Umrzeć – tego nie robi się kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
W.Szymborska
Dalej nie wierzę.
ani ja. Bo nazwała się „Starsza Pani”, a gdy Ją poznaliśmy miał nieco ponad 50 …. w pełni sił i życia.
Patrzę na zdjęcie tej ślicznej dziewczyny…
Już nigdy nie usłyszę „cześć Cili”??
Pani Bo…. zostawiła swoje koty i odeszła, po cichu, niepostrzeżenie…
Ta róża na pożegnanie, ale i na pamięć o wspólnych chwilach.
Zostawiła nam żal i to jeszcze, że przecież miało sie zadzwonić i pogadać o naszych kocich przyjaciołach… o tym co łączy… o tym co cieszy.
Nagłą śmierć jest szokiem i udręką dla pozostających, dobrodziejstwem dla umierającego. Jeżeli jest w ogóle możliwa jakaś nagroda po życiu, pragnąłbym takiej…
Ukratku – wiemy tylko, że było to zupełnie niespodziewane odejście. I oby było tym dobrodziejstwem, o którym piszesz…
Wyparcie, znowu, za dużo tych śmierci w tym roku w które nie mogę uwierzyć, to nie fair.
” zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny”… i to ma być ta pociecha ? Bezsilność…..
Ja też nie wierzę, to NIEMOŻLIWE!

Wiem, że dla Was, jej przyjaciół, to szok. Prawie jej nie znałam, ale skoro wyrażacie się o niej z taką czułością, musiała być wspaniałym człowiekiem…
Podobnie jak Ukratek uważam, że dla niej tak jest lepiej. Nie muszę mówić kto z naszych Przyjaciół cierpiał latami i przy każdym silniejszym nawrocie choroby zadawał sobie pytanie… Czy to już?… Przynajmniej to nie było jej udziałem…
Nie wiem czy to jest jakaś pociecha…
Jest mi smutno, że odszedł kolejny dobry człowiek…
Witam, a wiecie Kochani, że Pani Bo…, prawie każdego ranka zaglądała na Wyspę? Przychodziła cichutko jak kot i jak kot niezależna. Uśmiechnęła się, poczytała i czasem zaznaczyła swoją obecność komentarzem. Na Wyspie Dnia Poprzedniego była częściej, a zwłaszcza na samym początku jej założenia…
Siedem, osiem lat (?) minęło, jak Paweł utworzył Przyjaciół z Onetu i chociaż drogi nasze się rozeszły, to jednak z niektórymi kontakt pozostał b. ciepły…
Dziękuję Pawłowi, że mogłam poznać i zaprzyjaźnić się z tak wspaniałymi, ciepłymi i mądrymi osobami.
Witajcie. Z mojej strony zrobił się kolejny przelotny dzień i ponoć ochłodzenie idzie.
Będę się zgłaszał… Kiedy tylko się da.
Dzień dobry.
Hej!
Witaj Kwaku ! Znów Cię Pracka goni ?
Pracka, maużonka, sprawy do pozałatwiania, zakupy, jeszcze jedne pilne odwiedziny za miastem… Już za chwileczkę, już za momencik…
Dzień dobry 🙂
Haj fajf.
To była taka ciepła, inteligentna, pani…….. żal…….
Zmykam z Wyspy, odezwę się, jak wrócę.
Jestem z powrotem. Co było do załatwienia, zostało załatwione, teraz jeszcze pracka.
Plan minimum na dzisiaj wykonany. Chwilowo ląduję na Wyspie…
Minorowy nastrój nad Wyspą wisi. Czy tego chciałaby nasza cicha czytelniczka?
Zbyt słabo ją znałem. Może mogłoby się pojawić parę krótkich wspomnień i anegdot z nią związanych?
Jestem za, ale osobiście nie potrafię przytoczyć, ponieważ podobnie jak Mistrz Tetryk, zbyt słabo znałem Panią Bo.
Bożena była twarda jak skała i zasadnicza, ja który nie boję się nikogo, pokornie zdejmowałem czapkę przed Nią w pozycji zasadniczej i nie próbowałem pyskować, bo w krótkich słowach byłem stawiany do pionu, próbowałem oczyszczać Jej przedpola na forum, czyli pacyfikować najbardziej wyrywnych i chamskich interlokutorów, ale po pierwsze mnie goniła bo przeszkadzałem, a po drugie doskonale sobie radziła z buractwem. Pomagała każdemu, kto się do Niej zwrócił po pomoc zupełnie bezinteresownie wspomagała ludzi i fundacje, pamiętam był taki klub bodajże „Pomagajmy” zrzeszający ludzi, którzy pomagali innym, ludzie zgłaszali różne przypadki wymagające interwencji i szukali rozwiązania, Bożena w pewnym momencie ogłosiła, że ma wolne 2 tysiące złotych i oczekuje propozycji, niezły grosz więc wszyscy zaczęli zgłaszać propozycje, oczywiście każdy miał inną koncepcję, jeden chciał ratować koty, drugi psy, a trzeci ratować świat. Dyskusje się przeciągały, a Bożena traciła cierpliwość w końcu się znerwiła i dała jeden dzień na podjecie decyzji, albo wpłaci te pieniądze na pierwszy z brzegu cel jaki Jej się nawinie przed oczy. Ela rzutem na taśmę znalazła wielodzietną rodzinę w której bieda piszczała po całości i Bożena ufundowała im wszystkim dwu letnie bilety na przejazd do szkoły [jeździli na rowerach, nawet w największy mróz], posiłki w szkole i wyprawki, ja ich ubrałem i wszyscy byli zadowoleni. Bożena miała niesamowicie dobre serducho :))
Wow. To jest wspomnienie, co się zowie.
Dzięki, Miśku! Tego tu było potrzeba!
Moi drodzy – większość Wyspiarzy nie znała Bo… a Ona sama rzadko włączała się tutaj do rozmów, więc pożegnamy Ją na Wyspie Dnia Poprzedniego…. a tu , no cóż, chyba trzeba zmienić wycieraczkę….
Nie chciałybyśmy, Skowronek i ja, osmucać Wyspy już bardziej…
To może ja bym odgrzał o tych wróbelkach?
Zmieniajcie, ten rok był wyjątkowo tragiczny, niestety nie zmienimy tego, zostaną wspomnienia.
Znałam Bo z nieco innej strony – bardziej może osobistej. I oprócz tego o czym piszesz ważne było jedno – Bo nie zgorzkniała mimo doznanych zawodów, a Jej miłość do rodziny była wręcz modelowa. To był naprawdę dobry człowiek.
Tak Kwaku. Odgrzej co chcesz….
Umm, ale nie mogę nigdzie znaleźć. Ktoś pamięta, gdzie to było? Na Wyspie Dnia Poprzedniego? Tam w ogóle jakiś Sajgon panuje, usiłowałem wyświetlić sensownie, bo mi się wszystko ścieśniało do środkowej 1/3 ekranu, ale tego się nie da oglądać O_o
Bo że kiedyś publikowałem, to raczej pewne. Chyba w ramach jakichś remanentów?
??? Proszę sobie wyobrazić, że wujek G. w ogóle nie znajduje tego tekstu w sieci, ani po słowach kluczowych, ani po tytule, ani w ogóle??? A ja byłem pewny, że publikowałem, przynajmniej na kontro?
Tetryku, to możliwe?
No dobrze, są dwie możliwości – albo było na Wyspie Dnia Poprzedniego i Onet zeżarł przy jakichś zawirowaniach, albo konfabuluję. Na szczęście znalazłem na twardym dysku, zaraz idę publikować.
Jak już opublikujesz – dowiemy sie czy istotnie to już było 🙂
Tutaj odmawiamy wujkowi indeksowania blogu; jak było na Wyspie Dnia Poprzedniego, nie wiem – za dużo się pozmieniało…
Aa, to może dlatego… Ale przeszukałem swoje tutejsze wpisy ręcznie i też tego nie widziałem…
Po tytule powinno indeksować – przynajmniej u nas tyle indeksuje – reszty nie tyka.
No to zapraszam piętro wyżej. Również. Znaczy nie zachęcając do przeniesienia się wyłącznie tam.