Najpierw chciałem napisać tylko o niedzielnym spacerze, ale po zastanowieniu postanowiłem pokazać Wam również kilkanaście zdjęć zrobionych z okna w ciągu pierwszych dwóch tygodni lutego. W większości wyszły beznadziejnie, w związku z kiepskim oświetleniem – podwórko mamy od zachodu, a ten kawałek z drzewkiem, na którym wisi karmnik, w ogóle jest zacieniony, ale jest kilka lepszych. Poza tym wrzuciłem parę zdjęć nie-ptasich, żeby pokazać, jak tu wygląda zima.
No ale przyszła w końcu ta walentynkowa niedziela, że zaświeciło słońce i wybraliśmy się na spacer – do plaży, potem plażą, całą białą, do portu jachtowego, od tyłu oceanarium na koniec Mola Południowego i z powrotem. Bardzo jestem kontent z tego spaceru, przy takim świetle większość zdjęć wyszła jak złoto, zrobiłem ponad sto, z czego usunąłem tylko parę (np. ruszonych), a z tych stu wybrałem najlepsze.
I to tyle. Nie składam broni, dalej robię zdjęcia, ale na podwórku raczej nie pojawi się żaden ptak, jakiego bym już nie widział. Wróble, sikorki (bogatka i modraszka), kosy, sroki, kawki, wrony i gawrony, no i oczywiście mewy.
Dobry wieczór na nowym ptasim piętrze. Nie wiem, co prawda, co robią te cyferki pod galeriami i jak ich uniknąć, ale one nie przeszkadzają w odbiorze zdjęć.
Coś autorzy NextGen Gallery namieszali, cyferki były elementem wyboru strony galerii. W starszych wersjach nie były one wyświetlane, jeżeli liczba zdjęć nie przekraczała limitu zdjęć na stronę (logiczne!), tu pozwalały ci wybrać pierwszą stron jednostronicowej galerii.
Zniknęły, gdy usunąłem limit, wpisując 0 jako maksymalną ilość zdjęć na stronę.
Dzięki!
Kochani, niestety jutro znów mam poranek upojny, załatwianie rozmaitych spraw, i muszę wcześniej się położyć. Zostawiam Was z ptakami, dobranoc.
Bardzo fajne ptaszki, zwłaszcza pani kosowa dyskretnie ukryta pod krzaczkiem 😉
W pierwszej chwili maskowanie zadziałało – kompletnie zlewała się z trawą i żywopłotem!
Melduję, że wracam z
Ptaszki obejrzę już w domu z laptopa.
Szalona akrobatka! Dobrych snów!
Dziś były trudniejsze warunki (wydrapane na zmianę z tym zdrapanym+ muldy)i jednak jestem zmęczona.
Zerknęłam tylko na szybko na ptaszki, ale dokładnie obejrzę jutro, bo teraz już padam na nos.
Quacku wybacz…
Idę spać, dobranoc!
Dobry wieczór:)
Ptaki zawsze poprawiają mi nastrój:)
Także te na zdjęciach.
„Wróbelek uwięziony” z przedostatniego zdjęcia pierwszej galerii robi niesamowite wrażenie. Niemal symboliczne.
Bardzo spodobał mi się też efekt na czwartym zdjęciu drugiej galerii – kaczęctwo wygląda jak indiański decoupage.
A kormorany z powodzeniem mogłyby zostać uznane za „małe, bo małe, karłowate, bo karłowate, ale nasze, polskie” pingwiny:)
Gratuluję kolejnych udanych łowów, Quacku.
Dziękuję, ten wróbelek w ogóle dobrze wyszedł, ponieważ zwykle aparat ostrzy na gałązki przed wróbelkami, ale akurat słońce zaświeciło i dobrze wyszło.
Tak, też zwróciłem uwagę, że kaczki jak powklejane w fotoszopie. Albo decoupage właśnie.
Ha, do głowy mi nie przyszło takie porównanie – kormorany-pingwiny, ale coś w tym jest! Zwłaszcza jak stoją na krze, a nie na falochronie (no bo pingwiny by się tam nie wspięły
)
Dobry wieczór, Quacku:)
Bardzo interesująca jest też kolorystyka – zieleń, oranż, szafir i szarości – jak w haftach Indian Ameryki Północnej. Albo w etnicznej biżuterii z okolic Nepalu i Tybetu:)
Mam na tym trochę hyzia:) Na punkcie różnych zestawień kolorystycznych. Zdarza mi się zagapić na czyjąś sukienkę albo szal. Kilka takich zagapień zaowocowało nawet miłą znajomością:)
Mnie fascynują opalizujące pióra na głowach kaczorów. Wyglądają w zależności od oświetlenia na ciemnozielone albo fioletowe, a u tego, który siedział koło kaczki – na czarne.
Dzień dobry


Samczyki kaczek mają odstające piórka (takie zakręcone) na ogonie 
Piękne zdjęcia
Lodówek zazdraszczam (ale nie zawiszczam 😉 ). Zawsze chciałam je spotkać, ale niestety w rejonie, w którym mieszkam, nie bywają
Ten jasny sołtys prześliczny. To chyba samiczka
Dziękuję, uczę się od Ciebie
Czyli ten samczyk z białym śliniakiem na dziewiątym zdjęciu to sołtys, czy nie? Bo widać zakręcone piórka na ogonie, ale nieznaczne i jakby schowane pod spodem.
Jutro obejrzę jeszcze raz i spróbuję coś więcej napisać. Dziś padam na dziób i czas mi najwyższy iść spać…

Rano do pracy…
Witajcie bracia Ptacy i P. T. Miłośnicy!
Tutaj aż dziw – żadnego ptaka w zasięgu wzroku…
Może są, tylko się kamuflują?
A w ogóle dzień dobry, jestem z powrotem, zaraz się biorę do pracy, ale jeszcze wpadłem się przywitać i pokomentować.
Witajcie!
Cudne są te Twoje ptaszki Panie Q!
Gienia zachwyca się dalej ptaszkami?
Moja filiżanka już przygotowana.
Widocznie przy odpowiednim oświetleniu i warunkach artyzm sam wychodzi -napisał Q w komentarzu.
Postanowiłam więc teraz sprawdzić i jeszcze raz na spokojnie obejrzeć zdjęcia i pośmiać się z zabawnych podpisów –kółko wzajemnej adoracji, para kawek odbiera paradę mew, kormoran, który został sam i teraz mu głupio.
Ptaszki są piękne i fotogeniczne, ale jednak, jednak potrzebne do tego oko fotografa, które to zobaczy i sfotografuje.
I Mistrz Q, aby opatrzył zdjęcia takimi opisami, dzięki którym nawet taki „laik ptaszkowy” jak ja ogląda i czyta z zainteresowaniem.
Więc ten artyzm jednak nie tak całkiem sam się robi, brawa więc dla autora.
I dla ptaszków, że tak ładnie pozowały.I dla furtki, że dała się tak ładnie oblodzić.
Bardzo dziękuję za miłe słowo. Podpis też wynika zwykle ze zdjęcia, oczywiście wtedy, kiedy przypiszemy ptakom ludzkie motywacje albo uczucia, podczas kiedy zazwyczaj tak nie jest.
Oczywiście, że nie jest, ale tak jest ciekawiej i zabawniej.
Jeszcze nie gwizdek i nie przerwa, dzisiaj pewnie popracuję do późna
nawet i po przerwie…
Odwilgłe dobry wieczór, Wyspo:)
A ja dziś w ogóle nie wychodziłam z domu
Najpierw padało coś w rodzaju śniego-deszczu. Teraz już klasyczny deszcz.
Kobieta domowa dziś cały dzień jestem.
Skutecznego odwilgania Leno!
Około 20. wilgoć na chodnikach zaczęła zamarzać na nowo. Rano będzie szklanka…
Wiśniowa;)?
To zależy, ilu się lokalnie porozbija… 😉
„Czerwień krwi dziecinnie się wyśni
jako wzdęte policzki wiśni.”?
(„Pioseneczka” – K.K. Baczyński)
🙂
Otóż to! 😉
Będzie z tego konfitura z wiśni? Czy dżemik?
Powiedziałabym, Makówko, że marmolada;)
Dziękuję, choć już znowu mrozi.
Niebo bardzo przejrzyste dzisiaj, a księżyc – uśmiechnięty:)
A teraz już przerwa. A potem jeszcze praca, ale tak, żeby już zerkać na Wyspę.
Właśnie zainstalowałem poprawkę do galerii, w której twórcy usunęli wybieranie stron w jednostronicowych galeriach 🙂
Ależ ten NASZ UKRATEK pracowity!
Dziękuję pięknie!
Snów delikatnych jak kocie mormorando…
Dobranoc, Wyspo:)
Spokojnej. Też będę zaraz zmykał.
Z nadzieją na takie właśnie delikatne sny pożegnam Wyspiarzy, dobranoc…
Obejrzałam zdjęcia jeszcze raz…mam chwilę, więc skomentuję wpis Mistrza Q



Ptaki w ten właśnie sposób „ocieplają” swoje ciałka…
To, że wróble śmiecą, pisałam już wiele razy, bo u mnie jest dokładnie to samo. W sumie to dobrze, bo te ptaki, które nie umieją (czy nie mogą z jakichś względów) korzystać z karmnika, też nie odejdą głodne. Zjedzą to co wróblom „z dziobka spadło”. W zasadzie wróble też wolą pożywiać się na ziemi… wtedy są mniej wybredne, szczególnie jak pożywienia nie ma za dużo…
Pani kosowa jest cudna!!!
To, że ciężko złapać sikorę w kadr, nie jest dla mnie nowiną. Są małe, więc szybkie… nawet na karmniku nie posiedzą za długo. Dlatego podziwiam (mimo słabszej jakości zdjęć) i modraszkę i bogatkę
Pan kos nastroszony, jak większość ptaków podczas mrozów
Jak tak popatrzyłam na śnieżną zadymkę… no cóż… według mnie niezbyt śnieżna ta zadymka
Jakbyś popatrzył u mnie, to na dwa metry nic nie było widać, a co dopiero mówić taki kawał ulicy…
Wszystko potwierdzam, wróbel też nastroszony na mrozie.
A zadymka pewnie jak na Illinois niezbyt śnieżna, ale tu w Gdyni dawno takiej nie było
I druga galeria



Krzyżówki, jak sama nazwa wskazuje, uwielbiają się krzyżować. I to nie tylko z kaczkami, ale i z wieloma innymi gatunkami ptaków (głównie kaczkowatych). Szczególnie samce są niesamowicie jurne i zapładniają wszystko co im się pod kuper nawinie 
O beżowej samiczce już wspominałam, więc rozpisywać się nie będę. A ten samczyk z białą plamą na piersi, też pewnie jest „sołtysem”. Co najśmieszniejsze, te wszystkie „sołtysy” mogą normalnie się rozmnażać. Łączą się w pary z różnymi kaczkami i powstają nowe „sołtysy”, jeszcze bardziej zmodyfikowane.
Ten ze złapaną rybką piękny… cieszy, że udało Ci się to uchwycić 

One też nie wyglądają na zainteresowane…





Tu zdjęcia zdecydowanie lepsze, ale jak sam stwierdziłeś i oświetlenie było znacznie lepsze…
Łyski faktycznie mają ogromne „przyczłapy”. Są z rodziny chruścieli, a ta rodzina lubi bagniste tereny. Te wielkie łapy pomagają utrzymać się im na powierzchni. To jedna z zasad fizyki – ciężar rozłożony na większej powierzchni….
Łabędź, niby dyżurny, ale ma cudnie wygiętą szyję, a po wolu widać, że jest najedzony
Popatrzyłam na to stadko kaczek… najczęściej ludzie karmią kaczki (i gęsi) chlebem, co im niesamowicie szkodzi. Także może to i dobrze, że mewy „pomogły” w wyjadaniu tego szkodliwego specjału (mewom to nie szkodzi). Spodobała mi się też nazwa „panmewonium” – jeszcze się z tym nie spotkałam
Na temat „sołtysów” mogłabym niemal książkę napisać
W Governer Dodge State Park widziałam kaczki wyglądające jak krzyżówki, ale znacznie większe(niemal dwa razy). Musiał jakiś samczyk dorwać samiczkę bernikli kanadyjskiej
Perkozy są cudne
Oblodzona furtka wygląda wręcz bajkowo
Nie jestem też pewna, czy mewa plotkowała z kormoranami, bo jakoś od nich odwrócona…
O lodówkach pisałam. Niby daleko, ale pięknie je widać. Pisałam Ci, że nad polskim morzem można je spotkać
Kormoran chyba na nie jednej krze z łyską… kormoran ma dumnie wypiętą pierś, a łyska jakby patrzyła z podziwem. Co nie powinno dziwić… ta pierś wygląda na wypchaną jedzeniem
Kormorany na falochronie są w tak malowniczych pozach, że aż podziw bierze
Na mewach się nie znam. Są do siebie tak podobne i różnią się często takimi szczególikami, że już dawno przestałam się zastanawiać jaki to właściwie gatunek. One różnią się nie tylko międzygatunkowo, ale też w zależności od wieku i pory roku. To trochę za dużo jak na mnie…
I ostatnie zdjęcia… pani kosowa i wróble. Od razu widać różnicę w wielkości… pani kosowa jest znacznie większa. I faktycznie, kamuflaż jest wspaniały. Prawie tej pani nie widać
To tyle co miałabym jako komentarz do galerii zdjęć
Pięknie dziękuję! Co do mew, zawsze mam problem z tymi „zwykłymi”, czy to srebrzyste, czy siwe, czy może popielate…
Temat kotów… nie mam swojego, a koty u różnych znajomych… co dom to kot (albo pies, albo jedno i drugie). Biorąc pod uwagę, że Holly ma coś ok. 20 kotów, nie będę pokazywała wszystkich
Za dużo by to zajęło miejsca…



Koty lubię niemal tak samo jak psy. Wychowywałam się z nimi. Z psami nie było problemu, ale mój ojciec nie znosił kotów. Trzeba było podstępu, żeby chociaż jednego wpuścić do domu
Udało się i chociaż Kitka miała być tylko przez moment, została na stałe. To był mały, sparszywiały kociak. Po odrobaczeniu wszystkie parchy znikły i zrobiła się z niej piękna kotka
Gdy byłam jeszcze dzieckiem, sterylizacja nie była w modzie. Nasza kotka, niesamowicie łowna, była też niesamowicie płodna. Miała kociaki (średnio) cztery razy do roku, po pięć sztuk… sami nie wiedzieliśmy co z tymi młodymi robić. Zabić nie umieliśmy… rozdaliśmy wszystkim znajomym, a i tak sporo w domu zostawało. W końcu jeden z weterynarzy doradził, żeby podawać jej środki antykoncepcyjne. Pomogło…
Teraz nie byłoby problemu. Sterylizacja to dobry sposób na ograniczenie płodności… chociaż z drugiej strony, nie wiem czy kotka byłaby tak łowna i czy wyczyściłaby nasz dom z myszy, gdyby była bezpłodna…
Od zimna popękała mi skóra na dłoniach (do krwi). Wszystko przez to, że zapominam o rękawiczkach i nie smaruję rąk kremem nawilżającym. Też zapominam
Jest tylko nadzieja, że będzie się topić pomału…
Chyba mam dość tej zimy… a zapowiadają kolejne opady śniegu…
Jak to wszystko zacznie się topić! Znowu część domów będzie zalanych
Witajcie!
Witajcie!
W nocy pogoda znów zrobiła woltę i jest szaro,mokro, ale nie mroźnie. Przynajmniej się nie ślizgamy 🙂
Na chodnikach różnie bywa,ale jakby trochę przymarzło to już wolę nie myśleć.
Dzień dobry, dzisiaj zapowiada się w miarę normalny dzień. Miejmy nadzieję…
Pozostaje jedynie sprecyzować definicję normy…
Witaj, Tetryku:)
Może to być nieco kłopotliwe, zważywszy, że norma to coś powszechnego, akceptowanego i stosowanego przez większą część konkretnej zbiorowości, a przeciwnego do patologii czyli – odstępstwa od tej-że powszechności:)
Logicznie rzecz biorąc – jeśli (na przykład) w dwustuosobowej grupie dziewięćdziesięciu dziewięciu mężczyzn bije swoje żony, a jeden – nie, to właśnie to jedno pacyfistyczne stadło będzie patologiczne, a pozostałe dziewięćdziesiąt dziewięć stadeł – normalne;)
No i pięknie rozwinęłaś moją myśl!
Bardzo rozsłonecznione, lekko mroźne dzień dobry, Wyspo:)
Kraków spowity obrzydliwą wilgotną mgłą.
Wróciłam do domu zmarznięta, głodna.
Zasłużyłam na ciepłą zupę, herbatę, ciasteczko, wersalkę, kocyk za to, że tak się poświęciłam „dla dobra sprawy”.
Witaj, Makówko:)
U nas było pięknie, więc zrobiłam sobie dzień dziecka:) Wybrałam się na zwiedzanie galerii sztuki Pani Zimy. Poczekałam na zachód słońca, wyjątkowy na krystaliczno-białym tle i, żegnana ostatnimi promykami, wróciłam do domu:)
Och, to może jakiś fotoreportaż? Bo dziś Kraków wyglądał prawie jak obraz ze „Sztuki” Yasminy Rezy – szare smugi na szarym tle…
Rzadko robię zdjęcia, bo przeważnie włóczę się po zmroku, więc nie mam odruchu fotografowania, ale następnym razem postaram się.
Co nie znaczy jeszcze, że fotoreportaż „sieukaże”, bo nie umiem wstawiać zdjęć na Wyspę:)
Będziesz chciała – pomoc zawsze się znajdzie…
Dziękuję bardzo. Na pewno chętnie skorzystam z pomocy, ale tak sobie myślę, że może jednak najpierw powinnam te zdjęcia zrobić:)
To jest dobra kolejność!
Dobry pomysł!
Fotoreportaż galerii sztuki Pani Zimy oczami Leny.
No to popracowane, ale jeszcze nie do końca (to będzie trudna końcówka tygodnia), tak jak wczoraj. I załatwione, co było do załatwienia.
Dlatego teraz trąby anielskie
i przerwa.
Dobry wieczór, jestem, aczkolwiek, jak zapowiadałem, w pracy również.
MIĘDZYPLANETARNE DOBRANOC!
Mgliste Dzień dobry!
Dziś jak wyszedłem z bloku to nie byłem pewien, czy uda mi się zatrzymać/złapać zakręt wcześniej, niż na drzewie po drugiej stronie ulicy…
Dzień dobry, czyżby odwilż? (Chociaż na weekend). Od rana pracowity dzień, załatwianie rozmaitych spraw, co prawda sprzed komputera, ale jednak.
Witajcie!
Czegoś mi tu brakuje?
O! Wiem -dobrej herbaty od Gieni?
Gienia poleciała na Marsa?
Dzień dobry



Wczoraj znowu posypało
Małżonek usłyszał w radiu, że tak śnieżnej zimy nie było od 1979 roku!!! Czyli od 42 lat
Spadło już ponad metr śniegu (średnio), a w „planach” jest jeszcze więcej…
Najgorzej mają mieszkańcy Teksasu… nawaliło im śniegu, a oni nawet pługów śnieżnych nie mają, żeby to chociaż z dróg odwalić. Wiele domów jest bez prądu i ogólnie mają przechlapane
A to, o ile to prawda, co piszą polskie media, wynika z dwóch spraw: 1. Że Teksas w poczuciu niezależności odłączył się od ogólnoamerykańskiej sieci elektrycznej (energetycznej?) i jak mróz chwycił, własne elektrownie im zaczęły stawać i nie było jak przesłać energii z zewnątrz. 2. Że nikt nie brał pod uwagę takiej anomalii pogodowej, bo tam na ogół zima jest sporo cieplejsza.
Nie wiem ile w tych polskich doniesieniach jest prawdy. Jak wiesz nie oglądam TV, także dokładnie nie wiem co jest.
Wiem coś o tym, bo do Arizony przeprowadzili się nasi znajomi. A to przecież już blisko do Teksasu 

Ale do tej pory wydawało mi się, że główną przeszkodą jest mróz. W takich stanach jak Illinois, zima, śnieg i mróz są czymś normalnym, więc przewody energetyczne mają pewien luz – latem luźno wiszą, zimą się naprężają. W Teksasie nie było potrzeby tego robić… tam zawsze jest ciepło. Poza tym, w tym stanie jest wiele wiatraków prądotwórczych. Przy dużym mrozie mogły pozamarzać…
Teksańczycy nie mają też wody. To chyba nie dlatego, że przepompownie stanęły?
A zimy u nich tak jakby nie było
Poza tym Steve mi mówił, że wychowywał się w Teksasie i w całym jego życiu śnieg tam widział tylko raz. A Steve ma już 63 lata… Także taka pogoda nie zdarza się tam zbyt często
Wg źródeł, które widziałem, spadek dostaw energii ze źródeł odnawialnych (wiatraki) wyniósł raptem 13%, spadek dostaw z elektrowni gazowych – 25% (ponoć gaz na mrozie gęstnieje i płynie wolniej).
CISZA!!!!!!!!!!
Dziś jestem kobieta domowa w 100%; nawet nie poszłam na zakupy, coś na kształt obiadu zrobiłam z resztek, które były w lodówce.
Już czuję się lepiej niż wczoraj, ale jednak wczoraj miałam stan podgorączkowy, a dziś pogoda paskudna -mżawka.
Czy to, co mam tzn., że NIC MI SIĘ NIE CHCE to zwykłe lenistwo czy dorobić do tego mądrą naukową diagnozę?
Maczku nie dorabiaj żadnej naukowej diagnozy .W Krakowie szaro ,buro i ponuro i tak się czujemy .Też zwlekałam z wyjściem z domu tym bardziej ,że mżawka ale musiałam wyjść po pieczywo a po powrocie od razu poczułam się lepiej. Trzymaj się i nas nie strasz
Elizo!
Trzymam się, nie martw się o mnie, dziękuję za troskę.
Syn od wczoraj też coś się kiepsko czuje, nie pojechał do biura, pracował zdalnie.
A pogoda jest w Krakowie faktycznie smogowo -mglista.
Dzień dobry, w Trójmieście nie aż tak źle, ale sypało coś dziwnego, ani to śnieg, ani to deszcz.
Są i dobre wieści, miałem jutro rano jechać do Bydgoszczy i wrócić w niedzielę, a nie jadę, bo pogoda parszywa, może nawet jutro by nie było oblodzeń, ale za to w niedzielę na powrót prognozowana mgła, więc jednak nie. Dlatego mam nadzieję pospać do oporu (chociaż jednego dnia), no i na pewno pobędę w weekend na Wyspie.
A i przygotuję się na przyszły tydzień!
A na razie gwiżdże przeciągle syrena okrętowa i odpływam na przerwę.
Dobry wieczór po Dobranocce, Wyspo:)
Miałam dziś pracowity dzień, który skończył się przed chwilą:)
Mój na szczęście gdzieś tam między 18 a 19.
Witaj, Quacku:)
U mnie to przez ten wczorajszy dzień dziecka:)
Ale czasem dłuższa przerwa jest niezbędna, bo jak człowiek nie jest w stanie się skupić, to i tak nic nie wychodzi.
O tak!
Udało się! Zrobiłam!
Zapraszam piętro wyżej…