Aby nieco przybliżyć nastroje z Brzozówkowego zjazdu, zamieszczam parę zdjęć z tamtych dni. Wybór maleńki, ale mam nadzieję że zachęci oglądających do uczestnictwa w takich imprezach i budowania ich znakomitej atmosfery…
Zapraszam (duchem) w okolice Brzozówki 😉
Nie jest to może folder reklamowy tego wspaniałego miejsca; no może zaledwie ulotka… 😉
Zacne zdjęcia, mimo że autoportret Autorki jakby nieco jednowymiarowy, najwyżej dwu.
Koty na kocu leżą odwrotnie skręcone, rozumiem, że w ten sposób ich spiny się wzajemnie neutralizują i przestają się kręcić, co zapewnia względny spokój podczas snu.
Na roślinach to ja się nie znam, ale kolory wydają się przepiękne, a zdjęcia – artystyczne!
Summa summarum folder zaiste reklamowy – czy Baba wie, że tak jej dziedzinę reklamują? Nie żebym odmawiał, ale jak jej się zwali nagle rzesza chętnych do stodoły… 😉
jakbyś nie odmawiał, to szlaki przetarte i za rok możesz w towarzystwie startować 😉
ten rok to odruch, w tym przypadku nie ma wyznaczonych terminów 😀
Oj, niech sie zwala ta rzesza chetnych!
Zawsze stodola stoi do dyspozycji noclegowej.
Ziemniaki mozna kupic na jarmarku, mleko na kwasne zamowie wczesniej.
Ogniska wieczorem obowiazkowe.
A koty , akurat te dwa, to …calkowite antagonistki!
Szara nie toleruje innych kotow, a nawet ludzi!
No taki ewenement.
Dlatego to zdjecie, ze sie przytulaja pleckami jest jakims ekstremum!
A zdjecia rzeczywiscie piekne!
Dopisuje:
komary sa bez wzgeldu na stawy!
Jest ich multum!
I zra niemilosiernie!
Ja mam jeszcze malutki zapasik srodka, ktory dostawali …zolnierze bundeswery!
Tak, tak!
Moj syn sluzyl w ichnim wojsku i przywiozl tego troche.
I teraz , wieczorem , kiedy stoje jak palant z wezem ogrodowym i podlewam kwiecie, to jestem wysmarowana ta wlasnie „bundeswera”!
Przeterminowana, ale dziala!
No, na jakas godzine.
Zdaze akurat podlac wszystko.
A po za tym , komary po 22.00 ida spac i nie zra!
…i tylko głośne śpiewanie może je obudzić!
Czy ktoś widział Skowronka? Trzeci dzień ani pisnął…
baardzo mi się ten autoportret na sianie podoba 🙂
Przekaże autorce! 🙂
Przekaż też autorce, że wszystkie zdjęcia są super
Co prawda brakuje mi ptaszków, ale to już moje zboczenie
To faktyczna zachęta do odwiedzin Baby
Jak widać jest tam cudnie 
Kiedy przylatujesz?
Kiedy tylko będę mogła
Dzień dobry Wam
Kucnęłam na schodach i się zamyśliłam… Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch pod ścianą… Spod płotu przy furtce wylazł mały skunksik
Przeszedł tuż obok i jakby dopiero wtedy mnie zobaczył. Zamarłam, bo odwrócił się do mnie tyłem
Nie miałam gdzie spryszczać i pomyślałam, że tą noc będę musiała spędzić na podwórku… Mamy podwójne drzwi i zanim bym otworzyła te pierwsze, już bym śmierdziała niesamowicie… Skunks uspokojony moim bezruchem rozejrzał się i poszedł sobie do ogródka. Z jednej strony to dobrze, bo wyczyści go z robactwa lepiej niż wszelakie chemikalia. I ekologicznie
Z drugiej – lepiej żeby nic go nie wystraszyło, bo będzie nam śmierdziało bardzo długo
I to żebyście wiedzieli jak paskudnie!!!


Szłam już spać i jak zwykle wyszłam sobie do ogródka puścić dymka przed snem
To już któreś z kolei moje spotkanie ze skunksem. Całe szczęście kolejne nieopryskane
Jeszcze pod wrażeniem, ale już mogę iść spać
Miłego dnia Wyspiarze
A co może wystraszyć skunksa w ogródku? Swoją drogą, tego się nie spodziewałem. Myślałem, że szop albo opos (odwiedzają Was czasem?).
Szopów ci u nas dostatek, a i oposów nie brakuje. W tamtym roku widziałam dwa walczące na płocie oposy. I to na moim płocie!!! Ależ one mają zębiska!!! Szopy też widuję, chociaż jak sąsiadki wycięły trochę drzew przy budynku i naprawiły dach, to jest ich jakby mniej. Szop nie wiewiórka, po pionowej ścianie nie pójdzie…
U nas na podwórku głównie ptaki i koty, czyli fauna miejska, natomiast pewnego wieczoru spotkałem tam i jeża, kiedyś przemykało po nim coś jakby kuna albo łasica, ale to dawno i nieprawda. No i niestety czasem z piwnic wychynie szczur, a niektóre te bestie są wielkości małego kota 🙁
U nas różne zwierzaczki biegają po ogródkach, bo są i małe króliczki, czasami sarenka wpadnie. To znaczy sarenki do mnie nie zachodzą. Za gęsta zabudowa i za małe są te ogródki
I dobrze, bo miałabym to samo co Skowronek, czyli wszystko objedzone do gołej ziemi
A myszy to co roku do nas włażą do domu. Całe szczęście szczurów jeszcze nie mamy, chociaż też czasami je widać w Chicago. Oprócz tego gdzieniegdzie zaglądają lisy, kojoty i świszcze. Moje amerykańskie koleżanki nie wypuszczają swoich psów bez kontroli na podwórko, bo zdarzały się przypadki ataku kojotów. Także oprócz ptaków (a jest tego tutaj masę), mamy całą plejadę zwierzaczków. Że nie wspomnę o tych różniastych z parków. Ludzie mieszkający w ich pobliżu też mają różne wizyty… Chociaż bobry i wydry raczej trzymają się akwenów i po domach nie łażą 
I dobrze, bobry jeszcze by zaczęły drzewa w ogródku podgryzać albo wodę w wannie spiętrzać!
W wannie jak w wannie, ale jakby sobie wybudowały żeremie w basenie?
I jak wtedy z niego korzystać? 
W basenie jeszcze gorzej. A jakby tak się spiętrzona woda rozlała do sąsiadów, strach pomyśleć! Nie wiesz może, czy w USA bobry są pod ochroną?
Nie wiedziałam, czy są pod ochroną, więc tradycyjnie zajrząłam do cioci Wiki
A ona mówi, że:
„W odróżnieniu od bobra europejskiego, który na pocz. XX w. był gatunkiem praktycznie wytępionym, populacja bobra kanadyjskiego nigdy nie była zagrożona wyginięciem. W Ameryce bóbr kanadyjski nie jest zwierzęciem chronionym; jego liczebność szacuje się na 10-15 mln osobników, choć do czasu rozpoczęcia europejskiej kolonizacji Ameryki zwierząt tych było znacznie więcej. Na bobry w Kanadzie intensywnie polowano dla pozyskania mięsa, a zwłaszcza futra (w okresie największego nasilenia polowań do samej tylko Europy eksportowano średnio 200.000 bobrowych skórek rocznie). Doprowadziło to w XIX w. do spadku liczebności i ograniczenia zasięgu występowania gatunku. W okresie późniejszym dzięki ograniczeniu polowań ich liczebność wzrosła. W ostatnich latach nadmiar bobrów doprowadził na niektórych obszarach do wyrządzania przez nie szkód w środowisku: tamy powodują zalewanie terenów i niszczenie biotopów innych gatunków zwierząt i roślin, uszkadzany lub niszczony jest przybrzeżny drzewostan. Tam jednak, gdzie liczba bobrów jest redukowana przez drapieżniki, ich umiarkowana obecność ma korzystny wpływ na środowisko naturalne, stwarzając możliwości rozwoju różnym gatunkom roślin i zwierząt.”
Czyli tutejsze bobry pod ochroną nie są
A to dobrze, w razie czego można eksmitować je z basenu 😉
Zapomniałam napisać, że są też dziko żyjące koty, chociaż nie ma ich za dużo. Bezpańskich psów nie widziałam…
Tutaj jest specjalny program zmniejszania populacji bezpańskich kotów. Jeśli się takiego złapie, to można zanieść go do wyznaczonej placówki weterynaryjnej i za połowę ceny wysterylizować. Potem można go wypuścić z powrotem. I taki kot żyje sobie dalej na wolności, ale już nie może się rozmnażać i nie powiększa rzeszy bezpańskich zwierzątek.
Mądrze. Przydałoby się i u nas coś takiego, ale pewnie pieniędzy na to nie ma.
Witam :)) Jest taki program w Bytomiu, działa i to nawet skutecznie.Coraz mniej jest u nas dzikich kotów. Miejscowi weterynarze dużo zdziałali na tym polu :))
No proszę, to fajnie, że gminy o to dbają.
Uciekają pod Częstochowę?
Witaj Stateczku
Oby więcej miast zastosowało taką metodę. Nie ma potrzeby zabijać niewinnych zwierzątek, ale właśnie w ten sposób zmniejsza się ich populację. I tu Bożenka ma rację. Dziko żyjące koty w mieście doskonale zmniejszają populację szczurów, polując na nie. Czyli są pożyteczne
A jak czasami widziałam w telewizji, jakie panują warunki w schroniskach dla zwierząt
to już lepiej niech te koty żyją na wolności. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każde schronisko wygląda tak, jak te z reportaży, ale moim zdaniem za często się słyszy o maltretowaniu zwierzaczków i zabijaniu.
To znaczy, państwo za to nie płaci. Są organizacje animalsów, które pozyskują fundusze na te cele (i nie tylko te). To oni płacą za zabiegi. W Polsce chyba też są takie organizacje i dobrze, żeby zamiast łapać i powiększać zagęszczenie w schroniskach, sterylizowali i wypuszczali. Z psami jest o tyle gorzej, że gdy się ich zbierze grupka, mogą być zagrożeniem nie tylko dla innych zwierząt, ale i dla ludzi…
Dzień dobry – szykuje się kolejny upalny dzień, ciekawe czy tak samo bez rozstrzygnięcia burzowego, jak poprzednio. Znajomi z Wejherowa donoszą, że na jednym jego końcu od 2 do 5 w nocy srożyła się potężna burza z gradem i widowiskiem „światło i dźwięk”, a na drugim – nic, spokój. To ja przepraszam, jak tam lokalnie się to zdarza!
Dzień dobry 🙂 Piękne zdjęcia, zwłaszcza zamek przypadł mi do gustu 🙂 Dlaczego nikt mi wcześniej nie powiedział, że Niemiaszki ograją Brazylię 7:1? 🙂 🙂
Nikt się nie spodziewał hiszpańskiej Inwizycji i niemieckiego 7:1.
Mój małżonek od samego początku twierdził, że Niemiaszki ograją Brazylię, ale nie przewidział aż tak wysokiego wyniku
I już po pierwszej połowie był w szoku 
Znajomy redaktor sportowy przyznał się koło południa, że zasnął tylko dzięki środkom uspokajającym.
Motywował to następująco, w punktach:
„1. Brazylia NIGDY i absolutnie Z NIKIM nie przegrała tak wysoko – 1:7 z Niemcami przebiło jej dotychczasową najwyższą porażkę w dziejach (0:6), która miała miejsce z Urugwajem na Copa America w 1920 roku
2. Gospodarz NIGDY nie przegrał na swoim turnieju tak wysoko – dotąd najwyższe porażki gospodarzy to 2:5 Szwedów w 1958 roku (z Brazylią zresztą, w finale) oraz 1:4 Meksyku w 1970 roku (z Włochami, oczywiście w pierwszej rundzie play-off, jak to Meksyk)
3. NIKT i NIGDY nie dostał takich batów na poziomie półfinału mundialu, czyli tam, gdzie teoretycznie dochodzą już duże konkrety. W grupie, owszem, zdarzały się wysokie wyniku, ale tu… Najwyższe dotąd klęski półfinałowe to 1:6 USA z Argentyną i takoż 1:6 Jugosławii z Urugwajem w dwóch półfinałach 1930 roku oraz 1:6 Austrii z RFN na szalonym mundialu w 1954 roku, kiedy to strzelało się po 15 goli w jednym meczu, a wyniki 7:5 czy 8:3 nie były niczym zdrożnym
4. Salwador, Zair, Haiti, Korea Południowa, Korea Północna, Arabia Saudyjska – to są ekipy, które dostawały takie manto
I teraz do tego grona dołącza Brazylia. Pięciokrotny mistrz świata. Mekka futbolu. W półfinale. Na turnieju u siebie. Na którym miała walczyć o złoto.”
No właśnie, a ja siadam do pracy i od rana muszę się wspomagać jakimiś wentylatorami.
Ja mam tak samo, gorzej jak trzeba spod tego wentylatora wyleźć 🙂
No, na rowerze chłodzenie jest, jak się rozpędzę.
Ale zanim się rozpędzisz, to się zagotujesz… 🙁
Chyba że zacznę z górki! 🙂
To się ugotujesz wracając!
Hmmm… Wrócę autobusem? Co prawda one też nie mają klimatyzacji.
Witajcie!
Dzisiaj później w pracy, za to dłużej po południu! 🙁
„-Ja, panie szefie, co prawda przychodzę do pracy ostatni, ale za to wychodzę pierwszy!
– A to dobrze, to dobrze… Zaraz, jakżeś pan powiedział?!?”
Brzozówka zachwyciła mnie już dawno, gdy wracaliśmy z pierwszego Watrowiska. Piękna okolica i urokliwa!
Autoportret na sianie bardzo interesujacy – na Twoim miejscu Tetryku bym nikomu nie udostępniał!
Widać też jesteś podatny na zauroczenia!
No ba! 😀
Późno już i czas mi do pracy…
Do popotem
Upały się jakby skończyły – na przemian siąpienia z ulewami i burzami, a porno i dusno, ze hej!
Komu się skończyły, temu się skończyły. U nas pogoda wybitnie plażowa, dzisiaj po południu zmęczyła się nawet udawaniem, że ma zamiar pogrzmieć i pobłyskać i przez cały dzień lampa. Gdyby nie to, że mi chyba ze 3 razy łańcuch spadł, z czego raz w wyjątkowo niefajnych okolicznościach, w tłoku ludzi i rowerów, uznałbym wyrowerowywanie się za bardzo udane.
Znów pewnie wszyscy zaginą w pobliżu telewizorów!
Dzień dobry. Żar się leje z nieba, wedle prognoz dopiero w sobotę może pokropić, a i to niespecjalnie. Zabieram się za robotę!
Witajcie!
Jak na razie mój organizm stara się bronić przed zbyt długim dniem 🙂
U nas tu dwa dni padało cięgiem, raz słabiej raz bardziej, temperatura w okolicach 17 stopni ale dziś ciut cieplej , bez deszczu i jaśniej.. Wspaniale się oddycha , ale nie za bardzo lubię jak są takie huśtawki temperaturowe
Miłego dnia
P.S. Tetryczku – piękne zdjęcia
– ucałuj autorkę ! 
Dzień dobry


Miłego dnia, każdemu według potrzeb
Dzień dobry! Jest miły, dopóki przez mieszkanie przewiewa przeciąg i chłodzi. Taki mamy klimat 🙂
Dzień dobry! Napisałem „niekoniecznie swawolnych”, czyli że jeżeli ktoś chce, to proszę bardzo 😉
Słoneczko grzeje, ale na szczęście jest i parę chmur, więc szansa, że nie będzie żar lał się z nieba. Natomiast na burze nadal nie liczę, do poniedziałku włącznie. Trzeba zacząć podlewać, czy coś? W każdym razie ci, co wybrali kończący się tydzień na wczasy nad polskim morzem, powinni być zadowoleni.
A tak w ogóle, to Dzień dobry!
Parno, duszno, leje
… i idę do kina…
A u nas się przyjemnie (po tygodniu upałów) zachmurzyło. Idę na rower i – o rany! – biorę ze sobą kurtkę.
Brakuje tylko „Gromu” i „Burzy” 🙂 🙂
Dobry wieczór ! Wróciłam do dom, przeżyłam i ja i dzieci…
Prawdą niesporną jest, że zmeczonam okrutnie i zaraz pójdę spać we własnym, wygodnym łóżku, bez nocnych wizyt moich uroczych skądinąd wnucząt 🙂
Fajnie było …..
Jak miło Cię widzieć Wiedźminko
Zaległości odrobię jutro…… a lampkę zapalę, nawet przez sen!
O internecie ani marzyć….ale to był tylko tydzień 🙂
Witaj, Powrócona! 🙂
Powaliła mnie grypa, leżę jak skóra z diabła i się pocę okrutnie. Grypa w lecie, coś niebywałego :))
Witaj Stateczku i kuruj sie pilnie….. a ta skóra z diabła mnie zadziwiła ! 🙂
Współczuję Stateczku
Ale to chyba normalne. Te zmiany temperatury… i to gwałtowne 


Wiem coś o tym, bo tutaj głównie choruję latem (anginy i grypy), właśnie ze względu na upały
Zdrówka Ci życzę i jak najszybszego powrotu do zdrowia
Dzień dobry

Nareszcie i u mnie weekend
A tak w ogóle, to byłam dzisiaj w South Elgin. Wysiadłam z samochodu i musiałam uchylić się, bo dymówka przeleciała mi nad samą głową. Oczywiście nie musiałam i tak by na mnie nie wpadła
Ale to był odruch. Rozejrzałam się uważnie. Nigdy ich tu nie widziałam… Zaczęły budować gniazdo przy frontowych drzwiach u Sheryl
Otworzyła mi garaż, żebym nie przeszkadzała ptaszkom… Powiedział mi też, że u jej sąsiadów już sobie to gniazdko wybudowały i sąsiedzi mają teraz problem, bo nie mogą korzystać z frontowych drzwi
Oczywiście poleciałam to zobaczyć. Faktycznie!!! Musieli zostawić „screen door” (czyli takie siatkowe drzwi) otwarte i jaskółki wybudowały gniazdo, opierając je o ich szczyt. Teraz nie da się tego ani zamknąć, ani otworzyć, nie niszcząc gniazda
Oczywiście obcykałam to dokładnie, ale zdjęcia nie za bardzo mi wyszły
Te drzwi są w cieniu, a zdjęcia robiłam praktycznie pod słońce… także nie są zbyt wyraźne… a szkoda
I tak sobie pomyślałam, że ktoś inny by się nie przejmował ptaszkami i sobie te drzwi otwierał nie patrząc na nic…
Zapraszam na nowe pięterko
Tym razem coś zupełnie jak dla mnie nowego. Nie fotogaleria i opowieści o wędrówkach… chociaż… to wędrówka w czasie…