« Santa Fe zamiast Grand Canyon. Na suchego wpłynąłem przestwór oceanu... »

Zion w lutym

Jadąc do Kenosha na zakupy miło jest wpaść po drodze do Zion. Lubię tam zajechać. Dziś po raz pierwszy zobaczyłam “ścięte drzewa”… jakoś wcześniej nie zwróciłam na to uwagi… no tak, to nie ptaszki…

To drzewo jest chyba najstarsze, jeśli chodzi o powalenie…

To trochę “nowsze”…

… a to wygląda na całkiem świeże. I tak się zastanawialiśmy… czyżby tu mieszkały bobry?

Te “nadgryzienia” nie wyglądają na siekierę… to jak zęby bobra!

Żaden inny zwierzak nie “rąbie” tak drzew. Czy uda nam się kiedyś je spotkać?

W sumie to w oddali widać wiele powalonych drzew. Ciekawe czy wszystkie padły ze starości?

Oczywiście pojechaliśmy też nad Lake Michigan. Krzaki ze skorupą lodu…

Nawet trawki całe “zalodziałe”…

Na plaży pełne zdziwienie. Nie było plaży!!! Ten odpływ z kanału melioracyjnego, był zasypany piaskiem i nie było go widać… 

Skąd się wzięły takie głazy? Czy były zakopane w piachu, czy może woda je przyniosła?

Powalone (czy przyniesione przez wodę) drzewa też całe w soplach.

I jakieś wielkie metalowe pudło… nie mam bladego pojęcia co to może być? Ale na pewno zostało przyniesione przez wodę…

A Lake Michigan wygląda tak niewinnie… niby jest trochę fali, ale jakby łagodnej…

I tak sobie myślę, że wodny żywioł jest potężny gdy się zbudzi…

Wiem, że major Chicago (coś w rodzaju polskiego burmistrza) ogłosiła klęskę żywiołową w niektórych częściach nadbrzeżnych, by wydębić fundusze federalne na usuwanie skutków działania Lake Michigan. Po potężnych wiatrach wiele miejsc jest uszkodzonych. Na pewno te fundusze nie trafią do Zion. To jest park i jeśli zabraknie plaży, są takie w innych miejscach. Gorzej gdy woda uszkodzi ludzkie osiedla, zagrozi życiu mieszkańców…

W sumie niewiele ptaszków spotkaliśmy na tej nasze wycieczce. Jakiś tam dzięcioł pukał w drzewo (trudno było go wypatrzeć), parę sikorek uwijało się wśród gałęzi… ale zawsze jest nadzieja na spotkanie bobra… Może kiedyś…

183 komentarze

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na nowe pięterko Delighted
    Może nie tak ciekawe jak po przednie, ale na pewno (w tej chwili) krótsze Happy-Grin
    Tym bardziej, że od chodzenia nogi nie zabolą Wink

  2. Makówka pisze:

    Witam i cieszę się z nowego pieterka!
    Brawo!

  3. Makówka pisze:

    Fajne zdjęcia i ciekawe pięterko.
    Jadę szukać zimy, wyjeżdżamy już z Krakowa.

  4. Makówka pisze:

    Takie ślady bobrów można i znależc w Krakowie – nad rzeką Wilgą i na stawikach Rajska.
    Do Chicago dotarła zima?

  5. Makówka pisze:

    Jak już Gienia się zjawi poproszę do termosu.

  6. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Te drzewa to niewątpliwa robota bobrów. Jeżeli gdzieś w pobliżu zobaczycie kupę gałęzi w jakimś mokrym miejscu, to będą to zapewne żeremia. Same zwierzaki raczej trudno spotkać – są ostrożne i chyba chętniej buszują w nocy?
    Dziś wybywam na cały dzień – może też będą jakieś zdjęcia…

    • Makówka pisze:

      Zdradzisz jakieś szczegóły wybywania?
      Pięterko oczywiście będzie?
      Witaj,witaj Tetryku!

    • miral59 pisze:

      My też od razu pomyśleliśmy o bobrach. Takie „ogryzione” drzewa, to może być tylko ich robota (a przynajmniej nie znamy innych zwierzaków, które by tak robiły). Te trzy drzewa były przy samej drodze. Dalej są bagniska, poprzecinane jakby strumykami. Przynajmniej tyle można zauważyć z drogi. Nie wiem czy nawet pracownicy parku wchodzą dalej. Teren nie wygląda zachęcająco Wink
      Miłej wycieczki, Ukratku Delighted

  7. Makówka pisze:

    Czy Q też gdzieś wybył?

  8. Quackie pisze:

    Dzień dobry nieco pośpieszne, wybywam zaraz na coś w rodzaju miralkowego spaceru, tylko bliżej i pewnie krócej, dam znać, jak wrócę.

  9. Quackie pisze:

    Ekhm. Po żywej dyskusji spacer odwołano ze względów pogodowych.

    No to mogę teraz nad Lake Michigan.

    Ponieważ przedmówcy już potwierdzili, że to bobry, nie ma potrzeby; dodam tylko może, że w pobliżu musi być jakaś rzeczułka, bo przecież bobry nie ścinają drzew dla sportu, tylko po to, żeby budować tamy, spiętrzać wodę i zakrywać podwodne wejścia do żeremi. Pewnie te rozlewiska na piątym zdjęciu to ona (rzeczułka).

    No, jak wiatr dobrze powieje, to i na Bałtyku zdarza się cofka, a sztormy potrafią zabrać pół plaży albo i więcej i potem trzeba refulować. To są konkretne koszty, nie dziwne, że burmistrzyni chce je jakoś złagodzić.

    • miral59 pisze:

      Na tych terenach zalewisk i rzeczułek jest mnóstwo. A że do większości nie da się dojść (nawet w woderach), to i różne zwierzaki mogą być tam nie niepokojone i mogą budować co chcą. Od kilku lat zauważamy, że na niektórych zalewiskach poziom wody znacznie się podniósł. To może być robota bobrów. Pracownicy parku nie mogą niszczyć żeremi, bo to przecież rezerwat. Tym bardziej, że bobry nie wszędzie chcą mieszkać i dla parku to pewnego rodzaju honor mieć tego zwierzaka u siebie Pleasure
      Plaża w Zion zmienia się od zawsze. Za każdym razem widzimy zmiany w linii brzegowej. Ale tym razem wyglądało to jak katastrofa. Plaża znikła pod wodą odsłaniając przy okazji rurę odprowadzającą wodę z kanału. To żelazne pudło było niewiele mniejsze ode mnie. Miało przynajmniej 1,5 metra wysokości. Nie podchodziliśmy za blisko, bo w adidasach zamoczylibyśmy nogi. Na zdjęciu tego nie widać, ale woda co chwilę podchodziła aż do pudła. Skąd toto przypłynęło – nie mam pojęcia. Ale widać jaką potęgą jest woda, skoro dała radę tak wielkiej i na pewno ciężkiej rzeczy Worry
      Major Chicago starała się o fundusze nie dla Zion. To daleko od Chicago (w prostej linii ok. 40 mil, czyli coś ok. 65km). O plażę będą musieli zadbać pracownicy parku. Do wiosny i lata jeszcze daleko, może plaża sama wróci? Wink

      • Quackie pisze:

        A ta rura normalnie nie jest przykryta piachem? Bo na polskich plażach zwykle takie instalacje są zasypane. Oj, chyba plaża sama nie wróci… U nas musi podpłynąć pogłębiarka z instalacją refulacyjną i taką rurą wysypać piach z przybrzeżnych ławic z powrotem na ląd.

        Nie mam pojęcia, co to za skrzynia i do czego mogła służyć. Na statkach zwykle wszystko jest pomalowane mniej lub bardziej wodoodporną farbą, a skrzynia nie robi wrażenia, jakby kiedykolwiek była czymś takim pomalowana, więc sądzę, że to z jakiejś lądowej (przybrzeżnej?) instalacji.

        • miral59 pisze:

          Ta rura była przykryta piachem i to dość głęboko. Za metalowym falochronem, którego prawie widać nie było spod piachu. Ale chyba wysokie fale to wszystko wypłukały, bo teraz i z falochronu zostały tylko metalowe ścianki, i rura cała jest na wierzchu. Nie sądzę też, żeby pogłębiarka pojawiła się przy tej plaży. To kosztuje i nie wiem, czy park na to będzie stać. Wjazd do niego jest wolny, bez żadnych opłat, jedynie mają jakieś rządowe dotacje. Nie wiem ile i na ile im wystarczy… Sad
          Co do skrzyni… też nie sądzę, że pochodzi z jakiegoś statku. Może to fragment czegoś co urwały fale z lądu. Nie wiadomo też jak długo toto się przewalało w wodzie… może tygodnie, może miesiące, a może nawet lata. Jeśli była na tym jakaś farba, to tocząc się po dnie, na pewno starł ją piasek. Skoro nawet kamienie wyglądają jak oszlifowane!!! Delighted

          • Quackie pisze:

            Zerknąłem sobie jeszcze na zdjęcie w powiększeniu. Po prawej stronie, zakładam, że to kiedyś była „górna strona” tej skrzyni, widać coś jak wyrwany fragment mocowania z kawałkiem betonu(?) ze ściany(?), do której skrzynia była przymocowana. Pośrodku (a więc „niżej” niż to mocowanie) widać kawałek rurki, którą zapewne coś wpływało albo wypływało. Myślałem z początku, że to może oś, na której cała skrzynia się przechylała, ale wtedy „mocowanie do betonu” uniemożliwiałoby takie przechyły, więc stawiam na rurę. Zupełnie z lewej („niżej”) jest jeszcze jedna dziura – zwykle jak jedną rurą coś wpływa, to drugą wypływa. Bojler? Filtr? Zbiornik wyrównawczy jakiejś instalacji?

            • miral59 pisze:

              Możemy sobie gdybać do upojenia, bo i tak zagadki się nie rozwiąże Wink
              Bojler, to raczej nie jest, bo moje szczęście ślubne pracuje przy tym i by wiedział, a on też nie miał bladego pojęcia co to może być. Ten kawałek betonu nie musiał być mocowaniem. Mogło to być coś w rodzaju korka, zachlapanego betonem dla lepszej izolacji i stabilności Wink W dziurze mogła siedzieć jeszcze jedna rurka, która się wyłamała „w drodze”. I obydwie mogły siedzieć gdzieś w ścianie…
              Mogła to też być obudowa do czegoś… nie widzieliśmy tego od strony jeziora… mogło być tam więcej dziur, czy rurek. To by jeszcze bardziej skomplikowało sprawę Wink

  10. Quackie pisze:

    No do licha.

    Wyszło słońce i koncepcja się nieco zmieniła. Jednak idziemy, ale nie tam, gdzie początkowo. Pondering

  11. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie na razie nie ma wiatru. Śnieg ma padać tak gdzieś ok. 10 rano (teraz jest po 6:30), ale ile napada – nie wiem Worry

  12. Max pisze:

    Dzień dobry 🙂 Poobgryzane pnie drzew ,to robota bobrów .Trzeba przed tymi specjalistami od budowania rzecznych tam ,uchylić kapelusza . Wszak bobry nie mają pilarki i pole obserwacji mają ograniczone , a nie zdarzyło się , aby podgryzane drzewo upadło w przeciwną stronę niż zamierzaną przez bobra . W Polsce obecnie , w niektórych rejonach , bobry są problemem ze względu na spustoszenie jakie robią w przyrodzie , ale nie ma dotychczas jakiegoś stałego rozwiązania i decyduje żywioł przyrody . Czekamy , może bobry wyniosą się z Europy do kolegów z okolic Chicago ?? Thinking

    • miral59 pisze:

      Witaj Maksiu Delighted
      Na pewno byś nie chciał, żeby wszystkie bobry przeniosły się w okolicę Chicago Wink W sumie, to i w Polsce nie są one chyba zbyt liczne. Robią spustoszenia? Coś za coś Wink Czasami ich działalność bywa pożyteczna… Delighted
      Ale masz rację – kapelusze z głów przed ich możliwościami. Jako gryzonie muszą ścierać sobie zęby, bo wyrosłyby im za długie Wink Łyko z drzew jest dość twarde, także mogą sobie te ząbki „utrzeć” Overjoy
      To drugie drzewo (na drugim zdjęciu) nie padło na ziemię. Zatrzymało się na innych i zawisło w powietrzu. Chyba bobry coś źle obliczyły Wink Raczej nie chciały drzewa „zawiesić”, a je „położyć”. Także i tym wspaniałym budowniczym zdarzają się omyłki Wink

      • Max pisze:

        Mają ograniczone pole obserwacji i to chyba zadecydowało o chybionym skutku . Zażartowałem z tą propozycją o wyprowadzce bobrów do okolic Chicago . W ub. wakacje szedłem groblą przy rzeczce na ryby i wpadłem z wędką w bobrową dziurę po same pachy . Nie mogłem się wydostać . Wędka się połamała , wyrzuciłem z siebie wszystkie znane przekleństwa przeciwko bobrom i może coś mi z tej przygody zostało ? Mam już nową wędkę składaną kupioną za 15 złotych , to prawie za darmo . Przepraszam Bobry Polskie za moją propozycję dyslokacji w okolicach Chicago , zostańcie w Kraju , bo i bez bobrów zgryzoty jest do cholery . Amen I-Wish

        • miral59 pisze:

          Wiem, że żartowałeś, Maksiu, wysuwając swoją propozycję Overjoy
          Kto by się chciał pozbyć takich miłych zwierzaków…
          Twoja przygoda z bobrami jest zabawna Overjoy Bo chociaż się nakląłeś ile wlezie, to jednak nic Ci się nie stało… tak to bywa z naszymi przygodami. Gdy się dzieją, bywamy wściekli, zdenerwowani, czy nawet zrozpaczeni, ale po czasie sami się z tego śmiejemy Happy-Grin Widzimy cały komizm sytuacji…
          Nie znam się na cenach wędek, ale skoro piszesz, że prawie jak darmo, wierzę Ci na słowo Pleasure Mnie wędkarstwo nie pociąga, pomimo że wiele osób opowiadało jakie z tym mogą wiązać się emocje. Samo siedzenie na brzegu godzinami i wpatrywanie się w spławik, doprowadziłoby mnie do rozstroju nerwowego Wink To nie dla mnie…

          • Max pisze:

            Z wędkowaniem jestem od kołyski za pan-brat . Na Mazurach , jednej nocy złowiłem 17 węgorzy ! To była uczta wędzenia , zakąska w toastach za zdrowie i jeszcze do Warszawy przywiozłem trochę tego smakołyku . Jest co wspominać ! Approve

            • miral59 pisze:

              Zawiodę Cię Maksiu… nie jestem smakoszem węgorzy. Próbowałam i wędzonego i smażonego, zapeklowanego w słoiku (z octem). Ludzie się zachwycali jakie to dobre, a ja wyszłam z imprezy głodna. Sad
              Są różne gusta i nie każdemu wszystko tak samo smakuje. Moja siostra na przykład, uwielbia karpia w galarecie, a ja go nie znoszę. Pewnie jakbym musiała, tobym zjadła Weary
              Tak samo i krewetki. Są ludzie (wśród moich znajomych) którzy je uwielbiają, mnie nie chciały przejść przez gardło i obawiałam się, że pójdą w miarę gładko, ale w dwie strony Wink
              Wszelakie „frutti di mare” są zdecydowanie nie dla mnie Conceited Ja w ogóle ze wszystkich ryb najbardziej lubię szynkę Wink Overjoy

              • Max pisze:

                Masz rację , że smaki to rzecz gustu i czasami regionalnych tradycji . Natomiast głód , spowodowany ubóstwem , często każe nam spożywać treści , które nie mieszczą się w normalnym jadłospisie . Ale o tym nie warto wspominać . Uwędzony węgorz , jest wygodną przekąską na wakacyjnej kolacyjce przy ognisku . Nie ma ości , a skórki są niewielkie i dobrze się spalają . Approve

                • miral59 pisze:

                  Przy ognisku można upiec sobie kartofle, które drogie nie są, a takie pieczone są pyszne Delicious
                  Co do głodu, masz rację. Głodny zje wszystko… nawet jak czegoś nie lubi…

  13. Makówka pisze:

    Pozdrawiam z góry Żar.Pieniny spiskie.Blekit nieba,biały puch,ognisko z widokiem na Tatry.
    Ale hm…Tetryk to dopiero nas zaskoczy skoro nic nie zdradził gdzie wybywa,tak myślę.

  14. ajw pisze:

    Jak widać bobry maja tam niezłe „używanie”. Dobry wieczór wszystkim 🙂 Pozdrawiam z zagrypionej Lubelszczyzny..

  15. Makówka pisze:

    Jestem zmęczona, niewyspana, napita i bardzo, bardzo szczęśliwa.

  16. Tetryk56 pisze:

    Dotarłem do domu. Jak się uda, sklecimy jakąś opowieść 😉

  17. Alla pisze:

    Dobry wieczór i dobranoc SzanPaństwu życzę I-m-in-love
    Rano oglądnę i poczytam, bo dziś już nie mam siły.
    Czy SzanPaństwo odpoczeliście ode mnie?
    Mam nadzieję In Love

  18. Tetryk56 pisze:

    Dobrej nocy, Wyspo!

  19. Makówka pisze:

    Przed chwilą wypiłam soczek.
    Na zakrętce napis:
    TERAZ MOŻESZ WSZYSTKO!

    Czy mam uwierzyć?

  20. Wiedźma pisze:

    Dobry wieczór. Zamiast sopli mam wichurę, noc zapowiada się nieciekawie.
    Duje, jakby się kto obwiesił… i tak ma być az do środy. Brrr Sad

    • miral59 pisze:

      Według tego co słyszałam, duje tak, jakby się obwiesił cały tabun, a nie pojedyncze jednostki Wink
      Najgorzej, że nie możesz zostać w domu, przecież musisz wyprowadzać psa. Serdecznie współczuję Misio

  21. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Kraków na razie lekko tylko przedmuchany, więc powietrze czyste i spokojne.
    Po sobotniej gimnastyce przy szafkach i wczorajszym łażeniu nogi dają mi lekcję anatomii… Wink

    • Alla pisze:

      Przy szafkach? Czyżbym czegoś nie doczytała?
      Witaj Panie Ukratku!
      No wiadomo, że ulubiony, nie? Się ciągle powtarzać nie będę! No! Delighted

    • Makówka pisze:

      Nogami skręcałeś te szafki panie Mikser?
      Czy tak na cztery kończyny?

      Skowroneczku, o swojej pracowitości przy szafkach Tetryk chwalił się nie na tym pięterku.

      • Tetryk56 pisze:

        Zrób ze dwieście przysiadów, to pogadamy…

        • Makówka pisze:

          Pewnie wtedy nie byłoby już z kim gadać!

          Ozorek

          Cóż…ja w sobotę też trochę dreptałam, a w niedzielę walczyłam ze świeżo napadanym śniegiem.
          Ale gdzie mi tam do Ciebie!

  22. Quackie pisze:

    Dzień dobry. W nocy się wszystko ruszyło. Wieje i leje i ogólnie na zewnątrz jest nieprzyjemnie. Ale cóż, robota nie zaczeka…

  23. Alla pisze:

    Dzień dobry, w pięknych okolicach (czyt.zdjęciach )przyrody Delighted
    Psikusa nam piec CO zrobił, nie biorąc w ogóle pod uwagę wietrzyska okropnego i wziął się w nocy wyłączył. Myślałam, że padł, ale na szczęście nie! Hula staruszek! Pan serwisant, do którego dzwoniłam, zapytał czy ma 80 lat, no nie ma – odpowiedziałam. To nie jest staruszkiem, i że jeszcze nam długo posłuży, bo to jest stary dobry materiał!
    Bardzo mnie uspokoił Pleasure

    • Quackie pisze:

      My mamy CO z miejskiej sieci i na szczęście wiatr ani deszcz nie mają na nie wpływu. No i nie ma pieca, tylko wymiennik.

      • Alla pisze:

        Zdarzają się awarie w dopływie ciepła?
        A jak Jesteście rozliczani za dostawę ciepła? Pomierniki czy od m2 powierzchni mieszkalnej?

        • Quackie pisze:

          Hmm, ostatnia awaria była, bo ja wiem, ze 2 lata temu? Rzeczywiście zrobiło się chłodno. A w sumie przez ostatnie ćwierć wieku, jak próbuję sobie przypomnieć, awarie można policzyć na palcach jednej ręki.

          Rozliczani jesteśmy od metra powierzchni.

          • Quackie pisze:

            Aha, i płacimy (dużo) więcej w sezonie grzewczym, a mniej poza sezonem (bo OPEC sobie liczy również poza sezonem, na utrzymanie infrastruktury).

            • Alla pisze:

              PGNiG rachunki też przysyła, nawet gdy piec wyłączony. Bywa że biedaczyna dwa miesiące w roku odpocznie. No sorry, taki mamy klimat 😉
              Płacz i płać. Za zeszły rok w podsumowaniu 20 223,50 zł, a budynek nie jest przecież kamienicą. Sam widziałeś. Powierzchni mieszkalnej jest tylko 301 m2.

              • Quackie pisze:

                A co z dociepleniem, stratami przez ściany, okna, dach?

                Poza tym to już jednak są góry, więc ten klimat – mimo ocieplenia – pewnie surowszy?

  24. Makówka pisze:

    Słonecznie witajcie!

    Z herbaty skorzystałam z przyjemnością.

    Czy znajdzie się ktoś kto do mnie dołączy?

  25. Makówka pisze:

    Skowronek wrócił to i Wyspa ożyła, komentarzy szybko przybyło.

    To trochę od mojego gadulstwa odpoczniecie -dziś dzień zebrań- jedno o 15, drugie o 18.

    Paaaaaa!

  26. Quackie pisze:

    Fajrant i zarutko przerwa.

  27. Quackie pisze:

    Jestem z powrotem, pobędę chwilę…

  28. Tetryk56 pisze:

    Dziś muszę jednak wcześniej iść spać. Jutro może uda się sklecić pięterko o wyprawie na skraj Tatier…
    Dobranoc!

  29. Alla pisze:

    Sama idę spać! A nie, nie… mam ze trzy jaśki, ale nie Jaśki, za to Tofika I-m-in-love
    Jutro jest mi potrzebna porządna niszczarka, może Ktoś się zgłosi na ochotnika?
    Obiecuję, że nie wykończę, tak jak tę co to tu stoi – bezużyteczna Wink

    • Quackie pisze:

      Niszczarka do czego? Może kota by się dało zatrudnić? Pazurami rach ciach…

    • Makówka pisze:

      Thinking

      No i poszli RÓWNOCZEŚNIE spać!

      (trzy minuty różnicy!)

      Hm… Ssshh

      • Quackie pisze:

        Ojej. Plotkara!!!

        • Makówka pisze:

          No zaraz plotkara!
          Sami napisali, a ja tylko zerknęłam na godzinę wpisu.
          Może WSPÓLNIE łatwiej o POTENCJAŁ?

          • Quackie pisze:

            O, widzisz. Pewnie że łatwiej.

            Ale na wszelki wypadek oprócz godziny może by się wyświetlało jeszcze miejsce, z którego się pisze? Wink

            • Makówka pisze:

              Aż tak wścibska nie jestem!
              Lokalizacja skąd był robiony wpis to chyba nic trudnego dla fachowca albo dla…Don Pedro.

              Przyszło mi do głowy, że jednak nie przyjęło się coś takiego jak telefon z podglądem na osobę. Oczywiście można mieć w telefonie np. skype, ale to co innego.

              • Quackie pisze:

                No, nie lokalizacja w sensie zdjęcie (już pomijając, że ja np. piszę z komputera bez kamery), ale w sensie lokalizacji numeru IP. Chociaż na to też są sposoby, żeby ominąć, ja np. mógłbym wyglądać, jakbym pisał z Warszawy.

                • Makówka pisze:

                  My tu gadu, gadu, a tymczasem Tetryk i Skowroneczek …

                  …………………… kordelka

                  smacznie śpią.

                  I może wyglądają jakby byli w Warszawie? Albo?

                  Łoj coś czuję, że mi się rano od pewnej A/S nieźle oberwie!

                  Ale za to milczenie to się jej należy!

                  A Mikserowi za co? Coś się wymyśli!

                • Quackie pisze:

                  Umykam rączo w piernaty!

                • Makówka pisze:

                  No tak… Pozazdrościłeś im?

                  Dobranoc panie Q.

  30. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór:)

    Jestem w domu już chm… trochę, ale dopiero teraz udało mi się wejść na Wyspę:(
    Może to przez te wietrzyska, które trzęsą okolicą.

    Pozdrawiam:)

  31. Lena Sadowska pisze:

    Witaj, Miralko.

    Piękne zdjęcia pięknego bobrzego żerowiska:)
    U nas takie widoki na porządku dziennym, co nie zmienia faktu, że z przyjemnością pooglądałam Zamorską Krainę Bobrzych Pobratymców.

    Nasze boberki czują się właścicielami okolicznych nabrzeży i to ludzi trudniej tam spotkać. Nie ma się co dziwić, bo lawirowanie wśród żeremi jest dość niebezpieczne, więc – zniechęcające:)
    I bardzo dobrze.

    Pozdrawiam:)

    • miral59 pisze:

      Witaj Leno Delighted
      Jak do tej pory nie widziałam tu żadnego bobra. Może dlatego, że występuje u nas bóbr kanadyjski. Jego ojczyzną jest Kanada. Na nasze tereny przywędrowały z północy. I chyba jeszcze nie ma ich za dużo Thinking
      Te, które są w Polsce to gatunek euroazjatycki. Czym one się różnią od amerykańskich – nie mam pojęcia Happy-Grin Nie znam się na zwierzątkach…
      A to, że boberki czują się gospodarzami okolicznych nabrzeży wcale nie dziwi. Przecież są u siebie Delighted To że mało kto tam chodzi, to jeszcze lepiej. Bobry są płochliwe i nie lubią przebywać w towarzystwie ludzi… zbyt często napastowane, by się wyniosły Worry
      Pozdrawiam cieplutko Happy

      • Lena Sadowska pisze:

        Dzień dobry, Miralko.

        Cieplutkie pozdrowionka bardzo się przydają, bo za oknem wietrzy i błoci:)

        Czyli mamy podobny pogląd na niewchodzenie do cudzych domów bez zaproszenia.
        Na szczęście u nas pozwolono przyrodzie na nieco samowoli, a to odstrasza deptakowych spacerowiczów. Te rosnące „byle jak” gałęzie, te „dziury w ziemi”, „wrzeszczące” ptaki, nieprzycinane trzciny i nieoczyszczane z wodorostów plaże przegnały tłumy „miłośników natury”:)
        Nasze bobry nie są płochliwe, powiedziałabym, że traktują ludzi z „niezobowiązującym taktem” – udają, że ich nie widzą i robią swoje:)
        Bardzo przyjemnie obserwuje się ich wczesno-wieczorną krzątaninę i one na to pozwalają, jeśli wie się, co to jest cisza:)

        Również pozdrawiam:)

  32. Wiedźma pisze:

    Pani Ida ma istotnie ciekawy acz mało wyszkolony głos. Też widze ten potencjał. Delighted

  33. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Pierwszy sukces dzisiaj: doszedłem do pracy i nie dałem się zdmuchnąć! Happy

  34. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Mokro za oknem, ale już tak nie wieje, przynajmniej tutaj…

  35. Quackie pisze:

    „Mokro” za oknem zmieniło charakter. Był deszcz, jest śnieg. Nie żebym się spodziewał, że poleży.

  36. Alla pisze:

    Dzień dobry, niech będzie. Może, bo za oknem nadal nieciekawie, a ja muszę wybyć z ciepłego domu Weary
    Wrócę. To się odezwę, a tymczasem pa!

  37. Makówka pisze:

    Dzień dobry!

    U mnie za oknem też szaro, buro i deszczowo.

  38. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie za oknem jak zwykle o tej porze – ciemno Overjoy
    Prognozy nie są zachęcające Weary Chmury i śnieg… a temperatura ma spaść w nocy nawet do -18C. No to już mróz Amazed
    Czyżby zima miała wrócić? A ja już nastawiłam się na wiosnę Conceited Co prawda nie ma nawet połowy lutego i według kalendarza to środek zimy… Wink
    Jak to ciężko człowiekowi dogodzić z pogodą Overjoy

    • Makówka pisze:

      Witaj Miralko!

      Dogodzić trudno? Ależ skąd ! Poproszę słońce, minus 5 stopni i wokół biały śnieżek.

      • miral59 pisze:

        Hihihi!
        No tak… tylko to nie restauracja i nie ma pogody na zamówienie Overjoy
        Musimy polubić (czytaj „przystosować się”) to co mamy Wink

        • Max pisze:

          A pamiętasz jak u Nas mówiono ? Jak ciemno -to przyjemno . Zatem nie narzekaj . Pozdrowionka ze Stolicy . Bukiet

        • Makówka pisze:

          Ależ oczywiście! Ileż to razy jechałam na wycieczkę mimo zapowiadanego deszczu i szłam cały dzień w błocie i deszczu. Wtedy śmialiśmy się, że taka pogoda jest dobra na …cerę.

  39. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry ogólne:)

    U mnie od przedwczoraj zero wycieczek, tylko leniuchowanie i pomstowanie na kaprysy internetu:)

    Zrobiłam szkic tego zapowiadanego pięterka i będę trochę w domu, więc mogę „się pochwalić oficjalnie”, na przykład wieczorkiem, jeśli nie ma innych budowniczych przede mną:)
    Wstawiać?

    Pozdrawiam:)

    • Tetryk56 pisze:

      Chwal się, Leno – bedę miał dwa dni więcej na przygotowanie relacji z niedzieli! 🙂

      • Makówka pisze:

        Wciągnięta dziś w wir spraw mało miłych, stresujących wpadłam na chwilę do domu, aby zjeść kolację w biegu i zaraz wybywam.

        A tu takie dobre wiadomości -szykują się dwa nowe pięterka!

        Leno! Czekam z niecierpliwością. Chyba tym razem zwolnicie mnie z ćwiczenia cierpliwości?

  40. Quackie pisze:

    Uff, fajrant i przerwa. Jeszcze nie wiem, jak długa.

  41. Lena Sadowska pisze:

    Zatem, skoro mój kapryśny internet pozwolił, pięknie dziękuję Miralce za spacer po Śnieżnej Krainie Bobrów i zapraszam na hit lat dziesiątych ubiegłego wieku:)

  42. Quackie pisze:

    Przeciągnęła mi się przerwa, a dobranocka – w lesie. Idę pozbierać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)