« Dwóch plotkarzy... ******** »

Listy Pana Michała

 Wielmożny Panie Hetmanie.

Spieszę, by donieść o poczynaniach niejakiego atamana Kaszpirowskiego, któren przybył tu, jako domniemywam, z poduszczenia Krymu, aby przeprowadzić rzekome seanse biogergene… bioergengro… bioenergore… tepa… tfu!, jakieś oszustwa hipnotyzerskie. A to zapewne w celu osłabienia morale naszej bohatyrskiej załogi. Na dowód zasię swych wątpliwych umiejętnościów przywiózł ze sobą domniemanych ozdrowieńców, a mianowicie Czukcza-niemowę, który po trzech posiedzeniach dalej nic nie mówi, ale za to zaczął pisać, i to po francusku, co dziwne, ponieważ, nie znając onego języka, nie rozumie nic z tego, co napisze. Przywiózł również pana Boskiego, tatusia Zosi Boskiej, któremu po zahipnotyzowaniu cofnęły się nieoczekiwanie hemoroidy, z tym, że cofnęły mu się zbyt głęboko, bo aż do gardła, nie muszę przeto tłumaczyć jakowe dźwięki wydaje ów nieszczęsny rycerz, gdy chce co powiedzieć. Zebraliśmy się tedy we chreptiowskiej świetlicy, a pan Kaszpirowski wezwał chorych, aby natychmiast wyzdrowieli. Poczem wyładował w nich swą energię, ale niestety niecelnie, przypuszczalnie trafiając o jedno miejsce za bardzo w lewo, gdyż Józwa Butrym bez Nogi nie odzyskał tejże nogi, która natomiast wyrosła jako trzecia siedzącemu obok staremu Nowowiejskiemu, czekającemu na zrośnięcie się gardła poderżniętego swego czasu przez Azję Tuchajbejowicza. Aliści moc przeznaczona na to zrośnięcie poszła w kredens i rykoszetem trafiła w moją Baśkę, której rzeczywiście natychmiast zarosło, ale niestety nie gardło. Gdy zasię panu Muszalskiemu coś urwało jajco, i przyfastrygowało je do nosa Ewce Nowowiejskiej, tedy nastąpiła okrutna panika, powstrzymana dopiero przeze srogiego Luśnię, któren ze właściwym sobie profesjonalizmem, ucapiwszy onego czarodzieja za kark zasadził go na sztywny pal Azji, z którego ów nasłaniec ode trzech dni przemawia, w obronie wartościów humanitarnych, na szczęście cyrylicą, której prawie nikt nie rozumie.

O których to wydarzeniach donosząc,
Jednocześnie czujności swoje deklaruję
I kreślę się z poważaniem
Pułkownik Wołodyjowski
Co mu może Kaszpirowski he, he, he…

151 komentarzy

  1. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ledwo, ledwo, ale żyję. Ten niewielki remont wykończył mnie dokumentnie Tired A jeszcze nie jest skończony Amazed Co prawda kuchnia ma pomalowane ściany i zmienioną podłogę, ale jakoś nie mogę wszystkiego do końca uporządkować. Łazienka też już prawie skończona. Zostało tylko zamontować nowy zlew z szafką(już kupione) i położyć listwy podłogowe (też już są). No i pomalować korytarzyk i położyć podłogę na dwóch schodkach i kawałeczku podłogi (niecały metr kwadratowy). Na dokładkę mrówki wprowadziły się nam do kuchni Angry Trzeba je było wyprosić (niekoniecznie humanitarnie i grzecznie 😉 ).
    Dziś rano otwierałam samochód, to znaczy jego boczne drzwi (te przesuwane), bo chciałam włożyć tam spory karton… Klamka została mi w ręce Amazed I nie wiem dlaczego, bo przecież nie szarpałam, tylko normalnie pociągnęłam, jak zwykle. Najgorzej, że te po drugiej stronie samochodu się zacinają… Po pracy pojechałam z małżonkiem do dealera zapytać o wymianę i przy okazji wymienić olej. Przed wyjazdem małżonek sprawdził na internecie ile taka klamka kosztuje ($35). Olej wymienili i przy okazji wycenili tą wymianę… $161 plus podatek, czyli ok. $200 Amazed A jeśli jakaś inna część tej klamki będzie uszkodzona, to znacznie więcej… Małżonek się wściekł i powiedział, że zamówi przez internet i sam wymieni, nawet jak trzeba będzie kupić tą dodatkową część. Bo ponad stówę za odkręcenie trzech śrubek to płacił nie będzie… Od dealera pojechaliśmy do sklepu kupić nowy zlew i szafkę do łazienki na parterze. Szok ze stresem Amazed Ta łazieneczka jest malutka i normalna szafka ze zlewem tam nie wejdzie. Obszukaliśmy się obsługi jak kto głupi… W końcu kobitka się znalazła… Okazało się, że albo powiesimy tą szafkę na ścianie, albo musimy do niej kupić nóżki Worry Oczywiście za dodatkową opłatą… A łazienka wyłożona płytkami, więc trzeba wiercić dziury. Przy okazji okazało się, że nie musieliśmy gadać po angliczańsku, bo kobitka jest Polką Wink W efekcie wróciliśmy do domu ok. 22…
    Gdy wychodziłam rano do pracy padał deszcz. Jadąc autostradą zauważyłam w pewnym momencie, że ten deszcz zmienił się w śnieg… Śnieg w maju Amazed Tego jeszcze tutaj nie było!!!! A moje prawie wszystkie kwiatki na podwórku Amazed Nie zabrałam ich na noc do domu… Gdybym to zrobiła, pewnie by wszystkie padły. Szok termiczny jest paskudny…
    Widziałam dzisiaj Sheryl… Przechodzi ona terapię, bo choruje na raka. Byłam przerażona jej widokiem. Schudła już dawno i nie jest to żadną nowiną… Ale dzisiaj miała tak woskowo-ziemistą cerę… jak ludzie kilka dni przed śmiercią… a jest ona ode mnie młodsza o parę lat… Nie wiem, czy to ta chemia i naświetlania, czy rzeczywiście jej czas na tej ziemi się skończył… Mam tych pogrzebów powyżej dziurek w nosie…
    Opisałam w telegraficznym skrócie moje perypetie i zajęcia… Jest późno i padam na dziobek. Mam nadzieję, że zostanę usprawiedliwiona z nieobecności Happy-Grin

    • Wiedźma pisze:

      Witaj zmęczona Mirelko…. nie wiem czy pamiętasz, ale ja na czas remontu wyprowadziłam się z domu…. A koszty planowane zawsze mają sporą rezerwę, bo nie ma siły, zeby się coś po drodze nie ” urodziło”…. Heart-Chocolate-Gift Troszkę czekolady a poprawę nastroju Ci podsyłam..

      • miral59 pisze:

        Za czekoladkę dziękuję Buziak
        Też bym się chętnie wyprowadziła z domu na czas remontu Pleasure Ale ktoś musi to robić… małżonek sam nie poradziłby sobie ze wszystkim, a poza tym szkoda by mi go było. Dziś przynajmniej pół dnia walczył ze zlewem w łazience i szafką pod nim. Coś mu tam nie pasowało i kilka razy jeździł po coś do sklepu Worry A jak już wszystko zamontował, to mu półka nie chciała do tej szafki wejść… Zaczął coś bąkać o konieczności cięcia i profilowania. Myślałam, że coś mnie trafi Angry Pognałam go z łazienki i sama zajęłam się tą półką. Udało mi się ją zamontować Delighted Co prawda odwrotnie, (tyłem na przód), ale co to w sumie za różnica Wink Producent nie wziął pod uwagę, że kolanko od zlewu może być tak nisko… a musiało być tak nisko, bo tak było wcześniej zamontowane Happy-Grin
        Małżonek robiąc ten remont klnie jak szewc Wink Nie tylko ściany krzywe, dziury między podłogą a ścianą, ale jeszcze wszystko zrobione tak, że aż dziwne, że ten dom w ogóle stoi. A dla pedanta to czysta tragedia Wink Gdyby małżonek nie był taki dokładny w tym co robi, już dawno ten remont mielibyśmy za sobą… Ale on taki jest i miałam czas, żeby się do tego przyzwyczaić Happy-Grin A poza tym, to on z wykształcenia jest elektrykiem, a nie hydraulikiem Happy-Grin I tak dobrze, że potrafił te wszystkie rury połączyć w całość Delighted Ale kuchnia już praktycznie doszlifowana, łazienka też… Został tylko mały korytarzyk i te dwa schodki, o których pisałam wcześniej. To robota małżonka… moja, to sprzątanie i czasami malowanie. Już prawie wszystko stoi na swoich miejscach i mam nadzieję jutro skończyć to sprzątanie Tired Mam też nadzieję, że uda nam się to wszystko zakończyć jutro. Przecież na następny weekend mamy wyjechać pod namiot!!! To ma być nasz „miodowy weekend”. 6 czerwca będziemy obchodzili 33 rocznicę naszego ślubu Happy-Grin Jak ten czas leci…

  2. miral59 pisze:

    Miłego dnia wszystkim życzę Buziaczki
    I oczywiście spadam na górę Spanko

  3. Quackie pisze:

    Dzień dobry, mam nadzieję.

    Gdybyż, ach gdybyż z szarlatanami tak prosto było w normalnym życiu!

    Bożenko, a jak ma wyglądać ten tekst? Kolor i wielkość? Może porównasz do jakiegoś wcześniejszego wpisu?

    Miral, to, co piszesz, brzmi strasznie, ale zarazem typowo – remont, podczas którego okazuje się, że jakaś nieprzewidziana okoliczność wymusza zmiany, które niosą ze sobą następne zmiany… i tak to idzie, jak upadające klocki domina. Mam nadzieję, że my już mamy za sobą atrakcje śniegowe. Chociaż maj się jeszcze nie skończył, więc kto wie?

    PS. W Żywcu poziom woda spadł poniżej stanu alarmowego (chociaż cały czas utrzymuje się powyżej stanu ostrzegawczego).

  4. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Listę podpisuję i oddalam się na łono rodziny (na czas jakiś).
    Bożenko, tak jest lepiej?

  5. Wiedźma pisze:

    Miłego dzionka, równie słonecznego jak u mnie…. 🙂

  6. Quackie pisze:

    Za niecałą godzinkę udajemy się na proszony obiadek, który na pewno przedłuży się do późnego popołudnia albo wczesnego wieczora (tak jest w planach).

  7. Wyimaginowany pisze:

    Dzień dobry,mam nadzieję Happy

    Gdzieś tam słońce,gdzieś tam ciepło,czy ja mieszkam w innym kraju Thinking

    U mnie zimno i deszcz od samiuśkiego ranka (tak jak i dnia poprzedniego). Nastrój w związku z tym niekwitnący a jedynie leniwy.Z nadzieją wyglądam za słońcem,którego i Wam moi drodzy jak najwięcej życzę Delighted

    A i na czasie,aby Was wielka woda z daleka omijała Wink

  8. Quackie pisze:

    No to wybywam. Odezwę się, jak będę w stanie.

  9. Alla pisze:

    Dzień dobry… brrrrr 😀
    Adin, dwa, tri… można zamknąć oczy, można się położyć… 😉

    Ludzie kochane!!! Leje jak z cebra.. Jeno wiatr ucichł. Na szczęście 😀

  10. Tetryk56 pisze:

    Do dom powrócony, kłaniam ponownie 😉

  11. Wiedźma pisze:

    Też mnie odwiedzali, więc wyciągałam swoje zasoby nalewkowe. Czasem trzeba… Cheers mimo, ze nie zwykłam pijać na chandrę 🙁

  12. Quackie pisze:

    A ja zrobiłem na rowerku (przednia opona chyba nie jest dziurawa, tylko trzeba było dopompować) małe 11 km z haczykiem, tak dla równowagi, z jednym dużym podjazdem, bo też i dzisiaj tyle kalorii wsunąłem, że wypadało. Póki co, jednak przegrywam bitwę
    🙁

  13. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Chociaż u mnie głęboka noc Pleasure Idę spać, bo jutro (a właściwie dzisiaj) znowu do roboty Tired
    Miłego dnia Wam życzę Buziaczki I jak najwięcej słoneczka Delighted

    • Wiedźma pisze:

      Witaj Mirelko – kiedy planujesz urlop ? bo wydaje sie, że bardzo byłby potrzebny ? Happy

      • miral59 pisze:

        Witaj Wiedźminko Delighted Urlopu w najbliższym czasie nie planuję Weary Jedynie ten weekend, który teraz będzie, jest długim weekendem i mam nadzieję, że sobie pojedziemy pod namiot Pleasure Połażę po skałkach, popływam kajakiem po jeziorach i sobie odpocznę Happy-Grin
        A przynajmniej mam taką nadzieję…

  14. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry 1 Pani Personalna nieobecna ?” Z powodu Lesia i gronkowców czy Gościa miłego ? Thinking

  15. Wiedźma pisze:

    No i co mam zrobić ? – udam się na poszukiwanie listy…..

  16. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Podpisuję listę i lecę dalej; weekend cały się zrobił biegający. Zaniedługo jadę z Juniorem do Gdańska na próbny egzamin z angielskiego (poziom Advance). Odezwę się, jak wrócimy.

  17. Tetryk56 pisze:

    Skoro Lesiowi się znów nie udało, to i ja podpisdaję! Wink1
    Dzień dobry!

  18. Tetryk56 pisze:

    Fuj, jak słońce świeci!
    Czy ktoś jeszcze pamięta Bullerbyn?

  19. Quackie pisze:

    Przed chwilą ciemna chmura nadciągała tu zza lasa, ale ponieważ przeszła dalej bez konsekwencji, idę wykorzystać ten fakt i się powyrowerowywać.

    • miral59 pisze:

      A u mnie słońce świeci całym niebem Happy-Grin I nawet temperatura jest w normie. Jak na razie 17C, a ma jeszcze wzrosnąć. Aż żal ściska, że nie jedziemy na żadną wycieczkę Sad Piękna pogoda na zdjęcia i łażenie…

  20. miral59 pisze:

    Zrobiłam sobie przerwę w pracy. W sumie naginam od 7 rano, a jest po 11. Momencik i wracam do roboty. Już widać konkretne efekty naszej pracy. Łazienka definitywnie skończona i wysprzątana. Kuchnia też skończona i kończę też jej sprzątanie. Jeszcze dwa schodki na tyły domu (małżonek znowu klnie Amazed ) i ściany do pomalowania w tym malutkim korytarzyku. No i moja kuchenna półka się robi. Ale to już kosmetyka. Bo przywalić ją do ściany i przenieść przyprawy z parapetu na półkę, to minuta osiem i właściwie bardziej rozrywka niż praca Happy-Grin

  21. miral59 pisze:

    Muszę też przyznać, że jestem zdziwiona. Myślałam, że mamy malutką łazienkę na parterze, a jak małżonek wywalił ten kobylasty zlew na nóżce, a wstawił malutki zlewik na szafce, to jakoś dużo miejsca się zrobiło Happy-Grin
    Podobnie z kuchnią. Ta szafka z blatem stołowym zajmowała strasznie dużo miejsca. Teraz kuchnia wydaje mi się dużo większa, a rzeczy z szafki jakoś upchałam po innych szafkach i nawet mam trochę wolnego miejsca. Widocznie przedtem pakowałam to wszystko nieekonomicznie Wink

    • Quackie pisze:

      Pamiętasz ten stary dowcip o Żydzie, ciasnym domu, służącej i kozie? „Uj, rebe, odprawiłem służącą, sprzedałem kozę… Teraz to nie dom, to pałac!” 😉

      • miral59 pisze:

        Pamiętam ten dowcip Happy-Grin Tam była nie tylko służąca i koza, ale dużo więcej Overjoy I pomyśleć, że nie byłam zadowolona, że małżonek nie chce tej szafki z powrotem Delighted A jednak miał rację… Nie wzięłam pod uwagę własnej pomysłowości, jeśli chodzi o chomikowanie różnych przydasi Wink Jak trzeba było powyrzucać, to znalazło się więcej miejsca Pleasure

  22. miral59 pisze:

    Popisałam i uciekam. Chcę jak najwięcej zrobić, żeby w tygodniu, po pracy, móc już tylko odpoczywać Happy

    • Tetryk56 pisze:

      Brawo, Miralkowie! Brawo!

      • Quackie pisze:

        Też biję!

      • Wiedźma pisze:

        też brawka ! Brawo! jesteście dzielni… !

      • miral59 pisze:

        Och!!! Jeszcze nie ma za co tych braw bić Ashamed Nie skończyliśmy przecież… Gdybyśmy mogli wziąć przynajmniej z tydzień wolnego, to już dawno by to było zrobione. A tak… Ostatnio małżonek kilka dni wracał z pracy ok. 19. Co można zrobić, jak się o tej porze wraca? Niewiele… O sobie nie wspominam, bo i tak moja robota, to głównie sprzątanie i czasami malowanie drobniejszych rzeczy. Główne roboty małżonek robił sam. I to nie dlatego, że nie chciałam mu pomóc Worry Ale głównie dlatego, że sam wszystko najlepiej zrobi Weary Gdy układałam podłogę w naszej spiżarce, to zabroniłam mu zaglądać, bo na pewno coś by znalazł nie tak Wink Po co mamy się oboje stresować… I tak podłoga tam jest zastawiona różnymi rzeczami i tej podłogi praktycznie nie widać Delighted

        • miral59 pisze:

          A tak prawdę mówiąc, to w Polsce, gdy dostaliśmy mieszkanie na własne wykończenie, to zajęło nam chyba dwa miesiące, żeby je wykończyć. Ale były to tylko pobiałkowane ściany (goły beton) i beton na podłodze Happy-Grin Tylko w największym pokoju była ułożona drewniana podłoga. Nie wiem po co, skoro nie zrobili ścian Amazed Małżonek układał naszą podłogę w pozostałych pokojach i poprawiał po specjalistach tą z dużego pokoju. Bo jak się chodziło, to połowa klepek się ruszała. Pamiętam jak się wściekał i mówił, że lepiej by było, gdyby położyli nasz przydział klepek w rogu pokoju, byłoby mu łatwiej Delighted Ale wtedy miałam 30 lat, dużo zapału i werwy… Teraz nawet połowy tych sił nie mam, zapał może by się i znalazł…

  23. miral59 pisze:

    A tak w ogóle, to podziwiam naszych sąsiadów zza płotu Pleasure Od dwóch tygodni balują dzień w dzień Beaten-up To już ich trzeci weekend. Rano kobiety wychodzą na podwórko i sprzątają po wieczornej uczcie. Myją naczynia i warzywa na nowe potrawy. Nawet śnieg im nie przeszkodził w imprezie. Mają na podwórku rozciągnięty ogromny baldachim, a pod nim stoły. Potem zaczyna się gotowanie i pieczenie (na podwórku!!!), a po południu przychodzą goście i balują. Wczoraj patrzyłam przez okno, bo usłyszałam grę na gitarze. Zastanowiło mnie, że za stołem siedzieli sami mężczyźni. Kobiet i dzieci z nimi nie było. Pewnie były w domu… Panowie w garniturach, pod krawatem… Miałam wrażenie, że to posiedzenie chińskiej mafii Wink Nawet powiedziałam o tym synkowi. Za jakiś czas małżonek wrócił ze sklepu, popatrzył przez okno i powiedział, że to chyba jakaś chińska mafia Overjoy Syn mało się nie popłakał ze śmiechu. Co za zgodność skojarzeń Pleasure Imprezę zaczęli ok. 11. Tak gdzieś ok. 18 zaczęli się kłócić, a potem bić Worry Nie widziałam całego zajścia, bo przecież nie będę kwitła w oknie, mam co innego do roboty. Kilku się tłukło, a reszta próbowała ich rozdzielić, rozdając przy okazji kuksańce na boki Delighted Trochę się uspokoiło. Pewnie dlatego, że część gości pojechała do domu. A dziś rano znowu kobiety wyszły, żeby posprzątać. Zmywały talerze, gary i myły warzywa… Ok. 11 zaczęli imprezę… Ale tym razem towarzystwo mieszane – razem z kobietami i dziećmi… Ciekawe, czy jutro rano znowu kobiety będą te naczynia myły? Czy oni nie pracują?

  24. miral59 pisze:

    Dziś na obiad zrobiłam chłopcom kiełbaski z ogniska Happy-Grin Nie miałam głowy do gotowania, a rozpalić ognisko i ustawić nad nim ruszt, to kwestia kilku minut Wink Najpierw planowałam, że powbijam na patyki (mam takie specjalne, teleskopowe), oprę o miskę ogniska i niech się pieką Pleasure Ale synek wrócił z pracy głodny jak wilk i zażyczył sobie 3, małżonek 2… To trochę za dużo jak na dwie ręce Wink Bo nawet takie oparte, trzeba obracać. Lubię takie ogniskowe kiełbaski, ale więcej niż jedną nie dam rady wcisnąć Delighted Tylko ja nie jestem facet Overjoy

  25. miral59 pisze:

    Podobnie jak Mistrz Q dziobię nosem w klawiaturę… Pracowałam z przerwami prawie 12 godzin i mam dość wszystkiego na dziś Tired Ale jak cudnie wszystko lśni w kuchni Happy-Grin Doszorowane i doczyszczone… Zaczęłam też sprzątać piwnicę. Małżonek kocha czystość i porządek, ale czasami jest strasznym bałaganiarzem Weary Od dwóch dni szukał śrubokrętu i nie mógł znaleźć i w końcu pojechał do sklepu i kupił nowy Wink W tym bałaganie, to mało dziwne. Poskładałam wszystkie jego narzędzia, których używa, do plastikowego pudełka, bo nie chcę, żeby kupował kolejne. A i tak porozwalał to wszędzie Disapproval Ten śrubokręt pewnie znajdę w piwnicy nakryty czymś, czego akurat małżonek nie potrzebował Wink Ale jak syn, albo ja zostawimy talerz w zlewie, to od razu mamy ochrzan, bo powinniśmy od razu wkładać do zmywarki…

    • Alla pisze:

      Hi,hi…i myślisz, że narzędzia ułożone w pudełku będą grzecznie leżeć?? Znowu, któreś myszka ogonkiem przykryje Happy-Grin

  26. miral59 pisze:

    Tradycyjnie spadam na górę Spanko
    Miłego poniedziałku życząc Buziaczki

  27. Alla pisze:

    Dzień dobry 😀 Zaznaczam, że jeśli pani z banku zadzwoni z wiadomością niekorzystną dla mnie – to rozniosę pół tej mojej mieściny!!! Wink
    Nastrój bojowy mnie nie opuszcza! Poza tym jestem zgryźliwa, wredna… i w ogóle nie wiem, jak mój ślubny ze mna wytrzymuje Pondering

  28. Quackie pisze:

    Dzień dobry i dzisiaj niestety będę się starał intensywnie pracować.

  29. Quackie pisze:

    Kochani, niestety faktycznie muszę spiąć pośladki. Wyłączam się do… odwołania. No, pewnie do wieczora.

  30. Wiedźma pisze:

    Dzień dobry ! 🙂 Delighted Ślicznie pachnie świeżo podlana zieleń…. 🙂

  31. Wyimaginowany pisze:

    Dzień dobry Happy

    Listę podpisuję pismem krzyżykowym i obecność swą niniejszym zaznaczam Delighted

    Po tygodniu jesiennym patrząc za okno zapowiada się wiosennie,mam nadzieję,że nie tylko w tygodniowym wymiarze. Nic tylko starać się zwiększyć poziom witaminy D i endorfinek. Może nie mają one mocy sprawczej aby zmien8ić nasze życie ale na pewno uczynią naszą codzienność łatwiejszą do przyjęcia Delighted

    Zalecenie nie może być inne : Ładujmy akumulatorki! Wink

  32. Quackie pisze:

    Dobry wieczór. Robota w zasadzie wykonana, została jeszcze druga – mniejsza i przyjemniejsza, ale to już w nocy,bo należy do takich, które się przyjemnie w nocy wykonuje. W międzyczasie jednak będziemy zabawiać gości małżonki, którzy zjechali w dużej liczbie (na razie ze Szwecji i Francji, a za chwilę również z innych krajów), więc na razie na Wyspie tylko daję znak życia.

    Mimochodem stwierdzam, że Internet to świetne narzędzie wywiadowcze, całkiem przy tym legalne. Otóż np. jeżeli chodzi o rejsy pasażerskie, można porównać sobie dane lotniska początkowego i docelowego, a w międzyczasie śledzić samolot za pomocą strony flightradar24.com, takoż na lotnisku oglądać lądowanie, kołowanie i wysiadanie pasażerów przez webcamy (lotnisko w Gdańsku po rozbudowie ma ich siedem, co się chwali – dużo większe porty lotnicze mają mniej).

    Postaram się zajrzeć jeszcze późniejszym wieczorem.

    • Tetryk56 pisze:

      Na flightradarze kiedyś się nieźle przejechałem!
      Córka poleciała do Singapuru na konferencję. Wylot wieczorem z Monachium, włączyłem sobie stronkę i widzę: leci nad Bawarią, Czechami, niedaleko Krakowa… Wreszcie późną nocą znalazła się nad Morzem Czarnym.
      Tuż przed spaniem rzut oka na komputer – samolot zniknął z radarów! Żadne odświeżanie, wyszukiwanie ponowne itp nic nie daje. Ostatnia pozycja jaką widziałem, to blisko wschodniego wybrzeża Morza Czarnego, lot w kierunku pogranicza Gruzji i dalej w stronę Afganistanu mniej więcej.
      Żona na szczęście już spała – ja gapiłem się jak głupi w ekran zapełniony dziesiątkami innych samolotów, w końcu poszedłem na wyro. Specjalnie dobrze nie pospałem…
      Rano biegiem do komputera – ponowne wyszukiwanie – JEST!!! leci nad Indochinami, już blisko celu podróży, za godzinę lądowanie…
      Do dziś nie wiem, dlaczego akurat ten samolot akurat tam zniknął z radaru; nie wiem też, gdzie się pojawił ponownie. Ale co podżyłem, to moje…

      • Quackie pisze:

        Aaa, to akurat jest wyjaśnione w sekcji FAQ. Po prostu tam, gdzie są przekaźniki, tam samolot widać, a tam, gdzie nie, to nie. Na morzu widocznie lokalnie ich nie ma. Co więcej, niektóre działają, ale nie przez całą dobę lub nie przez cały tydzień, więc może się zdarzyć, że tam, gdzie wczoraj było widać, jutro nie będzie.

        Miałem podobnie, jak małżonka leciała z Oslo do Roeros, dość daleko na północ, i to małym, …nastoosobowym, dwusilnikowym i turbośmigłowym Bombardierem. Nad górami i lasami nie było widać.

        • Tetryk56 pisze:

          Przez całą długość morza samolot był widoczny, zniknął tuż przed brzegiem – czyli teoretycznie tam, gdzie najprędzej spodziewałbym się radarów….
          Poza tym leciał dosyć wysoko; „twój” Bombardier zapewne znacznie niżej..

  33. Tetryk56 pisze:

    A gdzie nas bojowy Skowronek? Wycofał się na z góry upatrzone pozycje? 😉

  34. Alla pisze:

    Dobrej nocy… I-m-in-love

  35. Tetryk56 pisze:

    To i ja cierpliwie mówię: Dobranoc 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)