„Pamięci Ukraińców mocnych sumień, chroniących polskich sąsiadów przed mordami organizacji ukraińskich nacjonalistów…”
cd
Wymieniwszy pożegnalne ukłony i uśmiechy z pozostałymi uczestnikami spotkania pokoleń ruszamy drogą wskazaną przez zapraszającego. Skręcamy w lewo, w stronę wałów jagiellońskich….. Tu mała dygresja…. Pamiętacie polski zespół muzyczny nazwany, do dziś nie wiem czemu, Wały Jagiellońskie? …. Mnie skojarzenie nasuwa się samo i zimny dreszcz obrzydzenia we mnie budzi, boć prawdziwie szlachetne jagiellońskie wały to ja od dziecka znam! Przypuszczam że te muzyczne Wały to od nazwy ulicy w Gdańsku… Ale może się mylę. Ilekroć słyszę tę nazwę natychmiast przed oczami mam Rudiego Schuberta i resztę tych zapijaczonych łajz którymi pół Polski swego czasu się zachwycało. Wypadało ich cenić bo: „wyśmiewali PRL”! Nie oni jedni. PRL wyśmiewał każdy normalny człowiek… Tak gdzieś od końca lat sześćdziesiątych zaczynając… kiedy już przestał szczękać zębami ze strachu przed Polską czasów Bieruta i tow. Wiesława… Chciałbym widzieć tych wszystkich dzielnych kabareciarzy tak koło roku 1955 wyśpiewujących „WARS wita was”! Powitaliby go serdecznie podwładni pana Dworakowskiego. Serdecznie i miło! Ja tych ze studenctwa wyrosłych „artystów” nigdy nie znosiłem, a śpiewane przez nich piosenki uważałem i uważam do dziś za prostackie. No, alem ja nie krytyk literacki czy muzyczny, ja wykształcenia stosownego i wiedzy nie mam, ja tylko na zasadzie: ładne, nieładne! Trzeciej możliwości jak wiecie nie ma. Już starożytne Rzymiany winem i czym tam jeszcze się dało ponad ludzką miarę opite zasadę: „tertium non datur” światu ogłosili i świat do tych pór się jej trzyma! Mnie sieroty starożytne nie znali, pod uwagę mego przyjścia na świat boży nie wzięli, a ja tę trzecią możliwość znalazłem! Jaka jest ta trzecia? Bardzo proste, już wyliczam: 1) ładne, 2) nieładne, 3) głupie!. Nie darmo przecie twierdzę, że mało co lubię, no a już tego wała Rudiego nie lubię szczególnie i choć sam do szczuplaczków się nie zaliczam to ilekroć widzę nalaną gębę tego opasłego niezapomnianego wielkiego artysty, tylekroć w uszach brzęczą mi słowa rosyjskiego starszyny, któren na widok oblicza jednego ze świeżo przysłanych mu komandosów stwierdził z serdecznie kamiennym przekonaniem: – Nu i mordiaga, tylkoż w nią walić!!
Dobra, zostawmy to w spokoju i wracajmy tam dokąd szliśmy… Prowadzący nas Pan profesor zwalnia przed furtką w drewnianym płotku, naciska klamkę i otworzywszy ją prowadzi wąskim chodniczkiem do drzwi drewnianego starego domu. Umieszczony w nich zamek typu Yale otwiera znanym całemu światu płaskim kluczem i z lekkim ukłonem bez zbędnych tłumaczeń rusza przodem. Ileż razy wprowadzany do obcego domu puszczany byłem przez uprzejmego gospodarza przodem… No i co? No i wszedłszy już do środka stałem jak kto głupi czekając aż mnie zza pleców tenże gospodarz wylizie i pokaże gdzie i którędy… Tu nie, tu jak trzeba… zapraszający sunie po swych komnatach nas wiodąc za sobą.
Dom w niczym niepodobny do tego moich pradziadów a jednocześnie jakiś taki znajomy. Wiem że choć rozkład pomieszczeń jest inny, to budowniczym obu przyświecała jedna myśl – wszędzie ma być blisko i wszystkim wygodnie. Oczywiście przebudowany został częściowo w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat co widać na pierwszy rzut oka bo użyte materiały troszkę od starych się różnią, ale wszystko zrobione ku wygodzie. Jedynym miejscem gdzie dało się upchnąć dużą łazienkę będzie pomieszczenie po prawej stronie korytarza – ten jak i w moim starym – przebija się przez cały dom na wylot wychodząc do ogrodu po przeciwnej stronie od wejścia i tam właśnie blisko tegoż wyjścia, głowę sobie dam uciąć, ta łazienka się mieści! Nie inaczej!
– Gdyby państwo chcieli się odświeżyć, łazienka jest tam, po prawej stronie korytarza – słyszę.
Zgadłem…. Nie, nie zgadłem, wiedziałem. Wiedziałem tak jak wiem i to, że kuchnia będzie zaraz za pierwszym po lewej stronie pokojem bo jej drzwi muszą wypadać naprzeciw drzwi do środkowego z pomieszczeń po prawej!
– Kuchnię ma pan tam? – nie wytrzymuję.
– Ależ tak, oczywiście – słyszę w odpowiedzi i kątem oka łowię drobny uśmiech na twarzy Mamy. Lubi gdy jej synalek trafi za pierwszym strzałem, tak jak lubiła zawsze gdym w czymś najlepszy się okazał. Choćby miało to być obieranie jabłek na czas!: )
Część z nas wprowadzona zostaje do saloniku – to te środkowe drzwi po prawej – a damska część, ze szczeniaterią stanowiącą nie wiedzieć czemu dumę całej rodziny, sunie ku owej łazience – po nic innego jak po to jeno iżby makijaże poprawić – kolejność korzystania z niej cichutko między sobą ustalając. A mnie pęcherz się odezwał. I to nawet dosyć zdecydowanie! No, poczekamy teraz sobie obaj ruski rok. I on i ja! Zanim to całe towarzystwo do wyobrażanego sobie ideału się doprowadzi, zanim jednego kaszojada przewiną, drugiego umyją i sikać zmuszą, zanim Kuba wyczekawszy do końca tego zamieszania szewelurę poprawi senior rodu pampersa od wnuczki pożyczać będzie musiał!! A może nawet i dwa…
– Tam za łazienką mam jeszcze taką malutką toaletę – słyszę chóry anielskie – gdyby któryś z panów…
Dwa zakręty wziąłem poślizgiem z dymem palonych zelówek!
Wracam ja, wraca Mama, a gospodarz wskazawszy nam salonik nie narzucając nikomu ni miejsca do siedzenia ni nie starając się czymkolwiek nas zainteresować, powiedział:
– Teraz państwa na chwilkę opuszczę.
Mama stała z lekko opuszczoną głowa jakby czegoś nasłuchując, po chwili podniosła ją i pytająco spojrzała na niego…Ze smutnym uśmiechem lekko uniósł tylko lewą dłoń grzbietem do góry….
– To ja panu pomogę.
– I ja – ruszyła natychmiast za babcią moja starsza synowa, Asia, która w ogóle jest dziewczyna i miła i robotna nad podziw.
– Nie trzeba, moja droga –powstrzymała ją Senatorowa – ty zajmij się razem z Gosią dziećmi.
Moja szkoła!! Dziewczyny są zbyt młode by wiedzieć… zresztą są i niecierpliwe i ciekawskie, zaraz któraś nie wytrzyma i zaczną się pytania. Stawiam na Gochę, ta najmłodsza i jeszcze nie do końca przez Senatorową sterroryzowana!
– Ale o co chodzi, a czemu, a dlaczego nie pomóc?… Gocha, a jakże!
– Bo oni tam sobie spokojnie porozmawiają.
– A żona tego pana?
– On nie ma żony, on jest wdowcem.
– Skąd mama wie, niczego przecież nie mówił!?
– Trzeba było patrzeć!
Uuu, z Senatorowej teściowa wyłazi…i to wredna na dodatek! Trzeba ratować sytuację bo się nasz babiniec zaraz zacznie jadowymi ząbkami ogryzać, a te moje dwa ancymonki oczywiście nawet nie widzą, że tu już burza z piorunami o krok! Biorę sprawę w swoje spracowane ręce!
– Pokazał babci lewą dłoń, a na jej serdecznym palcu nosi obrączkę.
– No to co!- wali Gocha z rozpędu.
– A to – tu już głos zabrał jej pan i władca nareszcie zrozumiawszy że te wyjaśnienia jego uparta jak kozioł połowica jakoś bardziej gładko przełknie – że tak noszą obrączki wdowcy. Przecież to wiesz!
– Wiem!
– No to się nie burmusz!
I pocałował ją leciutko w policzek! Zarumieniona z nagłej radości Gocha triumfalnie spojrzała na teściową, a mnie nałęczka z jagiellońskich czasów przed oczami stanęła i krzyk usłyszałem! – Mój ci jest!!
A niech te baby!!
cdn
Dzień dobry: )))
Poniedziałek….
Dzień dobry
Czytam…..
Dzień dobry: ))) I słoneczny!!: )
u mnie też … zimno i słonecznie 🙂
To choć raz na pół roku podobną mamy pogodę!: )))
A niech Cię, Senatorze !

To już nawet nie suspens, to całkowite, ale jakże smakowite zaskoczenie 🙂
Pardon, Madame, ale mnie to słowo, ten suspens z rycerską zbroją się jakojści jakby kojarzy. Acani tak dla ducha jagiellońskich czasów podtrzymania?: )
Tak jakoś ….. 🙂 mnie zainspirowało ..
A…. rozumiem!: ))))
Kule biją?? Nu, ładnie mnie życzysz!: (
Uczeni w piśmie mówią, że „A niech te baby!” to peryfraza eufemistyczna. To ja też ! A co !
Ale dlaczego zaraz kule?
… w mojej wsi powiadają:” a niech cię chudy byk na rogi” !….. albo” „… drzwi ścisną”…..albo ” niech cię uściskam” – i to jest najbliższe prawdy !
To przecie i moja wioska od Twojej niedaleczko, i u mnie tak mawiają!: ))
ach, w mojej wiosce, za czasów mojego dziecięctwa – „Ukrainiec”…. bywał wyzwiskiem i ” ukraińskie pieszczoty” tez nie były objawem delikatności….. Zdaje się, że teraz już się tak nie mówi ?
… dawno mnie tam nie było… aby do wiosny 🙂
Mówi…. „Zabuźniak” dalej jest obelgą!
Trudno zapomnieć to co wyprawiało się na Ukrainie… Zapominać zresztą nie wolno… Ale nie wolno też do wszystkich jednej miary przykładać, a już obciążanie dzisiejszego pokolenia grzechami czy zbrodniami poprzednich to nie tylko nadużycie, to podłość.
Wielu ludziom wystarczy sklasyfikowanie całego narodu jako zbrodniarzy. Tak im jest łatwiej rozumieć ich mały światek.
Nu a co ma mnie bić, serce?: )))))))
Serce….. rytmicznie i mocno
Ale to w środku, nie po głowie!?
tam, gdzie jego miejsce….. 🙂 a po głowie nie wolno bić, bo dziecko będzie głupie…. słyszałeś o tym ? 🙂
Kiedy ja już podrosłem, mnie już ponoć można!!
Ale czy trzeba ????
A będą to pytać!!??
Dzień dobry! W sam raz do komputera siadłem na panasenatorską gawędę! Pięknie Waszeć piszesz o czasie w pewnych miejscach zatrzymanym. No ale jeżeli w jednym miejscu się zatrzymał, a może tylko płynie trochę wolniej, to siłą rzeczy gdzieś indziej musi szybciej, nie ma zmiłuj, średnia musi wyjść na zero. A nawet na minus, przecież czas średnio nie stoi w miejscu.
Co do Wałów, to faktycznie nazywają się tak od ulicy (przy której mieścił się słynny klub studencki Żak), ale poza tym sami siebie określają jako kabaret, więc widać, że nie traktują się jakoś śmiertelnie poważnie. No i rozrywka to dla mas, ale osobiście do niektórych ich utworów mam sentyment, raz że ta muzyka się przewijała gdzieś-tam w tle przez moje dzieciństwo i nastoletniość, a dwa, że od pewnego momentu ich rzeczy się wyło przy ogniskach do gitary (taki „Kombajn Bizon” w sprzyjających warunkach odtworzyłbym z pamięci).
Czasem układ pomieszczeń nie jest zależny od chcenia lokatorów, u nas np. kuchnia z łazienką są tam, gdzie się da, ze względu na układ pionów w budynku. Czyli kuchnia zaraz po prawej przy wejściu, a łazienka kawałek za nią, następne drzwi.
Układy rodzinne zaobserwowane i opisane ze znawstwem, smakiem i odrobiną (ale malutką!) soli attyckiej, na jaką stać tylko konesera, dla którego wszystkie te rozgrywki są przejrzyste i co tu dużo mówić, nawet nieco zabawne, jeżeli nie śmieszne.
W sumie gawęda nostalgiczna, czemu się nie dziwić, ale i ze sporą dawką uciechy – mam nadzieję, że zarówno dla Autora jak i czytelników.
Ała, Kwaku…. a gdzie ” piątka z plusem „? 🙂
Eee, gdzie mnie tam Senatorowi stopnie wystawiać! Skali by zabrakło…
No, nie przesadzaj! Na zero absolutne to ja jednak nie zasługuję!!
Toć nie od tej strony!
Spojrzałem od tej!: )
Quackie, by Ty sie raz czego czepił to mógłbym se warknąć. Ja niezwyczajny takich pochwał i nie wiem jak na nie reagować!: (
Mało, że o Wałach zaoponowałem z lekka? Kiedy bo nic więcej do czepienia się nie znajduję!
Kiedy ja tego Rudiego…. Traktor na trzech kołach też mu pamiętam..: )
Hemm, a to chyba nie w ramach Wałów, a raczej występy z kabaretem TEY, z Laskowikiem i Smoleniem. A też śpiewał.
A już całkiem nawiasem mówiąc, to Rudi ma olbrzymią (jak na polskie warunki) posiadłość nad tym samym kaszubskie jezioro, nad którym spędzaliśmy rokrocznie wakacje. Czasem na spacery się chadzało obok, podziwiając to, co było do podziwiania zza płota.
Wiem, ta posiadłość też i pięknie zabudowana, a sprzętów kaszubskich oryginalnie oryginalnych ponoć doma u niego wengi a wengi!!
… nie przepił wszystkiego….:) i może kiedyś zrobią tam muzeum ? 🙂
Mam nadzieję, że ukradł i w końcu go zamkną!!
A skąd, gdzie tam ukradł. Ma chłopina szmal, to i skupuje po wsiach, a że miejscowi za bezcen wyprzedają… Swoją drogą ziemię pod posiadłość kupił PONOĆ (jak słyszałem od miejscowych) chytrze, bo przez adwokata, który przyjechał z teczką gotówki i zgodził się na pierwszą cenę, jaką rzucił właściciel (miejscowy chłop), z miejsca podpisał umowę i kasę wypłacił. Niedługo potem okazało się, kto mianowicie kupił, a wtedy sprzedający w brodę sobie pluł, że tylko tyle (nie wiem, ile, ale mówią, że śmieszne pieniędze) zaśpiewał.
Może ten szmal ukradł, co??
Ej, nie, raczej nachałturzył sobie.
Nachałturzył…. iiii… takie tłumy waliły dziada oglądać?
Jego jak jego. Sporą kasę zarobił (jak chodzą słuchy w środowisku związanym z) na prowadzeniu swego czasu teleturnieju, nie pomnę tytułu, w którym współzawodniczyły dwie drużyny celebrytów, wygrywające pieniądze na jakiś szczytny cel, poza tym kasował niezłe stawki za konferansjerkę na niejednej powiatowej (a może i nie tylko) imprezie. Bodaj kiedyś wynajęła go agencja, z którą współpracowałem jako scenarzysta takich imprez, promocyjnych i okolicznościowych.
No to rzeczywiście nachałturzył, bo tantiemami jego zarobków nazwać nie można!
…i czy nie jakieś daniele albo lelenie po niej biegają… ale to znam tylko ze słyszenia.
Nie wierzę!! Zeżarłby je! Jak amen w pacierzu!!!
Toteż może i stopniowo zżera, kto go tam wie. Czy takie z własnej hodowli to jeszcze dziczyzna, czy już oswojenizna?
Nie dziczyzna… Łosoś z hodowli to też już nie pyszny dzikus!
Senatorze? nie bez przyczyny jest na wstępie ta tablica…… to na trzecią część, czy może teraz ?
Na trzecią…. a jak wytrzymałości czytelnikom starczy to i czwarta być może…: )
Obok dawnej unickiej cerkwi mieszkańcy Horodła utworzyli Aleję Róż…. ku pamięci. Ta tablica tam stoi…
Aleja Róż……stąd i róża na tablicy ? bardzo poetyckie ….
No, ktoś ich widać popchnął… bo że ich natchnęło po tylu latach to jakoś nie wierzę. Będzie o tym ociupinka w części trzeciej.
Już czekam! 🙂 na trzecią, czwartą i może piata sie uzbiera! 🙂
Uhummmmm… Może jeszcze sagi mnie pisać przyjdzie?: (
Umiesz Waść, to sie nie leń!
Wiedźmineczko, dyć ja pracowity nie jestem!!
To Misiek tytan roboty jest!! 
Się lepiej nie marnuj, bo za zmarnowane możliwości można z piekła nie wyjrzeć !
A ja tam i innych widoków nie ciekaw!!
Nasz ci jesteś, Senatorze! Nie da się ukryć!
Hi! Galicja niemalutka przecie!: )))
Chciałem powiedzieć, że znad Zatoki zdaje się burza idzie?!?!! Rano padał śnieg, potem było słonecznie, ładnie i z błękitnym niebem, a teraz pada deszcz ze śniegiem i grzmi.
Może to samum???
Nie, piasku nie niesie, chyba tyle, co z plaży by poderwał, a przecież piach na plaży mokry, więc nic z tego.
Jak Ci się nie podoba samum to nie! Może zasuwa na Trójmiasto nortes?
Nie mówię, że się nie podoba, tylko że raczej to nie to. Może i nortes, kto go tam wie. W każdym razie od strony Zatoki jest wyraźnie ciemniej w sensie chmur. Dokładnie to od wschodu. A od zachodu zaczyna się znowu przecierać. No szaleństwo.
Oo, a przed chwilą gradem sypnęło. Albo zmrożonym deszczem, takie lodowe granulki po 2-3 mm.
To masz moc wrażeń!: )
PS Od wschodu? Może to tłumnie Ruskie??
A nie, Rosjanie to samochodami i zatrzymują się w dużych centrach handlowych, nie padają z nieba, przynajmniej za mojej pamięci. To by musiały być wojska powietrznodesantowe, bodaj w niebieskich beretach.
Mogą być, oni mają ich sporo!!
Parasole nad głowami widać czy dp?
A co to dp?
Desantnyj paraszut! Może też być pd (bardziej z rosyjska) – paraszut desantnyj!: )
Jak pada, zazwyczaj parasole, ale najtwardszym ani deszcz, ani śnieg nie przeszkadza. Co to dla nich – polski śnieg.
No właśnie, co to za śnieg! Jak przejdzie syberyjski buran to spod śniegu tylko dachy wystają!
No cóż, mieszkamy na IV piętrze, szansa, żeby nas zasypało po dach, jest nikła, i na całe szczęście.
IV? Winda nigdy się nie psuje?
Windy, proszę Pana, w ogóle nie mamy. Wieść gminna głosi, że została zamówiona i nawet już przyjechała pociągiem, ale data montażu została wybrana mocno niefortunnie. 2 września 1939.
I od tego czasu zrzucacie się na nową?
Nie, postanowiliśmy, że zdrowiej będzie piechotą po schodach!
2 września 1939… I na co było tę wojnę zaczynać!?
Też nie wiem, nie dość, że to nie my zaczęliśmy, to jeszcze nie było mnie wtedy na świecie ani w planach. Ani nawet moich Rodziców.
No i jak zwykle – winnych nie ma, a windę pierun strzelił!
Dzień dobry 🙂 Jak zwykle świetny ciąg dalszy i jak zwykle czekam na ciąg dalszy, ciągu dalszego 🙂 🙂

Cześć Misiu: )))
Ty, Wiedźminka szuka upiornie pracowitego gościa do napisania dziewięćdziesięciu siedmiu sag. Zgłosiłem Ciebie a ona się zgodziła! Nie no, nie dziękuj, wiem że to Ci się zwyczajnie należy!
Hej, Senatorze….. Misiek ma swoje Harpie, a i to trzeba Go popędzać, bo czasu nie ma! Sagi są nieodwołalnie Twoje…. 🙂
Jeszcze mnie Wikingów!? Słowianie dosyć mnie nerwów kosztują!: (
A jakby tak słowiańska saga? Albośmy to jacy tacy i tylko pieśni nam zostały ?:)
Polecam „Sagę o jarlu Broniszu” W. J. Grabskiego (bez aluzji!).
Znam! I to gdzieś od dwunastego roku życia!
Znaczy, wiesz że sagi nie muszą być wikińskie 🙂
No, ta akurat właściwie dzieje się i w Norwegii, i w Szwecji, i w Polsce i nawet na (w) Jomsborgu, a to wikiński krąg kulturowy.
Witam przelotnie.
Witaj,przelotna uskrzydlona! 🙂
O, Jasminka całkiem jak żywa!! Witaj!!
Senatorze,

Jasminko!!
Skowroneczku, Ty się nie martw, jeszcze żyję, dam znać jak przestanę, obiecuję.
Ja się nie martwię, ależ skąd!! Ja Cię wezmę na… uszko. Po prostu, tylko oddech złapię
Wszystkich pozdrawiam serdecznie bardzo.
Ależ przeleciała! Dzień doooo…
Już? Jeszcze?
Szatan nie kobita!!
Na to wygląda… Jeżeli ktoś zdążył zobaczyć!
A Skowronek to gdzie, chrapie??
O matusiu..!! Senatorze, taż wiesz, że jak zaczniesz imprezować w piątek, to cały tydzień będziesz?? No, a jak w poniedziałek, to na pewno do następnego poniedziałku

Witaj mi cny Senatorze i gratuluję, jak zwykle, zresztą..
Najazd Hunów przeżywam!!
Dobranoc: ))
A ilu ich? Attylu!
Pierwszy śnieg z deszczem na mnie napadał ! 🙂 Zima wysyła awangardę , bo jeszcze nie główne siły 🙂
A u nas przez cały dzień jak wyżej, na zmianę. Przed chwilą dzwoniła bratanica małżonki, że w Żukowie – jakieś 20-30 km w głąb lądu – na jezdni szklanka!
..kałuże były szkliste w ciągu dnia, ale mało ich było…. dopiero teraz zrobiło się mokro…
Kto będzie oglądał „Kobrę”?
Jakieś bliższe szczegóły, proszę pana? Kanał, godzina?
TVP1, 20:25 – spektakl na żywo, zgodnie z tradycja! 😉
Dodam: nowy spektakl!
No więc niestety nici z Kobry dzisiaj. Ale spróbuję pokręcić na rowerku zamiast.
Niestety, wytrzymałem tylko ok 20 minut. To niestety nie ten poziom profesjonalizmu, co wtedy. Aktorzy mylący tekst, przewidywalne zachowania.. i w dodatku herbata w kubkach… wtedy intrygowały nas amerykańskie papierosy eksponowane na scenie, egzotyczna coca-cola i butelki whisky…
Chyba się postarzałem od tamtej Kobry
Po raz kolejny przez nieuwagę wyrzuciłam program TV. Mogłabym sprawdzać w internecie, ale tak rzadko włączam telewizję….. Pewnie tym sposobem przegapiam rzadkie, a interesujące rzeczy .
Zapalę lampkę i powędruje z książką pod kołderkę….. Misiek juz chyba zamknął swoją gawrę ????
A Mirelce zostawiam uśmiech,
najładniejszy jak mogę 🙂
Dzień dobry



Moje pełne uznanie Senatorze
Czytałam z zapartym tchem, niestety koniec nastąpił zbyt szybko
Tak jak pozostali czekam na ciąg dalszy
Dzień dobry: )))
Dziękuję: )
Koniec? Do końca jeszcze daleko!!
Dzień dobry
Miałam na myśli koniec odcinka, a nie całości
A to że do końca daleko, to dobrze
Będzie co poczytać 
Ale następne odcinki będą takie po pięć zdań!: )))
!!!!!!!
Dzień dobry: )))
Dzie po całych dniach lata!!??
U mnie dzisiaj trochę śniegu popadało
I tak się pewnie nie utrzyma, ale początek zimy już jest
Mój kaktus w ogródku sflaczał, ale… aby do wiosny 
Miłego dnia Wam życzę
I udaję się na zasłużony odpoczynek 
Dzień dobry: )))
Jakoś ciemno dzisiaj z rana, u Was też?
Dzień dobry 😀
Wysłuchałam senatorskiej opowieści, ech żeby się tak Sz. Senatorowi chciało, jak się nie chce
Ba!!
Witaj Senatorze…
.. zda się, że nie tylko Ciebie owo niechcenie dotyczy 🙂
Witaj: ))) Ba!!!
Dzień dobry a słoneczny 🙂
Witam po krótkiej przerwie technicznej :)))
Witaj Stateczku….. dłużyła mi się ta Twoja przerwa 🙁
Cześć Stateczku: )))
Letki remoncik napędu?: )
Dzień dobry. Ileż ja już rzeczy zdążyłem od rana załatwić, przez małżonkę ekscytowany (słowo to w znaczeniu, w jakim używał go pan Lem – „dopingowany bodźcami”), ach ileż.
Na szczęście teraz już dopłynąłem na Wyspę i tu pozostać zamierzam na czas dłuższy. Pod koniec dnia jeszcze jedna wycieczka, ale to nie tak zaraz.
Witaj Kwaku ! Wow….. utalentowaną masz małżonkę :)…. może jakiś kurs dla treneró by przygotowała? 🙂
O jedną literkę się pomyliłaś, i wcale nie chodzi mi o „w” na końcu. Zamień „n” na „s” i się zgodzę.
Istotnie…. pomyliłam się, a ściślej – połknęłam. Natomiast Tobie – niski pokłon
– troszkę mnie zatchnęło 🙂
??? Ależ odetchnij. Skąd pokłony, bo doprawdy nie widzę powodu?
A teraz poprawiona nastrojowo Panami raczę się oddalić na czas jakiś.

Wybywam na dłuższą chwilę, wieczorem wszakże powinienem wrócić.
Piętro dobudowałem!!