Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata:
moreny, mureny i morza i zorze
i ogień i ogon i orzeł i orzech –
jak ja to ustawię, gdzie ja to położę?
Te chaszcze i paszcze i leszcze i deszcze,
bodziszki, modliszki – gdzie ja to pomieszczę?
Motyle, goryle, beryle i trele –
dziękuję, to chyba o wiele za wiele.
Do dzbanka jakiego ten łopian i łopot
i łubin i popłoch i przepych i kłopot?
Gdzie zabrać kolibra, gdzie ukryć to srebro,
co zrobić na serio z tym żubrem i zebrą?
Już taki dwutlenek rzecz ważna i droga,
a tu ośmiornica i jeszcze stonoga!
Domyślam się ceny, choć cena z gwiazd zdarta –
dziękuję, doprawdy nie czuję się warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i słońca?
Jak ma się w to bawić osoba żyjąca?
Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze przeoczę, a resztę pomylę.
Nie zdążę wszystkiego odróżnić od próżni.
Pogubię te bratki w pośpiechu podróżnym.
Już choćby najmniejszy – szalony wydatek:
fatyga łodygi i listek i płatek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na oślep,
wzgardliwie dokładny i kruchy wyniośle
Wisława Szymborska
Bez dwóch zdań to jest majstersztyk. Wiersz zatytułowany skromnie Urodziny a zawiera tyle wielowarstwowych treści, że czytamy go jak mały traktat o życiu, które wg Autorki, jest niepowtarzalną okazją do poznania i zachwycania się światem. Leci ten wierszyk wartko jak u Tuwima, wydawałoby się, że pani Szymborska pozwoliła sobie na świadome kopiowanie rytmiki i lekkości autora Lokomotywy. Ale tu mamy coś więcej: wiersz jest przewrotną, tylko połowicznie żartobliwą, pochwałą faktu, że żyjemy. Można o życiu mówić serio i pełnymi zdaniami, a można udawać osobę roztrzepaną, która się zatroskała (“gdzie ja to pomieszczę”), kiedy odkryła, jakim bogactwem została obdarowana, jak niezmierzone tajemnice istnieją wokół niej. Jest to jednocześnie osoba świadoma swojej małości wobec wszechświata: “doprawdy nie czuję się warta”.
Taki to krotochwilny wierszyk, a tyle w nim afirmacji różnorodnej przyrody, zachwytu nad urządzeniem świata, tyle filozoficznej – choć lekko podanej – zadumy nad kruchością ludzkiego życia, że w głowie się kręci. Ale skoro są urodziny, to dobrze że się kręci. Upijamy się życiem. W pewnym stopniu, także dzięki Szymborskiej.
Dzięki zatem Autorce za wiersz, a i tobie za udostępnienie i omówienie .
Carpe diem!
Cieszmy się zatem życiem i każdą chwilą, gdyż
„Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata”.
Skoro urodziny to wznoszę toast!
Sto lat Laudate!
Tobie też tyle samo! Razem będziemy mieć 200! (Ale ja jeszcze nie mam urodzin…)
A ja już miałam w marcu.
Choć z daleka, nie sposób nie pozdrowić Patronki z okazji urodzin! A przy okazji: Dobrej nocy, Wyspo!

Dobranoc !