« Tam gdzie zawsze Goose Lake Praire - Heidecke Lake »

Dominika

– Zawsze byłaś pomylona! – wrzasnął. Potem zakręcił się na pięcie i tyle go widziała…

Siedziała przy kuchennym stole i tępo wpatrywała się w niebieską serwetę.
Co miała mu powiedzieć? Że seks z nim przeważnie był do niczego?
Urodziła mu przecież trójkę dzieci…
Wzruszyła ramionami.
„Czego on chce? Kretyn! Naoglądał się głupawych filmów i zapragnął akrobacji…”
Wydęła pogardliwie usta.
Szkoda że wygibasy miała robić tylko ona…
„Udzielny książę chciał leżeć i pachnieć. Niby szybko załapał, że kobieta ma do zaoferowania coś więcej… Ale jakoś nie przyszło mu do głowy, że i facet posiada różne… możliwości.”

„Nigdy nie byłam zadowolona… – sarknęła, naśladując jego głos. – A nie byłam! Bo żeby być dobrym w te klocki, wcale nie trzeba oglądać pornoli. To trzeba mieć we krwi… I wyobraźni trochę – ot, co!”
Przed oczyma stanął jej Jacek.
Jej pierwszy facet. I jedyny, który potrafił zrobić wszystko, jak trzeba.
Jeszcze dziś na najlżejsze skinienie poleciałaby do niego, nie zważając na nic.
A przecież minęło już dwanaście lat…

Rozejrzała się po kuchni.
„Sernik upiekłam. Karpatka nie opadła… – próbowała zagłuszyć tamte myśli. – Mam pieczeń i dwie sałatki. Nie – trzy. Bo jeszcze ta z krewetkami… Obrzydlistwo – wzdrygnęła się nagle. – Ciekawe, kto to coś będzie jadł? No, ale przecież chciałam się trochę pokazać… Wódka kupiona… Napoje też… Idiota!”
Nigdy! Nigdy go nie zdradziła! On jej chyba też nie? Chociaż… diabli go tam wiedzą…
„Nie myśleć! – przywoływała się do porządku. – Nie myśleć… Nie nakręcać się…”
Była zazdrosna. Piekielnie zazdrosna. Sen z powiek spędzały jej wizje Tymka z innymi kobietami. Ale – trzymała się w ryzach. Nigdy nie zrobiła mu sceny. Nie zrobiła, bo wiedziała, że gdyby raz zaczęła…
Tak przecież skończyło się z Jackiem… Powiedział, że dusi go swoją zazdrością. I odszedł…
Co tam! Młoda wtedy była i głupia. A Jacek wydawał się jej prawie jakimś bóstwem… Zawsze taki elegancki, pachnący…
„Nie myśleć…” – powtórzyła.

– Seks jest ważny. – powiedział kiedyś Tymek z mądrą miną.
„Pewnie, że jest ważny. Jeśli którakolwiek kobieta twierdzi inaczej, to albo nigdy nie była z prawdziwym facetem, albo… kłamie.”
Na początku szło jeszcze jako tako. Była młoda – podniecało ją byle co. No i nie chciała Tymkowi robić przykrości, więc trochę udawała… Łudziła się, że on się podszkoli… nauczy…
Tia!
Jak tylko się pobrali – przestał się starać. Zaklepał sobie i spoczął na laurach… A koleżanki ją ostrzegały!
„Cholerna obrączka zapomnienia!”

„A może to przez dzieci?” – pomyślała nagle.
Po Andzi jeszcze się bardzo nie zmieniła. Nie przytyła prawie… Miała ładny brzuch i pośladki… Tylko piersi jej trochę zmiękły. Od mleka.
Uśmiechnęła się. Kiedyś słyszała, jak jakaś młoda babka żaliła się koleżance, że więcej przyjemności ma przy karmieniu dziecka niż przy pieszczotach męża.
Z nią tak źle nie było…
Andźka ssała boleśnie, łapczywie…
Jasio jak motylek… W ogóle chorowity był i delikatny… I tak pozostało do dziś…
„Może jakiś artysta z niego wyrośnie… Bo… czemu nie? Teraz artystów się szanuje… I zarabiają nieźle…”
Po Jasiu siadł jej brzuch. Nie przytyła, ale długo nosiła fałdę skóry przed sobą. Potem się wchłonęło. Tylko rozstępy zostały…
Po Gubci było najgorzej. Utyła. Piersi zrobiły jej się jak worki.
Takie… juki na wodę… Widziała kiedyś na filmie kowbojskim.
I uda jej się rozlazły…
Próbowała trochę się odchudzać… Ale – gdzie tam! Czy to ona miała czas na diety i ćwiczenia! Czas i pieniądze.
Jedna głupia dietetyczka w programie radziła kiedyś: „Bananik, szyneczka, chrupkie pieczywko…” Od razu znać, że nie miała dzieci. Ani problemów finansowych. Co to za matka, co sama żre szynkę, a dzieci karmi zwyczajną? Albo kupuje sobie banany? Idiotka i tyle!

Dopiero, jak najmłodsza poszła do szkoły, mogła wrócić do pracy.
Wtedy zaczęła wyglądać lepiej. Musiała o siebie trochę zadbać. Pofarbowała włosy, kupiła trochę ciuchów, schudła.
W ubraniu wyglądała jeszcze jako tako, ale pod?
Nie. No nie było aż tak tragicznie.
Zerknęła na odbicie w szybie. Przejechała ręką po brzuchu. Uniosła rękoma piersi.
Inne po jednym dziecku wyglądają gorzej. Albo to nie widziała na plaży…
„Wyglądam jak wyglądam! – zaopiniowała. – Nie w tym rzecz…”
Tymek chyba stracił do niej ciekawość…
Nagle parsknęła śmiechem.
Przypomniało jej się, jak parę lat temu przycięła się na serduszko. Myślała, że to może Tymka zachęci…
Tia…
Włożyła ładną koszulkę, nawet się poperfumowała… A on…
Oglądał jakiś thriller… Kręciła się i udawała nawet, że się trochę boi, przytulała się, żeby zwrócił na nią uwagę.
No i zwrócił… Tak ją obezwał od idiotek i głuptaków, że jej się wszystkiego odechciało.
A potem jeszcze odrastające włoski podrażniły jej pachwiny, bo się nieopatrznie parę razy podrapała… Myślała, że się wykończy… Igraszki całkiem wywietrzały jej z głowy. Modliła się, żeby czegoś gorszego z tego golenia nie było…
Nie było.

Kiedyś zobaczyła, że oglądał się za taką czarnulą z osiedla. Starsza od Dominiki była, ale ładna – to fakt. Zadbana…
No to się przefarbowała na czarno i postanowiła zahodować włosy. Niewiele z tego wyszło – cierpliwości nie miała. Po dziesięciu dniach plunęła na wszystko i pobiegła do fryzjera.
Więc postanowiła się chociaż opalić, bo farba za cholerę nie chciała się zmywać i przy tej swojej bladej cerze wyglądała jak trup. Zima akurat była, więc poszła na solarium.
Chyba za szybko chciała efektów i przedobrzyła, bo na trzeci dzień zlazła jej skóra. W same Święta! Teściowie przyszli, i braciszek Tymka z żoną. Tylko przykrości się najadła, bo ta Monisia zawsze taka jak z igiełki…
Snuła się po chałupie jak cielak. I jeszcze musiała uważać, żeby nie nasypać czegoś do jedzenia, bo złaziło płatami….

Na czarnulę jej to rozkochiwanie Tymka nie wyszło, ale wyczytała, że dobra jest kozieradka. Ile się za tym nachodziła! Znalazła w jakiejś drogerii, na rozwagę, to kupiła kilo…
A potem sypała do wszystkiego, licząc, że temperament Tymkowi skoczy…
Rzeczywiście – kochali się wtedy częściej, ale umiejętności dzięki kozieradce nie pogłębił…
A potem dostał strasznego uczulenia i musiała Dominika kozieradkę z jadłospisu wykreślić na stałe…
Do tej pory uczulony jest – sprawdza od czasu do czasu…

Złość jej trochę przeszła.
W sumie nie jest taki najgorszy – nie pijak i nie cham. Pracuje. Dzieciom w lekcjach pomaga. W domu coś zrobi czasem. O kwiatkach na imieniny i rocznicę pamięta…
Nie, no najgorszy nie jest.
„I co mu nagle dziś z tym seksem odbiło? – zdenerwowała się znowu. – Jak to on powiedział? Że… mało urozmaiceń… Kretyn! A może ja też mam swoje upodobania? Może ja na przykład lubię czerwone bokserki?”
Lubiła. Tymek fajnie wyglądał w czerwonym.
No to mu raz kupiła na urodziny. Myślała – włoży…
I nałożył. A jakże! Do roboty na drugi dzień. A po powrocie do domu ją sklął, bo upał był i mu slipki ulubione dżinsy pofarbowały, jak się spocił…
Widać ta baba na bazarze kłamała, że markowe.
A i dżinsy się nie wyprały i musiała wyrzucić.
Gniewał się wtedy na nią ze trzy dni…

I ten ostatni jej pomysł też nie był za fortunny…
No ale skąd mogła wiedzieć, że ten żel intymny tak na niego podziała? Jej nic się nie stało…
Tyle wstydu się najadła, idąc do tego sklepu. Modliła się, żeby jej nikt znajomy w takim miejscu nie wypatrzył.
„Na przedłużenie erekcji” – było napisane. I żeby – godzinę przed.
A skąd ona niby miała wiedzieć, kiedy będzie „godzina przed”? I tak ledwo zdążyła na chwilę wyskoczyć do łazienki, żeby się nasmarować, jak zobaczyła, że Tymek nabrał ochoty…
Oj! Wtedy to ją naprawdę zbluzgał!
Że jak mu instrument utną, to ją chyba zabije. Sama się wystraszyła niewąsko…
Nie przyznała się, że to od żelu. Znaczy – Tymkowi się nie przyznała. Bo lekarzowi – musiała.
Pojechali wtedy w nocy na Pogotowie. Taksówką.
Ludzi dużo na szczęście nie było…
Za to – lekarzy! Chyba z sześciu przybiegło. Aż jej szkoda Tymka było, że tak go oglądają jak jakieś dziwadło.
Na strachu się skończyło i na tygodniu zwolnienia, bo od tej opuchlizny chodzić nie mógł za bardzo. I tylko w szlafroku…
Nawet fajnie wyglądał, ale co z tego, jak akurat popsute było… Nawet nie zaczepiała…

„Jutro mam urodziny… – pomyślała. – A ten… zamiast się cieszyć, że dzieci u teściów, zamiast korzystać… Eee… Szkoda gadać! I o co?”
Że mu zmianę miejsca zaproponowała! Dla niego przecież! Żeby urozmaicić właśnie! Najpierw to się nawet ucieszył jakby. I trochę nie uwierzył chyba… Ale poszedł za nią… Nawet mu się podobało, jak się tak wygięła parę razy…
No dobrze. Może i przedobrzyła. Może nie powinna była… Ale skąd, do cholery, mogła wiedzieć, że ten fotel już taki stary jest i nie wytrzyma, jak ona skoczy z rozbiegu… Przecież nie na fotel chciała, a na Tymka w tym fotelu…
Czy to jej wina, że fotel się połamał i Tymek się zaklinował całkiem na amen? Bo ona to tylko trochę…
No to wylazła i najpierw próbowała sama go uwolnić… Dopiero potem po tego Jakubka pobiegła i wspólnie Tymka wydostali…
I żeby jeszcze miał pretensje o coś poważnego! To – nie! O to tylko, że właśnie Jakubka!
I jak to wrzeszczał!
– Chłystka tego do domu wprowadziłaś! Żeby mnie ratował! Żebym dług u niego miał! Wroga największego! Ty wiesz, kobieto głupia, komu on kibicuje!?
A niby skąd Dominika miałaby to wiedzieć. Ona się poważnymi sprawami zajmuje, a nie sportowymi durnotami…

„Trzeba spać. Nie będę przecież całą noc na amanta czekała…”
Usłyszała chrobot klucza. Jej wzrok znowu spoczął na niebieskiej ceracie. Najpierw obojętnie. Potem jakaś myśl błysnęła jej w głowie, a usta rozciągnęły się w tajemniczym uśmiechu…

129 komentarzy

  1. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór na nowym pięterku, Wyspo:)

    Taki słodko-kwaśny obrazek proponuję:)
    Jak zwykle – z życia wzięty.

    Dobrego czytania:)

    • Tetryk56 pisze:

      W tym największy jest ambaras… Właśnie — naraz i tego samego. Choć mniej-więcej…

      • Lena Sadowska pisze:

        Też tak myślę:)
        Metoda prób i błędów może i bywa skuteczna, ale ile trzeba się po drodze natrudzić, zanim się utrafi… 🙂

  2. Lena Sadowska pisze:

    Spokojnej nocki, Wyspo:)

  3. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś tydzień wystawia nam środkowy dzionek 😉 Niech będzie dobry!

  4. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    bardzo ładne opowiadanie, przeczytałem z uwagą
    Brawo!
    Mam tylko niedosyt bo brakuje mi puenty…
    Jakiś rycerz na białym koniu biorący Dominikę w ramiona, albo choćby Tymek z kwiatami proponujący wspólną naukę kamasutry … Hihihi!
    Mam nadzieję, że przewidziałaś ciąg dalszy Please1

    • Tetryk56 pisze:

      Cześć, Krzysztofie!
      Tak, każda zacna bajka kończy się „…i żyli długo i szczęśliwie.” Tymczasem Lena zmusza nas do trenowania naszej własnej wyobraźni…

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Krzysztofie:)

      Dziękuję, super że Ci się podobało:)

      Ja? A cóż ja mogę? 😉
      Myślę jednak, że bohaterce, zainspirowanej błękitem serwety, już się ten ciąg dalszy udało domyślić:)

      • Tetryk56 pisze:

        Nie wiedzielim, że cerata leżała na stole…

        • Lena Sadowska pisze:

          Wydawało mi się oczywiste, że skoro:
          Siedziała przy kuchennym stole i tępo wpatrywała się w niebieską serwetę.
          to tą-że właśnie ów stół był nakryty:)

          • Tetryk56 pisze:

            Serwetę z ceraty pamiętam owszem z dzieciństwa, ale to już dawno było! Overjoy
            Stąd zapewne brak powiązania… Cóż, mam nadzieję, że stół kuchenny wytrzyma.

            • Lena Sadowska pisze:

              Happy-Grin

              Taki typ budowy opowiadania nazywa się klamrowym:) Nieśmiało dopowiem, że bohaterka nie ruszyła się zza tego stołu nawet na krok w całym toku skonstruowanej fabuły:)

              • Krzysztof z Gdańska pisze:

                Dzień dobry

                Ale może choć drobną podpowiedź? Please1
                Jakieś… „w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi…”
                To by pozwoliło rozwinąć się wyobraźni Wink

                • Lena Sadowska pisze:

                  Myślę, że sugestia, jak się to wszystko mogło potoczyć, jest jednak dość wyraźna 🙂

  5. Lena Sadowska pisze:

    Upał powalający. Nawet wiatr opuścił rozsłonecznione Miasteczko, i kiedy wróci – nie wiadomo:) Blade chmurki snują się po niebieskich przestrzeniach, jakby wyczekiwały najlżejszego podmuchu, by rozwiać się w pożądanym chłodku:)

    Międzyprackowe dzień dobry, Wyspo:)

  6. Lena Sadowska pisze:

    I do pracki:)

  7. Makówka pisze:

    Witajcie! (wcześniej się nie dało).

    Wróciłam do Krakowa i od razu zasiadłam do laptopa, aby zajrzeć na Wyspę, przywitać się i przeczytać opowiadanie.

    Trochę się uśmiałam, trochę zadumałam.
    Opowiadanie bardzo życiowe…niestety.
    Ciekawi mnie nie tylko zakończenie (to też!), ale jakby to wszystko opisał Tymek.

    Pa, pa, idę Wanna

    • Tetryk56 pisze:

      A wiesz, że taki ko-obrazek byłby ciekawy… Approve

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Makówko:)

      Z życia wzięte, więc fajnie, że wyszło życiowe.
      Zakończenie…
      Cóż, możliwości jest wiele:
      1.Dominika zrzuca łaszki i, okręcona niebieską serwetą, wabi męża.
      2.Bohaterka zaczaja się w ciemnym przedpokoju, zarzuca Tymkowi niebieską serwetę na głowę i zmusza go do wypełnienia małżeńskich obowiązków.
      3.Dominika podąża do łazienki ze ściągniętą serwetą, wrzuca ją do pralki, ustawia programator, wychodzi i, bez słowa mijając przybyłego męża, idzie spać.
      Druga kwestia to inna sprawa. Przeważnie skupiam się na bohaterkach, bo średnio wiem, co dzieje się w męskich głowach, a lubię wiarygodność u swoich postaci, ale zdarzyło mi się popełnić parę kilkuperspektywicznych opowiadanek. Jeśli Cię interesują, mogę do któregoś rzucić linkę albo zamieścić je kiedyś na Wyspie.

      • Makówka pisze:

        Interesują mnie opowiadania ” z życia wzięte”. Są doskonałymi pięterkami, gdyż mogą wywołać fajne rozmowy.

        A jeśli chodzi o to co dzieje się w męskich głowach to faktycznie „oni myślą trochę inaczej”, ale ja lubię „męski punkt widzenia”, dużo rozmawiam z facetami, gdyż lubię się z nimi kumplować, przyjaźnić.
        Dlatego chyba trochę wiem co dzieje się w męskich głowach. Co nie oznacza, że w pełni rozumiem.

        • Lena Sadowska pisze:

          Wszystkie zamieszczone na Kartce… Obrazki są oparte na prawdziwych zdarzeniach.

          To chyba wypada pogratulować Ci takiej przenikliwości. Ja często nie mam pojęcia, co dzieje się w umysłach przedstawicielek mojej płci, a co dopiero – w głowach tej przeciwnej:)

          • Makówka pisze:

            Hm…
            Właśnie teraz kolega na WhatsApp napisał mi „miałaś rację!”. Zwierzał mi się jak się rozwija jego znajomość z nowo poznaną kobietą. Żona mu zmarła, więc potrzebna mu kobieta, bo dokuczała mu samotność.
            Ja mu doradzam. Po kumplowsku.

  8. Lena Sadowska pisze:

    Spacerek w, odprężającym wielce, brzozowym chłodku:)
    Z parką bobrów, jeżykiem i wyderką, którą Ruda wyniuchała w plątaninie korzeni:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  9. Makówka pisze:

    Uwaga, uwaga!
    Cud się zdarzył- udało mi się ROZPAKOWAĆ, wyprać to co miałam ze sobą i nawet schować torbę do szafy.
    Nigdzie nie planuję wyjeżdżać (chlip, chlip!), ale i też nie muszę się pakować (hurra!).

  10. Makówka pisze:

    Poczekam na lampkę i chyba umknę…
    Bo wiecie odpoczywanie bywa bardzo męczące.

  11. Lena Sadowska pisze:

    Jak wspomniałam wyżej, jutro też jest prackowity dzień, więc powiem już:

    miłej nocki, Wyspo:)

  12. Makówka pisze:

    Spokojnej nocy !

  13. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś, poza domem i poza pracą, mam niejakie problemy z internetem…

  14. Makówka pisze:

    Witajcie!
    Ładna pogoda, ale nie wiadomo co będzie później?

  15. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Zapraszam na filiżankę kawy expresso

    Dziś mam ciężki dzień i tylko kawa może mnie uratować Delicious

  16. Makówka pisze:

    Ciszaaaa…….
    A ja jeszcze w domu, jeszcze kukam na Wyspę, ale wkrótce umykam.
    Knuć? Czy to będzie knucie?

  17. Tetryk56 pisze:

    Wybywam. Gdybym długo nie wracał, niech ktoś wymyśli dobranockę…

  18. Lena Sadowska pisze:

    No to zmykam na lody;)

  19. Lena Sadowska pisze:

    Zgodnie z harmonogramem kolejnym punktem programu relaksacyjno-odprężającego jest spacerek:)

    Pa:)

  20. laudate pisze:

    Ostatnio komentariat na Wyspie jakby przysypiał. Powiedz, Leno, jak udało Ci się wprowadzić takie ożywienie? 🙂 Mam pewne nieśmiałe przypuszczenia…

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Laudate:)

      A podzielisz się tymi przypuszczeniami? 🙂

      • Lena Sadowska pisze:

        Nie, żebym nie miała własnych pomysłów 🙂
        W wakacje przeważnie jest mniejsza aktywność, bo część osób się urlopi:)
        Nie zawsze też ma się nastrój do komentowania, czy też – coś interesującego do napisania.

        Osobiście staram się nie zostawiać samopas swoich pięterek, ale nie zamierzam w nikogo rzucać kamieniami, bo też nie zawsze mam możliwość, by w ciągu dnia się pokazać. Za to wieczorami przeważnie jestem do dyspozycji:)

        Tak naprawdę na Wyspie pewne są tylko dwie rzeczy – dobanocka i lampka:)

        • Laudate pisze:

          A co się będę dzielił?
          Aluzja była tak oczywista, że nie ma sensu uciekać się do dosłowności.
          Branża marketingowa od zarania dziejów korzysta z faktu, że ludzkiemu sercu pewne tematy są bliższe i budzą zainteresowanie a inne jakby mniej.
          Tak czy owak opowiadanie na czasie. I zgrabne jak nogi Dominiki.

          • Lena Sadowska pisze:

            🙂
            Według jaskiniowego guru Freda Flintstone’a najlepiej sprzedają się kawałki o miłości, matce i rodzinie, stąd też napisana przez niego piosenka zaczynała się od znamiennych słów:
            Matko, kocham cię jak brat rodzony! 😉

            Dziękuję.
            Dominika była wdzięczną bohaterką. Nie wiem tylko, czy jej wdzięczność obejmowała także moją osobę;)

  21. Lena Sadowska pisze:

    Wróciłyśmy z bardzo przyjemnego spacerku leśnego:)
    Słoneczko sobie zachodziło, wiaterek sobie powiewał, a chmurki – pobrykiwały na zaróżowionym niebie:)
    A nad wszystkim czuwał jeszcze pełny księżyc.
    Woda w Jeziorze lazurowa i ciepła, piasek przy brzegu suchutki, a sosenki – powykrzywiane:)

    Dobry wieczór, Wyspo:)

  22. Tetryk56 pisze:

    No i udało się wrócić z burzliwego zebrania! 🙂
    Dzięki za nutkę!

  23. Makówka pisze:

    Poczekam na lampkę i umknę. Północ już tuż, tuż…

  24. Lena Sadowska pisze:

    Na spacerze wpadł mi do głowy nowy pomysł.
    Jak to ja – zaczęłam go realizować po powrocie:)
    Teraz będzie etap totalnego skupienia, więc pożegnam się przed nim:

    dobrej nocki, Wyspo:)

  25. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzisiaj też mam dzień nieco zabiegany. Przetrwamy 😉

  26. Makówka pisze:

    Witam i ja również!

    Na zabiegany dzień może przyda się Gienia?

    Koffie

  27. Tetryk56 pisze:

    Wybywam spotkać znaajomków…

  28. Lena Sadowska pisze:

    Nieco nam się dziś harmonogram nicnierobienia rozkalibrował:)
    Ale tak na przyjemnie, bo z powodu porannie nieoczekiwanej wizyty Niemiasteczkowych Znajomków, spędziłyśmy cały dzień wyjazdowo, w fajnej gromadce:) Po obowiązkowej kąpieli w Jeziorze, spacerze po Lesie, obiadku w napotkanej gospodzie, Znajomi pojechali dalej, a my stwierdziłyśmy, że popołudnie jest zbyt późne, by wracać do domu bez przedsennego spacerku:)
    I tak to zleciao 🙂

    Wczesnonocne dobry wieczór, Wyspo:)

  29. Lena Sadowska pisze:

    A w drodze powrotnej ja popatrzyłam na Rudą, Ruda na mnie, i zgodnie orzekłyśmy, że chce nam się sztapetu:)
    Nabyłyśmy więc stosowne produkty, i teraz, korzystając ze znośnej temperatury – warzy(to znaczy – ja warzę, a Ruda czyha)my:)

    • Laudate pisze:

      Fajnie masz z tą Rudą, że Ci podpowiada, co masz uwarzyć.
      I na co masz potem uważać 🙂
      Smacznego ludziom i nie-ludziom!

      • Lena Sadowska pisze:

        Na smacznego jeszcze trochę trzeba będzie poczekać, ale – dziękujemy bardzo:)

        Tak, jeśli chodzi o kulinaria, Ruda jest nieoceniona w podpowiadaniu:)

        Dobry wieczór, Laudate:)

  30. River pisze:

    Witam Wyspę.

  31. Makówka pisze:

    Uwielbiam takie improwizowane, niespodziewane zaproszenia na piwo i herbatę w przemiłym towarzystwie!

  32. Tetryk56 pisze:

    Dzięki, kochani!
    Filmu o królowej Oonagh faktycznie nie da się tu wbudować, choć warto moim zdaniem odsłuchać w YT 🙂 Ale jak widać, mamy dość alternatyw, i bardzo dobrze!

  33. Lena Sadowska pisze:

    Plany mam wprawdzie beztowarzyskie, ale nierestrykcyjnie, więc też się już pożegnam:

    miłych snów, Wyspo:)

  34. Makówka pisze:

    Witajcie!

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Tradycyjnie pozdrawiam po zakupach i po śniadanku. Świeży chlebek z chrupiącą skórką, masełko i świeżutkie przykrywki, to jest to (a nie żadna coca-cola!)… Delicious

    • Lena Sadowska pisze:

      Smakowitego, Tetryku:)

      A przykrywki to to, czym przykrywasz ten świeży chlebek z chrupiącą skórką i masełkiem?

      Dzień dobry:)

      • Tetryk56 pisze:

        Dobry wieczór!
        Dokładnie to: serek, szyneczka, miód — co się nadarzy. Delicious

        • Lena Sadowska pisze:

          Ja miałam pasztet do takich buł z pestkami dyni, co je kiedyś na Kartce… pokazywałam:) A masełko kupne tym razem, nie – własnoręcznie kręcone, niestety:)

          Dobry wieczór, Tetryku:)

  36. River pisze:

    Dzień dobry.

  37. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Zapraszam na popołudniową kawkę expresso

  38. River pisze:

    Jakby co, to zapraszam na nowe pięterko.

  39. Lena Sadowska pisze:

    Przelotne dzień dobry, Wyspo:)

  40. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję wszystkim za miłą obecność na obrazkowym pięterku:)

    Umykam spacerkowo:)

Skomentuj Lena Sadowska Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)