Spędziliśmy zimowy weekend w Bydgoszczy, piekąc pierniczki i nadając im świąteczny charakter (lukrem, posypkami, pisaczkami…). Tymczasem za oknem odbywało się szaleństwo, bo i sąsiedzi na zimę wystawiają karmnik, i ja przeszedłem się do sklepu i nabyłem różne rzeczy do karmienia ptaków – kulki w siatce oraz ziarno sprasowane w kształcie dzwonków. Długo nie czekałem, więc w przerwach pomiędzy kolejnymi partiami pierniczków łapałem aparat i biegłem do pokoju z oknem na ogród. Co prawda niebo było zachmurzone, więc oświetlenie – nieszczególne, ale z około 300 zdjęć jakaś połowa wyszła w miarę przyzwoicie. Z tej połowy wybrałem na Wyspę prawie 30. Zapraszam poniżej.
Dobry wieczór na nowym pięterku, albo i dzień dobry! Zapraszam do oglądania dziesięciu gatunków (dobrze policzyłem?) zimowych ptaków.
Cóż robi sójka nad morzem? Oczywiście wybiera się…
Nic więc dziwnego, że wybrała się do twojej jadłodajni 😉
Przyjmijmy, że zrobiła sobie przystanek w drodze nad morze, bądź co bądź z Bydgoszczy to jeszcze dobre 200 km.
Wróciłam ze spaceru do śmietnika prosto do ptaszków.
I najbardziej zaciekawiło mnie co zaskrzeczałeś do sroki.
„Uwaga, uwaga, jesteś tutaj persona non sroka!”
Dobre! Podoba mi się.
A jak to brzmi po sroczemu?
To Ci kiedyś odtworzę na żywo, bo trudno zapisać człowiekowymi literkami
Trzymam Cię za słowo!
Powtórzę apel i tutaj:

Polecam bywalcom świeżo wystawione głosowanie na poetyckiego patrona Wyspy na nadchodzący (już niedługo!) rok 2022
Zrobione!
Mam nadzieję, że dobrze?
DOBRANOC WYSPO!
Dzień dobry! Skoro ładne, Bożenko, to można powiedzieć, że to triumf ducha nad materią
a na pewno nad światłem.
Witam Państwa i ptaszki!
Dzień dobry



Piękne pięterko i piękne ptaszki
Nie szkodzi, że przy nie najlepszym oświetleniu – wszystkie widać wyraźnie
A to chyba najważniejsze
I trudno mi powiedzieć, który mnie najbardziej chwycił za serce, bo wszystkie są przeurocze
I w sumie, to zazdraszczam
Nie mogę powiesić żadnego dzwonka, czy kulki, bo zaraz dobiorą się do tego wiewiórki. I nie tylko, że ogryzą (bo tego bym im nie żałowała), ale urwą (jak nie dadzą rady urwać, to odgryzą) i zabiorą, żeby to sobie zakopać na „zaś”. A potem mam w trawniczku (i nie tylko) wykopane dziury… 
Muszę też przyznać, że kwiczoł (szczególnie samczyk) przypomina tutejszego młodego drozda wędrownego. Takie same kropki na piersi, jaśniejszy pasek przez oko, biały brzuch…
W sumie nie powinno to dziwić, bo to ta sama rodzina
Czasem jak patrzę na zdjęcia w sieci, to mam poważne obiekcje, droździk niby mniejszy od innych, a paszkot większy, a znów drozd obrożny z białym kołnierzykiem… W sensie, jak to wszystko rozpoznawać?
Dlatego są różne gatunki, żeby różnić się od siebie


Z tego co wiem, ustala się rodzinę według genów, a nie według tego jak kto wygląda, chociaż w obrębie rodziny jednak jakieś podobieństwa są
Pisałam już nieraz, że często mam problemy z dokładnym określeniem gatunku. Czasami dwa różne gatunki różnią się od siebie takimi detalikami, że wręcz nie da się amatorowi określić co to jest.
Takich zdjęć ptaków mam trochę i sama nie wiem co na tych zdjęciach mam. W swoich atlasach nie mogę znaleźć, na internecie też nie… może kiedyś… przypadkiem…
Tak, a najlepsza(?) zabawa jest z tymi małymi, pasówkami, łuszczakami etc. Najczęściej z szaroburymi. Jeszcze wróble i mazurki są odróżnialne, ale wszystkie inne… jasnobrązowe z różnymi wzorkami, pokrzywnice, potrzeszcze itd…
Dobrze to określiłeś – „zabawa”

W sumie to tym ptakom jest obojętne jak się je nazwie
To tylko my mamy z tym problem…
W sumie tak. I z jednej strony to czasem mnie to irytuje strasznie, że nie potrafię rozpoznać ptaszka (zwłaszcza z daleka, zwłaszcza na nieostrym zdjęciu), a z drugiej pytam wtedy sam siebie, czy to faktycznie konieczne? Czy nie wystarczy, że cieszy oko (i instynkt myśliwego)?
O tototo! Irytacja czasami mi towarzyszy, bo czegoś tam nie mogę znaleźć, czy może po prostu nie umiem określić… i tak sobie myślę, że to chyba względy ambicjonalne – no bo jak to? Nie potrafię czegoś znaleźć?!!! Mając tyle różnych pomocy? „Ustrzeliłam” i nie wiem co?
Dopiero potem dociera do mnie, że nie jestem profesjonalistką, a zwykłym amatorem i mam prawo czegoś nie wiedzieć…
Witajcie!
Tak się porobiło, że dziś wziąłem wolne za Święta — no i dopiero teraz mogłem usiąść do komputera…
Ja nie wzięłam wolnego, bo od jakiegoś czasu mam już wolne.
Natomiast dziś miałam pierwszy dzień wolności po covidowej izolacji.
Trzy godziny spacerowania po sąsiednim osiedlu w miłym towarzystwie, zakupy, obiad, chwila nerwów oglądania o Lex TVN i tak jakoś się porobiło, że dopiero teraz zaglądam na Wyspę.
Nie poszłam wspierać Sędziów, gdyż uznałam, że na pierwsze „wyjście” rekonwalescentki nie jest to dobry pomysł.
Tetryku duchem byłam z Wami!
Widzieliśmy w niektórych odbiciach z okien!
I jak tu Ciebie nie lubić Tetryku!
A to, co władza rozpyla to chyba jednak płyn ogłupiający skoro mimo tylu szwindli, kłamstw, oszustw itd. dalej ma takie poparcie.
Podzieliłem 3 ryby na dzwonka, i nogi i grzbiet mnie bolą jakbym to ja był dzwonkowany…
Czyżbyś za bardzo się wczuwał, że jesteś rybą?
Nawiązując do Zodiaku, raczej starym baranem…
Ja RYBA. Proszę nie dzwonkuj mnie!
No więc koniec pracy na dzisiaj i na ten tydzień (chyba… no może w sobotę coś tam jeszcze skrobnę…), założona norma wykonana, jak tak dalej pójdzie, skończę tak jak zakładałem, przed świętami.
A na razie przerwa, a po przerwie wrócę i się odniosę
Q wyniósł się na przerwę, ale się odniesie…
Przedmuchane dobry wieczór, Wyspo:)
Witaj, Quacku:)
Ptaszęctwo zacne:) I łakome.
Moje serce skradła sójka. Nie tylko na Twoich zdjęciach. Tak w ogóle. To chyba przez te lampasy…
🙂
Dobry wieczór 🙂 Z ptaszkami miałem kontakt od kołyski w Puszczy Białowieskiej .Brakuje mi dzisiaj niezapomnianego śpiewu skowronków i innych ptaszków , których w mieście już nie ma . Zastanawia mnie w prezentowanych fotografiach sroka . Zauważyłem , że warszawskie sroki w porównaniu do srok mazurskich , to małe sroczki . Może istnieją dwa gatunki ? Może Miralka ma wiedzę na ten temat ?
A może do Wawy emigruje srocza młodzieżówka?
Hmm, może na Mazurach przeżywają tylko te najdorodniejsze?
Chciałabym tylko przypomnieć, że nie jestem ornitologiem, a zwykłym amatorem, który bardzo lubi ptaszki



Na temat srok wiem nie tak wiele… wiem, że jest w Europie i Azji kilka podgatunków, ale w Polsce występuje tylko jeden
Wiem też z doświadczenia (i nie tylko), że nawet ten sam gatunek może mieć różne rozmiary i różną barwę. Zależy to przede wszystkim od diety, ale też i od miejsca występowania…
I na ten przykład – bielik amerykański. Te z południa kraju są znacznie mniejsze niż te na północy. Na Florydzie prowadzą osiadły tryb życia. Nigdzie nie migrują, więc rozwinięte mięśnie i same skrzydła tak wielkich rozmiarów, nie są im potrzebne. Nie rozwijają się tak jak u tych na północy. Bieliki żywią się głównie rybami. Gdy na północy wszystko zamarza, muszą lecieć na południe, żeby znaleźć jakieś pożywienie.
Może ze srokami jest podobnie?
Te w lasach i puszczy mają lepsze pożywienie niż te miejskie… rosną więc większe i odporniejsze… na ten temat musiałby się wypowiedzieć specjalista. Ja nim niestety nie jestem…
Mogę jedynie snuć przypuszczenia…
Obserwowałem dokładnie , bo jest okazja . W Warszawie w Parku Moczydło , na Mazurach na własnej posesji . Zawsze podczas karmienia . Mazurskie sroki obserwowane od wielu lat , są zdecydowanie większe , podobne do gawronów . Być może , wikt mazurski o tym decyduje ,ale taki jest fakt . POZDROWIONKA .
To dobrze, Maksiu, że obserwujesz ptaszki. Nie wiem jak komu, ale mnie pomaga to w życiu… wycisza i rozwija niektóre zmysły

Jak już pisałam wcześniej, być może jakość pożywienia, ale też i sposób jego zdobywania ma swój wpływ na wielkość ptaków… nie wiem na 100%, ale tak przypuszczam (chociaż mogę się mylić)…
Pozdrawiam cieplutko i serdecznie
A, do licha, wyciągnęli jeszcze do bratanka małżonki na kolejne towarzyskie spotkanie, kompletnie nieplanowane. Już idę po dobranockę.
Też idę spać.
Dobranoc!
Spokojnej!
Mam nadzieję, że nie śniło ci się dzwonkowanie… 😉
Dzień dobry, nie puściłem spania na żywioł, tak jakbym mógł, ale i tak dość długo pospałem.
Witajcie!
Dzięki wczorajszej akcji dziś nie musiałem robić zakupów, więc też trochę pospałem 🙂
I to lubię w weekendach!
W nocy spać nie mogłam, rano wstać nie mogłam.
Faktycznie szkoda dnia.
Witajcie!
Heja!
Uff…ale mnie dziecko przeczołgało po Lesie Bronaczowa.
To miał być króciutki spacer -tak pół godzinki…a się zrobiło…
To chyba zdrowo?
No właśnie. Nasiedzieliśmy się. To prawda.
Jednak jak tylko syn poczuł się lepiej (a przecież dość długo miał powyżej 39 stopni) to tylko odliczał dni do końca izolacji.
Zupełnie jakby zapomniał o kłopotach, problemach, tylko aby móc wyjść z domu. Ciekawe po kim on to ma? Już wiem -po babci!
Korzystając z mojego braku orientacji prowadził mnie jakimiś ścieżkami.
Gdy powiedziałam, że jestem zmęczona i chcę wracać radośnie oświadczył „Jak chcesz wracamy. Do auta jakieś ok. 45 minut”
I wtedy zaczął padać deszcz ze śniegiem i było pod górę.
I teraz już cieszę się, że mogę być w domu i już nigdzie nie wychodzę!
Zdradziecka bestia!
Bdb, że już jesteście w domu. Teraz już herbatka i przytulność.
No właśnie! Żmija wyhodowana na własnej piersi.
Ja muszę faktycznie herbatka, ale przytulność pod kocykiem to raczej odpada, bo jestem tak padnięta, bo (zmęczenie+ niewyspanie się+ pogoda) zaraz bym zasnęła.
A potem zasnęłabym późno, a jutro pobudka o 5.50.
A syn tylko zjadł obiad i natychmiast znikł. W nocy o północy (z czwartku na piątek)z wybiciem końca izolacji wrócił do siebie.
Umykam, dobranoc!
Ja się pakuję , ale już się pożegnam.
DOBRANOC!
Bryyyy….
A ja już za Gajem.
Dzień dobry, zaraz jedziemy na cmentarz, ogarnąć rodzinny grób. A potem mniej więcej będę.
Witajcie!
Patrzę za okno i podziwiam determinację Makówki…
O, aż tak? Tutaj względnie pogodnie, nawet plusowa temperatura, tyle że wiatr dość nieprzyjemny, więc odczuwalna chyba jak lekki mróz.
A, przypomniało mi się, jak mąż znajomej się obudził i mówi: „Jest godzina 10:24. Odczuwalna – 6:32”
A tera ja wybywam na Rynek… Wrócę później 🙂
Zaliczyłem dziś dwie demonstracje i już jestem w domu 🙂
Tak się zastanawiam, czy nie nakupić tonerów na zapas do drukarki, w razie jakby nadeszła nowa epoka II obiegu
Ale kiedyś znajomy powiedział, że każda drukarka ma specyficzny sposób drukowania, po którym można ją odnaleźć (czy też drukuje jakieś mikroślady, coś jak „podpis” drukarki) – prawda-li to?
Trudno powiedzieć. Technicznie jest to możliwe, natomiast pytanie o ile taki system podniósłby koszt wyprodukowania?
Teksty pisane na tradycyjnych maszynach do pisania dawały się powiązać ze sprzętem, jeśli tylko było dość materiału porównawczego — ale tam wchodziła w grę charakterystyka czcionek: ich wzajemne przesunięcia, stopień zużycia itp. Trochę trudniej przedstawiała się sprawa z drukarkami igłowymi, ale jeżeli egzemplarz nie był w idealnym stanie to i tu dawało się z pewnym prawdopodobieństwem określić zgodność z materiałem porównawczym.
Natomiast przy laserowych… spreparować sterownik, by dodrukowywał identyfikatory drukarki to banał, ale aby to robił niezauważalnie dla użytkownika i pieczątki nie dało się np. obciąć to już raczej trudne.
Dzięki!
Podobnie mówił mi mój syn. Widać zna się na tym, tak jak i Ty, Ukratku
Tonery raczej na pewno podrożeją — jak wszystko, albo i bardziej — ale zbyt długie leżakowanie może prowadzić do utraty jakości lub wydajności…
Hmm, pomyślę. A da się jakoś polepszyć warunki przechowywania, żeby przetrwały dłużek? Chłodno, sucho, ciemno?
Chłodno, światło nie ma znaczenia, bo szczelnie zamknięte. Co jakiś czas (2-3 m-ce) trzeba by potrząsnąć i obrócić…
My nie kupujemy tonerów „na zaś”, bo mało ich używamy. Jedynie czarny nam schodzi więcej, bo musimy drukować różne papiery/dokumenty.
Powoli zaczynam się zastanawiać, czy nie wchodzimy w nowy PRL, dlatego takie myśli…
Ja już od dość dawna widzę, że historia zatoczyła koło i wracamy do stanu początkowego – do czasów PRL.
Jestem w domu.
Niewyspana, zmęczona, przemoczona i zadowolona, że jednak dałam radę, choć kondycja jednak słabiutka była.
I trochę zawstydzona, że nie byłam na demonstracji, ale uznałam, że po covidzie wędrowanie po śniegu na świeżym gorczańskim powietrzu będzie bezpieczniejsze dla mojego zdrowia niż dojazd autobusem MPK na Rynek i stanie w tłumie ludzi, gdzie jednak istnieje pewne prawdopodobieństwo złapania wirusa choćby przeziębienia.
Z kondycją pocovidową w Gorce? No no!
Zastępowaliśmy cię godnie!
Dziękuję. Miałam wyrzuty sumienia, ale faktycznie złapać teraz grypę byłoby dość łatwo, a ja teraz muszę być zdrowa, bo jest zbyt wiele ważnych spraw do załatwiania.
Na wycieczce podreperowałam trochę kondycję fizyczną i psychiczną, bo ich brak podobno był bardzo widoczny. Tej drugiej szczególnie.
Zmarznięte ale już domowe dobry wieczór, Wyspo:)
Dzień dobry

Miała być leniwa niedziela, a wyszło, jak wyszło
Byliśmy w Zion (co chyba oczywiste), a potem w Kenosha i w jeszcze jednym sklepie. Nałaziłam się niesamowicie








Szczególnie te sklepy były okropne
Ale też fakt, że na zakupy nie znoszę jeździć
Jeżdżę, bo muszę…
W Zion, zanim dojechaliśmy do parku, zobaczyłam jakiegoś ptaka na drzewie. Mąż mi nie dowierzał, uważał, że to jakaś gałąź…
Zaparkowałam na parkingu w trybie natychmiastowym i tak zwanym kurcgalopkiem popędziliśmy w to miejsce. A jakże! Był! Według mnie krogulec czarnołbisty (miał półokrągłe zakończenie ogona). Fakt. Nie posiedział długo – odleciał. Co prawda zrobiliśmy mu parę zdjęć, ale nie sądzę, żeby nadawały się do pokazania
Nad naszym „Pondzikiem” nie było specjalnie za dużo ptaków. Co jakiś czas wynurzały się szlachary, gdzieś tam daleko na wodzie widzieliśmy krzyżówki… przy parkingu żerował samczyk kardynała. Potem pojawiła się samiczka dzięciura czerwonobrzuchego i modrosójka błękitna…
Jako pierwsza zauważyłam bielika amerykańskiego. Kołował nad pondzikiem i wypatrywał jedzonka. Mąż nie był zadowolony, bo miał tego bielika pod słońce (a wiadomo jak wychodzą takie zdjęcia)…
Pojechaliśmy nad Lake Michigan. Jezioro „oddychało pełnią płuc”. Co jakiś czas nadbiegały większe fale… poszliśmy na plażę – pustą o tej porze roku. Zbieraliśmy kamyki (mam tego ogromną kolekcję) i gaworzyliśmy o niczym. W pewnej chwili zauważyłam żabę (bardzo możliwe, że „żabę ryczącą”). Była wielka, jak na żabę. Nie wiem, może zagrzebała się z mule (jak to robią żaby jesienią), ale wysoka fala na Lake Michigan „wypłukała” ją z zimowiska. Wyglądała tak, jakby zdychała…
Widocznie niska temperatura (ok. 0 C) jej nie posłużyła…
Żal mi się zrobiło żabki… mąż wrzucił ją do wody. Miałam nadzieję, że może się rozgrzeje i ożyje…
Z kursu na płetwonurka pamiętam, że nawet jak woda jest zamarznięta, to pod lodem ma +4C. A na Lake Michigan jeszcze lodu nie było…
I w sumie nie wiem… żabka ożyła, czy nie. Widzieliśmy ją przez jakiś czas, przewalaną przez wodę, ale potem zniknęła nam z oczu… mam nadzieję, że ożyła
Zakopała się w muł dalej od brzegu i jest w stanie dotrwać do wiosny…
Chociaż mam wyrzuty sumienia… może powinniśmy ją zabrać? Ogrzać i umieścić w naszym akwarium (które stoi w ogródku), a wiosną wypuścić w Zion… biję się z myślami… bo w sumie nie powinniśmy ingerować w sprawy Matki Natury… a jednak żal każdego stworzenia…
Kompletnie nie mam pojęcia na temat żab, cała reszta bardzo na tak!
Krogulec przyleciał ostatnio również do średniego brata Q pod Poznaniem, bo oni wysypują karmę dla ptaków w ogródku, przylatują różne wróble, sójki i sierpówki, to i krogulec postanowił sobie zrobić karmnik. Ale oczywiście ten tutejszy, nie czarnołbisty.
Ja też nie mam pojęcia na temat żab. Wiem coś niecoś, ale się nie zagłębiam. Z tym, że ten okaz był wyjątkowo duży, więc (już w domu)sprawdziłam w internecie co to mogło być. Amerykanie mówią o tym gatunku „Bullfrog”, bo wydaje dźwięki podobne do ryczenia wołu. Dorasta nawet do 15 cm, a to co znaleźliśmy, na pewno nie zmieściłoby się w dłoniach… tak z ciekawości sprawdziłam
A co się tyczy krogulców, to co roku mam za oknem dwa gatunki – krogulec czarnołbisty i krogulec zmienny. Są bardzo podobne do siebie, z tym, że czarnołbisty ma zaokrąglony koniec ogona, a zmienny – prosto ścięty. I po tym je rozróżniam

Oba gatunki polują głównie na małe ptaszki, więc jak mam karmnik, to one też mają karmnik (jak u Twojego średniego brata). Na gołębie mogą polować tylko samice, jako że są większe. Dla samców gołębie są za duże i może się zdarzyć, że uciekną, wyrwą się ze szponów…
Zobaczymy, jaka pogoda będzie w święta u szwagra, gdzie spędzamy święta. Tam w pobliżu jest las i pewnego roku – ale w czasach jeszcze przedaparatowych – widzieliśmy na spacerze cztery młode sójki, które bawiły się na drzewie i zupełnie się nas nie bały, jak nie sójki.
Edit: pisałem, pisałem i w międzyczasie straciłem wątek, a chodziło mi o to, że może i jakiegoś drapola się uda pstryknąć w święta?
Ciekawe jakie u nas będą święta…

Najchętniej wybrałabym się gdzieś na wycieczkę, ale w sobotę ma przyjść syn z dziewczyną, więc na pewno się nigdzie nie ruszymy…
Życzę Ci, żebyś „ustrzelił” coś ciekawego, wartego pokazania
Witajcie!
Kraków wystrojony świątecznie (choć chyba ubożej niż w poprzednich latach). Ludzie robią ostatnie przymiarki do świąt. A ja się ukrywam w pracy
Dzień dobry, dzisiaj wyjątkowo długo nie mogłem zasnąć, więc noc nieszczególna, mam nadzieję, że dzień będzie lepsiejszy.
Pochmurne dzień dobry!
Bardzo rozleniwione i rozkapryszone (chyba już) dobry wieczór, Wyspo:)
Wczoraj mieliśmy miszmasz pogodowy, chyba tylko burzy piaskowej nie było:) Średnio wracało się do domciu, choć nie ja tym razem prowadziłam…
Dziś podworek przywitał mnie śnieżycą, teraz wszystko wokół się niebieści – dachy, parapety, płoty i alejki:)
Trochę za dużo dzisiaj się działo, więc dopiero teraz przerwa.
Śnieg i u nas popadał, przez całe przedpołudnie.
Też się już pożegnam: dobrej nocki, Wyspo:)
Spokojnej i odświeżającej wszystkim.
Witajcie!
Kraków pobielony, za to niebo miejscami błękitnieje
Dzień dobry, nieco zaspane, ale jeszcze pełne energii – szykuje się pracowity dzień, jeszcze dzisiaj i jutro, bo w czwartek hajda do Bydgoszczy (a w Wigilię dalej nieco).
Słonecznie i zimowo witam!
Kucharzykowe dobry wieczór, Wyspo:)
Tradycyjne Dobry wieczór 🙂 Święta lada dzień , a tu nie wiadomo co z naszym narodowym bezpieczeństwem , Przed paroma dniami zdezerterował młody żołnierz Wojska Polskiego na Białoruś i tam szuka swojego życiowego szczęścia , a tu na granicy , jego starszy kolega (40 lat) tak się schlał ( 3,6 prm) ze nie mógł przełknąć zagrychy i udusił się na śmierć . i jak to teraz wytłumaczyć patriotom : zginął za Ojczyznę , czy z chytrości na zakąskę ?
Koniec pracy i przerwa!
I po knuciu…(biurowym).
Po ciężkim dniu i po knuciu… pora na kolację
Dzień był (nadal jest) nerwowy, ale się kończy.
A więc po trudnym dniu, po knuciu, miłym spotkaniu i po kolacji.
Co przyniesie jutrzejszy dzień?
Yy, to w kontekście karpia właśnie?
Nie, w kontekście pozakarpijnym…
Sypie śnieg jak w ruskiej baśni
szklany kielich na szybie zamarza…
Zakończyłam na dziś kuchnikowe czary i jestem udreptana, więc mówię Wyspie: dobranoc:)
Spokojnej, żebyś wypoczęła (chociaż trochę).
Dzień dobry

A rok pomału się kończy…
Całe szczęście wtorek się skończył… może środa będzie szczęśliwsza
Nie wiem jak to jest, ale zawsze ten koniec roku bywa paskudny
Z Ro jest coraz gorzej… już nawet z łóżka nie wstaje

W ubiegłym tygodniu zaniosłam do banku (miałam nadzieję) ostatnie papiery… a tu znowu o nie pytają… 
Sama zaniosłam je do banku!!! Wystosowałam odpowiedni list do tego banku z zapytaniem, czy nie komunikują się ze sobą jego pracownicy, bo skoro jeden nas pyta o papiery, które już dostarczyłam, to chyba coś jest nie tak. Niech może przekażą sobie informacje i nie piszą do nas z zapytaniem (po kilka razy) o ten sam papier 


Nie wiem, czy do Nowego Roku dociągnie… działa to na mnie wybitnie przygnębiająco
A poza tym, to przefinansowanie pożyczki na dom wlecze się jak smród po majtkach
Chyba coś mnie trafi
Może przy okazji zrobiłam trochę „koło pióra” temu gościowi od pożyczek, ale nic mnie to nie obchodzi… ile jeszcze ten cały proces będzie trwał? To już zaczyna być nudne…
Mam serdecznie dość
To jest jakieś odwieczne prawo biurokracji, żeby mnożyć byty (i papiery) ponad potrzebę.
I to jest wkurzające

Po groma to tak przeciągać! Wóz, albo przewóz i krótka piłka. Obiecują niższy procent, a potem odwlekają w nieskończoność… mam już serdecznie dość
Witajcie!
Patrzę w niebo i przypomniała mi się piosenka pani Prońko o kolejce…
Dzień dobry, tutaj z szarego nieba pada biały śnieżek. Taki paradoks.
Witajcie!
Cześć! A ja akurat po pracy i na przerwę!
Jestem w domu.
-Spacer po Sierczy w zimowej aurze.
-Przychodnia:
Paszport covidowy ozdrowieńca
Antybiotyk
Skierowanie na USG i brrr kolonoskopię
– Jakieś tam zakupy
I tak oto zszedł prawie cały dzień.
Fakt, że wszyscy zajęci, cisza aż dzwoni…
Czy mam kolejny raz napisać, że nie lubię Świąt?
Ale w tym roku nawet w ogóle o tym nie myślę co spowodowało, że nic jeszcze nie mam ani przygotowanego, ani kupionego.
Makówko, a może sobie raz odpuścić, tzn. zrobić skromnie i bez fanfar? Covidowe święta, które obchodziliśmy we czwórkę z dziećmi w domu, były jednymi z najfajniejszych, żadnej napinki, żadnych oceniających oczu, żadnego obgadywania po kątach, jak powinno być, a co było, a czego nie było etc.
Ależ odkąd nie żyją rodzice to już dawno odpuszczam.
Czy odpuściwszy Święta można samemu liczyć na odpuszczenie?
I bardzo słusznie. To może brak przygotowań i zakupów nie jest aż taki straszny?
Mroźno-pracusiowe dobry wieczór, Wyspo:)
Leno! Okryj nogi pledem, nie przepracowywuj się — i tak może być pięknie!
Witaj, Tetryku:)
Jeszcze parę rzeczy skończę i pewnie zrobię, jak radzisz:)
Dobranoc Wyspo!
Dzień dobry


Wczorajszy listowny „opierdziel” trochę pomógł, bo już dziś przesłali nasze papiery dalej
Ciekawe co z tego wyniknie…
Dołączę do tych, którzy nie lubią świąt

Co prawda od wielu lat nie robię specjalnych przygotowań, ale uraz pozostał
Witajcie!
Coraz bardziej świąteczna atmosfera, gdzieś w świecie ponoć nawet z nieba spadają bombki – u nas, szczęśliwie, spokój i nawet słoneczko wychodzi na mrozik…
Dzień dobry.
Kochani, w związku z tym, że za godzinkę, może półtorej, wyjeżdżamy, chciałem życzyć Wam zdrowia i spokoju na święta, prezentów wymarzonych, obchodzenia takiego, jakie Wam odpowiada, i jeszcze optymizmu i pomyślności wszelkiej na cały następny rok.
Wracamy pewnie w niedzielę. A może w poniedziałek, sam nie wiem.
Dziękuję. Szerokiej drogi Q i wesołego świętowania!
Szerokiej i Radosnych Świąt!
Witaj, Quacku:)
Również dziękuję i Tobie także życzę szerokiej drogi oraz zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt:)
Witajcie słonecznie i mroźnie !
Wciąż kuchnikowe dobry wieczór, Wyspo:)
Czy ktoś planuje jakiś wpis?
Bo mogę wstawić wspomniątko, ale późną nocką najprawdopodobniej:)
Wstawiaj, czekamy!
Ok. To jeszcze tylko chałwę zrobię i wstawię wspomniątko:)
Zdecydowałam, że wstawię tekst w czasie, gdy studzą się orzechy, więc po karmnikowym pięterku Quacka zapraszam na nowe – świąteczne:)
Wróciłam z Imienin.
Nadaję się tylko do tego, aby powiedzieć dobranoc.