« Leopold Staff do Ostapa Ortwina... Lajkonik i królestwo do wzięcia »

MEDICE, CURA TE IPSUM…

   Najlepiej jest ponoć zaczynać od początku…Może i tak, ale gdzie tu do Adama i Ewy sięgać….  Niechże zatem będzie tak…

  – Warknęło, zgrzytnęło i wehikuł ruszył do słynnej lecznicy mając na pokładzie trzy osoby – kierowcę, sanitariusza zaopatrzonego w solidną teczkę papierów a także i kupę galarety, która to galareta w zależności na czym akurat myśl jej się zatrzymała trzęsła się a to z dzikiej wściekłości, a to z pieruńskiego strachu…No nic…Jechalim! No i dojechalim….. Daleko nie było…! Przyjęli mnie tam z radością niezmierną choć starannie ukrytą, sprawnie zadokumentowali – nie trwało to więcej niż pół godziny – na rękę zakładając (w pierwszym rzędzie) niezniszczalny plastikowy pasek z nadrukami, które już z poprzedniego miejsca pobytu znałem i zataszczyli szwedzką windą na polski oddział znakomitej państwowej lecznicy! Torba do sali, pacjent galopem zaprowadzony do gabinetu zabiegowego, wciśnięty w fotel i tak błyskawicznie zawenflonowany, że nim otworzyłem gębę by spytać czemu akurat w miejscu tak niewygodnym i na takiej cienkiej żyle, choć potężniejszych do groma i jeszcze ciut więcej posiadam, już było po ptokach!  Kismet!! Jak to u nich mówią – zostałem zapętlony! Uprzejma komenda by zasuwać na swoją salę, nigdzie się nie wałęsać bo zarutko przypędzi do mnie lekarz prowadzący, się weźnie i przedstawi, mnie wytłumaczy co i jak, wysłucha życzliwie, na wszelkie pytania odpowie…Nu, w europejskiej sławy ja klinice, wiadomo! Aha, zapomniałem dodać, że prócz coś ze siedmiu autografów w różnych miejscach na biegu drukowanych dokumentów, musiałem czytelnym podpisem potwierdzić, że otrzymałem kartę z prawami pacjenta! Matkoż jedyna – prawa mam!! Małom się z radości w portki nie skichał z tego powodu!! Na dowód że nie łżę treść onych praw podaję!:

7 podstawowych praw pacjenta:

1. Mam prawo do tego, by zostać potraktowany godnie i z szacunkiem dla mojej intymności

2. Mam prawo wiedzieć, na co choruję, jakie jest proponowane leczenie i rokowanie, a jeśli mam wątpliwości co do diagnozy, mam prawo poprosić o drugą opinię lub zwołanie konsylium lekarskiego

3. Mam prawo dostępu do dokumentacji medycznej, dotyczącej mojej choroby i mam prawo wymagać, by chroniono moje dane przed osobami przez mnie nieupoważnionymi

4. Mam prawo dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej (diagnostyki, rehabilitacji, leków, środków medycznych, pobytu w szpitalu) finansowanych ze środków publicznych

5. Mam prawo korzystać z najnowszych zdobyczy medycyny, zarówno w diagnostyce, jak i leczeniu

6. Mam prawo do towarzystwa bliskiej osoby podczas wizyty u lekarza czy zabiegu, a także do kontaktowania się z bliskimi i korzystania z ich opieki podczas pobytu w szpitalu

7. Mam prawo do opieki duszpasterskiej i umierania w godności

  Nie ukrywam, że najbardziej ucieszyło i podbudowało mnie na duchu to ostatnie! Według następnie poczynionych obserwacji stwierdzam autorytatywnie, że powinno ono zajmować miejsce najwyżej trzecie albowiem z drugim z tej listy występuje nieco kłopotów!! Z innymi zresztą też!

Aha, nie wspomniałem od razu, że planowo miałem w tym przybytku wylądować w piątek między dziesiątą a dwunastą w południe, bo zabieg był zaplanowany na popołudniowe godziny dnia tego postnego, a wylądowałem dzień wcześniej, we czwartek, przed siedemnastą! Jest się o co awanturować? A skąd!! Siadłem tedy na swym łożu boleści na wysłużonym już zadku swoim i baranim wzrokiem po sali się rozglądam. Jedynkę mam .. Ale to dwójka przerobiona na jedynkę z możliwością błyskawicznego przerobienia z powrotem na dwójkę! Na każdej z dwu dłuższych ścian zawory do instalacji tlenowej, sprężonego powietrza i czegoś tam jeszcze…stelaże pod monitory…Na jedynce… Po ki czort na obu ścianach jak łóżko jedno? Zatem przerobiona dwójka! Siedzę tak sobie i logicznie – jak widzicie – myślę, a tam gdzieś już pan dr do mnie pędzi i gna by mnie wypytać, pocieszyć, za rękę potrzymać i… tentego…ducha mnie dodać….Ot, zeszło czasu niewiele, tak ze dwie godziny a dra ni widu ni słychu…Iiii, co tam, zapewne jakiś zabieg się przedłużył i chłop zaiwania, że mu z czoła nikiej Syzyfowi pot kapie! Życie ludzkie ratuje, a toć to przecie jest najważniejsze!!! Letko owo „zaraz” do trzech prawie godzin się przeciągnęło, gdy wmaszerował do mej sali chorych nieszczęsnych istny olbrzym z licem jako burak czerwonym, spojrzał na mnie z pewnym zdumieniem i pyta co ja tu robię! Teraz tom ja się zdumiał, że on się zdumiał i powiadam mu grzecznie, że se siedzę. Może niedowidzi, bidaka? To on mnie na to kto ja zacz, to ja mu na to, że chory! Nieco go przytkało i pyta nadal spokojnie:

– Czy pan ma AICD?

– Nie – powiadam, a już mnie roznosi, bo ni cholery nie wiem co to jest łapiąc jedynie że ten nowoczesny Hipokrates używa jakiegoś angielskiego skrótu (potem się dowiedziałem co to!) – ale mam WC!

Tu zdurniał pan dr i pyta słabiutkim głosem, wyraźnie na wdechu:

– ….Co pan ma??

– WC,  water closet, toaletę spłukiwaną wodą- jadę już po bandzie, bo mnie czerwona mgła na oczy spada, koń wrony do szarży niesie, a donskaja szaszka nad głową migoce!

Gęba mu się zrobiła taka, że piwonia czerwona przy nim to nic!! Zanim jego całkowicie trafił szlag, a ja mu nogą od stołka z litości gardła od ucha do ucha  nie  poderżnąłem by on się już dłużej nie męczył, wpada do nas z włosem rozwianym znany mi doskonale lekarz-operator i z pełnym oburzeniem drze się na mnie: – To cały zespól na pana czeka i czeka a pan tu sobie w najlepsze dyskutuje!?

 A za nim ładuje się dwu dryblasów i oni sruuu mnie na wózek!!  I odjazd! Jeszcze w przelocie gdzieś na zakręcie pielęgniarka do tego cholernego wenflonu podłączyła mi dren od jakiejś flaszki którą wcisnęła mi w garść, kazała trzymać toto na wysokości ramienia i poszliśmy jak burza przez senne już korytarze do znanej mi szwedzkiej widy w słynnej polskiej klinice, a następnie po upadowej jak w kopalni do pracowni hemodynamiki…W windzie dr spojrzał z wyraźnym obrzydzeniem na trzymaną przeze mnie plastikową butelkę z bógwiczym i powstrzymawszy się z wyraźnie widoczną ochotą przed splunięciem gdzie do kąta, odkręcił ją od tego wenflonu, fachowo go zatkał, a butelkę bez słowa wręczył jednemu z dryblasów. Ten, również bez słowa, wsadził ją do kieszeni kitla i tak mieliśmy wstęp do zabiegu z głowy!     Wjeżdżamy tuż za próg sali operacyjnej, błyskawicznie robią mnie na Adama, ja dumnie kroczę w kierunku tej cholernej deski, która u nich się nazywa stół i udaję, że łażenie na gółkę przed składającym się z osobników płci obojga audytorium to dla mnie zwyczajna codzienność, następnie dobrowolnie układam się wzdłuż tego parszywstwa starając się nadto na żadną stronę zbytnio nie zwisać i…..

 

  I resztę dopiszę jutro, bo boli mnie jak diabli lewa ręka, gdyż po owym wenflonie mam eleganckie zapalenie żyły i naturalnie pieczołowicie założony w domu okład! Leczony jestem wedle sprawdzonej na mnie metody Senatorowej – metindol w maści na skórę, na to wg zaleceń naszych Mam okład z altacetu i – jako środek trzeci – wypróbowana metoda Babek – woda z octem! Albowiem, jak powiadali starożytni Rzymianie – omne trinum perfectum est!!

 

Najlepszy cyrk zaczął się był nazajutrz….: ))

188 komentarzy

  1. Incitatus pisze:

    Będzie na raty bo wrażeń tyle, że jedna wycieraczka nie uniesie…Jutro Mistrz Quackie Pana Ignacego nam nareszcie sprezentuje, Miś następnie Harpiami uraczy, a ja w tym czasie doskrobię resztę wrażeń, bo prawdziwy cyrk na kwadratowych kołach następnego dnia po mej martyrologii dopiero się rozpoczął!: ))

    • korab1 pisze:

      Witaj :)) Na aptece w pobliżu gdzie mieszkam wisi napis „Chory ma prawo do zdrowia” !!! Wynika z tego, iż zdrowy ma prawo chorować. Ja rezygnuję z tego prawa, przestaję odwiedzać szanownych doktorów poza towarzyskimi okazjami. Jak odejść to tylko zdrowym :)))

      • Incitatus pisze:

        Cześć: ))) Stateczku, znasz doskonale hasło: „Rzuć palenie, umrzesz zdrowszy”!: ) Czegom ja się w tej słynnej klinice naoglądał!: (

        • korab1 pisze:

          Dwadzieścia lat jak rzuciłem, lecz ponieważ suma nałogów jest constans, musiałem zmienić nieco proporcje :)))

          • Incitatus pisze:

            I to jest niezwykle rozsądne posunięcie! Mnie we wszelkich dokumentach medycznych piszą „przewlekły nikotynizm”! Delighted

      • Wiedźma pisze:

        Witaj Stateczku…. w mojej pobliskiej aptece wisi tylko informacja, że pacjent ma prawo do tańszych zamienników leków 🙂

  2. Alla pisze:

    Gdybym nie wiedziała ile Cię to nerwów kosztowało… to..:)
    Opisałeś znakomicie i nie wiem czy śmiać się, czy płakać nad tą naszą bezpłatną (?!)służbą zdrowia.. 🙁

    • Incitatus pisze:

      To maciopcia ociupinka wrażeń z moich zderzeń z naszym szpitalnictwem z ostatnich kilkunastu dni!

      • Alla pisze:

        Jakże różna od wrażeń mojego małżonka z ostatniego pobytu w klinice.. 🙂
        Ale.. poprzednie pobyty nie były aż tak złym „wspomnieniem”..?
        Tak mi się wydaje… O ile dobrze pamiętam. Prawda?

        • Incitatus pisze:

          Nie, ale wtedy to jeszcze był szpital kliniczny. Dziś jest to naukowa placówka Ministerstwa Zdrowia i przypomina taśmę produkcyjną staruszka Forda skrzyżowaną z domem wariatów, gdzie na jeden metr kwadratowy przypada siedemnastu (lekko licząc) geniuszy medycznych, a wszystko trzyma się kupy jedynie nadludzkim wysiłkiem pielęgniarek!!

          • Alla pisze:

            I… rządzący zafundowali im nadludzki wysiłek do 67 roku życia.. Super!!!
            Aha, jeszcze powinny urodzić, co najmniej trójkę dzieci!! Super!!

            • Incitatus pisze:

              Co chcesz, praca to potęgi klucz!!: (

            • Wiedźma pisze:

              Skowronku.. to nie jest tajemnica, że ” piguły” są zbawieniem doktorów i pacjentów…. 🙂

              • Wiedźma pisze:

                … jako, że gdzie diabeł nie może….. 🙂

                • Incitatus pisze:

                  Tam tylko kobieta… I to jest święta prawda!!

                • miral59 pisze:

                  Ale nie tylko kobiety są pielęgniarkami Happy-Grin Osobiście znam pielęgniarza (bo chyba tak się go powinno nazywać). I nie był zniewieściały, 100% faceta Delighted Co prawda był jedynym pielęgniarzem w szpitalu, ale był…
                  I muszę przyznać, że pacjenci go lubili. Chyba lubią nadal, ale ja już tam nie pracuję…

  3. Alla pisze:

    Możesz zdradzić co znaczył ten skrót?

  4. Alla pisze:

    Kartę z powyższymi prawami pacjenta Amazed takiej samej treści w każdym szpitalu dają?? Wie kto??
    Trzymajcie mnie….

    • Incitatus pisze:

      Nie, to ino u Pana profesora Z., jeśli dobrze mi wiadomo! Tam są i inne cuda!!
      Ale to pryszczyk, teraz dopiero tam będzie cyrk. Jakiś Francuz skonstruował całkowicie sztuczne serce i na dniach będzie ono wszczepiane pierwszemu pacjentowi na świecie. I to gdzie? A w Zabrzu. A dlaczego? Bo to tak pieruńsko drogi zabieg, że po co jego koszty mają ponosić Francuzi? Niech durni Polacy poniosą!!

      • Alla pisze:

        Wcześniej nie podpisywałeś żadnej dziwnej karty jako pacjent? Coby dowiedzieć się jakie masz prawa 😀

        Jasne! Przecież nasza służba zdrowia nie wie co forsą robić! A wiesz jaką reklamę dr swej klinice zrobi??

        • Incitatus pisze:

          Oni jeszcze dają taką ankietę, gdzie można wychwalać pod niebiosa wszystkie ich sukcesy i osiągnięcia!
          Na mnie się zawiedli – czerwonym grubym mazakiem napisałem w każdej rubryce: „NIEZIEMSKI BAŁAGAN!!”

          • Alla pisze:

            Happy-Grin takie, jak u nas w przychodni „Salus”. Pielęgniarki wspaniałe dziewczyny, rehabilitantki też, ale lekarze..? Siedzi taki i niecierpliwie się kręci, cobyś se już poszedł i… Następny proszę.. Bo on ma dwie godziny z NFZ, a po…. – prywatnie 😀

          • Wiedźma pisze:

            Dobrze, dobrze…. ale Cię zreperowali ! I myślę, że dobrze….aczkolwiek zapowiadana wizyta dr – a prowadzącego i podróż do deski żywcem przypomina cyrk Monty Pythona… 🙂

      • Wiedźma pisze:

        Oprócz tego jeszcze Słowenia, i Arabia Saudyjska… o ile wiem Francja takoż… Cztery kliniki będą mechanizować pacjentów.

    • miral59 pisze:

      15 lat pracowałam w szpitalu i nawet w nim leżałam, ale o czymś takim (karta praw) nawet nie słyszałam. Fakt, nie ma mnie w Polsce od 15 lat i mogło się zmienić. Muszę zapytać o to swoich polskich przyjaciół, którzy nadal tam pracują…
      Ale tak myślę, że prawa do czegoś na papierze i w życiu, to nie zawsze to samo. I nie chodzi mi tylko o Polskę… Tu też z tym różnie bywa…

  5. Quackie pisze:

    Dobry wieczór, chociaż jasno jeszcze całkiem niewieczornie. Brzmi i wygląda całkiem przerażająco, jeżeli ma być jeszcze lepiej (a ja tam Senatorowi wierzę, umie Mistrz stopniować napięcie), to już zaczynam gryźć paluchy.

    Potwierdzam jutrzejszego Lajkonika, na sicher, jak mawiają (już nie pamiętam, czy w Wielkopolsce, czy w Galicji).

  6. Incitatus pisze:

    Burzę mam!! Wyłączam kompa!!

  7. Jasmine pisze:

    Twoja opowieść Senatorze przypomina mi listy które otrzymywałam nauki jeszcze pobierając od brata mego rodzonego który w wojsku wtenczas sługiwał. W szczegóły wdawała się nie będę. Dość na tym, że pojąć koleżanki nie mogły czego wyję miast się cieszyć, ze napisał. Macie, same przeczytajcie, rzekłam. Popłakały się. Ze śmiechu. Brat mój ma poczucie humoru zbliżone do Twego.
    Wybacz Senatorze Kochany, że śmiać się nie będę. Za dużo skojarzeń. Z PRAWAMI Pacjenta takoż. Nie da się sformatować wspomnień. A szkoda, bo niektóre by się przydało.
    Czekam na ciąg dalszy ofkoz. Delicious

  8. starsza_pani pisze:

    Dobry wieczór:) No proszę, a mnie się zdawało, że dziś jest bardzo dobry dzień. Senator uzdrowiony wyszedł ze szpitala, dziś też opuściła podobny przybytek (na Szaserów w W-wie) moja koleżanka, bardzo zadowolona z opieki pielęgniarek i skuteczności lekarzy chirurgów od naczyń krwionośnych i serc.

    Przyjdzie mi zgłupieć, do reszty?

  9. Wiedźma pisze:

    Zdecydowanie lepiej wspominam swoją podróż do deski… w ramach premedykacji zaaplikowali mi ” głupiego Jasia”. powieźli wózeczkiem, ułożyli na desce ( fakt, dziwnie wąska ) i….. obudziłam się na łóżku z obolałym gardłem….. zdziwiona, dopytałam się wreszcie, że to skutek intubowania …. 🙂

    • Incitatus pisze:

      Mnie na żywca mordowali!: (((

      • Wiedźma pisze:

        Wiem, Senatorze i szczerze współczuję, bo to prawdziwa trauma…. bezradny człowiek skazany na zręczność cudzych rąk…po tym się trzeba pozbierać 🙁

        • Incitatus pisze:

          Ciąg dalszy właśnie o tym będzie!: )

          • misiekpancerny pisze:

            Ale jak na żywca ? Na żywca, to można rybkę złowić, znaczy się bez znieczulenia ???

            • starsza_pani pisze:

              Na żywca może znaczyć z udziałem świadomości (bez usypiania), ale ze znieczuleniem miejscowym. Np. wtedy, gdy trzeba kontrolować, czy operowany nie dostał udaru w trakcie zabiegu.

              • Incitatus pisze:

                O!!

                • misiekpancerny pisze:

                  Eeeeetam, a już myślałem, że Senator, jako nastajaszczy komandos, został zoperowany przy pomocy saperki i bagnetu, a za znieczulenie służył stakańczyk wódki 🙂 🙂

                • Incitatus pisze:

                  Miśku, mnie dali zastrzyk działający w promieniu 20 cm kw.!! I tyle!!
                  A o bagnet i saperkę błagałem na kolanach ale zełgali, że już im wszystkie wyszli i zmuszeni są teraz robić tym co mają! Normalnie żal mi się tych eskulapów zrobiło i małom się razem z nimi nie popłakał! Cry

                • misiekpancerny pisze:

                  Wariat 🙂
                  ROTFL

                • Incitatus pisze:

                  Niechybnie!! Overjoy

            • Incitatus pisze:

              Znieczulają jedynie miejsce wkłucia na tętnicy udowej w pachwinie. Reszta nie boli…No prawie, bo balonikowanie to taki kontrolowany mikrozawał, ten ciut boli…..No a później, po zabiegu, boli trochę serce, ale to w gruncie rzeczy nie serce boli, a „ślad” po zasuwaniu tym drutem w naczyniach. Tak tłumaczą medycy i tu im wierzę! Długo to nie trwa, tak z pół dnia!

  10. Jasmine pisze:

    Jestem ociupinkę przestraszona. Od zawsze mam tylko GG, jeden numer. Przed chwilą, dwukrotnie, pojawił się komunikat, że zalogowałam się do innego komunikatora. Zadzwoniłam do siostry, bo może się Jej SAMO włączyło, u Niej też mam, korzystam jak bywam. Komputer ma wyłączony. Ki czort ❓ Kliknąć w toto się nie da coby sprawdzić gdzie się zalogowałam, bo szybko znika, ledwo zdążyłam przeczytać.
    Ktoś wie co to i dlaczego ❓ Uprzejmie informuję, że nie nadużywam, program antywirusowy aktualny, aż za bardzo, podobno, czuły. Potrafi mnie nie wpuścić nawet wtedy gdy jest cień podejrzenia, że strona jest niebezpieczna. Dodatkowo używam rozsądku. Tym bardziej mnie to zjawisko niepokoi. Sad

  11. Wiedźma pisze:

    Pojęcia nie mam Jaśminko. Ja wywaliłam GG i mam inny komunikator, łączący się z GG, bo ono mi bruździło.

    • Jasmine pisze:

      Sama bym, ale… Nigdy nie miałam z nim problemu, nawet przy oszałamiającej prędkości 128 kb/s mnie nie zawiodło. Poza tym pamiętam jak powstawało, jestem jedną z pierwszych, licząc w tysiącach, użytkowniczek. Sentymentalna jestem… 🙁

      PS: Jeden numer powyżej oznacza, że tylko z jednego korzystam. Numer mam już drugi.

      PS2: Zdążyłam doczytać jeszcze słowo Android. Nie posiadam. Telefon nowy, ale klasyczny, zrezygnowałam z internetu w nim. Mam się czego bać ❓

  12. Incitatus pisze:

    Burza przeszła bokiem!: )

  13. Alla pisze:

    A ja wznoszę szklaneczkę za zdrowie Senatora i mogę iść… lulu 😀
    Cheers
    I oczywiście na dalszą relację Senatora z…
    Dobranoc 😀

  14. Wiedźma pisze:

    Dobranoc Śpiochy ! I-m-in-love

  15. Jasmine pisze:

    Dobranoc i do jutra. Bye

  16. Quackie pisze:

    Dobranoc. No, to był dzień pełen wrażeń!

  17. Incitatus pisze:

    No, na mnie też już czas. Dobranoc: )))

  18. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Muszę przyznać, że nie potrafię napisać w ludzkiej mowie, jak bardzo się cieszę z powrotu Senatora Fala Mam nadzieję, że na stałe Happy-Grin

  19. Incitatus pisze:

    Dzień dobry: )))
    Ufffffff…….. Jak tu miło!
    Cholewcia, a tak mi się kiedyś nie podobało….!
    Tetryku…..wybaczysz???

  20. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry… słoneczny i miły ! Radość z powrotu Senatora dodaje blasku pogodzie 🙂

  21. Quackie pisze:

    Dzień dobry! Zaspałem kompletnie…

  22. Jasmine pisze:

    Witam serdecznie w pełni Lata. 🙂 W nocy padało, teraz słoneczko i baranki. 🙂

    Jak dobrze jest żyć, uśmiechem budzić Słońce i z Przyjaciółmi iść… STOP :!:, bo znowu mnie rozklei. :p Trza być twardym, nie mientkim, jak mawiają starożytni Słowianie. Z Czukczami nic wspólnego nie mam. Chyba. Happy-Grin

    • Quackie pisze:

      Dzień dobry. Ja też myślałem, że nie mam, i popatrz, na co mnie przyszło. Dziś tatarskich zagonów już nie ma…

    • Incitatus pisze:

      Witaj, Pachnąca: )))
      Wszyscy z nich coś mamy!!

      Na dalekich rubieżach naszego wschodniego sąsiad tj. Rosji mieszka nacja Czukczów. Jako ludzie przyzwyczajeni do życia w bardzo trudnych warunkach musieli oni poznać tajniki sztuki przetrwania, a m.in również wszelkie sekrety polowania. Dlatego też, w całej Rosji słynęli oni jako najlepsi tropiciele i myśliwi.
      Władze w Moskwie oczywiście nie mogły tego przeżyć. „Jak to mozliwe, żeby prymitywni Czukcze w czymkolwiek byli lepsi od prawdziwych Rosjan z Moskwy” zastanawiali się dygnitarze. I w końcu uradzili, że wyszkolą jednego ze swoich agentów na najlepszego myśliwego na świecie i wyślą go do Czukczów, żeby się sprawdził w terenie. Jak wymyślili, tak zrobili. Po skończonym rocznym szkoleniu agent był tak dobrym myśliwym, że niedźwiedzia wytropiłby i na betonie, a w cel trafiał z kilometra.
      No i pojechał do Czukczów. Tam zgłosił się do meźczyzny uchodzącego za najlepszego z najlepszych myśliwych, mówiąc, że chce się z nim zmierzyć.
      Bladym świtem wyruszyli z chatki Czukczy na polowanie. W trudzie i znoju przedzierali się przez dziką i zasypaną śniegiem tajgę. Przeszli 5 km – śnieg po kolana, przeszli kolejne 5 km – śnieg po pas, przeszli następne 10 km – śnieg po szyję. Wreszcie, jak Moskwiczanin zaczął się już wkurzać, doszli do polany. Patrzą, a po jej drugiej stronie stoi niedźwiedź. Czukcza na migi dał znać Ruskowi, żeby nic nie robił, a sam zaczął okrążać polanę i zachodzić niedźwiedzia od tył. W końcu jak był tuż za nim, klepnął go w ramię. Niedźwiedź zdumiony się odwraca, a Czukcza wali mu w pysk i zaczyna uciekać przez polanę prosto na Ruska. Ten zaskoczony nie zdążył zmierzyć się do strzału a Czukcza z niedźwiedziem na karku byli już tuż przy nim. Zdezorientowany tylko się odwrócił i też zaczął uciekać. Biegną przed siebie, przedzierają się przez śnieg i gęstwinę. Przebiegli, już 3 km, niedźwiedź cały czas za nimi, przebiegli 6 – niedźwiedź jest tuż tuż. Przebiegli 10 i Moskwiczanin zaczął czuć, że traci siły. W końcu zdesperowany, z nadludzką szybkością odwrócił się i strzelił do nieźwiedzia powalając go jedną kulą. Zdyszany i wkurzony odwraca się do Czukczy, a ten do niego z politowaniem:
      – Ot ty, durak… Teraz ciągnij go 10 km do chaty przez śnieg…

  23. Incitatus pisze:

    Shout Shout Shout Dzie jest Skowronek, bym chciał wiedzieć!!

  24. Quackie pisze:

    To ja w takim razie zapytam, kiedy sobie Państwo życzą pięterko? A najpilniej słucham Senatora w tym względzie?

  25. Wiedźma pisze:

    Najlepiej już, Kwaku ! Delighted

  26. Wiedźma pisze:

    A kto nieobecny, ten nie ma szans na zabranie głosu ! …. Wink

  27. Jasmine pisze:

    Obecna. Happy-Grin Na deser po obiedzie, czyli już. Delighted

  28. Quackie pisze:

    No to zapraszam piętro wyżej. Do pana Ignacego.

Skomentuj Alla Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)