Tydzień temu wybraliśmy się na wycieczkę trochę późno. Nie było co jechać daleko… postanowiłam odwiedzić Fox River. Zwykle można tam spotkać wiele wodnych ptaków…
Zaczęliśmy od Geneva. Jest tam park, o którym już pisałam. Nie szliśmy do domu Fabyana, bo wiemy, że jest jeszcze zamknięty. Obeszliśmy tylko teren wokół… Jedno co nam niesamowicie przeszkadzało, to chmary komarów. Jeszcze niekąśliwe, ale wcale nie mniej dokuczliwe. Były ich miliony!!! Każdy, kogo mijaliśmy, oganiał się od nich nerwowymi ruchami… my też. Aż żal, że nie ma jeszcze jaskółek. Wystarczyłoby, żeby przeleciała przez jedno „stadko” i miałaby pełen dziób!!!
Wracaliśmy wolno. Po jednym parku w Geneva, zajechaliśmy do drugiego w tej samej miejscowości. Też głównie kaczki krzyżówki i bernikle kanadyjskie… i komary…
Znowu bliżej domu… Skręciłam do parku w St. Charles. Tu jeszcze nie byliśmy. Nawet nieźle to wyglądało. Tylko te komary!!!
Po wizycie w kolejnym parku w St. Charles, chciałam jeszcze zajechać do Elgin (to tylko 10 mil, czyli 16km), ale małżonek kategorycznie stwierdził, że chce już wracać. Tym bardziej, że musieliśmy jeszcze zajechać do sklepu.
Zawróciłam do domu… trudno. W sumie i tak łaziliśmy prawie 4 godziny…
I tak sobie myślę, że jakoś wcześnie te komary wylazły. Toż to dopiero marzec!!!
Zapraszam do oglądania


Nogi nie zabolą, to i połazić z nami można
Oczywiście głównie ptaki…
Na pocieszenie powiem, że w przyszłym tygodniu relacji nie będzie, bo nigdzie nie byliśmy, ani się wybieramy. Za mokro i za zimno
Nie mogłoby to zawiać w drugą stronę i żeby znowu było miło i ciepło? 
I pomyśleć, że w piątek mieliśmy prawdziwe lato. Ponad 26C w cieniu!!! Tylko jak to u nas bywa, pod wieczór zawiał potężny wiatr i w ciągu dwóch godzin temperatura spadła do 6C. Zaczęło kropić i kropi do dziś
Dzień dobry.
Ładny ten spacerek. I nachodzić się nie trzeba
Dzień dobry


Prawda jakie wygodne?
Nogi nie bolą, najwyżej palce od klikania
Fantastyczne kaczuchy! Innym też nic nie brakuje, ale z kaczkami i berniklami już dogadałaś się w sprawie pozowania! 😉
Podziwiam jak zawsze twoją umiejętność rozróżniania gatunków, je np. dzięciołów na tym spacerze…
Witaj
Z innymi ptakami bywa gorzej 

Kaczki i gęsi są jak oswojone, to i pozują bez problemów
A co do rozróżniania gatunków… jakbyś się tyle ich naoglądał co ja, też nie miałbyś problemu z określeniem gatunku. Szczególnie tych dzięciołów
A we wogóle, to Witajcie!
Co za los – jak kaczki przyjazne to komary atakują
Nie cierpię komaròw.
Tak przypuszczałem – nie jesteś jaskółką…
Gdyby była, to dopiero miałaby wyżerkę

Tych niecierpiących komarów, to na pewno jest więcej na Wyspie
Z nosa jakoś dało się je „wyskubać”
Nie było na nie metody. Jedynie, jak co jakiś czas zawiał wiatr, to gdzieś znikały. Aż żal, że nie wiało ciągle 
Te były jeszcze malutkie, trochę większe od muszek octowych. Właziły dosłownie wszędzie. Trzeba było oddychać przez nos, żeby się nimi nie najeść
Dzień dobry

Ciągle pada…
Muszę przyznać, że to co mnie w pewnym sensie przeraża, to siła wody
Fox River jest dość szeroka. Miejscami rozlewa się leniwym nurtem. Wiele na niej wysepek utworzonych przez zaklinowane konary i naniesiony muł. Na większości rosną drzewa. Ale na progach (zbudowanych przez ludzi), te tony wody mają ogromną siłę. Widać było jak kilkumetrowe drzewa, którym woda „ścięła” gałęzie, są jak miniaturowe zabawki. A przecież ten bal, który jest na zdjęciu, miał przynajmniej z 10m długości. Wiry spadającej wody trzymały go jak na smyczy. Nikł pod wodą na chwilę, by za moment pojawić się to bardziej na lewo, to na prawo…
A przecież te progi nie są bardzo wysokie…
I tak sobie pomyślałam, że gdyby wpadł tam człowiek, miałby niewielkie szanse na przeżycie…
Obiad rodzinny na 10 osób zakończony sukcesem.
Nieco padam na twarz, ale już nic nie muszę robić, to sobie teraz odpocznę. Bardzo miła perspektywa.
Rozłóż sobie leżaczek na Wyspie! 😉
Ale ten leżaczek to mógłbyś tu jakoś zaordynować. Żeby potrzebujący mogli sobie rozstawić. Tak myślę.
Jak ja nie lubię tej zmiany czasu ! I nie rozumiem sensu tego zwyczaju…. jakiś straszny skowronek to wymyślił sowom na złość ?
Też nie lubię. I sensu nie widzę.
Dzień dobry po weekendowej abstynencji od komputera. Jak mi się chce spać. Nie wiem jak przeżyję do południa. A potem od południa też nie wiem:-)
Witajcie!
Chyba wszyscy mamy zamieszane w wewnętrznym zegarze. Czy ja komuś wmawiałem, że chcę być rannym ptaszkiem???
…bry…

dzie ta z wózkiem z kawą? no dzie ona?
Ukratku, to co z tym leżaczkiem? A i hamaczkiem? I panią zastępczą do rozwożenia? Da się jakoś dodać do wyposażenia?
No bo Wyspa bez hamaczka?
…trzeba przecie poczekać, aż się temat świeży

jak figa ucukruje, jak tytuń uleży…
Dzień dobry, bo słoneczny, ale w zasadzie na tym się kończy. Zmiana czasu jest mordercza.
Poza tym w sumie na plus, w weekend miła rodzinna impreza u brata i takie tam.
Podłączam się do ekspresu, najchętniej z kroplówką dzisiaj, bo nie wiem, czy inny podajnik da radę.
Może to pomoże. Ciężki poniedziałek mimo pięknej pogody za oknem.

Dzień dobry
Słoneczka nie widać, ale jest na nie trochę za wcześnie. Dopiero minęła 5…
U mnie znowu deszczowo
U nas czas przestawiali dwa tygodnie temu… Powtarzam się, ale tego co to kretyństwo wymyślił, to chyba bym odstrzeliła.
AAAAAA
RAAAATUUUNKUUU
Ja się zastrzelę. Od 2 tygodni Kubie nie działa MovieMaker. Nie wyobrażacie sobie, co tu się dzieje… Dłużej tego nie wytrzymam!
To on edytuje albo tworzy własne filmy?
A Piter nie jest w stanie znaleźć innego oprogramowania o podobnych możliwościach? Najlepiej freeware?
Właśnie ma z tym jakiś problem. I nie ma czasu zgłębić.
Dobry wieczór. Konieczne zajęcia poboczne i niezwiązane z pracą zasadniczą sprawiły, że dopiero teraz wykonałem normę
zaraz wracam i wtedy może będę bardziej merytoryczny.
Dzień dobry, słonecznie witam.
Dzień dobry, ale prawdę mówiąc, taki sobie. Już mniejsza o całkowite zachmurzenie (chociaż warstwa niezbyt gruba, bo prześwieca), ale ta godzina w plecy robi się bolesna, proszę Państwa.
Dlatego kawa w jak największych ilościach będzie dzisiaj b. mile widziana.
To ja rozumiem!
Dzień dobry. W sprawie Twojego snu – czy słońca na tej plaży nie było? Czy też we śnie nie wywołuje ono wiadomych objawów?
Hm. Za szybko się obudziłam. Musiałabym posiedzieć w tym śnie ze dwa dni, bo to działa z opóźnieniem.
Witajcie!
Niby tylko godzina , a jak potrafi zamieszać…
No, jakoś się udało dociągnąć do końca normy. Przerwa po pracy, a potem mam nadzieję powrót na Wyspę.
Męcząca ta wiosna.

Dobranoc.
Spokojnej i bez kotów w temacie.
No i dotarłem do domu… Jeszcze coś na ząb, i będzie można zasiąść do lektury!
No to smacznego!
A dzięki piękne! Zadziałało! 🙂
Dzień dobry. Jeszcze kilka dni i może się przyzwyczaję do tego czasu ale na razie ciężko. Oj ciężko.
Witajcie!
Wiosna jak trza, na niebie ponad miejską szarością bielą się głównie rozmazane smugo kondensacyjne…
Te smugi to aż do mnie sięgają:-)
Dzień dobry. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła świadomość po kawie ospale.
Smugi najwyraźniej nie sięgają do nas, bo jak powoli, leniwie uniosę głowę do góry, to widzę tylko przelatujące mewy, które – póki co – żadnych smug nie zostawiają. Chyba że na oknach.
Lekarz na pewno miał rację , tylko Ty przez wrodzoną skromność nie doceniasz tego faktu . Moim zdaniem jest dowód , to trzeba bez zbednych ceregieli przyjąć do wiadomości , że jesteś arystokratką i basta . Kłaniam się wieczorowo 🙂
Czy „wieczorowo” oznacza „w smokingu”?
Dobry wieczór. Co za parszywy dzień dzisiaj w pracy. Same rafy i orzechy trudne do zgryzienia, w efekcie dopiero skończyłem, a musiałem robić przerwy na ochłonięcie, bo już mnie muliło. I nikt mi specjalnie nie przeszkadzał!
Dotarłem do domu!
No proszę. Jedyna różnica, że je nie docieram, cały dzień w nim będąc, ale też do późna jestem poza Wyspą. Łączę się w bólu. No, może lekka przesada.
A teraz przerwa od kompa. Ale jeszcze się pojawię, choćby na chwilę.
Do_ran_a
__b___oc
a to dowcipne!
Dobranoc jak zazwyczaj! Miłego poranka
Dzień dobry. Ciepło i trochę deszczowo dzień dobry.
…bry
Śniadanie komuś? Albo chociaż ekspresik?
Hej. O! Śniadanie. Właśnie, smacznego
Smacznego!
Witajcie!
Małe niebieskie dziurki w chmurach są obiecujące…
Coś jak małe niebieskie śrubki u Lema?
Tu na razie nawet na dziurki nie ma szans. Całkowite zachmurzenie.
Dzień dobry. Jak to – już po dziewiątej!?
Pierwsza , druga , wpół do trzeciej , jak ten czas powoli leci … Trzeba zrobić jakieś czary ponakręcać te zegary , by dziewiąta była już ! Drogi Mistrzu Q ! Ludzie kiedyś marzyli o godzinie dziewiątej , co się dzisiaj zmieniło , że godzina dziewiąta jest na indeksie ? Może przyczyną jest własnie internet zastępujący romantyczne randki ?? Warto się zastanowić , czy warto było …
W moim przypadku to raczej dalszy ciąg efektów zmiany czasu – niby tylko o godzinę, a czuję się prawie tak, jakbym miał jetlaga – dolegliwości związane z szybką zmianą o wiele stref czasowych naraz podczas podróży, najczęściej samolotem. No i oczywiście nie żebym nie lubił dziewiątej jako takiej, ale jednak jest to godzina, o której najlepiej mi zacząć pracę, wtedy i kończę ją o ludzkiej porze.
Witaj w klubie !
Uf. Fajrant. Z niewielkimi przerwami po drodze. Przerwa od komputera, a potem…
A potem ? A potem , pełni szczęścia On i Ona w marzeniach swych budują wspólny dom …Płoną serca i miłość jest szalona , młodzieńcza , rozmarzona i to jest pierwszy tom (wspomnienia młodości )
Właściwie z punktu widzenia rozmarzonego czytelnika dobrze by było, żeby dalsze tomy nie nastąpiły, albo żeby opisywano w nich, powiedzmy, równie płomienny romans następnego pokolenia.
Dlatego większość bajek kończy się magicznym zaklęciem: I żyli długi i szczęśliwie…
Tak, w dzieciństwie zawsze mnie interesowało, dlaczego to nie jest „długo i ciekawie”. Teraz już mniej więcej rozumiem, dlaczego.
Maxiu, czy to wiosna nastraja Cie tak romantycznie…?
Wiosna też … Ale zdarza się , że po romantycznej przygodzie jest ciąg dalszy : a potem … a potem czyjeś serce w smutku tonie i płacze ktoś , ą świat się dziwi łzom , wreszcie pada ostatnie słowo- koniec i to jest trzeci tom, wielu młodzieńczych miłości …
Jezu… Ludzie, co tu się dzieje… A ja nic napisać nie mogę… Bo potem nikt książki nie będzie chciał czytać…
MAARTINII RAZ proszę!

No, powiedzmy, z tej strony Primitivo di Puglia
Ooo, a jakie? Bo my po Martini sięgnęliśmy po Negroamaro. Też pugliese.
Żeby nie było – nie po CAŁYM Martini. Ledwo aperitivo.
Jakieś takie nic specjalnego z marketu… dobre, ale nie nadzwyczajne.
Czas na mnie. Wiosenne burze (metaforyczne), trudy codzienności i Martini na koniec (że nie wspomnę o Negroamaro). Dużo tego dobrego. Pora na kordełkę, czego i Państwu życzę.
Dobranoc. Przez byle czytadło będę niewyspany.
O, a co czytałeś?
Dzień dobry


Deszcz, a czasami dla odmiany ulewa i pioruny
Wody tej wiosny mamy pod dostatkiem… a było tak sucho…
W środę byli na naszym podwórku robotnicy. Mieli przepiąć przewody ze starego słupa na nowy… bo firma elektryczna postawiła swój własny i ponad rok trwały negocjacje. Teraz ta telefoniczna może już użyć ten nowy słup. Stary pochylony jest w niemożliwy sposób i mimo podpórek, zawsze przy silniejszym wietrze miałam obawy, czy ustoi.
Teraz mam druty bardzo nisko na podwórku i gdy idę karmić swoje pierzaste, to muszę uważać, żeby nie wyrżnąć łbem w wiszące kable.
Dziś robotników nie było, ciekawe, czy jutro przyjdą i dokończą co zaczęli 

Krótko mówiąc działalność robotników wielce pożyteczna, ale… no właśnie. Zaczęli robotę i sobie poszli
Dodam jeszcze, że nie są to byle jakie kabelki, ale potężne kable. Jest w nich chyba ze setka mniejszych kabelków, co można stwierdzić obejrzawszy „mufę” w środku. Bo teraz ta „mufa” jest na wysokości głowy… A „mufa” to takie coś założone na kable, które w tym miejscu wyglądają jak poprzecinane i połączone jakimiś zaciskami. Nie znam się na tym…
Witaj. Zrób fotkę.
Witaj.
Na razie tylko mży…
Jak nie będzie dziś lało, to może uda mi się obcykać i Wam pokazać
Na szczęście to nie kable energetyczne, o ile zrozumiałem. Mam nadzieje, że dokończą jak najszybciej, i szybko usuną ci tę „krzywą wieżę”…
Masz rację, Ukratku. To kable telefoniczne. Chyba energetycznych by tak nie zostawili? Chociaż kto ich tam wie?
I pewnie jak to zwykle bywa, ganialiby mnie od Annasza do Kajfasza, a chętnego, żeby się przyznać by nie było… 
Może bym i zadzwoniła i zgłosiła protest, ale nie wiem kto jest właścicielem tych kabli. Tu jest tylu różnych właścicieli telefonii naziemnej, że grom ich wie czyje toto jest
Ała spać mi się chce.
Możemy sobie wybrać jedno z dzisiejszych świąt:
1. Światowy dzień budyniu
2. Światowy dzień Backupu.
Chyba wybieram to pierwsze święto.
Chyba też budyń. O ile nie mamy na myśli prezydenta.

Ekspresik? Bo ja dziś mam romans do ZUSu, więc wiecie…
Więc wiemy. Ustawią Ci ciśnienie na odpowiednim poziomie;-)
Podłączam się, chyba przewodowo…
Witajcie!
Faktycznie dzień taki… budyniowaty…
Dzień dobry. Tu też pięknie, niemniej „nie-jetlaga” po zmianie czasu ciąg dalszy. Coś strasznego.
U mnie za oknem ptaki oszalały i drą się tak, że niczego innego nie słychać.
To nawet ciekawe, bo ich nie widać, tylko same ćwierkania słychać. Z turbodoładowaniem.
No to tak było:
Pani w „informacji” (cudzysłów zamierzony):
– Dzień dobry…
– Pani czeka! (w sensie: proszę poczekać, bo chwilowo jestem zajęta czytaniem tych papierów i gapieniem się w monitor komputera)
Poszliśmy do automatu i nie wiedząc, które nacisnąć, nacisnęliśmy „zaświadczenia”. Z numerkiem odczekaliśmy, poszliśmy do okienka.
– Chciałabym zaświadczenie o niepobieraniu świadczeń ZUS.
– To nie tu.
…
…
…
– A czy może mi pani powiedzieć gdzie?
– Tam.
– Mogę iść z tym numerkiem?
Spojrzenie kobry na idiotkę.
– Przecież to jest B. A tam trzeba mieć C.
Automat. Emerytury i renty. Numerek. Czekamy.
– Dzień dobry, potrzebuję zaświadczenia o niepobieraniu świadczeń ZUSowskich.
– Oczywiście. Proszę o pesel. Już je pani drukuję. A ma pani konto elektroniczne? To ja może od razu je pani założę? Bo niektóre rzeczy można załatwić przez internet i nie będzie pani musiała się fatygować.
I tak dalej przez dziesięć minut.
Urząd jak urząd. Wyłącznie kwestia człowieka.
To fakt… W urzędzie pracują ludzie i wszystko zależy na kogo trafisz. A tak być nie powinno. Tylko… tyle rzeczy nie powinno być, a jest…

Dobrze, że masz to już za sobą
Tak. Poprzednio było więcej zamieszania, bo okazało się, że nie miałam założonego konta. Kiedy robili tę całą ZUSowską reorganizację ja byłam już z chłopakami w domu i po prostu mnie nie objęła, więc kiedy poszłam tam po zaświadczenie, musieli mi zakładać konto, a ja latałam z różnymi papierami. Zresztą okazało się, że nie mam jednego świadectwa pracy a pracodawca odmawiał wydania mi go, twierdząc że… nigdy u niego nie pracowałam.
Teraz wystarczyło kilka minut, żeby mi odpowiednie zaświadczenie wydali i czekamy już tylko na uprawomocnienie wyroku Kuby, żeby ze wszystkim iść Urzędu Dzielnicy i załatwić sprawę.
To tak w ramach wspierania przez państwo rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi…
Wolę się nie wypowiadać na temat tego wspierania rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi… Po pierwsze na Wyspie staramy się unikać politycznych wypowiedzi, a po drugie nie lubię używać słów omijanych w słownikach i uważanych za wulgarne
A musiałabym… 
Powiem tak: nie ma znaczenia kto u władzy. Wszyscy mają ten temat w… głębokim poważaniu. Poprzedni prezydent wręcz odmówił przyjęcia delegacji rodziców niepełnosprawnych dzieci. Prawdę mówiąc ŻADEN rząd nie widzi problemu i to może jakoś tłumaczyć mój polityczny dystans.
Dzień dobry
To ciągłe zachmurzenie i deszcze działają depresyjnie 
Czekam na zmianę pogody
U mnie dziś pięknie. 20 stopni i słońce.
Tylko ten wiatr…
U mnie też słońce, tyle że za gęstymi chmurami i jest znacznie chłodniej…

No i nie ma wiatru… to znaczy jest, ale taki bez przesady…
U mnie wieczorkiem opublikuję nowe pięterko
Tak, żebyście na rano mieli co poczytać…
Jestem za!
To pięterko jest już przeraźliwie wysokie i czas najwyższy je zmienić. Także dobrze, że jest ku temu okazja
Dzień dobry, pogoda piękna, a ja po całym tygodniu i dzisiejszym dniu – jak psu z gardła wyjęty (takie powiedzenie z domu rodzinnego). A jeszcze dzisiaj robiłem obiad Juniorom i małżonce – placuszki na waniliowym serku homogenizowanym a la bomba kaloryczna – z czipsami czekoladowymi i/lub amerykańskimi piankami (marshmallows). Jednego skubnąłem i coś czuję, że o jednego za dużo. A teraz chwila na odsapnięcie.
Mistrzu Q! Nie daj swojemu organizmowi ani przyległościom wmówić sobie, że jedzenie jest grzechem a niejedzenie cnotą. Nasze mózgi potrzebują kalorii!
I chyba nie tylko mózgi, Ukratku
Dzień dobry

Ale Amerykańcom to nie przeszkadza i potrafią całkiem spore ilości tego „wciągnąć” 

U nas też takie powiedzenie było (o tym psie i jego gardle 😉 )
U mnie małżonek tych pianek nie jada. Uważa, że nasze ptasie mleczko jest o niebo lepsze
Amerykanie robią z tych marshmallows specjalistyczne „kanapki”. Opiekają tę piankę na ognisku, a potem kładą ją na herbatniki i dodają do tego okienko czekolady. Przykrywają drugim herbatnikiem. Słodkie to jak nie wiem co i nie dam rady tego jeść. Po jednej takiej „kanapce” mdli mnie od słodkości
No cóż… co kraj to obyczaj…
Ha, otóż wpadłem na pomysł z piankami właśnie po odkryciu tych amerykańskich kanapek, które nazywają się „s’mores”, proponowana (nie przeze mnie) polska nazwa to „smorki”
A ptasie mleczko oczywiście że lepsze, ale inne, no i raczej bym się nie spodziewał, że będzie można je zasmażyć, zwłaszcza w takich plackach.
No dobra… na mnie czas


A tak bardzo mi się nie chce ruszać
Do popotem
Wprawdzie wcześnie, ale dzisiejsza gimnastyka ogrodowa… chyba przedawkowałam znacznie. Udam się na odpoczynek.

Spokojnej w takim razie!
A co do ogródka, skoro nie ma dokumentacji, to trzeba podlewać i obserwować
Aha, jutro z rana kolejny wyjazd, tyle że powrót jakby wcześniej, więc pewnie w niedzielę po południu już będę na Wyspie!
Prima Aprilis…. ciekawe, ze jakby coraz mniej żartobliwy….
A serio – czy ktoś przygotował Leśmiana ?
Zapraszam pięterko wyżej