„Pomarańcza, jak widzę, z Malty – wyśmienita!”
Norwid
Przepraszam, nie dosłyszałam nazwiska? …Banaczek? …
Czy to czeskie nazwisko? A, polskie! To znaczy,
pan z Polski? jakże miło. Państwo przyjechali
całą rodziną? dawno?”, „No nie, wybacz, Sally,
zamęczasz pytaniami, a trzeba, po pierwsze,
zaprowadzić do stołu – proszę, tu krakersy,
potato chips, sałatka – pan sobie naleje
sam, prawda? Witaj Henry –”, „I co też się dzieje
ostatnio w Polsce? Co porabia Wa…, no, ten z wąsami,
zna go pan osobiście? Nie? Widzę czasami
w dzienniku demonstracje – choć czy można wierzyć
tej naszej telewizji, koszmar, prawda? jeży
się włos od wszystkich tych reklam – cenzury –
Europejczycy słusznie twierdzą, że kultury
nam brakuje-”, „Cześć, jestem Sam. Mówi mi Billy,
że pan z Polski – znam Polskę, widziałem dwa filmy
z Papieżem – ten wasz Papież nic nie wie o świecie,
straszny konserwatysta -”, „A jak pańskie dzieci?
Mówią już po angielsku? Czy chodzą do dobrej
szkoły?”, „Te szkoły publiczne to problem
numer jeden, niestety –”, „Nie zgadzam się, Sammy,
szkoły są lepsze, jeśli rodzice, my sami,
dbamy o to -”, „Tak, ale budżet federalny –”,
„Hej, wy tam, skończcie wreszcie, co to za fatalny
obyczaj – dyskutować przy winie, zakąsce
na poważne tematy -”, „Więc? co słychać w Polsce?
S.Barańczak
Dzień dobry

Nie wiem dlaczego Mirelka ma zamiar stać przy garach, a postawić na stół chipsy, krakersy i popitkę
Dzień dobry i tutaj
Bo co do popitki… 
Mirelka stała przy garach, bo przyjmowała polskich gości a nie jest u nas przyjęte przyjmowanie gości krakersami i chipsami
Było kiedyś przyjęte „zastaw się a postaw się” 😀 „…choćbyśmy mieli nawet sprzedać nasze zęby i okulary ” jak to pisał Mistrz KIG
Aż tak źle to u nas nie było
Zębów szkoda mi wyrywać, nie po to je plombuję (według niektórych „blombuję”), żeby potem sprzedawać, a okularów nie oddam, bo jak będę czytała?!!! A poza tym, nie szykowaliśmy niczego specjalnego. No, może jak na przyjmowanie gości, to naleśniki z serem, czy krokiety pieczarkowe, to takie trochę nietypowe potrawy 
Odświeżam Barańczaka i tak mi ten wiersz przypasował na dzisiejszy dzionek 😀 Pewnie mnie Mirelka sprowokowała, a i nasi Poznaniacy.. 😀
Dokładnie bym wykorzystała cytat: „co to za fatalny
Ale tak to jest z ludźmi, którzy wierzą w prawdy objawione i dalej niż czubek nosa nie spojrzą…
obyczaj – dyskutować przy winie, zakąsce
na poważne tematy”
Pasowałoby do dzisiejszych gości
Na argumenty – kontrargumenty (tylko czy na pewno??)
Na pewno
Można mieć tylko wątpliwości co do jakości tych kontr i argumentów. 
Miłego dnia życzę
A sama grzecznie spadam na górę (a nie jak Mistrz T, na stronę)

Odpoczywaj i śnij miło
Już idę odpoczywać
Chyba w końcu zachciało mi się spać
Bo emocje opadły…
A ja tak w… !!!
Naturalnie, że w spa 
A guzik!!! Se wyłączyłam przez przypadek bojler… I nie wiem nawet kiedy, bo woda, nie lodowata, ale zimna

i do spa na pewno się nie nadaje!! O, ja nieszczęśliwa
Auć ! lodowata woda ….. i musisz czekać…
.. zła sama na siebie
Nie warto się złościć, Skowroneczku
Woda się nagrzeje, a stres odbije się kilkoma zmarszczkami
Szkoda urody 
Panie Senatorze!!!!

Witaj Skowronku….. już wczoraj chciałam wzywać Rumaka…
Dzień dobry: )))
DzieńDobry:)) Dyskutować, spierać się, wymieniać poglądy, można dopóty, dopóki nie trafi się na kogoś obdarzonego łaską wiary, lub samemu jest się nią pobłogosławionym. Przy prawdziwej wierze, najprawdziwsza prawda jest blada, chuda i nie do przyjęcia :)))
Dzień dobry Stateczku 😀
Najprawdziwszą prawdę rzekłeś 😀
Dzień dobry: )))
Napisałeś najprawdziwszą prawdę, Stateczku
Nie na darmo się mówi, że fanatyzm religijny jest gorszy od faszyzmu 
Dzień dobry !
Mirelko… wierzącym dogmaty wystarczą za wszelkie argumenty 🙂
Dzień dobry Wiedźminko 😀 A słuchałaś wywiadu z ks.Oko??
Nie, Słoneczko, bo ks.Oko ma wiarę, a nie poglądy….:)Czy wiara może być zaraźliwa ?
Sądząc po efektach działalności misjonarzy, bardziej niż tyfus :))))
Ps. Na tyfus opracowano szczepionkę :)))
A na ks. Oko niezły mógłby być wynalazek dum-dum!
Powiadasz, iż on nie tylko motocyklista ale również masochista ???
Jakoś tak mi wygląda!
Nie znam ks. Oko i z tego co wyczytałam – całe szczęście
Dzień dobry Wiedźminko
Mam czasami wrażenie, że ci nasi znajomi niechętnie ze mną rozmawiają na tematy religijne, bo się boją
Boją się, że moje argumenty mogą ich wiarą zachwiać. Najpierw są wręcz agresywni, a potem rejterują i starają się zmienić temat. Po prostu, brakuje im argumentów… Ja z kolei staram się nie wypowiadać na tematy, których w ogóle nie znam. Jak rozmawiali o pielgrzymce do jakiegoś tam hiszpańskiego „świętego miejsca”, trzymałam gębę na kłódkę. Chociaż moje zdanie na temat „świętych miejsc” jest diametralnie różne. Jak ktoś chce może cały świat obejść pieszo
Intencje są już mniej ważne…
Mam znajomą, uwielbiającą trasy camino, choć zupełnie jest niekościółkowa!
Przecież ja też uwielbiam piesze wędrówki, a do kościółkowych się nie zaliczam
Dlatego pisałam, że intencje są mniej ważne…
Podejrzewam, że taka trasa przez Hiszpanię musi być ciekawa…
Dzień dobry: ))))
Kto mnie wołał
czego chciał ?
zebrałem się,
w com ta miał:
jestem, jestem
na Wesele,
przyjedzie tu
gości wiele,
żeby ino wicher wiał.(…)
Ubrałem się, w com ta miał,
sam twój tatuś na mnie wdział,
bo się bał, bo się bał,
jak jesienny wicher dął,
zaś bym zwiądł, róży krzak,
a tak, tak, a tak, tak,
skądże bym ja sam to wziął…
Witaj
Senatorze- Chochole….. sprawco weselnego zamieszania 🙂 Choć niektórzy mówią, że to Rachela była wszystkiemu winna 🙂
Winna wszystkiemu to była Panna Młoda!!
Ta owieczka niewinna??? 🙂
Wiedźmineczko, widziałaś kiedyś wesele bez panny młodej?? Żeby nie ona, to Wyspiański Wesela by nie popełnił!! I mieli by my spokój!
Ja widziałam takie wesele bez panny młodej. Widziałam też wesele (i ślub) gdzie były dwie panny młode, a nie było pana młodego
Tylko oczywiście w czasach Wyspiańskiego to nie było możliwe 
Krakersy, czipsy, popcorn – same przysmaki!! No i niezawodna coca-cola. Gdyby jej kto akurat nie kupił to na pewno jest gdzieś w garażu. Zawsze przydaje się do odkręcania zardzewiałych na beton nakrętek!
Nie używam, bo nie lubię, ale pamiętam pierwsze butelki z Colą ….w Warszawie i przejęcie tym cudem:)
Jeszcze krakersy są do przyjęcia, ale chipsów nie używam, a popcorn nie ma prawa bytu w naszym domu. Mojemu małżonkowi tak toto śmierdzi, że wytrzymać nie może
A że ja nie lubię, bo te łupinki włażą mi między zęby i jest to paskudne, także nie ma w naszym domu tego świństwa. No i nasz syn też za tym nie przepada… Pepsi czasami używam do drinków…
Tutaj jest do tego specjalny smar pod tytułem WD-40. Jest o niebo lepszy od wszystkich coli razem wziętych 
A do odkręcania zardzewiałych nakrętek lepsza jest oliwa, niż cola
WD-40 jest i tutaj 🙂
No widzisz 😀 To po co ta cola w garażu?
Żeby zasłaniać piwo?
Aaaa, chyba że…
Dzień dobry: )))
Dobitnie to rzekłeś, więć musi być dobry !
Tak jest, dobry! Szpilka pięknie po mordzie dostał!!: )))
Dzień dobry: )))
Przysnąłem nieco po wrażeniach sportowych. Oglądałem sobie mianowicie walkę bokserską naszej nadziei na mistrza świata w wadze ciężkiej marząc w duchu mym czarnym by mordę zacnemu polskiemu młodzianowi jego przeciwnik, ten wspaniały ciemnoskóry atleta, solidnie obił! Nu, dobry Pan na jasnych Niebiesiech ku modłom moim się przychylił i piękny, jasnoskóry – ostrzyżon na pałę – młody dzielny git-człowiek padł jak gawron w dziesiątej rundzie!! Wprawdzie nieco późno jak na mój gust i pobożne życzenia, ale za to padł pięknie, a jego swobodnie szmaciany zwis na amerykańskich linach amerykańskiego również ringu tak mnie uradował, żem się napatrzeć nie mógł!
Tedy choć wiele mam pretensji do opasłych Amerykańców hot-dogami pasionych wołam dziś gromko:” Chaj żywe Hameryka!!”
Szkoda, że Jennings go jeszcze nie skopał jak ogródek, ale może u nich w ringu to nieprzyjęte!!
A cóże Ci biedny Szpilka zrobił, że go tak nie lubisz ? 🙂
jarzynki byś na nim posadził ????
Na tym…. ludzkim g…uanie nic by nie wyrosło!
ostro i zdecydowanie osądzasz…..
Ty się nie interesujesz boksem to i nie wiesz co to za ludzka szmata!!
Nie, zupełnie mnie to nie rajcuje…. bo co jest pięknego w tym sportowym mordobiciu ? 🙁
A popychanie długim kijem kolorowych kulek po zielonym stole to sport??
Jakiej przemocy? Toż temu drugiemu rąk nikt nie związał!
To jest cham, prostak, cep, bydlę, prymityw, dureń, jołop, bandzior, kryminalista… On twierdzi, że tylko w więzieniu spotyka się prawdziwych honorowych ludzi! Uwierzył, że jest bokserem choć jest tylko ulicznym bandziorkiem. Właśnie się przekonał jak bokserzy biją! Swemu przeciwnikowi nawet włosów na głowie nie zmierzwił, a sam najpierw ładnie po ciosie w splot słoneczny przed Murzynem uklęknął do ośmiu, a później dostał lewy sierpowy i zawisł jak szmata na linach. Gdyby nie one zleciałby z ringu na ludzi!
Po prawdzie, to za samą fizys 10 lat mu się należy 🙁 Ale ja nie szanuję boksu, choć kiedyś angielscy dżentelmeni z zapałem to uprawiali 🙁
Bo boks, Wiedźmineczko, to nie walenie w mordę, to sztuka inteligentnej szermierki na pięści! Pewnie, że chodzi o to by trafić samemu nie będąc trafionym, ale to trzeba umieć. Taki Drogosz… on był jak cień, nikt nigdy go nie posłał na deski. No i on też nie nokautował, a wygrał 363 razy na 377 walk! To był MISTRZ!!
Dzień jest nie tylko dobry, ale i piękny… mroźno, słoneczko świeci…. Misiek wreszcie uszczęśliwiony !
Witajcie!
Wierszyk znakomity, jak to Barańczak. Co do coca-coli, zacytuję wam małopolskie przysłowie:
Lepsi pija pepsi!
Witaj, umordowany bojem Senatorze! Z twojej wypowiedzi widzę, gdzie masz tę Szpilkę – i bardzo się obawiam o twoją wygodę!
To jest z czasów gdy Polska była podzielona na pół, północ dla Coca Coli, południe dla Pepsi. Tow. Gierek tak ustalił, w umowach licencyjnych z koncernami produkującymi to badziewie :))
Jedno dobre a i drugie charosze: ))
I to jest jedna z nielicznych decyzji byłego Przywódcy, którą pochwalam 😉
Witaj Tetryku: )
Gdybym mógł (i nie bał się!) to sam bym tego palanta walnął choć z raz!
A ból jakoś satysfakcja pozwoli mi wytrzymać!: )
A gdzie twój sławetny, historyczny nagan?
Zabić takiego dziada i odpowiadać jak za człowieka?? Żaden interes!
Dzień dobry. A nie lepiej to, zamiast boksu, było zaczekać na finał singla panów w Australian Open? Szwajcar Wawrinka wygrał z Hiszpanem Nadalem, ale śmiem twierdzić, że tylko przez dziurę w dłoni Nadala (solidna rana po otarciach w poprzednich meczach).
To też oglądałem! Przez przegraną jej ukochanego Nadalka Senatorowa łazi teraz jak chmura gradowa i czepia się mnie o wszystko jak pijany płota!!: ((
Łee, pociesz ją, że jezeli w tych warunkach (dziura w dłoni) i tak urwał Wawrince seta, to chyba świadczy o jego klasie.
Taaaa….pogadasz to!: (
No i proszę, a co na to gender?A Panowie o bójce, mniej lub więcej eleganckiej i kulturalnej
Jam od gender nie ekspert i zdaje mi się, że to całe z nim zamieszanie funta kłaków niewarte!!
Zamieszanie żeby nie mówić o czym innym, Senatorze….. nie pierwsze i nie ostatnie.
Dokładnie to. Trzeba było znaleźć coś, żeby zająć myśli i wskazać z kim trzeba walczyć
Wzięli szczyptę prawdy, zrobili swoją otoczkę, nakłamali, wiedząc że niewielu sprawdzi prawdziwość ich twierdzeń. Stary chwyt, a ciągle działa 
A gender, Wiedźminko, na to, że kobiety też walczą na ringu
I nie mówię tu o walkach w kisielu, co czasami bywa zabawne 
A co do wiersza we wpisie – doskonały, w punkt, jeżeli chodzi o dyskusje, i w Stanach na temat Polski, i w Polsce na… przeróżne tematy. Z tego samego tomu, a może i nie z tego, ale zaraz blisko tego, pochodzi wiersz „Obserwatorzy ptaków” – w sam raz dla Miral, ale zauważcie, że w sumie i dla wszystkich Wyspiarzy:
Z drżącej w upale szosy numer 8
z jej motelami, pędem i stacjami Esso
dość było skręcić ostro, szorując podwoziem
o piach, w ciągnącą się pół mili leśną
drogę, dotrzeć do kiosku z desek, gdzie sumienna
grubaska pobierała stosowną opłatę,
wydając w zamian uśmiech i broszurę,
zostawić wóz pod sosną, której czubek z szumem
mierzwił obłoki, i tak już kudłate,
i bez większego zrozumienia
wpatrzyć się w planszę z mapką okolicy
i strzałką „JESTEŚ TUTAJ”. O sto metrów dalej
szła ścieżką para z dziećmi: równie pospolici
jak my, też „byli tutaj” i zwiedzali.
Nie tak wyobrażaliśmy sobie rezerwat
dzikiego ptactwa. Prawda, i tak był to czysty
wymysł, ta cała komedia z naturą,
która istnieje dzięki przewodnikom, którą
widzi się w ramach zatrudnień turysty.
Wiatr, który czujnie się poderwał,
był w każdym razie autentyczny: świeży,
nadmorski. Machinalnie sprawdzając w broszurce
szlak, ruszyliśmy, depcząc chrupiący żwir ścieżek,
trochę niepewni, czy nie jest oszustwem
ten cały show – szczególnie że główna atrakcja,
to znaczy ptaki, jakoś nie chciała się stawić
na scenie. Dróżka wychynęła z nagła
z zarośli na zjeżone trawą słone bagna,
kładki, w sitowie oprawiony stawek:
no, wreszcie są! Gromadki ptactwa,
zielonogłowych kaczek, burych gęsi
taplały się rodzinnie w wodzie. Ale najpierw
wpadła nam w oczy inna grupa, jeszcze gęściej
stłoczona obok, na piaszczystej skarpie:
obserwatorzy ptaków! Składane siedzenia,
lunety na trójnogach, lornetki polowe,
kurtki z mnogością fachowych kieszonek,
spłowiałe kapelusze i kamery „Sony”:
prawdziwi, tkwiący tu dobrą połowę
dnia, zjeżdżający co niedziela
obserwatorzy ptaków, ludzie, którzy
na pytanie „Kim jestem?” mówią sobie: „Jestem
obserwatorem ptaków”! Był ich prawie tuzin,
wpatrzonych w jedną stronę. Nigdy jeszcze
tak niezdefiniowany, tak z boku, wygnany…
nagle drgnąłem wraz z nimi. Jakby wszystkich przeszył
ten sam prąd: spoza trzcin mokro zakłapał
groteskowo sflaczały dźwięk – ogromna czapla
wzbiła się, spójrz, jak blisko!, i poprzecznym
lotem poniosła nad wydmami,
tak, „Wielka Czapla Błękitna” z fotosu
w broszurce, „bardzo rzadko spotykana”! Tłumek
wydał wspólny, radosny pomruk, kilka osób
podniosło oczy znad wzierników lunet:
i wszystkich objął uśmiech – bezpieczny, bezsprzeczny.
Więc świat może jest po to, by przeszył, otworzył
nas czasem znak, jak strzałka: „JESTEŚ TUTAJ:
wśród ludzi, obcych, ale jesteście – zaufaj –
po jednej stronie, współobserwatorzy
ptaków, pogody, innych rzeczy”.
Hmmmmm…. Że se tak inteligentnie….
Twoje Mistrzu ??? Jeżeli tak, to przyjmij gratulacje :)))
Tomik? jego, za własne kupował! 😉
No niee, Barańczak przecież. Napisałem, że chyba z tego samego tomiku, co we wpisie głównym, albo gdzieś w pobliżu.
Mistrzu, moim skromnym zdaniem niewiele Ci brakuje :)))
Jasne! Stateczku 😀
Garden party pochodzi z tomiku „Atlantyda i inne wiersze”
Deczko wcześniej się ukazał od „Poezja i duch Uogólnienia”, którego nie mam 🙁 ale se poszukam, w moim ulubionym antykwariacie 😀
A „Obserwatorzy ptaków” są z tomu „Widokówka z tego świata” (1988). „Atlantyda” natomiast z 1986.
Pięknie i ufnie….. 🙂
Kochani moi ! Naszą Jaśminkę we wtorek czeka poważna operacja. Trzymajmy kciuki….
Dodałam wpis prywatny.
i tam proszę o ewentualne pytania i uwagi…
No! Pan Senator zagrzmiał
Witam, witam Zgubę 😀
Dzień dobry
Witaj, Mira! 🙂
Cichutko…..
A bo jakoś tak… 🙁
zgadza się….. jakoś tak…
Ja z kolei idę kręcić, wiadomo czym, wiadomo gdzie i wiadomo po co.
Dobranoc… i do jutra.. Kochani
No to dobranoc Wam
Kolorowych snów życzę… 
Wczoraj poszłam spać wyjątkowo wcześnie, więc o 22: obudził mnie telefon z niedobrą wieścią…. No to jeszcze poczekam z tą dobranocką
Hmm, ale chyba już dzisiaj żadnych wieści nie będzie… Niedobrych ani dobrych? Do wtorku?
..mam nadzieję..a ta wiadomość nie dotyczyła nikogo z Wyspy:(
Aa… To ja źle zinterpretowałem, pardon.
Chyba nie będziesz codziennie budzona niedobrymi wieściami!!!! Nikt na dłuższą metę by tego nie wytrzymał. Strach by się było położyć spać

Życzę Ci tylko dobrych wiadomości o każdej porze
Dziękuję Mirelko i mam nadzieję, że nie będę budzona złymi wiadomościami ….
A ja obejrzałem właśnie „Salę samobójców” na TVPKultura. Mocny film! Jakich to nieznanych niebezpieczeństw udało nam się uniknąć w wychowaniu dziecka…
To brzmi zagadkowo Mistrzu T
No cóż, jeżeli chodzi o „wirtualizację podwórka”, to nam się tego nie udało uniknąć w przypadku Juniora, a jeżeli chodzi o Najjuniora – tylko częściowo. Tzn. na szczęście nadal spotyka się w realu z innymi, a czasem i tymi samymi ludźmi, co w Internecie.
Problem był nie w wirtualizacji podwórka, raczej w kompletnym porzuceniu przez rodziców w „kryształowym kloszu”…
To wiem. Gorzej, jak nastolatek sam z siebie uznaje, że w takim kloszu mu najlepiej.
Na internecie łatwiej jest udać kogoś innego i znaleźć poklask. Człowiek jest zwierzęciem stadnym i potrzebuje akceptacji tego stada… Najgorzej gdy zapracowani rodzice nie widzą niczego złego. Nie interesują się co ich dzieci robią, ani jakie strony przeglądają. Potem się budzą z ręką w nocniku… Szczególnie gdy dojdzie do tragedii.
Dzień dobry!!!
Na dzień dobry chcę Wam pokazać ciekawy opis, który znalazłam… Mam nadzieję, że się Wam spodoba
Ja nie mam, bo nie mam boazerii… 
„Niby zwyczajna szpara, a nie możesz się od niej oderwać. Wsuwasz palec. Mieści się prawie cały. No tak, teraz nie da się go wyciągnąć z powrotem. Trzeba poślinić. Gmerasz palcem w lewo, w prawo… Wreszcie wyszedł. Oglądasz go z irytacją. Wokół paznokcia widać trochę krwi. To przyspiesza podjęcie decyzji. Boazeria nie ma prawa się rozsychać! Jutro zadzwonisz do stolarza.”
Czy też miewacie problemy z boazerią?
Witam: )))
Na boazerii to Quackie we Francji jeździ!
Witam 🙂
Ale chyba w nie palców nie wkładał?
A nie! Do butów, spryciarz jeden, przyczepia!!: ))))
Przynajmniej nie będą krwawić
Dzień dobry

Stanęłam, nawet nie bladym świtem, na równe nogi 😉 i co czytam? Mirelka próbuje palce w dziurki wkładać
Mam troszkę boazerii i owszem, sęki wypadają, ale żeby w otwory po onych, palce wkładać, nawet mi przez myśl nie przeszło 😀
Dzień dobry
A tam gdzie wkłada, to się nie chwali
Na ten przykład między drzwi 
Mirelka w nic palce nie wkłada, bo nie ma boazerii
A tera zmykam.. ku łazience.. 😀
PS Żadnego budzenia złymi wiadomościami nie było?? Mam nadzieję.
Ja też mam taką nadzieję
To może jeszcze coś z mojego archiwum
Cytuję jak leci, bez poprawiania…
„Rzucasz się na nią gwałtownie. Nic z tego! Znów się wymyka! Doganiasz, zaciskasz palce na wyzywających, śliskich krągłościach, unieruchamiasz… Tak, za chwilę będzie Twoja… Nie, nadal walczy, broni się, kaleczy Ci kciuki, drapie przeguby… Klniesz, ale nie rezygnujesz. Ona musi zrozumieć, że nie ma szans. Po rozpaczliwej szarpaninie przygniatasz ją ciężarem ciała i sięgasz po nóż. Na jego widok kapituluje, leży potulna i gotowa na wszystko. Jest Twoja. Przez chwilę napawasz się zwycięstwem, a potem rżniesz, rżniesz, rżniesz… Możesz być z siebie dumny. Otwarcie puszki ruskich szprotek zajęło Ci tylko dwadzieścia minut! Smacznego.”
I coś dla Senatora

„Ile żyje dżdżownica złapana przez wędkarza?
– Dwa dni z hakiem.”
– Franek – mówi wędkarz do wędkarza widząc przesuwający się spławik kolegi – ryba ci bierze!
– A gdzie tam – odpowiada zagadnięty – to dżdżownica zdecydowanie oddala się od brzegu!!
Nie ma to jak zaczepić wędkarza w jego temacie
: ))) Troszki tego znam!
Ja też
Tylko najczęściej są one zbereźne i nie wszędzie da się je opowiadać… 
Chociaż niekoniecznie o wędkarzach
Szukałam dzisiaj pewnej informacji w swoim archiwum i trafiłam na kilka anegdot i kawałów. Poczytałam i się uśmiałam
Jak choćby z tego:
Wchodzi do marynarskiej knajpy 90-letnia babcia z papugą na ramieniu i mówi:
– Kto zgadnie co to za zwierzę… – i wskazuje na papugę – … będzie mógł kochać się ze mną całą noc.
Cisza. Nagle z końca sali odzywa się zapijaczony głos:
– Krokodyl.
Na to babcia:
– Skłonna jestem uznać…..
Czy z tego:

Na medycynie odbywały się ćwiczenia z mikroskopem. Studenci mieli obserwować próbki własnej śliny. Dowcipnisie podmienili jakiejś dziewczynie ślinę na próbkę spermy. Panienka, gdy spojrzała przez mikroskop zgłupiała i zawołała profesora. Profesor przyłożył oko do mikroskopu i zapytał: – Czy myła pani dzisiaj zęby?
A może to?
Nie boi się tak pani sama chodzić po lesie?
– Pyta gajowy napotkaną dziewczynę. Po czym ostrzega:
– Jeszcze panią ktoś zgwałci! Na to dziewczę uśmiecha się figlarnie i odpowiada:
– Jeśli byłby pan taki miły to ja bym już dalej nie szła…
Czy to?
Przychodzi Jasiek do spowiedzi:
– Proszę księdza uprawiałem sex oralny.
– O ciężki grzech. A z kim?
– Nie mogę księdzu powiedzieć.
– Może z Kryśką od Zarębów?
– Nie
– A może z Kaśką od Kowali?
– Nie
– Powiedz bo rozgrzeszenia nie dostaniesz!
– No naprawdę nie mogę, proszę księdza.
– To może z Zośką od Graboszy?
– Nie
– Idź, nie dam Ci rozgrzeszenia.
Wychodzi chłopak z kościoła – czekają na niego kumple:
– I co? Dostałeś rozgrzeszenie?
– Nie. Ale mam parę namiarów.
I na zakończenie, tak na dobry sen…
Blondynka jedzie zdenerwowana zygzakiem po ulicy. Zatrzymuje ją drogówka.
– Co pani do cholery wyprawia? – pyta policjant.
– Proszę pana – mówi zdesperowana. Jadę sobie, a tu nagle drzewo mam przed sobą. To skręcam, ale znowu jakieś drzewo, skręcam i cały czas widzę jakieś drzewa.
Facet zagląda do auta kobiety:
– Proszę wyjąć choinkę zapachową, to wszystko będzie w normie….
Komunikat policyjny nadawany na ogólnie dostępnej częstotliwości:
– Uwaga, autostradą stanową jedzie pod prąd jasny samochód!
Blondynka słuchająca akurat radia:
– Jeden!? Wszystkie jadą pod prąd!!
Dobre, chociaż dość stare
Tylko nie wiem na ile jest to prawdą. Uważam, że kolor włosów nie ma wpływu na inteligencję
Ale oczywiście nie przeprowadziłam żadnych badań i moja opinia jest gołosłowna
A że jestem naturalną blondynką…
A tak w ogóle, to słyszałam, że te kawały o blondynkach wymyślają mężczyźni, bo się obawiają inteligencji blondynek, które są bardziej inteligentne od brunetek
Tak po prawdzie to żadnych kawałów o blondynkach mężczyźni nie wymyślają. Wszystko to szczera prawda, nie dowcipy!
Tak samo mówiło się o policjantach, a właściwie o milicjantach
Bo kiedyś to oni byli „mili” 
Podstawowa jednostka inteligencji to cjant. Standardowo, stukrotnie mniej – to milicjant.
A tego nie przypominam sobie :)…raczej taki:”Dlaczego milicjanci chodzą parami ? Bo jeden umie czytać, a drugi pisać „….
A dlaczego prowadzą często psa? Bo ktoś musi tych dwóch intelektualistów pilnować, żeby się do KOR-u nie zapisali…
Trochę skopiowałam kawałów i mogę się udać na spoczynek
Czyli jak zwykle, spadam na górę 

Miłego dnia wszystkim życzę
A tak w ogóle, to dobrze czymś zająć myśli, żeby nie wracały do wtorku… Ten stres trzeba jakoś rozładować
Dziś już poniedziałek… To jutro…
Witajcie!
Jaki ruch z samego rana! Jednak parę dowcipów potrafi rozruszać towarzystwo!
Dzień dobry. To ja się może przyłączę do tryndu:
Dlaczego blondynki mają posiniaczone pępki?
Bo blondyni są jeszcze głupsi…
DzińDybry :)) Panie hrabio, tramwaj zajechał !!!
Dzień dobry ! Późno dziś, bo po gimnastyce….
Zaden dowcip mi się nie przypomina…. ale tez nigdy nie miałam talentu do opowiadania dowcipów:) Z marszu je zapominałam 🙁
A ja w pracy, ale dzisiaj praca taka, że cały czas pilnie zerkam na Wyspę.
Jakoś mi się gadać nie chce.. I chyba nie tylko mnie..

PS Jasminka napisałaby „nie chce mi się z wami gadać” i do popotem
Do popotem…. jakieś zebranie mnie czeka jeszcze… 🙁
Do góry uszy, Skowronku! Ustaliliśmy, że wszystko będzie dobrze, i popotem jednakowoż nastąpi, jak nasz ulubiony ciąg dalszy w dawnych słuchowiskach Wolskiego…
BTW – czy skowronki mają uszy?
Mają….bez małżowin, bo byłoby im ciężko latać 🙂