Na zewnątrz pomieszczenia zebrał się malowniczy tłum ,nie brakowało Ptasiej Pani , buchającego ogniem z nozdrzy Rumaka i Morticii ze styliskiem topora wyglądającym jej znad ramienia i zagadkowym uśmiechem na nieskazitelnie urodziwej twarzy ,poza tym rzekłbyś, wszystko co się rusza i na drzewa też ucieka ,pełne panoptikum mutacji w świecie ludzkim i zwierzęcym . Tymczasem w kostnicy panowała nomen-omen śmiertelna cisza i grobowa ciemność ,słychać było tylko chrapliwy oddech Misia i ciche pojękiwanie .Nagle spoiny białych kafli zaczęły fluoryzować upiorną niebieską poświatą ,przez moment kratki zajarzyły się białym światłem i zgasły .W pomieszczeniu dało się wyczuć ruch ,coś na poczet mgły zawirowało i zgęstniało .
– Co my tu mamy – wyszeptała z mgły utkana purpurowa zjawa.
– Ale całkiem martwy to on nie jest – Break dance ! – zaśmiała się strzelając iskrami z palców w misiowa klatę. Miś wykonał nieskoordynowany ruch kończynami w wyniku którego klepnął się ręką w czoło .
– Ale czad ! – błękitna poturlała się ze śmiechu pod ścianę.
– O matko ! Z kim ja pracuję ? –zazgrzytał zębami purpurowy – toż cholery można dostać -bezstresowe wychowanie młodych astrali ,a dupa tam !!! – Trzy razy dziennie elektrycznym pastuchem i raz dziennie łyk energii ,to zaraz wrócą do pionu ,zmełł w ustach przekleństwo .
– Ty – zawołał na błękitną – jak cię wołają ?
– Taka
– Że jak ?
– Taka
– Ale jaka Taka ?
– Zwyczajnie Taka
– No to Zwyczajnie Taka ,podejdź do sarkofagu .
– Nie Zwyczajnie Taka ,ale po prostu Taka .
– Jak to, Po Prostu Taka ? Kto dał ci takie durne imię ?
– TAKA !!! Szefie, jak Taka Jedna !!!
– Toż widzę, że jedna, wielodusznych astrali przysyłają tylko do skomplikowanych spraw .
– Zadam ci zagadkę szefie ,bo widzę ,że nie kumasz bazy ,mogę?
– Jarzący się jak neon na burdelu astral przybladł i powiedział – No dawaj .
– Było sobie trzech Japońców: Jachce, Jachce Drachce, Jachce Drachce Drachcedroni. Były sobie trzy Japonki: Cepka, Cepka Drepka, Cepka Drepka Rompomponi. Poznali się: Jachce z Cepką, Jachce Drachce z Cepką Drepką, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi.Pokochali i pobrali się: Jachce z Cepką, Jachce Drachce z Cepką Drepką, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi. Mieli dzieci: Jachce z Cepką mieli Szacha, Jachce Drachce z Cepką Drepką mieli Szacha Szarszaracha, Jachce Drachce Drachcedroni z Cepką Drepką Rompomponi mieli Szacha Szarszaracha Fudżi Fajkę.
– A ZAGADKA !!!
– Jak na imię miał maszynista pociągu ??? Błękitna dosłownie oderwała sobie głowę ze śmiechu i po długich spazmach wetknęła ją na miejsce .
– A jak Tobie na imię ?
– Pan
– Ale chyba nie ten Pan od „Ścieżka sprawiedliwych wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych przez dolinę ciemności, bo on jest stróżem brata swego i znalazcą zagubionych dziatek …”
– Ten sam .
– O kurka ,ale …
Nie zdążyła dokończyć ,albowiem Pan rozjarzył się jak karbunkuł i złapał ją za ręce .
– Nie bój się – powiedział łagodnie – potrzebuję energii, wezmę tyle ile trzeba, nic ci nie będzie i wchłonął błękitną duszkę .
Pan rozjarzył się jeszcze bardziej, podszedł do sarkofagu, gdzie leżał Miś i objął go za skronie ,nastąpiła implozja i energia Pana została wchłonięta przez Misia .Pan gasł coraz bardziej ,a w końcu już całkiem przezroczysty wyszeptał – dokonało się i znikł.
Miś otworzył oczy, ciemność widzę, stwierdził, pomrugał szybko oczami żeby pozbyć się błękitnych mroczków i zamachał ręką przed nosem, oślepłem . Wczytywał się w swoje ciało oczekując jakiś symptomów bólu, ale nic nie poczuł, mało tego czuł się w wyśmienitej formie, kac znikł, a wraz z nim wszelkie dolegliwości, czuł się rewelacyjnie, wręcz jak nowy.
Namacał zimne ściany dokoła, wyciągnięta w górę ręka natrafiła próżnię, powoli macając przestrzeń dookoła wstał. Boczne ściany nie były wysokie, tak na metr, ale diabli wiedza co jest poza nimi, obmacał się dokładnie, ale był goły jak święty turecki, żadnego przedmiotu do wyrzucenie poza ściany, postanowił się wychylić i o dziwo wisząc wpół na ściance namacał podłogę, nie jest źle, pomyślał .Ruszył przed siebie powoli z wyciągniętymi rękoma, co było o tyle złą taktyką, że ciągle się o coś potykał .
– Spróbuj na czterech młotku ! – myśl się zajarzyła w jego głowie błękitnym neonem i padł na kolana, faktycznie było łatwiej .
Obmacał już większość niedużego pomieszczenia, kiedy usłyszał przeraźliwe skrzypienie drzwi i zalał go potok światła . Odruchowo zasłonił oczy .
– No no, niezły okaz – usłyszał kobiecy głos i pomruk aprobaty z oddali.
Przez palce i cieknące ciurkiem łzy zobaczył zarys Czarodziejki i kilkadziesiąt par oczu wgapiających się w niego natrętnie zza otwartych drzwi . Kurde jestem goły – uświadomił sobie i zamykając oczy zakrył rękoma klejnoty, dodatkowo wstydliwie odwracając się tyłem.
– Ale wielki zadek ! – usłyszał zza drzwi .
Miś pospiesznie wlazł do sarkofagu i spojrzał koso na Czarodziejkę.
– Przyniosłam ci łachy – powiedziała – rzucając naręcz ciuchów – ubieraj się szybko , Mistrz czeka .
Miś co prędzej wdział koszulę – A gdzie spodnie – to spódnica jest, gdzie portki psiamać !?
– Jesteś niewymiarowy – spodnie goblina są o kilka numerów za duże, a krasnoludzkie o kilka za małe, pozostaje kilt trolla, będzie ci w nim do twarzy .
– Do dupy, A nie do twarzy, nie będę w kiecce paradował jak jakiś homoś !
– Nie zawracaj gitary – powinieneś być dumny z tych barw, kilt należał do wybitnego wojownika, który poległ w walce z Harpiami .
– Mam być dumny nosząc kieckę leszcza, który dał się utłuc Harpiom ? To ma być żart ? Never !!!
Przez twarz Czarodziejki przebiegł grymas zniecierpliwienia, pstryknęła palcami i kilt oblekł Misia, zwarcie doń przywierając.
– Wyłaź z tej trumny,czekają na ciebie, powiedziała rozkazująco.
Drzwi się otworzyły i w progu stanął Dziadek – Co tu się do cholery dzieje ! – Dlaczego Misiek jeszcze nie jest w drodze do Sanktuarium ?
– Oporny jest szefie – ale, mogę go teleportować do Sanktuarium – będzie szybciej .
Dziadek spojrzał na Czarodziejkę z zadumą – Nie przechodzi – Zrewitalizowany przez astrali nie może być teleportowany przez jakiś czas, może wylądować wbity w ścianę – Potrzebny transport konwencjonalny – Dawaj Rumaka !
Dzień dobry: ))) Tez jestem za tą opcją! Pewnikiem takie typu „Dynamówki”. Bardzo dobre, choć mają dwa felery – łatwo przecierają się na kolanach i często przepacają pod pachami!: ))
Dzień dobry: )))
Misiowaty chce, przez koński łeb przeleciawszy, ojczystą glebę z grzechotem resztek trzonowych zębów serdecznie ucałować i miłośnym uściskiem objąć?? Nu zobaczym, jak on na oklep pojedzie!!: )
Dzień dobry! Uśmiałem się szczerze co do zagadki, była taka o kamienicy, co to ma ileś tam pięter, na każdym ileś tam okien, na parzystych piętrach w co drugim oknie jest kwiatek, na nieparzystych w co trzecim, na dachu zaś iks kominów, etc. etc., po czym pytanie brzmiało „Ile lat ma babka stróża?” Po dziś dzień używamy tego pytania z moimi Rodzicami jako opisu sytuacji, w której coś jest całkowicie bez sensu i wyrwane z kontekstu
Witaj, Mistrzu: ) Jest takie bogobojne życzenie kierowane pod adresem faceta, który szczególnie wrednie za skórę nam zalazł. Brzmi ono mniej więcej tak: – „Żeby na Ziemi było sto kontynentów, żeby na każdym kontynencie było sto państw, żeby w każdym z tych państw było sto miast, w każdym ze stu miast sto ulic, przy każdej z nich sto hoteli, w każdym sto pokoi, a w każdym z nich sto łóżek i żeby na każdym z nich sto razy dziennie stoma ogierowymi (niech będzie kopytami!!) cię …..deptali!!”: ))
Hm, to mnie się kojarzą jeszcze dwie klątwy z tego repertuaru: „Żeby ci szyszkę grubszym końcem w d… włożyli i, powoli obracając, wyciągali!” oraz „Aby ci rozpalony pogrzebacz nierozpalonym końcem tamże włożyli, a to dlatego, żeby za rozpalony nikt go nie mógł wyjąć!”
Zmorą mojego dzieciństwa była zagadka o maszyniście i pociągu wiozącym mnóstwo wszelakich dóbr…. Ojciec miał zabawę, a ja , po wielu nieudanych próbach nauczyłam się uważnie słuchać. Bo końcowe zdanie brzmiało :” ile lat ma maszynista pociągu ?”….tyle, że pierwsze tak :” złóżmy, ze jesteś maszynistą pociągu”…. i dziecko fascynowało się dalszym, barwnym opisem ….gubiąc to, co najważniejsze…..
Ani się waż. Miś po tylu fascynujących przygodach, szczególnie dla czytelników, powinien na koniec wieść bardzo nudne życie, ale to dopiero kiedyś tam. Może nawet doczekać się gromadki misioharpiątek, coby mieć wnuczęta którym opowiadał będzie.
Nie narzucam, żeby nie było, że. Tak mi się tylko pomarzywa.
Witam Wszystkich :-)) Misiu,Boże Cię broń,nie rób tego.Często „nowe”-uwiera jak zadra w d…e.Dorzucę do zbioru też dziecinną zagadkę-co to jest:czarne,natrętne,brzęczy,lata i świeći? Mucha !!Mucha? Dla czego mucha świeci ? Zeby trudniej było zgadnąć !
Znowu przenieśli Trójmiasto na południe U mnie zaniebawem pewnie będzie też padało. Na razie wiatr głowy urywa i czarne chmury nadciągają z południa właśnie.
Dzień dobry.
Podoba Misie i Harpie też.
Zaczynam współczuć Misiowi Niech Misiek pisze ciąg dalszy nastąpi jak najszybciej, bo ciekawość mnie zeżre i nie doczekam.
Dziękuję za śmiech od rana, no, może od południa.
Dzień dobry
Obiecujące. Misiek, trzymaj się i oby oczko sie nie odkleiło, temu Misiu.
Niestety Morticja musi sie na jakiś czas oddalić, bo czas rodzinie obiad podać.
To ja zadam zagadkę dla znających niemiecki:
Am Tisch stehen zwei Gläser mit Wasser. Wenn wir sie umgekehrt haben, bekommen wir ein Eis. Wie ist das möglich?
(Na stole stoją dwie szklanki z wodą. Jeżeli je obrócimy, uzyskamy lód. Jak to jest możliwe?)
Szukałam znaczenia słowa Eis i znalazłam coś takiego: „pospolicie” fellatio. U nas podobnie. Wydawałoby się, że to zupełnie różne języki. Za wodę już się nie zabieram.
Odpowiedzi na zagadkę nie znam. Czekam, bo kombinowanie może mnie doprowadzić nie wiadomo gdzie.
W dziecięctwie tato „zadręczał” mnie zapałkami. Ułóż tak, żeby… Bardzo to lubiłam.
Morticja, stojąc obok rumaka, czekała na rozwój wypadków, który zwlekał. Zaczeło ją to niepokoić, jako dobrą zone i matkę. Wtedy wzrok jej padł na niewielką Zjawę. Podskakiwała na cieniutkich, sprężynujących nóżkach, co wydawało dźwięk: dziang, dziang, dziang, jednocześnie popiskiwała na dosyć wysokich częstotliwościach. Ale najważniejsze, w górnych kończynach sciskała nóż o długim na prawie 40 cm ostrzu. Morticja podeszła i powiedziała „ładny nóż, ale mój topór też ładny” Zjawa, zdziwiona zaprzestała pisków i skoków. „Ja mam piasek, ty masz kamień, masz ochotę, to sie zamień” Morticja wypowiedziała wtedy słowa zaklęcia. „zamień, zamień” pisnęła Zjawa i wyciągnęła do Morticji obie kończyny górne. W jednej trzymając nóż, a drugą pustą, siegając po topór. Zamiana została dokonana. Morticja oddaliła sie, kierując swe kroki do domu, a Zjawa poczęła z podniecenia tak szybko podskakiwać i popiskiwać, że stało się to uciążliwe. Rumak zrobił więc to, co każda istota końska zrobiłaby w tej sytuacji: odwrócił się zadem, jeszcze popatrzał dla lepszego wymierzenia odległości i jak nie wierzgnie! Zjawa raz jeszcze tylko pisnęła i rozsmarowała sie na odświętnych spodniach Zgryźliwego Tetryka. Tableau!
Morticja szła, aż spośród bagiennych oparów wyłoniły się zarysy wielkiego budynku z wieżyczkami. „Home, sweet home” szepnęła i ruszyła ścieżką pomiędzy mogiłkami przodków, na moment zatrzymała się na schodach i jeszcze raz ogarnęła wzrokiem wyniosłą fasadę. „Home, sweet home” szepnęła i ruszyła do drzwi. Łubudu, dokładnie w miejsce, które dopiero co opuściła runął spory kawał tynku z najwyższej wieżycy, rozbijając się na drobny pył. Morticja uśmiechnęła się wyrozumiale i otrzepała tren czarnej sukni z pyłu.
Trzeba dobrze umyć ten nóż i wyparzyć wrzątkiem. Nie wiadomo, co było nim przedtem krajane. Po dokonaniu tych czynności zabrała sie za szatkowanie kapusty. Ciach, ciach, ciach. Potem do garnka, osoliła, dodała trochę kminku. Podczas gdy kapusta bulgotała, Mprticja usmażyła kotlety schabowe sauté, przyrządziła ziemniaki puree, dodała do kapusty pomidorka i zaprawiła zasmażką złotą. Gotowe, wonne, parujące zaniosła do jadalni i zawołała „Gomez, dzieci obiad na stole”. A gdy już zjedli powiedziała ” Muszę wracać, obowiążki obywatelskie wzywają”. I wróciła na plac przed kostnicą akurat w momencie, kiedy Rumaka wzywano.
Jak się postarać, to można pogodzić obowiązki domowe z pracą zawodową.
Druga wersja zrobiła na mnie większe wrażenie, Lukrecjo. Pewnie dlatego, że takiej się nie spodziewałam.
Pisz, masz zapewne głowę pełną pomysłów. Z przyjemnością będę czytała.
Troszkę dłuższe
Miłego dnia 
Witaj…. doczekałam się Twojego komentarza, a i tekst dłuższy ku mojej prawdziwej radości….
Ciutkę, ciągle casu brak
hihi… nogi nasz bohater ma krzywe, że mu kilt nie pasuje ???
obśmiałam się jak norka, ale nie ta na kołnierzu
Brawo Miśku ! 
Zaraz tam krzywe, ułańskie, do konia idealne
Pod kiltem w stringi, figi, czy może w dostojne barchany nasz bohater obleczon ??: )))
PS Czy może wzorem prawdziwego Szkota tradycyjnie rodowymi klejnotami Miś kolana sobie obija??: )))
Barchany, barchany… bo mu kształtne pośladki zmarzły od sarkofagu:))))
Dzień dobry: ))) Tez jestem za tą opcją! Pewnikiem takie typu „Dynamówki”. Bardzo dobre, choć mają dwa felery – łatwo przecierają się na kolanach i często przepacają pod pachami!: ))
Dobry Rumaku:))) Dynamówki, jak kombinezon. Bez guzików, a z suwakiem mocnym… Hi,hi,hi…
: )))I klapą z tyłu, gdyby tak w mróz trzaskający trzeba było…..
Dzień dobry
Trafna uwaga Senatorze, coś się wymyśli 
Bardzo dobrze, bardzo dobrze!!: )
Pan wchłonął Taką Jedną… Biedaczek, nie wie, co uczynił
Witaj Jedyna
zauważ, że ten błękit u Misia się objawia :)iskierkami 
Dzień dobry,
Zauważyłam tę upiorną poświatę i ruch na poczet mgły
Niech mu będzie 
Spoko, spoko mam plana co do błękitnej duszki Jednej Takiej
Miłego, ciepłego dzionka… bo uśmiech zapewnia nam Miś ….:)
Dzień dobry Wiedźminko… z szerokim
Dzień dobry Wiedźminko, co Ty tak wcześnie??: )
A Pan znowu źle spałeś
A jakoś tak…: (
Dobrej nocy
Dzień dobry: )))
Misiowaty chce, przez koński łeb przeleciawszy, ojczystą glebę z grzechotem resztek trzonowych zębów serdecznie ucałować i miłośnym uściskiem objąć?? Nu zobaczym, jak on na oklep pojedzie!!: )
No widzisz, przecież to się samo pisze, ja tylko zbieram Wasze pomysły i dorabiam fabułkę
A tantiemy?? Mister Quackie, co tu można Miśkowi, oprócz kiltu wyrwać??: )
Jak kilt wyrwiemy, to wystarczy. Bo co, będzie z gołą d… latał?
By mu jaką kasę skasować skoro naszą krwawicą się tuczy! Szkatułę kolejną najwyżej się dostawi: ))
Dzień dobry Nocnym Markom
A porannym pticom?? Witaj Bożenko
Poranne ptice tym bardziej witam. Dzień dobry Skowronku
Dzień dobry
Misiak z gołym zadkiem, klejnotami obijającymi się o ułańskie nogi.. Cóż za widok.. 
Jeszcze by mu tak depilację!!: )))
Duży plaster z woskiem
Z przodu? A może z tyłu??: ))))
Mogą być oba dwa:)))
Nie czaje bazy.. z tymi Japońcami
Spox.. !
Zagadka długa, ktoś chce to wszystko złapać, a pytanie zupełnie z innej beczki.
Dobrze wyjaśniłam?
Dzień dobry: ))) Bardzo dobrze!
To taki językowy łamaniec, miał być Azjata, to jest, bez sensu, ale chyba zabawnie
Oczywiście, że zabawne
Równa klawiatura o tym świadczy
Dzień dobry! Uśmiałem się szczerze
co do zagadki, była taka o kamienicy, co to ma ileś tam pięter, na każdym ileś tam okien, na parzystych piętrach w co drugim oknie jest kwiatek, na nieparzystych w co trzecim, na dachu zaś iks kominów, etc. etc., po czym pytanie brzmiało „Ile lat ma babka stróża?” Po dziś dzień używamy tego pytania z moimi Rodzicami jako opisu sytuacji, w której coś jest całkowicie bez sensu i wyrwane z kontekstu 
Witaj, Mistrzu: ) Jest takie bogobojne życzenie kierowane pod adresem faceta, który szczególnie wrednie za skórę nam zalazł. Brzmi ono mniej więcej tak: – „Żeby na Ziemi było sto kontynentów, żeby na każdym kontynencie było sto państw, żeby w każdym z tych państw było sto miast, w każdym ze stu miast sto ulic, przy każdej z nich sto hoteli, w każdym sto pokoi, a w każdym z nich sto łóżek i żeby na każdym z nich sto razy dziennie stoma ogierowymi (niech będzie kopytami!!) cię …..deptali!!”: ))
Hm, to mnie się kojarzą jeszcze dwie klątwy z tego repertuaru: „Żeby ci szyszkę grubszym końcem w d… włożyli i, powoli obracając, wyciągali!” oraz „Aby ci rozpalony pogrzebacz nierozpalonym końcem tamże włożyli, a to dlatego, żeby za rozpalony nikt go nie mógł wyjąć!”
Wańkowicz!! U mnie też!!: )))
A tak, zgadza się. Widzisz, wiedziałem, że dzwonią, ale już w którym kościele – niekoniecznie…
Ja znam jeszcze jedno przekleństwo: „Żeby ci pierwsza szklanka herbaty w rycynus się zamieniła”.
Czy następne szklanki mają jakieś znaczenie dla tego przekleństwa?
Może tylko takie, że pierwsza wypita jest na czczo,więc może mieć lepsze działanie…?Nie wiem.
Zwracam SzanPaństwu uwagę, że jak kłopoty to do konia! Co to ja jestem – pociągowy?? : ((
Niee, w życiu, jeżeli już, to Wierzchowiec. Doszedłem do takiej konstatacji, obserwując Wyspę i fakt, że Twoje zawsze musi być na wierzchu
NO!!!
Przecież zwracamy się do Ciebie per-Rumaku. Czy widziałeś pociągowego rumaka, Senatorze?
To po co ja do tego pijusa mam przychodzić, czego Dziadek mnie się czepia??

Witaj Rumaku… zwyczajnie… ważny jesteś i bez Ciebie Wyspa.ooops, fabuła by się rozleciała
ała 
Witam: ))) He he….starego konia pod włos!
o mamo, ja bym się bała pod włos…:)
Nio!!: ))
Rumak miał być Misiowi druhem w boju, ale coś czuję, że zmieni się zaraz w posłuszny środek transportu.
W ucho chcesz??: ) :Slam-Dunk:
Zmorą mojego dzieciństwa była zagadka o maszyniście i pociągu wiozącym mnóstwo wszelakich dóbr…. Ojciec miał zabawę, a ja , po wielu nieudanych próbach nauczyłam się uważnie słuchać. Bo końcowe zdanie brzmiało :” ile lat ma maszynista pociągu ?”….tyle, że pierwsze tak :” złóżmy, ze jesteś maszynistą pociągu”…. i dziecko fascynowało się dalszym, barwnym opisem ….gubiąc to, co najważniejsze…..
Dobre! Musimy coś takiego Juniorom zaaplikować, na „cegła waży kilo i pół cegły. Ile waży cegła?” już się nie łapią, może na to się złapią?
Z tej serii było łatwiejsze: ” po stawie pływa, kaczka się nazywa, co to jest ?” Na to nie dałam sie złapać:)
A – „wisi na drzewie, pomalowany na zielono i śpiewa??”
To łatwe, jak się mieszka nad morzem. Śledź.
Tak jest, typowy śledź!
2 kilo!!
He he!!
Dokładnie o tą logiczna zagadkę mi chodziło Wiedźminko
Też Ci tę zagadkę serwowali ?
Wszystko o dobrze, a czy zwrócilismy uwagę na niezwykłą odporność Misia? … ciągle żywy, niczym Lenin:)
Mogę go uśmiercić w kolejnym odcinku
Ani się waż.
Miś po tylu fascynujących przygodach, szczególnie dla czytelników, powinien na koniec wieść bardzo nudne życie, ale to dopiero kiedyś tam. Może nawet doczekać się gromadki misioharpiątek, coby mieć wnuczęta którym opowiadał będzie. 
Tak mi się tylko pomarzywa. 
Nie narzucam, żeby nie było, że.
To słuszna koncepcja Jasminko
A w kosmate ucho chcesz?
Ja tu z podziwem, a On fugas w chrustas….
ma być długo i tak zabawnie jak dotychczas, ze sobie pomarzę 
Witam Wszystkich :-)) Misiu,Boże Cię broń,nie rób tego.Często „nowe”-uwiera jak zadra w d…e.Dorzucę do zbioru też dziecinną zagadkę-co to jest:czarne,natrętne,brzęczy,lata i świeći? Mucha !!Mucha? Dla czego mucha świeci ? Zeby trudniej było zgadnąć !
Druga odpowiedż jest taka: Mucha świeci ,bo jest to mucha ze złotym zębem.
Cześć: )) A chodzi po ścianie i szeleści??
Mucha w płaszczu ortalionowym. Tak za mych dziecięcych lat odpowiadano. Jak teraz, nie wiem.
Dołożę jeszcze zagadkę.


Co to jest
Trzymasz w dłoni jest niebieskie. Podrzucisz do góry to robi się czerwone. Łapiesz, zielone.
Albo pająk. Do wyboru: ))
Pewnie to był pająk, Senatorze a z muchą mi się skojarzyło tylko
To dołożę jeszcze jedną, korzystając z okazji. Bardzo lubiłam kiedyś takie.
Czym się różni gołąb od zwłaszczy
Gołąb siada na oknie a …zwłaszcza na parapecie. Taaaak?

Tu odpiszę, bo drabinka się skończyła.
Skowroneczku. 
Tak
Odpowiedź na wcześniejszą zagadkę znasz

Niee
No i wieloduszne astrale… zupełnie nowe zjawisko….. dobrze, ze ciąg dalszy nastąpi
No, Wiedźmo, a kto się za ciebie przywita ???? Nisko sie kłaniam Sz.Państwu w deszczowy poranek…
Ni ma deszczu! : (((
A u nas JUŻ jest, gdzieś od pół godziny :^P
Znowu przenieśli Trójmiasto na południe
U mnie zaniebawem pewnie będzie też padało. Na razie wiatr głowy urywa i czarne chmury nadciągają z południa właśnie.
Pada…
Ładny poranek w samo południe…
Dzień dobry.

Niech Misiek pisze ciąg dalszy nastąpi jak najszybciej, bo ciekawość mnie zeżre i nie doczekam. 

Podoba Misie i Harpie też.
Zaczynam współczuć Misiowi
Dziękuję za śmiech od rana, no, może od południa.
Zawsze do usług Jasminko
Dzień dobry
Obiecujące. Misiek, trzymaj się i oby oczko sie nie odkleiło, temu Misiu.
Niestety Morticja musi sie na jakiś czas oddalić, bo czas rodzinie obiad podać.
Do zobaczenia wieczorem, idę sie spełniać w roli babci nad babciami
Przyjemności życzę w tej wdzięcznej roli
Witajcie!
Tak się zastanawiam, czy Pan po wchłonięciu błękitnej duszyczki nie nabrał aby kolorku? Byłoby możliwe…
Witaj: ) Obawiam się, że nie.
wiemy, ze po wchłonięciu tej duszyczki zaiskrzyło
To ja zadam zagadkę dla znających niemiecki:
Am Tisch stehen zwei Gläser mit Wasser. Wenn wir sie umgekehrt haben, bekommen wir ein Eis. Wie ist das möglich?
(Na stole stoją dwie szklanki z wodą. Jeżeli je obrócimy, uzyskamy lód. Jak to jest możliwe?)
Hmm, znam słabo, ale już widzę, gdzie jest pies pochowany
Szukałam znaczenia słowa Eis i znalazłam coś takiego: „pospolicie” fellatio.
U nas podobnie. Wydawałoby się, że to zupełnie różne języki.
Za wodę już się nie zabieram. 


Odpowiedzi na zagadkę nie znam. Czekam, bo kombinowanie może mnie doprowadzić nie wiadomo gdzie.
W dziecięctwie tato „zadręczał” mnie zapałkami. Ułóż tak, żeby… Bardzo to lubiłam.
Podpowiedź – użyj w jednym miejscu cudzysłowu, od razu będzie lepiej
Ja jestem na etapie szlaczków rysowanych od linijki do linijki… co oznacza, że mam pustą głowę:)
Das Eis to po prostu lód…
Zgadza się Tetryku, ale wcale nie rozwiązuje zagadki….. podpowiesz ?
Wystarczy obrócić zaimek „sie”, zamiast wskazywanych przezeń szklanek…
dziękuję, nikt nie powiedział przeciez, że to zdanie mam mieć pierwotny sens
No to klasyka: dlaczego sułtan turecki nosił zielone szelki?
Hmm. Żeby mu szarawary nie spadały
Wypowiedż Rosjanina: „Poliaki udiwitiielnyj narod ,w łożkach spiat,a krawati nosiat ” ?!
Dobranoc, do jutra. Zdradzę tylko tytuł opowiadania, bo już go mam gotowego: „Lajkonik i galopująca wyobraźnia”. A teraz próbujcie zasnąć
O której publikacja Kwaku ?: jeszcze zdążę nie zasnąć ?:)
Nowe atrakcje jutro
Dobranoc..
PS Tetryku!! Ożesz Ty Nocny Marku
Ożesz ja???
Żadna radosna dobranocka nie przychodzi mi do głowy.

Dobranoc zatem i do jutra Kochani.
PS: Nie było mnie Skowroneczku, odpowiem zatem teraz. Lepiej późno niż nigdy, podobno.

Też nie wiem co to, ale fajnie zmienia kolory.
Morticja, stojąc obok rumaka, czekała na rozwój wypadków, który zwlekał. Zaczeło ją to niepokoić, jako dobrą zone i matkę. Wtedy wzrok jej padł na niewielką Zjawę. Podskakiwała na cieniutkich, sprężynujących nóżkach, co wydawało dźwięk: dziang, dziang, dziang, jednocześnie popiskiwała na dosyć wysokich częstotliwościach. Ale najważniejsze, w górnych kończynach sciskała nóż o długim na prawie 40 cm ostrzu. Morticja podeszła i powiedziała „ładny nóż, ale mój topór też ładny” Zjawa, zdziwiona zaprzestała pisków i skoków. „Ja mam piasek, ty masz kamień, masz ochotę, to sie zamień” Morticja wypowiedziała wtedy słowa zaklęcia. „zamień, zamień” pisnęła Zjawa i wyciągnęła do Morticji obie kończyny górne. W jednej trzymając nóż, a drugą pustą, siegając po topór. Zamiana została dokonana. Morticja oddaliła sie, kierując swe kroki do domu, a Zjawa poczęła z podniecenia tak szybko podskakiwać i popiskiwać, że stało się to uciążliwe. Rumak zrobił więc to, co każda istota końska zrobiłaby w tej sytuacji: odwrócił się zadem, jeszcze popatrzał dla lepszego wymierzenia odległości i jak nie wierzgnie! Zjawa raz jeszcze tylko pisnęła i rozsmarowała sie na odświętnych spodniach Zgryźliwego Tetryka. Tableau!
Morticja szła, aż spośród bagiennych oparów wyłoniły się zarysy wielkiego budynku z wieżyczkami. „Home, sweet home” szepnęła i ruszyła ścieżką pomiędzy mogiłkami przodków, na moment zatrzymała się na schodach i jeszcze raz ogarnęła wzrokiem wyniosłą fasadę. „Home, sweet home” szepnęła i ruszyła do drzwi. Łubudu, dokładnie w miejsce, które dopiero co opuściła runął spory kawał tynku z najwyższej wieżycy, rozbijając się na drobny pył. Morticja uśmiechnęła się wyrozumiale i otrzepała tren czarnej sukni z pyłu.
Trzeba dobrze umyć ten nóż i wyparzyć wrzątkiem. Nie wiadomo, co było nim przedtem krajane. Po dokonaniu tych czynności zabrała sie za szatkowanie kapusty. Ciach, ciach, ciach. Potem do garnka, osoliła, dodała trochę kminku. Podczas gdy kapusta bulgotała, Mprticja usmażyła kotlety schabowe sauté, przyrządziła ziemniaki puree, dodała do kapusty pomidorka i zaprawiła zasmażką złotą. Gotowe, wonne, parujące zaniosła do jadalni i zawołała „Gomez, dzieci obiad na stole”. A gdy już zjedli powiedziała ” Muszę wracać, obowiążki obywatelskie wzywają”. I wróciła na plac przed kostnicą akurat w momencie, kiedy Rumaka wzywano.
Jak się postarać, to można pogodzić obowiązki domowe z pracą zawodową.
To się nazywa morał optymistyczny i po linii!
Prawda?

Pod warunkiem wszakże, że rodzina nie jest gadatliwa i kończy obiad juz w 2 godziny po podaniu pierwszego dania

Co się robi z tymi Zaazulkami?
Pisząc komentarz klika się na wybraną zazulkę i już jest wklejona:)
Zazulki są też w bibliotece i można je stamtąd pobierać
Zaraz je sobie pooglądam.
Druga wersja zrobiła na mnie większe wrażenie, Lukrecjo.
Pewnie dlatego, że takiej się nie spodziewałam. 

Pisz, masz zapewne głowę pełną pomysłów. Z przyjemnością będę czytała.
Ja się staram dostroić
Kapusta zasmażana z kminkiem i pomidorami, to moje danie na tą porę roku
Ja najchętniej bym ją przespała.
Ale rób przerwy na posiłki
Wychodzę z założenia, że z głodu jeszcze nikt nie pękł. A z przejedzenia to i owszem.
Dzień dobry wyspiarze!!! Miłego dnia życzę, jako, że dziś rozpocznie się weekend
Dzień dobryyy
Rumaku, jak się czujesz??
Dzień dobry: )))
Żyję!!
Dzień dobry. Za chwilę dobuduję pięterko wyżej…
O. Już jest, zapraszam.