« Pyszne lato Dach świata... »

Sitowie

Wonna mięta nad wodą pachniała,
kołysały się kępki sitowia,
Brzask różowiał i woda wiała,
wiew sitowie i miętę owiał.

Nie wiedziałem wtedy, że te zioła
będą w wierszach słowami po latach
i że kwiaty z daleka po imieniu przywołam,
zamiast leżeć zwyczajnie nad wodą na kwiatach.

Nie wiedziałem, że się będę tak męczył,
słów szukając dla żywego świata,
nie wiedziałem, że gdy się tak nad wodą klęczy,
to potem trzeba cierpieć długie lata.

Wiedziałem tylko, że w sitowiu
są prężne, wiotkie i długie włókienka,
że z nich splotę siatkę leciutką i cienką,
którą nic nie będę łowił.

Boże dobry moich lat chłopięcych,
moich jasnych świtów Boże święty!
Czy już w życiu nie będzie więcej
pachnącej nad stawem mięty?

Czy to już tak zawsze ze wszystkiego
będę słowa wyrywał w rozpaczy,
i sitowia, sitowia zwyczajnego
nigdy już zwyczajnie nie zobaczę?

Julian Tuwim

131 komentarzy

  1. Tetryk56 pisze:

    Nie znalazłem daty publikacji tego wiersza, jedynie wskazanie na okres międzywojenny. Miał więc wtedy poeta mniej niż 45 lat…

    • miral59 pisze:

      Smutek i tęsknota mogą „zalać” nas w każdym wieku… a szczególnie w okresie międzywojennym… Sad

  2. Quackie pisze:

    Dzień dobry.

    W piątek znalazłem się nad pewnym jeziorem, licząc na podobne wrażenia sitowiane, ale nic z tego nie wyszło, ponieważ wiało tak przeraźliwie, że jezioro przypominało raczej Bałtyk.

    Ale jestem już z powrotem i do wtorku pobędę, potem ciąg dalszy trasy po Polsce.

  3. Quackie pisze:

    Ha, przywiozłem z tego wyjazdu coś w sam raz na Wyspę: pewien człowiek, zajmujący się energetyką wodną, na pytanie, co on właściwie robi w pracy: „Otóż jak wiadomo, woda w rzekach zawsze płynie z prądem. My stawiamy na jej drodze filtry, takie wielkie sitka, i ten prąd odfiltrowujemy.”

    • miral59 pisze:

      Jakie proste wytłumaczenie skomplikowanej aparatury Overjoy
      Chyba bym go zapytała, po co im w takim razie te wszystkie tamy i turbiny? Nie mają gdzie kasy wydawać? Sitka i łapać!!! Overjoy
      A swoją drogą, to jakiś dowcipny człowiek Delighted

  4. Tetryk56 pisze:

    Przekazuję pozdrowienia od Maxa. Ma problemy ze sprzętem i dlatego skorzystał z pośrednictwa gołąbka 😉

    • miral59 pisze:

      Odpozdrawiamy Pleasure
      Cieszy, że jak problemy się skończą (albo zostaną opanowane) to Max zjawi się na Wyspie Happy
      Pewnie świeżo wrócił z Mazurskich pieleszy… Pleasure

  5. Quackie pisze:

    No więc weekend okazał się jednak bardziej wymagający, niż myślałem, i zmorzyło mnie, dopiero teraz wstałem. No to dobranocki idę szukać.

  6. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Syn już na swoim Happy-Grin Ale prawda jest taka, że będzie się jeszcze wyprowadzał i wyprowadzał Wink
    Z jednej strony rozumiem, bo nie mają za dużo mebli i nie za bardzo mają jak to wszystko upakować… ale z drugiej strony, to bym wolała, żeby zabrał swoje rzeczy od razu. Mogłabym przemeblować wszystko według własnego uznania. Pleasure

    • Quackie pisze:

      Przez chwilę zrozumiałem to tak, jakbyś chciała U NIEGO meblować według własnego uznania Amazed dopiero po dłuższej chwili do mnie dotarło, że po zabraniu przez niego swoich rzeczy będziesz meblować U SIEBIE.

      • miral59 pisze:

        Overjoy U niego się nie wtrącam i staram się trzymać z daleka. Z doświadczenia wiem jak to jest, kiedy cała rodzina próbuje umeblować TWOJE mieszkanie Happy-Grin Każdy ma świetne pomysły, zupełnie nie zgadzające się z Twoją koncepcją. I każdemu z osobna trzeba się tłumaczyć dlaczego nie chcę… Weary

  7. miral59 pisze:

    Jutro (u mnie) poniedziałek… ale ten tydzień jest krótszy, bo 4 jest święto. Trochę głupio… taki wolny dzień w środku tygodnia… wolę długie weekendy… Happy
    Miłego dnia życzę Delighted

    • Quackie pisze:

      W Polsce na pewno zrobiliby długi weekend, pewnie z czwartkiem i piątkiem Wink1

      • miral59 pisze:

        Małżonek zrobił sobie wolne Happy-Grin
        Ja niestety muszę w czwartek do pracy Sad
        Ale tylko czwartek Pleasure

        • Tetryk56 pisze:

          A może by tak, wzorem „Proletaryatu” Waryńskiego podjąć walkę o 8-iogodzinny tydzień pracy? Thinking

          • miral59 pisze:

            Oboje pracujemy jako „wolni strzelcy”, więc w zasadzie możemy mieć ośmiogodzinny tydzień pracy… tylko musielibyśmy znaleźć sponsora, który by płacił nasze rachunki Wink Overjoy
            A z tym (jak podejrzewam) byłyby pewne kłopoty…

  8. Zoe pisze:

    Witam poweekendowo. No właśnie – może się ociepli bo w ostatnie dni to szału nie było…

  9. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Chłodno z pokropkiem, co mi w sumie odpowiada (trochę pracy będzie).

  10. Bożena pisze:

    Znów mnie wylogowało i nie chce przyjąć In-pain

  11. Quackie pisze:

    A teraz już najwyższy czas na kawę albo herbatę. Dla chętnych również kakao, mleko, yerba mate i co tylko. Na tym wózeczku znajdzie się wszystko.

    Koffie

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dzień pogodny, a tu roboty tyle, że nie ma kiedy przysłowiowych taczek załadować…

  13. Zocha pisze:

    Dzień dobry! Z bardziej południowego południa przywiozłam garść słońca i ciepła zarazem Hamak rozdaję więc!

  14. Quackie pisze:

    Zrobił się na koniec całkiem deszczowy dzień – za oknem i w głowie. Muszę sobie zrobić przerwę.

  15. miral59 pisze:

    No i przeziębiłam się Sick
    Mam jakieś „pryszcze na migdałach”… to te pierońskie upały Sad Gwałtowne zmiany temperatur, gdy się wchodzi z pieca chlebowego do lodówki i odwrotnie. Organizm głupieje i oczywiście buntuje się…
    Ale nic mi nie będzie Wink Przespałam dzisiejsze popołudnie i zaraz znowu udaję się do łóżeczka kordelka
    Jutro powinno być znacznie lepiej Happy
    Miłego dnia życzę Delighted

  16. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Zdrowia, Mireczko! Twardzi jesteśmy i takie drobne niedogodności jak klimat na pewno przetrzymamy!

  17. Zoe pisze:

    Pochmurne Dzień dobry.

  18. Zoe pisze:

    Są tutaj tacy co czekają na wyniki matur. Swoich dzieci. Pozdrawiam Wink1

  19. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Tutaj też pochmurno. Co więcej, mam niezwykle frustrujące poczucie, że śniło mi się coś wyjątkowo ważnego, ale ni w ząb, nie pamiętam, co konkretnie. Weary

  20. Quackie pisze:

    Kochani, zaraz znikam i nie będzie mnie do początku przyszłego tygodnia…

  21. Jo. pisze:

    Przede wszystkim gratulacje pozdawanych dzieci Cheers Congratulations
    Trzymam kciuki za ciąg dalszy!

    Po drugie: zdrowia życzę wszystkim potrzebującym.

    Po trzecie coś tam jeszcze było, ale nie pamiętam Tears

  22. Jo. pisze:

    Dobranoc Państwu.
    Przyda nam się.

  23. miral59 pisze:

    U mnie jutro 4 lipca, więc świętuję Happy-Grin
    Miłego dnia wszystkim życzę Delighted

  24. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Piękne słońce za oknem. Zobaczymy, zobaczymy. Happy

  25. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słoneczko optymistyczne, brakuje mi tylko hamaka… Wink

  26. Max pisze:

    Jo skarży się , że ma doła . A kto go niema ? Dzisiaj jest tyle powodów dla każdego z nas , że codziennie człowiek wypełza z jakichś tarapatów . Trudno publicznie się z tym obnosić , ale Jo nie jesteś osamotniona . Uniwersalnego lekarstwa na „dołek” nie ma , poza zwykłą „łaciną” ,która czasami dosadnie określa nasz stan emocjonalny i przynosi (podobno) ulgę. Jest podobno jeszcze taka pociecha , że jak masz „doła” , to uszlachetnia się w tym czasie Twoja dusza . Sęk w tym , czy każdy z nas ma duszę , czy może tylko prawdziwi katolicy ? Tak , czy siak z tym uszlachetnianiem duszy ,jest to jakaś pociecha . Trzymaj się , jutro będzie lepiej … Bukiet

    • miral59 pisze:

      Na pewno każdy ma swoje „dołki”… jeden większe, inny mniejsze. I dla każdego jego „dołek” jest trudny do pokonania.
      Mnie przeklinanie nie pomaga w żadnym stopniu, także tego nie robię…
      Ci, którzy usiłują nam wmówić jak to w cierpieniu uszlachetnia się dusza, sami tego cierpienia unikają… i tu powstaje pytanie… Nie chcą szlachetnej duszy, czy sami nie wierzą w to co mówią? Osobiście wolę, żeby moja dusza uszlachetniała się w inny sposób, mniej drastyczny Wink Happy-Grin
      I jeszcze taki przykładzik…
      Kilka tygodni temu byłam u Margaret, mojej znajomej Amerykanki. Nie poszła do pracy, bo dostała opryszczki… coś tak ze dwie „skwarki” na ustach… Byłam w szoku Amazed W swoim życiu miałam coś takiego na łypie kilka razy i jakoś nie przyszło mi do głowy, że można z tego powodu nie iść do pracy!!! Ale Margaret była niemal umierająca… Jak mi powiedziała, ten ból jest straszny i sama nie wie co ma ze sobą zrobić…
      Miałam dla niej setki pomysłów co może zrobić, ale przemilczałam… i tak by nie zrozumiała Happy-Grin
      Oczywiście nie jest to podtekst dla Jo. Jej dołki i problemy są innej natury i na pewno chętnie by się z Margaret zamieniła Wink Opryszczka nie jest nawet w połowie tak uciążliwa… Delighted
      Dołączę do życzeń… Trzymaj się, Jo, jutro będzie lepiej… a przynajmniej może inaczej… kiss_a_heart

  27. Jo. pisze:

    Dzięki.
    Niespodziewanie przyszły dobre wieści i trochę mnie podniosły na duchu.
    Dobrej nocy życzę wszystkim.

  28. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Nie wiem czy dzisiejszy, świąteczny dzień był dobry… raczej taki sobie Weary
    Ale może po kolei…
    We wtorek wieczorem zadzwonił syn, że chciałby pożyczyć mój samochód. Jest duży, a oni chcą kupić biurka. Mieli wziąć część od naszych znajomych, którzy sprzedają dom, przeprowadzają się do Arizony i nie chcą brać mebli ze sobą. Ale nie wiadomo kiedy to będzie, a trudno jeść z poziomu podłogi. Jakieś meble kupić muszą. Umówiłam się z nimi na dziewiątą… Mąż zadowolony nie był, bo chciał rano jechać po swoją wymarzoną lipę…
    Zmienił plany. Najpierw wędzenie szynek, potem lipa.
    O 10:20 zadzwoniłam do syna z zapytaniem gdzie oni właściwie są, bo wędzenie nam się kończy, a ich nie ma!!!
    Skręcił nogę w kostce i miał problemy z poruszaniem się Sad No to żesz!!! Są telefony i można jakoś rodziców powiadomić!!! Disapproval Zadecydowali, że jednak przyjadą… Byli ok. 11. Przy okazji zapytałam Sarę o kubki i szklanki, bo wspominała, że za dużo ich z domu nie wzięła. Moich ulubionych nie chciała ( Happy-Grin ), ale wybrała część z tych, które mam. Pojechali do Ikei, a ja zajęłam się pakowaniem dla nich różnych rzeczy. Doszłam do wniosku, że mogą potrzebować żelazka (a miałam dwa) i jeszcze paru drobiazgów. Spakowałam też alkohol syna (zapasy), bo przecież swojego mamy wystarczającą ilość.
    Syn zadzwonił ze sklepu, że nie da rady sam wnieść tego wszystkiego do domu, więc może zajadą po nas. Ojciec pomoże wnieść te wszystkie rzeczy, a potem możemy sobie jechać po lipę…
    Jeszcze się nam nie zdarzyło tak późno wyjeżdżać do parku… Po drodze policji w pip. Co kawałek kogoś zatrzymali. Aż strach było „przycisnąć”…
    Jeszcze nie widzieliśmy tylu ludzi w tym parku!!! Pełne parkingi, wolnego miejsca trzeba było poszukać. Lipy jeszcze nie rozkwitły…
    Postanowiłam, że skoro tu jesteśmy, to może przejdziemy się nad Lake Michigan… horror. „Ludziów jak mrówków” Amazed Nie było gdzie palca wetknąć!!! Ale idąc wzdłuż brzegu, mąż o mały włos, a nadepnąłby na węża. Ten był znacznie większy od spotykanych dotychczas. Miał przynajmniej z 60 cm długości. Wydawało się nam, że na końcu ogona miał coś jakby grzechotkę… Zwiał do jakiejś dziury, ale mąż zdążył go dotknąć. Ja nie chciałam. Wąż mógł się odwrócić i ugryźć…
    Jedyne co, to ścięły nas komary (całe ich tabuny latały w powietrzu). Ani lipy, ani porządnych zdjęć… Weary
    Do domu wróciliśmy po 19. I dopiero wtedy pomyśleliśmy, że mogliśmy dać synkowi świeżo uwędzoną szynkę…
    Zabiorą, gdy przyjadą po kolejne rzeczy Happy-Grin
    Teraz siedzę przy komputerze i czekam, aż skończy się kanonada. Czuję się jakbym była na froncie Weary Jak tu spać?!!! Ma być burza i mam nadzieję, że to zakończy to puszczanie rac. Sad
    Oby ta burza już przyszła…

    • max pisze:

      „Oby ta burza już przyszła ” , takie marzenie ma Miralka na zakończenie fajerwerków z okazji święta USA 04 Lipca . Trudny wybór zaiste…Przecież często dowiadujemy się , że do Stanów Zjednoczonych docierają plejady różnych tornad , które pozostawiają po przejściu, niesamowite zniszczenia . Race i fajerwerki , to przecież pewna działalność artystyczna , na którą można patrzeć , lub nie , a każda burza , może pozostawić po sobie trudne do przewidzenia straty . No , ale marzenie rzecz święta i każdy z nas o czymś marzy….

      • miral59 pisze:

        To nie było zakończenie fajerwerków, Maksiu!!! Zwykle walą do 2-3 nad ranem. I na pewno nie jest to działalność artystyczna. Chyba że chodzi im o głośność. Mimo zamkniętych okien słychać te wybuchy wszędzie i nie ma przed nimi ucieczki Amazed Niemal każde miasteczko organizuje profesjonalne pokazy. W tym rejonie, oczywiście, największe są w Chicago, na Lake Michigan. Jak ktoś chce może sobie popatrzeć. Nawet jak mu się nie chce zadka ruszać, to w telewizji, bo nadają to na wszystkich kanałach.
        A czy wiesz, jak te fajerwerki działają na zwierzaki? Nie tylko na te domowe, ale i dziko żyjące? Na ptaki? Dla nich to masakra i na pewno nie podziwiają rozbłyskującego nieba. Burza jest czymś normalnym i naturalnym. Fajerwerki nie…
        Co do burz i tornad. W telewizji, ale nie tylko, możesz zobaczyć ostrzeżenia o silnych wiatrach, czy tornadach. Jeszcze ich nie ma, a już wiadomo, że mogą wystąpić. I wiadomo w jakim rejonie. Wiem, że te ostrzeżenia podawane są w radio. Przerywają audycję i podają do wiadomości. W telewizji „idą na pasku”…
        Zauważ, że chociaż czasami zniszczenia są ogromne, to ofiar śmiertelnych praktycznie nie ma. Ludzie wiedzą i się chronią.
        Południowe rejony USA mają sezon na huragany. Od lipca do listopada. To okres, gdy występują. I tak samo jak z tornadami. Możesz zobaczyć jak się zbliżają do wybrzeża i w odpowiednim czasie „dać nogę”. Niektórym się nie chce, inni nie dowierzają, a jeszcze inni uważają, że sobie poradzą. I potem wychodzi jak wychodzi…
        Muszę przyznać, że wolę burzę Happy-Grin To takie naturalne fajerwerki Wink I nigdy nie trwa tak długo. Fajerwerki puszczają od zmierzchu do rana. Burze nie trwają tak długo… Happy-Grin

  29. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Nieważne upał czy nie upał. Ważne, że słońce pięknie świeci. Cieszmy się bo jak przyjdzie listopad to już nie będzie tak fajnie.
    Happy

  30. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Dołączając do konkluzji Zoe’go, chciałbym przypomnieć jedno z powiedzeń Jaśminki – wolne tłumaczenie z „carpe diem„:
    Uśmiechnij się, jutro możesz nie mieć zębów…

    • Zoe pisze:

      A przy okazji. Unikam wszelkich politycznych komentarzy na Madagaskarze ale nie omieszkam pogratulować udanego spaceru z przyjaciółmi Happy

  31. Zocha pisze:

    Skoro o spacerach mowa,zapraszam na nowe piętro…choć w innych okolicznościach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)