Czy Polacy mają poczucie humoru?
Czy na takie pytanie da się jednoznacznie odpowiedzieć? Czy można to zrobić poważnie, naukowo, ale i dowcipnie?
20 stycznia 2020 panom, których tu widzicie za stołem udało się tego dokonać.

Ci panowie to:
Prof. Zbigniew Bajka – historyk i socjolog. Z jednej strony badacz rynku mediów i ekspert, często komentujący – w prasie, radiu, telewizji, internecie – wydarzenia i problemy z tym rynkiem związane, z drugiej – wykładowca historii komunikowania, zajmujący się także dziejami reklamy. Prowadził spotkanie.
- Tomasz Olbratowski– dziennikarz radiowy, satyryk i felietonista. Od 1992 pracownik radia RMF FM.
- Jacek Wasilewski- medioznawca, doktor habilitowany nauk politycznych, dziennikarz, pisarz .
- prof. Jerzy Bralczyk
Rozmowa o poczuciu humoru Polaków odbywała się w sali Baltazara Fontany w kamienicy przy ulicy Szczepańskiej. Kamienica ta została wybudowana ok. 1300 r. Od 1556 roku funkcjonuje pod nazwą „Sub Pira” lub „Sub Pyrn” – czyli „Pod Gruszką”. Jest wpisana do rejestru zabytków.
Mieści się tu Klub Dziennikarzy „Pod Gruszką”. To jedno z kultowych miejsc Krakowa, gdyż bywały tu oprócz dziennikarzy gwiazdy filmu, teatru i estrady.
Słuchając dowcipnych przekomarzań wyżej wymienionych panów można było podziwiać jedno z najpiękniejszych wnętrz mieszczańskich w Polsce, a na widowni spotkać Andrzeja Sikorowskiego i innych znanych krakusów.

Andrzej Sikorowski nie występował.
Natomiast stojący skromnie w drzwiach Piotr „Kuba” Kubowicz dał się namówić na występ.


„Kuba” to artysta od 1997 roku związany z Piwnicą pod Baranami. Pisałam już o tym na Wyspie.
Na spotkaniu Pod Gruszką miało być tak:

Tymczasem wieczór okazał się pełen niespodzianek .
Pierwszą był brak Michała Ogórka. Drugą występ „Kuby”.Trzecią zaproszenie na poczęstunek.
Była więc okazja swobodnego pogadania z wcześniejszymi dyskutantami przy lampce wina z czego jak domyślacie się skwapliwie skorzystałam (i z okazji do pogadania i z wina).
.W czasie spotkania Pod Gruszką uśmiałam się, zadumałam, jak również wzruszyłam gdy śpiewał „Kuba”.
Może i my uśmiejmy się i zadumajmy?
Zastanówmy czy mamy poczucie humoru.
„Czy ma Pan/Pani poczucie humoru?”
„Nie mam, zapomniałem/łam zabrać z domu!”.
HUMOR JEST NAJWSPANIALSZĄ PRZYPRAWĄ W CZASIE UCZTY ŻYCIA!
„Ania na uniwersytecie” Lucy Maud Montgomery
To piękny i prawdziwy cytat, prawda?
Wyciągnijmy więc nasze poczucia humoru!
Jako obrazek wyróżniający mój pstryk z 8.02.2018. Byłam wtedy na spotkaniu pt. „Tradycje literackie Zakopanego”.
.
Ostatnio na Wyspie zrobiło się jakoś poważnie.
Zrobiłam tę wycieraczkę jako pretekst do opowiadania kawałów, anegdot lub wklejania zabawnych memów.
Zapraszam do wspólnego zastanowienia się nad naszym poczuciem humoru.
Opowiedzcie zabawne historie z własnego życia lub odświeżmy sobie wspólnie anegdoty z życia znanych ludzi, skecze z kabaretów, zabawne piosenki, wierszyki.
Współczesność też warto wyśmiać, bo to dobre jej odreagowanie.
Czasami jednak stare teksty robią to doskonale albo nawet lepiej niż współczesne memy.
Zróbmy wspólne pięterko, proszę!
Podpisuję się pod apelem!
Może zacytujesz kilka zabawniejszych powiedzonek z tego wieczoru?
Jedno już zacytowałam na zielono we wpisie.
Zrobię to chętnie, ale to ma być wspólna zabawa, a nie monolog Makówki na własnym pięterku.
Natomiast planowałam faktycznie jako komentarze wspomnieć co nieco o tym co zapamiętałam ze spotkania.
Dzień dobry. Właśnie wróciłem.
Na pięterko egipskie pewnie trochę trzeba będzie poczekać, bo na razie robię listę zaległości i jeszcze nie skończyłem, a potem będę musiał jeszcze pozałatwiać sprawy z listy… ale tutaj mogę się dopisać ze świeżutką sytuacją z dzisiaj.
Otóż siedzieliśmy z panią Q. w samolocie po przeciwnych stronach przejścia (miejsca w każdym rzędzie oznaczone są literami: A (okno), B, C, przejście środkiem, D, E, F (okno)) – na miejscach C i D. Na miejscu B, koło mnie, siedziała pewna miła, gadatliwa pani. W pewnej chwili zacząłem rozwiązywać krzyżówkę w aplikacji na telefonie, aż tu pani stuka mnie w ramię i mówi: – Tu jest żona.
Odwracam się, zaskoczony, patrzę w lewo, małżonka siedzi na swoim miejscu, więc mówię: – Nie, żona jest tam!
Pani na to: – Ale tu, w krzyżówce, pasuje słowo „żona”!
Zapewne w naturze było to śmieszniejsze, niż jak się opowiada, ale to najświeższe, co mam
Wracam do swojej listy, będę zaglądał.
Q jak miło Cię widzieć!

Uwielbiam taki humor sytuacyjny. Dziękuję panie Q.
Nie mogłam się głośno śmiać, bo akurat w Przychodni byłam.
Chcąc Ci dać trochę czasu na zbudowanie pieterka zrobiłam tą moją przeczekajkę.
Witam Cię powrócony Kwaku…. a choć trochę wypoczęty ?
Dzień dobry 🙂 Stosunki Polsko- Rosyjskie zawsze były byle jakie , takie jak obecnie Ale , w 1956 roku kiedy w Polsce do władzy dostał się Władysław Gomułka , krytyk ZSRR , to do Warszawy natychmiast przyleciał Nikita Chruszczow , a na Lotnisku przywitał Go transparent : Nikita , z nami kwita . Żyj sto lat jak Solski i od…..ol się od Polski . Nikita nie wysiadł z samolotu ,odleciał do Moskwy , a przez pewien czas stosunki Polsko- Radzieckie ,były nawet gorsze od byle jakich . Zwłaszcza kiedy setki oficerów z Polskiego Wojska pospiesznie pakowało swój dobytek i wyjeżdżało do Rosji . A wszystko przez jeden transparent z akcentem poetyckim
Zupełnie inaczej wyglądało to z Gierka i Breżniewa. Gierek wysiadającego z samolotu genseka witał wzniesionymi w górę otwartymi dłońmi, co znawcy mowy ciała tłumaczyli jako
– Nic nie mamy, nic nie damy!
Gość odpowiadał na to, wznosząc ręce ze splecionymi dłońmi:
– Wyciśniemy, wyciśniemy!
Jeszcze jedna , wieczorowa opinia na temat wiary . Pyta się Rabin wiernego . Czy wierzysz w to , że Mojżesz przeprowadził Żydów przez Morze Czerwone ? W to , to ja wierzę , ale żeby tam było głęboko – to ja nie wierzę ! Trzeba podziwiać mądrość naszych Braci Starszych w wierze
Tam, gdzie ja byłem – było głęboko.
Widocznie Mojżesz prowadził w innym miejscu.
Wczoraj był taki kawał opowiadany.
JK przeprowadza suwerena przez Morze Czerwone. Wśród obserwujących to z krzaków pada komentarz:
„Popatrz taki ważny, a nawet pływać nie umie!”
(przepraszam, ale politycznie też żartowano).
Wróciłam właśnie do domu. Lekko zmarznięta, mimo że zaledwie minus jeden stopień. Jakiś taki wiatr nieprzyjemny. Czy to już ten niż Joyce?
Zanim Quackie ogrzeje nas egipskimi opowieściami trzeba przeczekać testując nasze poczucie humoru ?
Jak ja się cieszę, że nasz Mistrz Q już wrócił!
Wypoczęty, cały i zdrowy!
Mam nadzieję
A co do „wypoczęty”, to właściwie można powiedzieć, że po takim urlopie przydałoby się trochę wolnego dla odsapnięcia.
Odsapniesz ha, ha PRACUJĄC !
Nie bij, nie bij, przecież wiesz, że Cię lubię!
To chyba większość tak ma, że po urlopie przydałoby się odpocząć, Mistrzu Q


Miło Cię widzieć z powrotem
O godzinie 13 Tetryk napisał:
Może zacytujesz kilka zabawniejszych powiedzonek z tego wieczoru?
Odpowiadam więc:
Dowcipów w większości nie zapamiętałam. Zresztą najwięcej śmiechu było z dialogu między panami, którzy coś wzajemnie sobie dopowiadali, przerywali, ale wszystko w atmosferze widocznej raczej zażyłości.
W łapaniu za słówka mistrzem jest prof. Bralczyk. To był taki humor sytuacyjny, którego nie da się odtworzyć. Wyraźnie było w tym dużo spontaniczności.
Gdy podeszłam do prof. Bralczyka w czasie poczęstunku z pytaniem, „czy mogę?” też odpowiedział błyskawicznie coś bardzo zabawnego. Cała krótka rozmowa polegała na tym, że zanim coś powiedziałam już byłam „złapana za słówko”.
Uwielbiam takich błyskotliwych facetów! Jest to podobno typowe, gdyż wczoraj padło stwierdzenie, że kobiety cenią u mężczyzn odpowiedzialność i poczucie humoru. Było to potem logicznie uzasadniane. Bo to był wieczór, w którego czasie rozmawiało się również poważnie i naukowo o poczuciu humoru.
Jeszcze jedno powiedzonko z wczoraj:
Charakter człowieka najbardziej poznaje się, gdy powie co go śmieszy.
Po tym stwierdzeniu dyskutanci po kolei odpowiadali co ich najbardziej śmieszy oraz opowiadali swój ulubiony dowcip.
A co Wy byście odpowiedzieli na takie pytanie?
(próbuję odpowiadać na pytanie Tetryka i udawać moderatora pięterka)
Różne grupy ludzi różnie reagują na kawały.
Przeciętny inteligent śmieje się z kawału trzy razy: jak usłyszy, jak mu wytłumaczą, i wreszcie jak zrozumie.
Chłopek-roztropek śmieje się dwa razy: jak usłyszy i jak mu wytłumaczą; na zrozumienie trudno liczyć.
Oficer śmieje się tylko raz: jak usłyszy – bo wytłumaczyć sobie nie da
Rabin uśmiechnie się raz, po czym powie: – Sza! Stary kawał! – i opowie po swojemu.
Tetryku!
Dobry kawał, dziękuję.
Zawsze śmieszy, choć bywa opowiadany w różnych wersjach „grup ludzi”. Najbardziej ubawił mnie rabin.
Kawał ten nawiązuje trochę (już tak poważnie) do czegoś, co nazywamy wspólnotą śmiechu. O tym też wczoraj była mowa.
Wesołych snów! 🙂
Wesołych i Tobie Panie Mikser!
Takich z finezyjnym drugim dnem.
To ja bym się musiał zastanowić, co mnie bawi najbardziej, czy też bawiło ostatnio 🙂
A na razie zmykam spać po męczącym dniu.
Jutro też jest dzień panie Q!
Do jutra się zastanów i opowiesz nam
Dobranoc Quackie!
Może wobec tego i mój ukochany a stary dowcip: Pewien niezbyt lotny krytyk zapytał pisarza: W swojej powieści napisał pan, że ” po stracie bliskiej osoby było mu pusto i boleśnie” Jakże można doświadczać takiego uczucia ?
A pisarz uprzejmie zapytał: Przepraszam czy pana nigdy nie bolała głowa ?.
Mam wyjątkowy antytalent do zapamiętywania dowcipów
Pamiętam jeszcze o gulgutierze, ale jest dłuugi.
Kawał doskonały. Jako zwierzę polityczne w myśli krytyka zamieniłam na….
Wiedźminko a anegdoty z życia znanych ludzi, skecze z kabaretów, zabawne piosenki, wierszyki ?
Nie trzeba korzystać z własnej pamięci wystarczy skopiować najbardziej ulubione.
To kiedy będzie gulgutierowe pięterko?

Wiedźminko, jestem za!
…gulgutierowym pięterkiem…
Witajcie!
Jest wesoło na Wyspie!
Jak wesoło to chyba dobrze na dzisiejsze czasy panie Mikser?
Przed śniadaniem : Czy wierzysz , ze Jezus w Kanie Galilejskiej nakarmił bochenkiem chleba pięć tysięcy ludzi ? W to , ja wierzę , ale żeby się Oni najedli – to ja nie wierzę ! Dzień dobry 🙂
Dzień dobry Maksiu!
Cóż wiara jest subiektywna…
Mamy rok KIG na Wyspie to może zadanie maturalne opublikowane kiedyś w „Odrodzeniu”?
Czy gdyby Juliusz Słowacki (jak niektórzy inni!) stał całe życie na głowie, mógłby Juliusz Słowacki, stojąc na głowie, stanąć jednocześnie na świeczniku?
Dzień dobry


Pośmiałam się czytając
Świetny pomysł, Makóweczko! Gratulacje
Od razu przypomniało mi się, jak wiele lat temu, na imprezie, mój brat opowiadał kawał…

W autobusie, na podwójnym siedzeniu siedzi matka z synkiem, naprzeciwko młoda parka, a nad nimi „wisi” pijany facet. Chłopak opowiada coś dziewczynie i w pewnej chwili pyta, czy ona wie, czemu milicjanci nie jedzą kiszonych ogórków? Dziewczyna nie wie… „Bo im głowa nie wchodzi do słoika” – śmieją się oboje. Chłopczyk ciągnie matkę za rękaw i mówi szeptem: „Mamo, ale nasz tato je ogórki?!”
„Chyba, k**wa z beczki” – dopowiada pijany
Nasi goście śmieją się dość długo. Po wybuchu nasz sąsiad z góry pyta przyciszonym szeptem „Ale czemu z beczki?!!”
Śmieliśmy się z tego jeszcze bardziej niż z kawału i trochę trwało, zanim ktokolwiek mógł wytłumaczyć sąsiadowi o co w tym kawale chodzi
Jak widać, życie samo dopisuje zakończenie niektórych kawałów
Witaj Miralko!
Miło, bardzo miło usłyszeć, że uznałaś ten temat za dobry na pięterko.
A co do kawałów najlepsze są te z „życia wzięte”, humor sytuacyjny.
Witaj Makóweczko
Przynajmniej nie miałam za dużo zaległości do poczytania 

Wstałam dziś trochę wcześniej (o 4) to i miałam czas, żeby sobie usiąść do kompa
A kawały z „życia wzięte” czasami są lepsze do przeżywania, bo opowiadane sporo tracą i na ogól są mniej śmieszne… trudno jest pokazać miny i gesty ludzkie, a zbyt długi opis psuje cały efekt…
Miralko!
Te kawały z życia wzięte najbardziej śmieszą osoby, które w tej sytuacji uczestniczyły. Stanowią taki jakiś wspólny kod. Teraz wystarczy powiedzieć „ogórki z beczki”, aby Was to śmieszyło.
Tak jak Quackiego wyraz „żona” w krzyżówce.
Dlatego „Pod Gruszką” rozmawiano m.in. o tym, że śmiech jest wspólnotowy.
Podobne poczucie humoru łączy ludzi. Jest dobrą podstawą do zakumplowania, przyjaźni. Pomaga w pracy, ułatwia rozładowywanie stresowych sytuacji. Dla mnie jest podstawą spotkań osób, które np. razem chodziły do szkoły, na studia, z którymi łączy mnie bliższa zażyłość.
Dzień dobry, Miralko:)
Czekając na przystanku komunikacji miejskiej (w Szczecinie, tam była literkowa linia H zamiast cyferkowej) byłam świadkiem takiego zdarzenia:
-Ha szło? – zagaiła jakiegoś nieszczęśnika bardzo zagoniona kobietka, która właśnie dobiegła do przystanku.
– Naj… najlepsze kasztany są na Placu Pigalle? – odpowiedział niepewnym głosikiem zagadnięty.
🙂
Pozdrawiam:)
Muszę też przyznać, że w czasach mojej młodości lubiłam oglądać kabarety. Mało który nie mówił dwuznacznikami i trzeba było się domyślić o co tak właściwie im chodzi
Czyżby uważali, że widownia ćwierćinteligentów nie zrozumie podtekstów? Trzeba wszystko wyjaśnić, bo nikt śmiać się nie będzie? Żałosne…
Duża część z obecnych kabaretów, rzuca nazwiskami, jak żongler piłeczkami… tak żeby nie było wątpliwości o kogo chodzi. Mierzi mnie to i nie chcę tego oglądać
Też wolę dawne kabarety. Cenzura powodowała, że widz musiał się doszukiwać drugiego dna.
W barze mlecznym.
„Ruskie są?”
„Wyszły!” i cały bar się śmieje.
Fajne!!! W pierwszej chwili pomyślałam, że cóś obraz się zamazał
Dopiero po krótkiej chwili zobaczyłam, że to panorama miasta nocą… świetne ujęcie 
Bożenko! A gdzie się podział obrazek?!!! Moja wypowiedź brzmi bez sensu bez niego
Pięć razy odświeżałam, potem przeleciałam całe pięterko, bo jakoś nie miałam odwagi się zapytać, o jaką panoramę chodzi. Żeby nie zachować się jak ten sąsiad Miralki.
W bibliotece nic nie widzę, ale Bożenka za chwilę pewnie nam wyjaśni.
Proponuję jednak nie kasujmy Miralko naszych pytań, bo to też jest w pewnym sensie humor sytuacyjny -znikający obrazek!
I dlatego zapytałam Bożenkę o ten obrazek
Dała go i zaraz wykasowała… a szkoda, bo był fajny
Bożenko!
Pokaż obrazek!
Miło się gada, ale czas mi się zbierać do pracy


Jeszcze muszę zjeść śniadanie i nakarmić swoje pierzaste
Miłego dnia Wyspiarze!!!
Spokojnej pracy Miralko!
Miło, że zaglądnęłaś!
Wesoło się zrobiło, posypały się kawały, historyjki z życia wzięte. Dziękuję Wam!
Teraz jednak jako ta nudna gospodyni zwrócę Waszą uwagę na miejsce, w którym dyskutowano o poczuciu humoru.
Od 1889 roku na I piętrze kamienicy zaczęła działać kawiarnia Franza Sauera. Salę Fontanowską przeznaczył Sauer wyłącznie dla pań, co w owym czasie było rzeczą niezwykłą. Znana jest anegdota związana z zakazem wstępu tam mężczyzn. Otóż zasada owa upadła, gdy nieobsłużony, samotny klient przyprowadził z pobliskiego rogu znaną damę lekkich obyczajów i spokojnym głosem rzekł do oniemiałego kelnera: „Poproszę o herbatę”. U Sauera poza kawiarnią był także bilard i pokój do gry w karty, co przysparzało dodatkowych gości. Wieczorami schodziła się tu chętnie brać artystyczna, tu bywali: Tetmajerowie, Wyspiański, Boy-Żeleński, Rydel, Frycz, Noskowski i wielu innych .
Po wojnie była tu najpierw Izba Lekarska, a potem Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich.
Wtedy zaczęli tu bywać artyści Krakowa m. in. L. J. Kern, Tadeusz Kwiatkowski, Tadeusz Śliwiak, L. i J. Skarżyńscy, Sławomir Mrożek. Wpadał tu także do swojego ulubionego kącika – Jan Kaczara, „zaczarowany dorożkarz”, który siedząc tyłem do sali wypijał wzmocnioną herbatę. Wszyscy go tu poważali, bo wiadomo, przecież woził samego Gałczyńskiego, a do tego mówił wierszem.
Powyższe informacje skopiowałam ze strony OIL.
Kochani już nie nudzę.
Bawcie się dobrze, a ja jadę do mamy, a potem -knuć.
Dobry w zasadzie wieczór, bo ciemno za oknem. Jak na pierwszy dzień po urlopie to całkiem nieźle. I fajrant, i przerwa.
I jeszcze dowcip, który – jak wierzę – wymyśliłem. Tzn. można go znaleźć, nawet w internecie, ale mnie się to zdarzyło naprawdę. Otóż pewnego dnia u zarania mojego małżeństwa, kiedy jeszcze nie wiedziałem, że małżonka o pewnej porze przestaje kontaktować, wparowałem do sypialni rechocząc (ale jeszcze światło się paliło!) i mówię:
– Słuchaj, jaki dowcip właśnie usłyszałem: Wchodzi szkielet do baru i zamawia trzy piwa i ścierkę do podłogi!
Milczenie przez dłuższą chwilę. W końcu małżonka otwiera jedno oko i pyta dość niewyraźnie:
– …to on będzie sikał, czy rzygał?
Jak na osobę przestającą kontaktować odpowiedziała bardzo przytomnie!
O tak, tyle że ta odpowiedź sama w sobie stanowiła dowcip!
I takie kawały są najlepsze!
Większość kawałów bierze się wszak z obserwacji życia.
Obecnie coraz częściej mówimy „Bareja by tego nie wymyślił!”
Dziś DZIEŃ DZIADKA.
Dziadzio Stasiek parkuje starego rozgruchotanego maluszka pod sejmem.
Wyskakuje ochroniarz:
– Panie, zjeżdżaj pan stąd! To jest sejm, tu się kręcą posłowie i senatorowie!
Dziadek na to:
– Ja się nie boję, mam alarm!
Tak się zastanawiam skąd ten dziadek wziął Malucha.No i jednak widać, że kawał stary z czasów gdy jeszcze nie było barierek.
I jeszcze jeden o dziadku, bo Dzień Dziadka jeszcze niepełną godzinę jest.
Jaki jest szczyt bezczelności?
Zaśpiewać dziadkowi sto lat na 99 urodziny.
Pamiętacie te kawały o szczytach?
Tak, oczywiście. Np. jaki jest szczyt siły? Tak dmuchnąć baranowi w tyłek, żeby mu się rogi rozprostowały.
Szczyt bezczelności -nasr..ć komuś na wycieraczkę, zapukać i poprosić o papier.
Tych szczytów, to kiedyś znałam wiele, ale część z nich nie nadaje się do opowiadania w kulturalnym towarzystwie


Tak od ręki przypomniał mi się szczyt prędkości… biegać dookoła słupa, żeby z przodu była d… domyślcie się co
Był jeszcze szczyt zręczności – złapać komara za lewe jajko będąc w rękawicach bokserskich.
I ostatni szczyt… lenistwa – położyć się na atrakcyjnej laseczce i czekać na trzęsienie ziemi…
Na razie wystarczy
Ze szczytów bardzo mi się podobał „Szczyt mini” czyli „gumka bez majtek”:)
Doskonałe! Nie znałam albo zapomniałam!
Dobranoc, Wyspo!
Chcę i muszę iść spać…
Spokojnej.
Chcę i mogę powiedzieć Ci Dobranoc!
Jakich by tu jeszcze czasowników modalnych użyć?
Wypada? …pożyczyć Ci spokojnego snu.
Potrafię? zrobić to rysunkowo…
No i się doczekałaś
Witajcie!
Pod uśmiechniętą lampką nawet sny są weselsze!
Witajcie!
To ma być kolejny wesoły dzień?
Po nieprzespanej nocy jednak się więc do Was uśmiecham.
Dzień dobry, na oko faktycznie całkiem niczego sobie.
Czekając na Gienię i Wasze dowcipy zacytuję prof. Bralczyka.
Najważniejsze jest stosowanie dwóch zasad, do których jego zdaniem sprowadza się retoryka – mówić raczej ludziom niż do ludzi i intensywnie myśleć o tym, co chce się powiedzieć.
Skojarzyło mi się znane powiedzenie Klaudiusza
Nie zawsze mów, co wiesz, ale zawsze wiedz, co mówisz.
Sobie na zgubę to przypomniałam chyba? Tak oto brak snu działa na Makówkę -teraz zacznie myśleć ZANIM coś powie?
Nie przejmuj się, myślenie boli tylko kompletnie nieprzyzwyczajonych!
Jak dobrze, że mnie ostatnio bolą różne części mojego ciała, a głowa (odpukać!) -nie.
Jaki to był ten kawał, który się kończył „czy nigdy nie bolała pana głowa?”…)
Była to odpowiedź pisarza na wyszydzanie przez krytyka określenia „bolesna pustka”, użytego w którejś z książek…
Dzień dobry, Makówko:)
Rymowaną wersję Twojego aforyzmu sobie przypomniałam:):
„Wpierw wołu przywieś do języka,
nim powiesz co publicznie,
a sprawa ci nie poutyka…
Wpierw wołu przywieś do języka.
Tę cnotę rzadko się spotyka,
zaś brak jej ustawicznie.
Wpierw wołu przywieś do języka,
nim powiesz co publicznie.”
(autora nie poznałam nigdy:))
Pozdrawiam:)
Dzięki Leno!
Czy na Wyspie to już jest publicznie, czy też w wąskim gronie przyjaciół?
Dobra nasza, i to dosłownie. Iga Świątek w III rundzie Australian Open po wygranej z Carlą Suarez-Navarro, można brać się do pracy w dobrym humorze
Dzień dobry

Wstałam już godzinę temu (3:30), ale najpierw przygotowałam obiad na dziś, bo wiem, że pracuję długo i nie będę miała czasu. A to trochę mi zajęło
Witaj pracusiu!
A może jakichś kawał kulinarny ktoś zna?
Dopóki nikt nie przypomni sobie kawału kulinarnego ja mam taki:
Wchodzi dwóch prawników do baru, wyciągają kanapki i zaczynają jeść.
Podchodzi kelner i mówi:
– Panowie, tu nie wolno jeść swoich kanapek.
Na to prawnicy popatrzyli na siebie, pokiwali głowami i… zamienili się kanapkami.
Tak à propos prawników… hm…kolejny „ciekawy” dzień nam się szykuje.
Już wolałabym, aby rzeczywistość stała się mniej ciekawa.
Dzień dobry:)
Wskaźnik mojego poczucia humoru nieco poszedł w górę po wreszcie przespanych paru godzinach we własnym łóżku. Może zostało pod poduszką albo w piżamowej kieszeni, bo ostatnio jakoś nie było mi do śmiechu:)
Pozdrawiam i idę nadrabiać netowe zaległości:)
Witaj Leno!
Cieszę się, że zaglądnęłaś na Wyspę.
Mam nadzieję, że jak już wypoczniesz zerkniesz znów i zobaczymy jakichś zabawny wierszyk, dowcip albo anegdotkę.
Będę odpowiadać sukcesywnie, jeśli coś mi się nasunie w trakcie czytania:)
Bardzo lubię wszelkie literackie smaczki, a za mistrza takowych uważam choćby T. Różewicza:)
Uwielbiam te jego „deratyzacje wierszy”, „nie pchania się do autobusu-karawanu po trupach” czy choćby „Życiorysy Wieszczów”:):
„(…) wręczył wieszczowi Adamowi Mickiewiczowi
puchar
ale ten nie bacząc na gest
pojednania
chwycił Juliusza Słowackiego
za kołnierz i z okrzykiem
„paszoł won”
wyrzucił młodszego od siebie
za drzwi w czasie zebrania u Towiańskiego(…)”
(„Juliusz Słowacki”)
Chyba najbardziej treściwym przekrojem tego, co mnie bawi „kurtularnie”, jest mój cykl „Z piątku…”:)
Pozdrawiam:)
Dziękuję Leno i czekam na jeszcze.
Proszę uprzejmie:):
„Przedmioty martwe są zawsze w porządku i nic im, niestety, nie można zarzucić. Nie udało mi się nigdy zauważyć krzesła, które przestępuje z nogi na nogę, ani łóżka, które staje dęba. Także stoły, nawet kiedy są zmęczone, nie odważą się przyklęknąć. Podejrzewam, że przedmioty robią to ze względów wychowawczych, aby wciąż nam wypominać naszą niestałość.”
(„Przedmioty” w: „Hermes, pies i gwiazda” – Z. Herbert)
Dziękuję Leno! Poproszę o jeszcze…
Dobry wieczór. Fajrant i przerwa. Wczoraj jakby było nieco mniej do ogarniania.
Ja już też dotarłem. Wysłuchaliśmy trzech sędziów na żywo, a potem sentencji wyroku połączonych Izb SN – już w transmisji. Trochę lżej się zwijało sprzęt…
Tetryku, masz rację.
Pod Ratuszem była radość i nadzieja.
W domu z przyjemnością wysłuchałam w TVN Uzasadnienia Uchwały wygłoszonego przez Sędziego Włodzimierza Wróbla.
Gdy jednak posłuchałam Patryka Jakiego, a potem na konferencji prasowej PIS usłyszałam, że SN obradował z rażącym naruszeniem prawa i w związku z tym Uchwała SN jest bezskuteczna wyłączyłam telewizor i uciekłam na Wyspę.
Strach się bać co będzie dalej.
Przepraszam…może ktoś opowie jakichś kawał albo wesołą piosenkę poproszę lub wierszyk.
No właśnie tak niesporo w obliczu tego, o czym piszesz. Chyba nie było jeszcze tak ostrej konfrontacji na linii władza wykonawcza/ sądownicza.
Ja bym to raczej nazwała inaczej.
Wykonawcza + Ustawodawcza + Prezydent (w jednych rękach zwykłego posła) kontra Sądownicza.
Jestem po przerwie.
Czy wiecie, że właśnie mijają 115te urodziny KIG? Uczcijmy je jego limerykiem:
Był pewien poeta w Łodzi,
który ciągle na rzęsach chodził.
gdy go koledzy z płaczem
błagali, chodź inaczej,
odpowiedział: co was to, do cholery, obchodzi?
Witajcie!
Piątek – chłodny, mglisty i nieco smożasty… Niech będzie dobry!
Dzień dobry. Już coś wiem o egipskim pięterku – będę je budował w weekend.
No to czekamy na weekend!
To czekamy na weekend?
Też już się cieszę!
Planujesz ile części?
Wyspiarze zapracowani, zajęci albo nieobecni?
A Makówka (uwaga!) myśli…od wczoraj.
Śniło mi się, że jestem na AGH, mam przed nosem zadanie matematyczne i zupełnie nie wiem jak się do niego zabrać. Zbudziłam się w momencie, gdy stanął nade mną asystent, a ja coś jąkałam, że chora byłam jak ten materiał był przerabiany.
Oto widać jak to myślenie na mnie wpływa. Czy podświadomość pokazuje mi, że za wysoko ustawiam poprzeczki dla mojego organizmu ?
Przypłynęłam na wyspę, by zaprosić na moje „wyspy leniwe” na kolejnej stronie 🙂
Już prawie wychodziłam, ale przed wyłączeniem laptopa jeszcze zerknęłam na Wyspę i …warto było!
Już pędzę piętro wyżej!