« 14. Krakowski Półmaraton Marzanny Nieoficjalny Rok Bolesława Leśmiana »

Wiosennie… wzdłuż Fox River

Tydzień temu wybraliśmy się na wycieczkę trochę późno. Nie było co jechać daleko… postanowiłam odwiedzić Fox River. Zwykle można tam spotkać wiele wodnych ptaków…
Zaczęliśmy od Geneva. Jest tam park, o którym już pisałam. Nie szliśmy do domu Fabyana, bo wiemy, że jest jeszcze zamknięty. Obeszliśmy tylko teren wokół… Jedno co nam niesamowicie przeszkadzało, to chmary komarów. Jeszcze niekąśliwe, ale wcale nie mniej dokuczliwe. Były ich miliony!!! Każdy, kogo mijaliśmy, oganiał się od nich nerwowymi ruchami… my też. Aż żal, że nie ma jeszcze jaskółek. Wystarczyłoby, żeby przeleciała przez jedno „stadko” i miałaby pełen dziób!!!

Wracaliśmy wolno. Po jednym parku w Geneva, zajechaliśmy do drugiego w tej samej miejscowości. Też głównie kaczki krzyżówki i bernikle kanadyjskie… i komary…
Znowu bliżej domu… Skręciłam do parku w St. Charles. Tu jeszcze nie byliśmy. Nawet nieźle to wyglądało. Tylko te komary!!!
Po wizycie w kolejnym parku w St. Charles, chciałam jeszcze zajechać do Elgin (to tylko 10 mil, czyli 16km), ale małżonek kategorycznie stwierdził, że chce już wracać. Tym bardziej, że musieliśmy jeszcze zajechać do sklepu.

Zawróciłam do domu… trudno. W sumie i tak łaziliśmy prawie 4 godziny…
I tak sobie myślę, że jakoś wcześnie te komary wylazły. Toż to dopiero marzec!!!

258 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam do oglądania Delighted
    Nogi nie zabolą, to i połazić z nami można Pleasure
    Oczywiście głównie ptaki… Wink

  2. miral59 pisze:

    Na pocieszenie powiem, że w przyszłym tygodniu relacji nie będzie, bo nigdzie nie byliśmy, ani się wybieramy. Za mokro i za zimno Sad
    I pomyśleć, że w piątek mieliśmy prawdziwe lato. Ponad 26C w cieniu!!! Tylko jak to u nas bywa, pod wieczór zawiał potężny wiatr i w ciągu dwóch godzin temperatura spadła do 6C. Zaczęło kropić i kropi do dziś Weary Nie mogłoby to zawiać w drugą stronę i żeby znowu było miło i ciepło? Thinking

  3. Jo. pisze:

    Dzień dobry.
    Ładny ten spacerek. I nachodzić się nie trzeba Wink1

  4. Tetryk56 pisze:

    Fantastyczne kaczuchy! Innym też nic nie brakuje, ale z kaczkami i berniklami już dogadałaś się w sprawie pozowania! 😉
    Podziwiam jak zawsze twoją umiejętność rozróżniania gatunków, je np. dzięciołów na tym spacerze…

    • miral59 pisze:

      Witaj Delighted
      Kaczki i gęsi są jak oswojone, to i pozują bez problemów Happy-Grin Z innymi ptakami bywa gorzej Wink
      A co do rozróżniania gatunków… jakbyś się tyle ich naoglądał co ja, też nie miałbyś problemu z określeniem gatunku. Szczególnie tych dzięciołów Wink

  5. Tetryk56 pisze:

    A we wogóle, to Witajcie! Wink

  6. Jo. pisze:

    Co za los – jak kaczki przyjazne to komary atakują Wink1

    Nie cierpię komaròw.

    • Tetryk56 pisze:

      Tak przypuszczałem – nie jesteś jaskółką… Wink

    • miral59 pisze:

      Tych niecierpiących komarów, to na pewno jest więcej na Wyspie Wink
      Te były jeszcze malutkie, trochę większe od muszek octowych. Właziły dosłownie wszędzie. Trzeba było oddychać przez nos, żeby się nimi nie najeść Amazed Z nosa jakoś dało się je „wyskubać” Wink Happy-Grin Nie było na nie metody. Jedynie, jak co jakiś czas zawiał wiatr, to gdzieś znikały. Aż żal, że nie wiało ciągle Worry

  7. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ciągle pada… Sad

  8. miral59 pisze:

    Muszę przyznać, że to co mnie w pewnym sensie przeraża, to siła wody Amazed Fox River jest dość szeroka. Miejscami rozlewa się leniwym nurtem. Wiele na niej wysepek utworzonych przez zaklinowane konary i naniesiony muł. Na większości rosną drzewa. Ale na progach (zbudowanych przez ludzi), te tony wody mają ogromną siłę. Widać było jak kilkumetrowe drzewa, którym woda „ścięła” gałęzie, są jak miniaturowe zabawki. A przecież ten bal, który jest na zdjęciu, miał przynajmniej z 10m długości. Wiry spadającej wody trzymały go jak na smyczy. Nikł pod wodą na chwilę, by za moment pojawić się to bardziej na lewo, to na prawo…
    I tak sobie pomyślałam, że gdyby wpadł tam człowiek, miałby niewielkie szanse na przeżycie… Weary A przecież te progi nie są bardzo wysokie…

  9. Jo. pisze:

    Obiad rodzinny na 10 osób zakończony sukcesem.

    Nieco padam na twarz, ale już nic nie muszę robić, to sobie teraz odpocznę. Bardzo miła perspektywa.

  10. Wiedźma pisze:

    Jak ja nie lubię tej zmiany czasu ! I nie rozumiem sensu tego zwyczaju…. jakiś straszny skowronek to wymyślił sowom na złość ?

  11. Zoe pisze:

    Dzień dobry po weekendowej abstynencji od komputera. Jak mi się chce spać. Nie wiem jak przeżyję do południa. A potem od południa też nie wiem:-)

  12. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Chyba wszyscy mamy zamieszane w wewnętrznym zegarze. Czy ja komuś wmawiałem, że chcę być rannym ptaszkiem???

  13. Jo. pisze:

    …bry…
    dzie ta z wózkiem z kawą? no dzie ona?
    expresso

  14. Jo. pisze:

    Ukratku, to co z tym leżaczkiem? A i hamaczkiem? I panią zastępczą do rozwożenia? Da się jakoś dodać do wyposażenia?
    No bo Wyspa bez hamaczka?

  15. Quackie pisze:

    Dzień dobry, bo słoneczny, ale w zasadzie na tym się kończy. Zmiana czasu jest mordercza.

    Poza tym w sumie na plus, w weekend miła rodzinna impreza u brata i takie tam.

    Podłączam się do ekspresu, najchętniej z kroplówką dzisiaj, bo nie wiem, czy inny podajnik da radę.

  16. Zoe pisze:

    Może to pomoże. Ciężki poniedziałek mimo pięknej pogody za oknem.
    expresso expresso expresso

  17. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    U mnie znowu deszczowo Weary Słoneczka nie widać, ale jest na nie trochę za wcześnie. Dopiero minęła 5…
    U nas czas przestawiali dwa tygodnie temu… Powtarzam się, ale tego co to kretyństwo wymyślił, to chyba bym odstrzeliła. Disapproval

  18. Jo. pisze:

    AAAAAA
    RAAAATUUUNKUUU

    Ja się zastrzelę. Od 2 tygodni Kubie nie działa MovieMaker. Nie wyobrażacie sobie, co tu się dzieje… Dłużej tego nie wytrzymam!

  19. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Konieczne zajęcia poboczne i niezwiązane z pracą zasadniczą sprawiły, że dopiero teraz wykonałem normę Worry zaraz wracam i wtedy może będę bardziej merytoryczny.

  20. Zoe1 pisze:

    Dzień dobry, słonecznie witam.

  21. Quackie pisze:

    Dzień dobry, ale prawdę mówiąc, taki sobie. Już mniejsza o całkowite zachmurzenie (chociaż warstwa niezbyt gruba, bo prześwieca), ale ta godzina w plecy robi się bolesna, proszę Państwa. Weary Dlatego kawa w jak największych ilościach będzie dzisiaj b. mile widziana.

  22. Jo. pisze:

    Hamak
    To ja rozumiem!
    Koffie

    • Quackie pisze:

      Dzień dobry. W sprawie Twojego snu – czy słońca na tej plaży nie było? Czy też we śnie nie wywołuje ono wiadomych objawów?

      • Jo. pisze:

        Hm. Za szybko się obudziłam. Musiałabym posiedzieć w tym śnie ze dwa dni, bo to działa z opóźnieniem.

  23. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Niby tylko godzina , a jak potrafi zamieszać…

  24. Quackie pisze:

    No, jakoś się udało dociągnąć do końca normy. Przerwa po pracy, a potem mam nadzieję powrót na Wyspę.

  25. Jo. pisze:

    Męcząca ta wiosna.
    Dobranoc.
    Zzzzzz

  26. Tetryk56 pisze:

    No i dotarłem do domu… Jeszcze coś na ząb, i będzie można zasiąść do lektury! Happy

  27. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Jeszcze kilka dni i może się przyzwyczaję do tego czasu ale na razie ciężko. Oj ciężko.

  28. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Wiosna jak trza, na niebie ponad miejską szarością bielą się głównie rozmazane smugo kondensacyjne…

  29. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, ruszyła świadomość po kawie ospale.

    Smugi najwyraźniej nie sięgają do nas, bo jak powoli, leniwie uniosę głowę do góry, to widzę tylko przelatujące mewy, które – póki co – żadnych smug nie zostawiają. Chyba że na oknach.

  30. Max pisze:

    Lekarz na pewno miał rację , tylko Ty przez wrodzoną skromność nie doceniasz tego faktu . Moim zdaniem jest dowód , to trzeba bez zbednych ceregieli przyjąć do wiadomości , że jesteś arystokratką i basta . Kłaniam się wieczorowo 🙂 Approve

  31. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Co za parszywy dzień dzisiaj w pracy. Same rafy i orzechy trudne do zgryzienia, w efekcie dopiero skończyłem, a musiałem robić przerwy na ochłonięcie, bo już mnie muliło. I nikt mi specjalnie nie przeszkadzał!

  32. Tetryk56 pisze:

    Dotarłem do domu! Fala

    • Quackie pisze:

      No proszę. Jedyna różnica, że je nie docieram, cały dzień w nim będąc, ale też do późna jestem poza Wyspą. Łączę się w bólu. No, może lekka przesada.

  33. Quackie pisze:

    A teraz przerwa od kompa. Ale jeszcze się pojawię, choćby na chwilę.

  34. Quackie pisze:

    Do_ran_a
    __b___oc

  35. Wiedźma pisze:

    Dobranoc jak zazwyczaj! Miłego poranka Wink

  36. Zoe pisze:

    Dzień dobry. Ciepło i trochę deszczowo dzień dobry.

  37. Jo. pisze:

    …bry
    Śniadanie komuś? Albo chociaż ekspresik?

  38. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Małe niebieskie dziurki w chmurach są obiecujące…

    • Quackie pisze:

      Coś jak małe niebieskie śrubki u Lema? Wink1

      Tu na razie nawet na dziurki nie ma szans. Całkowite zachmurzenie.

  39. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Jak to – już po dziewiątej!?

    • Max pisze:

      Pierwsza , druga , wpół do trzeciej , jak ten czas powoli leci … Trzeba zrobić jakieś czary ponakręcać te zegary , by dziewiąta była już ! Drogi Mistrzu Q ! Ludzie kiedyś marzyli o godzinie dziewiątej , co się dzisiaj zmieniło , że godzina dziewiąta jest na indeksie ? Może przyczyną jest własnie internet zastępujący romantyczne randki ?? Warto się zastanowić , czy warto było … Thinking

      • Quackie pisze:

        W moim przypadku to raczej dalszy ciąg efektów zmiany czasu – niby tylko o godzinę, a czuję się prawie tak, jakbym miał jetlaga – dolegliwości związane z szybką zmianą o wiele stref czasowych naraz podczas podróży, najczęściej samolotem. No i oczywiście nie żebym nie lubił dziewiątej jako takiej, ale jednak jest to godzina, o której najlepiej mi zacząć pracę, wtedy i kończę ją o ludzkiej porze.

  40. Quackie pisze:

    Uf. Fajrant. Z niewielkimi przerwami po drodze. Przerwa od komputera, a potem…

  41. Max pisze:

    A potem ? A potem , pełni szczęścia On i Ona w marzeniach swych budują wspólny dom …Płoną serca i miłość jest szalona , młodzieńcza , rozmarzona i to jest pierwszy tom (wspomnienia młodości ) Tears

    • Quackie pisze:

      Właściwie z punktu widzenia rozmarzonego czytelnika dobrze by było, żeby dalsze tomy nie nastąpiły, albo żeby opisywano w nich, powiedzmy, równie płomienny romans następnego pokolenia.

      • Tetryk56 pisze:

        Dlatego większość bajek kończy się magicznym zaklęciem: I żyli długi i szczęśliwie… Wink

        • Quackie pisze:

          Tak, w dzieciństwie zawsze mnie interesowało, dlaczego to nie jest „długo i ciekawie”. Teraz już mniej więcej rozumiem, dlaczego.

    • Wiedźma pisze:

      Maxiu, czy to wiosna nastraja Cie tak romantycznie…? kiss_a_heart

      • Max pisze:

        Wiosna też … Ale zdarza się , że po romantycznej przygodzie jest ciąg dalszy : a potem … a potem czyjeś serce w smutku tonie i płacze ktoś , ą świat się dziwi łzom , wreszcie pada ostatnie słowo- koniec i to jest trzeci tom, wielu młodzieńczych miłości … Rose

  42. Jo. pisze:

    Jezu… Ludzie, co tu się dzieje… A ja nic napisać nie mogę… Bo potem nikt książki nie będzie chciał czytać…

    MAARTINII RAZ proszę!
    Cheers

  43. Jo. pisze:

    Czas na mnie. Wiosenne burze (metaforyczne), trudy codzienności i Martini na koniec (że nie wspomnę o Negroamaro). Dużo tego dobrego. Pora na kordełkę, czego i Państwu życzę.

    kordelka

  44. Zoe pisze:

    Dobranoc. Przez byle czytadło będę niewyspany.

  45. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Deszcz, a czasami dla odmiany ulewa i pioruny Worry
    Wody tej wiosny mamy pod dostatkiem… a było tak sucho… Weary

  46. miral59 pisze:

    W środę byli na naszym podwórku robotnicy. Mieli przepiąć przewody ze starego słupa na nowy… bo firma elektryczna postawiła swój własny i ponad rok trwały negocjacje. Teraz ta telefoniczna może już użyć ten nowy słup. Stary pochylony jest w niemożliwy sposób i mimo podpórek, zawsze przy silniejszym wietrze miałam obawy, czy ustoi.
    Krótko mówiąc działalność robotników wielce pożyteczna, ale… no właśnie. Zaczęli robotę i sobie poszli Disapproval Teraz mam druty bardzo nisko na podwórku i gdy idę karmić swoje pierzaste, to muszę uważać, żeby nie wyrżnąć łbem w wiszące kable. Angry Dziś robotników nie było, ciekawe, czy jutro przyjdą i dokończą co zaczęli Pondering
    Dodam jeszcze, że nie są to byle jakie kabelki, ale potężne kable. Jest w nich chyba ze setka mniejszych kabelków, co można stwierdzić obejrzawszy „mufę” w środku. Bo teraz ta „mufa” jest na wysokości głowy… A „mufa” to takie coś założone na kable, które w tym miejscu wyglądają jak poprzecinane i połączone jakimiś zaciskami. Nie znam się na tym… Weary

    • Zoe pisze:

      Witaj. Zrób fotkę.

    • Tetryk56 pisze:

      Na szczęście to nie kable energetyczne, o ile zrozumiałem. Mam nadzieje, że dokończą jak najszybciej, i szybko usuną ci tę „krzywą wieżę”…

      • miral59 pisze:

        Masz rację, Ukratku. To kable telefoniczne. Chyba energetycznych by tak nie zostawili? Chociaż kto ich tam wie? Thinking
        Może bym i zadzwoniła i zgłosiła protest, ale nie wiem kto jest właścicielem tych kabli. Tu jest tylu różnych właścicieli telefonii naziemnej, że grom ich wie czyje toto jest Weary I pewnie jak to zwykle bywa, ganialiby mnie od Annasza do Kajfasza, a chętnego, żeby się przyznać by nie było… Worry

  47. Zoe pisze:

    Ała spać mi się chce.
    Możemy sobie wybrać jedno z dzisiejszych świąt:
    1. Światowy dzień budyniu
    2. Światowy dzień Backupu.

    Chyba wybieram to pierwsze święto.

  48. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Faktycznie dzień taki… budyniowaty…

  49. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Tu też pięknie, niemniej „nie-jetlaga” po zmianie czasu ciąg dalszy. Coś strasznego.

  50. Jo. pisze:

    U mnie za oknem ptaki oszalały i drą się tak, że niczego innego nie słychać.
    To nawet ciekawe, bo ich nie widać, tylko same ćwierkania słychać. Z turbodoładowaniem.

  51. Jo. pisze:

    No to tak było:

    Pani w „informacji” (cudzysłów zamierzony):
    – Dzień dobry…
    – Pani czeka! (w sensie: proszę poczekać, bo chwilowo jestem zajęta czytaniem tych papierów i gapieniem się w monitor komputera)

    Poszliśmy do automatu i nie wiedząc, które nacisnąć, nacisnęliśmy „zaświadczenia”. Z numerkiem odczekaliśmy, poszliśmy do okienka.
    – Chciałabym zaświadczenie o niepobieraniu świadczeń ZUS.
    – To nie tu.



    – A czy może mi pani powiedzieć gdzie?
    – Tam.
    – Mogę iść z tym numerkiem?
    Spojrzenie kobry na idiotkę.
    – Przecież to jest B. A tam trzeba mieć C.

    Automat. Emerytury i renty. Numerek. Czekamy.
    – Dzień dobry, potrzebuję zaświadczenia o niepobieraniu świadczeń ZUSowskich.
    – Oczywiście. Proszę o pesel. Już je pani drukuję. A ma pani konto elektroniczne? To ja może od razu je pani założę? Bo niektóre rzeczy można załatwić przez internet i nie będzie pani musiała się fatygować.
    I tak dalej przez dziesięć minut.

    Urząd jak urząd. Wyłącznie kwestia człowieka.

    • miral59 pisze:

      To fakt… W urzędzie pracują ludzie i wszystko zależy na kogo trafisz. A tak być nie powinno. Tylko… tyle rzeczy nie powinno być, a jest… Sad
      Dobrze, że masz to już za sobą Pleasure

      • Jo. pisze:

        Tak. Poprzednio było więcej zamieszania, bo okazało się, że nie miałam założonego konta. Kiedy robili tę całą ZUSowską reorganizację ja byłam już z chłopakami w domu i po prostu mnie nie objęła, więc kiedy poszłam tam po zaświadczenie, musieli mi zakładać konto, a ja latałam z różnymi papierami. Zresztą okazało się, że nie mam jednego świadectwa pracy a pracodawca odmawiał wydania mi go, twierdząc że… nigdy u niego nie pracowałam.
        Teraz wystarczyło kilka minut, żeby mi odpowiednie zaświadczenie wydali i czekamy już tylko na uprawomocnienie wyroku Kuby, żeby ze wszystkim iść Urzędu Dzielnicy i załatwić sprawę.

        To tak w ramach wspierania przez państwo rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi…

        • miral59 pisze:

          Wolę się nie wypowiadać na temat tego wspierania rodzin z niepełnosprawnymi dziećmi… Po pierwsze na Wyspie staramy się unikać politycznych wypowiedzi, a po drugie nie lubię używać słów omijanych w słownikach i uważanych za wulgarne Wink A musiałabym… Worry

          • Jo. pisze:

            Powiem tak: nie ma znaczenia kto u władzy. Wszyscy mają ten temat w… głębokim poważaniu. Poprzedni prezydent wręcz odmówił przyjęcia delegacji rodziców niepełnosprawnych dzieci. Prawdę mówiąc ŻADEN rząd nie widzi problemu i to może jakoś tłumaczyć mój polityczny dystans.

  52. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Czekam na zmianę pogody Delighted To ciągłe zachmurzenie i deszcze działają depresyjnie Sad

  53. miral59 pisze:

    U mnie wieczorkiem opublikuję nowe pięterko Happy-Grin Tak, żebyście na rano mieli co poczytać…

  54. miral59 pisze:

    To pięterko jest już przeraźliwie wysokie i czas najwyższy je zmienić. Także dobrze, że jest ku temu okazja Happy-Grin

  55. Quackie pisze:

    Dzień dobry, pogoda piękna, a ja po całym tygodniu i dzisiejszym dniu – jak psu z gardła wyjęty (takie powiedzenie z domu rodzinnego). A jeszcze dzisiaj robiłem obiad Juniorom i małżonce – placuszki na waniliowym serku homogenizowanym a la bomba kaloryczna – z czipsami czekoladowymi i/lub amerykańskimi piankami (marshmallows). Jednego skubnąłem i coś czuję, że o jednego za dużo. A teraz chwila na odsapnięcie.

    • Tetryk56 pisze:

      Mistrzu Q! Nie daj swojemu organizmowi ani przyległościom wmówić sobie, że jedzenie jest grzechem a niejedzenie cnotą. Nasze mózgi potrzebują kalorii!

    • miral59 pisze:

      Dzień dobry Delighted
      U nas też takie powiedzenie było (o tym psie i jego gardle 😉 )
      U mnie małżonek tych pianek nie jada. Uważa, że nasze ptasie mleczko jest o niebo lepsze Delicious
      Amerykanie robią z tych marshmallows specjalistyczne „kanapki”. Opiekają tę piankę na ognisku, a potem kładą ją na herbatniki i dodają do tego okienko czekolady. Przykrywają drugim herbatnikiem. Słodkie to jak nie wiem co i nie dam rady tego jeść. Po jednej takiej „kanapce” mdli mnie od słodkości Wink Ale Amerykańcom to nie przeszkadza i potrafią całkiem spore ilości tego „wciągnąć” Weary
      No cóż… co kraj to obyczaj… Happy-Grin

      • Quackie pisze:

        Ha, otóż wpadłem na pomysł z piankami właśnie po odkryciu tych amerykańskich kanapek, które nazywają się „s’mores”, proponowana (nie przeze mnie) polska nazwa to „smorki” Happy

      • Quackie pisze:

        A ptasie mleczko oczywiście że lepsze, ale inne, no i raczej bym się nie spodziewał, że będzie można je zasmażyć, zwłaszcza w takich plackach.

  56. miral59 pisze:

    No dobra… na mnie czas Sad
    A tak bardzo mi się nie chce ruszać Shout
    Do popotem sad-bye

  57. Jo. pisze:

    Wprawdzie wcześnie, ale dzisiejsza gimnastyka ogrodowa… chyba przedawkowałam znacznie. Udam się na odpoczynek.
    kordelka

  58. Quackie pisze:

    Aha, jutro z rana kolejny wyjazd, tyle że powrót jakby wcześniej, więc pewnie w niedzielę po południu już będę na Wyspie!

  59. Wiedźma pisze:

    Prima Aprilis…. ciekawe, ze jakby coraz mniej żartobliwy….
    A serio – czy ktoś przygotował Leśmiana ?

  60. miral59 pisze:

    Zapraszam pięterko wyżej Happy-Grin

Skomentuj Max Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)