– I to by było na tyle – Misiek ruszył w kierunku polany, przekonany, ze Borowy długo jeszcze poleży nietomny, kątem oka złowił ruch, obrócił się gwałtownie. Leszy niezgrabnie gramolił się do pozycji pionowej, zaplótł palce w skomplikowany wachlarzyk, paskudnie wykrzywił gębę i zaczął rosnąć i rósł i rósł i rósł, aż przewyższył wzrostem najwyższe sosny masztowe w lesie.
– Co jest… Misiek zadarł głowę do góry i ściągną z ramienia Łuk Kreteński i napiął cięciwę na całą długość ramienia, łuk huczał, brzęczał i wibrował mu w rękach, zanim jednak wypuścił ognisty pocisk feniksa, stało się coś dziwnego. Dziada wielkiego jak góra, który podnosił właśnie stopę wielkości boiska piłkarskiego, żeby rozdeptać Miśka, oplotła nagle sieć korzonków, które wprost z ziemi pięły się na niego niestrudzenie, Dziad zaryczał i zerwał nędzny oplot, ale korzonków przybywało, gęstniały oplatając Leszego szczelną siecią, tak, że w końcu wyglądał jak ten miś na miarę naszych możliwości, po czym rozległ się nieludzki ryk i korzenie rozpoczęły odwrót w kierunku ziemi, po Leszym nie został nawet ślad. Misiek zwolnił cięciwę i podrapał się w zadumie po łbie .
– To się nazywa pokaz siły ! – Miśkowi zadudnił we łbie znajomy głos.
– Mistrz ???
– A co, nie będzie się jakiś szmaciarz srożył w MOIM lesie !
– To las Mistrza ? – Misiek pokręcił głową ze sceptycyzmem.
– KAŻDY las jest mój futrzaku – Zbieraj towarzystwo do lotu, macie solidne opóźnienie !
Misiek szybko wrócił na polanę na której ekipa, smażyła kiełbaski nad Martwakiem w ognisku.
– Dzięki, że się o mnie martwiliście – powiedział zjadliwie Misiek.
– Próbowaliśmy cię wyśledzić, ale las tak zgęstniał, że z powietrza nic nie było widać – odrzekła Pani B.
– Poza tym, złego diabli nie biorą, jak widać – zarżał Rumak .
– Dobra ludziska, sprężajcie ruchy, do zatoki mamy godzinę marszu – widząc marsa na obliczu Rumaka, Misiek dodał szybko – Rozkaz Mistrza.
Pól godziny później ruszyli raźnie przez las prowadzeni mapą Bagiennika, niedługo później las się przerzedził i ziemia pod stopami zamieniła się w żółty piach, a w końcu las się skończył i stanęli na szczycie wydmy w oddali majaczyła marina, przy której był zacumowany las łódek, począwszy od wiosłowych kryp, a skończywszy na pirackich brygantynach, trójmasztowych barkentynach i ciężko uzbrojonych karawelach.
Nie opodal mariny rozciągała się całkiem spora osada z targiem rybnym .
– Musimy się przegrupować – rzekł Rumak – za dużo ludzi, pojawienie się naszej gromady nie ujdzie uwadze, musimy przeprowadzić rekonesans i zorientować się, który statek należy do Harpii i jak możemy go opanować bez niepotrzebnych strat i alarmowanie wszystkich dookoła, trudna sprawa .
– Nic prostszego – odezwała się, wśród zapadłej ciszy Mirabella – jako fotoreporterka renomowanej gazety, nie będę wzbudzać niczyich podejrzeń, a i indagowanie ludzi, wyda się całkiem naturalne, wespół z Jasmine zejdziemy na przystań i zasięgniemy języka. Reszta niech poczeka w karczmie, tylko nie idźcie hurmą, ale pojedynczo w odstępach czasowych. Rumak z Dziadkiem spojrzeli po sobie .
– To doskonały plan – powiedział Misiek, a reszta kiwnęła głowami z zapałem.
– Zatem do dzieła – zakomenderował Rumak .
Mirabella zawiesiła sobie na szyi dodatkowe dwa aparaty fotograficzne, przez co wyglądała jak chodząca wystawa sprzętu, Jasmine wygładziła strój podróżny i raźno ruszyły w dół wydmy w stronę osady.
Kiedy minęły pierwsze stragany Rumak dał znak i pierwsza para Max i Pani B. ruszyli ich śladem. W odstępach 20 minutowych wyruszyli wszyscy, na samym końcu szedł Misiek ciągnąc za uzdę krnąbrnego muła.
Misiek dotarł do karczmy, którą po gwarze rozpoznał z daleka, kazał rozkulbaczyć i nakarmić muła i zagłębił się w półmrok karczmy. W nos uderzył go jak obuchem obezwładniający smród tego miejsca połączenie wychodka ze śmietniskiem, resztek jedzenia, rzygowin, zgniłych ryb i taniego alkoholu, smród dobrze znany bywalcom takich przybytków – Home sweet home – Misiek z lubością zaciągnął się tą piorunująca mieszanką zapachów. W półmroku dostrzegł Dziadka i Rumaka siedzących w jednym kacie sali, w drugim kącie Max dla bezpieczeństwa towarzyszył przy ławie dziewczynom, Misiek podszedł do panów, którzy pociągali jakiś płyn z drewnianych kubków, krzywiąc się przy tym niemiłosiernie, Misiek umoczył usta w kubku Rumaka.
– Sam nasikałeś do tego kubka, czy zrobił to karczmarz – zapytał niewinnie. Rumak zmełł przekleństwo pod nosem.
Misiek podszedł do stojącego za lada karczmarza, który wyglądał jakby przed chwilą wytaplał się w kałuży i dodatkowo wytarzał w odpadkach i zaczął szeptać mu coś do ucha, błysnęło złoto i karczmarz wyraźnie się ożywił, skinął na kuchcika i warknął coś pod nosem, warkniecie wspierając solidnym kopem w zadek i kuchcik pognał na zaplecze. Za chwilę powrócił ściskając pod pachami dwa oplecione wikliną antałki, jeden ustawił przed nosem Miśka, a drugi zaniósł na stół dziewczyn, które z wyraźną odrazą rozglądały się po sali, za chwilę na stół wjechała micha smażonych w panierce, pokrojonych w dzwonka miętusów i cynowe kubki, Misiek szczodrze polał z gąsiora w kubany .
– Za powodzenie! – wzniósł toast .
Dziadek nieufnie powąchał zawartość kubka i siorbnął ostrożnie – Miód – dwójniak -naprawdę dobry, zdumienie odmalowało się na jego twarzy, ale skąd ?
– Z piwniczki – roześmiał się Misiek .
Panowie raźno zabrali się za pałaszowanie ryb, zapijając je miodem.
Minęła godzina, później druga, zaczynało powoli zmierzchać, a dziewczyny nie wracały, kiedy już Rumak szykował sie do poszukiwań, rozwarły się wrota do karczmy i energicznym krokiem weszła Mirabella, a za nią jak duch Jasmine .
– Karczmarzu, najlepsze wino, a żywo – bo zabiorę ci gwiazdkę Michelina!
Mirabella mrugnęła w stronę panów i usiadła w najciemniejszym kącie karczmy.
Ekipa poczekała, aż karczmarz przyniesie wino i widać przerażony odebraniem jakiejś gwiazdy znalazł nawet szkło w postaci dwóch musztardówek, pojedynczo i bez zwracania na siebie uwagi ekipa zgromadziła się w kącie.
– Jak się mają sprawy – niecierpliwie zagaił Rumak, podczas gdy dziewczyny zwilżały gardło winem.
– Jest dobrze – odpowiedział Mirabella – a nawet lepiej – Jasmine skinęła głową – łódź Harpii jest zacumowana na samym końcu mariny, wejścia na pokład pilnują dwie wiedźmy, obecnie zneutralizowane…
– Jak to zneutralizowane – przerwał Rumak.
– Neurotoksyny – spokojnie odparła Jasmine – jeszcze przez dobre 3 godziny będą trwać w stuporze.
– A Harpie ? – Rumak się niecierpliwił.
– Są dwie, do tego 4 może 6 wiedźm, ale Harpii nie ma chwilowo na pokładzie, mają wrócić rano z zapasami i od razu odpływają na wyspę, te zapasy, to oprócz jedzenia i wody, również nowy narybek na wiedźmy, czyli dziewczynki.
– Idealnie – powiedział zadowolony Rumak i zatarł ręce – a załoga męska łodzi?
– Wybita, lub w niewoli.
– Plan jest taki – odrzekł po chwili Rumak – Ja, Misiek i Jasmine dokonamy abordażu na łódź, a Max, Pani B., Dziadek i Czarodziejka urządzą zasadzkę na wracające Harpie, uwolnią zakładniczki i przejmą zapasy.
– Jakieś uwagi – Rumak rozejrzał się po twarzach.
– Ja jak rozumiem zostaję tutaj? – spytała Mirabella
– Dobry pomysł – przyślemy po ciebie po wszystkim, a teraz do dzieła.
Rumak z Miśkiem zabrali tylko lekki sprzęt i bojowy i ruszyli szybkim krokiem prowadzeni przez znającą drogę Jasmine, niebawem stanęli przy łodzi .
– O w mordę – Misiek w podziwie gapił się na ogromny jacht motorowy o czarnym kadłubie i białych nadbudówkach.
– To pieprzony Titanic – dodał Rumak.
Minęli stojące przy trapie dwie dziewczyny zamienione w słupy soli.
– Dobra robota – mruknął Rumak w stronę Jasminki z uznaniem
– Drobiazg
Cicho przebiegli przez lądowisko dla helikopterów, lądowisko było puste, tylko do poręczy przywiązane były cztery miotły, drewniany zydel i potężny knur, który ich obrzucił pełnym wyrzutu spojrzeniem. Zeszli pod pokład i kierując się światłem i muzyką trafili pod drzwi kajuty. Rumak odliczał w ciszy zginając po kolei wyprostowane 3 palce, po czym potężnym kopem wywalił drzwi, wpadli do kajuty i zamarli, oczom ich ukazał się osobliwy widok. Kajuta była w zasadzie ogromnym luksusowym salonem w którym jedną ścianę zajmowało łóżko wielkością nie ustępujące lądowisku, na łóżku w niedbałej pozie półleżał marynarz. Matros ubrany był w podkoszulek w poprzeczne niebieskie pasy, wygodne spodnie od dresu i puchate bambosze. Z upodobaniem cmoktał fajką, rozłożone ręce obejmowały cztery dorodne, urodziwe dziewoje, obdarzone wyjątkowo bujnymi atrybutami, na kolanach stała mu potężna miska z popcornem i pudło chusteczek, dziewoje chlipały pod nosem, pogryzając popcorn, naprzeciw łóżka wisiał na ścianie 60 calowy płaski telewizor, na którym leciało jakieś łzawe romansidło. Obie strony taksowały się wzrokiem w całkowitym osłupieniu i ciszy, nie licząc ryczącego telewizora. Pierwsze otrząsnęły się wiedźmy, na łóżku się zakotłowało, kiedy rzuciły się po różdżki, wyglądało to jak grupa Laokoona walcząca w kisielu. Jaśmine zrobiła piruet na środku Sali i chuchnęła, w powietrzu rozeszła się ostra woń migdałów i cynamonu, wiedźmy wyraźnie straciły impet, ich ruchy spowolniały, a wreszcie zamarły w bezruchu, Jasmine wzięła pilota ze stolika przy łóżku i wyłączyła telewizor. W nagle zapadłej ciszy, rozległ się ryk matrosa .
– Co się tu do stu par beczek zjełczałego tranu wyprawia !!!
– Spokojnie szefie – odrzekł Rumak – należysz do załogi ?
– Jestem kapitanem, śledziu – Kapitan Żeglugi Wielkiej, Koga – A kim wy jesteście cudaki – Tu obrzuciwszy powłóczystym spojrzeniem Jasminę, podkręcając zawadiacko białego wąsa – pardon madame – spojrzał groźnie na Rumaka, bo Misiek zajęty był wiązaniem wiedźm.
– Żądam wyjaśnień – Co, na furę zdechłych makreli robicie na moim korabiu???
Miśku, jednak jesteś WIELKI i gdyby nie wrodzona modestia i obawa przed paskudnymi ludzkimi językami co to we wszystkim doszukują się perwersji, to jak nic ucałowałbym Twój kudłaty…..
No, pocałowałbym Cię lekko w policzek. Nie wypada przecież pisać – Twą szczeciniastą gębę!!
Dzień dobry :)Wyobraźcie sobie, ze ledwie wrzuciłem Harpie, jak mnie ukradli neta, nawet nie zdążyłem dobrze przeczytać tego odcinka, dopiero teraz poprawiłem literówki w pracy, coś pechowo to szło od początku 🙂 🙂
Miśku, brawo ….. a wiesz jak mnie nastraszyłeś tytułem ???? „I to by było na tyle…..” – pomyślałam, że postanowiłeś zakończyć epopeę i zrobiło mi się zimno …… Stanowczo jestem bardzo przywiązana do Twoich fantastycznych opowieści….
Ale litości to on jednak nie ma. Mirabelkę dodatkowym sprzętem objuczył. Toż ona i tak pod tymi dwoma kontenerami kamer ledwie sapie. Jeszcze się jak wielbłąd pod cysterną wody rozjedzie!: (
Nie martw się tak o Mirabelkę, nie rozjedzie się Jak sama nazwa wskazuje (Mira – belka) odporna jest A poza tym, to jakim dodatkowym sprzętem? Przecież tam sklepu nie było, żeby sobie coś tam dokupić… Kilka odcinków temu, Mirabelka miała cały zapas futerałów z aparatami i kamerami. Teraz po prostu wyjęła te, których potrzebowała, żeby jak najbardziej profesjonalnie wyglądać
Wszystko jest na Wyspie po prawej stronie, strony, pierwszy odcinek wrzuciłem dawno temu na Przyjaciół, ale nikogo nie zainteresował, dopiero Wyspiarze, biciem i krzykiem zapędzili mnie do dalszej bazgraniny, sam nie wiem czy się cieszyć z tego czy wprost przeciwnie 🙂 🙂
Czytałem kiedyś jak wyglądały polskie karczmy przydrożne w opisie jakiegoś Francuza, był przerażony, ponoć szczury i robactwo biły się o odpadki na podłodze, pchły, wszy, karaluchy i wszytko co pełza, skacze, fruwa i pomyka na wielu nogach, natychmiast opadało klienta po wejściu, a smród był powalający 🙂 🙂
To zupełnie jak w Luwrze, tylko że w tym pałacu latem jeszcze do kominków kupę Francuzi zwykli byli robić!
Ludwika XIV wykąpano po raz pierwszy gdy skończył siedem lat!
Słowianie przynajmniej prawie przy każdej chałupie mieli banie, eleganccy Francuzi kąpali się w rzekach gdy po pijanemu który do jakiej wleciał!!!
Witaj Senatorze ! 🙂 ta złote młoteczki do wybijania lokatorów we włosach ? brrrrrrrrr…. jaże mgło:( a taki gustowny wynalazek na francuskim dworze:) ….
Są. Nie masz pojęcia jak się cieszę. Senatorowi podobno nie wypada, to ja Cię wycałuję.
Miśku, nie cyzeluj, pisz jak Ci serce i wyobraźnia dyktuje. 🙂 Powinieneś już dawno, od początku wiedzieć, że bardzo się Twoje pisanie podoba. BARDZO. Masz jeszcze raz. Zapomniałam poprosić żebyś kucnął.
Przypomniało mi się. Śniło mi się, że zapytałeś jak się czuję. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że koszmarnie. Stwierdziłeś wtedy, że od jutra będzie cały czas lepiej. Nie ma to, tamto. Obiecałeś.
Dobry wieczór. Z piętra niżej mnie skutecznie wierszydła wypłoszyły. Mógłbym w trzy minuty zanalizować dzisiejszy odcinek pod kątem tropów i inspiracji, ale zupełnie się nie chce, bo nader powabny, a analiza by te misterne ściegi spruła. I po co. Brawo, towarzyszu Pancerny, towarzyszu jak w husarii, a nie w partii, ma się rozumieć!
Nie chciało Ci się analizy tej cudownej poezji dokonać, a ja tak na Ciebie liczyłem!
Jestem zawiedziony, smutny i nawet pocieszyć się nie mogę bo do barku mam dostęp na wieki zamknięty!
Wybrać się do Neapolu?
Mnie też te „cudne wiersze” wypłoszyły z pięterka niżej (oczywiście nie mam na myśli tytułowego). Mowę odjęło i palce zdrętwiały. Nie dałam rady się odezwać Dobrze, że Misiek mnie uratował Przynajmniej jest co poczytać i się pozachwycać
A tak w ogóle, to już chyba moje wypociny – wiersze są lepsze od tej pomyłki wierszowej… Chyba wszystko jest lepsze…
Dzień dobry: ))) Miłe słowa przekażę.
A z tym szukaniem….
Powiada pewien zasmucony pan do swego przyjaciela:
– Wiesz, jakoś tak ckni mi się samemu, bez żony… A znaleźć jakoś żadnej nie mogę.
– Stary – powiada ten zagadywany – dziś bracie nowe czasy, ot, weź choć internet! Walnij anons na jakimś portalu że żony szukasz i założę się, odpowiedź nadejdzie!
Po jakimś czasie przypomina sobie tę rozmowę i zaciekawiony czy kolega rady posłuchał dzwoni do niego i pyta:
– No i jak, dostałeś jakąś odpowiedź na swoje ogłoszenie?
– Setki, poczta zalana mailami.
– No widzisz, i co piszą?
– Wszystkie jednej treści:- ” Weź pan moją, weź pan moją!”
Ciekawe dlaczego Misiek zostawił Mirabellę i nie zabrał jej na akcję? I nawet Rumak nie zaprotestował? Przecież miała opisywać jego wspaniałe czyny Czyżby miała się przydać jako cichy pomocnik? Ostatecznie, gdyby z zasadzką coś nie do końca wypaliło, może dać takiej harpii statywem bez łeb i zaświecić w oczy fleszem Na Bagiennika podziałało, to może i na harpie?
Witaj Mirelko. …. wojownicza ta Mirabella, a Misiek ją oszczędzał coby potomni naocznie sławę zwycięzców oglądali :)No bo kto tu robi lepsze zdjęcia….. Kwak i Tetryk tak jakoś …. okazyjnie 🙂
Witaj Wiedźminko Mirabelle takie są Wojownicze!!!! A jak ma te zdjęcia robić, skoro jej ze sobą nie zabrali??!!!
Kwak, czy Tetryk robią bardzo dobre zdjęcia, tyle że nie tak dużo jak ja A nie zawsze ilość przeradza się w jakość
Witaj Miral: )))
Każdy dobry taktyk zostawia odwód na ciężkie chwile i cała sztuka polega na tym by użyć go jedynie w momencie albo decydującym o ostatecznym zwycięstwie, albo dla osłonięcia odwrotu w razie nagłej konieczności wycofania się na z góry upatrzone pozycje!: )
Miłego dnia Wam życzę i lecę do swoich zdjęć Kilka ptaszków dziś „ustrzeliłam” i muszę to dokładnie przejrzeć No i jeszcze mam zdjęcia z wczorajszej , króciutkiej wycieczki. Też muszę je uporządkować i powywalać te, które nie są wyraźne…
Wiedźmineczko, to ten cholerny księżyc też Ci spać nie daje? Ja się dziś budziłem z pięć razy nasłuchując czy mi Senatorowa jeszcze dycha (dycha!!) i za każdym razem mi bestia prosto w oczy świecił. Jużem miał tak po drugiej wstać alem się postanowił zawziąść i spróbować podrzemać i tak z małymi przerwami jakoś do piątej pospałem!
Dlaczego ten wynalazek „zawziąść” na czerwono mi podkreśla, coś mu nie pasi??
Aha, ma być „zawziąć”! Nu, może i tak!!
Witaj Skowronku ! 🙂 nie, nie czytałam całą noc, tylko w łóżku. Po północy się namawiałam na spanie, potem wstałam, policzyłam ” słupki” a jeszcze później kąpałam storczyki i zajmowałam się resztą kwiatów…. i ganiałam się z Migotką, która mi podpadła. 🙂 tak jakoś zeszło do 5-tej….. 🙂
Dzień dobry… I z tego wczorajszego czekania na Harpie się mi przysnęło i to mocno.. Jak ja tego nie lubię!! Bo człek budzi się połamany, powyginany i zły sam na siebie 😀
Fajowy odcinek… Mamy reportera obwieszonego profesjonalnym sprzętem i czarującą, a może czarowną Jasminkę 😀 Oczywiście, jak tu nie wspomnieć o przywódcy – Rumaku, któremu grupa podporządkowuje się dobrowolnie (??) 😉
Czekam na kolejny odcinek oczywiście!!Noo musiałam dodać czy to się Sz. Futrzakowi podoba, czy nie 😀
Buźka Misiak 😀 a wycieraj się ile chcesz i tak Cię dopadnę
DzińDybry:)) Atmosfera tak pod koniec zgęstniała, iż nie było widać powietrza. Zwłaszcza kiedy na moim pokładzie stwierdzono, ruję, poróbstwo i oglądanie polskich komedii romantycznych, zasługujących na wiadra łez i zakaz oglądania. Zatem wybacz Pancerny, dopóki na moim pokładzie nie będzie kaplicy, dopóty nie wypłynę z portu !!!
Howgh !!!
Witaj: )))
Stateczku, wszystko na co narzekasz to betka! Popcorn, brachu, za popcorn Pancerny powinien za trzecim garniturem uzębienia już się rozglądać!!
Witaj Stateczku ! A Ty, kapitan, nie masz uprawnień egzorcysty ? Albo przeciągnąć pod kilem winowajców ….. a Tobie się kaplicy zachciewa??? jak to tak ? 🙁 Kunc świata cy cuś ?
Czarodziejko :)) Kaplica to najbardziej dochodowe pomieszczenie w każdej instytucji, stadionie, szpitalu i także na statku. Fracht nie zawsze się trafia, natomiast wiernych oczekujących na bilet do nieba zawsze znajdziesz :)))
Dzień dobry. W sumie taki sobie, już mniejsza o pogodę. Rano wyciągałem wagę łazienkową na środek łazienki w celu użycia, taką ze szklanym wierzchem, i szkło mi zostało w rękach. O nic nie zawadziłem, niczym nie walnąłem, a ta szyba popękała na drobne kawałeczki, trochę jak szyba samochodowa, tylko samochodowa zasadniczo pęka na granulki, bez mnóstwa drobnych igiełek. Sprzątałem to chyba godzinę na parę sposobów i nadal nie mam pewności, że wszystko posprzątałem. A jeszcze to łazienka, gdzie się chodzi na bosaka…
Ach, to też mi się zdarzyło. To nietłukące się szkło tłucze się wyjątkowo złośliwie, rozpryskując się jak granat na wszystkie strony, sprzątania jest więcej niż po zwykłym talerzu.
Witajcie! Dzisiaj wcześniej w domu, za to cały dzień z dala od komputera.
Do dyskusji o zdjęciach mam małe sprostowanie: nie robię sam zdjęć, te które zamieszczam, są autorstwa dzieci albo Lokatej.
Jestem z powrotem. Wszystko w porządku, właściwie dzisiaj były poruszane tylko sprawy ogólne, żadnych kompromitujących szczegółów dotyczących Najjuniora nie było.
Nie wiem czy dzisiejszego wieczoru Wiedźminka się pokaże, bo ją odcięli od świata. Na wszelki wypadek – donoszę 😀 A Mistrz T. na pewno lampkę zapali. Chyba, że… Ktoś inny zastąpi zastępującego 😀
Dobrej nocy..
Ponieważ teraz demokracja w modzie podaje się do publicznej wiadomości, że nieco nagabywany mogę obiecać dalszy ciąg Płomyka pamięci na:
a) piątek
b) sobotę
c) niedzielę
Proszę o zabranie głosu w tej materii.
Przewodniczącego komisji skrutacyjnej nie powołuje się, bo i po co!
Spróbuję ten tekst pozbierać, wrzucam na szybkiego, bo słyszę jak Senator ostrzy kordelas :)))
Miśku, jednak jesteś WIELKI i gdyby nie wrodzona modestia i obawa przed paskudnymi ludzkimi językami co to we wszystkim doszukują się perwersji, to jak nic ucałowałbym Twój kudłaty…..
No, pocałowałbym Cię lekko w policzek. Nie wypada przecież pisać – Twą szczeciniastą gębę!!
Dzień dobry :)Wyobraźcie sobie, ze ledwie wrzuciłem Harpie, jak mnie ukradli neta, nawet nie zdążyłem dobrze przeczytać tego odcinka, dopiero teraz poprawiłem literówki w pracy, coś pechowo to szło od początku 🙂 🙂
Nieważne przecie jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy!!

Miśku, brawo
….. a wiesz jak mnie nastraszyłeś tytułem ????
„I to by było na tyle…..” – pomyślałam, że postanowiłeś zakończyć epopeę i zrobiło mi się zimno …… Stanowczo jestem bardzo przywiązana do Twoich fantastycznych opowieści….
Ale litości to on jednak nie ma. Mirabelkę dodatkowym sprzętem objuczył. Toż ona i tak pod tymi dwoma kontenerami kamer ledwie sapie. Jeszcze się jak wielbłąd pod cysterną wody rozjedzie!: (
…ale Mirabelka nie zaprotestowała: nie masz to jak prawdziwa pasja 🙂
Cel życia!: )))
Nie martw się tak o Mirabelkę, nie rozjedzie się
Jak sama nazwa wskazuje (Mira – belka) odporna jest
A poza tym, to jakim dodatkowym sprzętem? Przecież tam sklepu nie było, żeby sobie coś tam dokupić… Kilka odcinków temu, Mirabelka miała cały zapas futerałów z aparatami i kamerami. Teraz po prostu wyjęła te, których potrzebowała, żeby jak najbardziej profesjonalnie wyglądać 
Misiek, Ty się lepiej przyznawaj, gdzie są do kupienia Twoje dzieła. Ścichapęk jeden:)))
Na lewo spod lady chodzą. Miś podatków płacić nie lubi!: ))
Wszystko jest na Wyspie po prawej stronie, strony, pierwszy odcinek wrzuciłem dawno temu na Przyjaciół, ale nikogo nie zainteresował, dopiero Wyspiarze, biciem i krzykiem zapędzili mnie do dalszej bazgraniny, sam nie wiem czy się cieszyć z tego czy wprost przeciwnie 🙂 🙂
Jak dla mnie to Ty możesz rozdzierająco szlochać w żalu nieutulonym bylebyś pisał i pisał!
Łezki mogę Ci obetrzeć, ale pisz pan…… pisz!
No i jakie mam szanse 🙂 🙂
Alternatywą jest pętelka!
Świetnie – nowe wątki, nowe zjawiska….. Mistrz? czy ja go pamiętam ??? Chyba trzeba zrobić załącznik z personami dramatu ?
Opis karczmy rzucił mną ździebko 🙂
Znam takie! Nie ma to jak miła swojska atmosfera!: ))))
Czytałem kiedyś jak wyglądały polskie karczmy przydrożne w opisie jakiegoś Francuza, był przerażony, ponoć szczury i robactwo biły się o odpadki na podłodze, pchły, wszy, karaluchy i wszytko co pełza, skacze, fruwa i pomyka na wielu nogach, natychmiast opadało klienta po wejściu, a smród był powalający 🙂 🙂
To zupełnie jak w Luwrze, tylko że w tym pałacu latem jeszcze do kominków kupę Francuzi zwykli byli robić!
Ludwika XIV wykąpano po raz pierwszy gdy skończył siedem lat!
Słowianie przynajmniej prawie przy każdej chałupie mieli banie, eleganccy Francuzi kąpali się w rzekach gdy po pijanemu który do jakiej wleciał!!!
Witaj Senatorze ! 🙂 ta złote młoteczki do wybijania lokatorów we włosach ? brrrrrrrrr…. jaże mgło:( a taki gustowny wynalazek na francuskim dworze:) ….
Dzień dobry: )))
Cóż, zawszeć złote!: (
Mistrz jest mózgiem całej wyprawy Ent, ogromne drzewo w bunkrze 🙂
Woń migdałów i cynamonu…… nie bzu i agrestu ?:)
Jennefer, to Ty??
Jak tam Koral?
Jeszcze nie wiem….. 🙂 czekam na przybycie 🙂
… tej zołzy 🙂
Przybędzie!: ))
Kolejni chętni do wyprawy ? Ja już obecnych nie ogarniam 🙂 🙂
A nie, to u Sapkowskiego w tym Sezonie burz teraz Koral za Jennefer robi!
Kup to sobie!
Kupiłem, ale nie mam czasu się zabrać za czytanie 🙂
To co Ty stale robisz??
Pracuję, dopadł mnie kryzys, musiałem zwolnić część ludzi i zastąpić ich sobą, kiedy wracam do domu, to już nic mi się nie chce, nawet czytać 🙂
No to masz przechlapane! Współczuję!
Nie narzekam :):)
Toż właśnie narzekasz, że na nic nie masz czasu!: ))
Są.
Nie masz pojęcia jak się cieszę.
Senatorowi podobno nie wypada, to ja Cię wycałuję. 
Masz jeszcze raz.
Zapomniałam poprosić żebyś kucnął.
Miśku, nie cyzeluj, pisz jak Ci serce i wyobraźnia dyktuje. 🙂 Powinieneś już dawno, od początku wiedzieć, że bardzo się Twoje pisanie podoba. BARDZO.
Już się cieszę na ciąg dalszy nastąpi.
A po co on ma kucać, on nieduży jest!: ))))
Wystarczy, że wejdę na stołeczek?:)))
Najzupełniej!: )))))
Przypomniało mi się. Śniło mi się, że zapytałeś jak się czuję. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że koszmarnie. Stwierdziłeś wtedy, że od jutra będzie cały czas lepiej. Nie ma to, tamto. Obiecałeś.
No to będzie! Zobaczysz!!
Dzięki Jaśminko

Dobry wieczór. Z piętra niżej mnie skutecznie wierszydła wypłoszyły. Mógłbym w trzy minuty zanalizować dzisiejszy odcinek pod kątem tropów i inspiracji, ale zupełnie się nie chce, bo nader powabny, a analiza by te misterne ściegi spruła. I po co. Brawo, towarzyszu Pancerny, towarzyszu jak w husarii, a nie w partii, ma się rozumieć!
Nie chciało Ci się analizy tej cudownej poezji dokonać, a ja tak na Ciebie liczyłem!
Jestem zawiedziony, smutny i nawet pocieszyć się nie mogę bo do barku mam dostęp na wieki zamknięty!
Wybrać się do Neapolu?
Nie że z lenistwa, ale z niechęci, by dzieło tak piękne rozkładać na czynniki.
Aha… na kawałki, znaczy. Im więcej takich kawałków tym paskudniej wokoło?
to się nazywa qui pro quo ?)
Zeby Ci Wezuwiusz w oczy zaświecił ?:( a jak wizyta u doktorów ?:)
Nieeeee! Zobaczyć Neapol i….!!
Wizyta? Przecież dr wziął urlop na telefon!: )
Mnie też te „cudne wiersze” wypłoszyły z pięterka niżej (oczywiście nie mam na myśli tytułowego). Mowę odjęło i palce zdrętwiały. Nie dałam rady się odezwać
Dobrze, że Misiek mnie uratował
Przynajmniej jest co poczytać i się pozachwycać 

A tak w ogóle, to już chyba moje wypociny – wiersze są lepsze od tej pomyłki wierszowej… Chyba wszystko jest lepsze…
Dzięki za dobre słowo Mistrzu 🙂
No nie, znowu Korabiem poleciałem 🙂 🙂
Dyrdam do Senatorowej. Ja miałem iść do lekarza aż tu ci źle się poczuła ona….
Gdybym nie wrócił to…dobranoc: ))
Zdrówka dla pani Senatorowej….
dbaj o Chorą !
Dziękuję w jej imieniu. Dbam, dbam. Koty też nie mają powodu narzekać!
Zdrówka Senatorowej życzę
Dbaj o nią, bo drugiej takiej nie znajdziesz (tylko mi nie mów, że drugiej takiej byś nie szukał)…
Dzień dobry: ))) Miłe słowa przekażę.

A z tym szukaniem….
Powiada pewien zasmucony pan do swego przyjaciela:
– Wiesz, jakoś tak ckni mi się samemu, bez żony… A znaleźć jakoś żadnej nie mogę.
– Stary – powiada ten zagadywany – dziś bracie nowe czasy, ot, weź choć internet! Walnij anons na jakimś portalu że żony szukasz i założę się, odpowiedź nadejdzie!
Po jakimś czasie przypomina sobie tę rozmowę i zaciekawiony czy kolega rady posłuchał dzwoni do niego i pyta:
– No i jak, dostałeś jakąś odpowiedź na swoje ogłoszenie?
– Setki, poczta zalana mailami.
– No widzisz, i co piszą?
– Wszystkie jednej treści:- ” Weź pan moją, weź pan moją!”
Nioooo!: )))
Brawo, Miśku!

Warto było cierpliwie poczekać!
Mam nadzieję, że Autor nie padł z wyczerpania ? Miśku, „trzym się ciepło”.
Ja też mam taką nadzieję
Szkoda by było…
I Ty coś wspominałeś o kompleksach?!!!!
Dzięki Miralko 🙂 Cieszę się, że dostarczyłem Ci trochę rozrywki 🙂 🙂
Dzień dobry
Przepraszam, ale rzuciłam się w pierwszym rzędzie do czytania i zapomniałam o dobrych manierach
Tak mnie ten odcinek Harpii pochłonął 
W pierwszej chwili wydawał mi się dość długi, tylko nie wiem czemu się tak szybko skończył
Ciekawe dlaczego Misiek zostawił Mirabellę i nie zabrał jej na akcję? I nawet Rumak nie zaprotestował? Przecież miała opisywać jego wspaniałe czyny
Czyżby miała się przydać jako cichy pomocnik? Ostatecznie, gdyby z zasadzką coś nie do końca wypaliło, może dać takiej harpii statywem bez łeb i zaświecić w oczy fleszem
Na Bagiennika podziałało, to może i na harpie? 
Witaj Mirelko.
…. wojownicza ta Mirabella, a Misiek ją oszczędzał coby potomni naocznie sławę zwycięzców oglądali :)No bo kto tu robi lepsze zdjęcia….. Kwak i Tetryk tak jakoś …. okazyjnie 🙂
Witaj Wiedźminko
Mirabelle takie są
Wojownicze!!!! A jak ma te zdjęcia robić, skoro jej ze sobą nie zabrali??!!!
A nie zawsze ilość przeradza się w jakość 
Kwak, czy Tetryk robią bardzo dobre zdjęcia, tyle że nie tak dużo jak ja
Witaj Miral: )))
Każdy dobry taktyk zostawia odwód na ciężkie chwile i cała sztuka polega na tym by użyć go jedynie w momencie albo decydującym o ostatecznym zwycięstwie, albo dla osłonięcia odwrotu w razie nagłej konieczności wycofania się na z góry upatrzone pozycje!: )
Miłego dnia Wam życzę i lecę do swoich zdjęć
Kilka ptaszków dziś „ustrzeliłam” i muszę to dokładnie przejrzeć
No i jeszcze mam zdjęcia z wczorajszej , króciutkiej wycieczki. Też muszę je uporządkować i powywalać te, które nie są wyraźne…
Dzien dobry
Chyba jednak pójdę spać 🙂 Słoneczka wesołego Kochani 🙂
Czy już pójdziesz spać, Wiedźminko, czy dopiero
Bo tak jakoś nie do końca zrozumiałam
Jestem już zmęczona, bo u mnie późno…
Wiedźmineczko, to ten cholerny księżyc też Ci spać nie daje? Ja się dziś budziłem z pięć razy nasłuchując czy mi Senatorowa jeszcze dycha (dycha!!) i za każdym razem mi bestia prosto w oczy świecił. Jużem miał tak po drugiej wstać alem się postanowił zawziąść i spróbować podrzemać i tak z małymi przerwami jakoś do piątej pospałem!
Dlaczego ten wynalazek „zawziąść” na czerwono mi podkreśla, coś mu nie pasi??
Aha, ma być „zawziąć”! Nu, może i tak!!
Matusiu!! Wiedźminko!! Czytałaś całą noc??
No!! Sapkowskiego nowego jak spod z igły sobie zafundowała!
Witaj Skowronku ! 🙂 nie, nie czytałam całą noc, tylko w łóżku. Po północy się namawiałam na spanie, potem wstałam, policzyłam ” słupki” a jeszcze później kąpałam storczyki i zajmowałam się resztą kwiatów…. i ganiałam się z Migotką, która mi podpadła. 🙂 tak jakoś zeszło do 5-tej….. 🙂
Miłego dnia



Słoneczka i ciepełka
A tym, którzy niedomagają – szybkiego powrotu do zdrowia
Dobranoc
Zdrowego i długiego, Mirelko 😀
Dzień dobry: )))
Jak dobrze nam zdobywać góry!!
…I młodą piersią chłonąć wiatr?? 😀
Dzień dobry 😀
Dzień dobry: )))
Chłonąć by ochłonąć!: ))
A swoją drogą to Miś jest prosię!! Gospodarz wątku….. i gdzie on? Wkleił i poszedł sobie pewnie do tej knajpy na nadbrzeżu na miodek!!
Dzień dobry… I z tego wczorajszego czekania na Harpie się mi przysnęło i to mocno.. Jak ja tego nie lubię!! Bo człek budzi się połamany, powyginany i zły sam na siebie 😀
Fajowy odcinek… Mamy reportera obwieszonego profesjonalnym sprzętem i czarującą, a może czarowną Jasminkę 😀 Oczywiście, jak tu nie wspomnieć o przywódcy – Rumaku, któremu grupa podporządkowuje się dobrowolnie (??) 😉
Czekam na kolejny odcinek oczywiście!!Noo musiałam dodać czy to się Sz. Futrzakowi podoba, czy nie 😀
Buźka Misiak 😀 a wycieraj się ile chcesz i tak Cię dopadnę
DzińDybry:)) Atmosfera tak pod koniec zgęstniała, iż nie było widać powietrza. Zwłaszcza kiedy na moim pokładzie stwierdzono, ruję, poróbstwo i oglądanie polskich komedii romantycznych, zasługujących na wiadra łez i zakaz oglądania. Zatem wybacz Pancerny, dopóki na moim pokładzie nie będzie kaplicy, dopóty nie wypłynę z portu !!!
Howgh !!!
Witaj: )))
Stateczku, wszystko na co narzekasz to betka! Popcorn, brachu, za popcorn Pancerny powinien za trzecim garniturem uzębienia już się rozglądać!!
A kysz zła maro ! popcornu Mu sie zachciewa
I co z tego, że w multipleksach już nie cuchnie tym prażonym wynalazkiem… ?
Nie mam pojęcia jak to smakuje, wystarczająco bowiem śmierdzi by zdecydować się na niejedzenie tego :)))
To nawet grać i śpiewać można. Jak wyżej spojrzysz to zobaczysz!: )))))
Witaj Stateczku !
A Ty, kapitan, nie masz uprawnień egzorcysty ? Albo przeciągnąć pod kilem winowajców ….. a Tobie się kaplicy zachciewa??? jak to tak ? 🙁 Kunc świata cy cuś ?
Czarodziejko :)) Kaplica to najbardziej dochodowe pomieszczenie w każdej instytucji, stadionie, szpitalu i także na statku. Fracht nie zawsze się trafia, natomiast wiernych oczekujących na bilet do nieba zawsze znajdziesz :)))
Ooooo!, to Ty Latającym Holendrem dowodzisz!!???
A kaplica jakiegoś konkretnego obrządku, czy ekumeniczna? 🙂
Stateczek zaoptuje za Bachusem!: ))
Zgodzę się nawet na abstynenta Noego, znanego powszechnie z powściągliwości :)))
Ten rzeczywiście będzie w sam raz!: ))
… do kaplicy patrona trzeźwości – ojcaszka Noego 🙂
Bomba!: )))
Dzień dobry. W sumie taki sobie, już mniejsza o pogodę. Rano wyciągałem wagę łazienkową na środek łazienki w celu użycia, taką ze szklanym wierzchem, i szkło mi zostało w rękach. O nic nie zawadziłem, niczym nie walnąłem, a ta szyba popękała na drobne kawałeczki, trochę jak szyba samochodowa, tylko samochodowa zasadniczo pęka na granulki, bez mnóstwa drobnych igiełek. Sprzątałem to chyba godzinę na parę sposobów i nadal nie mam pewności, że wszystko posprzątałem. A jeszcze to łazienka, gdzie się chodzi na bosaka…
I tak miałeś Mistrzu szczęście, iż nie stało się to podczas ważenia :)))
Też o tym pomyślałem. To jest chyba to słynne szczęście w nieszczęściu.
Dzień dobry Mistrzu. No to troszkę szczęścia miałeś.
Ja swego czasu stłukłem w drobny mak nietłukący się kubek!
Z hartowanego szkła miał być!: (
Ach, to też mi się zdarzyło. To nietłukące się szkło tłucze się wyjątkowo złośliwie, rozpryskując się jak granat na wszystkie strony, sprzątania jest więcej niż po zwykłym talerzu.
Ano! Mnie na dodatek podczas demonstracji domownikom com to za cudo (12 szt.!!) im kupił!: ((
Starannie omijam wszelkie takie naczynia, odkąd w drobny mak rozleciał mi się półmisek do zapiekania …. psa i kota zamknęłam na balkonie….
Nawet po miesiącu, jeszcze się odłamki szkła znajduje :/
Kwaku….sprzątania współczuję, ja mam zwierzaki w domu, kapci im nie założę…. A waga chciała Ci powiedzieć :” dość „? Zimą dobrze mieć 2-3 kg więcej 🙂
Witaj Kwaku !
Jak sie czujesz? już zdrowo?
Coraz lepiej, ale poranki są jeszcze ciężkie i noce takoż.
Misiek, ale te korzonki żarłoczne były ….. pochłonęły migiem Leszego:)
Wybywam zaraz na wywiadówkę do Najjuniora. W piątek starszy, dzisiaj młodszy… Ufam, że będzie dobrze, jednakowoż.
Witajcie! Dzisiaj wcześniej w domu, za to cały dzień z dala od komputera.
Do dyskusji o zdjęciach mam małe sprostowanie: nie robię sam zdjęć, te które zamieszczam, są autorstwa dzieci albo Lokatej.
Witaj.
Jestem z powrotem. Wszystko w porządku, właściwie dzisiaj były poruszane tylko sprawy ogólne, żadnych kompromitujących szczegółów dotyczących Najjuniora nie było.
Ukryli. Wiedzą, że jesteś chory i nie chcieli Cię w tym stanie martwić!
Myślisz, Senatorze, że należałoby liczyć na ich dobre serduszka?
Niezbyt często Na Twoim miejscu nie starałbym się liczyć na więcej: )
Nie wiem czy dzisiejszego wieczoru Wiedźminka się pokaże, bo ją odcięli od świata. Na wszelki wypadek – donoszę 😀 A Mistrz T. na pewno lampkę zapali. Chyba, że… Ktoś inny zastąpi zastępującego 😀
Dobrej nocy..
Tym razem już definitywnie!
Dzień dobry: )))
Ponieważ teraz demokracja w modzie podaje się do publicznej wiadomości, że nieco nagabywany mogę obiecać dalszy ciąg Płomyka pamięci na:
a) piątek
b) sobotę
c) niedzielę
Proszę o zabranie głosu w tej materii.
Przewodniczącego komisji skrutacyjnej nie powołuje się, bo i po co!
PS Mam coś cudzego fajnego i mogę to w trudzie i znoju zamieścić.
Chceta??
Dzień dobry: )))
No to… Fikum-mikum i jest!!
Dzień dobry 😀 I czekam…