Z góry wiedziałem, że będę gderany, ale wyrachowałem sobie tak: nie pierwszyzna mi! Przyschnęło tyle, przyschnie i to — a Ona będzie mieć wino, które ją wzmocni i na zdrowie Jej posłuży. Ponieważ zaś gderanie było nawet mniejsze niżem się spodziewał, więc teraz mówię: cha! cha! i zacieram ręce. A będziesz Ty mi, żabo, zmęczona? A nie będziesz Ty mi się wzmacniać grzecznym napitkiem? A niech się tylko dowiem, że nie pijesz pilnie, zaraz przysyłam dziesięć nowych butelek. […] W sklepie powiedziałem, że to jest zamówione za moim pośrednictwem dla osoby niemrawej, aż z Krakowa. Dzięki reputacji, jakiej używa firma — że więc ambicja jej powinna być w tym, by wino było dobre. Bardzo się tylko martwię, że stosunkowo posyłam za mało białego, ale poprawy nic przyrzekam, bo się Dzideczki naprawdę boję. […]
Piszę dosyć. Z przyjemnością dochodzi mnie ze wszystkich stron, że I tom Wołod[yjowskiego] bardzo się podoba. Znawcy wychwalają robotę. „Kraj” umieścił obszerne, a pochlebne sprawozdanie. Powiedział między innymi, że nikt dotąd nie opisał miłości dawnej z taką siłą i pozorem rzeczywistości — i nazwał te karty świetnymi improwizacjami. Czy wiesz, że na wiecu w Poznaniu jeden z mówców cytował opowiadanie pana Muszalskiego z drugiego tomu — i czynił przy tym porównania do losu Polaków pod rządami pruskimi. Teraz „Tygodnik Ilustrowany” w pamiątkowym numerze poświęconym rocznicy 25 Szkoły Głównej dał mój portret jako jej dawnego ucznia. Jest także Prus, Chmielowski i Świętochowski. Już mi mówiono, że psuje im to krew, że postawiono mnie na czele. Naprawdę wszystko mi to jedno, bo jeśli mam trochę chełpliwości — to przed Tobą…
Jeszcze jeden szczegół tragikomiczny. Gazety donoszą, że z Grójeckiego przywieziono jakiegoś nieszczęśliwego wariata, który zwariował na tym punkcie, że jest Kmicicem. Założyłem się, że „Przegląd”, „Prawda” etc. napiszą: „Oto są skutki powieści Sienkiewicza!” […]
Nigdy nie piszesz szczegółów o swoim zdrowiu Narzekam na to bardzo. Tak się cieszę na to wino dla Ciebie! Trzeba tylko kupić kieliszek do miary, trochę większy od zwykłych stołowych, cienki, grający. Może Ci to Paryż przypomni.
Całuję Twoje ręce miłe, gładzę, lubię. Pozdrowienie Edwardowi i pannie Muni. Uważaj na swoje zdrowie bardzo i pisz o nim zawsze.
H. S. …
[Warszawa] 20 listopada 1887 roku
Dzień dobry 😀 Z góry wiem, że będę gderana… 😀
Nic to.. Se idę … Wiadomo gdzie 😀
Dzień dobry: )))
Witam Pana
Dzień dobry Skowronku
A któżby śmiał Cię gderać ? 🙂 
Witaj Wiedźminko 😀 aaa tak dla urozmaicenia.. na ten przykład

Czy na pewno Jadwisię z Henryczkiem łączyła jedynie szwagierska przyjaźń ?? 😀
Może łączył ich łącznik, jak to zwykle w konspiracji bywa?: )
A swoją drogą to co, on ją w alkoholizm wpędzał?
Przeca pisze, że dla zdrowotności, pić miała 😀
Fi donc, co za niestosowne pytanie, moja Pani !
Eeetam.. wnikliwą nie wypada być
biedny ten Henryś …. co i rusz jakieś podejrzenia 🙂
No widzisz, taż ciągle żyje, znaczy
Fakt ! I z tego wypada się cieszyć
Pewnie, tym bardziej, że za życia – żyć mu
nie dali… Spokojnie 😀
Dzień dobry: )))
Podziwiam skromność Pana Henryka! Prawie w niej mnie dorównuje, ale to „prawie” czyni ogrooooomną różnicę!
Na moją korzyść, naturalnie!
Witaj drogi Senatorze..
.. a pan Henryczek napisał I część – zupełnie jak TY ! Tylko coś się ociągasz z pozostałymi dwiema….. a tu liście bobkowe zaczynają nam wysychać i co będzie ze stosownym wieńcem ?:)
Witam: )))
No, jeszcze nie północ przecie, a liście do zupy, do zupy!
A nie… poczekają na uwicie wieńca….. jeszcze ich nie zerwałam z drzewka 🙂
.. no i nie tylko ja czekam na obiecany CDN…. 🙂
Czyżby miał Pan zamiar, dnia dzisiejszego publikować??
A ja się deczko pospieszyłam?
Wszystko przez te wyrzuty sumienia.. 🙁 A tak, tak.. Mam sumienie
odpowiada nam cisza brzemienna w znaczenie….. 🙂
Witajcie!
„Nie da ci ojciec, nie da ci matka, tego co dać ci może sąsiadka”…
Ale że do sąsiadek listów się na ogól nie pisze, co najwyżej dyskretnie się puka, to dla nas to i lepiej, że pan Henryk ze szwagierką jednak był w dobrej komitywie. A żeby nie te (uzasadnione, jak sądzę!) obawy, pognałby do Zakopanego z całą cysterną wina, nie zważając na deficyt pasów Zakopianki!
oraz nie zważając na męża Jadwini ? 🙂 I w dodatku teściowa mu gospodarstwo prowadziła i wychowywała dzieci…… doprawdy, straceńca by trzeba w takich okolicznościach przyrody 🙂
Toteż podkreśliłem, że uzasadnione! 😉
a ja potwierdzam, że uzasadnione….. 🙂
Witaj Tetryku, co tak wcześnie Cię poderwało? 🙂
Niewykluczone, że motyl w Szanghaju machnął nie w porę skrzydełkiem…
Witaj Mistrzu T. 😀 Nareszcie ODPOCZYWASZ??
To może Zenusia byś gdzie spotkał i na Wyspę zaprosił
Jak tylko go spotkam!
To się Pan postaraj
Dzień dobry. Całkiem przyjemny liścik, wino, kobiety i powieść. Też dzisiaj mam niemrawy dzień.
Obawiam się, że dzisiaj mogę być w rozjazdach, małżonka zaplanowała dzień poza domem… Zobaczymy jeszcze.
Dzień dobry Panie Q 😀
Jak mus, to mus.. Małżonce się nie odmawia, przecież 🙂 Może będzie całkiem przyjemnie??
Pogoda taka całkiem nie najgorsza, jak na listopad, się rozumie.
Noo, z tym o pogodzie się zgodzę, cała reszta do dyskusji.
Cha, cha, a może cza, cza ? 😀 Mistrzu!! Mały kompromisik?? Może
Melduję posłusznie, że zakończenie zakończenia środka części środkowej drugiej części Płomyka… idzie mi jak struganie tępym kozikiem z żelaznego drzewa solidnej dzidy bojowej, podstawowego wyposażenia każdej armii w wojnie obronnej! Jeśli pacyfiści skrzywią się na myśl o tym zabójczym orężu i serca ich z tego mają rozboleć, proszeni są zastąpić słowa ze zdania pierwszego poczynając od: „zakończenie zakończenia” a kończąc na: „dzidy bojowej” pokojowym stwierdzeniem: „jak panience lekkich obyczajów w deszcz!”, przy czym „panienkę lekkich obyczajów” również mogą zastąpić (jeśli się uprą!) jednym ogólnie znanym pięcioliterowym rzeczownikiem rodzaju żeńskiego. W celowniku, oczywiście!!: (
Przytkało się… 😀
Mistrzu Incitatusie!! Taż do jutra spokojnie skończysz!! Tylko bez nerw
Obiecałem na dziś! I po co???
Zawszem wiedział żem jołop!!: ((
Po namyśle doszedłem do wniosku, że na jutro to będzie znacznie lepiej!: )
A może w sam raz??
Ech, toś Pan z jełopem nigdy się nie spotkał, skoro Pan tak o sobie. Zapraszam do mej instytucji, a gwarantuję, że nie tylko kopara, ręce..itd.. opadną
A nie, jak tak to nie… Jeszcze i co innego mi opadnie i wstydu się najem!: )
PS Przed poprawką było „w dopełniaczu”, co dowodnie świadczy o mej niemocy twórczej, aberracji umysłowo-gramatycznej, a interpunkcja moja, kulawa jak zwykle, o nieuctwie wręcz porażającym! Amen!!
Dokładnie tak!
Pora obiadowa?? Smacznego 😀

Zmykam zakończyć piątkowe świętowanie
Do wieczorka
Ale ciąg!!!
A co się będę szczypać, jak szaleć to na całego, co nie?? Następne dopiero za rok, przecież
Dzień dobry
Ja dzisiaj na krótko, bo ładna pogoda i przydałoby się gdzieś się przewietrzyć przed poniedziałkiem
Słoneczko świeci całym niebem i jest trochę mroźno. Ale ma się ocieplić 
Oho, będzie fotoreportaż 😀
Nie bardzo jest z czego ten fotoreportaż robić
Najpierw nasze wyjście się znacznie opóźniło, bo zadzwoniła siostra małżonka z problemem i musiał do niej jechać, a jak wrócił i pojechaliśmy, to było tak zimno, że czym prędzej wróciliśmy do domu
Mam mizernych może ze 20 zdjęć, a i to nie bardzo jest co pokazywać
Nie wiem dlaczego, ale nad tymi rozlewiskami było przeraźliwie zimno. Ostatecznie miałam na sobie zimową kurtkę i nie powinnam zmarznąć. Miałam jednak wrażenie, że ręce mi od tego mrozu odpadają. Gdy wróciliśmy do domu, od razu pobiegłam do termometru, sprawdzić ile jest. Było tylko -3C. Toż to przymrozek, a nie mróz!!!! Widocznie tam jest jakiś mikroklimat… A biorąc pod uwagę, że moje szczęście ślubne było tylko w letniej kurteczce, oczywiście bez czapki, czy szalika… Najpierw zrobił się czerwony (jak rodzony brat Winnetou), a potem zaczął sinieć… On się nie poskarży, to by było poniżej jego godności, ale zarządziłam odwrót, bo nie chcę, żeby się rozchorował.
Mnie to niczego nie ujmuje, a on zachował honor 
To co za oknem, nazywa sie opady przelotne….. przez chwilę nawet było słonecznie. Zmęczyłam się, robiąc ok. setki pierogów. Dumałam w tym czasie co jest takiego w tych pierogach, że są tak lubiane…. Ja mogłabym się bez nich obejść…..:)
Podziwiam, Wiedźminko
Ja na lepienie pierogów jestem za leniwa
Chociaż wszyscy je lubimy… Przyznam się, że kupujemy gotowe. Smakują jak domowe, a się przynajmniej nie narobię
Prawdę mówiąc, nie bardzo wiem czego bardziej nie znoszę, gotowania, czy zakupów… 
Jesteśtem z powrotem na Wyspie, uciekłem przed deszczem ze śniegiem.
I to koniec dnia poza domem na dziś ? :)będziesz się wyrowerowywał czy już wystarczy ruchu ? 😉
Właśnie myślę, że jeszcze może to gardło nie wygląda tak dobrze, jakbym chciał, żeby. Na rower może jutro, po następnej nocnej sesji zdrowotnej.
Quacku, nie martw się, ja mam tak z większością moich organów!
Znaczy że niedomagasz? Czy że stosujesz sesje?
To za dużo powiedziane. Po prostu nie wyglądają tak dobrze, jak bym chciał – jak twoje gardło 😉
Rrany, jakoś nie załapałem! Powiedziałbym jednak, że te, co widać, wyglądają całkiem w porządku!
A czyż nie można chcieć lepiej? 😉
Miły gość pożegnany i znów jestem w domu!
Dobranoc Państwu.. 😀
Do jutra, oczywiście.
Jasminko!!! Nie podoba mi się Twe milczenie 🙁
Dzień dobry
Jakaś taka padnięta jestem i spadam na górę
Miłego dnia Wyspiarze 
Dzień dobry: )))
Płomyk….
Witaj na górze ! 🙂