To był bardzo udany – pod względem pogody i obserwacji ptaków – wyjazd. Słońce i woda dopisały, było ciepło, ale nie upalnie, a jeszcze w dodatku Iga Świątek wygrała turniej wielkoszlemowy w Paryżu 🙂 Efekty obserwacji ptaków (ale i płazów, ale i owadów, a także skorupiaków!) poniżej. Jak zwykle wszystko w podpisach pod zdjęciami.
« Wonsz!!! | Poezji! Ty nad poziomy... » |
Dobry wieczór na nowym (ptasim i nie tylko) pięterku.
Naliczyłem, że przez te parę dni udało się sfotografować ze dwadzieścia gatunków ptaków, z czego na tych zdjęciach siedemnaście (a były jeszcze dzięcioły i sójki, ale za szybko chowały się w lesie, żeby zrobić im ładne zdjęcia).
Jeszcze raz dobry wieczór na nowym pięterku:)
Zafiksowałam się na szczygle, bo też takiego przedwczoraj spotkałyśmy, a potem pisałam w pewnym sensie o nim wiersz i zasnęłam:) Obudziłam się po kwadransie z bolącą brodą, w którą wcisnęło mi się pióro:)
A wracając do tematu – bardzo podoba mi się zdjęcie pierwszej ważki – jak kadr z filmu o mechanoidach.
Trzciniaki – rewelacja, szczególnie te dwa zdjęcia w siwościach – zawsze działa na mnie ten efekt – trzeciej barwy w achromatycznym otoczeniu.
Szczególne gratulacje za ułowienie pana pokląskwy – nowego trofeum.
A na ostatnim zdjęciu chyba świtezianka (o resztę ważek dopytam Brata, ale dopiero w sobotę) dziewica, one są przepiękne:) Kiedy poznałam balladę Mickiewicza, nie potrafiłam wyobrazić sobie dziewczyny – widziałam ważkę z ultramarynowymi skrzydłami:)
To tyle na gorąco – piękne łowy. Jeszcze raz gratuluję, Quacku:)
Mnie te szczygły właściwie dotąd zawsze i wszędzie umykały, miałem jakąś jedną czy dwie żałosne fotki. A tu proszę, całkiem ładnie.
Tak, mnie też się podoba ten pomarańcz na szarościach u trzciniaka, tym bardziej, że efekt całkiem naturalny, bez żadnej obróbki.
Dopytaj, bo wyjątkowo mi się podobały te aksamity.
Bardzo się cieszę, że Ci się podobało.
🙂
Dopytam.
Miałam na myśli przedostatnie zdjęcie:) Na ostatnim ta wyżej to, jak mi się wydaje, świtezianka błyszcząca, one mają tylko dolną część skrzydeł barwną.
A teraz już dobrej nocki, Quacku:)
Dzień dobry, ale to chyba te same ważki, tylko na przedostatnim zdjęciu w spoczynku i pojedyncza, a na ostatnim w locie i dwie?
Tak. Na przedostatnim jest świtezianka dziewica – ma całe skrzydła barwne, a na ostatnim niżej jest również świtezianka dziewica (z tego, co dałam radę wypatrzeć), a wyżej – świtezianka błyszcząca, z barwnymi końcówkami skrzydeł:)
Dzień dobry, Quacku:)
Umykam już, dobranoc wszystkim!
🙂
Dzień dobry, kawa koniecznie potrzebna!
Poprosimy, pani Gieniu
Dzisiaj śniła mi się wędrówka przez (niezbyt śmierdzące) wysypisko śmieci, na którym rozmaici ludzie, na ogół młodzi, robili rozmaite rzeczy, uprawiali jakieś kulty, imprezowali, wygłupiali się i próbowali niebezpiecznych rozrywek (patrz: program Jackass, którego nigdy w życiu nie oglądałem).
Mam nadzieję, że to nie efekt moich opowieści o Kupałowej nocce:)
Nie mam pojęcia, chyba nie? Podświadomość nie chce gadać.
Bryyyy….
W przelocie
Ziuuu… i odleciała
Jeszcze trochę i zaczniesz fotografować Makówki w locie… 😉
Ale wiesz, to jest momentami straszne, siedzimy w kameralnym towarzystwie, fajna rozmowa, a tu coś przelatuje i głowa sama mi się obraca za tym czymś, jak radar, niezależnie od tego, czy to wróbel, kawka czy coś mniej pospolitego. Powiedzmy, że bywa, że mają mi to za złe różne osoby.
Pomyśl tylko, o ile „zazłe” by wzrosło, gdybyś tak reagował na przelatujące dziewczyny!
To by w ogóle przeszło ze stanu „mania za złe” w stan „focha”!
No i jednak obejrzę w domu. Tu nie mam warunków…
Dzień dobry! I to jak!
Znakomita kolekcja ptaszków i innych żywinek. I ta zagwozdka z młodymi szpakami – jakże to podnoszące na duchu, że choć my (to uogólnienie, a nie pluralis maiestatis! 😉 ) tak mało wiemy o ptaszkach, to i wiele od nas mądrzejsi też mają swoje niepewności!
Że niby ja mam być ten o wiele mądrzejszy? No teraz – jak mawia pewien znajomy reżyser – to mi dałeś lizaka!
Ja tam uważam, że każda okazja jest dobra, żeby się czegoś nauczyć.
Całkiem przyjemne, przewiewne dzień dobry, Wyspo:)
I przywiewne też:)
Miałam dzisiaj wielkie plany szyciowe, a skończyło się na dwugodzinnym dłubaniu w maszynie. Naprawiłam, ale tak mnie ta przymusowa zwłoka (nie mylić ze zwłokami – urządzonko naprawdę działa;)) zirytowała, że, z lekka obrażona, wybyłam na czas jakiś plenerowo podreperować zwarzony humor.
Fumy rozwiało (skoro już w nazewnictwo poziomych ruchów powietrza zabrnęliśmy) już przy pierwszym kroku w brzezinową alejkę (może też poszły w las?), więc po parogodzinnym utrwalaniu pożądanego stanu wróciłam do domu i zamierzam wykonywać plan aż do samego spacerku:)
Rude czuło, że mam focha i przezornie odezwało się dopiero po powrocie do domu;)
Niewątpliwie dobrze jest mieć kogoś, kto cię naprawdę rozumie!
To prawda:) W takich sytuacjach Psiuła jest nie do przecenienia;)
Dobry wieczór, Tetryku:)
Coś podobnego, tutaj też maszyna odmówiła posłuszeństwa! I zaraz będę ręcznie robotę ogarniał…
Rzeczywiście – dziwny zbieg okoliczności.
Może nasze urządzenia też się porozumiewają i z powodu upału postanowiły zbiorowo zastrajkować? 😉
Dobry wieczór, Quacku:)
Ta tutaj ponoć z powodu nieużywania.
Moja na pewno nie z tego powodu:)
Po pracy i na przerwę. Będę wieczorkiem.
Rychły powrót Quacka?
A ja właśnie wracam teraz.
A to bezpiecznego powrotu życzę!
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Plan szyciowy zrealizowałam w stu dziesięciu procentach, więc spacer przebiegł bez obciążeń:) Było przyjemnie. Trafiłyśmy w topolową alejkę i nagle światem zaczęła rządzić jesień. Jakbyśmy się przeniosły w przeszłość albo przyszłość – cała droga osypana złoto-kremowymi, topolowymi liśćmi, ale młode drzewka wciąż w zieleni:) Pochodziłyśmy, pooglądałyśmy spadające listki, niczego nie wymyśliłyśmy i postanowiłyśmy wracać:)
Dobry wieczór. A ja z dużym samozaparciem realizuję go nadal. Krzywo, ale z uczuciem
Te listki może się ostały z zeszłego roku? Bo chyba nie z suszy, skoro inne zielone, a topola jako taka też ciągnie wodę potężnie.
Najważniejsze – z uczuciem właśnie, bo wtedy o wiele przyjemniej się używa:)
No właśnie – liście tegoroczne. Jak szłyśmy, to co i rusz jakiś doopadał. Może topole z powodu suszy tak sobie regulują liczbę chloroplastów:)
Jutro będę w okolicy parku miejskiego, to podpatrzę, czy tam też topole tak ronią listki.
Ja też się rozejrzę, jak będę miał okazję kędyś po drodze.
Od razu wpiszę, bo potem zapomnę:)
Wywiązałam się z obietnicy. Łaziłam po parku i wgapiałam się w topole jak sroka w gnat i zauważyłam, że niemal wszystkie te liście gubią. Pod topolami jest złoto:)
Nie wiem, z czego to wynika. Może kogoś podpytam kompetentnego, to też się pochwalę:)
Informuję, że już jestem w domu.
Jeszcze nie miałam czasu obejrzeć ptaszków.
Na spokojnie, jak mówią Anglicy, take your time, spiesz się powoli.
No to dobry wieczór, Makówko Podróżniczko:)
Dobry wieczór.
Podróżnik to jest Quacki!
Ee, chyba jednak rzadziej wybywam? Może ostatnio trochę często, ale w zeszłym roku…
Ale Ty wybywasz na dwa tygodnie, a ja na dwa dni!
Ale na dwa tygodnie to dawno nie wybywałem!
Kurczę! Co podskoczę to nie w takt…
Dobry wieczór, Makówko Niepodróżniczko:)
Teraz dobrze? 😉
Mam jeszcze kilka rzeczy do ogarnięcia, więc też się już pożegnam:
Dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej wszystkim. Jeszcze rano na pewno się odezwę, wyjeżdżamy koło południa.
Obejrzałam zdjęcia (pełen profesjonalizm), poczytałam podpisy i cóż ja tu mogę dodać ?
Pozostaję w podziwie.
Szerokiej drogi Quacku!
Dobranoc Państwu!
Dziękuję i dziękuję.
Dzień dobry, jeszcze jestem.
Kawa dobrze dzisiaj zrobi!
Pani Gieniu, poprosimy najuprzejmiej.
Ode mnie dobry wieczór, Quacku, choć pewnie nie będziesz miał głowy do wchodzenia na Wyspę:)
I – oczywiście – udanej wyrawy:)
Witajcie!
Dobrej kawy wszystkim, a Quackowi szerokiej drogi i udanego wypoczynku!
Dzień dobry.
Ostro padało, pochłodniało, „ukradli słońce”, auuuu
Byle oddali do jutra 😉
Koniecznie! Albo bodaj zakręcili na jutrzejsze popołudnie i wieczór deszcz.
Z lekka pokropione dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień biegany, spacerek chodzony.
W przerwach krojenie i szycie, a w planach jakiś wpisik na „kartce…”
A tak ogólnie cuda-niewidy się w tym moim laptopie dzieją…
Zginął mi dokument z tekstem. Trzy miesiące pracy jak w… cztery litery wsadził. Ależ jestem zła. Już tego nie odtworzę…
Nawet spacer mnie nie pocieszył, chlip.
Dzięki, Makówko:)
Dołączam i ja
ze skromną uwagą, że jednak rzeczy ważne trzeba zabezpieczać…
No to zawsze na noc zamykam klapkę i zaklejam laptopa plastrem, żeby nic nie uciekło. Do tej pory pomagało;)
Dzięki i Tobie, Tetryku:)
Widocznie plaster był nieco zleżały… ?
🙂
Będę umykać, ta pogoda mnie wykańcza…
Miłej nocki, Maczku:)
Miłych snów, Wyspo:)
Witajcie!
W zasadzie nie jest najlepsza pogoda na piknik. A ja po południu jadę na piknik…
No patrz Pan, a ja po południu jadę na ognisko!
Czyżbyśmy jechali na tą samą imprezę?
W żar tego ognia zaczynam powątpiewać, patrząc w chmury…
Z ogniskiem może być różnie, ale impreza ma się odbyć niezależnie od pogody.
Wszak to również Imieniny Gospodyni.
Udanej zabawy, Makówko i Tetryku:)
Chętnie podzieliłabym się z Wami tutejszym słoneczkiem (może usłyszy i w Swej Promienistości przetoczy się w Wasze okolice:)), bo u nas pięknie – nieprzesadnie gorąco ale świetliście:)
Dzień dobry:)
Deszczowo witajcie!
pada, pada, pada, auuuu
Bardzo słonecznoplenerkowe dzień dobry, Wyspo:)
Dzień z tych przyjemnych, więc o powrocie będę myśleć później:)
Wróciliśmy z imienin, Było miło, kameralnie i deszcz, popadujący co chwile specjalnie nam nie przeszkadzał. Kiełbaski piekliśmy na ognisku w wieżyczce, zatem pod dachem, rozmaite zaś ciekawe wódeczności były, tak czy inaczej, poza moim zasięgiem…
Był też barszcz i inne smakołyki oraz owoce. Również wino.
Deszcz specjalnie nie przeszkadzał, choć, choć gdyby było słońce …ale nie można wymagać za wiele. Faktycznie było bardzo, bardzo miło.
Najstarszą biesiadującą była 91-letnia Gospodyni ( Solenizantka).
Najmłodszy uczestnik miał 6 miesięcy i przyjechał z Tarnowa.
Jużdomowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dziś do wieczora się plenerowałyśmy, a po bardzo miłym spotkanku, wybyłyśmy jeszcze na krótki spacer. Przyświecał nam bardzo dwurogi księżyc, a w drodze powrotnej załapałyśmy się w przydrożnej kafeterejce na mini-koncert na dwie gitary, marakasy i całkiem przyjemny barytonik:)
Też całkiem przyjemny wieczór!
🙂
Czasem los serwuje miłe niespodzianki:)
Chociaż ta sobota w ogóle była sympatyczna:)
Jutro przede mną intensywny dzień, więc:
dobrej nocki, Wyspo:)
Dziś powinno się balować do świtu, tańce, wianki, hulanki, swawole…
Zamiast tego były bardzo sympatyczne Imieniny wśród zieleni doliny Będkowskiej.
Skoro już jest lampka, Tetryk mówi, że trzeba, to trzeba.
Dobranoc!
Słoneczne dzień dobry!
Quack wyjechał to taka cisza? Najwyższy czas na śniadanie -Kelnereczka serwuje co kto zamówi.
Witajcie!
Za chwilę poproszę o kawę… 🙂
W komórce komentarz widzę,ale utworek się nie otwiera.Jestem w autobusie i chyba za słaby zasięg.
Baw się dobrze Leno!
Cały dzień byłam w domu,teraz umykam z wizytą.
Znana piosenka „10 w skali Beauforta”, oryginalnie Krzysztofa Klenczona; na pewno kojarzysz 🙂
Oczywiście, że kojarzę.Czy przypadkiem nie słuchaliśmy na Watrowisku?
Zanim wróciłam, to już pewnie zdążyłaś nie tylko przeczytać, co to za piosenka, ale i posłuchać:)
Wróciliśmy z Teatru Ludowego, po spektaklu pt. „Wstyd” – trochę komedia, trochę historia obyczajowa, świetnie zagrane kameralne widowisko.
A teraz już bardzo zmęczone dobranoc, Wyspo:)
Witajcie!
Same nocne Markinie zostały na tej Wyspie! Zaczynam się martwić, że wyglądam na waszym tle jak chodzący spać z kurami niemowlaczek!
Słoneczne dzień dobry!
Wyglądasz jak człowiek pracy, który rano wstaje.
Fakt, zabalowałam niechcący, ale może będzie z tego jakiś nobelonik?
Dzień dobry, Tetryku:)
Dzień dobry!
I to jest dobre uzasadnienie!
Czekamy na nobelonik.
Myślisz, że już, Makówko?
Czy niech jeszcze na ptasim pięterku podrośnie?
Bo ja mogę wstawić, napisałam wczoraj na gorąco, ale tu jeszcze całkiem przyjemnie się tupta:)
Czas na Gienię?
Komu kawy, komu herbaty, komu śniadanie?
Ciszaaaa…
To ja jadę bagrowac,choć więcej chmur jak słońca
Jak już będziesz kompletnie zbagrowana, wybierasz się do Kolorów?
Zapomniałam.O której?
Miłego bagrowania:)
Też jeszcze na trochę umykam.
Dzień dobry, Makówko:)
Dobry… Leno!
No to jadę kolorowo knuć
A jednak nie kolorowo…
Było knucie kameralne,a jutro będzie barkowe
A teraz już grzecznie w domu objadam się czekoladą.
My też już grzecznie w domu:)
Ale nie objadamy się czekoladą, bo jednej z nas nie wolno, a druga woli lampkę wina, zwłaszcza że zasłużyła;)
A ja już otwarłam drugą czekoladę, auuuu
No i namówiłaś…
Też sobie zrobiłam filiżankę.
I póki nie umoczyłam ust, nie wiedziałam, że to właśnie na czekoladę miałam ochotę… 🙂
A ja wiedziałam gdy wracałam do domu i specjalnie po czekoladę poszłam do sklepu.
🙂
Ja miewam różne dziwne rzeczy w zapasie, bo kulinarnie dość kapryśna jestem i nie wiem, czego mi się zachce, a sąsiedzi trochę się burzą, gdy w środku nocy wyprowadzam Gracika z garażu, więc staram się tego unikać:)
W ogóle – dziwni są…
Warkot silnika o trzeciej w nocy im przeszkadza, ale zapach gotującego się leczo albo piekącej się szarlotki ani trochę:)
Kant to nazywał „imperatywem kategorycznym”!
Pospacerkowe dobry wieczór, Wyspo:)
Zaczyna się koniczynowy czas:) Łąki usiane białym i różowym kwieciem, wśród którego pobrzmiewa trzmielna muzyka, a lada podmuch rozsnuwa kuszącą woń:)
Dobranoc!
Dobrej nocki, Makówko:)
Po ptaszkowych fruwankach zapraszam na nobelonikowe pięterko:)
Pobędę jeszcze trochę, ale bardzo się nie obrażę, jeśli już nikomu nie będzie się chciało dzisiaj czytać:)
Pożegnam się jeszcze tutaj:
dobrej nocki, Wyspo:)