …sraczka.

    • Quackie pisze:

      Ale dotarłaś na zamierzony szczyt, widziałem Happy-Grin

      • makowka9 pisze:

        Tych szczytów było dziś więcej. Dlatego to była tak męcząca wycieczka, bo cały czas było góra-dół. Momentami stromo, momentami ostro w dół, momentami ślisko, momentami w śniegu po kolana.
        No i momentami ból brzucha powodował zastanawianie się, czy nie schodzić w dół rezygnując z wycieczki, ogniska itd.

        • Quackie pisze:

          Uhm. To dobrze, że już jesteś w domu. Jednak co cywilizacja, to cywilizacja.

          I przyłączam się do Mistrza Tetryka – może czasem warto odpuścić?

  7. Tetryk56 pisze:

    Lampkę zapaliłem poniżej, choć jeszcze nie idę spać…

  8. makowka9 pisze:

    Wybaczcie, Tetryku wybacz nie jestem w stanie czytać tak, abym wiedziała co czytam. Zrobię to jutro.
    Dobranoc.

  9. Quackie pisze:

    Kochani, umykam! Do jutra! Do dzisiaj? Do branoc!

  10. Tetryk56 pisze:

    Też umykam. Dobrej nocy!

  11. makowka9 pisze:

    Witajcie!

  12. Quackie pisze:

    Dzień dobry, za oknem wciąż pochmurno.

    Czas na panią G.

    Koffie

  13. makowka9 pisze:

    Pochmurno,deszczowo.
    Pogrzeb koleżanki z KODu.

  14. krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Czytałem kiedyś to opowiadanie i miałem wrażenie, że to jakaś zabawna ciekawostka z dalekiej Ameryki…
    Minęło od tamtych czasów wiele lat i dziś już mnie to opowiadanie nie bawi Disapproval
    Po roku 2019 uważam, że Mark Twain zbyt delikatnie potraktował temat bo podobne oszczerstwa mogą nawet zabić. Wystarczy, że padną na podatny grunt…

    • Tetryk56 pisze:

      Sądzę, że MT celowo przerysowywał sam mechanizm działania hejtu, nie skupiając się na jego skutkach — wzmianka o pobiciu i obrabowaniu jest ledwie zaznaczona…

  15. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dopiero teraz, bo rano byłem na pogrzebie.

  16. Makówka pisze:

    Teraz przeczytałam w całości i jedyne co poczułam to wielki smutek, przygnębienie, że tak bardzo opowiadanie jest aktualne.
    Dzisiejszy pogrzeb, pretensje księdza (lub kościelnego?) chyba to wrażenie spotęgowały.
    Czy należy się pocieszać faktem, że hejt jest wpisany w naturę ludzką, tylko (chyba?) dawniej się tak nie nazywał?
    Dziękuję Tetryku za taki wpis, dziękuję za otwarcie dyskusji o sprawach trudnych, ale bardzo ważnych.

  17. Makówka pisze:

    Melduję, że jestem. Tak jak kiedyś proponowaliśmy.
    I jak to miało być?
    Hop, hop, jest tu kto?

    • Tetryk56 pisze:

      Jestem 🙂

      • Makówka pisze:

        Brawo, ja też no i?

        • Quackie pisze:

          Dołączam do Szanownych Państwa 🙂 właśnie skończyłem pracę, na dzisiaj i w ogóle I etap bieżącego zlecenia.

          Poza tym niewielkie zakupy załatwione, takoż równie niewielkie doglądanie fachowców.

          Przerwy nie ma, zostaję na Wyspie.

          Jak zdrowie i samopoczucie, Makówko? (Bo te dwie rzeczy niekoniecznie muszą iść w parze).

          • Makówka pisze:

            Dziękuję za pytanie Q.

            THANK-YOU

            Rano ledwo się zwlokłam, z pogrzebu wróciłam wykończona psychicznie i fizycznie, walczyłam z sobą, aby nie pójść spać i jakoś dotrwać do wieczora.

            Przed chwilą malutka rodzinna ostra wymiana poglądów wydzieloną adrenaliną spowodowała, że senność ustąpiła.

            Nogi zaległy na wersalce i trochę odpoczęły.

            Samopoczucie psychiczne kiepskawe. No dobra, Wam się przyznam to ja jestem coraz bardziej wybuchowa i niecierpliwa albo zrezygnowana na przemian.A domowi panowie są tacy jak zawsze, to mnie nerwy puszczają.

            • Tetryk56 pisze:

              Ja nie walczyłem, po obiedzie przespałem się nieco…

            • Quackie pisze:

              Och, te rodzinne wymiany poglądów.

              Tutaj jakoś spokojnie. Nie śmiem zgadywać, czy to ma związek ze słomianym wdowieństwem Wink

              Wybuchowość i niecierpliwość mogą – nie muszą – mieć związek z brakiem światła i niedoborem witaminy D. Tak mi przynajmniej mówiono.

              • Makówka pisze:

                Q! Lepiej nie zgaduj, bo dojdziesz do NIEWŁAŚCIWYCH wniosków.

                U mnie ma związek z ogólną sytuacją, która mnie przerasta i z faktem, że moje szczątki mózgu już nic nie pamiętają, nie potrafią myśleć..itd.

                Pogoda niewątpliwie sprzyja. Brakuje TooHot! (może nie zaraz upału, ale nie ma właściwej zazulki)

  18. Quackie pisze:

    To może ja teraz pójdę popedałować, a wrócę na dobranockę, skoro i tak nie ma przerwy.

  19. Makówka pisze:

    Czy ktoś widział Lenę ostatnio na Wyspie?

    • Tetryk56 pisze:

      Lena albo mocno zajęta rodziną, albo ma kłopoty z internetem. Na swój brulion wrzuciła krótki wiersz, ale nie odpowiedziała na żaden komentarz, a tu się też od soboty nie odzywa.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dzięki, Maczku za troskę:)
      Nie jestem w stanie znaleźć nawet krótkiej chwili, by popisać z Wami:)
      Sama nie spodziewałam się:
      a) wizyty
      b) tak intensywnego zapotrzebowania na moje towarzystwo
      😉

      Dobry wieczór:)

  20. Tetryk56 pisze:

    A ja mam wizytę kuzyna i jestem dorywczo 😉

  21. Quackie pisze:

    Kochani, a mnie dzisiaj tak morzy, że się z Wami na dzisiaj już pożegnam, życząc Tetrykowi miłej wizyty, a Makówce – poprawy na każdym froncie. Dobranoc!

  22. Makówka pisze:

    To i ja powiem dobranoc!

  23. Quackie pisze:

    Dziędobry.

    Pani Gieniu, poprosimy coś na (d)obudzenie.

    Koffie

    • Lena Sadowska pisze:

      U nas Gienia zaserwowała jajecznię. Z jakiejś niepoliczalnej liczby jajek, ale wszyscy(śmy) się najedli:)

      Dobry wieczór, Quacku:)

  24. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Normalny dzień pracy. Znaczy, wirek Wink

  25. makowka9 pisze:

    Deszczowe i odespane dzień dobry!

  26. Makówka pisze:

    A Leny dalej nie ma…

  27. Tetryk56 pisze:

    No to jadę do domu…

  28. Tetryk56 pisze:

    No to dojechałem 😉

  29. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo, bardzo, bardzo przelotne dzień dobry, Wyspo:)

    Donoszę, że żyję i że Rodzinka wyjątkowo absorbująca:)
    Poza tym dzimno, śnieżnie i wietrznie:)

  30. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Tetryku:)

    Opowiadanko gorzko-zabawne i wciąż, niestety, aktualne.
    Świetnie pokazany mechanizm pomówienia i bezradności pomawianego.
    Nie bez powodu plotkę porównuje się do hydry, jest równie żywotna i podobnie dużo krzywdy potrafi zrobić.
    A przypadek opisany przez autora pod znakiem zapytania stawia też domniemaną niemoralność kontrkandydatów:)

  31. Lena Sadowska pisze:

    A teraz zmykam:)

  32. Quackie pisze:

    Po pracy, zakładana norma wyrobiona, zakupy zrobione, cała reszta wymagana przez umowę społeczną takoż (czyli obiad dla rodziny). Czyli na przerwę teraz.

  33. Makówka pisze:

    Spadło trochę śniegu, więc Makówka po upewnieniu się, że wyciąg narciarski na Chełm kursuje (był nieczynny z powodu pogody i dopiero został uruchomiony w niedzielę) przygotowała narty, buty, kombinezon, kask, zrobiła herbatę do termosu itd.

    Między 15-16 było ratrakowanie, więc mieliśmy pojechać po obiedzie na nocne jeżdżenie. I wtedy rozpadał się deszcz, z podglądu na kamerkach wyglądało, że tam również.

    The-Incredible-Hulk

    • Tetryk56 pisze:

      A knucie? A poza tym, miałaś odpocząć.

      • Makówka pisze:

        Moje nogi dziś powiedziały, że odpoczęły.
        No i odpoczywam w domu, wrrr, wrrr. Zajęłam się więc telefonem, czyli rozmową z serwisem.
        Byli bardzo uprzejmi, przysłali maila co powinnam najpierw zrobić po otrzymaniu którego wpadłam w jeszcze większą bezsilną złość co skończyło się na opie…mojego dziecka. Ponieważ uznał, że dalsze przebywanie ze mną może być niebezpieczne wolał pojechać do sklepu, aby podbić kartę gwarancyjną.

        No tak dobrze, że dziś knucie, przestanę myśleć o konieczności wyczyszczenia telefonu i wysyłania go do Piaseczna.

        Chlip

  34. Quackie pisze:

    No to jestem po rowerze i prysznicu, czyściutki i (pozytywnie) zmęczony.

  35. Makówka pisze:

    Jestem po knuciu na Zoomie i zaraz zacznę plotki poprzez Ocean na WhatsApp

  36. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim!

  37. Makówka pisze:

    Wróciłam. Udało się nie zamoczyć.

  38. Makówka pisze:

    Dobranoc Wyspo!

  39. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Powyżej mamy przykład, że jak człowiek idzie spać, to już się nie powinien czym innym zajmować, żeby ktoś po nim nie musiał poprawiać… Wstydzik

  40. Quackie pisze:

    Dzińdybry.

    Niby poszedłem spać o przyzwoitej godzinie, a wstałem z trudem.

    Czyżby potrzebne były jakieś stymulanty?

    Poprosimy, na razie wirtualne.

    Koffie

  41. Makówka pisze:

    Dzień dobry!
    Był śnieg i już go nie ma. A przez chwilę było tak ładnie biało…

  42. Makówka pisze:

    Cisza na Wyspie…
    Więc się odmeldowywuję. Umykam na promocję książki koleżanki z KODu.

  43. Makówka pisze:

    Bardzo ciekawe było spotkanie.
    Koleżanka ma wyjątkowy dar opowiadania.Chyba przeczytam książkę tzn.nie kupiłam,ale pożyczę.

  44. Tetryk56 pisze:

    A ja wróciłem do domu po posiedzeniu RN. Za chwilkę kolacja… Pleasure

  45. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, a ja po robocie się nie odmeldowałem, gdyż od razu leciałem na nieduże spotkanie towarzyskie, na szczęście w pobliżu. I jeszcze byłem święcie pewien, że ono jest o 19.00, a okazało się, że o 18.00. Ale już jestem z powrotem i idę po dobranockę.

  46. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem, podkręcony, ale nie przekręcony.

  47. Lena Sadowska pisze:

    Antraktowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Nie wiem, co jeszcze wieczornie się wydarzy, więc się chociaż przywitam:)
    Oj! Czuję w kościach, że będzie z tego nobelon…

  48. Lena Sadowska pisze:

    Też powiem już:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  49. makowka9 pisze:

    Wszyscy poszli spać to i ja się pożegnam.
    Dobranoc!

  50. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim! A mnie bracia Q. zdalnie) odciągnęli…

  51. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Na razie w pracy, po południu jadę w świat (niedaleki) i dopiero wieczorkiem dotrę do domu…

  52. Quackie pisze:

    Mnnmbry.

    Panią Gienię serdecznie zapraszam, z wonną, parującą kawą…

    Koffie

  53. Makówka pisze:

    Pochmurne dzień dobry!

    • Tetryk56 pisze:

      Uśmiechnij się podchmurnie! Pleasure

      • Makówka pisze:

        Uśmiecham się na miłe spotkanie popołudniu/wieczorem.

        Znowu zrobiłam dwa kursy do sklepu, bo kolejny raz poszłam na zakupy bez pieniędzy i kart .

        • Quackie pisze:

          Wiesz co, u nas wisi na drzwiach wyjściowych z mieszkania (tzn. od wewnętrznej strony) kartka z listą rzeczy, które powinno się ze sobą mieć wychodząc na zakupy, na uczelnię, czy gdzieś tam jeszcze. Wisi z dawien dawna, jak jeszcze dzieci chodziły do szkoły. Goście zwykle się podśmiewają, ale to działa.

  54. Quackie pisze:

    Dzień dobry, tu też chmury i powoli ciemnawo. Etap III zakończony, wracam do etapu II poprzedniego zlecenia (a pomiędzy nimi chwila przerwy, no to hop na Wyspę 🙂 )

  55. Lena Sadowska pisze:

    Pogościowe 🙂 dzień dobry, Wyspo:)

    Jakoś przeżyłam, choć łatwo nie było;)
    Teraz odreagowuję. Jak skończę pogościoterapię, to pewnie się pochwalę efektem.
    Tymczasem siedzę sobie w mojej manufakturze i z przyjemnością zerkam w okno na posypujący śnieg:)

    A gdy trochę odtaję, spreparuję nobelonik. Nie dziś, bo muszę nabrać odrobinę dystansu do ostatnich dni:)

    Będę zaglądać dospacerkowo:) Chyba stęskniłam się za niedecybelowymi wyspowymi pogawędkami:)

  56. Quackie pisze:

    A ja po pracy, zakupach z jedną niedużą reklamacją oraz po załatwieniu jednej drobnej sprawy w murach domu.

    I już po etapie III poprzedniego zlecenia zacząłem dzisiaj etap II bieżącego. Ale tylko troszeczkę. Do wtorku powinienem skończyć.

    A teraz na przerwę.

  57. makowka9 pisze:

    Jestem w domu.
    Osłonięcie tablicy przy drzewie pamięci Piotra Szczęsnego na Błoniach Niepołomickich, a potem spotkanie z prof. Adamem Bodnarem na Zamku Królewskim w Niepołomicach.

    • Quackie pisze:

      Kurczę, ten zamek przypomina Wawel w miniaturze, z tymi krużgankami zwłaszcza. A to „tylko” zameczek myśliwski polskich królów.

      Piękne okoliczności, świetne spotkanie.

      • Makówka pisze:

        Tak faktycznie wygląda. Niektórzy mawiają „mały Wawel”.

        Spotkanie faktycznie było wyśmienite -rozmawiały ze sobą dwie mądre osoby, mówiły ładną polszczyzną, spokojnie, choć z troską o losy kraju.

  58. Tetryk56 pisze:

    Też dotarłem. Bodnar to świetny gość!

  59. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem, jak zwykle.

  60. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    Śnieżek sypie, a w domu cudowna cisza:)
    Psiuła rozwalona na swojej wersalce delektuje się odzyskanym meblem:)

  61. Makówka pisze:

    Lampki nie ma (jeszcze?), ale ja już powiem dobranoc.

  62. Lena Sadowska pisze:

    Skoro i ja odzyskałam własne łóżko, za chwilę pójdę w ślady Maczka:)

    Miłej nocki, Wyspo:)

  63. Makówka pisze:

    Ciesząc się, że nie musiałam nic odzyskiwać umykam, pa, spokojnej nocy

  64. Quackie pisze:

    Dobranoc wszystkim!

  65. Quackie pisze:

    Dzień dobry, dzisiaj dla odmiany pogodnie.

    Panie Gieniu, poprosimy coś pod tę pogodę!

    Koffie

  66. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nadal szaro, ale jest nadzieja na weekend przynajmniej. Makówka pewnie liczy na jakąś wycieczkę, ja tylko na to, że się wyśpię 😉

  67. makowka9 pisze:

    Witam!

  68. Makówka pisze:

    Będę wieczorem

  69. Lena Sadowska pisze:

    Cudnie pośnieżone dzień dobry, Wyspo:)

    Pospane 🙂
    Pośniadane, poherbatkowane, pospacerkowane, poprackowane, posprzątane, poczytane, pobrulionowane i (w 1/3) pokartkowane:)

    • Tetryk56 pisze:

      Imponująca liczba dokonań! 😉

      • Lena Sadowska pisze:

        🙂

        Też jestem dumna:) Najbardziej z tego pospania;)
        Powinnam jeszcze wybrać się po klej (w ulubionym sklepie będzie dopiero po niedzieli), bo już jadę na oparach, ale straszliwie mi się nie chce:)

        Dzień dobry, Tetryku:)

        • Tetryk56 pisze:

          Hej!
          Z braku oparów niech ci się kleją opowieści! Wink

          • Lena Sadowska pisze:

            A, dziękuję, Tetryku:)
            Już prawie skończyłam zapowiadany nobelonik:) I pokartkowanie (na oparach) posunęło się do 1/2:)

            • Quackie pisze:

              Kochani, już po pracy, jestem chwilowo u weterynarza z Juniroem i jego kotką. Mieliśmy jechać samochodem, ale ktoś o miernym umyśle zastawił nam wjazd na podwórko i musiałem jechać taksówką, żeby się nie spóźnić. Przerwa potrwa zapewne chwilę.

  70. Makówka pisze:

    To ja tylko pojezdzone na nartach.

  71. makowka9 pisze:

    Jestem w domu.
    Po nartach, po obiedzie, po zakupach.
    Przy dolnej stacji wyciągu -śnieg tylko tam, gdzie dośnieżali, a reszta -marniutko, ale na górze już piękna zima. Drzewa w białej czapie- widok, za którym tęskniłam tej zimy.

    • Quackie pisze:

      Och, obawiam się, że tak będzie coraz częściej. Z drugiej strony to dobrze, że wysoko ten śnieg jest. Aż się nie chce zjeżdżać na dół, tylko zostać na górze? Wink1

  72. Lena Sadowska pisze:

    Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)

    A ten śnieżek pada i pada:)

    • Quackie pisze:

      Dobry wieczór! To krajobraz będzie ładny, przyprószony, zamaskuje wszystkie(?) niedociągnięcia.

      • Lena Sadowska pisze:

        Już jest ładny:)
        Na tyle, że zainspirował mnie do stworzenia (na przednajazdorodzinną prośbę koleżanki) serii kartek. Dziś na spacerku wykluł mi się trzeci pomysł, jak można by to zrobić. Zrobię, oczywiście, wszystko, co wymyśliłam (i pozwolę jej wybrać ten najbardziej pasujący do jej koncepcji, i nawet się nie obrażę za niewybranie pozostałych dwóch;)), tylko nie od razu:) Póki co – zostało mi do zrobienia jakieś dwadzieścia procent pierwszego konceptu. Z jednej strony jestem poirytowana, że te moje pomysły wymagają aż tyle żmudności, z drugiej – oniemiała sprawnością własnych rąk, bo w najśmielszych snach nie roiłam, że zajmie mi to tylko półtora dnia:)

        • Quackie pisze:

          Tymi ręcami prószyłaś? Wink

          • Lena Sadowska pisze:

            Tymi samymi:)
            Wprawdzie (jak do tej pory) bardziej – szyłam niż pró, ale zawsze;)

            • Quackie pisze:

              Może pró-łam? Ortografii wbrew, facecjom w to graj? Pleasure

              • Lena Sadowska pisze:

                Wy-pló-j te słowa. Jeśli miałabym pró-ć, zrobiłabym od nowa.
                A łam-ać też będę, ale w drugim (och, jak kusi, żeby napisać: pomyślę) pomyśle. Skąd wiedziałeś? I kruszyć. I ścierać. 🙂

                • Quackie pisze:

                  Albowiem powiedziane jest w Pieśni:

                  „Wal pan w bas i łup pan, skub pan, drób pan w bas!”

                  Skoro w bas, to można i w inne rzeczy. I kruszyć, i ścierać. A jak się pokruszy i zetrze, to będzie czym prószyć.

                • Lena Sadowska pisze:

                  🙂

                  wal pan w alt
                  uprósz palt
                  skrusz salt
                  wal pan wal t

    • Tetryk56 pisze:

      A nasz krajobraz szary i ponury — nic nie prószy, niczego nie kryje 🙁

  73. makowka9 pisze:

    Dobranoc !

  74. Quackie pisze:

    Spokojnej wszystkim, każdemu, czego mu trzeba. Albo jej. Snu, wypoczynku, natchnienia.

  75. Lena Sadowska pisze:

    Nie wiedzieć czemu, przez ostatnie kilka(naście) minut mi errorowało, co nie zmienia faktu, że też mówię:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  76. Makówka pisze:

    Bryyyy

  77. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Pochmurno, ale i tak czeka mnie wyjście z domu, przynajmniej jedno. I pewnie jakiś czas przy jednym projekcie małżonki w roli redaktora. A poza tym to na razie nie ma w planach nic szczególnego.

    No, poza zaproszeniem na Wyspę tej pani

    Kelnereczka

  78. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Jak co sobota: zakupy, śniadanko, i refleksja, czy na pewno już się obudziłem… 😉

  79. Lena Sadowska pisze:

    Międzywybyciowe dzień dobry, Wyspo:)

    Dzień pośnieżony i jeszcze jakiś czas – zaganiany:)

  80. Makówka pisze:

    Super się jeździło Narciarz2

  81. Quackie pisze:

    A ponieważ tutaj mamy już ponad 200 komentarzy – zapraszam na nowe pięterko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)