Pyszne lato, paw olbrzymi,
stojący za parku kratą,
roztoczywszy wachlarz ogona,
który się czernią i fioletem dymi,
spogląda wkoło oczyma płowymi,
wzruszając złotą i błękitną rzęsą.
I z błyszczącego łona
wydaje krzepkie krzyki,
aż drży łopuchów zieleniste mięso,
trzęsą się wielkie serca rumbarbaru
i jaskry, które wywracają płatki
z miłości skwaru,
i rozśpiewane, więdnące storczyki.
O siądź na moim oknie, przecudowne lato,
niech wtulę mocno głowę w twoje ciepłe pióra
korzennej woni,
na wietrze drżące —
niech żółte słońce
gorącą ręką oczy mi przesłoni,
niech się z rozkoszy ma dusza wygina,
jak poskręcany wąs dzikiego wina.-
Maria Pawlikowska Jasnorzewska
Trochę to inne od tych króciutkich, zwięzłych Pocałunków”, prawda ?
więc już dziś zostawiam ciepełko i barwy lata……
Jutro wyjeżdżam nad morze i nie będzie mnie do 8. lipca….
Oho! Cudny wiersz, aliteracje okrągłe i chrzęszczące, bujne metafory, kolory same się sypią z opisów!
Pięknie dziękuję, ta poezja wydobywa cały urok lata w postaci esencjonalnej!
ukłony wyłącznie dla pani Lilki
Dla autorki i pośredniczki, bez której pewnie bym go nie przeczytał
Mam zwyczaj wracania do poezji, a mam wydanie zbiorowe z 1974 roku utworów pani Lilki. Szczególny jest Jej prozatorski „Szkicownik poetycki”. I chyba bardzo mało znany.
Hm, chyba tak, bo TAKI wiersz to bym kojarzył, przeczytawszy przedtem.
Piękne lato wywołałaś, tym piękniejsze, że u mnie ponuro i deszczowo, bardziej listopadowo
.
Podrzucę Ci trochę słońca, a w zamian poproszę o deszcz ! Duuuużo deszczu, nawet na plażę
Bo tak naprawdę padało ostatnin raz na początku kwietnie, później były może ze trzy- cztery
przelotne ( bo najwyżej godzinne) deszcze burzowe…
Biegałam z wiadrem wody, by uratować schnącą młodą magnolię…..
Góry też wysuszone jak pieprz, ale właśnie niebiosa nadrabiają zaległości. Nie konewką, ale jakimś pojemnym cebrzykiem!
I woda, zamiast wsiąkać
– spływa. prawda ?
Hej, Wiedźminko!
Jedziesz nad morze? Daleko to nie masz, zdaje się…
Ja to rozumiem. Mam jeszcze bliżej, a bywam na plaży/ bulwarze/ w barach nadbulwarowych głównie z gośćmi
jak człowiek ma blisko, to trochę przestaje doceniać.
Mości Tetryku, a Wy często bywacie – towarzysko, dla przyjemności, sami, bez gości – w obrębie Plant czy w okolicy Wawelu?
Po prawdzie w latach przedwnuczkowych na urlopy jeździłam przede wszystkim w góry. Najwyraźniej wracam do dziecinnych wakacji, bo wtedy często byłam nad morzem.
Tak się właśnie zastanawiam: ja chyba też jako dziecko jeździłem nad morze przede wszystkim. Poza Poznaniem i Żywcem (dziadkowie tu i tam, przy czym „Żywiec” niekoniecznie oznaczał „góry”).
Niedaleko…. jakiś 97 km drogami. w linii prostej chyba niecałe 70 km.
Co prawda port mamy całkiem morski ….. 
Zawsze mnie śmieszyły teksty, że Szczecin leży nad morzem….
Dzień dobry. Trochę zagoniony jestem i nie mam nic ciekawego do powiedzenia.
A kto Cię tak zagania ?
Witajcie!
Żadnej pełni nie widać, a i tak obudziłem się po 4-tej… No, ale jeszcze nie zrywam się natychmiast do komputera – wolę wypróbować drugi bok
Drugi bok to jest ze wszech miar słuszna opcja. Czasem żałuję, że nie mam trzeciego i dalszych.
Taki np. Swantewid miał cztery!
A kładł się spać kiedykolwiek?
Deszczowe dzień dobry.
Dzień dobry. Tutaj zaś słońce, a jak słońce, to natychmiast robi się upalnie. I tak też zapewne będzie – oby nie nazbyt.
Dzień dobry ! Podrzucę jeszcze poranną kawę i sie pożegnam

Udanych wakacji!
O to to. Słońca bez przesady, w sam raz, i grzecznego towarzystwa!
Fajrant i przerwa, zobaczę, jak druga połowa
No i proszę, 1-0. Inna sprawa, że w takich okolicznościach…
Też stanowczo za długi dzień dzisiaj mam przez wczesną pobudkę, a jeszcze przede mną szybkie pakowanie! Ruszam bladym świtem poszukać tematu
Dobranoc Państwu – do poniedziałku…
Spokojnej wszystkim Wyspiarzom.
Ja od jutra około południa do niedzieli wieczorem też będę nieobecny
Dzień dobry

Niby w nocy ma być chłodniej, ale co ta za „chłód”, skoro ma być 26C
Nawet okna nie ma jak otworzyć…
Od razu robi się zimno 

Wszyscy się rozjeżdżają… a ja mam przechlapany tydzień.
Wszystko w poprzek
A jeszcze zapowiadają nam atrakcje pogodowe… znowu w okolicach 40C
No nic… poskarżyłam się na pogodę i już mi lepiej
W domu dużo chłodniej (niecałe 23C) i to najważniejsze. Jak mi się robi za ciepło, wychodzę do ogródka, pobędę trochę i wracam. Jakbym wchodziła do lodówki
Wszystkim wyjeżdżającym udanej podróży i wspaniałego pobytu na wyjeździe życzę
Czy przechlapany oznacza prognozy obfitego deszczu?
Deszczu co prawda było trochę, ale nie o to mi chodziło…

Jakoś nie dociera do mnie, że już w ten weekend nasz syn się wyprowadza… całe życie był z nami



Córka poszła z domu 13 lat temu i jakoś do tego przywykliśmy…
Będę musiała przyzwyczaić się i do wyprowadzki syna
Pewnie trochę czasu mi to zajmie
A czas mu i najwyższa pora… we wrześniu skończy 33 lata i już dawno powinien żyć na swój własny koszt… i wcale nie chodzi tu o kasę.
Ciekawe, jak i kiedy Juniorzy się zaczną wyprowadzać. Bo na razie w żadnym wypadku się nie zanosi.
Mnie to nie grozi.
No zazdroszczę. A co mam robić.
Kiedy bo właśnie jeszcze nie do końca jest czego…
A bo to wiadomo…
Twoi, Mistrzu Q, są dużo młodsi, więc mają jeszcze czas
Właśnie się zastanawiam, do kiedy mają ten czas.
Witajcie!
…ci odlatują, ci wracają…
Jakoś mi się skojarzyła piosenka pani Łucjii 🙂
Ciepłe dzień dobry.
No proszę. I tak trzymać, aczkolwiek bez przesady.
Dzień dobry! Jestem. W podejrzanie optymistycznym nastroju
sam nie wiem, czemu.
Roztopione dzień dobry


Płynę i rozpuszczam się w szybkim tempie… niby nie ma tych 40C, ale odczuwalna (dzięki wysokiej wilgotności i mizernemu wiaterkowi), jest dobrze ponad…
To już nie sauna, a piec chlebowy!!!
Porno i dusno… a jutro „powtórka z rozrywki”…
Przez następne 10 dni ma być lepiej, bo wszystko ok. 30C. Niby też gorąco, ale zawsze trochę mniej
Witajcie!
Na pocieszenie dla Miralki: wczoraj ok. 17-tej mój termometr pokazywał w słońcu 44oC, dziś pokazuje 15…
Witaj!!!
Jakoś mi od tych Twoich 15 nie zrobiło się chłodniej…
To żadne pocieszenie
Chociaż muszę przyznać, że skok temperatury jak u nas
U mnie o 5 rano było 27C… i oczywiście temperatura rośnie.
Zaraz jedziemy, bo potem nie da się chodzić w tym skwarze…
Jezu… co tu się dzieje…
On nam nie opowie, liczymy na ciebie…
No pewnie.
Może to i lepiej, bo jak stary dowcip głosi: to schizofrenia.
BB kolację robił.
Dzień dobry
W ubiegłym tygodniu kwiaty lipy pękały i myśleliśmy, że za tydzień może być już za późno. A one jeszcze nie rozkwitły!!! Dużo ich jest, ale jeszcze w pączkach. Małżonek napalił się na nie, jak szczerbaty na suchary… i to już od kilku lat. Herbata z kwiatu lipy, to jego ulubiony napój.
To wszystko jest tam dużo tańsze i bez podatku (to znaczy alkohol ma podatek, ale mniejszy niż w Illinois). Czyli za kilka dni znowu będziemy musieli jechać po kwiat lipy… a przecież wybieramy się na wiśnie!!! Czasu nam nie starczy na to wszystko… 
Byliśmy znowu w Zion. Szlag mnie trafi z tym jeżdżeniem
Nie połaziliśmy po parku, bo gorąc był taki, że oboje płynęliśmy. A przecież pojechaliśmy przed 7 rano, żeby było trochę chłodniej. Z tych nerwów pojechaliśmy trochę dalej, na zakupy do Kenosha, w Wisconsin. Przynajmniej obkupiłam się w warzywa i owoce, a także sery,wszelkiego rodzaju nabiał i oczywiście alkohol
Sara przyjechała dziś po południu i mieli nadzieję spać w swoim mieszkaniu (to znaczy wynajętym)… ale nic z tego



Co prawda kupili łóżko (przywiozą im we wtorek), ale właściciel odmalował, a właściwie odświeżył ściany i niesamowicie śmierdzi farbą. Postanowili jeszcze tę noc przespać tutaj. Jedna noc, a pościel prać będę musiała
Sara nie rozpakowała swojego samochodu. Postoi taki zapakowany do rana. Potem będą przenosić co się da do swojego gniazdka… Do spania pożyczyłam im nasz materac. Jest duży i wygodny.
Sami nie wiedzą czego jeszcze mogą potrzebować. Zobaczymy jak Sara się rozpakuje i przewiozą rzeczy syna.
Jestem chyba wyrodną matką, bo już planuję jak przemebluję całą chatę
Od jutra będzie tylko nasza… męża i moja… Chociaż… podejrzewam, że przenosiny syna trochę potrwają. W sumie nic go nie goni i może pomału przewozić swoje ciuchy, w zależności od potrzeb. A do zimy jeszcze daleko…
Jeżeli przeprowadzają się niezbyt daleko, to może to potrwać latami… Moja córcia przez 8 lat jeszcze nie zabrała wszystkiego…
Zaraz po maturze mamusia wystawiła mnie z walizką za drzwi i kazała się umawiać, jeśli będę chciała spotkać się z rodzeństwem.
Dostałam kawalerkę do kapitalnego remontu, 20letnią lodówkę i rozwalającą się wersalkę.
A w Wigilię nie wolno mi było zostać na noc, nawet w pokoju mojej siostry.
I nie – nie byłam problemowym dzieckiem. Raczej odwalałam całą czarną robotę w domu.
No to tak dla kontrastu.
Sorry, za późno! Już cię nie zaadoptuję…
SAMA SIĘ ADOPTOWAŁAM
Nie miałabym sumienia wywalać za drzwi żadnego z dzieci. Czekałam cierpliwie aż same zadecydują o wyprowadzce.

Powstrzymam się od komentarza na temat Twojej mamy, Jo…
Moja córka wyprowadziła się z domu 13 lat temu i to wcale nie tak blisko, bo do Kolorado. Do tej pory mamy niektóre jej rzeczy… także to nic nowego dla mnie
Aaa! Dodam jeszcze jedno. Jak zwykle przed 4 lipca (czyli wielkim amerykańskim świętem) zaczynają puszczać race

Może jestem niegrzeczna, ale jak dla mnie nie ma to najmniejszego sensu. Wydają masę kasy, żeby jak co roku, kilku osobom urwało rączki (lub „tylko” paluszki), wybiło oczy, czy poparzyło… szczytem głupoty był facet, który postanowił (kilka lat temu) odpalić race ze swojej głowy. Przygotował całą konstrukcję, aby było bezpieczniej. Ale jak to bywa, kiedy laikowi wydaje się, że jest profesjonalistą, urwało mu łeb, zanim zdążył się zdziwić. Rodzina mogła jedynie pozbierać szczątki… i wcale nie było zabawnie. Po co ci kretyni to robią? Nie mam pojęcia…
Co roku każde miasteczko przygotowuje swój własny pokaz sztucznych ogni. I to przygotowany przez profesjonalistów. Ale niektórym to mało, chcą mieć własny…
Dzięki temu, od kilku dni trwa wieczorna kanonada i tylko spać nie daje… i pewnie będzie to trwało z tydzień po święcie, bo niektórym sprawia to wielką frajdę. Kwestia gustu…
Macie sylwestra dwa razy w roku
Też nie lubię. Pokaz to pokaz, ale kilka dni radosnego odpalania co tam się komu przyśni, to jest bardzo męczące.
To, jak się wyraziłaś, „radosne odpalanie” może nie byłoby aż tak męczące, gdyby trwało do przyzwoitej godziny. A oni potrafią sobie przypomnieć, że jeszcze jakiś zapas mają, dobrze po północy
Wredoty pierońskie!!!
I czasami mam wrażenie, że robią to, żeby powkurzać sąsiadów
…bry
Gieni?
Witajcie!
Z lipcowym pozdrowieniem ogłaszam otwarcie leniwej niedzieli!
Ty mnie lepiej, Ukratku, nie wkurzaj tą „leniwą niedzielą”
Komu będzie leniwa, temu będzie. U mnie zapowiada się zupełnie odwrotnie

Idę sobie popatrzeć na kwiatki.
Albo co.
Zapraszam na nowe, Tuwimowskie pięterko. Ziołowo – nostalgiczne…