« Zaproszenie Rozmowy z kotem »

Miś i Harpie.

W mig uzbrojeni po zęby otoczyli Harpię, która syczała i parskała jak rozwścieczona kotka, wszelka broń palna, sieczna i magiczna została wymierzona w jej pierś, dodatkowo Mirella oślepiała ją strzelającym bez ustanku fleszem, a Cindy bojowo wzniosła pantofelek z wycelowanym w Harpię obcasem.
– Jakim cudem jeszcze żyjemy – po chwili odezwała się Czarodziejka – to Pierwotna, jedna z pięciu sióstr, jej moc jest niewyobrażalna wręcz, mogłaby nas unicestwić zmarszczeniem brwi.
– Nie tak szybko – chrząknął Kapitan – ten statek został zbudowany wedle wszelkich znanych i nieznanych anty magicznych reguł, te plafony na ścianach, obrazy i wymyślne witraże w bulajach, dziwne koło do lądowania śmigłowców na pokładzie, to nic innego tylko enochiańskie sygile, które zaprojektował sam Metatron, kierując się bożym przesłaniem, jacht jest kompletnie odporny na wszelką magię w tym na magię Harpii, po prostu magia nie działa na jego pokładzie…
– Poza tym – Lord W. wszedł mu w słowo – obiecała, że będzie grzeczna – uśmiechnął się złowieszczo i wwiercił spojrzenie w stworzenie pod stołem.
– Zabierzcie ode mnie tego demona!!! – Harpia rozdarła się na cały regulator – zrobię wszystko co chcecie, tylko niech ten diabeł pasiaty się do mnie nie zbliża!!!
– Ciekawe – Rumak opuścił dryling i podrapał się po nosie – cóżeś waćpan uczynił temu stworzeniu, że trzęsie się jak silikonowe cycki?
– Nic wielkiego, zaczęła wierzgać, to wsadziłem ją parę razy na stos zamiast Sydonii von Borck i zdejmowałem kiedy tylko zaczęły jej podeszwy skwierczeć, jak mówiłem, czas jest najprostszą rzeczą.
– Mam zabezpieczone sygilami przed magią kajdany na nogi i ręce, połączone dodatkowo z obręczą na szyję, nawet sami bogowie ich nie zerwą, zaraz przyniosę – usłużnie powiedział Kapitan.
Po chwili Harpia została wywleczona spod stołu i wprawnie skuta jak członek chain gangu.
– Narada – zadysponował Rumak – przykujcie toto do barierki na pokładzie.
– Momencik – Misiek spojrzał Harpii wprost w dzikie oczy – jak masz na imię?
Harpia przez chwile mocowała się ze swoim ego i spasowała – Podarge.
Max wyprowadził Harpię, a towarzystwo zebrało się przy stole w salonie.
– To zupełnie nowa jakość – odezwał się Dziadek wyraźnie podekscytowany.
– Dalej nie mamy bladego pojęcia jak zabić Pierwotną, z przekazów wiemy, że żadna broń nie jest w stanie uczynić jej krzywdy, jest istotą niemal doskonałą, równą bogom – rozłożyła ręce Czarodziejka
– Musi być jakiś patent Misiek, dzwoń do Mistrza – rzucił Rumak.
Mentalne połączenie z Mistrzem nastąpiło niemal natychmiast – Gratuluję postępów – zadudnił im w głowach głos Mistrza – nic nie musisz tłumaczyć, jestem na bieżąco – zgasił Miśka natychmiast – Harpie jako córy Taumasa i Elektry, siostry bogini Iris, faktycznie były nie do zabicia, ale to czas przeszły dokonany, starzy bogowie wypadli z obiegu, a nowy Bóg Jahwe podporządkował wszelkie potworne relikty Lilith, pierwszej Matce, jak mówi pismo:
Zdziczałe psy spotkają się z hienami
i kozły będą się przyzywać wzajemnie;
co więcej, tam Lilith przycupnie
i znajdzie sobie zacisze na spoczynek.
Tam się wąż gnieździć będzie i znosić jaja,
wysiadywać młode i zgarniać je pod swój cień.
Tam i sępy się zlecą,
nie będą patrzeć szukając jeden drugiego. [Iz 34,14]
Kreatury Lilith da się unicestwić na co najmniej 3 sposoby, ognistym mieczem archanioła Michała, kołkiem wystruganym z krzyża na którym zmarł prorok Jeszua Ha-Nocri zamoczonym w krwi Gorgony i pierwotnym ostrzem, czyli narzędziem przy pomocy którego Kain zabił Abla. Dwa pierwsze narzędzia są praktycznie nieosiągalne, Michał jest z Lucyferem w ustawicznym starciu, które trwa już 5 tysięcy lat i końca nie widać, bo głąby piorą się bez wytchnienia i żaden jeszcze nie uzyskał przewagi nawet o włos w tej bratobójczej walce, kołków z krzyża jest tyle, że można by wybudować płot wokół Chin w zastępstwie muru, ale krwi Gorgony, ani na lekarstwo, Herakles zużył ją co do kropelki, ale pierwotne ostrze Kaina jest osiągalne, leży na dnie morza, całkiem niedaleko od waszego miejsca zakotwiczenia, prześlę wam koordynaty, muszę jednak uprzedzić, że samo posiadanie ostrza nie gwarantuje sukcesu, jest kilka uwarunkowań jego użycia, ale o tym później. Mistrz zerwał połączenie.
– Tja – zaszczebiotał Skowronek – kupiłby całą wieś, ale pieniądze gdzieś – na dnie morza? A co my jakieś paprykarze jesteśmy czy inne połykacze, żeby nurkować do dna?
– Na wyposażeniu łodzi są głębinowe skafandry nurkowe, damy radę – powiedział Kapitan – zajmę się tym osobiście – mrugnął do Miśka.
– Warto by teraz dokonać zwiadu wyspy, Harpia już nam nie zagraża – powiedziała Pani B. – zgłaszam się na ochotnika.
– Nie ma takiej potrzeby – Lord W. wzruszył ramionami – byłem tam przed chwilą, Harpie pospiesznie ewakuowały się na Krakenie w kierunku północnym, a reszta poszła w rozsypkę i każdy kombinuje na własną rękę jak się z wyspy wydostać. Za godzinę, dwie całkiem opustoszeje, bez głowy organizm przestał funkcjonować.
– Pięknie braciszkowie moi… i siostrzyczki – szybko dodał Rumak pod spojrzeniem dziewczyn – to co nam teraz czynić wypada?
– Poczekamy aż Kapitan wyłowi nóż, ostrze, czy czymkolwiek to jest, a w między czasie weźmiemy Harpię na przesłuchanie – powiedział Dziadek.
– I krzesłem ją, krzesłem!!! – zapalił się Misiek – mogę być oprawcą? To znaczy czy mogę przeprowadzić interrogację?
– No, no, nie popisuj się tutaj, bo zaraz sam w rogi zarobisz – Rumak błysnął zębiskami – ja ją przesłucham z wrodzoną mi delikatnością i taktem.
– Znaczy się – Misiek poczochrał się po łepetynie – na dzień dobry postrzelisz ją w kolano?
– Ale delikatnie – Rumak dumnie wypiął pierś.
– Cholera jasna, a poszli mi stąd! – Czarodziejka była wyraźnie zła – rodzaj męski wychodzi, zostają dziewczyny i Lord, no jazda mi stąd pókim dobra! – Max! Dawaj Harpię!!!
Rumak, Dziadek, Max i Misiek z wyraźnym ociąganiem wyszli z salonki. Po wyjściu natychmiast przyłożyli uszy do drzwi. Długą chwile ciszy przerwały podniesione głosy kobiece, ale drzwi były zbyt grube, żeby z gwaru wyodrębnić treść rozmowy.
– Baby – parsknął Rumak półgłosem – za miękkie są do tej roboty.
– Złaź mi z pleców – wysapał Misiek – tonę ważysz klocu – obrócił wzrok do góry i spostrzegł, że tworzą piramidę, której on stanowił podstawę, a Dziadek szpic. Strącił nagłym wierzgnięciem pasażerów z garba i stwierdził – nic tu po nas, musimy czekać. Siedzieli z ponurymi minami w jadalni, kiedy wszedł całkowicie przemoczony Kapitan, bez słowa wyjął z zanadrza zawiniątko i położył je na stole.
– Czy to jest to co myślę? – Misiek spojrzał na Kapitana, który krótko skinął głową.
Dziadek sięgnął po zawiniątko ukratkiem i zaczął je niecierpliwie rozpakowywać. Po chwili trzymał w ręce dziwaczny oręż, dolną szczękę długą na stopę, jakiegoś zwierzęcia, krawędź szczęki była wyostrzona niczym brzytwa, góra najeżona zębiskami na cal długimi, całość osadzona w rękojeści z rogu. Dziadek ze świstem przeciął powietrze młynkując ostrzem.
– Robi wrażenie, co? – powiedział zachwycony.
– Daj spróbuję – Misiek wyciągnął do Dziadka pazerną rękę, wziął podaną broń, dziwiąc się jej wadze, kość powinna być lekka jak piórko, tymczasem ta zaciążyła mu w dłoni, rękojeść idealnie leżała i Misiek poczuł natychmiastową potrzebę wypróbowania ostrza. Z rozmachem ciął stojące opodal krzesło, ostrze zasyczało i krzesło rozpadło się wzdłuż na dwie połowy, jak cięte laserem.
– Super zabawka – Misiek przycisnął ostrze do piersi i zanim ktoś zdążył zaprotestować, podzielił jadalnię na pół rąbiąc wszystkie sprzęty, nie oszczędził nawet sztucznych palm stojących w katach Sali – Mniamniuśne!

131 komentarzy

  1. misiekpancerny pisze:

    Z własnej i nieprzymuszonej woli 🙂
    Happy-Grin

  2. Quackie pisze:

    Aaa! To mamy własne superkino w piątkowy wieczór 😀

    Dobry wieczór, tak na marginesie.

    Delikatność Rumaka wprawiła mnie w zachwyt. Pierwotne ostrze, no tak, w końcu za Kaina i Abla kuźni jeszcze nie było, więc… Pełna logika!

    Chylę czoła!

    • misiek pancerny pisze:

      I to mnie zawsze powala, zwracasz Mistrzu uwagę na szczegóły, które są dla mnie czarną magią z logika zawsze jestem na bakier, raz mi się udało, ale to wyjątek od reguły tylko 🙂 🙂

      • Quackie pisze:

        Zawsze, nie zawsze… Przecież wszystko się zgadza, a już zwłaszcza następstwo wydarzeń historycznych, w wyniku których tego się nie dało używać, a tamto nie działało 😉

  3. misiek pancerny pisze:

    Dobrej nocy życzę, gość w dom i nie ma kołaczy 🙂 🙂

  4. Alla pisze:

    Dzień dobry, a to niespodzianka Delighted
    Cholera jasna 😉 mieszanka kultur, cytaty z Rumaka dosłowne 😀 No, ale…(wspólne) długie lata pracy w…terenie 😉 😀

    A Harpia Podarge miała przecie kontakty z Zefirkiem (nie mylić z papierosami, które mnie w nałóg wpędziły ;)) w wyniku onych bardzo bliskich i owocnych kontaktów narodziła się dwójka dzieci. Znaczy, Podarge – żyć musi!!!
    Hmm, ona wiatropylna, zdaje się, była. Ech te zachodnie wiatry Wink

    Gratuluję Misiaczku; kolejnego fantastycznego odcinka Roses-are-red

  5. Quackie pisze:

    Dzień dobry, ale tylko się przywitam i zaraz wybywamy, gdyż albowiem czeka nas spotkanie towarzyskie przez większą część dnia. Towarzyskie, więc właśnie nie wiem, czy będzie co opisywać. Może?

  6. Tetryk56 pisze:

    Witam i zarazem odmeldowuję się do jutra – jedziemy na małe spotkanie w Jurze 🙂
    Jak wrócę, to będę zaglądał – i może też coś do opisania się znajdzie…

  7. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry Hi ! Dziś już spokojniej, więc z przyjemnością poczytam Harpie…. retrospektywnie 🙂

  8. korab1 pisze:

    Słoneczne i ciepłe pozdrowienia wyspiarzom z Górnego Śląska :)))

  9. misiek pancerny pisze:

    Dzień dobry 🙂 I do popotem, jadę na grzyby 🙂 🙂

  10. Alla pisze:

    A na ryby nikt??? Conceited

  11. Mania pisze:

    Dziędobry ! Delighted
    Wygląda na to ,że faceci wybyli i tylko kobitki zostały na posterunku !

    A więc witajcie Dziewczynki ! Heart-Chocolate-Gift Roses-are-red
    Czekoladkami częstuję co to je wczoraj dostałam , jako,że kolejny rok…. życia trzeba zacząć Worry
    Ale ja tylko udaję,że się smucę, bo ponieważ .. dobrze mi jest, a zdrowotnie ( puk puk puk – w niemalowane ) lepiej mi niż np 15 lat temu.. No więc czym się tu smucić???? Beaten-up

  12. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to dzień dobry Happy-Grin

  13. miral59 pisze:

    A tak wiwogóle, to wczorajsza wycieczka była całodniowa. Tak wyszło Happy-Grin Chciałam wyjechać o 7, ale Sara poprosiła, żebyśmy pojechały godzinę później. Jak stwierdziła, jest na wakacjach i nie chce wstawać za wcześnie Pleasure
    No to pojechałyśmy tą godzinę później. Muszę przyznać, że gdy robiła sobie śniadanie, mało jej po łapach nie dałam Wink Smażyła sobie jajka na masełku, na kanapkę. Jak mi skrobnęła nożem po ulubionej (teflonowej) patelni, to aż podskoczyłam Pondering Najdelikatniej jak umiałam wyjęłam jej ten nóż z ręki i zapytałam którą chce szpatułkę – szerszą, czy węższą Disapproval Nawet powstrzymałam się od komentarza Wink
    Zawiozłam ją najpierw nad Illinois River, między Ottawą a Starved Rock. Muszę przyznać, że było zimno, a lodowaty wiatr lizał po kościach Amazed Nie wiem czy było te „obiecane” 14C…
    Potem zabrałam ją do Starved Rock Visitors Center. Obejrzała eksponaty, poczytała historię tego parku i kanionów… A potem na górę, na klif Pleasure Nie pokazuję Wam zdjęć, bo już tyle było wycieczek w tamte rejony, że chyba znacie to na pamięć Pleasure W każdym bądź razie po wspinaczce na Eagle Cliff Overlook, zaciągnęłam ją na Starved Rock… na samą górę skały Happy-Grin Jeszcze na brzeg rzeki na dole, a potem prosto do Matthiessen Stare Park. Oczywiście obejrzała ten mini fort przy zejściu do kanionu, nawet weszłam na górę… Potem tymi długaśnymi, drewnianymi schodami zeszłyśmy do kanionu. Nie obeszłyśmy całości, bo bałam się, że mi padnie z wycieńczenia. Zeszłyśmy tylko na dno kanionu i przeszłyśmy połowę.
    Wracając zaczęłam trochę przysypiać za kierownicą. W nocy dość późno gadałam z Bożenką i spać poszłam… nawet dokładnie nie wiem o której… ale chyba ok. 2. A że wstałam po 6…
    W domu byłyśmy ok. 18. Sara poszła na górę do swojego pokoju i nawet przez dłuższy czas nie była głodna Wink Musiała odpocząć…
    Ale była zadowolona z wycieczki i to jest najważniejsze. Happy-Grin
    To tak w skrócie o wczorajszym dniu…

    • Quackie pisze:

      Oo, to faktycznie najważniejsze, że zadowolona 🙂 Jak czasem mi się zdarza pokazywać to i owo w Polsce znajomemu Amerykaninowi, to zazwyczaj wszędzie łazimy na piechotę (tak jak np. po Poznaniu w czerwcu), i doszło do moich uszu, że spacery te określane są potem „marszami śmierci” Happy-Grin, ale poza tym też jest zazwyczaj bardzo zadowolony z tego, co mu pokazuję.

      • miral59 pisze:

        W sumie, to Amerykanie (bardzo często) nawet do sąsiada na drugą stronę ulicy, jeżdżą samochodem Overjoy Czego w zupełności nie rozumiem, bo ta odrobina ruchu jeszcze nikomu nie zaszkodziła…
        Do kanionów musiałam jechać samochodem, bo to prawie 150km w jedną stronę i nie da się tego przejść pieszo. To znaczy da się, ale ile by to dni zajęło!!!
        Sara mieszka w Maine, a tam są i jeziora i góry, że o Oceanie Atlantyckim nie wspomnę… Także w pewnym sensie, dla niej nie jest to jakaś specjalna atrakcja, te kaniony… ale zawsze dobrze jak coś nowego zobaczy…
        Zastanawiam się, czy ona też pomyślała o tej wycieczce, że to był „marsz śmierci”… Wink

  14. Quackie pisze:

    Dobry wieczór! Jesteśmy! Spotkanie bardzo udane, aaaa… Może nawet dam radę coś jutro skrobnąć? Bo koncepcja kiełkuje, a weekend – o dziwo! – mimo nawału pracy w tygodniu (i zeszłym, i następnym, i nawet już chyba do końca roku Amazed ) jakoś taki wolniejszy…

  15. Wiedźma pisze:

    Oj tam, Stocka też da się wypić, zwłaszcza w dobrej kompanii 🙂

  16. Alla pisze:

    W mglistą, siąpiącą niedzielę, witam 😀 z nadzieją, że jakoś się tam w ciągu dnia rozjaśni. Może Conceited

  17. korab1 pisze:

    Witam ciepło i słonecznie :)))

  18. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Tak sobie spałem i spałem, i spałem i nikt mnie nie budził, nie budził i nie budził… Nie powiem, przyjemnie, ale starczy tego dobrego?

    Słońce za oknem.

  19. Wiedźma pisze:

    Dzien dobry ! Kneż nasz ulubiony zostawił ślad i…. zniknął ~A szkoda nie przywitać Go w taki ładny dzień. Rankiem burza pomruczała, a terz jest mglisto-słonecznie. Zupełnie śmiesznie ! Delighted

  20. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin

  21. Quackie pisze:

    Kleję nowy wpis. Tekstu będzie stosunkowo niedużo (mniej niż z Beki), trochę zdjęć, po południu bym wrzucił.

  22. Kopciuszek pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Misiaczku opowiadanie świetne jak zawsze! Poklon
    Mówiłam Ci już? Chyba nie ?! Jesteś niesamowity In Love Roses-are-red
    Warmia zalana słońcem, w aucie pokazuje mi 29 st. Delighted
    A ja od piątku „kwitnę” przy sagankach – dożynki Tired
    Teraz już tylko Wanna Hairstylist i zmykam na część oficjalną znaczy się imprezową Wink
    Pięknego dnia wszystkim życzę Buziaczki

    PS Maniu! Przyjmij spóźnione, ale serdeczne życzenia Bukiet

  23. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ponownie ! Hi całkiem nieoczekiwanie pojawił się mój wnuczek i zażyczył sobie naleśników z wisienkami…. no to dostał Delicious, choć miała być luzacka niedziela….

  24. Alla pisze:

    A ja się ulatniam do wieczorka…
    Wrócę coby Mistrza Q tekst poczytać i zdjęcia pooglądać 😀
    Do… Jasminkowego Bye

  25. Mania pisze:

    Dzień dobry ! I po przerwie …. Worry
    Uciekam , może zajrzę po 22 Tears

  26. Krzysztof z Gdańska pisze:

    Dzień dobry

    Czy owa „dolna szczęka długa na stopę” to nie jest przypadkiem „ośla szczęka Samsona”, którą ów heros rozpędził był całą armię Filistynów?
    Jeśli tak, to pamiętajcie o pilnowaniu Miśka przed kontaktem z fryzjerami (jak dowodzi historia, źle się one kończą dla mitycznych bohaterów):)

  27. Quackie pisze:

    Zapraszam piętro wyżej, na rozmowę.

Skomentuj Tetryk56 Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)