« Goose Lake & Starved Rock Zion w lutym »

Santa Fe zamiast Grand Canyon.

O zwiedzaniu Ameryki było już parę pięterek (kategoria -Makówka w Ameryce)

O urodzinach w Górach Skalistych pisałam tu.

Nie napisałam wtedy, że plany były inne. Po tygodniu pobytu na nartach w Beaver Creek miałyśmy pojechać zwiedzać Wielki Kanion Kolorado i tam świętować moje urodziny.

Nastąpiło jednak załamanie pogody i okazało się, że w Kanionie napadało zbyt dużo śniegu, aby móc tam bezpiecznie dojechać, a już na pewno za dużo, aby na wycieczkę po Kanionie wybrały się trzy starsze panie.
Przedłużyłyśmy więc pobyt w hotelu o jeden dzień i 8 marca spędziłyśmy na nartach, a wieczorem w hotelu świętując moje urodziny.

Rano pakujemy się i wg planu mamy wrócić do Arizony. Wtedy okazuje się, że są jakieś problemy ze światłami. Jednak ruszamy w drogę. Daleko nie ujechałyśmy – zatrzymuje nas policja. Hm… niesprawne światła… myślimy…

Policja ma jednak poważniejsze problemy na głowie niż nasze szwankujące światła.

Jakieś dwie godziny wcześniej obsunął się ogromny głaz i zatarasował drogę. W czasie gdy się pakowałyśmy w tv coś mówili o głazie, który się właśnie obsunął, ale kto by na to zwrócił uwagę w ferworze pakowania!

Musimy więc zawrócić i jechać zupełnie inną trasą. To są Góry Skaliste – tu nie ma wielu możliwości zjazdu z gór.

Przejeżdżamy przez  Leadville gdzie przez szybę samochodu robię zdjęcia murali.

Leadville(Stan Kolorado) to najwyżej położone miasto w Stanach Zjednoczonych (3 094 m n.p.m.).

Wstępujemy do klimatycznie urządzonego pubu  na lunch.

„Trzy bliźniaczki” ruszają w dalszą drogę.

Pada śnieg, jedziemy przez puste tereny…wokół tylko biało i nic więcej. Któraś z nas zażartowała „jesteśmy na Grenlandii”. Po chwili przestaje być śmiesznie. Mijamy stojący w polu samochód. Jest bardzo ślisko, wieje silny wiatr. Próbujemy dzwonić na pomoc drogową, aby przyjechali wyciągnąć auto. Trzy komórki, każda w innej sieci – żadna nie ma zasięgu! Po chwili następne auto w rowie, potem następne. Żartujemy, że jak wylądujemy w rowie przed zamarznięciem, będziemy się ratować tak, że jedna będzie wokół samochodu chodzić na nartach zjazdowych, druga na biegowych, a trzecia w tym czasie będzie się owijać czym się da i odpoczywać w aucie. I tak rotacyjnie!

Jednak gdy auto zaczyna być spychane przez silny wiatr boczny i „tańczyć” na śliskiej drodze Ewa (kierowca) podejmuje błyskawiczną decyzję „zawracam!”.

Szukamy jakiegoś przydrożnego hotelu. Ewa  zarządza: „nie bierzemy bagażu do pokoju, jedynie najpotrzebniejsze rzeczy do spania!”. 

Nadal mam w oczach scenę gdy Danka z miną niewiniątka wkracza do pokoju, ciągnąc za sobą walizkę. Ewa groźnie „miały być najpotrzebniejsze rzeczy, a ty wleczesz całą walizę!” Nie pamiętam, co Danka odpowiedziała, bo w tym momencie wszystkie wybuchnęłyśmy śmiechem, który był odreagowaniem stresu. Bo  jednak perspektywa utkwienia na całą noc w rowie na takim pustkowiu nie była ani przyjemna, ani bezpieczna. Szczególnie z prowizorycznie naprawionymi i nie całkiem sprawnymi światłami!

Po przymusowym  noclegu ruszamy w dalszą podróż.

 Dojeżdżamy do stolicy Stanu Nowy Meksyk.  Santa Fe to miasto leżące  na wysokości 2100 m n.p.m. na rozległym płaskowyżu.

Miejsce to zostało oznaczone na mapach przez hiszpańskich odkrywców około roku 1607 r. W 1609 r. powstała tu hiszpańska misja katolicka. Miasto zostało założone w 1610 roku i otrzymało nazwę Królewskie Miasto Świętej Wiary św. Franciszka z Asyżu. Znajdowało się ono pod władaniem hiszpańskim do 1821, kiedy to stało się częścią niepodległego Meksyku. Po wybuchu wojny w 1846 zostało zajęte przez wojska USA i ostatecznie włączone do Stanów Zjednoczonych w wyniku traktatu pokojowego w Guadalupe Hidalgo w 1848 roku.

Nie mamy niestety czasu na zwiedzanie, gdyż z powodu obsuniętego głazu, potem  śnieżycy nasz powrót do Arizony znacznie się wydłużył – siostry muszą wracać do pracy.

Parę zdjęć udało mi się zrobić przez szybę samochodu. Decyzją władz lokalnych budynki w centrum muszą nawiązywać do architektury z początków miasta oraz kultury  Indian Pueblo.  

Mimo że czas nas nagli wysiadamy na chwilę z samochodu, aby zwiedzić Bazylikę św. Franciszka z Asyżu.

W środku miła niespodzianka. Zakonnica, usłyszawszy, że jesteśmy z Polski z wielkim okrzykiem „A Poland ! Wojtyla ” zaciąga nas tu:

Na moich „zagranicznych” pięterkach zazwyczaj jest „wątek polski” .
Tym razem uznałam, że wystarczy to powyższe zdjęcie.

Santa Fe to urocze klimatyczne miasteczko. Jest w nim mnóstwo galerii takich jak ta.

Są też sympatyczne knajpki, w których lubią przesiadywać artyści, plastycy Swoim klimatem przypomina mi nasz Kazimierz nad Wisłą.

W jednej z takich knajpek jadłyśmy lunch.

Santa  Fe to miejsce, gdzie chętnie bym kiedyś wróciła. Miasto to ma ciekawą historię dość silnie związaną z kulturą Indian Pueblo, ale aby wszystko pooglądać trzeba mieć więcej czasu.

Jednak nawet tak „na szybko” zdążyło mnie zauroczyć.

Załamanie pogody, obsunięty głaz to wszystko zmieniło nasze plany. Nie było mi dane zobaczyć Wielkiego Kanionu Kolorado, ale zamiast tego byłam (przez chwilę, ale jednak) w Santa Fe.

W końcu wróciłyśmy do Arizony, ale to już może być temat na kolejne pięterko…

Obrazek wyróżniający -mapa USA.
Duże kropki – Stany, w których byłam i coś oglądałam. Małe kropki – tylko przejeżdżałam.

190 komentarzy

  1. Makówka pisze:

    Pięterko Miralki „Nasza niezapomniana niedziela” spowodowało, że zaczęłam sobie przypominać różne sytuacje związane z awariami samochodu. Jedną opisałam w komentarzu pod tamtym wpisem.

    Natomiast sytuację, która wydarzyła się w czasie wędrowania po Ameryce z siostrami Ewą i Danką postanowiłam opisać na pięterku, na które teraz Państwa zapraszam.

    Zazwyczaj proszę o uzupełnianie mojego pięterka Waszymi zdjęciami.
    Tym razem liczę na pomoc w ilustracji muzycznej, gdyż nazwa miasta Santa Fe wykorzystywana jest w różnych piosenkach.

  2. Quackie pisze:

    Aaale przygoda! Dobrze, że wróciłyście cało. Zdjęcia fajne, ale Santa Fe wygląda na nich na dość nieduże miasteczko?

    • Makówka pisze:

      Tak, choć Dance odleciał samolot i musiała prosić kogoś o zastępstwo.
      W szpitalu w St. Louis czekali pacjenci, a ona dopiero leciała, bo jednak byłyśmy w Arizonie dzień później niż było w planie.

      Liczba ludności Santa Fe w 2017 roku 83 776. Powierzchnia: 96,9 km².
      Tyle znalazłam w Wiki.

      • Quackie pisze:

        Ho, no proszę, 80 tys. z hakiem. To małe miasto ekswojewódzkie w Polsce. A myślałem, że Santa Fe jest większe.

  3. Quackie pisze:

    Umykam, to już zaraz pierwsza! Amazed

    • Makówka pisze:

      Też już zaraz umykam. Jutro poszukam czy mam gdzieś jakieś inne pstryczki z Santa Fe.To był 2010 rok i część zdjęć diabli wzięli, gdy padł komputer.

      Liczę na dalsze pytania panie Q jutro, gdyż z przyjemnością odświeżam sobie tamte amerykańskie wędrówki albo pogłębiam swoją wiedzę.

      GoodNight

  4. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Trzeba mieć kaprys, aby nazywając miasteczko głosić, że santa jest fe!

    • Makówka pisze:

      Santa Fe = Święta wiara (hiszp.), a Ty jakieś żarty panie Mikser sobie robisz z poważnej nazwy. A fe!

      Villa Real de la Santa Fé de San Francisco de Asis -to nazwa z 1610 roku. No!

  5. Quackie pisze:

    Dzień dobry, zaczyna się pracowicie. Chrześnica wybrała temat, tylko go nieco podrasowała (żeby brzmiał bardziej profesjonalnie) Happy-Grin poza tym sporo spraw okołopracowych. Ale uciekam dopiero za chwilę. Najpierw kawa od Gieni.

  6. Makówka pisze:

    Witajcie!

    Kawka

  7. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Pięterko cudne, chociaż przygoda na trasie mogła być niebezpieczna Pleasure Ale w sumie nie była, więc można się pozachwycać Pleasure
    Brawo Makóweczka!!! Brawo!

  8. Makówka pisze:

    Biegnę na wernisaż….paaaaa.

  9. Quackie pisze:

    Miałem dzisiaj traumatyczne przedpołudnie.

    Wczoraj zawiesił mi się Word z jakimiś głupimi plikami, pal je licho, ale w tle miałem otwarty plik z pracą. Zanim zacząłem pracować z tymi głupotami, zapisałem pracę. Otwieram dzisiaj pracę, wszystko wygląda cacy, zrobiłem ze dwie strony i musiałem się cofnąć nieco wcześniej, żeby coś sprawdzić.

    I wtedy okazało się, że cała zawartość się poprzestawiała. W pierwszej chwili myślałem, że w ogóle z każdego rozdziału został tylko nagłówek i pierwszy akapit, a cała reszta zniknęła (dwa miesiące pracy!), i wpadłem w histerię, ale potem na szczęście się okazało, że cały ten tekst jest, ale ciurkiem, bez podziału. A chwilami poprzestawiana kolejność akapitów.

    Przywracanie do stanu używalności zajęło mi ze 3-4 godziny. Dałem radę.

    Fajrant i przerwa.

    • Makówka pisze:

      Wyobrażam sobie jak się wkurzyłes!
      Masz misia za te nerwy.
      Misio

    • Tetryk56 pisze:

      Współczuję!
      Kilkumiesięczną pracę radzę jednak dodatkowo co kilka (2?) dni zapisywać dodatkowo, najlepiej na innym dysku…

      • Quackie pisze:

        Jest jeszcze inaczej: codziennie zapisuję pracę na 2 różnych dyskach wewnętrznych i dodatkowo na zewnętrznym (sieciowym), ale ostatnie 3 strony wyglądały OK, więc wczoraj po zakończeniu pracy (w międzyczasie Word zawisł i wydarzyła się cała sprawa) NADPISAŁEM rozjechanym plikiem dobre kopie, nie wiedząc rzecz jasna, że rozjechany!

  10. Makówka pisze:

    To już masz rozeznanie, ale jak wrócę coś tam mogę jeszcze dodać.
    Np.z knajpki w Santa Fe lub z tego irlandzkiego pubu gdzie jadłyśmy wcześniej. Jak wrócę, bo teraz…imprezka się szykuje…
    Cheers

  11. Makówka pisze:

    Znowu się w schodkach pogubiłam, tak już jest z komórki.

    Panie Q mam prośbę. Już teraz, bo nie wiem kiedy wrócę do domu. Please
    Chciałam bardzo prosić o Dobranockę tematyczną tzn.związaną z Santa Fe.

  12. ajw pisze:

    Dobry wieczór i dobranoc 🙂 Fajna podróż z przygodami. Przynajmniej jest co wspominać..

  13. Quackie pisze:

    Stres z przedpołudnia daje o sobie znać. Zmykam.

    • Makówka pisze:

      Dobranoc panie Q!
      Może jutro uda się „wymienić myśli” na temat Santa Fe albo malarzy niderlandzkich? Jeśli jeszcze będziemy na tym pięterku.

  14. Makówka pisze:

    Rozgadałam się, zrobił się z tego monolog i to na temat odbiegający od tematu pięterka.
    Zniknę więc i ja …
    DOBRANOC!

    lulu

  15. Wiedźma pisze:

    Pięterko zrobiło się bardzo ciekawe Maczku . Approve

    • Makówka pisze:

      Cieszę się, choć to już zasługa komentujących.
      Jednak gdy na moim pięterku rozwija się ciekawa dyskusja jest mi to miłe.
      Jeśli komentarze są ciekawsze od wpisu to …hm mam też JAKIŚ udział w tych komentarzach, prawda?

  16. Wiedźma pisze:

    Obejrzałam „Małe kobietki”, niestety bez zachwytu. nie o to, że daleko od książki… może były zbyt długie i uwspółcześnione mimo strojów i scenografii z epoki ? Thinking

  17. Tetryk56 pisze:

    Dobranoc, Wyspo! Snów życzę od Cheetaway do Syracuse (to chyba gdzieś w tej okolicy?)

  18. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    ciemno, zimno, nieprzyjemnie…, na szczęście póki co z plombami nie mam kłopotu 😉

    • Makówka pisze:

      ….tylko usiąść i zapłakać,
      że ta dola byle jaka.
      .. ?

      Pocieszam się, że lepiej już było, ale oby nie było gorzej.

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry. A tu jasno, ale zimno (chociaż chyba powyżej zera).

  20. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie biało. Nasypało jak zimą Wink Mimo plusowej temperatury i niezamarzniętej ziemi śnieg się trzyma… ciekawe jak długo? Thinking

    • Makówka pisze:

      Witaj Miralko!

      W Krakowie szaro na ulicach, ale teraz słońce usiłuje się przebić. Natomiast w górach zasypane szlaki, bo to, co w mieście padał deszcz, tam -śnieg.

  21. Makówka pisze:

    Wychodzę, pa, paaa.

    Dyskusja zeszła z dala od tematu pięterka.

    Przed wyjściem spróbuję ją jeszcze sprowadzić do Santa Fe.

    W 1990 roku Jon Bon Jovi wydał piosenkę Santa Fe na swoim pierwszym solowym albumie „Blaze Of Glory” zawierającym utwory z filmu Młode strzelby II. Ballada zawiera znane słowa: „no man is an island” – „żaden człowiek nie jest wyspą”, będące cytatem z Medytacji XVII angielskiego poety Johna Donne’a (nawiązuje do nich również m.in. Ernest Hemingway w powieści Komu bije dzwon). Wywodzący się z Santa Fe folkowy zespół Beirut umieścił na płycie The Rip Tide utwór Santa Fe, będący hołdem dla rodzinnego miasta. Collins, jeden z bohaterów musicalu Rent, śpiewa o swoim marzeniu – ucieczce z Nowego Jorku i otwarciu restauracji w Santa Fe. Nazwa miasta została wykorzystana w uhonorowanej Oscarem piosence On the Atchison, Topeka and Santa Fe, autorstwa Harry’ego Warrena i Johnny’ego Mercera. Zespół Lady Pank śpiewa o fikcyjnej epidemii dżumy w Santa Fe w utworze Minus 10 w Rio z płyty Mała Lady Punk.

    Tyle Wiki.
    Pierwotnie miałam napisać o tym na pięterku, ale potem postanowiłam zostawić na komentarz. Dzięki temu panowie Lord W i Q (dziękuję) odpowiedzieli na moją prośbę o muzyczne ilustracje.

    Hm…może coś jeszcze by się dało?

    Please

  22. Makówka pisze:

    W autobusie pytam sympatycznego młodzieńca gdzie lepiej wysiąść do Centrum Kultury i Turystyki w Wieliczce.
    Na to jakaś pani”pani pewnie na Andrusa?A to ja poprowadzę,bo my też idziemy”. Miło i wesoło się zrobiło..

  23. Makówka pisze:

    Czekamy,sala pełna.Mam nadzieję się trochę uśmiać

  24. Quackie pisze:

    Fajrant i przerwa!

  25. Tetryk56 pisze:

    Znów idę spać. To chyba jakiś nałóg!

  26. Wiedźma pisze:

    Harfa, jakież to romantyczne Approve

  27. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Sobota, więc dzień się zaczął od zakupów i śniadania. I za chwilę będzie czas na kawę 🙂
    Koffie

  28. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Słońce, zakupy, cała lista rzeczy do zrobienia. Będę wpadał.

  29. Makówka pisze:

    Autobus pełen ludzi co rzadko bywa w południe w sobotę.Ladna pogoda to spowodowała?
    Niebo bez chmur,w powietrzu czuć wiosnę.

  30. Tetryk56 pisze:

    A ja w domu montuję szafki! Cry

  31. Lena Sadowska pisze:

    Dzień dobry, Makówko:)

    Ja to jednak potrafię sobie wykrakać brak czasu:)

    Przygoda mrożąca krew w żyłach:) choć z perspektywy miękkiego, domowego fotela wydaje się też trochę zabawna. Pewnie niebagatelny wpływ ma na to szczęśliwe zakończenie i sposób, w jaki ją opowiedziałaś:)

    Pozdrawiam:)

    • Tetryk56 pisze:

      Witaj, Leno!
      Zostaw u nas odrobinę mocy! Wink

      • Lena Sadowska pisze:

        Dobry wieczór, Tetryku:)

        Moc już prawie w dokształcie, a jutro będę wiedziała jak z obecnością – mnie, mocownicy:)

        Pozdrawiam:)

    • Makówka pisze:

      Witaj Leno!

      Jeśli uważasz (Ty -fachowiec!), że udało mi się ją opowiedzieć choć trochę zabawnie to jestem bardzo szczęśliwa.
      Choć momentami było trochę stresu, ale nikomu nic się nie stało.
      Nawet Dance jakoś uszło na sucho spóźnienie do pracy. Jest lekarzem, pracuje w szpitalu, więc opóźnienie i przebukowywanie biletu na samolot to też trochę były nerwy.

      Też pozdrawiam.

      Wróciłam do domu i …już nigdzie nie wychodzę!

  32. Makówka pisze:

    Wyspa mi skacze, albo laptop mi skacze, albo….

    Chlip

    Nie lubię!

  33. Quackie pisze:

    Przprszm, dzisiaj też mam poszukać dobranocki z Santa Fe?

  34. Makówka pisze:

    Czemu co chwila przeskakuje mi na początek wpisu?

    Nawet nie zdążę przeczytać lub napisać komentarza, a już myk i jestem na początku i znów muszę przewijać na dół!

    The-Incredible-Hulk

    Co mi zwariowało? Ja? Laptop? Wyspa?

    • Quackie pisze:

      O, mnie też. Tak mi się robi w Operze (przeglądarce) z KAŻDYM wpisem, jak się w nim wklei „okno w oknie” – tutaj Twój wcześniejszy wpis o Górach Skalistych.

      • Makówka pisze:

        No ale ja wcale nie chciałam „okna w oknie” tylko aktywny link!
        Zupełnie mi się nie podoba to „okno w oknie”.
        Chciałam tylko przypomnieć tym co czytali, albo wskazać tym, co nie czytali co było o urodzinach w Górach Skalistych, aby nie pisać o tym drugi raz.

        Jak to poprawić?

        • Quackie pisze:

          Chwileczkę, spróbuję wyedytować.

        • Quackie pisze:

          A nie, już Mistrz Tetryk poprawia.

        • Tetryk56 pisze:

          Życzenia się spełniają, pod warunkiem, że się je dobrze zdefiniuje… Wink

          • Makówka pisze:

            Nawet w cieniu? (te życzenia).
            Czyżby Mistrz T jak Lord W siedzi w krzakach, nie odzywa się, ale jak trzeba …poprawia?

            Dziękuję panie T.
            Hm…zdaje mi się, że już kiedyś marudziłam czemu tak jest…, że pokazuje się okno w oknie zamiast aktywny link.
            Na tym pięterku i tak samo na Poczuciu humoru, gdy chodziło o link na wpis o Piwnicy.
            Auuuuuu!
            Ale wtedy tak mi nie „wracało”.

            • Quackie pisze:

              No i niestety przy wszystkich odgrzewanych Lajkonikach tak mi się dzieje Worry zmieniam wtedy przeglądarkę na Firefoxa, bo tam się tak nie dzieje.

              • Makówka pisze:

                To było tak denerwujące, że totalnie zniechęcało do czytania, komentowania itd., ale uznałam, że to mój laptop coś wariuje i nic nie pisałam o tym, a szkoda.

  35. Makówka pisze:

    To pewnie wszystko przez ten Śnieżny Księżyc!

    Syn z Bukowiny Tatrzańskiej napisał w tej chwili do mnie, że księżyc tak świeci, że teraz w nocy widać góry.
    Pamiętam jak kiedyś w Stróży pogasiliśmy wszystkie światła i na tarasie można było przy księżycu czytać książkę.

  36. Tetryk56 pisze:

    Dobranoc! Wracam w krzaki spać 😉

  37. miral59 pisze:

    Zapraszam na nowe pięterko Delighted
    To taka „poczekajka” aż ktoś wymyśli coś konkretnego Pleasure

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)