Komik Iwan Akimowicz Worobiow–Sokołow wsunął ręce w kieszenie szerokich spodni, odwrócił się i wlepił leniwe oczy w okno z naprzeciwka. Pięć minut upłynęło w milczeniu…
– Nu–udno – ziewnęła pierwsza naiwna, Maria Andriejewna. – Czego pan ciągle milczy, Iwan Akimycz? Skoro pan już przyszedł i przeszkadza mi się uczyć roli, to proszę przynajmniej rozmawiać. Nieznośny z pana człowiek, doprawdy…
– Hm… zbieram się wciąż powiedzieć pani jedną rzecz, ale jakoś mi nie bardzo… Jak powiem prosto z mostu, bez delikatnych omówień… po chamsku, to mnie pani, naturalnie, zgromi,wyśmieje… Nie, lepiej nic nie powiem! Wolę trzymać język za zębami. „Co on mi chce powiedzieć? – zastanawiała się pierwsza naiwna. – Podniecony i patrzy jakoś dziwnie, przestępuje z nogi na nogę… Czy aby nie ma zamiaru oświadczyć się? Hm…prawdziwe utrapienie z tymi gałganami! Wczoraj oświadczył się pierwszy skrzypek, dzisiaj przez całą próbę rezoner5 wzdychał i wzdychał… Powściekali się wszyscy z nudów!” Komik odwrócił się od okna, podszedł do komódki i zaczął oglądać nożyczki i słoik ze szminką.
– No, tak… chce mi się, a boję się powiedzieć… Jakoś nie tego… Jak powiem po prostu, po rosyjsku, to pani zaraz: gbur, cham! A to, a sio… znamy was… Lepiej przemilczę… „A co mu powiedzieć, jeżeli rzeczywiście się oświadczy? – myślała w dalszym ciągu pierwsza naiwna. – Prawdę mówiąc, człowiek dobry, sympatyczny, utalentowany, ale… nie podoba mi się i basta! Straszny brzydal… Zgarbiony, pryszcze na twarzy… głos schrypnięty… i w dodatku – te jego maniery… Nie, nigdy w życiu!” Komik milcząc przeszedł się po pokoju, ciężko opadł w fotelu i z hałasem pociągnął ku sobie ze stołu gazetę. Oczy jego biegały po gazecie, jak gdyby czegoś szukając, wreszcie utknęły na jakiejś jednej literze i osowiały.
– Boże… Bodajby tu muchy były! – mruknął. – Zawszeć to weselej…
„Zresztą, oczy ma niebrzydkie – myślała Maria Andriejewna. – Ale co w nim najbardziej cenię, to charakter. Cóż, nie tyle uroda jest ważna u mężczyzn, co dusza, umysł… Za mąż za niego, prawdę mówiąc, wydać się można. Ale żeby żyć z nim tak, na wiarę… nigdy w życiu! Patrzcie, jak na mnie popatrzał… aż parzy! I czego on taki nieśmiały – nie pojmuję!” Komik westchnął głęboko, potem chrząknął. Widać, że ogromnie mu ciążyło dłużące się milczenie. Poczerwieniał jak rak, wykrzywił usta…. Na twarzy odmalowało się cierpienie… „Prawdę mówiąc, z nim to i tak żyć można – nie przestawała medytować pierwsza naiwna.
– Gażę ma dobrą… W każdym razie lepiej z nim niż z jakimś golcem–kapitanem. Słowo daję, powiem mu, że zgadzam się! Czy godzi się krzywdzić człowieka odmową? I tak ma niesłodkie życie!”
– Nie! Nie mogę! – wykrztusił komik podnosząc się z fotela i odrzucając gazetę. – To moja przeklęta natura! Nie potrafię się przezwyciężyć! Bij, wymyślaj, a ja powiem swoje, Mario Andriejewno.
W oczach komika zakręciły się łzy wielkości grochu.
– Mówże pan… wstrętny człowieku! No, co?
– Czy nie znajdzie się u pani, ptaszyno moja… no, kieliszeczek wódki? Płonę! Takie mam po wczorajszej popijawie kwasy w ustach, takie niedokwasy i nadkwasy, że żaden chemik się nie połapie! Czy da pani wiarę? Wszystko się we mnie skręca! Żyć już nie mogę!
Pierwsza naiwna zarumieniła się, zmarszczyła brwi, ale opamiętawszy się szybko, dała komikowi kieliszek wódki… A on wypił, odżył i zaczął opowiadać anegdoty.
Jak to było? Bawimy się jak damy, a jak nie damy, to się nie bawimy.
Przy okazji, Mistrzu T. – coraz częściej mam tak, że jak otwieram w nowej karcie stronę z wpisem, żeby skomentować, to serwis pokazuje mi okienka do skomentowania tak, jakbym nie był zalogowany (mimo że wcześniej logowałem się z głównej strony Wyspy), ale po odświeżeniu już jest wszystko OK. A przed chwilą, jak pierwszy raz otworzyłem w nowej karcie stronę z opowiadaniem Czechowa, to zobaczyłem ten formularz dla niezalogowanych, wypełniony Twoimi danymi?
Niestety, nie jest to działanie dodatków, które ja instalowałem – ten podejrzany wyłączyłem chwilę temu. Jak znajdę chwilę czasu, postaram się skasować podpowiadanie przez skrypt niezalogowanym ich danych, co powinno usunąć problem o tyle, że najwyżej pojawi się okno bez cudzych danych, natomiast komentarz zalogowanego i tak pójdzie pod jego godłem. Niezalogowany zaś będzie musiał wpisywać dane, albo zapamiętywać w przeglądarce.
Podejrzewam, że to nasz ulubiony dostawca zainstalował jakieś keszowanie poza nami – i jeżeli czytasz stronę zaraz po tym, jak ja ją (niezalogowany) odświeżyłem, to dostajesz dokładnie to samo, co ja czyli i mój podpis i adres.
Niezależnie od tego – jeżeli jesteś zalogowany, komentarz pójdzie z twoim godłem – skrypt wtedy nie czyta formularza.
Zgadza się…. ale bywa i tak, że mnie wylogowuje, choć wcale o to sie nie ubiegałam… Kliknięcie na ” zaloguj się ” ( po prawej stronie) sprawia, że ląduję w kokpicie, a po przejściu na stronę jestem zalogowana ….. „Spadł kiedyś w lipcu snieżek niebieski „….
Automatyczne wylogowanie po jakimś czasie (bądź po zalogowaniu na inny serwer wordpressowy, choćby u Laudate) jest rzeczą normalną, choć nie do końca wiem po jakim czasie powinno występować.
Hi,hi.. Misiu, ja tam flaszkę samogonki – zwanej śliwowicą, posiadam i zawsze kieliszeczkiem służę 😀 Zapewniam Cię, że do ołtarza ciągnąć nie będę!! Jakby co, to wiesz..
Bo pewnie jak wytrzeźwieje, to zrezygnuje Podobno panowie tak mają, że po pijaku wszystkie są cudne i podrywa się wszystko jak leci Gorzej jak się potem wytrzeźwieje i zobaczy kogo się poderwało
Poranna werwa 😀 A ja bieg do łazienki.. i pomału szykuję się do ostatnich ośmiu godzin pracy. W tym tygodniu. Moim najulubieńszym dniem tygodnia jest… Oczywiście, że piątek.
Dobrego snu Mierelko 😀
Przypomniało mi się coś… Wiele lat temu, jak jeszcze pracowałam w serwisie, czasami zabierała mnie koleżanka. Naszemu (tfu) bossowi kobiety nie mieściły się w vanie i chętnie z jej pomocy korzystał. Zabierała mnie z domku i była pijana. Gdybym zauważyła to wcześniej, nie wsiadłabym do jej samochodu. Nie znoszę pijanych kierowców!!!! I tak, jak nigdy nie byłam przesadnie religijna, całą drogę modliłam się, żeby dojechać do domu Co chwilę darłam się na nią, żeby hamowała, bo najeżdżała na samochody przed nią. Nie mieściła się też w pasach. A są przecież szerokie…
Miałam jeden domek, na który zawsze nasz (tfu) boss przyjeżdżał i tylko przeszkadzał mi w pracy. Musiałam mu powiedzieć o pijanym kierowcy (kierownicy?) i nie bardzo wiedziałam jak. Nie mam charakteru „kabla”. Zaczęłam może trochę niefortunnie, bo powiedziałam mu, że muszę o czymś powiedzieć, ale nie bardzo wiem jak. Zrobił tak obleśną minę, że mało mnie nie zemdliło Nie wiem o czym sobie pomyślał i nawet nie chcę się domyślać Wiem, że niektóre baby z nim sypiały (o ile to można tak nazwać) żeby tylko mieć „lepsze” domki. Gdy wyłuszczyłam problem, spoważniał Widać było, że tego się nie spodziewał I tak to właśnie bywa. Wszystko zależy od tego, co komu w głowie siedzi Tak jak i tutaj. On chciał się po prostu wyleczyć z kaca, a ona myślała o wyjściu za mąż…
Coś mnie naszło na wspomnienia
Przypomniało mi się, jak zaraz po przyjeździe tutaj byliśmy na imprezie wielkanocnej. Rozmawiałam z takim Polakiem i powiedział mi, że moja duma będzie mi przeszkodą w pracy i jeśli chcę tu się utrzymać, muszę ją schować do kieszeni. Nie mogłam się z nim zgodzić, ale on się tylko śmiał, jako doświadczony, z długoletnim stażem tutaj…
Nie miał racji. Nie schowałam swojej dumy do kieszeni, a i tak się utrzymałam
Mój boss w vanie lubił przeklinać (co mnie razi). Lubił też zwracać się do „swoich bab” „ty k..wa”, co było dla mnie nie do przyjęcia. I kiedyś (fakt, że bez świadków) go opierdzieliłam. Powiedziałam, że to że tutaj sprzątam, nie oznacza, że pozwolę się traktować jak szmata!!!! I że połączenia mojego imienia z k…wą jest dla mnie nie do przyjęcia. O dziwo zrozumiał I już nigdy więcej się do mnie tak nie odezwał Czyli jednak można?
Witaj Mirelko 🙂 masz zupełną rację, ale …. Twoje koleżanki były zalęknione i niepewne siebie. Bały się, o pracę, o to czy sobie poradzą, a strach emanuje i wyzwala w niektórych ludziach chęć poniewierania innymi…
Witaj Wiedźminko Ja to wszystko rozumiem, tylko ten strach przed utratą pracy powinien mieć swoje granice. Rozumiem też, że większość tych kobiet była tu nielegalnie, czy na wizach turystycznych bez pozwolenia na pracę, a takim osobom jest trudniej znaleźć pracę. Ale czy to oznacza, że taki (tfu) boss może sobie na wszystko pozwalać? Czy to znaczy, że stał się panem i władcą życia zatrudnianych kobiet? Jakby tak wszystkie na raz nie przyszły do pracy, to przecież sam by tych wszystkich domków nie sprzątną… Także on też od swoich pracownic zależał
Właśnie ostatnio na stronie gazeta.pl można poczytać cykl takich artykułów – kilka reporterek GW z różnych stron kraju zatrudniło się incognito w różnych miejscach (jako straganiarka na targowisku, pakowaczka krówek, sprzątaczka w hipermarkecie etc.) i obraz pracodawców (w Polsce, mind you!), jaki się wyłania z tych reportaży, nie odbiega zbytnio od tego, co Ty piszesz… Tyle że kiedyś można było po takich doświadczeniach wrócić do kraju, żyć jak basza z zarobionych tam pieniędzy i grać bohatera, a teraz już za bardzo nie ma dokąd wracać.
Zawsze jest dokąd wracać Tylko przelicznik dolarowy jest duuużo mniejszy Pisałam już może, jak mąż koleżanki był w USA kilka miesięcy (dłużej nie wytrzymał 🙂 ). Przysłał jej $100 i ona kupiła za to lodówkę, pralkę i odkurzacz. Teraz za te same $100 może byś kupił odkurzacz (co nie jest takie pewne), bo na lodówkę czy pralkę na pewno by Ci nie wystarczyło
Prawdaż. Ale jak się nie wraca z tarczą, tylko na tarczy? Z drugiej strony, są jeszcze miejsca, gdzie można zarobić dużo w bardzo ciężkich warunkach. Jechałem ostatnio na południe Polski w przedziale z facetem, dość prostym w obyciu, który – jak twierdził – spędził kilkanaście lat na statkach rybackich, wypływając z Seattle, czyli na łowiskach pacyficznych. Opowiadał ledwie przez 2 h, ale wynikało z tego, że praca nie jest – łagodnie mówiąc – obojętna dla psychiki. I pewnie właśnie dlatego dobrze płatna.
Wydaje mi się, że dużo zależy od tego z kim pracujesz. Niewłaściwe towarzystwo może mieć zły wpływ na psychikę. Wiem to z własnego doświadczenia. Pomogłam dwóm koleżankom i potem dostałam za to po nosie. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Żadnych spółek, żadnych wspólniczek. Mnie nikt nie pomagał i sobie poradziłam. I muszę powiedzieć, że od czasu rozstania się z tą drugą „wspólniczką”, humor mi się znacznie poprawił i każdy mi mówi, że się zmieniłam. Jestem dużo bardziej radosna. Krótko mówiąc wróciłam do normy Praca fizyczna jest sama w sobie wyczerpująca, a jak masz do tego osoby, które działają na Ciebie depresyjnie… Musi się to odbić na zdrowiu…
Szczególnie jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie. Bo nie na każdego taka sama sytuacja tak samo działa. Jeden znosi to lepiej, drugi gorzej…
Przylecieliśmy do USA całą rodziną. Po dwóch tygodniach wróciłam z dziećmi, a mąż został. Miał zarobić tyle, żeby nam wystarczyło na początek. Wytrzymał dwa miesiące i wrócił do nas. Powiedział, że ma Amerykę w d… i że chce być z nami
A przecież mieszkał u siostry, razem ze swoim bratem i bratankiem. Także nie był zupełnie sam w nowym środowisku…
Także rozumiem, że jeśli ktoś jest zupełnie sam wśród obcych i na dokładkę ciężko pracuje, może mieć kłopoty z psychiką…
A tak w ogóle, to są miejsca gdzie można zarobić dużo wcale nie harując jak wół. Tylko trzeba znać perfekcyjnie język angielski i mieć odpowiedni fach. Takie osoby też znam. Na ten przykład taki Wiesiek. Wylosował wizę do USA. W Polsce był programistą. Tutaj najpierw zaczepił się w jakiejś fabryce, skończył jeszcze jakieś tam kursy i pracuje w komputerach. Tu się nie rozmawia za bardzo o zarobkach, bo nie wypada, ale kiedyś jego żona przyznała, że Wiesiek nie chciał nawet rozmawiać z nowym pracodawcą, jeśli nie miał dla niego propozycji przynajmniej 90 tys rocznie. A to i tak jak na programistę nie są wygórowane zarobki…
Oczywiście Mirelko…. sama mam za soą takie doświadczenie, gdy powiedziałam swojemu dyrektorowi, żeby poszukał sobie mojego następcy, bo ja dłużej nie będę znosić jego krzyków ….. A gdy wróciłam do siebie… pomyślałam: no dobrze, ale gdzie ja teraz będę pracowac ? 🙂
Ale sobie poradziłaś? Mam nadzieję Czasami wydaje nam się, że nie damy rady, boimy się odezwać i znosimy cierpliwie czyjeś humory. A potem się zastanawiamy dlaczego tak długo nie mieliśmy odwagi, bo udało nam się zmienić nasze życie I właśnie często tak jest, że jakiś szef się wyżywa, bo nie spodziewa się sprzeciwu…
Pamiętam jak pracując jeszcze w szpitalu na centrali, zadzwoniła do mnie pani dyrektor. Darła japę, że któraś z moich koleżanek coś tam narozrabiała. Co drugie zdanie krzyczała „Proszę mi to wyjaśnić!!!”, ale do głosu mnie nie dopuszczała. W końcu nie wytrzymałam i sama na nią huknęłam Przerwałam jej i zapytałam, czy chce sobie pokrzyczeć, czy chce wyjaśnień. Bo jeśli chce wyjaśnień, to niech mi da dojść do głosu i może przez moment posłucha Na parę sekund ją zamurowało, a potem, już spokojnym głosem, powiedziała „słucham”… Wyjaśniłam jej na spokojnie o co chodzi, podziękowała grzecznie i się rozłączyła Potem powiedziała mojej mamie, że ma bardzo stanowczą córkę A ja nie tyle jestem stanowcza, ile nie lubię jak ktoś na mnie drze japę. Głucha nie jezdem i jak ktoś mówi ciszej, też słyszę i rozumiem…
Przypomniało mi się też, jak znajoma mojej koleżanki pracowała u takiej starszej pani. I ta koleżanka współczuła biedaczce, bo starsza pani kazała swojej opiekunce wejść pod stół i szczekać. A to było takie poniżające… Aż mi się coś przewróciło w środku To po grom właziła pod ten stół!!!! Już ja bym jej weszła i zaszczekała!!! Sama by szczekała!!!! I to na żyrandolu!!!! Same siebie nie szanują i są zdziwione, że nie mają szacunku u innych!!!!
Książkę bym mogła napisać (gdybym umiała) o takich różnych zdarzeniach. Mam trochę znajomych Amerykanów, a i Polaków znam trochę To się słyszy takie różne historyjki…
Nie ma go!! Szlag trafił całkowicie ten tak opiniotwórczy portal albo serwery od prądu za niezapłacone rachunki Axel Springerowi odcięli!: ))
Poniemieckie wiatraki niech sobie postawią!: )))
A jak później takie strusie będziesz wodzić? Może lepiej na takich koliberka. Drobiazgu wprawdzie z tego interesu może się uzbierać dużo ale przynajmniej sam se lata!
Strusia do zagrody i szlus! Nie wyfrunie. Byle mu żarcie podrzucać. A koliberek w świat poleci… Sroka go zeżre… Albo wrona… Na mrozie zmarnieje… W zimie z kwiatka się nie napije, więc trzeba by mu paśniczek z wodą pocukrzoną wywieszać… Już nie mówiąc o tym, że wysiadywanie przeze mnie jajek koliberka mogłoby się skończyć tragicznie dla jajek.
Najpierw temu strusiu musisz pokazać jak ma jeść. Ty wiesz ile byś się robaków i pośladu wszelkiego nadziobał zanim nauczyłbyś tak z piątkę tego tałatajstwa samodzielnie wcinać? A koliberku wonny demonstrujesz kwiatuszek wdzięcznie przed nim zawisając i słodki nektarek smukłym dziobkiem sobie spijasz! Same zyski z koliberka!
Witam Panów 🙂 Senator fermy drobiu zakłada? Struś praktyczny,i mięsko i piórka, koliberek wyłącznie ozdobny, ale żeby az taki rozrzut w tych jajkach ?:)
Pod rękę mam klawiaturę i myszkę (komputerową) i tych nie będę wysiadywał. Od wysiadywania klawiatury robi się na ekranie asdgdefnsdfbsdfbhsdfbsdfbsasdfbserbhwerhqwerbhqwergqwergew;lmk;lmdfv;nwugfkwejnfw;elg,we’rlbh,er’lhmerignwelrgbw;lb,w
s[,.qwql;kv w2kl;egnroghmweporgmw;eklgnmw;erognwl;gn;rn.
Lepiej nie trzymać damy w niepewności, co do intencji, bo zamiast kieliszeczka, można wianek dostać 🙂

Dobry wieczór!
Po prostu trzeba wiedzieć, czy w grę wchodzą damy, czy nie-damy, czy może nie-każdemu-damy…
Jak to było? Bawimy się jak damy, a jak nie damy, to się nie bawimy.
Przy okazji, Mistrzu T. – coraz częściej mam tak, że jak otwieram w nowej karcie stronę z wpisem, żeby skomentować, to serwis pokazuje mi okienka do skomentowania tak, jakbym nie był zalogowany (mimo że wcześniej logowałem się z głównej strony Wyspy), ale po odświeżeniu już jest wszystko OK. A przed chwilą, jak pierwszy raz otworzyłem w nowej karcie stronę z opowiadaniem Czechowa, to zobaczyłem ten formularz dla niezalogowanych, wypełniony Twoimi danymi?
Niestety, nie jest to działanie dodatków, które ja instalowałem – ten podejrzany wyłączyłem chwilę temu. Jak znajdę chwilę czasu, postaram się skasować podpowiadanie przez skrypt niezalogowanym ich danych, co powinno usunąć problem o tyle, że najwyżej pojawi się okno bez cudzych danych, natomiast komentarz zalogowanego i tak pójdzie pod jego godłem. Niezalogowany zaś będzie musiał wpisywać dane, albo zapamiętywać w przeglądarce.
Podejrzewam, że to nasz ulubiony dostawca zainstalował jakieś keszowanie poza nami – i jeżeli czytasz stronę zaraz po tym, jak ja ją (niezalogowany) odświeżyłem, to dostajesz dokładnie to samo, co ja czyli i mój podpis i adres.
Niezależnie od tego – jeżeli jesteś zalogowany, komentarz pójdzie z twoim godłem – skrypt wtedy nie czyta formularza.
Zgadza się…. ale bywa i tak, że mnie wylogowuje, choć wcale o to sie nie ubiegałam… Kliknięcie na ” zaloguj się ” ( po prawej stronie) sprawia, że ląduję w kokpicie, a po przejściu na stronę jestem zalogowana ….. „Spadł kiedyś w lipcu snieżek niebieski „….
Automatyczne wylogowanie po jakimś czasie (bądź po zalogowaniu na inny serwer wordpressowy, choćby u Laudate) jest rzeczą normalną, choć nie do końca wiem po jakim czasie powinno występować.
Zazwyczaj trzyma 24 godziny. Ostatnio bywa, że
skraca. Witaj zapracowany Mistrzu T. 🙂
Witaj!
Dobry wieczór i tu. Humoreskę można streścić słowami: wino, kobiety i kac.
Ergo, na kacu nie odwiedzaj kobiet, chyba, że z własną piersiówką 🙂
Noale piersiówka to jest raptem 150-200 ml, nie za mało?
Jak widać na przykładzie komika i psu mucha na ząb wystarczy, żeby rezon odzyskać 🙂
Hi,hi.. Misiu, ja tam flaszkę samogonki – zwanej śliwowicą, posiadam i zawsze kieliszeczkiem służę 😀 Zapewniam Cię, że do ołtarza ciągnąć nie będę!! Jakby co, to wiesz..
Jeżu, po godzinnej walce, wreszcie tekst wygląda mniej więcej jakbym chciał, orka na ugorze 🙂 🙂
Dobry wieczór… 🙂 Pierwsza naiwna szybko się opamiętała i ten kieliszeczek wydzieliła !:) A Misiek od razu … do ołtarza:)
Swoją drogą : rozważania pierwszej naiwnej są urocze…..od pryszczy do pełnej sakiewki 🙂
Posagu, zapewne wielkiego nie miała.. W końcu komik lepsiejszy od jakiegoś tam kapitana 😀
Prawdziwe utrapienie z tymi gałganami, hurtem się oświadczać chcą, a żaden na trzeźwo 🙂 🙂
Bo pewnie jak wytrzeźwieje, to zrezygnuje
Podobno panowie tak mają, że po pijaku wszystkie są cudne i podrywa się wszystko jak leci
Gorzej jak się potem wytrzeźwieje i zobaczy kogo się poderwało 
” – Ile ty masz lat??

– A na ile wyglądam??? 😀
– Nie pieprz. Ludzie tak długo nie żyją..”
O to to, Skowronku
Witam wieczorową porą 😀 No tak, bo łzy w męskich oczach, i to wielkie jak grochy, ukazują się jeno na kacu!
Ciekawe… panowie swoje, pani swoje:)
Quackie pedałowaniem mnie zaraził, więc idę pokręcić 😀
Spokojnej nocy… Dobranoc..
PS Jasminko!!!!
To i ja dodam swoje Dobranoc! 🙂
Przekazuję pozdrowienia od Jaśminki ! Wróci do nas….. w swoim czasie. Ale mamy się nie martwić ….
No to się nie martwimy lub staramy nie martwić 🙂
Grunt, że wróci…
Dzień dobry
Dzień dobry radosna Mirelko
Dzień dobry Skowroneczku!!!
Próbowałam odpowiadać, ale strasznie muli i wywala
Nie wiem co jest. Może już będzie dobrze?
Teraz biega znakomicie 😀
U mnie też zaczęło się ruszać
Poranna werwa 😀 A ja bieg do łazienki.. i pomału szykuję się do ostatnich ośmiu godzin pracy. W tym tygodniu. Moim najulubieńszym dniem tygodnia jest… Oczywiście, że piątek.
Dobrego snu Mierelko 😀
Miłego dnia Skowronku
Ja też lubię piątki, szczególnie popołudniu 
Śpijcie, bo jeszcze nie świta 😀
witaj Skowroneczku…. grzecznie posłuchałam Twojej dobrej rady:)
dobrze mi się spało 🙂
Przypomniało mi się coś… Wiele lat temu, jak jeszcze pracowałam w serwisie, czasami zabierała mnie koleżanka. Naszemu (tfu) bossowi kobiety nie mieściły się w vanie i chętnie z jej pomocy korzystał. Zabierała mnie z domku i była pijana. Gdybym zauważyła to wcześniej, nie wsiadłabym do jej samochodu. Nie znoszę pijanych kierowców!!!! I tak, jak nigdy nie byłam przesadnie religijna, całą drogę modliłam się, żeby dojechać do domu
Co chwilę darłam się na nią, żeby hamowała, bo najeżdżała na samochody przed nią. Nie mieściła się też w pasach. A są przecież szerokie…
Nie wiem o czym sobie pomyślał i nawet nie chcę się domyślać
Wiem, że niektóre baby z nim sypiały (o ile to można tak nazwać) żeby tylko mieć „lepsze” domki. Gdy wyłuszczyłam problem, spoważniał
Widać było, że tego się nie spodziewał
I tak to właśnie bywa. Wszystko zależy od tego, co komu w głowie siedzi
Tak jak i tutaj. On chciał się po prostu wyleczyć z kaca, a ona myślała o wyjściu za mąż… 
Miałam jeden domek, na który zawsze nasz (tfu) boss przyjeżdżał i tylko przeszkadzał mi w pracy. Musiałam mu powiedzieć o pijanym kierowcy (kierownicy?) i nie bardzo wiedziałam jak. Nie mam charakteru „kabla”. Zaczęłam może trochę niefortunnie, bo powiedziałam mu, że muszę o czymś powiedzieć, ale nie bardzo wiem jak. Zrobił tak obleśną minę, że mało mnie nie zemdliło
Coś mnie naszło na wspomnienia

I już nigdy więcej się do mnie tak nie odezwał
Czyli jednak można?
Przypomniało mi się, jak zaraz po przyjeździe tutaj byliśmy na imprezie wielkanocnej. Rozmawiałam z takim Polakiem i powiedział mi, że moja duma będzie mi przeszkodą w pracy i jeśli chcę tu się utrzymać, muszę ją schować do kieszeni. Nie mogłam się z nim zgodzić, ale on się tylko śmiał, jako doświadczony, z długoletnim stażem tutaj…
Nie miał racji. Nie schowałam swojej dumy do kieszeni, a i tak się utrzymałam
Mój boss w vanie lubił przeklinać (co mnie razi). Lubił też zwracać się do „swoich bab” „ty k..wa”, co było dla mnie nie do przyjęcia. I kiedyś (fakt, że bez świadków) go opierdzieliłam. Powiedziałam, że to że tutaj sprzątam, nie oznacza, że pozwolę się traktować jak szmata!!!! I że połączenia mojego imienia z k…wą jest dla mnie nie do przyjęcia. O dziwo zrozumiał
Witaj Mirelko 🙂 masz zupełną rację, ale …. Twoje koleżanki były zalęknione i niepewne siebie. Bały się, o pracę, o to czy sobie poradzą, a strach emanuje i wyzwala w niektórych ludziach chęć poniewierania innymi…
Witaj Wiedźminko
Ja to wszystko rozumiem, tylko ten strach przed utratą pracy powinien mieć swoje granice. Rozumiem też, że większość tych kobiet była tu nielegalnie, czy na wizach turystycznych bez pozwolenia na pracę, a takim osobom jest trudniej znaleźć pracę. Ale czy to oznacza, że taki (tfu) boss może sobie na wszystko pozwalać? Czy to znaczy, że stał się panem i władcą życia zatrudnianych kobiet? Jakby tak wszystkie na raz nie przyszły do pracy, to przecież sam by tych wszystkich domków nie sprzątną… Także on też od swoich pracownic zależał 
Właśnie ostatnio na stronie gazeta.pl można poczytać cykl takich artykułów – kilka reporterek GW z różnych stron kraju zatrudniło się incognito w różnych miejscach (jako straganiarka na targowisku, pakowaczka krówek, sprzątaczka w hipermarkecie etc.) i obraz pracodawców (w Polsce, mind you!), jaki się wyłania z tych reportaży, nie odbiega zbytnio od tego, co Ty piszesz… Tyle że kiedyś można było po takich doświadczeniach wrócić do kraju, żyć jak basza z zarobionych tam pieniędzy i grać bohatera, a teraz już za bardzo nie ma dokąd wracać.
Zawsze jest dokąd wracać
Tylko przelicznik dolarowy jest duuużo mniejszy
Pisałam już może, jak mąż koleżanki był w USA kilka miesięcy (dłużej nie wytrzymał 🙂 ). Przysłał jej $100 i ona kupiła za to lodówkę, pralkę i odkurzacz. Teraz za te same $100 może byś kupił odkurzacz (co nie jest takie pewne), bo na lodówkę czy pralkę na pewno by Ci nie wystarczyło 
Prawdaż. Ale jak się nie wraca z tarczą, tylko na tarczy? Z drugiej strony, są jeszcze miejsca, gdzie można zarobić dużo w bardzo ciężkich warunkach. Jechałem ostatnio na południe Polski w przedziale z facetem, dość prostym w obyciu, który – jak twierdził – spędził kilkanaście lat na statkach rybackich, wypływając z Seattle, czyli na łowiskach pacyficznych. Opowiadał ledwie przez 2 h, ale wynikało z tego, że praca nie jest – łagodnie mówiąc – obojętna dla psychiki. I pewnie właśnie dlatego dobrze płatna.
Wydaje mi się, że dużo zależy od tego z kim pracujesz. Niewłaściwe towarzystwo może mieć zły wpływ na psychikę. Wiem to z własnego doświadczenia. Pomogłam dwóm koleżankom i potem dostałam za to po nosie. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej. Żadnych spółek, żadnych wspólniczek. Mnie nikt nie pomagał i sobie poradziłam. I muszę powiedzieć, że od czasu rozstania się z tą drugą „wspólniczką”, humor mi się znacznie poprawił i każdy mi mówi, że się zmieniłam. Jestem dużo bardziej radosna. Krótko mówiąc wróciłam do normy
Praca fizyczna jest sama w sobie wyczerpująca, a jak masz do tego osoby, które działają na Ciebie depresyjnie… Musi się to odbić na zdrowiu…
Każda praca w takich warunkach : oddalenie od rodziny, wąskie grono osób z którymi się przebywa 24 godiny na dobę, musi zostawić rysy na psychice…..
Szczególnie jeśli ktoś nie jest odporny psychicznie. Bo nie na każdego taka sama sytuacja tak samo działa. Jeden znosi to lepiej, drugi gorzej…
Przylecieliśmy do USA całą rodziną. Po dwóch tygodniach wróciłam z dziećmi, a mąż został. Miał zarobić tyle, żeby nam wystarczyło na początek. Wytrzymał dwa miesiące i wrócił do nas. Powiedział, że ma Amerykę w d… i że chce być z nami
A przecież mieszkał u siostry, razem ze swoim bratem i bratankiem. Także nie był zupełnie sam w nowym środowisku…
Także rozumiem, że jeśli ktoś jest zupełnie sam wśród obcych i na dokładkę ciężko pracuje, może mieć kłopoty z psychiką…
A tak w ogóle, to są miejsca gdzie można zarobić dużo wcale nie harując jak wół. Tylko trzeba znać perfekcyjnie język angielski i mieć odpowiedni fach. Takie osoby też znam. Na ten przykład taki Wiesiek. Wylosował wizę do USA. W Polsce był programistą. Tutaj najpierw zaczepił się w jakiejś fabryce, skończył jeszcze jakieś tam kursy i pracuje w komputerach. Tu się nie rozmawia za bardzo o zarobkach, bo nie wypada, ale kiedyś jego żona przyznała, że Wiesiek nie chciał nawet rozmawiać z nowym pracodawcą, jeśli nie miał dla niego propozycji przynajmniej 90 tys rocznie. A to i tak jak na programistę nie są wygórowane zarobki…
Oczywiście Mirelko…. sama mam za soą takie doświadczenie, gdy powiedziałam swojemu dyrektorowi, żeby poszukał sobie mojego następcy, bo ja dłużej nie będę znosić jego krzyków ….. A gdy wróciłam do siebie… pomyślałam: no dobrze, ale gdzie ja teraz będę pracowac ? 🙂
Ale sobie poradziłaś? Mam nadzieję
Czasami wydaje nam się, że nie damy rady, boimy się odezwać i znosimy cierpliwie czyjeś humory. A potem się zastanawiamy dlaczego tak długo nie mieliśmy odwagi, bo udało nam się zmienić nasze życie
I właśnie często tak jest, że jakiś szef się wyżywa, bo nie spodziewa się sprzeciwu…
Przerwałam jej i zapytałam, czy chce sobie pokrzyczeć, czy chce wyjaśnień. Bo jeśli chce wyjaśnień, to niech mi da dojść do głosu i może przez moment posłucha
Na parę sekund ją zamurowało, a potem, już spokojnym głosem, powiedziała „słucham”… Wyjaśniłam jej na spokojnie o co chodzi, podziękowała grzecznie i się rozłączyła
Potem powiedziała mojej mamie, że ma bardzo stanowczą córkę
A ja nie tyle jestem stanowcza, ile nie lubię jak ktoś na mnie drze japę. Głucha nie jezdem i jak ktoś mówi ciszej, też słyszę i rozumiem…
Pamiętam jak pracując jeszcze w szpitalu na centrali, zadzwoniła do mnie pani dyrektor. Darła japę, że któraś z moich koleżanek coś tam narozrabiała. Co drugie zdanie krzyczała „Proszę mi to wyjaśnić!!!”, ale do głosu mnie nie dopuszczała. W końcu nie wytrzymałam i sama na nią huknęłam
Przypomniało mi się też, jak znajoma mojej koleżanki pracowała u takiej starszej pani. I ta koleżanka współczuła biedaczce, bo starsza pani kazała swojej opiekunce wejść pod stół i szczekać. A to było takie poniżające… Aż mi się coś przewróciło w środku
To po grom właziła pod ten stół!!!! Już ja bym jej weszła i zaszczekała!!! Sama by szczekała!!!! I to na żyrandolu!!!! Same siebie nie szanują i są zdziwione, że nie mają szacunku u innych!!!!
Mam trochę znajomych Amerykanów, a i Polaków znam trochę
To się słyszy takie różne historyjki…
Książkę bym mogła napisać (gdybym umiała) o takich różnych zdarzeniach.
U mnie już późno, więc czas mi do łóżeczka

Miłego dnia życzę
Dzień dobry: ))) (jak się obudzisz!)
Dzień dobry (już się obudziłam)
Dzień dobry! Roboty troszkę, wychodzenia drugie troszkę… W sumie będzie czas i na Wyspie posiedzieć.
Cześć. Za kokosz?
Cześć Senatorze :)Forum znikło na Omlecie, czy to u mnie coś nie działa? 🙂
Nie ma go!! Szlag trafił całkowicie ten tak opiniotwórczy portal albo serwery od prądu za niezapłacone rachunki Axel Springerowi odcięli!: ))
Poniemieckie wiatraki niech sobie postawią!: )))
PS Wróciło! Widać zapłacili te rachunki!: )
PPS Znowu nie ma!
I znowu jest!!
Akt przerywany??
Pojawia się i znika, jak w tej piosence 🙂
Wiatr im nierówno wieje!: )))
Zakrztusiło się nadmiarem chamstwa ? 🙂
Nie sądzę, z tego ten elektroniczny Fakt żyje!:(
Chciałeś powiedzieć: pojawia się i znika jak Murzyn na pasach?
A jest coś do wysiedzenia?
Na początek, jak sądzę, jajka!
Jakie duże? Bo na niczym mniejszym od strusich nie siadam. Nie opłaca się. Stosunek wielkości do wkładu czasu i sił mają najlepszy.
A jak później takie strusie będziesz wodzić? Może lepiej na takich koliberka. Drobiazgu wprawdzie z tego interesu może się uzbierać dużo ale przynajmniej sam se lata!
Strusia do zagrody i szlus! Nie wyfrunie. Byle mu żarcie podrzucać. A koliberek w świat poleci… Sroka go zeżre… Albo wrona… Na mrozie zmarnieje… W zimie z kwiatka się nie napije, więc trzeba by mu paśniczek z wodą pocukrzoną wywieszać… Już nie mówiąc o tym, że wysiadywanie przeze mnie jajek koliberka mogłoby się skończyć tragicznie dla jajek.
Najpierw temu strusiu musisz pokazać jak ma jeść. Ty wiesz ile byś się robaków i pośladu wszelkiego nadziobał zanim nauczyłbyś tak z piątkę tego tałatajstwa samodzielnie wcinać? A koliberku wonny demonstrujesz kwiatuszek wdzięcznie przed nim zawisając i słodki nektarek smukłym dziobkiem sobie spijasz! Same zyski z koliberka!
No raczej, jaja kolibra są wielkości tic-taca 🙂
A jak jakiś sadysta strusięta na betonie Ci przestraszy? Będziesz znowu siedział….
O proszę, Miś zdecydował się na kolibry!: )))
Muszę zadbać, żeby w zagrodzie betonu nie wylewać.
A widzisz… i z betonem kłopot!
A koliberek beton ole…. , on na niego niewrażliwy!!
Witam Panów 🙂 Senator fermy drobiu zakłada? Struś praktyczny,i mięsko i piórka, koliberek wyłącznie ozdobny, ale żeby az taki rozrzut w tych jajkach ?:)
Quackie rozrzutu narobił! Od razu mu dawaj strusie jaja! Może jeszcze ptaka dodo sobie do wysiadywania zażyczy!! Niech siada na tym co ma….pod ręką!!
No…. na podorędziu!! Tak może być?
CBA zakapowało Adasia Hofmana do prokuratury i to za pięć lat działania czynem ciągłym!!
Mój Boże!….i co teraz!!??
A cóż on tym ” czynem ciągłym”? myślałam, że tylko ujada ? 🙂
Cośik ukrywał nie wpisując czegóś tam do rejestru korzyści. No, Nowak zegarki a Adaś chyba hurtowo wazelinę i prezerwatywy XXXL!!!
Myślisz, że znajdzie jakiegoś kotka dla prezesa ? 🙂
Ja sam chętnie prezesowi sprezentuję jaguara!!
… ale prezes nie ma prawa jazdy ! 🙂 nie musisz być taki hojny !
Ale ja takiego żywego! Taki teściowej jednego gościa na jego oczach głowę odgryzł! Facet z wdzięczności omal kotka nie zacałował!!
Pod rękę mam klawiaturę i myszkę (komputerową) i tych nie będę wysiadywał. Od wysiadywania klawiatury robi się na ekranie asdgdefnsdfbsdfbhsdfbsdfbsasdfbserbhwerhqwerbhqwergqwergew;lmk;lmdfv;nwugfkwejnfw;elg,we’rlbh,er’lhmerignwelrgbw;lb,w
s[,.qwql;kv w2kl;egnroghmweporgmw;eklgnmw;erognwl;gn;rn.
Raz na wozie, raz dno i pięć metrów mułu. Życie.
No, przynajmniej znowu jest dawny Quackie!!
Cały czas ten sam, tylko czasami trochę bardziej opancerzony, a chwilami okopany na dobrze umocnionej pozycji ze wstrzelaniem w przedpole.
Jednym słowem: czasami oklapnięty, z hełmem mocno wciśniętym na uszy!
Osobiście wolę Cię dziarskiego!: )
zdecydowanie Ci do twarzy z tą zdecydowaną miną ! 🙂
Wszyscy piętro wyżej marsz!!
Quackie, zostaw już ten hełm!! Dorosły chłop, a jak dziecko…
Już lecę