W Elgin jestem po kilka razy w tygodniu. Często mijam park na Fox River. Nie jest to duży park, położony na małych wysepkach połączonych mostami. Latem jest tam cudnie. Zimą mnie tam nie ciągnęło…
9 stycznia do parku zaprosiły mnie bieliki. Jadąc ulicą zobaczyłam dwa siedzące na drzewie. Czyż mogłam pojechać dalej, nie zatrzymując się nawet? To do mnie niepodobne!!! I chociaż pogoda była paskudna, bo padał drobny śnieg i było pochmurno, zaparkowałam na parkingu i poleciałam do swoich pierzastych. W parku odśnieżyli tylko główną aleję. Mosty i wyspy pokrywała gruba warstwa śniegu. Nie bacząc na nic poleciałam w tym kopnym śniegu przez most, żeby dorwać bieliki z bliska. Drewniany most skrzypiał podejrzanie, ale się zaparłam. Byłam już blisko, gdy najpierw jeden, a potem drugi bielik poderwał się do lotu. I jeszcze świnie nie ptaki, poleciały za drzewami i nie mogłam im zrobić zdjęcia, bo aparat „ostrzył” mi na drzewa…
Wracałam już wolniej, ostrożniej stawiając nogi. Chociaż i tak nie miało to znaczenia, bo w butach chlupała mi woda… No tak, nabrałam śniegu i się roztopił… Opstrykałam tylko gągoły i miałam zamiar wracać, gdy po drugiej stronie mostu kołowego zobaczyłam siedzącego bielika… Był daleko… Przez moment zastanawiałam się, czy nie przejechać ulicy i nie zaparkować pod biblioteką. Stamtąd miałabym bliżej do niego i wtedy zadzwoniła koleżanka. Wlazłam do samochodu, żeby się trochę rozgrzać. Rozmawiając z koleżanką widziałam latające mi przed nosem bieliki. Myślałam, że mnie coś trafi…
Gdy skończyłam rozmowę, bieliki znikły jak duchy… chyba mnie nie lubią…
Zauważyłam jednak, że dwa poleciały w kierunku drzewa, na którym wcześniej siedziały. Pomyślałam, że więcej po tym śniegu nie lazę, żeby nie wiem co! Poszłam główną aleją i zobaczyłam aż trzy sztuki. Przez rzekę miałam do niech daleko, ale trochę je jednak widać. Całe szczęście śnieg przestał już sypać… Zadowolona wracałam do domu…
23 stycznia znowu wybrałam się do parku. Wracałam z pracy wcześniej i postanowiłam sprawdzić jak się miewają moje bieliki. Pogoda była piękna, słoneczna, chociaż mróz trzymał ostro. Nie trafiłam na swoich ulubieńców. Mew też było jakby mniej…
Jedynie kaczki i gęsi mnie nie zawiodły. Co prawda daleko przemknął mi jeden bielik, ale za daleko, by zrobić mu porządne zdjęcie…
18 lutego znowu zrobiłam sobie postój w parku na Fox River. Tym razem było ciepło, chociaż śniegu leżało jeszcze sporo. Przeszłam się trochę z cichą nadzieją, że zobaczę swoich ulubieńców. Doszłam do mostku na wyspę i wtedy zauważyłam jakieś takie małe kaczuszki. Przyjrzałam się bliżej – karolinki!!!! Amerykanie nazywają je wood duck, czyli leśna kaczka. Bardzo trudno je znaleźć w naturze. Widziałam je tylko w Lincoln Park ZOO. Nie lubią sąsiedztwa ludzi i mieszkają z dala od osiedli wyszukując ustronne głusze leśne, oczywiście nad wodą. Zdziwiła mnie informacja, że karolinki zakładają gniazda w dziuplach, nawet na wysokości 20 m nad ziemią!!! Samica sama wysiaduje jaja i wychowuje małe. A samiec po okresie godowym traci wszystkie lotki (za karę?) i chowa się w szuwarach, bo traci zdolność do latania…
Jak zobaczyłam te karolinki, to od razu poleciałam przez mostek (znowu po śniegu) na wyspę. Stamtąd było je lepiej widać. Tym razem szło się jeszcze gorzej, bo śnieg zaczął się topić i pod spodem chlupała woda… znowu miałam mokre nogi… W betonowej altanie na wyspie zobaczyłam jakichś dwóch facetów. Jak dla mnie zachowywali się dziwnie. Chowali się za filarami, jakby nie chcieli, żeby ktoś ich widział. A tam było najbliżej do karolinek!!! Trochę się bałam… w koło nie było żywego ducha, tylko tych dwóch i ja. Ptaków nie liczę… Podeszłam jeszcze bliżej… i jeszcze. Udawałam, że ich nie widzę. Opstrykałam swoje karolinki i poszłam dalej… W tym mokrym śniegu przeszłam się po wysepkach i wróciłam kolejnym mostem na odśnieżoną alejkę główną. Na betonie alejki zobaczyłam wróbelka, a przynajmniej tak mi się wydawało. Z przyzwyczajenia zrobiłam mu zdjęcie. Dopiero w domu zobaczyłam, że to nie wróbelek, a pasówka rudosterna z rodziny trznadlowatych. Amerykanie mówią na nią fox sparrow – lisi wróbel (czy jakoś tak). To u nas wiosenny gość i bywa tylko przelotem. Tylko że teraz jest luty!!! Czyżby wiosna stała za progiem?
Wracając na parking zobaczyłam mężczyznę z dzieckiem. Bawili się wrzucając śniegowe kule do rzeki. Uśmiechnęłam się, bo kaczki myśląc, że to coś do jedzenia zbiegły się momentalnie. Zawiedzione popatrzyły tylko na żartownisiów i odpłynęły… Zza zwałów śniegu wyszedł kolejny facet i zagadał do mnie. Jakiś kulturalny, bo najpierw się przedstawił, a potem zapytał mnie o imię… Zapytał też, czy spotkałam tu coś ciekawego. Opowiedziałam mu o karolinkach. Nie znał tych ptaków. Zanim znalazłam ich zdjęcia w swoim aparacie zdążył mi się pochwalić, że dwa dni temu widział w Batavii long-tailed duck, czyli lodówkę. To taki ptak z rodziny kaczkowatych. I nazwę ma nie od lodówki – urządzenia AGD, ale od lodu… W niedzielę wybieram się do Batavii, o ile pogoda pozwoli…
Pomyślałam, że jak się streszczę, to te trzy wizyty zmieszczę w jednym


Nie jest chyba przeraźliwie długie
Zapraszam na wędrówkę po parku w Elgin. Oglądając nie zmarzniecie (i całe szczęście) i nie nabierzecie śniegu w buty
Nie, nie zmarzłam, w butkach też sucho, ale wiesz?? Ty sobie kup takie gumiaki, jak mają rybołapy


Senator podpowie
Chociaż, ja wieeem… Dorsza nie pstryknęłaś..
Takie gumiaki są dobre gdy mokro, Skowronku, ale zimą, przy dużym mrozie, to chyba by mi nogi odpadły z przemrożenia


A dorsza faktycznie nie pstryknęłam
Czy mogę to nadrobić idąc do sklepy i dając takiemu pstryczka w nos?
I w kiełki, też możesz
OK. Może być w cokolwiek
Powiedz sprzedawcy żeby Ci go nie podawał tylko Ci rzucił!
U mnie jeszcze niedziela i oczywiście byliśmy w tej Batavii
Lodówki nie spotkaliśmy, ani żadnego nowego ptaszka. Połaziliśmy po tym parku w Batavii, potem pojechaliśmy do kolejnego parku, i kolejnego, kolejnego… Parę godzin nam to zajęło
Ale znaleźliśmy stary wiatrak…
O! Kręcił??
Nie, nie kręcił…
To i nie mielił, ani meł

Może go co jakiś czas włączają? Ostatecznie była niedziela, pracują tylko ci, którzy muszą
Jakaś plaga, czy co? Aż pięciu spamerów na raz? Ciekawe kiedy się od nas odczepią…
Witaj, Wędrowniczko!
Ostatnio niestety mamy tego po kilkadziesiąt dziennie – większość na szczęście usuwa automat, ale pojawił się jakiś łobuz generujący zmienne IP i tego musimy wywalać ręcznie.
W ciągu ostatnich chyba niecałych 2-ch mcy kosz ze spamem wzrósł o ponad 1000 pozycji ( z ok. 4000 od początku tej Wyspy!)
To znaczy, że jakiś baran uwziął się na nas.
Szkoda, że nie da się z nim pogadać na osobności
By mu się ręcznie wytłumaczyło co niektóre rzeczy… Wtedy na pewno by zrozumiał
Do niektórych inaczej nie dociera… 
Gorzej, Miralko – to automat, do którego list trafił adres naszej strony. T jakby ktoś w zatłoczonym tramwaju bąki puszczał – nie ustalisz, kto, możesz tylko przeciwdziałać skutkom… 🙁
Szkoda, że to nie rower
Można by było coś mu wsadzić między szprychy… 
Dzień dobry

Cudne Mirelko te karolinki.. i jak dobrze, że zima wyniosła się za ocean
Cześć Skowronku
Choć raz nie musisz odśnieżać ?:)
Dzień dobry
A zima… nie było jej u nas dwa lata, to sobie teraz odbija 

Mnie też się te karolinki podobają
Aby do wiosny
Aby!!! Ona tuż, tuż… Ponoć
A ci panowie dwaj, to nie polowali na karolinki??
Dzień dobry: )))
Na Karolinki to w Gogolinie!!
Stąd do Gogolina to trochę daleko
Karliczku, Karliczku… co Ty niesiesz w koszyczku.. ???
Witaj Rumaku!!
Witaj: )))
Chyba raczej nie polowali. Nie widziałam u nich ani aparatów fotograficznych, ani żadnego sprzętu strzelającego. Chyba że mieli pistolety… takie to można w kieszeń schować
A tera do pracy i do Jasminkowego do popotem
Witajcię!
Hej, ho, hej ho, jak sugerował Quackie… 🙁
Dzień dobry. Piękny reportaż, zachowanie bielików mi przypomina zachowanie kotów, w sensie łażenia (fruwania) własnymi drogami i niech się ludzie od… czepią. Natomiast kaczki cudne, może u karolinek pani kaczka wyrywa kaczorowi te lotki, żeby za innymi nie latał? (wcale by mnie nie dziwiło)
A co do dziwnie zachowujących się facetów, może im też trzeba było zrobić zdjęcie, chociażby pod pretekstem pstrykania jakichś ptaszków?
Dzień dobry



Bieliki są płochliwe, a jak podeszłam za blisko… no to wiadomo
Pani kaczka karolinka nie wyrywa piórek kaczorowi!!! Jaki to dla niej zysk, skoro potem sama musi zajmować się dziećmi?
A facetom trudno by było zrobić zdjęcia, bo chowali się za filarami. Musiałabym czatować, aż któryś łepetynę wystawi. A jakby im się to fotografowanie nie spodobało? Nie wiem, czy byłabym wystarczająco szybka, żeby spryszczyć
Dzień dobry ! Mirelka Niezawodna.
… i opis i zdjęcia, że dusza sie raduje 🙂 Za oknem słonko, więc ta wiosna chyba idzie… idzie.. idzie ..
. i dojdzie do Mirelki 🙂 
Oo, awatar Wiedźmy, ale zamiast nicka – widzę wykrzyknick!
I wiesz Mirelko…. te bieliki mgoą urzec….. są fascynujące !
Dzień dobry: )))
I teraz sobie wyobraź co czuje człowiek mając przed sobą na dobry dystans taki fascynujący cel!!
Nawet sobie wyobrażam… Robi mu piękne, wyraźne zdjęcie
Chyba, że ktoś ma mordercze instynkty i nie potrafi nad nimi zapanować 
No to i mnie urzekły, Wiedźminko
Dzień dobry: )))
No proszę, taki Elgin to dziarsko, zimą! A leniwe, ciepłolubne koty to dopiero wiosną!!
Dzień dobry, Senatorze. Niektórym niestraszny śnieg i lód. Scottowi i Amundsenowi, na ten przykład.
Dzień dobry Quackie. Niektórzy do tej pory w tym niestrasznym im śniegu i lodzie siedzą! Po tylu latach to już z nich prawdziwi twardziele!
Powiedziałbym, że zrobili się nieco sztywni.
Twarde kręgosłupy moralne mają!
Dzięki czemu np. w Himalajach służa często jako drogowskazy. „Koło tego w niebieskiej kurtce skręcicie w prawo, na grań…”
Siedzi ich tam i leży ponoć armia cała!
Niekiedy rodziny wysyłają po nich kogoś, ale to zdaje się kosztowna impreza, więc nie zawsze.
A tiepier wybywam, będę jak będę…
Maluczko, a znów ujrzycie mnie.
Ano….. po kolei odchodzą, starsi i młodsi też 🙁
To smutne, ale takie jest życie. Każdy kiedyś odchodzi, nawet ten najukochańszy i najmilszy sercu…
Muszę wybywać do pracy, chociaż wcale mi się nie chce
Nawet je widuję (i to nie białe!!!) i nie tylko ja… Skrobią też nowe dziurki, bo je słyszę…
Wspomnę tylko, że jakoś ostatnio mamy w domu inwazję myszy. Przegryzły się od sąsiadów i buszują u nas
No to do popotem
Papa Mirelko….. kot Ci jest potrzebny! 🙂 Najlepiej taki:
Przedwiośnie działa aż tam obezwładniająco na Wyspiarzy, że nikomu się gadać nie chce
?
Ja jeszcze trochę popracowuję, a trochę wychodziłem, pozałatwiać to i owo, a trochę mi się nie chciało, bo znów coś się zadziewało… I tak wyszło.
Trochę nas więcej niz dwoje … chyba
Jeszcze dopracowuję… Jeszcze strona… A może dwie… A potem pokręcić…
Świeżo wróciłam z pracy, ale Wy już śpicie
Szkoda, że między nami taka duża różnica czasów…
No, kto śpi, to śpi. Chociaż ja też zaraz uciekam z Wyspy.
Czyli tak jakbyś już spał, bo nie pogadamy
Słuchajcie!! Ale sensacja!! Dziś na listę zwierzyny łownej PZŁ trafił nowy zwirz! Zwie się Bródka pospolita, a prawo odstrzału tego ssaka (bo to ssak!) – ustanowiono na niebotyczną kwotę 300 tys. zł! I co powiecie? W pierwszej godzinie sprzedaży internetowej poszło ponad dwa tysiące sztuk! A co to będzie do jutra!! Ponoć po wypchaniu można mu od dołu łyżwy przykręcić i tak najlepiej się prezentuje. Szwagier się szarpnął, zabulił migiem – podobno bardzo dopingowany przez rodzoną żonę – i już kule do sztucera na krzyż nacina!!
Ale trudno go trafić, słyszałem. Pocina równo, zwłaszcza na lodzie, nie wiem, czy kula ze sztucera nadąży.
Trafią, trafią! Tak dziś wszystkim serdecznie obrzydł, że padnie pod huraganowym ogniem. Sam już – na jego wspomnienie – barwne ptaki ledwie za zagrodą zębów utrzymuję!
Jak szwagier trafi, koniecznie poprosimy zdjęcie na Wyspę. To medalowa zdobycz przecie!
A czy mogę się zapytać, czemu tak wszystkim obrzydł? Jakoś nie jestem w temacie… Wydawało się, że powinni go na rękach nosić, a tu sprzedają prawo do odstrzału…
Nic z tego nie rozumiem 
Ee, śmiem przypuszczać, że Senator ma dość nadreprezentacji tego zawodnika w mediach. Coś jak z tym radzieckim dowcipem – w gazecie – Lenin, w radiu – Lenin, w telewizji – Lenin, w kinie – Lenin, za oknem na plakacie – Lenin… Aż się boję lodówkę otworzyć!
Jeden Holender się spóźnił o 0,003 sekundy – wystarczyło…
Jak pójdzie palba kilku batalionów to powietrze na głaz od ołowiu stężeje! Ściana kul go powali!!
I tak wszyscy naraz? Każdy za 300 tys.? Ktoś tu niezły finansowy wałek robi!
Kupujesz prawo do odstrzału a nie ubitego gotowego dzika! Na tym to polega. Tylko „prawo”, nie gwarancję trafienia!
Ehee, to jak przy takiej ścianie kul będzie wiadomo, kto ma prawo do trofeum, coby je sobie na łyżwach postawić przy kominku?
Byle tylko szwagier mnie w bródkę nie postrzelił – chyba zacznę się golić ze strachu…
To chyba nie będą polować na wszystkich brodatych?

Trochę by ich było…
Całe szczęście mnie to nie dotyczy, chociaż brodę mam, jak każdy (oczywiście nie owłosioną)
A bo to wiadomo, kto temu szwagru pod lufę podejdzie? Zobaczy bródkę, z daleka nie zauważy, że z małej litery, i trrach! 😉
No fakt
Albo się ogolić, albo z domu nie wychodzić 
A ja, proszę Państwa, idę wyrabiać pokrętną normę, co się przyda, zwłaszcza po tym całkiem niewirtualnym cieście w urodzinowy weekend…
A świeczki dmuchał????
Nie dali świeczek. Powiedzieli, że za dużo by było.
To co to za ciasto urodzinowe bez świeczek?

Nawet 100 letniej babci przysługują
Może na setne dostanę…
U nas są co roku
I to dla każdego. I nie ma wykrętów, że za dużo by ich było!!! Są takie „cyfrowe”, także masz dwie z odpowiednimi cyferkami i kilkoma knotami 
Szczęśliwi, którzy swoją normę znają i wyrabiają ją bez trudu!
Spałam pracując, pracując spałam. Ale skończyłam, no to mogę iść spać z bródką 😀
Dobrej nocy..
PS Ja o tej porze?? Koniec świata?
Leniwe… dzień dobryyy


Nic mi się nie chce
Może mi kto kopa da??? Hę??
Witajcie!
Dziś jest Światowy Dzień Powolności!
Nie leniuchujmy! Świętujmy!! 😉
Dzień dobry. Bardzo chętnie bym poświętował, ale jednak nie w tym tygodniu.
Poza tym pogoda dość przygnębiająca, coś mi mówi, że dzisiaj się poleje sporo kawy.
Witaj Kwaku ! a u mnie słoneczko…. więc Ci podsyłam trochę, żeby dzionekk był milszy:)
Dzień dobry! Dzień Powolności? hmm….. ” długie, powolne ruchy…” to zawołanie dziś się p
przyda !
Jeszcze sobie popatrzyłam na karolinki – ciekawe, dlaczego nikt ich nie hoduje jako ptaków ozdobnych ? Śliczniutkie są 🙂
Pamiętam jakies opowiadanie, w którym występowała „kaczka drzewna”….. pojęcia nie miałam co to za stworzenie:)
Pewnie chodziło właśnie o karolinkę…
W sumie, jak przeczytałam, że te świeżo wyklute kaczuszki wyskakują z gniazda na ziemię, to byłam zdziwiona, że się nie pozabijają. Przecież to pisklaki, które nie mają piór i nie umieją latać!!! Ale kaczki nie karmią tak swoich dzieci, jak inne gatunki… czyli te maluchy żeby przeżyć muszą wyskoczyć z tej dziupli…
Zgadza się to z tym co czytałam ! 🙂 Ależ spryciarze z karolińskich rodzicieli 🙂
Ależ karolinki są hodowane jako ptaki ozdobne, Wiedźminko!!!
I nawet ich trochę uciekło z niewoli i można je spotkać i w Polsce. Na jesieni jeden z moich kumpli z Polski przysłał mi zdjęcie takiej parki i pytał czy wiem co to jest. Oczywiście, że wiedziałam 
Dzień dobry: )))
Nienajgorszy, Senatorze, całkiem nienajgorszy.
Witaj. Tom rad: )
Witaj Senatorze !
jak się miewasz w te przedwiosenne dni ?
Witaj Wiedźmineczko: )))
Spóźniony gołąb w końcu poleciał!: )
Spóźniona odebrałam gołąbka 🙁
Dzień dobry
Mnie też nic się nie chce i robię to czy tamto, bo muszę. Tylko strasznie opornie mi to idzie 
Z chętnością dołączę do tego leniwego święta
Wybywam na wywiadówkę do Najjuniora. Pewnie obędzie się bez sensacji, ale iść trzeba.
Czołem – już z domu. Dziś będę b. dorywczo, bo mam gości 🙂
Witaj wieczorową porą . Baw się
dobrze 🙂
No to miłej zabawy, Mistrzu T
Jestem. Obyło się bez sensacji, jak przewidywałem.
To i całe szczęście

Sensacji jest wystarczająco w telewizorni
Stronka z orłami cuś przestała działać… No nic, idę kręcić.
Wykonałam swoje proste prace domowe i troszkę mam dość. Mirelce prasowanko nie zagraża …. też bym tak chciała 🙂
Czasami prasuję, Wiedźminko
Co prawda bardzo rzadko i głównie obrusy, ale zawsze…
Pokręciłem i nieco pływająco się czuję. Niemniej jeszcze chwilę pobędę…
Gołąbki się rozleciały! 😉
Dobranoc!
Do mnie doleciał
Dzięki 
Dzień dobry
Jest za szybka… Wlazła przez dziurę na kable w biurku i tam też uciekła 
Mamy nawet dwa odstraszacze działające ultradźwiękowo, tylko to paskudztwo nie działa. Niepotrzebnie wywaliliśmy kasę. Oczywiście przeze mnie… bo mi myszek szkoda było
Gdyby tak wszędzie nie właziły, to nawet bym je dokarmiała. Ale zeżrą dokarmianie i wlazą w nasze jedzenie. Już kiedyś musiałam wywalić całe pieczywo, bo nadgryzły bułkę. Przecież nie będę po myszach dojadać!!!
Teraz wieszam nasze bułeczki odpowiednio i żadna mysz tam nie dolezie…
To normalnie przechodzi ludzkie pojecie!!!! I nawet to słychać (jak przechodzi)!!! Siedzę ja sobie przy komputerze i przeglądam zdjęcia z Batavii, a tu mi coś po biurku biega!!! Mysz!!! Nie udało mi się paskudy złapać
Małżonek twierdzi (i słusznie) że to od sąsiadów. W naszym ciągu (szeregówka) jest kilka pustostanów. Czyli jak dla nich raj. Pewnie rozmnożyły się za bardzo i nie mają co jeść… Suną do nas jak po autostradzie. Ciekawe, że u tych za ścianą się nie zatrzymują… A może u nich też aż tak grasują? Nie zapytam, bo ta kobieta co siedzi w domu(i którą widuję), nie mówi po angielsku, a z kolei ja po hiszpańsku ani w ząb. Ich córki, która zwykle robi za tłumacza jakoś ostatnio nie widuję…
Porozkładaliśmy trutkę. Humanitarne metody na te myszy nie działają. A szkoda
Ostatnio jedna mysza nam padła.
Śmierdziało jak piorun i nie mogliśmy znaleźć źródła. W końcu w nerwach szarpnęłam mocniej wersalkę i znalazłam…
Niech już się zrobi cieplej i niech te myszy się w końcu wyniosą, bo to jest nie do wytrzymania!!!! Dobrze, że nikt się u nas w domu tych myszy nie boi. Moja mama to by chyba po stołach chodziła, bo na widok myszy wskakuje na krzesło lub stół i wrzeszczy w niezwykle wysokiej tonacji
Nie dość, że zima wybyła za ocean, to i myszki też się odmnie do Cię – wyniosły


Aha, to se Mirelko jeszcze nornice i krety z mego ogródka przygarnij
A tak w ogóle, to zobaczyłam dziś w telewizorni, że idzie do nas nowa fala mrozów i śniegu
Już teraz jest bardzo zimno. Niby jest tylko -13C, ale z tego co podają, to odczuwalna -23C. To przez ten lodowaty wiatr… Czyżby ten ten świszcz – Phil się nie pomylił i zima będzie trwała minimum 6 tygodni (licząc od 2 lutego)? A pojawiły się już drozdy wędrowne, karolinki i widziałam obudzonego (co prawda rozjechanego) szopa pracza. Czyli też już się obudziły… Nic z tego nie rozumiem… 
I czy ktoś mógłby już zmienić wycieraczkę?
Tu już jest strasznie długo… i muli jak nie wiem co 
Troszkę mniej leniwe niż wczoraj… dzień dobry bardzo

Nie leń się Bożenko!! Dawaj nową wycieraczkę!!