« Lajkonik: reedycja. Odc. 10 Przed zapaleniem choinki »

Makówczyne listopadowe spacerki cz.2.

Rzeczywistość ostatnio nas nie rozpieszcza. Każdy ma swoje sposoby, aby jakoś sobie z tym radzić.

Dla mnie jedyną metodą jaką znam jest chodzenie na spacerki w miłym towarzystwie.

W ten sposób mam ruch, życie towarzyskie i jeszcze… pstryczki. Pstrykając, myślę zawsze o Wyspie, czyli czuję jakbyście ze mną byli.

Ktoś ze znajomych powiedział mi, że jestem uzależniona od tych spacerków.

Zapraszam na wspólne wędrowanie; sami oceńcie czy to już jest nałóg.

Planowałam opisywać tematycznie, ale tak się zaczęłam gubić w tych zdjęciach, że zrobię to chronologicznie datami, czyli taki groch z kapustą, dla każdego coś miłego.

5.11.20.

Zaczniemy od klasycznego spacerku „blisko domu”.
Zapraszam Was do Parku Duchackiego, czyli na moim osiedlu; widać wieżowce w tle.

Powyższe zdjęcie zrobiłam przez dziurę w płocie, gdyż cały teren aktualnie jest ogrodzony – trwa budowa alejek, mostków, oświetlenia – wreszcie znalazły się pieniądze na zagospodarowanie tego miejsca.

A jest tego warte. Na terenie Woli Duchackiej zlokalizowany jest XV-wieczny folwark klasztorny zakonu Duchaków. Z biegiem czasu folwark przekształcony został na zespół dworsko–parkowy. W drugiej połowie XIX w. Starowieyscy wybudowali w pobliżu nowy dwór i utworzyli wokół park krajobrazowy ze stawami, który w znacznej części się zachował. Dawny dwór wraz z otoczeniem parkowym stanowią unikalne założenie architektoniczno – przestrzenne i przyrodnicze dla dawnej, XV w. wsi Wola Duchacka.

Za płotem trwały prace, tam nie dało się wejść, ale w pobliżu zrobiłam parę fotek, gdyż wkrótce i tu będą trwały prace i miejsce to będzie wyglądać inaczej, nie tak dziko, choć podobno w planach jest zrobienie alejek w jednej części, a w drugiej zostawienie trochę naturalnej dzikości. Oby!


6.11.20

To spacerek „blisko domu”, ale już nie po moim osiedlu, jednak dalej w tej samej dzielnicy Krakowa – Podgórze.

Zaczniemy od chałupek.

Za polem kukurydzy dla kontrastu – nowoczesność. To kompleks super nowoczesnego Szpitala Uniwersyteckiego oddany do użytku w 2019 roku.

Tuż za szpitalem dziko i kolorowo. Rosną grzybki w różnych kolorach, nawet niebieskie. Nie patrzę więc w tamtą stronę, gdyż w głowie uruchomiły się obrazy z reportażu pokazywanego w TVN jak tam w środku wygląda walka z Covidem.

Teraz trochę historii.

  Fort 50 Prokocim – powstał w latach 1882-1886. Zadaniem fortu była obrona Traktu Lwowskiego. Jest to typowy fort artyleryjski. Razem z sąsiednimi fortami brał udział w zakończonych zwycięstwem walkach z Rosjanami, w grudniu 1914. Fort ten wchodził w skład III pierścienia Twierdzy Kraków. Jako ostatni w zespole umocnień strzegł przed zagrożeniami wynikającymi z obecności linii kolejowej
i drogi wylotowej z twierdzy.

Na zakończenie spacerku – kapliczka.


Wycieczka 7 listopada nie mieści się w kategorii „blisko domu”.

Dodatkowo dla śpiocha takiego jak ja wiązała się z ogromnym poświęceniem, aby około godziny 7 rano wsiadać już w pociąg.
Celem była góra Chełm Wschodni (nie ma nic wspólnego z górą Chełm w połowie, której znajduje się moja chatka).

Z pociągu wysiadamy w miejscowości Stronie ( w zlatynizowanej, staropolskiej formie Stronye występuje nazwa tej miejscowości u Jana Długosza).

Zanim ruszymy w góry warto zatrzymać się przy kapliczce i chatkach.

Na szlaku, już w lesie – taka kapliczka.

Do pociągu schodzimy już prawie po ciemku wcześniej podziwiając zachodzące słońce.


8 listopada to była wycieczka blisko Krakowa, dojazd autobusem MPK.

Dla znających podkrakowskie dolinki podaję opis wycieczki w skrócie – Czajowice, Ostry Kamień, Skały Grodziska, Dolina Będkowska.

Stawik w Czajowicach jesienią wygląda tak:

Szurając po liściach dochodzimy do skałek.

Stawiki, kapliczki, chałupki, fort… to teraz na koniec jedno zdjątko dla miłośników zwierzątek.

Wycieczka z założenia spacerowa „nieco” się przedłużyła, bo spóźniliśmy się na autobus. Następny był dopiero za półtorej godziny. Zrobiło się ciemno i zimno, więc maszerowaliśmy dalej, bo było to lepsze niż siedzenie na przystanku.

Nikogo to jednak nie zniechęciło i za parę dni w podobnym składzie świętowaliśmy razem Święto Niepodległości, ale to już opiszę na kolejnym pięterku.

Obrazek wyróżniający – zdjęcie zrobione 7 listopada na Górze Chełm Wschodni w Beskidzie Makowskim. Tym razem wyróżniłam jedną wycieczkę, jak myślicie dlaczego?

326 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Zapraszam na drugą część „Makówczyne listopadowe spacerki”.

    Pierwszym „odcinkiem” było pięterko „Covidowe Święto Zmarłych”.
    Tych spacerków w listopadzie trochę się uzbierało, więc będzie z tego …sama nie wiem ile pięterek…dopóki się Wam nie znudzi.

    Bukiet

  2. Tetryk56 pisze:

    No i pięknie sobie poradziłaś.
    Czy w waszej dzielnicy często natykasz się na obcięte uszy, jak na zdjęciu nr 3? Strach tam chodzić… Afraid

  3. miral59 pisze:

    Piękne wycieczki (spacerki) Approve
    Poczytam jeszcze raz, jak wrócimy z… jeszcze nie wiem skąd Wink
    Wylazło słoneczko i pewnie się gdzieś wybierzemy Pleasure

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Miralko!

      Miłej wycieczki. A tu ciemno, zimno i deszcz pada:)

      Wkrótce pięterko z Twoich listopadowych wycieczek?

  4. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, po przerwie.

    To jest materiał na jakieś 4 pięterka!

    To siadam do czytania i oglądania.

    • Makówka pisze:

      Dziękuję panie Q!
      Dlatego pisałam, że mam największy problem z selekcją co wyrzucić, o czym pisać, a o czym -nie i które pstryczki pokazać.

      Jak zaczęłam przeglądać zdjęcia z listopada to (ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) naliczyłam 16 spacerków.
      Z tego opisałam jedynie pięć na dwóch pięterkach. Dlatego konieczność grupowania – pomysł Miralki.

  5. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Makówko:)

    Przemoczona, przemarznięta (spacerków mi się zachciało), z filiżanką grzanego wina zasiadłam przed monitorem, żeby posłuchać, co w sieci piszczy, i – proszę, jaka niespodzianka:)
    Już zabieram się za czytanie i oglądanie.

    Pozdrawiam:)

    • Makówka pisze:

      Dobry wieczór Leno!

      Ze spacerków na spacerki…Ale na tych makówczynych bodaj nie zmokniesz.

      Natomiast teraz w Krakowie za oknem pada i pada…

      • Lena Sadowska pisze:

        U nas też chlapa, która marznie tuż przy powierzchni.
        Jechało się nieszczególnie.
        Kaskaderska pogoda – kapie z dachów i momentalnie wyśliżdża (?) dróżki.

  6. Quackie pisze:

    No to tak:

    Nie wiem, jakie są założenia tego budowanego parku, ale mam nadzieję, że wykorzystają te ruiny i murki, bo to aż się prosi. A grzyb owszem, jak przybysz z innej planety. Oraz – czy to ci sami Starowiejscy, co grafik i malarz, śp. Franciszek?

    Chałupki na Podgórzu fajne jako świadectwo historii, ale widać, że podupadające, niestety. Jakbym zobaczył na spacerku takiego molocha, jak ten szpital, też bym wolał się odwrócić o 180 stopni i odmaszerować, nawet bez pandemii. No i kolory przepiękne, jesienne.

    Nie wiesz może, czy są jakieś plany odrestaurowania tego fortu Prokocim? Bo to aż szkoda, żeby stało i tak niszczało.

    Ciekawe, że chałupki w Stroniu bardziej zadbane niż w Krakowie. Niby mniejsza miejscowość nie tak bogata, a jednak sobie radzi lepiej.

    Skałki jurajskie przepiękne, jak sztucznie wyrzeźbione pomniki, na pierwszym zdjęciu statua Godzilli jak nic. Wink1 chociaż zastanowiłbym się, zanimbym podszedł tak jak Ty na tym zdjęciu – to się jednak chyba sypie? Erozja?

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Q za merytoryczny komentarz i pytania. Będę odpowiadać po kolei, ale teraz byłam zajęta rozmową poprzez Messenger z moim dzieckiem, które pojechało „SŁUŻBOWO” na narty do Bukowiny.

      Bez trudu znalazł nocleg ze śniadaniami i obiadokolacją; tylko musiał podpisać oświadczenie, że jest służbowo.

      Bareja, Bareja…oczko się odkleiło temu misiu.

  7. Lena Sadowska pisze:

    Piękne te jesienne pejzaże na zdjęciach. Nim zrobiło się całkiem ciemno, też popodziwiałam sobie filigranowe osiki, trzepocące cynobrowymi cekinami. I nasze Jezioro – równie spokojne jak Twój Stawik, przypominające ekran, na którym lada chwila wyświetli się zwiastun horroru:)

    Bardzo podoba mi się ten szkielet dragona z czwartego zdjęcia.
    Jakby biedak przycupnął na sekundkę w drodze do ciepłych krajów i już nie zdołał się poderwać…

    I te chatki, które zrzuciły barwne jesienne szatki i powoli przygotowują się do zimowego, regeneracyjnego snu:)

    A „Twoich” dwóch kapliczek (bez środkowej) nikt by tak u nas nie nazwał. My powiedzielibyśmy, że to „figurki”, ewentualnie „krzyżyki”:) W mojej okolicy kapliczka musi mieć daszek, podest pod posążkiem na kwiaty i przynajmniej okienko, jeśli nie drzwiczki:)
    A znicze pod tą trzecią wyglądają jak halabardnicy czuwający nad spokojem świątka:)

    Bardzo udane musiały być te spacerki:)

    • Makówka pisze:

      Dziękuję Leno.
      Spacerki były udane. Na każdym coś innego ciekawego (dla mnie) wypatrzyłam. Dodatkowo są one (jak pisałam) moim życiem towarzyskim w obecnych epidemicznych czasach. Opisałam cztery różne spacerki, cztery różne miejsca i za każdym razem inna osoba lub osoby mi towarzyszyły.

      Ciekawe co piszesz o kapliczkach. Nie wiem, czy prawidłowo używam tej nazwy.

      Wiki podaje taką definicję:

      Kapliczka – niewielka budowla kultowa, wznoszona przy drogach lub rozdrożach w celach wotywnych, dziękczynnych, obrzędowych itp., w najprostszej formie drewniana skrzynka z obrazem lub rzeźbą – świątkiem Jezusa, Matki Bożej lub świętego zawieszona na drzewie lub słupie.
      W formie rozbudowanej niewielka forma architektoniczna drewniana lub murowana, czasami mała kaplica.

      • Quackie pisze:

        To chyba umowne, ale owszem, ciekawie byłoby prześledzić, jaką nazwę w stosunku do której formy stosuje się w której części Polski.

      • Lena Sadowska pisze:

        Myślę, że prawidłowo używasz nazwy. Napisałam o „figurkach” i „krzyżykach” jako o ciekawostce regionalnej:)
        U nas spotyka się też bardziej familiarne określenia na przydrożne kapliczki-posążki:
        „dojechać do Maryjki”, „stanąć przy Józusiu”, „skręcić za Zofijką”, „klęknąć przed Jantołkiem”, „położyć (kwiaty) u Cecylki”:)
        Ale to już tylko starsi, GPS w takie subtelności się nie bawi;)

        • Tetryk56 pisze:

          No, bo GPS to szczeniak – a co tacy wiedzą o tradycji… Wink

        • Lena Sadowska pisze:

          A tak a propos językowych fikuśności – my zbiornik wodny, który pokazałaś, nazwalibyśmy „Stawek”:) A „stawiki” to są takie zasieki z wierzbowych albo brzozowych witek stawiane w poprzek (wprzec po naszemu) nurtu:)

          • Quackie pisze:

            A takie porządne, z solidnych desek albo betonu, to stawidła. Wszystko się zgadza!

          • Makówka pisze:

            Zaskoczyłaś mnie Leno i aż musiałam sprawdzić gdzie użyłam słowa stawik.

            Czemu nie staw? Pewnie tak odruchowo, że malutki. Kiepska ze mnie polonistka.

            Według Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych staw definiowany jest jako płytki zbiornik wodny powstały przez sztuczne zatamowanie (zastawienie) rzeki. Tradycyjnie mianem stawów określa się również wszystkie (nawet bardzo duże) jeziora tatrzańskie.

            Cieszy mnie, że mój wpis spowodował dyskusję na jego temat. Natomiast, że wywoła rozważania o językowych fikuśnościach nigdy bym się nie spodziewała!

            • Lena Sadowska pisze:

              Myślałam, że „Stawik” to nazwa własna:)
              U nas „Stawek” jest właśnie częścią nazw własnych: „Czarny Stawek”, „Rybi Stawek”, „Żabi Stawek”:)

              • Makówka pisze:

                To prawdopodobnie niepoprawność językowa -takie zdrobnienie zastosowane bez pomyślenia i odruchowo.
                Duży -staw, mały -stawik -tak se Makówka wymyśliła!

                • Quackie pisze:

                  W tej chwili nie bardzo już mogę szukać reguł, ale nie takie to niepoprawne, jakby się mogło wydawać. Znaczy końcówka do zdrabniania całkiem OK, ale pewnie niekoniecznie dla tego słowa.

              • Lena Sadowska pisze:

                Zapomniałam napisać wyżej – obie formy są poprawne, można je stosować zamiennie.

                A zwróciłam uwagę na „stawik”, ponieważ to zdrobnienie (łac. deminutivum), a w moich okolicach używa się wyrazów, które nie są zdrobnieniami, choć tak brzmią: „siucheńka” – owca (nie „owieczka”), „barasiek” – baran (nie „baranek”), „skowerka” – skąpiradło, itd.:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dopowiem o tych zdrobnieniach -ik/-ek
                  stawik/stawek jak:
                  ludzik/ludek,
                  guzik/guzek,
                  kogucik/kogutek,
                  knocik/knotek
                  kącik/kątek

                  Rzecz w tym, że często jedna z tych form zdrobniałych (obocznych) zaczyna funkcjonować najpierw w podwojonym znaczeniu
                  („ludek” – mały człowieczek 'a „ludek” – niewielka zbiorowość),
                  a potem także jako odrębna znaczeniowo jednostka, której to pierwotne znaczenie bywa zapominane
                  („guz” – duży guzik 'a „guz” – wypukłość,
                  więc
                  pierwotny „guzek” – drobne zapięcie 'a teraźniejszy „guzek” – niewielka wypukłość, zgrubienie).
                  *Stąd te dylematy:)

                  Wylogowało mnie i zjadło kawałek komentarza:)

                • Makówka pisze:

                  Jak napisałaś o tym stawiku to byłam bardzo zdziwiona, że ja użyłam takiego słowa, bo zawsze mi się wydawało, że mało używam zdrobnień.

                  Człowiek uczy się całe życie. I sam siebie zaskakuje!

                  Choć oczywiście używam -chatka, chałupka, a nie chata, chałupa, bo to jednak co innego moim zdaniem znaczy.

                • Lena Sadowska pisze:

                  Jeśli zwracam uwagę na jakąś formę, to nie po to, by się przyczepić:)
                  Zjawiska językowe mnie fascynują. Wiem, że czasem zachowuję się jak dziecko, które dorwało się do cukierka w tęczowym papierku i nie może pohamować entuzjazmu, ale nic na to nie umiem poradzić:)
                  Może to dziwne zainteresowanie, takie smakowanie słów, powtarzanie ich głośno, szukanie melodii głosek, sylab… Sama nie wiem:)
                  Po prostu bawi mnie to i sprawia wielką frajdę:)

                  *Słowa po to są, by ich używać:)
                  A języki słowiańskie są cudownie bogate w różnorodność form, więc dają ogromne pole do popisu. Trzeba się z tego cieszyć i czerpać pełnymi garściami:)

                  Znowu mnie wylogowało i nadgryzło komentarz, ech…

                • Makówka pisze:

                  Ależ Leno nie przyszłoby mi do głowy traktować to jako czepianie!
                  Każdy ma swojego „bzika”. Ja łażenie po wertepach i krzakach oraz w mniej znane miejsca, Ty zabawę słowami.

                  Cieszy mnie, że wpis wywołał taką ciekawą rozmowę; taką która bawiąc uczy albo uczy bawiąc.

                • Tetryk56 pisze:

                  Podobnie jest z wieloma femininatiwami, np. kierowniczek to zdrobnienie, a kierowniczka nie (bo kierownica to zupełnie co innego).

                • Lena Sadowska pisze:

                  Dobry wieczór, Makówko:)

                  Też lubię włóczyć się po wertepach i krzakach:)
                  A jeszcze bardziej lubię wiedzieć, co (w sensie językowym) oznaczają miejsca, po których się włóczę:)

                  Pozdrawiam:)

                • Lena Sadowska pisze:

                  Witaj, Tetryku:)

                  Poniekąd:)
                  Tylko ja mówię o rzeczownikach pospolitych, które w ogóle nie funkcjonują w języku w tej formie pozornie niezdrobniałej (być może dlatego, że się do naszych czasów nie zachowała):
                  „barasiek” 'a „baraś” – nie istnieje (analog. „karaś” 'a „karas-i/ek”)
                  „siucheńka” 'a „siucha” – nie istnieje (an. „licheńka” 'a „licha”)
                  „jaskółka” 'a „jaskóła/jaskoła” – nie istnieje (an. „spółka” 'a „spóła”)
                  Poza tym, gdy podstawowym wyrazem jest np.: „jaskółka”, to wyraz pochodny „jaskóła/jaskoła” byłby zgrubieniem (łac. augmentativum), czyż – nie?:)

                  Pozdrawiam:)

  8. Makówka pisze:

    Teraz wracam do odpowiadania Q.

    Jeśli chodzi o chałupki w Stroniu to wyglądały one na zamieszkałe, a te w Krakowie dawno opuszczone. Powody mogą być różne. Może np.spadkobiercy nie mogą się dogadać albo…wiadomo, że są jakieś plany zagospodarowania tego miejsca. To jednak Kraków, tuż obok są bloki.

    A szpital jest bardzo nowoczesny i doskonale wyposażony, ale cóż w znacznej części aktualnie „covidowy”, więc lepiej się nie zbliżać jednak.

    • Quackie pisze:

      Okej, to zrozumiałe. Chociaż nie lubię sytuacji z planami zagospodarowania, ktore wymuszają takie wyburzenia. To znaczy, jeżeli uda się dogadać po dobroci, to jeszcze, ale właśnie – kiedy dochodzi do wymuszenia…

  9. Makówka pisze:

    DOBRANOC WYSPO!
    lulu

  10. Lena Sadowska pisze:

    Znowu mnie wyprosiło:)
    To chyba znak, że pora się pożegnać, więc dobrej nocki, Wyspo:)

  11. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dziś kolejki do chleba nie było, więc się nie przywitałem z placu. Pleasure

  12. Tetryk56 pisze:

    Nie wiem, o co chodzi z tym wylogowywaniem. Standardowo po zalogowaniu przeglądarka utrzymuje ten stan przez 24 godziny, chyba że się w międzyczasie wyczyści ciasteczka…

  13. Quackie pisze:

    Jestem, po zakupach, ledwie zdążyliśmy przed największym ciągiem kupujących! (I to jest w zasadzie jedyny argument, jaki mnie przekonuje do wstania tak wcześnie w sobotę).

  14. Makówka pisze:

    Kochani, zmykam. Na spacer! Ojczyzna wzywa!

    Mam nadzieję szybko do Was wrócić…
    paaaaaaaaaaaaaaaa

  15. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Wczoraj, gdy wróciliśmy z wycieczki, padłam jak kawka Weary
    Trzeba było jeszcze zgrać zdjęcia i oczywiście pogadać z córką… mamy ją na tak krótko (ale dobre i to) Pleasure
    U mnie dochodzi 6. za oknem ciemno, więc na razie nie ma mowy o wyjeździe. Ale już planujemy… tradycyjne Zion i potem zakupy w Kenosha Wink
    Nawet nie wiem jak wypadł „Black Friday”, bo nie mamy telewizora… to znaczy mamy, ale wysoko na regale i nikt go nie ogląda (zakryty 😉 ) Wink

    • Quackie pisze:

      Tutaj gdzieniegdzie Black Friday przedłużono do soboty (bo centra handlowe otwarte pierwszy dzień po poprzednim pandemicznym zamknięciu), a niektórzy mają nawet Black Week!

      • miral59 pisze:

        Tutaj zwykle po tym „Czarnym Piątku” kilkanaście osób ma połamane ręce i nogi… co roku też przynajmniej jedna osoba „zadeptana” jest na śmierć Amazed
        Nie wiem co było w tym roku, bo nie oglądamy telewizorni. A do sklepu (rano) nikt nas nie wyciągnie. Niczego nie potrzebuję tak gwałtownie, żebym musiała leźć w ten tłum i bić się o każdy produkt. A to, że w niektórych sklepach pierwsza osoba dostanie za darmo telewizor… po co mi jeszcze jeden, skoro tego, który mamy nie ma komu oglądać? Overjoy

        • Quackie pisze:

          No to wtedy sobie ustawiasz (albo wieszasz) jeden telewizor w salonie, drugi w sypialni, trzeci w kuchni, czwarty w łazience… Luksus, proszę ja ciebie, wypas, jesteśmy bogaci, stać nas!

  16. miral59 pisze:

    Córka nie jedzie z nami. Przed przyjazdem tutaj naczytała się, że Chicagoland przoduje w USA pod względem zarażeń „wirusem w koronie” i nie chce nigdzie wychodzić. Jak mi powiedziała, zrelaksuje się na maksa, siedząc w domu i nic nie robiąc. OK. Skoro tak woli…
    Wiem, że ja nie wysiedziałabym tyle czasu w domu, chyba bym zgłupiała ze szczętem i dostała ciężkiej klaustrofobii Wink
    Córka uważa też, że my wstajemy w środku nocy, a ona chce się porządnie wyspać… kwestia podejścia do tematu… nie uważam, że 4 rano to środek nocy… Happy-Grin

  17. Max pisze:

    Miralko 🙂 Wydaje mi się , że wstręt do telewizorów staje sie powszechny , bo w Hacjendzie na Mazurach złodzieje , mimo ochrony , weszli do środka i zniszczyli trzy telewizory . Nie możemy zrozumieć , nic nie zginęło tylko szlag trafił sprzęt video . Dziwna sprawa , bo z nikim tam kotów się nie drze , to w czym winne były telewizory ? Thinking

  18. Makówka pisze:

    Wracam do domu.Dużo było tych ulicznie knujących!

  19. Makówka pisze:

    Jestem w domu, już po obiedzie i herbacie z deserkiem.

    Zanim opowiem „własnymi słowami” wkleję tekst Jacka Tarana (fotografa, dziennikarza):

    CZEŚĆ I CHWAŁA SUFRAŻYSTKOM!
    Z okazji 102 rocznicy wywalczenia przez kobiety praw wyborczych blisko dwa tysiące osób przeszło dziś w marszu z Rynku Podgórskiego pod Collegium Novum UJ. Marsz przebiegał spokojnie, wznoszono znane już z poprzednich demonstracji hasła i antyrządowe okrzyki. Pod Collegium Novum doszło do przepychanki z policją, która z niewiadomych przyczyn nie chciała pozwolić liderom marszu na zajęcie schodów, skąd mogliby przemawiać do zgromadzonych demonstrantów. Lana Dadu powiedziała – „To jest symbol, kiedyś nasze prababki walczyły o prawo do studiowania dziś my musimy walczyć o prawo do samostanowienia o sobie. Mamy prawo tutaj zostać, mamy prawo samodecydować, mamy prawo być w Europie i cieszyć się z tych przywilejów. Mamy prawo stanąć na schodach! – krzyczała do zgromadzonych.” Po zakończonej demonstracji policja przystąpiła do masowego spisywania jej uczestników.

  20. Tetryk56 pisze:

    Cóż, ja się niestety nie wybrałem… Ale cieszę się, że dziury nie było! 😉

  21. Makówka pisze:

    A teraz relacja „oczami Makówki”.

    Spokojny marsz, dużo osób, kobiety, mężczyźni, głównie młodzi, ale i sporo osób z naszego Stowarzyszenia. Było tyle osób, że nie wszystkich udało mi się spotkać, ale i tak radość wielka ze spotkania „naszych zdradzieckich mordeczek” w realu.
    Pies z błyskawicą, starsza pani o kulach, wiwatujący ludzie w oknach.

    Sporo policji, która jeszcze nadal nie budzi we mnie strachu. W odróżnieniu od grupek tajniaków mijanych po drodze, których widok natychmiast w oczach pokazuje tych z pałkami teleskopowymi w Warszawie. Nie tylko u mnie -obok mnie szli jacyś młodzi ludzie, z którymi wymieniliśmy się uwagą:
    „To oni? Lepiej nie wpatrywać się, idziemy dalej, nie prowokujemy”
    Robiłam zdjęcia, więc wędrowałam wzdłuż marszu, w ten sposób trochę rozmawiałam ze znajomymi, a trochę z obcymi ludźmi.
    W powietrzu czułam międzypokoleniową solidarność.

    Sytuacja dość kuriozalna zdarzyła mi naprzeciwko „okna papieskiego”, gdyż chcąc zrobić zdjęcie cofnęłam się na skwerek i po chwili miałam problem z wróceniem, bo znalazłam się za plecami kordonu „obrońców kościoła”.

    Dotarliśmy pod UJ. Tam zrobiło się gęsto i już „mało przyjemnie”.
    Po odśpiewaniu hymnu („Jeszcze Polska nie zginęła” w tej sytuacji jakoś wyjątkowo mnie wzruszyło) postanowiłam iść do domu.

    Po lewej rząd suk policyjnych. Na wprost grupka tajniaków.
    Podeszłam więc do policjantów po prawej z niewinnym pytaniem „Czy spod Bagateli jeżdżą tramwaje?”(wiedziałam, że nie, ale…)
    Uzyskałam grzeczną odpowiedź „Jeszcze ruch jest wstrzymany, ale demonstracja już się kończy, zaraz ruszą”.
    „To ja mogę tu przejść?”.
    Chodziło mi o to, że wolałam sama do nich podejść uprzedzając ich ruch, bo wcale nie chciałam być spisana. Po co mi to? Co jest (nawiasem mówiąc) namacalnym dowodem na to, jaka jestem ROZSĄDNA!

    • Quackie pisze:

      OMG, aż mi się przypominają przeróżne relacje z czasów okupacji. Tyle że wtedy jeszcze dobrze było po niemiecku umieć.

      • Makówka pisze:

        Z rodzinnych opowieści mojej mamy (zależnie od sytuacji) po niemiecku albo rosyjsku.

        Mnie groziło (raczej) jedynie wylegitymowanie i spisanie, ale chciałam tego uniknąć.

        Te grupki tajniaków nie wyglądały dobrze, a demonstrujący byli wkurzeni, że policja narusza eksterytorialność uczelni, więc mogło być różnie. Trochę wyglądało to na przygotowywanie do otoczenia demonstrujących, aby spisywać tych, co w środku.

        Przez tych cholernych tajniaków musiałam iść trochę okrężną drogą do autobusu. Jakoś źle im z oczu patrzyło, wolałam ich ominąć, a przechodzić obok umundurowanych.

        • Quackie pisze:

          Mam wrażenie, że z wiekiem (zwłaszcza osoby, które mają doświadczenia z PRL) człowiek rozpoznaje tajniaków na odległość. Na wyczucie. Instynktownie.

          • Makówka pisze:

            Tych wmieszanych w tłum to nie wiem. Ale w grupce wyglądają łatwo rozpoznawalnie.
            Choć przed wydarzeniami w Warszawie nie wiem, czy nie myślałabym, czy to nie są kibole.

            W jednym miejscu stali na szeroko rozstawionych nogach w pewnych odległościach od siebie równolegle do naszego marszu tak jakby chcieli pokazać „jesteśmy!”.

            • Quackie pisze:

              No. Mowa ciała. Podejrzewam, że ci z nowych naborów nie mają jej opanowanej.

              • Makówka pisze:

                Walec PIS zniszczył wszystko. Zaczął od stadniny, a teraz rozp…również Policję.

                A jeszcze nie tak dawno pokazywałam na Wyspie zdjęcie z policjantami i opowiadałam jak im dziękujemy za ochronę naszych demonstracji.

                Ci dziś byli mili, ale nie ryzykowałam żadnych pogaduszek na wszelki wypadek.

  22. Lena Sadowska pisze:

    Opóźnione niespodziewaną, ale miłą wizytą – dobry wieczór, Wyspo:)

    • Makówka pisze:

      Dobry wieczór Leno!
      Jeszcze chwila, a będziemy mówić dobranoc. Bożenka już śpi.

      • Lena Sadowska pisze:

        Bożence, jako Wyspowemu Świergotkowi – wolno więcej:)
        A tam wyżej Ktoś chyba pisał, że wyspał się aż za bardzo;)

        • Makówka pisze:

          Chyba ja. Niestety.
          Bo nie uda mi się wcześniej zasnąć i problemem może być zerwanie się o godzinie, która dla Miralki jest rankiem, a dla mnie środkiem nocy.

  23. Quackie pisze:

    A teraz już naprawdę dobranoc!

  24. Makówka pisze:

    DOBRANOC WYSPO!

  25. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Już mi się zaczynają dni mieszać i musiałam zapytać małżonka jaki dziś dzień – sobota, czy niedziela? Tak długi weekend rzadko się zdarza… Overjoy

  26. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to jadąc dziś (sobota) z Zion do Kenosha widzieliśmy idącego drogą (poboczem) kojota. Trochę szkoda, że obydwa aparaty na tylnym siedzeniu i nie było szansy zrobić mu zdjęcia Sad
    Chociaż i tak nie wiem… na tym odcinku jest ograniczenie prędkości do 72 km/godz (45m/h), a nie tak często zdarza mi się jechać tyle co na znaku… zwykle jadę trochę szybciej. Nie wiem czy przy takiej prędkości wyszłoby jakiekolwiek zdjęcie Wink

  27. Makówka pisze:

    Witam!
    Śnieg!
    Wyjeżdżamy z Krakowa.

    • miral59 pisze:

      Miłego wędrowania, Makóweczko Delighted

      • Makówka pisze:

        Dziękuję Wam Drogie Panie!

        Cmok

        Jak już pisałam parę schodków niżej wycieczka była bardzo udana.

        Oprócz zimowych krajobrazów były chatki, kapliczki, drewniany kościółek, dzwonnica itd.

        Jednak nie będę (jak dawniej robiłam) pokazywać pstryczków w komentarzach, lecz zostawię na nowe spacerkowe pięterka.

  28. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Umówiłem się tak, że wczoraj, owszem, pojadę rano na zakupy, ale dzisiaj nie będzie żadnego budzenia. No i dospałem sobie do tej pory. Ale już nie śpię.

  29. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór, Wyspo:)

    Pani Zima nieśmiała jakaś:)
    Nockami snuje się po alejkach i ogrodach, przysiada na ławeczkach, zagląda w ciemne okna…
    A nad ranem zaszywa się w jakimś kątku i nawet noska nie wyściubia do zmroku…
    Młoda jeszcze i może dlatego taka płochliwa:)

    Pozdrawiam:)

  30. Max pisze:

    Kalendarzowa zima jeszcze się nie narodziła . Dajmy jej szansę . Bo z wcześniakami różnie bywa . Pamiętam ogłoszenia : Zima wszystkich zaskoczyła ! Byliśmy bezradni . Thinking

    • Lena Sadowska pisze:

      Witaj, Maksiu:)

      Jakoś nigdy nie byłam wielką fanatyczką kalendarzowych rygorów.
      Co więcej, podejrzewam, że pani Zima też ma je w swoim ślicznym, już wyściubionym nosku;)

      Pozdrawiam:)

      • Max pisze:

        Bywało różnie . Rok 1972 Imieniny Barbary 4 grudnia obchodziliśmy ubrani do figury , przy stole pod gołym niebem . Oczywiści było trochę kalorii w płynie , ale impreza skończyła się po północy . A może , bo byliśmy młodzi ? Może … Thinking

  31. Makówka pisze:

    Wróciłam.
    Cała i zdrowa, choć trochę poobijana, gdyż dwa razy zaliczyłam tzw.” glebowanie”.

    Był taki kawałek gdy szliśmy wiejską drogą, gdzie na wyślizganym lodzie leżała warstwa puchu.

    Było nas 14 osób i każdy w końcu kiedyś się wywalił. Na koniec był ranking -kto ile razy. Poślizgnięcie bez „glebowania” się nie liczyło.

    Nikomu nic się nie stało.

    Zakopianka też była śliska, ale wszystkie trzy samochody dojechały bez problemu.

    Teraz, aby tylko dziecko dojechało spokojnie, które teraz spaceruje po Bukowinie, aby przeczekać korek „turystów wracających z delegacji”.

    Cudna zima! Przepiękna!

    • Quackie pisze:

      No, to się cieszymy, że wróciłaś bezpiecznie! (Mimo poobijanych części).

      • Makówka pisze:

        Na szczęście oba upadki były na d…ę.
        Od uderzenia głową chronił mnie plecak.No i jednak amortyzowałam kijkami.Bez kijków zupełnie sobie nie wyobrażam. Kiedyś tak się poślizgnęłam na mokrym od deszczu drzewie, że zanim upadłam złamałam kijek. Logiczne jest, że zamortyzował znaczną część uderzenia.

        Dziś koleżanka poleciała jakoś dziwnie do przodu na twarz, pomagali jej wstać, bo miała problem, ale nic jej nie jest.

        Co się poruszałam, nasapałam, naoglądałam puchu na drzewach i naśmiałam to moje; nie do przecenienia.

        Fala

        A jak teraz po kąpieli i zjedzeniu obiadu cudnie leży się w łóżeczku i kuka na Wyspę!

        • Quackie pisze:

          Aha, no i zapomniałbym. Dzisiaj wieczorem mam spotkanie na zoomie. To może dobranockę wrzucę już, a zobaczę potem, do której potrwa spotkanie i czy będzie sens wejść na Wyspę (np. bardzo późną nocą).

          • Makówka pisze:

            Jestem za. Tym razem nie będę Ci stwarzać trudności z prośbą o coś tematycznego.

            Po dzisiejszym dniu mnie się wszystko dziś kojarzy z zimą i białym puchem.

  32. Quackie pisze:

    Ach, jestem. Ale nie bardzo się nadaję do sensownej rozmowy. To były Andrzejki branżowe, połączone z konsumpcją. To ja może się zgłoszę tradycyjnie jutro rano. Dobranoc!

  33. Makówka pisze:

    DOBRANOC WYSPO!

    Będziemy się „andrzejkować”?

  34. Quackie pisze:

    Dzień dobry, nowy dzień, nowe wyzwania od rana. I zadania.

  35. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Nowy dzień, nowy tydzień, a za chwilę nowy miesiąc. Kto przygotuje pożegnanie z honorowym patronatem KIG-a?

  36. Makówka pisze:

    Zimowo witam!

    (pod moimi blokiem leży jeszcze śnieg).

  37. Tetryk56 pisze:

    A, i jeszcze jedno – w ciągu miesiąca trzeba będzie demokratycznie wybrać kolejnego poetycznego patrona roku. Proszę o przemyślenie i zgłaszanie kandydatur.
    Byli już: Leśmian, Tuwim, Pawlikowska-Jasnorzewska i teraz Gałczyński.

    • Tetryk56 pisze:

      Właśnie się doczytałem, że Sejm wybrał m.in. Norwida, Baczyńskiego i Różewicza (a także Lema!)…

    • Quackie pisze:

      Myślałem, żeby może teraz znów dla odmiany jakaś autorka?

      Zuzanna Ginczanka? To, co z jej wierszy jest publikowane, wydaje się nad wyraz poważne.

      A może noblistka – Wisława Szymborska?

      • Makówka pisze:

        Obie w jakiś sposób związane z Krakowem, krakuska Makówka się cieszy!

        Fala

      • Tetryk56 pisze:

        Quacku, a masz pomysł na wpis zamykający rok KIG-a?

        • Quackie pisze:

          Trochę długie, ale tak sobie myślę, że „Przez zapaleniem choinki” byłoby najlepsze. Bo raz, że grudniowe i świąteczne, a dwa, że tam jeszcze jest o Bachu!

          • Tetryk56 pisze:

            Dasz radę wystawić? Czy scedujesz to na mnie?

            • Quackie pisze:

              Jutro? Albo dzisiaj w nocy? Wystawię.

              A działa ta publikacja o zadanej godzinie? Bo komuś kiedyś ponoć nie zadziałała?

              • Tetryk56 pisze:

                Tu chyba nie próbowałem (komentarz autorski!), ale na innym wordpressowym blogu działa, sprawdziłem…

                • Makówka pisze:

                  Przepraszam, że się wtrącę, czemu, zamiast zadawania godziny nie zrobić tego już teraz?
                  Skoro bywało, że comiesięczny wiersz się spóźnił to czemu nie może być trochę wcześniej?

                  A może ja coś źle zrozumiałam i niepotrzebnie wcinam się w rozmowę Mistrzów?

                • Quackie pisze:

                  Aj, już dla porządku chciałem, żeby się pojawiło z datą 1 grudnia.

                • Makówka pisze:

                  Oj tam, oj tam nie bądźmy drobiazgowi skoro nie czujesz się na siłach dotrwać do północy.

                • Quackie pisze:

                  Już zaplanowałem, na dziesięć minut po północy!

                  Przy okazji, na obrazek wyróżniający wybrałem zdjęcie z szopką w gablocie, wgrane rok temu przez Mistrza Tetryka!

  38. Quackie pisze:

    Fajrant i chyba przerwa.

  39. Makówka pisze:

    Dziś Andrzejki!

    Cheers

    Andrzejkowo wczoraj balował imć Q. A reszta towarzystwa?

    Z braku dzisiejszych wrażeń może powspominamy poprzednie Andrzejki?

    Zanim zjawi się KIG ze swoim wierszem…może bodaj się napijemy?

    Cheers

    Albo przez wirtualny klucz będziemy lać wirtualny wosk i rzucać wirtualny cień na wirtualną ścianę?

  40. Quackie pisze:

    Jestem po przerwie! Wczoraj nie laliśmy wosku, bo nie było jak.

  41. Lena Sadowska pisze:

    Bardzo zmęczone dobry wieczór, Wyspo:)

    Nie na tyle jednak zmęczone, by nie uczcić andrzejkowego finiszu wierszydełkiem:

    „Bógżeć zapłać, Jędrzeju, żeś mię dziś upoił,
    Boś we mnie niepotrzebne troski upokoił,
    Które mi serce gryzły, jako to być musi,
    Gdy człowieka niewdzięczność opętana dusi.
    Wiem dobrze, że niedługo ze mną tej rozkoszy,
    Bo to wszytko po chwili trzeźwią myśl rozpłoszy,
    Ale witaj mi ta noc wolna od frasunku!
    Któż wiedział, by tak wiele należało w trunku?”

    Fraszka J. Kochanowskiego pt.: „Do Andrzeja…
    …Trzecieskiego” wprawdzie, ale co to szkodzi, skoro na dzisiejszy wieczór jak znalazł:)

    Pozdrawiam:)

    • Makówka pisze:

      Dobry wieczór Leno!

      Dziękuję za wierszykowy andrzejkowy finisz, a zarazem finisz pięterka, bo już lada moment jakiś KIG nas zaprosi piętro wyżej.

    • Quackie pisze:

      No i to ja rozumiem!

      Aż szkoda, że poniedziałek.

      • Lena Sadowska pisze:

        Witaj, Quackie:)

        Poniedziałek „trzeźwią rozproszony”:)

        • Quackie pisze:

          Jeszcze jak rozproszony – dzisiaj, a co dopiero jutro: znowuż jeden wyjazd, jedna dość długa wideokonferencja w ciągu dnia i normalna praca poza tym.

          • Lena Sadowska pisze:

            Współczuję.

            Więc chociaż taka wirtualna pociecha:):

            „Gdy się pije wino,
            Wszystkie troski giną,
            Dni troską nie trujmy
            Życia nie marnujmy,
            Ni smutek ni praca
            W życiu nie popłaca,
            Pijmy raczej zadość,
            Dar Bachusa wino,
            On w nas wznieca radość,
            Przezeń troski giną!”
            (Z Anakreonta – „…o winie”)

            *Quackie, zapodziałam dwa wersy. Nie wiem, czy teraz brzmi jeszcze kunsztowniej, ale skrupulatnie uzupełniłam:)

      • Makówka pisze:

        Wirtualnie Quacku można się napić andrzejkowo nawet w poniedziałek!

        Cheers

        • Quackie pisze:

          Aaa, no skoro tak… Cheers

        • Lena Sadowska pisze:

          To ja, Makówko, literkowo dołączę:):

          „Skoro się przytknie ręka do butelki,
          Znika natychmiast smutek serca wszelki;
          Wołajmyż tedy, dzwoniąc kieliszkami:
          Kurdesz, Kurdesz nad Kurdeszami!”
          („Kurdesz” – podejrzewani trzej autorzy:))

          • Tetryk56 pisze:

            A ty, Leno, kogo byś proponowała na poetyckiego patrona roku 2021 na Madagaskarze?

            • Lena Sadowska pisze:

              Witaj, Tetryku:)

              Ja jestem śmiertelnie zakochana w panach Różewiczu i Białoszewskim, ale może jakąś dziewczynę dla równowagi.
              Wyżej wspominano Wisławę Szymborską. Może być też Halina Poświatowska, Maria Konopnicka, Kazimiera Iłłakowiczówna, Anna Kamieńska, Joanna Kulmowa…
              Ze współczesnych jeszcze Julia Hartwig, Małgorzata Hillar, ale one są nietypowe:)
              Zależy, co temu patronowaniu przyświeca – poszukiwania czegoś nowego czy sentyment do już znanego:)

          • Makówka pisze:

            No to andrzejkowo podzwońmy kieliszkami!

            Cheers

  42. Makówka pisze:

    To i ja powiem Dobranoc!

  43. Lena Sadowska pisze:

    Miłej nocki, Wyspo:)

Skomentuj Max Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)