W Chaine O’ Lakes State Park byliśmy 29 października.
Miesiąc później postanowiłam odwiedzić ten park jeszcze raz. Ponieważ małżonek narzekał, że wybrałam chyba najdłuższą trasę, sprawdziłam na Google Maps… okazało się, że jest to nie tylko najkrótsza, ale i najszybsza trasa. Większość autostradą I-94.
Zajechaliśmy jak po sznurku, bo już wiedziałam gdzie mam jechać. Przy wjeździe do parku facet w mundurze rangera nas zastopował i powiedział, że nie możemy tam wjechać, bo do 23 stycznia jest okres polowań i może być niebezpiecznie. Turystom wstęp wzbroniony! Kurde!!! Godzina jazdy i mamy wracać?! Nie wyjechałam z parku od razu. Powiedziałam, żeby małżonek poszukał na mapie innego parku w Chaine O’ Lakes. Byliśmy w miejscowości Spring Grove, a wiem (bo widziałam na mapie), że jest też w Lake Villa. A to już niedaleko…
Szukanie trochę trwało i widziałam jak ranger niespokojnie obserwuje nas przez okno budyneczku, który stoi przy wjeździe. Może myślał, że pomimo zakazu spróbujemy wjechać? Chyba zgłupiał!!! Jeszcze by jakiś myśliwy odstrzelił nam zadki! Podziękuję…
Trasa ustalona i mogliśmy ruszać. Moraine Hills State Park w McHenry (w Lake Villa małżonek nie znalazł). Tu jeszcze nie byliśmy…
Pierwsze w tym parku, co rzuciło się nam po drodze w oczy, to kupy gałęzi i ziemi na jeziorku. Bobry? Zatrzymałam się na pierwszym parkingu, jaki był w pobliżu. I oczywiście polecieliśmy zobaczyć co to jest… i sama nie wiem. W informatorze pisze, że i bobry i piżmaki amerykańskie bywają na tym terenie. Wydaje mi się, że jednak te kupki to nie bobry, a piżmaki… żadnego nie widzieliśmy. Może już śpią? Część jeziorka (ta w cieniu drzew) miała cieniutką warstewkę lodu…
W drodze powrotnej na parking spotkaliśmy kobietę. Spytała nas, czy widzieliśmy „Muskrat”… a skąd ja mam wiedzieć? Powiedziałam jej, że nie wiem co to jest, bo chociaż znamy wiele zwierzaków i ptaków, ale nie zawsze po angielsku (dopiero w domu sprawdziłam, że chodziło jej o piżmaka). Oczywiście wywiązała się rozmowa. Kobitka była straszną gadułą, a że i mnie nic nie brakuje, no to sobie pogadałyśmy. Małżonek nie za bardzo miał nawet kiedy się odezwać…
Pojechaliśmy jeszcze nad Lake Defiance w tym samym parku. Ale już nie łaziliśmy za daleko. Małżonek zgłodniał i trzeba było wracać.
I tu powstał nowy problem. Nasz iPod się zbuntował i nie chciał pokazać jak mamy wrócić do domu. Małżonek klął i klikał, klikał i klął, ale jakoś nic nie pomagało. Wracać tą samą drogą nie miałam zamiaru. Ponad 10 mil do tego parku (na północ), który był zamknięty i potem ponad 13 mil do autostrady (na wschód) po to by jechać 50 mil ma południe? Co prawda cofnęłam się trochę, ale skręciłam w pierwszą ulicę, o której pamiętałam, że ma zjazd na autostradę. Udało się!!! Mąż jeszcze jakiś czas klikał, ale w końcu dał spokój. Dojechaliśmy!!! I do autostrady i do domu! Małżonek zabrał iPoda do domu, żeby synek sprawdził co się tam zepsuło. Działało bez problemu…
Zapraszam na wycieczkę po Chaine O’ Lakes
Może trochę długi ten wpis, ale mam nadzieję, że nogi Was nie zabolą…
Dodam jeszcze, że te wszystkie jeziorka powstały w wyniku przesuwania się lodowca, a potem jego topnienia jakieś 10 – 14tys. lat temu. Lake Defiance było znacznie większe, ale jego powierzchnię zmniejszyły porastające trzciny. W tej chwili ma coś ok. 20 hektarów powierzchni i głębokość ok. 5,5 metra…
Witajcie!
Ech, Miralko, przez chwilę czułem się, jakbym sam tam łaził!
A dowiedziałaś się, co to Muskrat?
Dzień dobry. Jako słomiany wdowiec całkiem sobie pospałem
Teraz mam zamiar się dobudzić, doczytać i skomentować. Co zapewne chwilę potrwa.
A dziś swój dzień ma Pluszowy Miś!
Któryś konkretny, czy tak ogólnie każdy?
Ładne , przyrodnicze pięterko , inspirujące do myślenia : czy gniazdo należy do os , czy do szerszeni . W warszawskim ogrodzie , w domku murowano- drewnianym , mam na stałe i osy i szerszenie . Osy budują gniazda podobne do fotki zamieszczonej w opisie , natomiast szerszenie budują gniazda kształtem zbliżone do kuli o dużo większych niż osy rozmiarach . Co roku , dokonuję redukcji tych gniazd , ale na wiosnę znów szerszenie i osy buszują . Ciekawostka – jesienią na krzaku białego bzu jest pełno szerszeni , które pobierają materiał na budowę gniazda . Mnie to nie przeszkadza , bo są grzeczne , nie atakują ludzi…
Coś podobnego, to bardzo ładnie ze strony tych szerszeni, że nie atakują ludzi. Ja bym się jednakże obawiał…
W bibliotece jest fotka szerszenia na krzaku bzu …
Kształt i wielkość gniazda zależą chyba od gatunku os, a także od liczebności roju. Kiedyś w St. Charles widziałam gniazdo os, które miało średnicę ponad pół metra. Było przeogromne!!! Zawieszone wysoko na drzewie i ukryte w liściach było niewidoczne. Ale gdy liście opadły, właściciele posesji byli przerażeni. Nie bardzo wiedzieli co z tym zrobić, a bali się ruszać. Ptaki pomogły im w likwidacji. Gdy chwycił mróz, najpierw dzięcioły „rozkuły” skorupkę, a potem sikory na dobre rozwaliły całą konstrukcję. Właścicielom działki zostało tylko posprzątać wiosną resztki.
Dzień dobry

Poszłam spać późno, to i wstałam późno. Nie tak często wyleguję się do 7 rano
Śpicie? To dobranoc.
Ps. Super fotki
Ps2.Suzane Vega – kiedyś uwielbiałem jej głos. Taki zwykły wydawałoby się głos. Po zastanowieniu się chyba przebija przez niego spokój.
Witajcie!
Już nie śpimy, nawet śniadanko za nami 🙂
Dzień dobry. A ja jeszcze śpię, ale już niedługo.
Dzień dobry

To znaczy… na razie jeszcze nie świeci. Za wcześnie…
A u mnie pogoda się utrzymuje
Słońce świeci całym niebem i jest ciepło jak na późną jesień
I już zastanawiamy się z małżonkiem dokąd by się tu wybrać, bo przecież nie będziemy siedzieli w domu!!!
Możecie jeszcze chodzić po domu, żeby nie siedzieć, ale efekty będą zapewne nikłe…
Możemy jechać
Małżonek śmiał się, że znowu mnie nie będzie, bo „utonę w zdjęciach”
Ale tym razem to tylko trochę ponad setka. Muszę oznaczyć nowe gatunki, które obcykaliśmy i powtykać do albumu. Na pewno trochę mi czasu zajmie, ale nie aż tak długo 

Pranie skończone i na pewno zamówione zdjęcia są gotowe. Zabierzemy je po drodze
Miłego Wieczoru Wam życzę i lecę
Przyjemności!
W każdej działalności człowieka , oprócz emocji , powinien działać rozum . W internecie , jest informacją , że młoda 22 letnia dziewczyna , tak się zafascynowała raperem Popkiem , że wytatułowała sobie gałki oczne … Na jedno oko już nie widzi , a drugie podobno też nie jest do uratowania . Osa takiej głupoty na pewno by nie popełniła…
Gdybyż rozum był przy młodości…
Gdybyż choć starość go gwarantowała…
Masz rację ,ale przyznasz , że najczęściej rozum odpływa w trakcie dużych emocji i to nie zależnie od wieku…
Co do osy, nie wiem. Czytałem jednak o jakimś drobnoustroju (nie pamiętam, pierwotniak czy gatunek grzyba), którego wczesna forma rozwojowa egzystuje w ciele zarażonej mrówki. Po osiągnięciu stosownego rozwoju pasożyt ten potrzebuje się dostać do żołądka krowy, który jest właściwym środowiskiem dla kolejnej jego formy rozwojowej. Aby to osiągnąć, potrafi tak chemicznie wpłynąć na układ nerwowy mrówki, że nieszczęsna ofiara bez sensu wdrapuje się na sam czubek źdźbła trawy, i tam czeka aż ją krowa zeżre – podczas gdy zdrowe mrówki na łące trzymają się ziemi. Może osa jedynie przypadkiem nie znalazła się w łańcuchu rozwojowym tego pasożyta?
Czytałem ostatnio o tym, ponieważ naukowcy odkryli mechanizm tego pasożytnictwa. Ponoć grzyb, rosnąc w ciele żywiciela, przejmuje niejako władzę nad ciałem, odcinając mózg (o ile mrówka ma mózg), no, centralny układ nerwowy, od władzy nad ciałem. Coś strasznego.
Brian Aldiss – Cieplarnia. Książka SF z 1962roku, w której w skrócie władzę nad człowiekiem ma pasożytniczy grzyb – smardz.
Ha. Czytałem, ale grzyba nie pamiętam. Chyba czas odświeżyć.
Też czytałem. Inteligentne smardze pamiętam.
Niestety, pasożytnictwo jest dość rozpowszechnione w świecie przyrody. Zainfekowane zwierzaki służą jako pokarm, środek transportu, czy w inny sposób. Pokazywałam kiedyś zdjęcia gąsienicy, żerującej na pomidorach. Niby jeszcze żyła, ale jajeczka złożone w jej ciele rozwijały się i zżerały ją od środka
Kleszcze z kolei wykorzystują ptaki jako środek transportu. Przyczepiają się do nich i zmieniają „adres” bez zbytniego wysiłku. Bo ptaki nie są docelowe dla tych pasożytów.
I taki „ludzki pasożyt” potrafi wykorzystać zainfekowaną jednostkę do imentu. Nawet do śmierci… Także pasożytnictwo kwitnie w przyrodzie… dobrze, że nie wszyscy są zainfekowani… 
Ostatnio oglądałam film, gdzie przedstawicielka jakiegoś gatunku os „upolowała” wielką tarantulę. Zakopała ją pod ziemią, ale przedtem złożyła w niej jajka. Młode używały martwą tarantulę jako swojego rodzaju spiżarnię. Zeżarły ją całkowicie i wylazły spod ziemi jako dorosłe już osobniki… To tylko mała cząstka pasożytnictwa.
A co z ludźmi – pasożytami? Potrafią „zainfekować” wielu. „Odcinają” mózg od reszty ciała i taka jednostka niby żyje, a nawet pracuje, ale nie potrafi samodzielnie myśleć. I to wszystko działa nie na zasadzie związków chemicznych, ale perswazji i nauczania…
Wróciliśmy z wycieczki
Po obiedzie ucięłam sobie drzemkę (a co!!!). Obudziła mnie córka, która jak co dwa tygodnie zadzwoniła zapytać co słychać.
Po ponad dwugodzinnej rozmowie zajęłam się trochę domowymi sprawami, a ponadto zgrałam zdjęcia. Małżonek zrobił ich prawie 300!!!
Oczywiście pobieżnie przejrzałam 
Potem zajechaliśmy do kolejnego… spożywczego. Przypomniało mi się, że chociaż mam obiad, to żadnej do niego surówki. Przy okazji mąż kupił sobie żółty ser, no i oczywiście całą masę innych rzeczy 

Na wycieczkę wybraliśmy się do Elgin, potem do St. Charles. Myślałam, że może pojedziemy dalej wzdłuż Fox River, ale doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu. Woda na jeziorach jeszcze nie jest zamarznięta i wszelakie ptactwo wodne rozrzucone jest po różnych ukrytych akwenach. Na rzece głównie gęsi kanadyjskie i krzyżówki. A to żadna atrakcja. Co prawda obcykaliśmy stadko tych bernikli, gdy czyściły piórka, ale to nie jest nic nadzwyczajnego.
Wracając zajechaliśmy najpierw do jednego sklepu, bo musiałam kupić nową szczotkę do butelek. Oczywiście kupiliśmy oprócz tego wiele innych rzeczy, które nam wpadły w oko
Jakoś te wizyty w sklepach przeżyłam
Dzień dobry. Będzie słońce czy nie będzie słońca? Tak czy inaczej faktyczne coraz chłodniej. Może by opony wymienić na zimowe???
I znów poniedziałek.

Cześć. Herba(tujemy).
Czołgam się w kierunku najbliższej Gieni…
Witajcie!
Popieram pomysł rezygnacji z letnich opon! Nie ma co czekać na pierwszy poślizg!
Nie takiego poparcia oczekiwałem. Wręcz przeciwnie, myślałem, że ktoś napisze: nie wymieaniaj, nie spiesz się – zimy nie będzie a jak będzie to i tak na drogach będze sucho:-)
Poniżej +5 stopni będzie na pewno.
Przykro mi, że cię zawiodłem…
Uuu
A ja nie zmieniam
U nas są całoroczne i nie ma obowiązku zmiany. Jak zacznę się ślizgać, to znaczy, że muszę opony wymienić
Ale jak ostatnio byłam u dealera, to mi powiedzieli, że opony są w porządku 
Dzień dobry. Rozruch. Kawa.
Dobry wieczór 🙂 Ponieważ w komentarzach wiele już powiedziano o pasożytach , ale jest jeden epizod historyczny , o którym warto wspomnieć . W 1957 roku do głównej w Warszawie stacji radarowej , przyjechał z wizytą nowo mianowany minister obrony narodowej , Marian Spychalski . Byłem na zbiórce załogi , która witała gościa . Minister podszedł go pierwszego w szeregu kolegi i zapytał : Jesteście synem robotnika , czy chłopa ? Kolega chwilę się wahał , ale odpowiedział , że jego ojciec jest taksówkarzem . Taksówkarzem ? powtórzył Spychalski i dodał : to jest pasożyt !!! Zatem jak widać , pojecie pasożyta jest bardzo obszerne i obejmuje również taksówkarzy …
No cóż… pojęcie pasożytnictwa u ludzi jest pojęciem względnym. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia…
Słyszałam już kilka razy, że emeryci to pasożyty, bo trzeba im płacić, chociaż nie pracują… Nie wdaję się w dyskusję z takimi osobami, bo szkoda nerwów. Tylko jednego kiedyś zapytałam, czy po 30-40 latach pracy, gdy pójdzie na emeryturę, też będzie siebie uważał za pasożyta, czy zmieni punkt widzenia?
Tow. minister zaprezentował podejście klasowe. Gdyby tatuś kolegi Maxa był pracownikiem MZK i jeździł na państwowej taksówce, byłby prawie robotnikiem i byłby klasowo swój – ale prywatna inicjatywa? Fuj…
No i jeszcze ówczesna refleksja, tak ostatnio przypominana: jeśli miał forsę na auto, to skądś ją miał…
Dobry wieczór. W związku z sytuacją po tej stronie monitora obawiam się, że dzisiaj zamieszczę jeszcze tylko dobranockę. Nieco później.
Dzień dobry. Normalni ludzie o tej porze śpią. Zazdroszczę im.
Witajcie!
Taki wulkan może sprawić, że zatęskni się do krakowskiego powietrza! Przyroda co raz pokazuje, że w niczym – nawet w paskudzeniu – nie jesteśmy najlepsi…
Dzień dobry. Wulkan co jakiś czas, a ludzie regularnie, jak tylko się zaczyna sezon grzewczy (a samochodami nie tylko).
Dzień dobry


Jak mi się strasznie nie chce iść do pracy
Miłego dnia wszystkim
Miłego. Ja od rana próbuję pracować, ale jeszcze mnie czeka dzisiaj dentysta…
Uważaj! Moja koleżanka to się w dentyście zakochała…
No więcz jesztem, a poniewasz doształem żnieczulenie, to pszesz chfile będe tak szmiesznie mówił. I muszę uważacz, żeby sze nie ugryszcz w jężyk. Ponad godżyne mnie dentyszta oprawiał, a pszede mną jeszcze dwie wiżyty, ale to jusz w grudniu.
A jakby tego było mało, padł prąd na uliczy i częszcz internetu, na szczęszcze na tym komputerze jeszt.
Aha, i dopóki mi nie żejdże żnieczulenie, nie mogę nicz jeszcz. Piję tylko pszesz szłomkę
Dobry wieczór 🙂 Nie wiem jak Ci pomóc … Przez słomkę , to najlepiej pije się spirytus , bo zabija ewentualne bakterie , a nawet pasożyty … Trzeba mieć nadzieję , że w tym cierpieniu uszlachetni się Twoja dusza , bez konieczności wizyty w jakimś maryjnym sanktuarium . Trzymaj się , ból kiedyś też mija , jak każda żmija …
Ależ w żnieczuleniu własznie jeszcze nicz mnie nie boli! Dopiero jak żnieczulenie przesztanie dżałacz, to może.
O szpirytusze pomyszlę.
Wiem coś o tym … Kiedyś, podczas podróży służbowej , od bolącego zęba tak spuchła mi twarz , że nie widziałem na oczy . W Warszawie na lotnisku odebrała mnie karetka, bo inaczej nie trafił bym do własnego domu …
Teraz przestaje działać i pojawiają się pierwsze oznaki, że może być boleśnie. Zobaczymy. Mówię już niemal normalnie, jak widać.
Quacku, gdybyś był moją córeczką, ucałowałbym cię w czółko – na pewno by pomogło!
Nie da się. Ani przez internet w czółko, ani w ząbek w ogóle.
Będę to musiał jakoś przeżyć.
Wpadłam tylko powiedzieć dobranoc, bo ja już nie wiem, jak się nazywam…
Ja wiem, ale sobie daruje. Dobrej i spokojnej nocy życzę, zbawiennie wpływającej na pamięć.

No dzięki.
Dzień dobry. Ależ ponuro i plucha na zewnątrz. Kto może to niech najlepiej zostanie w łóżku…
Witajcie!
Ma być pogodny? Sorry, tutaj dżdży śniegiem…
Niech mnie ktoś obudzi…
Może ta pani by potrafiła?
Dzięki.
Dobry. Dość pogodnie, co się przyda, bo dzień biegający – w każdym razie pierwsza połowa. Najpierw wszakże kawa, na rozpęd.
Dzień dobry

U nas ma być słonecznie, chociaż chłodno
Ale to już prawie grudzień, więc chłodno powinno być…
Dobry wieczór 🙂 Dobry ? Dzieje się coś niezwykłego ! Ból zęba Quacka dosłownie sparaliżował Madagaskar ! Wymiotło z Wyspy prawie wszystkich i nie bardzo wiadomo co robić . Może trzeba skorzystać z licznych internetowych poradników na poprawę samopoczucia i łyknąć parę tabletek ?? Na lepsze rozjaśnienie umysłu strzelę sobie małego drinka i może przyjdzie jakieś olśnienie – co robić ??
Może ktoś z Wyspiarzy wie ,skąd się biorą dziurki w serze ??
A to akurat bardzo proste, rozmawiałem kiedyś z profesjonalnym serowarem. W każdej szanującej się mleczarni w dziale serów mają profesjonalnego dziurkarza, który najpierw wykrawa z powietrza dziurki w rozmaitych rozmiarach, kształtach i głębokości, a następnie przekazuje je partiami kolegom, którzy obkładają je kolejnymi warstwami sera. Potem taki świeżo nadbudowany ser odstawia się, żeby dojrzał.
Jest też i inna szkoła, dużo brutalniejsza, zakładająca, że do uwarzonego jednolitego bloku sera strzela się amunicją różnych rozmiarów – do tylżyckiego drobnym śrutem, do królewskiego i goudy – kulami dum-dum, do edamskiego – kulami edam-edam. Niestety zwolenników tej metody pogrążają procesy o połamane na resztkach pocisków zęby konsumentów. Dlatego bezpieczniejsza (chociaż bardziej czaso- i pracochłonna jest ta pierwsza metoda.
Jak widać – fajrant. I zapewne przerwa.
Dobranoc.
O ile znowu mi się ktoś nie właduje do pokoju…
Spokojnej. Zabarykadowanej?
Jezu…
Dzień dobry. Mamy dzisiaj dzień białych skarpetek…
Znaczy się nie moje święto, bo mam czarne
Witajcie!
W Ameryce niebo się pali, a u nas uruchomili gaśnice śniegowe. To się nazywa gotowość sojusznicza!
Który to artykuł paktu północnoatlantyckiego mówi o tych gaśnicach?
Dzień dobry. Zaczyna się całkiem, całkiem. Dla pamięci – Najjunior właśnie wkracza w dorosłość. Znaczy ma osiemnastkę dzisiaj.
Ooo to najlepszego!
Dzięki, przekażę.
Łączymy się w bólu z rodzicami
Jak się łączę to znaczy, że przeżyłem już ten ból…:-)
Nic się nie przejmuj – dziecko pozostanie dzieckiem! Zwłaszcza dla żony!

A Nowodojrzałemu przekaż gratulacje i wyrazy wsparcia
No więc dokładnie tak, zwłaszcza dla małżonki.
Przekażę, dziękuję.
Najlepszego Najjuniorowi


Moja córka będzie miała swoją osiemnastkę w czerwcu – podwójną
Jak te dzieci się szybko starzeją!!!
Ale my nie, prawda? PRAWDA?!?
Prawda, prawda.
Swojej córce już dawno powiedziałem, że teraz starzenie się to jej problem – ja mam to już z głowy, mnie to nie dotyczy…
Ja też powiedziałam to swoim już dawno, Ukratku

Ktoś musi przejąć pałeczkę tego starzenia się, bo przecież nasz wiek się już zatrzymał, a ktoś starzeć się musi
Na całej połaci śnieg.
To ja bym kciała gorącą czekuladkę.
Dzień dobry.
Bry. Gorącą czeko Gienia ma na górnej półeczce, po lewej.
O, śliczności!

Dzień dobry
Przez te wolne dni na dobre odechciało mi się chodzić do pracy
Muszę gdzieś tego lenia przegnać 

Kawka i do pracy
Miłego dnia Wyspiarze
I nawzajem!
” Co to panu praca szkodzi ? Rzuć pan pracę , o co chodzi ” Przed chwilą komunikat w TV
o zarobkach piłkarzy jednego z warszawskich klubów piłkarskich … Miesięcznie ponad sto tysięcy PLN , to norma , bo bywa i więcej…Biegałem trochę za piłką , nawet w trzeciej lidze , ale nigdy nie dostałem nawet złotówki . Znam wartość pieniądza i nie zazdroszczę piłkarzom , którzy dostają te sto tysięcy , ale kiedy patrzę na grę na boisku tych panów , to ja bym tylko podziękował uściśnieniem ręki , a nie taką totalną demoralizację
Prawda niestety. Takim piłkarzom niedaleko do celebrytów, którzy są znani z tego, że są znani, i biorą pieniądze za uświetnianie swoją osobą przeróżnych okazji.
Wymienione opony na zimowe. W punkcie powiedzieli, że jestem chyba ostatni w tym sezonie
To by się zgadzało, wszyscy znajomi, którzy w ogóle wymieniają, już to zrobili…
Strasznie jestem zmęczona. Dobranoc.
Spokojnej.
Ale, że co? To już mamy grudzień?? Dzień dobry w grudniu w takim razie.
Witajcie!
Może być i grudzień… Byle do wiosny!
Że grudzień?
Grudniową herbatę poproszę. Jakakolwiek by była.
Wszystko u Gieni jest DOBRE.
Ja biorę herbatę, ale jeszcze 10 minut.
Dzień dobry, za oknem leje, a termometr pokazuje całe 11 stopni. To chyba lokalnie i na wysokości IV piętra, bo wszystkie inne prognozy krzyczą, że jest 1-2 stopnie.
Kawa koniecznie.
Quacku, czyżby twój termometr dołączył do ekipy „dobrej zmiany”?
O przepraszam. 11 stopni w okresie PRZEDŚWIĄTECZNYM, to zdecydowanie NIE JEST dobra zmiana.
Chyba, że podchodzimy do tematu w myśl zasady „cholera, nawet white christmas nam spieprzą”.
Tu widzę dwie możliwości interpretacji tej temperatury:
1. „Bardzo dobrze, nie zanosi się na odśnieżanie w najbliższym czasie”
2. „Niedobrze, pada deszcz zamiast śniegu, jak chwyci mróz, będzie gołoledź”
A tamta jest???
Raczej, że za co się nie wezmą, to co by tu jeszcze spieprzyć panowie…
Dzień dobry
Temperatura waha się od 11C do 16C, a deszczu na razie nie zapowiadają 


U mnie słonecznie i ciepło, jak na grudzień (oczywiście)
Już zaczynam się zastanawiać dokąd pojechać w niedzielę
Weekend bez wycieczki, to weekend stracony
Weekend bez wycieczki , to weekend stracony ? Dobrze ,że jesteś za Wielką Wodą , bo nowe zasady zagospodarowania niedziel przez „dobrą zmianę ” , już przygotowuję obowiązkowe ławki w kościołach dla wszystkich „patriotów ” . Nie za darmo . Trzeba będzie płacić , bo kościół z czegoś też musi żyć . A nie jest lekko , bo powoli ale wszystko drożeje włącznie z opłatami za gaz , wodę i czynsz . A Opatrzność co na to ? Opatrzność podobno zadowolona bo w sposób handlowy dała : lalkę dziecku , dziecko kobiecie , a kobietę – dżentelmenowi …
Na temat KK i „dobrej zmiany” wolę się nie wypowiadać… mogłabym powiedzieć za dużo i byłoby mi potem przykro… No i post wyszedłby „kilometrowy”
Lepiej zmilczeć…


A wycieczka sama w sobie jest niezbędna. To ważniejsze niż pobyt w kościele, bo to obcowanie z Matką Naturą
Słońce, wiatr, woda, drzewa… a do tego coraz ciszej śpiewająca „ptasiarnia” i zwierzaczki szykujące się do zimy i mrozów. Czy może być coś bardziej kojącego? Nawet drzewa bez swej zielonej szaty wyglądają majestatycznie i przypominają nam, że chociaż mijamy, to trwamy
Uwielbiam las o każdej porze roku. Zawsze ma coś ciekawego do pokazania i w jakiś sposób do nas przemawia. Uczy i pociesza… wycisza i „ładuje baterie” na nowe dni… tego nie da się zastąpić niczym innym
Może jeszcze tak krótko na temat Opatrzności… To bardzo wygodne, gdy swoje chęci podporządkowania sobie innych zwala się na Opatrzność, czy Boga. Ich nie da się postawić przed sądem za zbrodnie, a przecież ci, którzy wykonują polecenia winni nie są. Prawda? Mnie tylko jedno zastanawia… czemu to ludzie zmieniają boskie zasady? Mają jakąś linię porozumiewania się z Bogiem? Zamiast miłości bliźniego, mamy nienawiść do każdego inaczej myślącego… Czy po to Bóg dał nam wolną wolę, żeby mi teraz jakiś księżyna mówił jak mam żyć? To moje życie i moja wola, to ja będę odpowiadała za swoje uczynki i nikomu nic do tego! Nie działa na mnie wzbudzanie poczucia winy, winy którą mogę odkupić tylko w kościele… a oni (panowie i władcy) łaskawie (za odpowiednią opłatą) mi ją darują. Jeśli kogoś niechcący skrzywdzę, wolę mu to jakoś wynagrodzić i przeprosić. To moim zdaniem bardziej uczciwe.

A Opatrzność? Też została wymyślona przez ludzi, żeby usprawiedliwić niegodziwości kościelnych hierarchów. Gdy coś idzie po naszej myśli, zawsze można powiedzieć, że Opatrzność nad nami czuwała, a jak coś nie wyjdzie, to Bóg tak chciał… Wygodne… prawda?
Nie wiem, jak udało mi się ogarnąć ten dzień. Kolejne dwa będą jeszcze gorsze.
Oby do poniedziałku.
Tylko nie wiem, którego…
Najpierw Gienia.

Dzień dobry.
Upiornego weekendu ciąg dalszy.
Ja mam dziś kardiologa, chłopcy – Bieg Mikołajów. Poza tym musimy: odebrać Kuby kolegę z DSP i po imprezie go odwieźć, zrobić zakupy, odebrać książki i nabyć kwiecie na jutrzejsze imieniny Teścia.
Każda rzecz w innym miejscu. I niekompatybilne czasowo.
Nie zapowiada się spokojny dzień.
Witajcie!
Ja też dziś będę dorywczo, bo pomagam dzieckom i teściowej w przeprowadzce. Kroi się interesujące weekend
Dzień dobry, kochani, w dużym skrócie, bratankowie są przekochani, ale zarazem bardzo intensywni, teraz obdarzają swoją intensywnością ptaki na plaży, ale bez mojego udziału, a ja znalazłem chwilę, żeby usiąść do komputera i skiknąć na Wyspę chociaż na chwilę. Poza tym przygotowania do fetowania trwają. Dam znać, jak się uspokoi.
Dzień dobry 🙂 Piękną kolorystykę jesieni już na dobre diabli wzięli … Pozostała szarość i snujący się smutek …I w tej atmosferze znalazłem wypowiedż znanego, czeskiego literata na temat polskiego zwyczaju całowania kobiet w rękę …Nasz czeski sąsiad podziwia przebiegłość Polaków , bo w stosunkach z kobietami- zawsze trzeba od czegoś zacząć , a pocałowanie w rękę jest genialne !!!

Uch!
Dotarłem do domu. Może jutro uda mi się ruszać – a przydałoby się, bo jutro ciąg dalszy…
Dobranoc.

Czy ktoś ma pomysł na zamykający cykl wiersz Leśmiana? Już pora…
Witajcie!
Może jednak ten ponury świat będzie się i dziś choć trochę nadawał do oglądania?
No to jestem, już po uczczywaniu. Może jeszcze będę chwilami znikał, bo pewne drobne sprawy mogą wymagać mojego udziału, ale generalnie raczej będę.