W niedzielę, 16 lutego, od rana była piękna pogoda. Zrobiło się ciepło, słońce świeciło całym niebem i wstyd by było siedzieć w domu. Pierwszy dylemat – dokąd się wybrać? Postanowiłam odwiedzić Fort Sheridan. Południową część parku, bo w północnej byliśmy ostatnio kilka razy. To raptem ok. 43 km, czyli wcale nie tak daleko…
Poszliśmy najpierw do kanionu. Zejście do niego jest przy samym parkingu. Wszędzie leżał śnieg. Dobrze, że schody są z metalowej kratki, więc zaśnieżone nie były…
Na schodach spotkaliśmy pana z psem. Pies powinien być na smyczy, a nie był. Już z daleka właściciel tłumaczył, że pies jest niezwykle łagodny i nic nam nie zrobi…
Facet dogonił nas i zaczęliśmy rozmowę. Popatrzył na nasze aparaty i pochwalił się, że też robi zdjęcia, ale komórką i taka pogoda jest dla niego super. Nam też… Przy okazji powiedział, że jeśli pójdziemy za siatką od strony jeziora, widoki będą cudne. Gdy doszliśmy do tej siatki, zrezygnowaliśmy z wędrówki. Pracownicy parku postawili ją, gdyż brzeg był bardzo oblodzony, łatwo można się pośliznąć i wpaść do wody. Gdybyśmy mieli swoje „raki” na buty, moglibyśmy się przejść, ale tak? Ryzyko zbyt wielkie…
Wróciliśmy na parking. W zasadzie nie udało nam się zobaczyć żadnego ptaka (poza sikorą na wstępie). Co prawda słyszeliśmy dzięcioła czerwonobrzuchego, a także dzięcioła włochatego (czy kosmatego), z daleka dochodziły godowe trele kardynała, ale żadnego z tych ptaków nie widzieliśmy.
Małżonek doszedł do wniosku, że powinniśmy się jeszcze wybrać do Long Grove. Mówiłam o tym miasteczku dość często. Ma ono historyczne Downtown. Pamiętałam, że gdy pracowałam w serwisie, czasami przejeżdżaliśmy przez zabytkowy mostek. Był on na tyle wąski, że dwa samochody nie mogły się na nim minąć. Ruch kołowy odbywał się w ten sposób, że raz z jednej, raz z drugiej strony przejeżdżały po nim samochody. Ale to było 20 lat temu… byłam ciekawa jak to wygląda teraz. Pojechaliśmy… ostatecznie to tylko 20 km…
Miasteczko mnie rozczarowało. Z zabytkowego mostku niewiele zostało. Znikła drewniana nadbudowa, a pojawiły się „ograniczniki” wysokości samochodu. Te zabytkowe domy wcale takie zabytkowe nie są… bo co to za zabytek, który ma 34 lata?!!! Co prawda są i starsze, ale jak na mój gust mimo wszystko za „młode”…
Przy parkingu była mapka z podziałem na rejony. Mąż śmiał się, że widać z niej same widelce… to oznaczenie restauracji. Gdy ruszyliśmy w obchód, przekonaliśmy się, że przynajmniej połowa to puste budynki. W zasadzie miejsca na restauracje. Może w okresie letnim są otwarte, ale teraz zieją pustką…
Połaziliśmy trochę, pooglądali wystawy nielicznych sklepów i wrócili. Takie domy, a nawet starsze mam na codzień w Elgin i nie tylko. Ale spędziłam ochotę i więcej się tam nie wybierzemy. Może dlatego, że w Polsce zabytki są na prawdę stare, mają po kilka wieków, takie amerykańskie „zabytkowe domy” nie robią na nas wrażenia…
Zapraszam na małą wycieczkę

Nie jest tak ciekawa jak ptaki Mistrza Q, ale pooglądać można
Ukratku, nie musisz czekać za długo, żeby dać swoje pięterko

Moje miało być tylko „poczekajką”, aż ktoś zbuduje porządne
Te poczekajki tak zawyżają poziom,że już brakuje odwagi na zbudowanie czegokolwiek.
Nie przesadzaj, Makóweczko. Przecież moje pięterko to nic specjalnego…


Na pewno wiele pięterek budowanych przez Ciebie miało wyższy poziom
A poza tym, to na Wyspie nie ma licytacji kto lepiej napisał i czyje zdjęcia są lepsze… każdy pisze jak umie i każdy cyka zdjęcia czym ma… najważniejsze, żeby coś na nich było widać
Miła jesteś.
Po prostu szczera
I nie zawistna
Faktycznie, mało pierzaste pięterko… Ale odbyliście fajną wycieczkę, i to się liczy.
Swoją drogą, czytałem ostatnio o skolonizowaniu australijskiego miasteczka przez ogromne stado nietoperzy. Czy takich lotników twoje hobby też obejmuje?
Mnie interesuje wszystko związane z Matką Naturą, w szczególności ptaki. Nietoperze, chociaż nie ptaki, ale też latają…

Fakt, że gatunków nie rozróżniam i dzielę na małe i większe…
Ale zawsze chętnie je obejrzę
Uśmiałam się setnie, patrząc przez okno na wiewiórkę, która starała się zabrać spory kawał „orzechowego wałka”
Brawa dla Miralki,ale sorki teraz na tych zakrętach chyba nie dam rady oglądać.
Zaliczyłam zapikowanie na głowę,dobrze,że miałam kask.
Boli mnie trochę kciuk i kolano,ale nic poważnego.Tak się kończy jechanie po śladzie,czyli dorownywanie facetom .
Dziękuję, Makóweczko
Żebyś nie napytała sobie biedy 

Nie musisz się śpieszyć z oglądaniem, lepiej patrz gdzie jedziesz
Nie likwiduję pięterka, więc nawet jak Ukratek pokaże swoje i tak będziesz mogła wrócić i dooglądać co będziesz chciała
Już wróciłam,ale znów kiepskie wieści u mamy,pogorszenie.
Takie to życie jest, że trzeba się cieszyć każda chwilą,bo nigdy nic nie wiadomo co przyniesie następna chwila.
Współczuję takich wieści

Jutro już wracasz (o ile mnie pamięć nie myli), więc sama wszystkiego dopilnujesz… oby znowu nastąpiła poprawa
Tak.Jutro wracam.Przepraszam,że psuję humor i tak nie na temat.
Przecież wiesz, że Wyspa jest naszą odskocznią i piszemy na niej o wszystkim. Na nasze życie składają się nie tylko te miłe chwile, ale też rozterki i problemy. Jeśli Ci to pomoże, pisz i nie przepraszaj. Na pewno znajdziesz tu wsparcie wszystkich
Tylko tyle możemy zrobić…
Dziękuję Miralko!
Zbyt długo dobrze nie może być w życiu.
Dziękuję.
Zbyt – nie. Ale długo może!
Ale zawsze , Maczku, po chmurach wychodzi słońce
Czasami trzeba na nie trochę poczekać i często brak na to cierpliwości, ale chyba warto 
Z mamą sytuacja jest zero – jedynkowa od dłuższego czasu.Mam nadzieję na słońce …jeszcze…
Jednak każdy telefon to stres zanim zobaczę kto dzwoni…
Po dobrej wiadomości podwójnie cieszę się z tego co jest.
Dzień dobry. Czyli nad jeziorem Michigan i w okolicach zima pełną gębą. Te lodowe zmarzliny wokół roślinek wspaniałe.
A z domami to fakt, dla Amerykanów jak coś ma 100 lat, to taaakie stare.
Przy domu z 1986 się zaśmiałem wewnętrznie, że może to dom z 1896, tylko jakiś dowcipniś budowlaniec przy renowacji przestawił cyferki?
A opis takiej miejscowości z pozamykanymi miejscami dla turystów, które się otwiera dopiero w lecie, to wypisz wymaluj miejscowości turystyczne na Półwyspie Helskim o tej porze roku – Chałupy, Jastarnia czy sam Hel.
Tymczasem tutaj fajrant i przerwa…
Przez tydzień na pewno się zmieniło nad Lake Michigan. Pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie…

Parking praktycznie pusty i tylko gdzieniegdzie przemykały się jakieś osoby…
Z tym domem, to raczej nie sądzę, żeby jakiś dowcipniś zamienił cyferki. Amerykanie są wyczuleni na „historyczne daty” i na pewno by zamienili
Z tymi zamkniętymi restauracjami, to w pewnym sensie zrozumiałe. Po co trzymać załogę i gotować, jeśli trafi się klient może raz w tygodniu… a może jeszcze rzadziej. Gdy byliśmy, to jakoś nie zauważało się tłumów
Uf, skomplikowany to był piątek. Ale już jestem.
Jest wesoło!
Dobranoc, Wyspo!
DOBRANOC!
Spokojnej wszystkim. Ja pewnie też niedługo będę zmykał.
Późne dobry wieczór:)
Mroźną tajemniczością powiało z Waszej Krainy Lodu, Miralko:)
A wiewiór istotnie – przekomiczny. I z deka bezczelny:) A myślałam, że tylko te nasze są takie zuchwałe.
Pozdrawiam i życzę miłej nocki:)
Witaj Leno



Polskie rudzielce wydają mi się o niebo ładniejsze i sympatyczniejsze. Może to tylko sentyment?
Te „szczurowate” są większe i bezczelniejsze
Najpierw Anglicy, potem Włosi pozazdrościli Ameryce wiewiórek i przenieśli je na swój teren. Anglia wielką nie jest i już od wielu lat mieszkańcy mają problem z wiewiórką szarą (bo tak się toto nazywa). Rozpanoszyły się strasznie i zepchnęły rudzielce na najgorsze tereny. Spowodowały też znaczny spadek populacji rodzimych wiewiórek. Nie tylko zepchnięcie z najlepszych terenów żywieniowych, ale też choroby przenoszone przez te wiewiórki (im nie szkodzą, a rude zabijają), zdziesiątkowały rudzielce.
Włosi mają o tyle lepiej, że Europa jest większa niż Anglia. Wiewióry rozlazły się wszędzie. Dotarły już nawet do Polski. Są traktowane jako gatunek inwazyjny, ale to wina ludzi, że tak się rozpanoszyły. Po groma było je przesiedlać? Stwarzać zagrożenie dla rodzimych gatunków? Często myślę, że głupota ludzka nie ma granic…
Dobry wieczór, Miralko:)
Ja też jestem bezkrytyczna, jeśli chodzi o urodę naszych rudzielców:)
A ta ich gracja, której nie powstydziłaby się najlepsza primabalerina:)
My mieliśmy podobny kłopot z bobrami, kormoranami i okoniami.
Ze spustoszeniami, jakie spowodował nadmierny rozrost ich populacji walczymy do dziś:(
Ale tak to jest, gdy przy obsadzaniu stanowisk liczy się wszystko prócz kompetencji…
Pozdrawiam:)
To jest właśnie to, co doprowadza mnie do apopleksji. Przenosi się zwierzaki, czy inne gatunki (ptaki, ryby, gady czy płazy), nie licząc się wcale z tym, że mogą zagrozić ekosystemowi. W przyrodzie musi być równowaga. Jeśli osadza się jakiś gatunek na danym terenie, muszą być na nim naturalni „selekcjonerzy”, gatunki zwierząt, które kontrolują przyrost naturalny. Jeśli tego zabraknie, populacja osadzonych zwierzaków rozrasta się do monstrualnych rozmiarów i staje się problemem.


Nie znoszę, kiedy ktoś uważa, że takie czy inne zwierzątko jest śliczne i trzeba je przenieść na „nasz” teren.
Inna prawda, że wielu „hodowców” dochodzi do wniosku, że trzymane przez nich zwierzę za duże wyrosło, czy zwyczajnie ma się go dość i po prostu wypuszczają na wolność. I tak właśnie pojawiły się w Polsce gatunki obce, które zaliczane są do inwazyjnych i stanowią zagrożenie gatunkom rodzimym. Najczęściej są to żółwie, ale też zdarzają się ryby (jak swojego czasu piranie w Wiśle), a także zwierzaki, jak szopy pracze, przywleczone z Ameryki. Po co? Nie mam pojęcia… i tylko szkoda tych naszych, polskich gatunków, które muszą albo znaleźć nowe tereny żywieniowe, albo wyginąć
Szare wiewiórki z Ameryki, wypierające rude europejskie, to jakby odwrócenie XVI-wiecznego wypierania Czerwonoskórych przez Europejczyków…
Niewysokie domy często obłożone sidingiem… amerykańska prowincja jest poniekąd parterowa

A zimy mogę tylko pozazdrościć, bo śniegu w tym sezonie nie zobaczyłam.
Może będzie na Wielkanoc ?
Nie tylko prowincja jest parterowa (czy „niskopienna” 😉 ). W zasadzie w Chicago tylko Downtown ma drapacze chmur. Im dalej od śródmieścia, tym zabudowa jest niższa. Najpopularniejsze są budynki jednopiętrowe. Z tym, że oni liczą to jako dwa piętra, bo parter u nich nie istnieje. Jak w Rosji

A śniegu i u nas jest niewiele. Pamiętam, że czasami było go po pas… ale to kilka ładnych lat temu. Teraz mamy pogodę „w kratkę”. To mrozi i sypie, to się topi i robi się ciepło. Tak jak teraz. Ubiegłej nocy było -11C, a na jutro zapowiadają +9C. W niedzielę ma być jeszcze cieplej, bo +11C. Jak będzie, zobaczymy
Dzień dobry



Sobota ma być słoneczna i ciepła, więc najprawdopodobniej wybierzemy się gdzieś na wycieczkę. Trzeba odreagować wszystkie stresy z tego tygodnia
Kontakt z Matką Naturą wycisza i „ładuje akumulatory” na kolejne dni
Miłej soboty Wyspiarze!!!
Ładuje – święta prawda, dziękujemy i również Państwu M&J.L życzymy udanej wycieczki
Dziękuję w imieniu męża i własnym


Wycieczka była w miarę udana
Chociaż po niej codwutygodniowe zakupy
Witajcie!
Dzień dobry, ta rozłożysta, biała chałupka z niebieskimi dodatkami w elewacji całkiem całkiem… Wnętrze w stylu hamptons ? Który bardzo mi się podoba

No wiem, wiem przecie nie wdarłaś się do obcego domostwa, coby podglądnąć
Miał być o 8 wyjazd i jest.
Bezpiecznej podróży, Maczku!
Dzień dobry, jakoś się wygrzebałem z piernatów…
Witajcie!
Spóźnionym, bo od rana trochę zajęć w rodzinie…
Ale oczywiście przyłączam się do dobrych życzeń dla naszego Quacka!
Właśnie ogladnelismy w autokarze film „Przemytnik”, którego głównym morałem było,że rodzina jest najważniejsza…
A pięknie dziękuję! W kwestii poruszonej w SMSie wypowiedziałem się pod odnośnym wpisem.
Zapytałem Skowronka…
Znaczy na razie wysłałeś maila?
Dzień dobry


I oczywiście wszystkiego najlepszego Mistrzu Q!!!
Dziękuję ślicznie!
Dodam jeszcze, że moja mama miała urodziny 23 lutego… czyli bardzo blisko
No to teraz tak: byłem na fotospacerze i myślałem, że robię zdjęcia lodówkom, ale guzik
okazało się, że to gągoły!
Poza tym były całe stada łysek, tak jak w gdyńskiej marinie zwykle urzęduje ich najwyżej parę, tak w Orłowie i w kierunku Sopotu były naprawdę duże stada, po kilkadziesiąt sztuk. I jak zwykle opór mew.
W drodze udało mi się jeszcze złapać w obiektyw sikorę bogatkę.
Zaraz wrzucę zdjęcia.
Kochany Pani Kłaczku,
Żeby Pan był, kochany i w ogóle, a najlepiej zdrowy, szczęśliwy i wiedział po co. Niech Panu starcza: sił, cierpliwości (w tym do gości, ale też gościówek) i środków, by trafiać do wybranych celów, no i wrogów, jak ktoś na tyle jest głupi. Wiek średni niech będzie Panu najlepszy, teraz się już wie i jeszcze umie, niech los łaskawy przeciągnie ten stan do późnej starości. Jednym słowem – wszystkiego najważniejszego!
y i ż
Ależ przepięknie dziękuję! Cierpliwości z wiekiem mam coraz mniej, ale dla Pana sięgnę najgłębiej, jak się da. Poza tym nie mam żadnych uwag, za to w najwyższym stopniu dziękuję. Wiek średni ma swoje plusy i minusy, co (czasem) z zaskoczeniem odkrywam. A skoro najważniejszego, to najważniejsze w tym wszystkim jest to, że miło Pana znów czytać!
Na Pańskie ręce oczywiście ukłony dla zgromadzonych sercem Gości. A z całego życzę (Panu i wybranym) powtarzalności najlepszych chwil w odpowiednim momencie i zupełnie nowych, równie udanych.
Ściskam,
y
Odkłaniam się i Wyspiarzom przekazuję jak najserdeczniej!
Dziękujemy, panie Yo La!
Dobry wieczór w tym wyjątkowo mokrym i wietrznym dniu:)
Pozdrawiam:)
Dobry. Nad morzem przede wszystkim był wietrzny. Ale chwilami również mokry.
U mnie było ładnie…za oknem autokaru.
Już bym chciała być w domu…
Dobry wieczór, Makówko:)
U nas było naprawdę niefajnie – śnieg z deszczem, grad, deszcz, i wszystko doprawione koszmarnym wiatrem. Jak wychodziłam z samochodu, myślałam, że mi ręce pourywa, gdy próbowałam przytrzymywać kaptur. Chwilami bałam się, że któryś podmuch mnie porwie i lotem kapturowym przetarga po okolicznych wierzchołkach:)
I też chciałam już być w domu:)
A kiedy wreszcie dotarłam i wydawało mi się, że już tylko będę siedzieć i pachnieć, musiałam znowu wybyć:(
Ale już znowu jestem na miejscu.
Cieszę się, że Ty też bezpiecznie dotarłaś, Makówko.
Pozdrawiam:)
Znowu byłem przez chwilę bohaterem we własnym domu. Rany, jak ja tego nie lubię!
A coś Pan zbroił?
Wróciliśmy do domu. Teraz tylko coś zjeść i znowu w trasę

Do popotem
Wyjątkowo pozadomowy czas mam, ale skoro wróciłam to:
Mistrzowi Q serdeczności ślę
i Miralki lodowe rzeźby podziwiam! Architekturę miasteczek mniej, chociaż obejrzałam z zainteresowaniem.
Ślicznie dziękuję!
Już prawie w domu.Krakow,AGH.Ufff.

Uf, te podróże są najcięższe. Ale w sumie opłacalne.
Dobrej nocy

Ze snami jakich Jubilat życzy!
– Wzajemnie Panie Q
Spokojnej
Jestem w domu zmęczona i obolała.Dopiero dziś boli mnie szyja i prawa ręka.
Było cudownie,ale teraz padam.
DOBRANOC!
To i ja powiem: Dobranoc! i spokojnych snów!
Spokojnej!
Panie Q raz jeszcze
Sto lat!
No właśnie wznoszę dzisiaj bardzo intensywnie, mimo że kameralnie.
Ciekawe, co będzie jutro.
Mewy?
Oby więc dziś było intensywnie,ale jutro bez mew.
Łoj…
Zmykam zdecydowanie, bo właśnie o mało nie zajsnąłęm.
Dobrej nocki wszystkim życzę:)
Dobrej nocki i ja zyczę, a le bez afrykańskich upałów
U mnie bez.Plus 6 stopni,deszcz.
Dzień dobry

Ukratku, a gdzie Twoje pięterko? Może tak na niedzielę wstawisz nowe?
Już niedługo!
Witam!
Witajcie!
Chyba się wreszcie nieco wyspałem, zobaczymy, jak ten stan się utrzyma?
Zapraszam na filmik na nowym pięterku.
Zdjęcia przecudnej urody 🙂