« Wzdłuż wybrzeża Lake Michigan...(2) Nie dzielny heroizm »

Wzdłuż wybrzeża Lake Michigan (3)

Minął kolejny nerwowy i przygnębiający tydzień. W sobotę było słonecznie i postanowiliśmy jechać do Zion zobaczyć czy jakieś nowe przelotne ptaszki się pojawiły. Jak zwykle pojechałam najpierw nad Sand Pond. Też jak zwykle, brzegi obsiedli wędkarze. Małżonek jeszcze się zbierał, a ja od razu poleciałam z parkingu nad jeziorko. Daleko od brzegu zobaczyłam sterczący z wody czarny łebek i białą obwódkę na szyi. Nur lodowiec!!!! Tylko raz go widzieliśmy na Mallard Lake. W ubiegłym roku. One nie mieszkają na naszych terenach. Są tylko przelotem. Po wodzie pływały też inne ptaki, które widziałam po raz pierwszy. Sprawdziłam w domu. Dwa gatunki perkozów: rogaty i grubodzioby. Perkoz rogaty zalatuje do Polski, chociaż nielicznie, a jego lęgi zanotowano na Białostocczyźnie. W Illinois ten ptak jest tylko przelotem… Od 2000 roku perkoz grubodzioby został zaliczony do polskiej awifauny, czyli też zaczął zalatywać w odwiedziny!!! Według cioci Wiki ten ptak mieszka w całej Ameryce, czyli i u nas…

Pojechaliśmy dalej. Na drodze zauważyłam jakieś ptaki. Jeden siedział na tablicy informacyjnej. Wyhamowałam natychmiast. Obcykany!!! Skręciłam w boczną alejkę, bo zauważyliśmy więcej takich ptaków. Aż dziw, że od razu nie poznałam. Dzięcioł różowoszyi!!! Spotkaliśmy je kilka razy wcześniej. Ale nigdy w takich ilościach!!! Widocznie też leciały na swoje lęgowiska…
Ciągnęło mnie nad Lake Michigan. Wiał potężny wiatr od strony jeziora i fale osiągały imponujące rozmiary. Waliły w falochrony z łoskotem i wytryskiwały w górę fontannami piany. Cudny widok!!! Nie podchodziliśmy do samego brzegu. Na pewno od razu bylibyśmy mokrzy. Od góry do dołu!!! Idąc wzdłuż brzegu patrzyliśmy do którego miejsca jest mokro i staraliśmy się nie wejść w pole działalności fal. Po kilku minutach zgrabiały mi ręce. Na brzegu, na leżących pniach wisiały koronki sopli. Cudnie skrzyły się w słońcu. Nie wytrzymaliśmy długo tego lodowatego wiatru. Poszliśmy w głąb lądu. Chciałam już wracać, ale małżonek zaprotestował. Chciał jeszcze przejść się po lecie. Poszliśmy…

North Dunes Nature Preserve to w dużej części obszar porośnięty trawą i krzakami, ale ma też obszary zalesione. I właśnie w taki las weszliśmy. Znowu na krzakach pojawiły się malutkie ptaszki. Małżonek stwierdził, że już takie mamy, ale dla pewności obcykał. A to nie były takie same. To były ogniczki, też z rodziny mysikrólików, też malutkie…
Postanowiliśmy wracać. Po drodze, na zalewisku zobaczyliśmy samotnie pływającą kaczkę. No to przecież nie mogłam jej minąć!!! Samica gągołka. Zalewisko duże, a gągołek mały. Ledwie ją widać było. Po drugiej stronie drogi naszą uwagę przykuł jakiś ptak. Dziwnie latał. Z góry na dół i nie było widać, żeby się przesuwał do przodu. Obcykaliśy go, ale nie są to dobre zdjęcia. Nic na nich nie widać. Próbowaliśmy podejść bliżej, ale nie daliśmy rady. Mokro. Zrezygnowani zawróciliśmy…
Postanowiłam jeszcze zajechać nad Sand Pond. Musiałam sprawdzić, czy nic się nie zmieniło. Zmieniło!!! Na drzewie przy jeziorze zobaczyliśmy oskomika czerwonogardłowego… Co prawda mamy już jego zdjęcia, ale co szkodzi mieć więcej…

CDN…

143 komentarze

  1. miral59 pisze:

    Zapraszam na kolejny etap naszej wycieczki. Spotkanie z kimś nowym zawsze jest ekscytujące i dla mnie było Happy-Grin

  2. Zoe pisze:

    Dzień dobry.
    Wow. Ale fotki z tymi ptakami. Super wygląda nur lodowy. Nie znam się na ptakach – nie wiedziałem, że jest taki. Fajnie wyglądają perkozy rogate. Nie będę wymieniał, które mi się podobają bo wszystkie mi się podobają.
    Mam nadzieję, że małżonek inwestuje wolne środki w poprawę zasięgu sprzętu foto Happy-Grin Popieram Happy-Grin

    • miral59 pisze:

      Dzień dobry Delighted
      Małżonek zainwestował w swój sprzęt więcej niż powinien Wink I nie były to „wolne środki”!!! Ale nie pyszczę Wink Jeden przepija, drugi przegrywa na ten przykład w kasynie, trzeci wydaje na panienki, to już lepiej niech wydaje na sprzęt Overjoy Przynajmniej jest z tego jakiś pożytek… jego zdjęcia są o niebo lepsze niż moje Happy-Grin To dobrze, bo przynajmniej mam co pokazywać Delighted
      A co do gatunków ptaków… też się nie znam. A przynajmniej nie tak jakbym chciała. Co jakiś czas odkrywam coś nowego. I to jest piękne!!! Happy W Polsce znałam perkozy dwuczube, bo głównie je spotykałam na jeziorach. O wielu ptakach nawet nie słyszałam. Dopiero teraz się uczę. Bardzo pomaga mi przynależność do grupy „Ptaki”. To są miłośnicy pierzastych ze wszystkich (chyba) kontynentów!!! Jest nawet gość z Australii!!! Ci z USA często pomagają mi w określeniu gatunku. Poznaję też polskie ptaki, bo ptasich miłośników z Polski jest najwięcej. Pleasure

  3. miral59 pisze:

    Muszę przyznać, że trochę się śpieszę z tym pokazywaniem naszych ptasich spotkań… na sobotę zapowiadają piękną pogodę…
    I jestem w kropce, bo sama nie wiem gdzie bym chciała pojechać. Czy znowu do Zion? Mogą być inne nowe ptaki, które tylko przelatują i zatrzymują się na odpoczynek w przyjaznym im terenie… A może odwiedzić moje ukochane czapelki i kormoranki… widziałam je z autostrady I-90. Już są!!! A może do Lincoln Park ZOO, sprawdzić czy ślepowrony wróciły z zimowych pieleszy. Jest jeszcze Starved Rock State Park i tuż obok Buffalo State Park z koliberkami (które też powinny się pojawiać) i z dzięciurami krasnogłowymi… Sama jeszcze nie wiem… Thinking
    Jedno jest pewne. Muszę gdzieś się wybrać, żeby nie zwariować. Ta praca mnie dobija, a jeszcze dodatkowe problemy… trzeba popatrzeć na budzącą się do życia przyrodę, piękne ptaszki i motylki… od razu człowiek czuje się lepiej Pleasure

  4. miral59 pisze:

    Pójdę już do łóżeczka, bo u mnie zaraz 1, czyli bardzo późno. Spanko Rano poczytam i w razie czego odpowiem na pytania Pleasure
    Miłego piąteczku Wyspiarze Delighted

  5. Jo. pisze:

    Piękne te Twoje wycieczki!

  6. Jo. pisze:

    Dziś na śniadanie bajgle z łososiem, więc raczej herbata, ale dla Was wstawiam ekspresik
    expresso

  7. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Słońce tu i słońce nad Michigan Lake. Pooglądam dopiero za chwilę…

  8. Jo. pisze:

    Skoro przy wycieczkach jesteśmy…
    Szukam pomysłów na fajne, jednodniowe (z wyjazdem z Warszawy) wycieczki latem. Ewentualnie dwudniowe z noclegiem na miejscu. Z dojazdem samochodowym najchętniej. Ma ktoś jakieś sugestie?

    • miral59 pisze:

      Niewiele mogę pomóc w tej kwestii. Jedynie mogę podpowiedzieć jak ja to robię. Pleasure
      Wchodzę na internecie na mapy w Google i szukam czegoś w pobliżu. Gdy znajdę jakiś park, szukam informacji o nim. Potem tylko ustalić trasę i wio!!! W ten sposób znalazłam wiele ciekawych miejsc. Oczywiście wszystko zależy od oczekiwań. Małżonka i mnie głównie interesują parki i (jak to określiły nasze dzieci) chaszcze. Jeśli Wy wolicie miasteczka i zabytki, to po prostu trzeba poszukać w inny sposób, np. przeglądając informatory. W internecie są podpowiedzi, czyli internauci wypowiadają się na temat jakiegoś miejsca turystycznego. To też warto poczytać, bo przynajmniej będzie wiadomo czego się można spodziewać. Pleasure
      Oczywiście osoby mieszkające w Polsce mają szerszy wachlarz propozycji…

  9. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Już się wyspałam. Teraz tylko kawka… Kawa2

  10. miral59 pisze:

    Ja piórkuję!!!! Poszłam zalać kawę, bo czajnik gwizdał. Patrzę przez okno, a tam po płocie opos zasuwa!!! In Love Oczywiście pędem do pokoju po aparat i nawet go opstrykałam Delighted Chyba się wystraszył szczęku migawki, bo uciekł na drugą stronę płotu…

  11. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Mimo licznych przeciwności losu, takich dzwoniących do drzwi i nie tylko, udało się zakończyć pracę z zachowaniem norm.

    Opos jest przewspaniały, coś w nim, nie wiem, może ten różowy nos, sprawia, że wygląda bardzo bezczelnie 🙂

  12. Jo. pisze:

    O matko… opos z różowym nosem pije wino na płocie… No jak nic noc zapowiada się rozrywkowa!

    • Quackie pisze:

      No więc właśnie z powodu tych rozrywek jestem zmuszony na chwilę wybyć… Ale wrócę jeszcze, przynajmniej na dobranoc.

  13. Quackie pisze:

    Maluczko, a znów mnie ujrzycie…

  14. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Ja dopiero zaraz do łóżeczka, a Wy zaczynacie dzień Pleasure
    Także miłego dnia Wam życzę Delighted

  15. miral59 pisze:

    Myślałam, że raniutko pojedziemy do Zion poszukać nowych ptaszków, a tu trzeba jechać do warsztatu Weary Chłopcy wrócili dziś z pracy i każdy z osobna poinformował mnie, że mam płaskie koło. Muszę jechać je „zacerowć” Worry Co prawda byliśmy dziś z małżonkiem w tym warsztacie, ale taki mieli ruch, że musielibyśmy czekać kilka godzin, a i tak nie wiadomo, czy mieliby czas to zrobić. Umówiliśmy się więc na sobotę na 8 rano… Małżonek znowu będzie musiał pompować. Całe szczęście ma kompresor i nie musi tego robić ręcznie. Warsztat blisko, to dojadę. I jeszcze jedno. Opony kupujemy właśnie w tej firmie i wszelakie dziury łatają nam w ramach gwarancji – bezpłatnie Happy-Grin Chociaż to dobre…
    Ale już raniutko „na ptaszki” nie pojedziemy Sad

  16. Alla pisze:

    Dzień dobry Delighted
    Wdrapałam się iii… sapię.
    Wszystkie pięterka zaliczone!
    Pasówka śpiewna – dla mnie wygląda jak skowronek polny… O (!!), a w ogóle to przeczytałam „prasówka śpiewna” Happy-Grin
    Donoszę, że Wiedźminka się moczy, masuje i gimnastykuje. To tak dla zainteresowanych. Jutro, no właśnie jutro ją zobaczę na własne oczęta, a nawet przytulę do pierwsia Wink

  17. Alla pisze:

    Jo, gdybyś chciała, to wiesz… Mogę Ci, przynajmniej, z tuzin nornic podrzucić!! Gratis!! Słowo!! Beaten-up

  18. Alla pisze:

    …Już dzień, już dzień… Zaległości tygodniowe do nadrobienia, oby tylko pogoda dopisała!! Ładna pogoda – się rozumie Whistling
    Miłego!!

  19. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Sobotnia pogoda dość obiecująca – może i ja gdzieś wyskoczę. Ale ptaszków nie ustrzelą żadnych…

  20. Quackie pisze:

    Dzień dobry. A ja – nawet po tej kawie, co ją kończę – dzisiaj nigdzie nie wyskoczę, bo siedzę, dosłownie, przy garach. Nie żebym sobie krzywdował, ale trzymajcie kciuki, żeby mi wyszło, bo dawno tego nie gotowałem.

    Jutro natomiast, jak pogoda pozwoli (tu też można trzymać kciuki) jest plan, żeby się wybrać tam, gdzie ostatnio się nie wybraliśmy. I wtedy z pewnością zdjęcia będą, chociaż niekoniecznie ptaszków. No, może jakieś mewy będą.

    • Jo. pisze:

      COOOO??? CO gotujesz?

      • Quackie pisze:

        Coś, co się nazywa kurczak po marokańsku, a niektórzy mówią „po żydowsku”, ale ja uważam, że to jednak jest inny zestaw przypraw. Generalnie słodko-korzenny sos z kawałkami piersi kurczaka.

        Cebula drobno pocięta, zeszklona, rodzynki sparzone, dodane, wody troszkę, żeby się to dusiło.

        Edit: pierś kurczaka pociętą w kostkę (boki 1-2 cm) podsmażamy osobno do białości (nie przyrumieniamy!), po czym wrzucamy do sosu, żeby to się razem macerowało i mięso przeszło aromatem sosu.

        Przyprawy: sól, pieprz, imbir (sporo, ale żeby nie przegiąć), szafran (głównie do koloru), miód, ewentualnie cukier, żeby dodać słodkości.

        Za tzw. dawnych, dobrych czasów używałem również tajnej broni, czyli 2-3 łyżeczki skoncentrowanego wietnamskiego sosu marki Woh-hup, mandarynkowo-pomarańczowego (obecnie niestety wycofany ze sprzedaży), który dodawał niebywale smakowitą nutkę.

        Serwować z ryżem, najlepiej osobno ryż w jednej misce i sos z mięsem w drugiej, żeby każdy sobie dobrał wedle proporcji, jak lubi.

        PS. Ponieważ dawno nie gotowałem, udało mi się przesłodzić sos, więc dodałem pomarańczę, obraną ze skórki i pociętą na drobno (również w zastępstwie wspomnianej wyżej tajnej broni). Mam nadzieję, że to chociaż troszkę pomoże.

  21. Jo. pisze:

    Ja lecę. Załatwiać Ważne Sprawy. Bo jak nie załatwię, to mnie szlag trafi. A jutro maraton odcina nas od cywilizacji, więc nie mam wyjścia, jak załatwić DZISIAJ. O ile się uda.

  22. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Trzeba coś zjeść i do tego warsztatu. A tak mi się nie chceeee Shout Najchętniej to w samochód i wiooo nad jezioro Approve

  23. Tetryk56 pisze:

    Ech, rozmarzył mnie Quackie! A tu nie dość że ząb boli, głowa też boli, to jeszcze pichcić sobie trzeba samemu…

  24. Quackie pisze:

    Mam nadzieję, że nie dobiję ostatecznie Mistrza T. (jeżeli boli ząb, to jakieś płynne pokarmy byłyby wskazane, nieprawdaż?), ale kurczak odniósł spektakularny sukces. Co prawda zaplanowano większą liczbę osób, a ostatecznie było mniej, więc zostało, ale nie dlatego, żeby się nie cieszył powodzeniem. Goście dobierali sobie bez namawiania!

    Happy-Grin

    • Tetryk56 pisze:

      Brawo, Mistrzu Wszechdziedzin! Zniosę ten stress po męsku Wink

    • Jo. pisze:

      Chyba lepiej w tę stronę, niż miało by być więcej ludzi, a mniej jedzenia? I, nie daj Bóg, zabrakło!

      • Quackie pisze:

        Pamiętam sytuację sprzed lat, kiedy zabrakło, owszem, ale ryżu, sosu z mięsem (właśnie wedle tego przepisu!) zostało – a znajomy polski Anglik, kompletnie bez skrępowania, poszedł do kuchni, nakroił sobie chlebka, po czym zeżarł resztę sosu z kurczakiem, wycierając talerz do sucha.

        To niekoniecznie po to, żeby się pochwalić, ale raczej pokazać różnice kulturowe.

  25. Jo. pisze:

    Wróciłam. Z tarczą. Jak odsapnę i wyprodukuję tę pizzę, to zdam w szkicach relację.

  26. Tetryk56 pisze:

    Troszkę się przespałem i nieco jestem żywszy, mimo nadciągających mocno brzemiennych chmur…

  27. Jo. pisze:

    To ja właśnie sobie skonfigurowałam resztę telefonu, bo mąż zajęty. I kordełkę szykuję. Na wypadek gdyby to niebo do końca spadło.
    kordelka

    • Quackie pisze:

      No to na wypadek wszelki – spokojnie. Widziałem pizzę i jeżeli smakuje tak, jak wygląda, to jest nieźle. Zresztą miny latorośli mówią same za siebie.

      Delicious

  28. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Sobota za dobra nie była Sad
    Rano, tak jak byliśmy umówieni, pojechaliśmy do tego Firestone. Na miejscu okazało się, że nie zrobią nam tej opony, bo jest za bardzo zużyta Weary Musimy wymienić wszystkie na nowe Pondering Pięć stów poszło… I to na dokładkę – nieplanowanych Sad
    Oboje wściekli, pojechaliśmy z mężem nad Lake Michigan, do Zion. Mieliśmy się odstresować… Świeże powietrze, chłodny powiew z jeziora i nowe, cudne ptaszki i zwierzaczki… Tylko ten mój aparat zaczął coś szwankować. To znaczy szwankował już od poniedziałku, gdy próbowałam nagrać nieznanego mi ptaszka, siedzącego bardzo daleko na drzewie. Obraz mi skakał i nie udało mi się go wyostrzyć… Dziś było dokładnie to samo. Poza tym na ekranie w aparacie wyświetlał mi się błąd 62:10. Za cholerę nie wiedziałam co to jest. Po powrocie do domu (wyjechaliśmy przed 8 rano a wróciliśmy po 17) małżonek sprawdził na internecie co to jest. Wcześniej sprawdzałam w „manualu”, ale nie znalazłam. Okazało się, że to problem z obiektywem. Muszę go wymienić. Tylko nie bardzo wiem, czy mi się to opłaca. Takie naprawy są zwykle bardzo kosztowne i najczęściej bardziej opłacalne jest kupienie nowego sprzętu… Ciekawe tylko za co?!!! Tears Nad Lake Michigan zrobiłam (dokładnie) 261 zdjęć. Jak ze 20 jest „w miarę”, to wszystko. Reszta do kosza Angry Nieostre, rozmazane do niemożliwości… Jedynie te robione z bliska jako tako nadają się do użytku. Do du… kitu taka robota!!! Na groma mam robić zdjęcia do kosza?!!! Czyli szykuje mi się nowy wydatek… jeszcze nie wiem ile… Sad

    • Quackie pisze:

      Nieszczęścia chodzą parami, chociaż jest też teoria, że stadami… Czego nie życzę.

      • miral59 pisze:

        Chyba raczej stadami. Jeszcze muszę kupić węża ogrodowego, bo w starym zrobiła się dziura Worry Nie mam jak podlewać swojego ogródka… Pocieszenie, że to już nie jest nie wiadomo jaki wydatek. Da się przeżyć… Wink Happy-Grin

  29. miral59 pisze:

    I jeszcze jedna sprawa Delighted Zaczęły się rozgrywki pucharowe w NHL (liga amerykańska). Drużyna chicagowska, która do tych rozgrywek doszła na jakimś tam wysoki miejscu, przegrywała ze swoimi przeciwnikami. Z tego co wiem, losuje się drużynę i ten kto wygra 4 mecze, ten przechodzi dalej. I tak do końca, czyli aż zostaną tylko dwie drużyny. Która wygra, ta zdobywa puchar. Blackhawks (z Chicago) przegrywała w meczach 2:3 i dla nich to była walka o przetrwanie. Jeśli by przegrali, odpadają z rozgrywek. Jeśli wygrają, mają szansę przejść dalej. Byłam nastawiona sceptycznie. Wygrali w ubiegłym roku i teraz mają znacznie „przetrzebioną” drużynę. Taka zasada roszady zawodników po wygranym pucharze… Powiedziałam małżonkowi, że na pewno przegrają i skończy się to oglądanie meczów Wink Gdy Chicago strzeliło pierwszą bramkę, mąż był dumny jak paw. Poradziłam, żeby się tak nie cieszył, bo to dopiero początek meczu Wink Drużyna przeciwna strzeliła kolejne trzy gole Overjoy Małżonek orzekł, że jestem Jonasz, i żebym się szykowała na spanie poza domem Overjoy Poprosiłam, żeby w takim razie wyniósł mi materac z piwnicy, to go sobie nadmucham…. w ogródku Delighted W trzeciej tercji chicagowska drużyna nie tylko nadrobiła straty, ale w sumie wygrała 6:3. Małżonek stwierdził,że mogę spać w domu… Udało się!!! Overjoy Może jednak szkoda? Dzień był ciepły, jutro ma być jeszcze cieplej, także i noc zimna nie będzie… a spanie na świeżym powietrzu jest bardzo zdrowe… Thinking

  30. Jo. pisze:

    Ptaszki śpiewają. Pora rogaliki piec! Ekspresik wstawiać!
    expresso

  31. Quackie pisze:

    Dzień dobry. Będzie lało? Nie będzie lało? Bo ten zaległy spacer przede mną…

    Kawa rzecz jasna, aczkolwiek nie tak pośpieszna, jak w tygodniu.

  32. Quackie pisze:

    Wybywamy, póki słońce świeci. Relacja po powrocie, proszpaństwa.

  33. Tetryk56 pisze:

    Witajcie!
    Gdybym miał jednym słowem określić zarówno pogodę , jak i samopoczucie, najlepszy chyba byłby przymiotnik „nieokreślone”…

  34. Jo. pisze:

    Zimno jak na biegunie! I wieje lodowaty wiatr.

  35. Alla pisze:

    Dzień dobry ! Wcale mnie Skowronek nie przymuszal

  36. Quackie pisze:

    Wróciłem, ale teraz okazuje się, że w sam raz wyjście na obiad. Relacja będzie, a jakże, ino nieco później w dniu dzisiejszym.

  37. miral59 pisze:

    Dzień dobry Happy-Grin
    Słonecznie i miło Pleasure I tak lubię!!! Approve
    Wczoraj dzień przełażony, to dziś do roboty Sad

  38. Wiedźma pisze:

    Raz jeszcze dziękuję za wszystkie dobre słowa! W domu będę w czwartek późnym wieczorem, a teraz nadużywam Skowronka Happy-Grin

  39. Wiedźma pisze:

    Obejrzalam ptaszki Mirelki, jak zawsze świetne,uśmiecham się serdecznie i do zobaczenia. Jakieś czary-mary by sie przydały, żeby słonko wyjrzało i pięknie nam zaświeciło. Wink

  40. Jo. pisze:

    U mnie dziś po bożemu: rosół, bitki z buraczkami i sernik. Starzeję się, czy co?

  41. Quackie pisze:

    Zapitraszam chętnych na nowe pięterko!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[+] Zaazulki ;)