« Zion w lutym W poszukiwaniu zimy »

Na suchego wpłynąłem przestwór oceanu…

Na suchego wpłynąłem przestwór oceanu czyli…
o fantazmatach samotnego wędrowca…

Nocna pieśń ryb
(Fisches Nachtgesang)
Christian Morgenstern:


‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿

Ponoć przyzwyczajenie jest drugą naturą.
Nie powinno zatem dziwić, że, nawykłe do najbardziej rozpowszechnianych przez wieki form oko zatrzymuje się najpierw na tytule. Na tych drobnych, czarnych znaczkach – znajomych, konwencjonalnych, więc, siłą rzeczy – bezpiecznych. Zrozumiałych:

Nocna pieśń ryb

Tytuł jest ważny. Pomocny. Porządkuje i ukierunkowuje. Ogranicza dowolność interpretacji.
Trój-wyrazowy wers jest nośnikiem informacji i komasuje znaczenia.
Określa czas i miejsce spodziewanych zdarzeń, łamiąc jednocześnie stereotyp postrzegania rzeczywistości:

pieśń ryb

W wielu kulturach sprowadzono ryby do niewiele znaczącej, pozbawionej głosu masy.
Obok najbardziej oczywistego tropu, jakim jest zastosowanie oksymoronu czy metaforycznego przesłania, wewnętrzna sprzeczność epitetu pieśń ryb wysupłuje z zakamarków pamięci dodatkowe skojarzenia: z judaistycznym symbolem płodności i szczęśliwego życia rodzinnego, z sumeryjskim Bogiem Mądrości Władcą Sieci Dumuzi i pierwszymi nauczycielami kau – pół-rybami, pół-ludźmi, z pierwszymi chrześcijanami legitymującymi się znakiem ryby (zamiast krzyża), i, wreszcie, z tak bliskim wszystkim chrześcijanom Ichthysem.
Nagle okazuje się, że po zmianie percepcyjnej perspektywy wszystko, co widoczne w świetle dnia, może okazać się mniej oczywiste, jeśli nie – zupełnie złudne.

Z takim bagażem przemykających w ułamku sekundy przemyśleń, prześlizgując się wzrokiem niżej, nie dostrzega się w pierwszym momencie niczego niepokojącego:


‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿

Forma utworu, jego stychiczna budowa, wersyfikacja, wydają się czymś standardowym. Dzięki porządkowi w poziomie i pionie kompozycja nie wzbudza większych wątpliwości – to wiersz.

Drugie, bardziej wnikliwe zerknięcie nieco deprymuje.
Po dłuższej chwili skupienia udaje się dostrzec niespotykaną symetrię:

+
‿ ‿
+
‿ ‿ ‿ ‿
+
‿ ‿ ‿ ‿
+ + +
‿ ‿ ‿ ‿
+
‿ ‿ ‿ ‿
+
‿ ‿
+

Migocący przed oczyma, przywodzący do skojarzeń z egzystencjalną symboliką krzyża, szkieletem kręgowca czy ożebrowaniem dna łodzi kształt wabi i intryguje.
Również przywołanego we wstępie wędrowca.

Zegarmistrzowska, nienaturalna dla tekstu precyzja konturu:

+
+ +
+ +
+ ‿ ‿ +
— — —
+ ‿ ‿ +
— — —
+ ‿ ‿ +
— — —
+ ‿ ‿ +
+ — +
+ +
+

przyzywa i zaciekawia.
Oglądana z dystansu graficzna łamigłówka wiąże obraz z tytułowymi rybami. Z widzianym z góry, zatartym nieco, obrysem ich płetw i ogona. Z, pobłyskującą regularnym wzorem łusek, pojedynczą sztuką, lub – całą, zmierzającą dokądś ławicą.
Równie dobrze może okazać się dostrzeżoną z lotu ptaka, zapełnioną pasażerami łodzią, jak i grupą jednostek pływających, ustawionych w szyku, znanym choćby z pożółkłych fenickich rycin.
Albo dziwacznym baletem księżycowych refleksów na lekko falującej powierzchni. Canzona wszak rozbrzmiewa nocą…

I pozostaje jeszcze kwestia centralnego punktu prezentowanej kompozycji:


‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
+
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿ ‿ ‿
— — —
‿ ‿

Uwięziony między dwiema płaszczyznami wędrowiec zdaje się być nic nieznaczącym punkcikiem podwojonej symetrii. Jemu również trudno orzec, czy to w tafli nieba odbija się deltoidalny migot zmarszczek, czy może gwiazdy przekomarzają się z własnymi odbiciami w lustrzanej gładzi…

Tak czy inaczej, pierwszy wers prezentowanej Pieśni… zapowiada podróż niezwykłą.
Oto, zwabiony możliwością przeżycia czegoś istotnego żeglarz inicjuje wędrówkę tyleż niesamowitą, co – pełną wrażeń:

Graficznie zaznaczony, pojedynczy tiret sugeruje symboliczny początek.
Odbijana od brzegu długą, łagodną falą łódź unosi człowieka samotnego w bliżej nieokreśloną dal.
Krótka, pozioma linia, niczym kreska ust pozbawionych grymasu, podpowiada, że wszystko wokół wciąż pozostaje tajemnicą. Nic się jeszcze nie zadziało, więc nie ma powodu do radości. Ale także – do niepokoju. Ten wers cały staje się oczekiwaniem.

Jest noc. Wyprawie patronuje księżyc, bo tylko dzięki jego lśnieniu możliwe jest dostrzeżenie faktury zmarszczonej tafli. To przewodnik równie wyalienowany jak żeglujący bohater. Tkwi nieruchomo u szczytu konstrukcji, jakby zawieszony nad głową, oświetlający drogę ku nieznanemu, kuszący blaskiem i nieodgadnionym milczeniem.

Jego migot zdaje się być tak silny, że wędrowiec instynktownie przymyka oczy:

‿ ‿

i, pozbawiwszy się najbardziej uwiarygodniającego zmysłu, „skazuje się” na zaufanie pozostałym – dotykowi, smakowi, węchowi, i – słuchowi.
Rozsmarowany na powierzchni chłód wody, posmak wilgoci osiadającej na twarzy i wargach, specyficzny, niedający się z niczym pomylić zapach rozkołysanego akwenu, wspomagane delikatnym pluskatem żyjących własnym życiem fal, wprawiają żeglarza w stan dziwnego odrętwienia z pogranicza jawy i snu.
Pod wpływem onirycznych niemal doznań czoło podróżnika wygładza się:


‿ ‿

a pod powiekami pojawiają się jemu tylko póki co znane obrazy.
U początku podróży wyłącznie od bohatera zależy, czy zechce asekurancko pozostać pośród tych urojonych projekcji, czy odważy się spojrzeć ku nieznanemu i poddać urokom krajobrazu
Dwie krótkie, półokrągłe fale odbijają się od ciemnego nieboskłonu i bezszelestnie wsiąkają w mroczny dookół, by po chwili objawić się pośpiesznym, podwojonym pluśnięciem na lekko drgającej tafli i zamrzeć, dając wędrowcowi czas. Czas do namysłu i podjęcia decyzji: co dalej?

Kolejny wers jest potrojoną pauzą, swoistym armistycjum:

— — —

Ta triada staje się pretekstem do wspomnień. Monumentalna, więc pozornie nieruchoma fastryga przeszywająca bezkres ciemności uświadamia bohaterowi, jak kruchym i nietrwałym on sam jest istnieniem. Swoim bezlitosnym, obojętnym niby-bezruchem szemrzące grzywacze wywołują pragnienie, by tuż obok znalazł się jeszcze ktoś. Ktoś bliski, kto podzieli los wędrowca. Jak on – ufnie przymknie powieki:

‿ ‿ ‿ ‿

i pozwoli, by i jego musnęło błogosławieństwo współuczestniczenia w nieznanym.
Przy akompaniamencie melodyjnego mormoranda pojawia się refleksja, by poddać się wspólnemu ukołysaniu i bez lęku przyjąć to, co przygoni los:

— — —

Kolejny, potrojony nawrót wodnej potęgi uwrażliwia zmysły.
Do uszu wędrowca dochodzi kuszący szept, by uległ rytmowi pluśnięć, uznał nieograniczoną władzę żywiołów i stał się częścią ich, ledwo trąconej tchnieniem nocy, obecności.
Wszystko podpowiada, by pozwolił sobie na całkowite odrealnienie, stopił się z otaczającymi go pierwiastkami – powietrzem i wodą.

Od zarania te żywioły symbolizują dwie przeciwstawne energie – męską i żeńską:

— — —
‿ ‿ ‿ ‿

Dochodzące z oddali, kojące dźwięki podszeptują podróżnikowi, by uświadomił sobie, że wzajemna ekskluzja jest pozorna. Pozorna, ponieważ od istnienia jednego instynktu zależy istnienie drugiego. Wspólnie gwarantują tę niezbędną dla kondycji mikro- i makrokosmosu równowagę.

Bez męskiej witalności powietrza odczuwanie nie byłoby możliwe: to jego zawirowania uprawomocniają istnienie zapachów, smaków, odbiór bodźców dotykowych i… dźwięków.
Spokojny, stateczny układ następnej triady przywodzi na myśl powiewy wiatru, wyrysowującego na powierzchni kolejną piktogramową informację:

— — —

Woda – antonimiczna kobiecość – odpowiada mu własnym rysunkiem:

‿ ‿ ‿ ‿

Wędrowiec staje się nagle świadkiem swoistego dialogu, czy raczej – finezyjnego flirtu.
Rola obserwatora, słuchacza, dostarcza mu przyjemnych doznań. Wykwitają nie tylko subtelnym pluskiem unoszących się nad wodą kropel, delikatną, chłodzącą ciało mgiełką, zwilżeniem warg, rześkością na podniebieniu, ale także rodzajem mentalnej satysfakcji, rodzącej się w przeczuciu poznania czegoś ważkiego.

Zarezerwowany w większości kultur dla męskiej energii brak krągłości zdaje się jeszcze dobitniej podkreślać tajemniczą współzależność:

— — —

Utożsamiane z kobiecością obłość, łagodność, miękkość kształtu, pozbawione agresji, wpasowujące się w otoczenie, umiejące zaaklimatyzować się w każdym niemal środowisku łuki:

‿ ‿ ‿ ‿

powołują żeńskość do partnerowania w tym, organizującym odwieczny porządek, dwugłosie.
Harmonia konstytuuje intelektualną wartość otoczenia.
Wędrowiec może bez obaw poddać się kojącej melodii, popychającej jego iluzoryczną łódź naprzód; wsłuchać się w powtarzające się, refreniczne sekwencje dobiegających z mrocznej oddali fraz:

‿ ‿ ‿ ‿
— — —

I wreszcie – znowu przymknąć oczy i poddać się nokturnowi fal:

‿ ‿

Nadchodzi kres podróży. Na horyzoncie majaczy tajemnicze światełko. Wszystko znowu staje się zapowiedzią, oczekiwaniem na pieśń ryb opromienianą blaskiem Porannej Gwiazdy:

142 komentarze

  1. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór:)

    „Malarstwo jest milczącą poezją, a poezja mówiącym malarstwem” – twierdził niejaki Simonides z Keos, ani się spodziewając, że zostanie w przyszłości okrzyknięty jednym z praojców poezji konkretnej.

    Zapraszam do poszukiwania własnych kontekstów w wizualnej tejże poezji odsłonie:)

    Miłej zabawy:)

  2. Tetryk56 pisze:

    I tak dotknęliśmy istoty poezji: to nie jest to, co jest przez autora napisane, tylko to, co rodzi się w umyśle odbiorcy podczas czytania. Sztuka polega na tym, żeby tych narodzin nie przegapić, przeciwnie: celebrować je i wzmacniać.
    Brawo, Lena! Fantastyczny rozbiór i objaśnienia! Pleasure

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Tetryku:)

      Dziękuję.
      Nie potrafiłam odmówić sobie przyjemności pokazania szerszej rzeszy czytelników jednego z klasyków gatunku:)

      Pozdrawiam:)

  3. Makówka pisze:

    Uff. Wróciłam do domu i wiedziona ciekawością zerkam od razu na Wyspę.

    Wczoraj Mistrz Q proponował sny z potencjałem.
    Dziś Lena zaprasza do poszukiwania własnych kontekstów w wizualnej tejże poezji odsłonie.

    Potencjały, konteksty …Wyspa wzniosła się na takie wyżyny, że zwykły Maczek nie wie co powiedzieć.

    Jak nie wiesz Maczku co powiedzieć to złóż gratulacje dla autorki

    Brawo! i zabierz się za przelewy poradziła Makówka Maczkowi.

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Makówko:)

      Wszystko to przecież balansuje na granicy żartu. Powiedziałabym nawet, że z łuków i kresek łatwiej wróż…, przepraszam, interpretować niż z herbacianych fusów:)

      Pozdrawiam:)

  4. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Widziałem już rozmaite zabawy graficzną formą wiersza, ale zawsze miał dwie warstwy – znaczenie słów i kształt wersów. Tutaj znaczenie wypływa (nomen omen) z kształtu wersów, nie zawierających żadnych znaczeń „słownikowych”! A przecież kształt liter i brzmienie słów jest sprawą umowną!

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Quackie:)

      Ale zawsze można jeszcze zająć się w tym konkretnym przypadku rymami
      bardzo:
      dokładnymi
      zewnętrznymi
      wewnętrznymi
      anagramowymi
      😉
      A poważnie (o ile przy takim utworze da się na serio) chyba Tetryk ujął to najtrafniej, mówiąc o tym, co rodzi się w umyśle odbiorcy.

      Ja tam się cieszę, że choć tytuł był i nazwisko autora, bo miałam punkt zaczepienia:)

      Pozdrawiam:)

      • Quackie pisze:

        Ależ da się na serio! (Co ja dzisiaj mam z tymi wykrzyknikami?)

        Mam natomiast wątpliwość, czy to jeszcze wiersz, czy już obraz – bo przecież znaczenie nadajemy formie graficznej z pominięciem zwykłych jednostek języka (liter, leksemów, gramatyki, składni etc.) A może to forma pośrednia?

        Trochę tak jak z tym słowem roku w plebiscycie PWN za bodajże 2018 rok, którym zostało „XD” – przecież emotikon to nie słowo, tylko litery (znaki) wykorzystane w celu graficznego przedstawienia (po odwróceniu o 90 stopni) mocno śmiejącej się „buźki”. Aliści znajomi z branży twierdzą, że to „słowo” funkcjonuje również w zapisie stricte słownym – „iksde”, i że to nazwa tego emotikona. Musiałby to rozstrzygnąć lepszy ode mnie specjalista, podejrzewam, że dobry semiotyk.

        • Lena Sadowska pisze:

          Myślę, że z XD jest nieco inaczej, ponieważ mają one choćby swój odpowiednik brzmieniowy, to „iksde” właśnie i jednak są uniwersalne, zrozumiałe we wszystkich funkcjonujących w sieci językach:)

          W fonetyce łuki oznaczają krótkie, a myślniki długie samogłoski, ale, żeby powstał dźwięk trzeba te graficzne odpowiedniki iloczasowe zastąpić konkretnymi głoskami, same w sobie są nieme (jak te stereotypowe ryby:)).

          Wydaje mi się, że ten konkretny utwór ma przełamać pewne standardy i pokazać umowność poetyckiego języka, a co za tym idzie – również tworzonych w tym języku poetyckich obrazów. Poza tym „bycie wierszem” nie wyklucza, wg mnie, „bycia obrazem”. Ostatecznie „Kaligramy” Apollinaire czy „Pegaz dęba” Tuwima łączą w sobie obraz z treścią:)
          Przy czym nieco, moim zdaniem, zaprzeczają idei wolności ododbiorczej, bo i forma i treść są narzucone przez autorów.
          Morgenstern jest jednak bardziej demokratyczny w pozwalaniu na skojarzenia:)

          Nic nie poradzę na to, że nie potrafię brać tego utworu „na poważnie”. Wydaje mi się czymś w rodzaju „puszczania oczka” do czytelnika:)

          • Quackie pisze:

            Puszczanie oczka jak puszczanie kaczki na jeziorze Happy-Grin

            (coś za wcześnie mi odpowiedź opublikowało)

            Tak, właśnie kaligramy miałem na myśli wcześniej – i to, że one są składane ze słów.

            A tego znaczenia łuków i myślników nie pamiętałem, dziękuję za przypomnienie. Moim zdaniem masz rację – ten wiersz przypomina o umowności znaków, ale przecież cały język jest umowny: to my jesteśmy przyzwyczajeni, że litery jako znaki graficzne przekładają się (pojedynczo i grupami) na głoski, że tworzą całości, które coś znaczą. W gruncie rzeczy litery jako znaki są całkowicie umowne, najlepszy dowód, że istnieje wiele alfabetów, podobnych (np. grażdanka, zwana potocznie cyrylicą) i niepodobnych (znaki chińskie i japońskie, a także arabskie) do łacińskiego.

            • Lena Sadowska pisze:

              Nie zapuszczałabym się w gąszcz frazeologizmów z czasownikiem „puszczać”, bo na „puszczaniu przodem” mogłoby się to nie skończyć:)

              Te łuki i myślniki mamy chyba jeszcze z greckiej poetyki, o ile dobrze pamiętam.

              I wszystko zaczęło się przecież od obrazków, potem dopiero były ideogramy, a pismo fonetyczne, którym my się posługujemy, w ogóle dość smarkate jest:)

              • Quackie pisze:

                Ale tak się do niego przyzwyczailiśmy, że kompletnie przeoczamy jego graficzną formę. Ona jest całkowicie przezroczysta, zresztą nic dziwnego, jakbyśmy mieli zastanawiać się nad każdą literką, bylibyśmy jak kilkulatek nad elementarzem Falskiego, a jednak szybkie przyswajanie informacji na to nie pozwala. A jednak poezja (najczęściej ona) czasem prowokuje do takich pytań (nie postawię tu wykrzyknika, nie postawię tu wykrzyknika, nie postawię…).

                • Lena Sadowska pisze:

                  Tu to już Roman Ingarden się kłania ze swoją „wielowarstwowością dzieła literackiego”:)
                  A wiesz, że ja mam emocjonalny stosunek do znaków graficznych:)
                  Kiedyś miałam okazję obcować m.in. z prasłowiańskimi runami i może stąd się ta fascynacja wzięła.

                • Quackie pisze:

                  A ja nigdy nie miałem specjalnego nabożeństwa do kaligrafii. Chociaż dzisiaj (wczoraj) okazało się, że znajoma osoba, której o to nie podejrzewałem, ma w tym kierunku niepospolity talent.

  5. Tetryk56 pisze:

    Ten wiersz skojarzył mi się ze sztuką pod tytułem „Sztuka” (autora niestety nie pamiętam…), zaczynającą się od słów:
    Mój przyjaciel Serge kupił sobie obraz. Obraz przedstawia biały kwadrat na białym tle…

  6. Tetryk56 pisze:

    Dobrej nocy i poetyckich snów! 😉

  7. Makówka pisze:

    Zmęczył mnie dzisiejszy dzień.

    Dobranoc !

    lulu

  8. Quackie pisze:

    To ja też już zmykam. Dzień może nie tak pracowity, jak zwykle, ale pracowity inaczej Wink1

  9. Wiedźma pisze:

    Fantastyczne Leno. I potwierdzam słowa Ukratka, bo w każdym dziele ważny jest odbiorca – nadaje swój sens utworowi! Approve

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Wiedźminko:)

      Dziękuję.

      Prawda?
      Bez odbiorcy utwór tak naprawdę nie istnieje…

      Cieszę się, że Ci się podoba, choć to pan Morgenstern jest tu gwiazdą:) Powiedziałabym nawet – Poranną Gwiazdą:)

      Pozdrawiam:)

  10. Wiedźma pisze:

    Dawno temu pracowicie umieściłam na Wyspie ” graficzny wiersz” z „Pegaza dęba”. Był obraz i była teść. Delighted

    • Lena Sadowska pisze:

      Więc wiesz, jakie to było wyzwanie:)
      Ja zastanawiałam się nad zdjęciową alternatywą, ale to nie byłoby już to samo:)

  11. Wiedźma pisze:

    A cytat z „Sonetów krymskich” jakż Wink e stosowny …

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dobrze mi się zasypiało przy bezgłośnej rybiej pieśni Wink

  13. Makówka pisze:

    Słonecznie witam!

  14. Quackie pisze:

    Dzień dobry z lekkim opóźnieniem. Za oknem słońce suszy mokre chodniki, przede mną cała lista rzeczy na dziś.

    • Makówka pisze:

      Bry panie Q!

      Przede mną też różne karteczki co jest do zrobienia, załatwienia, kupienia itd.

      Trochę zawirowań rodzinnych, trochę przygotowań spowodowało, że poszłam dziś zrobić prysznic i…umyłam głowę, wyszłam z wanny, gdy kończyłam się wycierać przypomniałam sobie, że ZAPOMNIAŁAM UŻYĆ MYDŁA!

      • Quackie pisze:

        Och, zdarza się. Mnie już parę razy się zdarzyło wędrować z mokrą głową na drugi koniec łazienki po szampon. Na szczęście łazienka nieduża, no ale.

      • Lena Sadowska pisze:

        Dobry wieczór, Makówko:)

        Zdarzyło mi się parę razy zrobić pranie bez proszku, ale szczytem szczytów było zaparzenie herbaty bez włożenia zaparzacza i pomstowanie przy piciu, że mój ulubiony gatunek strasznie się zepsuł:)

        Pozdrawiam:)

        • Makówka pisze:

          Zastanawianie się wieczorem przed pójściem spać czy myłam już zęby?
          Pranie bez proszku, pieczenie ciasta bez proszku…

          Dobry wieczór Leno i też pozdrawiam!

          • Lena Sadowska pisze:

            Po prostu, gdy człowiek ma głowę zajętą poważnymi sprawami, to o głupotkach zdarza mu się zapomnieć:)
            Ja tam w tym nie widzę żadnej tragedii.

  15. Max pisze:

    Każdy z nas posiada znajomość pewnego zasobu słów z języka ojczystego i obcych będących w obiegu publicznym , ale nie zawsze potrafi opisać dokładnie ich sens . Opis bowiem , to już wrażliwość nasza , stan emocjonalny i niezbędna edukacja i doświadczenie . Taki przykład rozmowy : jakie są pana poglądy na migracje etniczne , w ujęciu socjologiczno-marenistycznym ? Odpowiedz : w konkretnym idenferentyzmie , każda , chociażby minimalna inteligencja agralimujaca abstrakcyjne orbity idealizmu egzakieruje się… A modyfikując frekwencje , za pomocą klerykalnych prolikronizmów , ta kakofonia jest niczym innym jak melodramatem społecznych perkusji libretto . No to tyle , chyba znów zasłużyłem na pstryczka Dzień dobry 🙂 I bukiecik dla Leny za ciekawy wykład jak pojmować treści napisanego tekstu Bukiet

    • Makówka pisze:

      Ode mnie Maksiu zasłużyłeś nie na pstryczka, lecz Buziak

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Maksiu:)

      Pomyślałam sobie, że przytoczona przez Ciebie rozmowa równie dobrze mogłaby obrazować moją „Pieśń ryb”:)
      Zaprezentowany wiersz może przecież opowiadać o „migracjach etnicznych w ich socjologiczno-marynistycznym” ujęciu, a nawet – kontekście.
      Polemizowałabym natomiast z „konkretnym idenferyzmem”, skłaniając się bardziej ku abstrakcyjnej interferencji, przywołanej przez Ciebie „minimalnej inteligencji”, fundamentalizując jednak ów „minimalizm” i pluralizując jednostkowość. Nie jestem bowiem przekonana, czy jako „minimalna”, w dodatku „jednostka” – predystynuje ona do już „agralimującej”, czy jednak pozostaje poza kręgiem wpływów cultura agra, wciąż tylko sublimując „abstrakcyjne orbity idealizmu”. Żałuję, że nie dane mi było poznać, z czego wspomniana „minimalna jednostka” się „egzakieruje”, w sferze moich domysłów pozostanie więc, czy chodziło Ci o modus tollendo tollens czy może – modus ponendo tollens.
      Zahaczając natomiast o „modyfikowanie frekwencji”, byłabym ostrożna przy obiorze narzędzi, „klerykalne prolikronizmy”, czy raczej – klerykalny polikronizm, jest jednak zbyt destrukcyjnym i mało – mimo wszystko – humanitarnym środkiem. Nawet jeśli wszystko rozgrywałoby się li-tylko w sferze teoretycznej i miałoby dotyczyć melodramatu społecznych (re?)perkusji (bądź) libretta – choćby w ich „kakofonicznej” odsłonie.
      😉

      Dziękuję, Maksiu, za bukiecik i docenienie mojej wyobraźni:)

      Pozdrawiam:)

      • Max pisze:

        Dziękuję i gratuluję za encyklopedyczny komentarz . Tak sobie myślę , że edukacja , która wzbogaca naszą wiedzę w ogromnym świecie nazw i słów , może czasami zapędzić nas w sytuację , w której zapomnimy o tych prostych : proszę , dziękuję , przepraszam . Approve

        • Lena Sadowska pisze:

          🙂
          Lubię takie zabawy, w których zamiast powiedzieć: „Wg mnie ten wiersz jest o rybach, które z pieśnią na ustach wyruszają na poszukiwanie nowego domu, bo w starym zrobiło się niefajnie”, używa się wszelkiej maści „izmacji”:)

  16. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Pięknie to opisałaś, Leno Brawo!
    Ale mój ścisły umysł tego nie ogarnia Wink
    Widzę w tym tylko figurę geometryczną. Uporządkowaną, to fakt. Proste kreseczki naprzemienne z „przewróconymi nawiasami” Overjoy
    Oczywiste, że interpretacja zależy od oczu patrzącego. Moje nie widzą w wierszu ani wędrowca, ani jego wędrówki… Weary … a jedynie układ kresek i półksiężyców…

    • Lena Sadowska pisze:

      Dobry wieczór, Miralko:)

      Dziękuję.
      Także za to, że przyłączyłaś się do zabawy.
      Odwrócone nawiasy i poziome kreski (odcinki jednakowej długości?) są tak samo dobre jak rysunek fal czy taniec księżycowego światła:)

      Podejrzewam, że muzykowi, prócz strumienia informacji o wszelkiego rodzaju pieśniach, przed oczyma stają łuki przedłużające wartość nut na pięciolinii, a kreski są na przykład odwróconymi odpowiednikami końca taktu:)
      Ichtiolog krzywi się natomiast na zbyt ogólnikowe określenie „ryba” i dopatruje się jakichś błędów w rysunku linii bocznej:)
      Nawet boję się wyobrażać sobie, co na temat tego utworu miałby do powiedzenia jakiś bardzo poważny konstruktor jednostek pływających albo – generał-taktyk floty wojennej:)

      Pozdrawiam:)

  17. Makówka pisze:

    Przed chwilą włączyłam grzałkę, zadzwonił telefon, wyszłam z kuchni, rozmowa się przeciągała, a ja …zapomniałam.

    Za chwilę wychodzę z domu i zastanawiam się, czy wsiądę we właściwy autobus, wysiądę tam gdzie powinnam…?

    W wielu kulturach sprowadzono ryby do niewiele znaczącej, pozbawionej głosu masy. Hm Thinking jestem Zodiakalną Rybą.

  18. Lena Sadowska pisze:

    Dobry wieczór:)

    Pięknie dziś u nas było – lekko mroźnie, ale bezwietrznie.

    Pozdrawiam:)

  19. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwaaaa. Co tu się dzieje dzisiaj, to ja nie.

  20. Tetryk56 pisze:

    Dotarłem do domu. Nawet kolację już zjadłem, a co! Wink

  21. Tetryk56 pisze:

    Dobranoc, Wyspo! I na mnie już czas!

  22. Makówka pisze:

    Teraz jednak znikam już i ja…

    kordelka

  23. Wiedźma pisze:

    Z emigracją różnie bywa. Córka moich przyjaciół wyszła za mąż za Australijczyka. Miała 22 lata. perfekcyjnie opanowała język, pracuje, bo studia skończyła już a Australii. I opowiada co jest jej w tamtym kraju najbliższe : otóż ludzie, ich wzajemne relacje, życzliwe i swobodne.
    Nieodmiennie zauważa, że Polacy u siebie, w kraju rzadko się do siebie uśmiechają i często są zwyczajnie nieuprzejmi.
    To jest główny powód dla którego nigdy tu nie wróci….

    • Quackie pisze:

      No tak, za mąż, to jest inna sprawa, ale rzucać tak wszystko, NIE mając tam oparcia, a tutaj naprawdę wysoki poziom życia…

  24. Wiedźma pisze:

    Nie tylko dobra materialne stanowią o jakości życia… Happy

    • Makówka pisze:

      Otóż to, otóż to Wiedźminko.

      Ambitny, zdolny człowiek w Polsce znajdzie pracę, ale ta młodzież realizująca projekt NIE ZWOLNIENI Z TOLERANCJI wyglądała na taką, której w życiu może chodzić nie tylko o dobra materialne.

      Rozmawiałam przez chwilę z dziewczyną, która w imieniu grupy przedstawiła cały pomysł i utwierdziłam się w przekonaniu, że nie jest to osoba, dla której najważniejsza w życiu będzie nowa sukienka. Choć ubrana była oryginalnie i ciekawie, tak z pomysłem.

      Pozostali też byli doskonale przygotowani do pytań i bił z nich entuzjazm.

  25. Lena Sadowska pisze:

    Lampka płonie, więc i ja się pożegnam:
    dobranoc:)

  26. Quackie pisze:

    Dzień dobry, słoneczny z pewną zawartością chmur…

  27. Makówka pisze:

    Witam!
    (najpierw pogadałam, a teraz się witam)

  28. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    I ja z ulubienia słucham trójki, choć coraz częściej omijam niemuzyczne audycje…

  29. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry. Hi moje ulubione radio to RM Classic. Mało reklam, malutko polityki, tylko czasem szkoda, że utwory muzyczne nadawane są we fragmentach. Delighted
    niegdys kochan a Trójka już nie jest taka sama Crazy

  30. Makówka pisze:

    Przed chwilą rozmawiałam z …robotem.
    Hm…dziwne uczucie.
    Miał miły głos, ale…wolę jednak żywego człowieka.
    Robot poprosił o Pesel, dopytał, w jakiej sprawie dzwonię, przekierował do doradcy (już żywego) i wtedy okazało się, że mam dzwonić na inny numer.
    Tam już była bardzo miła pani, która wszystko mi wytłumaczyła i pożyczyła miłego dnia.
    Jestem jednak staroświecka!

  31. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry:)

    Dziś znowu przywietrzyło. I pokropiło. Dachy niektórych domów wyglądają jak wielkie lustra, co chmurkom bardzo w smak:) Wiedziałam, że bywają strzępiaste i kłębiaste, ale żeby próżne… I to nie tylko chmurki, obłoczki też spędzają tam mnóstwo czasu:)

    Pozdrawiam:)

  32. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa.

  33. Tetryk56 pisze:

    Zanim wszyscy pójdą spać, zapraszam jeszcze na nowe pięterko z relacją z wycieczki.

  34. Lena Sadowska pisze:

    Dziękuję za miłe towarzystwo w trakcie podróży po Krainie Wyobraźni pana C. Morgensterna i biegnę popodglądać Poszukiwaczy Zimy:)

    Pozdrawiam:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)