Oprócz pływania i wszelkich atrakcji życia jachtowego zwiedziliśmy przy okazji kilka miejscowości. Bądź co bądź pierwszy raz oglądałem miasta południowej Europy…
La Valetta
Stolica Malty to dziwne miasto. Kolejne wieki historii odkładały się na nim warstwami, niekiedy przedziwnie zmieszanych. Na jednej ścianie uliczki fragmenty rodzimej skały, starodawnego muru z bloków kamiennych, obok całkiem niedawnych, wręcz współczesnych konstrukcji. Parędziesiąt metrów dalej spotykamy ogromną, betonową konstrukcję Fontanny Trytona, by zaraz potem betonowym mostem przekroczyć fragment fosy, chroniącej historyczną Valettę. W odróżnieniu od Krakowa fosa nie została splantowana, za to jej do wykorzystano jako miejsce dla spacerowych alejek. Nieco dalej przez miejsce po nieistniejącej już Bramie Królewskiej wchodzimy w wąskie uliczki starej Valetty, przetykane starymi i naprawdę starymi domami.
Poza starą Valettą stolicę tworzą otaczające ją dzielnice — ongiś sąsiednie miasta, jak krakowski Kazimierz czy Podgórze — Floriana, Msida i dalsze. Wszystkie pokrywają dość strome wzgórza, poza nadbrzeżną ulicą oraz fragmentem parkowej alei przed fontanną nie widziałem tam nienachylonej jezdni.
Mimo bardzo suchego klimatu Malty w mieście jest sporo zieleni, niekiedy dość egzotycznej. Co najmniej te mniej egzotyczne są wyposażone w system nawadniania, dzięki czemu miasto jest bardziej zielone niż jego okolice.
Wieczorem wyszliśmy z portu spróbować lokalnych potraw. Niestety, nic sensownego nie znaleźliśmy (błąd poszukiwań, jak sądzę), udało nam się jedynie przy kiepskim piwie wysłuchać przez płot koncertu „pod chmurką”, w którym wystąpił m.in. Andrea Bocelli, obok wykonawców z zupełnie innej bajki…
Marsala
Niewielkie miasto portowe na zachodnim wybrzeżu Sycylii. Okolica zdecydowanie mniej afrykańska, niż Malta, znacznie więcej bujnie kwitnącej zieleni na ulicach (też na ogół wspieranych instalacją nawadniającą). Wąskie uliczki nie pachną tu średniowieczem, choć również mają swój urok. A przecież miasto założyli już Kartagińczycy…
Nie dotarliśmy do nielicznych zabytków miasta. Poprzestaliśmy na chłonięciu atmosfery współczesnego włoskiego miasteczka oraz prawdziwej włoskiej pizzy 😉
Pochwalić jednak muszę tamtejszą marinę: elegancka, czysta, wyposażona nie tylko w sanitariaty i segregowane śmietniki (nie wspominając o wodzie i prądzie dla jachtu, bo to oczywiste), ale także w wygodne zadaszone miejsca wypoczynkowe na brzegu dla żeglarzy, którym pokład wciąż jeszcze wydawałby się zbyt mało stabilny…
Favignana
Jak już wspominałem, z Marsali popłynęliśmy na pobliskie Wyspy Egadzkie. Na największej z nich znajduje się miasteczko o identycznej z wyspą nazwie Favignana. Wyspę przedziela na pół pasmo wzgórz, na którego najwyższym szczycie Monte Santa Catarina widnieje zamek pamiętający czasy średniowiecza. Mimo konieczności długiego podejścia (314 m n.p.m.) pokwapiliśmy się tam wejść. Warto było: rozległe widoki na morze, pozostałe wyspy archipelagu, odległą Sycylię a bliżej miasteczko i port obsługujący komunikację z Sycylią.
Na zamku znaleźliśmy, oprócz kamiennych wież i murów, także elementy przewróconej stacji radarowej i — jak mi się wydawało — zdemolowany system oświetlenia ruin. Gdy zeszliśmy już na dół i zrobiło się ciemno, zamek zapłonął jednak blaskiem ledowych lamp. Cóż, turystyka stanowi niebagatelną część gospodarki wysepki…
Zapraszam do obejrzenia kilku ilustracji do powyższych wspomnień.
Nie wspomniałem tu miasta, w którym zakończyliśmy rejs. Nie martwcie się, jeżeli się nie znudziliście, to o Cagliari będzie w następnym odcinku…
Oprócz żeglowania i pływania dobrze jest czasem pochodzić po stałym lądzie…
Otóż tak, twierdza na Malcie jest olbrzymia i niesamowita, podobne ruiny są na Rodos, w mieście Rodos, ale nie tak monumentalne bastiony jednak (chociaż i tam fosę zostawiono, udostępniając do spacerów).
A zabudowa na uliczkach w innych dzielnicach La Valetty kojarzy mi się z taką okolicą w Poznaniu, gdzie się budowali bodajże Romowie – bardzo fantazyjnie i nietypowo, jak wille – zamki z bajki. Właśnie tak mi się skojarzyły te domki w Msidzie. A znów kościół na następnym zdjęciu – jak z Meksyku (nie żebym był, znam tylko ze zdjęć). Wiele krajów, wiele stylów na jednej wyspie.
Bo to jest wyspa na styku… kresowa, można by rzec.
Tak, no i do tego sobie przypomniałem, że przecież wypędzeni przez Turków z Rodos zakonnicy, którzy zbudowali ten zamek (niejeden), udali się właśnie na Maltę – więc nic dziwnego, że budowle podobne!
Przed chwilą wróciłam do domu. Naładowana emocjami, informacjami, wzruszeniami, rozmowami. Po konferencji w PAU rejs statkiem.
Niestety nie płynęliśmy między Maltą a Sardynią, a jedynie od Wawelu do Tyńca.
Natomiast płynąc słuchaliśmy bardzo ciekawych wspomnień i refleksji związanych z 30 rocznicą zaprzysiężenia rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Wracam do domu wchodzę na Wyspę, a tu czeka na mnie wspaniała odskocznia. Ciekawa opowieść ilustrowana pięknymi zdjęciami.
Wiadomo -pięterko stawia sam Mistrz T.!
Wykłady na barkach, wspomnienia od Wawelu do Tyńca… pozostaje mieć nadzieje, że prelegenci nie leją wody?
Byli bardzo zacni i zasłużeni prelegenci. To była dla mnie wielka przyjemność móc takich osób posłuchać lub zamienić z nimi parę słów.
Cóż mam ogromny sentyment do Solidarności lat osiemdziesiątych, do ludzi, którzy dokonywali przeprowadzenia naszego kraju z gospodarki socjalistycznej do wolnorynkowej.
Jednak nie wszyscy muszą podzielać moje sentymenty no i jest to zupełne odbiegnięcie od tematu nowego ślicznego pięterka.
Przepraszam więc, ale jestem pod wrażeniem dzisiejszego pełnego emocji dnia.
Ech, ja też mam sentyment. Z pewnymi zastrzeżeniami, ale mam.
I nie masz za co przepraszać, podróże jachtem, wykłady na barkach, rejs po Wiśle, nic dziwnego, że wszystko mnie kieruje w stronę wodnych skojarzeń
O tych zastrzeżeniach i trudnościach też była mowa w czasie konferencji w PAU. Dla mnie to jest bardzo interesujące, ale nie wiem, czy powinnam się rozpisywać.
Te wydarzenia sprzed 30 lat to historia czy już polityka, o której na Wyspie nie rozmawiamy?
Wodne skojarzenia na pięterku będącym relacją z tetrykowego rejsu to całkiem oczywiste skojarzenia.
A pytanie, czy prelegenci lali wodę też jest dość logiczne. W PAU był bardzo przestrzegany reżim czasu wypowiedzi. Prelegenci mieli przed nosem duży zegar.
Bardzo rozsądnie! Ale o polityce przechodzącej do historii może porozmawiamy, jak wpis nieco dojrzeje?
A na razie zmykam…
Ja chętnie. Mam nawet parę zdjęć. Też zmykam, bo to był męczący dzień.
Robi się wysoko, a nikt się nie kwapi z nowym wpisem, więc pozwoliłem sobie zamieścić kontynuację -tak Waść Ukratek napisał na poprzednim pięterku.
Ten Tetryk lubi sobie żartować!
A kto byłby na tyle odważny, aby wepchać się między wódkę a zakaskę tzn. między morską a lądową relację pana Mistrza?
A jak pytałam co będzie w trzeciej części toś Pan robił sobie żarty z maczka !
Witaj, Tetryku.
Ostatnio nie udało mi się zawitać w tamte rejony, więc z tym większą przyjemnością poczytałam i pooglądałam Twoją relację:)
Na mnie Malta robi podobne wrażenie – skrawka Afryki przeszczepionego na bardziej cywilizowany:) grunt.
Z La Valetty najmilej wspominam Ogrody Barrakka i nocne, bezdennie czarne niebo.
Pozdrawiam:)
O! Lena na nocnej zmianie! Jak miło!
Witaj, nocna Leno!
Nie bardzo sobie wyobrażam klarowną czerń nocnego nieba w rozświetlonej nocą Valetcie, a poza miastem nie byłem. Spędziliśmy jednak kilka nocy na pełnym morzu, i te bezchmurne pozwalały nam zaglądać daleko w kosmos! 🙂
Dzień dobry, Makówko i Tetryku.
Kiedy przesiadywaliśmy w Górnych Ogrodach, światła migotały w dole, a nad nami było tylko to czarne niebo:)
Bywam nocna, gdy wracam po paru dniach do domu i żeby się odstresować, zaglądam na blogi:) Skutkiem ubocznym zmęczenia jest wtedy, niestety, niekontrolowane zasypianie:)
Pozdrawiam:)
Witaj,witaj Leno!
Nie odpowiem Dzień dobry,bo pora raczej na Dobry wieczór.
U mnie skutkiem ubocznym przemęczenia są niestety problemy z zaśnięciem.
Dobranoc!
Może mi się jakichś skrawek Afryki przyśni? Albo? Spacer elegancką mariną?
No i co się przyśniło?
Nie pamiętam.
Piękne pięterko



Jesteś prawdziwym mistrzem, Ukratku
I do snucia opowieści i do zdjęć
Aż same nogi ruszały do zwiedzania i oglądania
Witajcie!
Cieszę się, ze wam się moje relacje podobają, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby były rozdzielone dowolnym innym wpisem.
Nie lękajcie się!
Się nie lękajcie, się łatwo pisze, gdy się jest Mistrzuniem, a nie tylko zwykłym na ten przykład maczkiem.
Wiem, wiem zdania nie zaczyna się od się!
Bry…
Dzień dobry, zaraz się obudzę, jeszcze chwila, jeszcze chwi…
A teraz fajrant i przerwa, bo mi wybudzenie od rana minęło…
Też się długo rano wybudzić nie mogłam i potem jakoś zbyt szybko dzień mi mijał i wyrobić się nie mogłam.
W końcu jednak zdążyłam odwiedzić mamę,po dziecko do Wieliczki przyjechać i teraz już po pierwszej kolacji siedzę na tarasie w Stróży.
Co taka cisza na Wyspie?

Pogadalam se z myszką,a teraz sama ze sobą na Wyspie mam gadać?
Ja do myszki „idź sobie,bo chcę tu usiąść,a ona patrzy na mnie i ani myśli sobie pójść”.
Nie będę gadać sama ze sobą!
Ide oglądać Księżyc Żniwiarzy.
I z nim sobie porozmawiam i zanuce mu piosenkę śpiewana przy harcerskich ogniskach „zakochany księżyc błąka się po niebie…”
Aaa, piąteczek! Za dużo danych naraz! Przeładowanie!!!
Czas kończyć tę jakże intensywną przerwę i hajda na Wyspę.
Piątek, i to w dodatku 13. !!!
Ale na razie niezbyt pechowy, z tym że jeszcze półtorej godziny zostało (niecałe).
Po północy napiszę czy był czy nie był pechowy.
I słusznie. Zaczekam chyba też, bo jakbym się położył, a tu by coś bęcło…
Mogę więc powiedzieć,że piątek i 13 nie był dla mnie pechowy.Bez większych wydarzeń ,ale i bez pecha.
Mogę powiedzieć DOBRANOC!

Spokojnej.
Dzień dobry

Policaj (w niedzielę) przebiegł się po naszym parkingu i wlepił nam mandaty (po pięć dych każdy). Gapowe trzeba zapłacić… 


U mnie, 13 w piątek, jest zawsze dniem szczęśliwym
Jak mi się to często zdarza, nie pracowałam, ale miałam masę spraw do załatwienia. Najważniejszy był mandat (a właściwie dwa) za brak stickerów na naszych szybach samochodowych. Kupiłam je jeszcze w czerwcu, położyłam na półkę i zapomniałam o nich na śmierć
Pojechałam na posterunek. Kobitka w okienku zapytała mnie, czy już kupiliśmy i przylepili. Odparłam, że kupiłam już w czerwcu, ale zapomniałam przykleić… a ona mi na to, że jak mam rachunki, to mi anuluje mandaty. Nie byłam pewna, bo małżonek coś mówił, że swój wyrzuci, bo mu niepotrzebny…
Miałam w samochodzie obydwa!!! Zaniosłam. Kobitka coś tam przepisała do tych mandatów (chyba numery rachunków) i zabrała
Krótko mówiąc, zaoszczędziłam dziś stówkę
Witam!
Sobota jest i 14. Pecha nie było tylko gapostwo – skończyły mi się lekarstwa i to takie, których w żadnej aptece nie chcą dać nawet za obietnicę doniesienia recepty.
Nie udało mi się wczoraj znaleźć „dobrej policjantki”w aptece.
To faktycznie „przykrość w ta pora”…

Tutaj jest o tyle lepiej, że to apteka dzwoni do lekarza i pyta czy przedłużyć leki, czy nie. I jeśli są to leki, które trzeba przyjmować stale, to nie ma z tym problemu. Nawet jak nie ma akurat lekarza, to jest inny personel medyczny i może potwierdzić na podstawie dokumentów…
A wiem coś o tym, bo brałam sporo czasu leki na tarczycę, a teraz małżonek bierze coś tam na obniżenie ciśnienia. Nie trzeba za każdym razem latać do lekarza, żeby przedłużyć receptę. Niektórzy korzystają nawet z opcji przywiezienia leków do domu. I to w wielu przypadkach jest darmowe. Dla ludzi starszych i schorowanych. Wystarczy telefon do apteki…
Kelnereczko dla mączka gorąca herbata,bo zmarzła a teraz proszę zebrać zamówienie od reszty Wyspiarzy.
Śpiących zostawiamy w spokoju!
Witajcie!
Dzisiaj mam dzień biegany, przynajmniej z początku.
Miłego biegania panie T!
A po bieganiu
Imć Tetryk już wybiegany czy dalej gdzieś biegnie?
Już siedzi.
W kinie.
Recenzja z filmu będzie?
To był „Ból i blask” Almodovara. Recenzji jest mnóstwo, w prasie i w sieci. Ja powiem tylko: warto pójść, jak na wszystkie chyba jego filmy…
Zgadzam się.Almodovar gwarantuje, że będzie to dobry film.
Dziś pozazdrościłam Mistrzowi Q zamku i poszłam na zamek.Moze najwyższy czas zrobić coś wzorem Mistrza T. i pójść do kina? Dawniej bywałam często,a teraz rzadko.
A gdzie zniknął Zoe ze swoimi recenzjami?
Dzień dobry, a tutaj dzień zaspany. Mam nadzieję, że kelnereczka jeszcze serwuje poranną kawę…
Serwuje,serwuje.Maczek nie pijący kawy właśnie pije kawę,bo po nieprzespanej nocy innego wyjścia nie było.
Jak mnie szlag trafi to…nie zapominajcie o mnie od razu
E, po jednej kawie może nie będzie od razu tak źle.
Dziś miał być dzień nicnierobienia i leżenia bykiem.Mial być,a wyszło jak wyszło, tzn.że jakoś tak jesteśmy głodni i zmęczeni tym wypoczywaniem.

A to wszystko panie Q przez te marzenia o zamku, któreś Pan we mnie rozbudził.

Znowu gadam sama ze sobą,a na Wyspie cisza?
Yy, bo mnie małżonka zaciągnęła do robienia tabelek, zgód dla rodziców na początek roku i innych takich fintifluszków, więc mnie nie było. A, i jeszcze wyszedłem z psami sąsiadki, bo pomagamy w związku z jej niespodziewanym wyjazdem.
Swoją droga praca z małżonką przed komputerem rozbudza lepiej niż jakakolwiek kawa, a to przez to, że małżonce wydaje się, ze czytam w jej myślach, a w każdym razie rozumiem bez problemu wszystkie zaimki, których ona nadużywa (tabelka na całą stronę, a małżonka: „No to teraz weź to i przysuń do tamtego, ale nad tamto”).
Taki dialog mi się przypomniał:
-Gdzie jesteś?
-Tu.
-Ale gdzie?
– No tu,na polanie.
-Ale gdzie?…itd
Zawsze mam przy takiej okazji ochotę wygłosić (przypomniawszy sobie najpierw) wykład nt. „Zaimek jako znak ramowo-kluczowy”, który mówi z grubsza rzecz biorąc o tym, że zaimki niezdefiniowane najpierw są bezwartościowe.
Ty zawsze potrafisz ubawic!
Brawo Bożenko!
Gratulacje dla Twojej kondycji.
Mlodej parze wszystkiego dobrego na nowej drodze życia…tak jakoś to się mówi,prawda?
Zemknę już…
Znowu jestem sama na nocnej zmianie?
I znowu jest ponad 100 komentarzy!
I znowu plączą mi się paluszki jak biegam po schodkach korzystając z komórki.
I znowu będę gadać sama ze sobą?
Dobranoc wszystkim już chrapiącym i tym co jeszcze nie śpią.
Witam!

Za oknem 10 stopni, ciepła kawa,herbata się przyda.
Gienia niech odpocznie jeszcze, należy się kobiecie.
Sniadanie kontynentalne,kawa,herbata raz!
Witajcie!
Śniadanko kontynentalne i herbatkę poproszę!
Dzień dobry, zaczynam dzień. Od kawy i banana.
Ja zaczęłam od misztygajłesu.Probowalam zamówić u kelnereczki,ale ona nie wie co to jest. Ach ta młodzież! Śniadanie kontynentalne to owszem wiedziała,wszak kobietą światową jest.
Niebo błękitne bez jednej chmurki.
A teraz to ja sobie
A ja na chwilę wybywam. Z psami sąsiadki.
Mistrzu Q.! Schodzisz na psy???
Uważasz, że lepiej aby schodził na koty?Albo wyprowadzał kanarka na spacer?
Kotów bym nie wyprowadzał. A kanarka bym się bał, że ucieknie. No chyba że w klatce, ale dla kanarka to chyba żadna różnica – drzewka nie obsika, trawki nie obwącha, gałązek nie pogryzie.
Tylko na chwilę, dzisiaj sąsiadka wraca do domu.
Jak dobrze mieć sąsiada…
Dzień dobry


Wczoraj było pięknie, a dziś od rana leje
Ale co tam! Przynajmniej podleje mi ogródek
W Polsce zapowiadają zdecydowane ochłodzenie od wtorku (a niezdecydowane już od jutra), więc pewnie też będzie lało.
Nie zgadzam się choć też tak czytałam.Mam wspołpilnowac psów, kotów,domu itd
Będziesz pilnować w ciepłej kurtce.
I barchanowych majtkach i grubych skarpetkach siedząc przy kominku?
No, jeżeli przy kominku – rozpalonym – to niekoniecznie, można i bez majtek, skarpet etc.
U nas też niby chłodniej, ale trudno to nazwać „chłodem”. Temperatury co prawda poniżej 30C, ale znacznie powyżej 20… to gdzie ten chłód?
Za rogiem, czeka na sprzyjający układ ośrodków ciśnienia..
To może dam coś jako „poczekajkę” na prawdziwie ciekawe i pouczające wpisy

Zapraszam na nowe pięterko
Twój wpis jest też pouczający i ciekawy,bo przyroda jest fascynująca.Bylam już na nowym pięterku.
