*
A w maju….
Zwykłem jeździć, szanowni panowie,
Na przedniej platformie tramwaju!
Miasto na wskroś mnie przeszywa!
Co sie tam dzieje w mej głowie:
Pędy, zapędy, ognie, ogniwa,
Wesoło w czubie i w piętach,
A najweselej na skrętach,
Na skrętach – koliście….
Zagarniam zachwytem ramienia,
A drzewa w porywie natchnienia
Szaleją wiosenna wonia, Z radości pekają pakowie,
Ulice na alarma dzwonią
Maju, Maju ! —
Tak to jadę na przedniej platformie tramwaju,
Wielce szanowni pnowie !……
Julian Tuwim
Dzień dobry ! :))) najwyższy czas podziwiac maj… miesiąc szalony…i kapryśny :))))
Hmmmm… tylko najstarsi pamiętają te przednie platformy tramwaju …. a może i nie ?:)))…na pewno pamiętam wiszące ” grona”… :))))
Ze zdziwienia wyjść nie mogę…. posty wchodzą natentychmiast… no to jeszcze posprawdzam:))))
– Panie, panie, a czegoż ten tramwaj tak zakręcowywuje?- A bo mu się szyny wygły!(podobno łódzkie 😉 )
Dzień dobry:))Po Bytomiu jeszcze na jednej linii jeździ tramwaj z czasów króla Ćwieczka. Inny nie miałby jak zawrócić (brak pętli), a ten zasuwa raz tyłem raz przodem! Motorniczy tylko z przodu na tył korbę przekłada i już “jadziem panie Zielonka!!”:)))
Dzień dobry!!! Pamiętam jak takie tramwaje jeździły po Poznaniu. Teraz mamy nowoczesne, niskopodłogowe itd. Miłego dnia życzę :-))
Witam:))) No proszę, zawsze mówiłem, że Poznań to głęboka prowincja! To już na wysokopodłogowe was nie stać i nisko nad ziemią musicie szorować? Żeby tylko komu drzazga z podkładu w mnientkie się nie wbiła!:)
No właśnie wysokopodłogowe oddaliśmy do Was na najgłębszą prowincję, bo nikt inny ich nie chciał. Nowoczesne są wygodniejsze, bo łatwiej do nich wchodzić niepełnosprawnym i kobietom z dziecięcymi wózkami ;-))
Witaj Bożenko… też mamy niskopodłogowe, wygodne i przestronne, ale te stare mają taki sam wdziek jak kolejka wąskotorowa :)))))
Masz rację Wiedźmonko, to jest tzw. sentyment do pamiątek. Tak samo jak ja z sentymentem wspominam parowozy, które teraz stoją w muzeum.
Kobieta z dzieckiem ma siedzieć w domu, obiad warzyć i na chopa czekać, a nie włóczyć się diabli wiedzą gdzie!:))
Brawo! Udało Ci się, ale pamiętaj, że to tylko pożyczone.
Pożyczone, ale te słowa w marmurze trza ryć!!:)
..znalazłby ten tramwaj godne miejsce w naszym muzeum starych tramwajów…. :))))
W muzeum, jako zakurzony eksponat!! A u nas żyje pełnią życia!!:))
Po reanimacji za długo sobie nie pożyją, ale się nie martw. Niedługo wymieniamy resztę taboru, to coś jeszcze dostaniecie.
“Jadą wozy kolorowe taborami…”??? A kunie, co z kuńmi zrobicie, na salami??:)
Ale Ci się rymło! Czy to nocne przemyślenia? Jadę na wieś, do widzenia 😉
Dzień dobry:))) Jako, że z prowincji jezdem, tramwajem pierwszy raz jechałam w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.. Oczywiście we Wrocławiu.. i pamiętam, że zgrzytał, huśtał i siedzenia miał twarde.. :)))
Dzień dobry Pani:))))* Ja pamiętam lubelskie trolejbusy….Fajne były, co i rusz któryś wahjhę gubił i ruch stawał na czas, aż kierowca przycelował tym wynalazkiem na drut. Jak przed kilkunastu laty zobaczyłem taki w Tychach, tom go mało nie uściskał!:)))
Ha, w Gdyni do dzisiaj jeżdżą trolejbusy, w tym pod moimi oknami : ) i faktycznie zdarza się, że spadnie mu prowadnica z drutu, wychodzi wtedy kierowca (motorniczy?) w rękawicach i ręcznie zakłada : ))) W ogóle zdaje mi się, że to 3 ostatnie miasta w Polsce, w których jeżdżą trajtki – Tychy, Lublin i Gdynia?
Chyba tak, chyba już nigdzie więcej ich nie ma. Jak sobie przypominam, to raczej w niewielu miastach jeździły!
:))))) trajlusie na nie mówili :)))))
:))) Panie Julianie, a na jakich “skrętach” najweselej??:))))
Na jointach! Ale nie polecam!!:)))
Witaj Skowronku…… nigdy tego nie próbowałam, może czas najwyższy ?:)))))
Majowa zieleń jest najpiękniejsza, a w tym roku tak szybko (u mnie) śliczny seledyn drzew przeszedł w soczystą zieleń.. Może dlatego, że długo łyse stały? :))) O deszcz ziemia nadal prosi…
Witam wszystkich :-)) Majowa zieleń najpiekniejsza ,ponieważ nie skazona jeszcze pyłem i brudem z atmosfery.W czerwcu juz będzie normalnie. Do tramwajowego wiersza J.Tuwima dodam parę zdań ,też tramwajowego wiersza ,ale nie pamiętam autora : “Raz ze swoją ciotką ,sześćdziesiecio letnią trzpiotka ,która ma posadę w banku ,stanąłem na przystanku .Stoi ciotka ,stoję ja ,tłum się ludzi przy nas pcha .Pcha się facet ze sledziami ,ktoś mnie trącił kolanami ,ciotka piszczy -ktoś mnie ściska ! Sciska panią ?W dołku chyba ,też przyjemność ściskać grzyba.Tramwaj ruszył ,istny cud ! A jak ruszył -wszyscy w przód ! Potem sanął z całych sił -a jak stnął wszyscy w tył ! I w tym miejscu trzeba przerwać tekst ,bowiem autorowi kłania się znajomość fizyki .Do popołudnia.
Witaj, Max:)) Co, od poety żądasz wiedzy? Optymista:)
Witam:))) Uj, rany!! Iście pensjonarska egzaltacja!!:))))*
Witaj Senatorze….. ” wiosna, panie sierżancie “…. to i egzaltacja :)*
Dzień dobry ! Pod górkę od rana….. :))) pierwsze ” samoczynnie” zamykane drzwi w nszczecińskich tramwajach miały silniki od wiertarek…. taka to była automatyzacja :))))
Głupie dwa, egzaltowane gołębie przyniosły na mój parapet parę patyczków i chyba chcą sie tam rozmnażac….. szarpią teraz jakąś kolczastą gałązkę, a ja nie wiem, czy im przeszkodzić ? :))))
Widać ta egzaltacja jest zaraźliwa.. Pewnie ode mnie się zaraziły… A mówią, że gołębie wirusy przenoszą..:)))) Witaj.. i spadam :)))
… okna nie mogłabym myć …. chyba je przegonię.. :)))
… a może asymilacja… Niemożliwe? :))))
masz pojęcie jak one tupią po tym blaszanym parapecie ? … budzą mnie rano :)))))
A kiedy powinny budzić?:))))
w ogóle nie powinny… wcale się o to nie prosiłam :))))
Witaj Wiedżminko :-)) Trudna sprawa z gołębiami.Ulitowałem się kiedyś nad rannym gołębiem ,przyniosłem do domu ,dałem mu locum w pudełku po butach ,wykurowałem ptaka i w końcu kiedy zaczął latać po mieszkaniu ,otworzyłem okno i fru …….Spokoj był do wieczora.Wieczorem ,coś zaczeło walic w okno ,okazało się ,że to gołabek wrócił do pudełka .Uważał wyraznie , że to mu się nalezy Miałem z tym kłopot ,dopiero jak wyjechałem na wakacje ,gołąbek znalazł sobie nowe pudełko.Pozdreowionka.
.. dobrze mu było u Ciebie… i wikt i opierunek bez kłopotu :))))
Dzień dobry! Z Poznania (z dzieciństwa) pamiętam doskonale wysokopodłogowe tramwaje, pudełkowate, z siedzeniami z drewnianych listewek (jak pierwszy z lewej tutaj – http://www.mpk.poznan.pl/images/stories/turystyka/linie-turystyczne/linie-turystyczne-12.jpg). Najfajniej jednak jeździło się na pomoście koło motorniczego, najbliżej jak się dało, a jednocześnie tak daleko, żeby nie miał powodu przegonić. No i te bilety – dziesięcioprzejazdowe, długie kartoniki, które się odbijało tak chytrze w wielkim kasowniku, przypominającego jednorękiego bandytę, że zawsze wchodziły do pierwszej dziurki, nie głębiej, więc zawsze kasowało się pierwsze wolne miejsce (i o to chodziło); taki bilet po całkowitym wykorzystaniu przypominał fragment kliszy fotograficznej, z dziurkami z jednej strony.
Proszę, to link ze Szczecina http://muzeumtechniki.eu/
Wiedźmo, a chodziło Ci o coś konkretnego, czy tak ogólnie? Bo na podstronie z wystawą o komunikacji miejskiej tramwajów jako takich nie ma? Poza tym nigdzie w necie nie mogę znaleźć tego biletu dziurkowanego dziesięcioprzejazdowego, chyba źle szukam.
Dzień dobry:) Może by se tak sam przedziurkował, a nie od razu na gotowe??:)
Senatorze, dzień dobry! Jasne że chętnie przedziurkuję, jak tylko znajdę takowy bilet! : )
A w muzeum?? Pięć minut strachu i Twój!:)
Senatorze, dzień dobry! Jasne że chętnie przedziurkuję, jak tylko znajdę takowy bilet! : )
Witaj! Dobrze pamiętam te tramwaje. Najbardziej lubiłam jeździć na tylnym otwartym pomoście. Bilety dziesięcioprzejazdowe też doskonale pamiętam. Wydaje się, że to było tak niedawno… A zdjęcie przedstawia trochę późniejsze czasy. To chyba zajezdnia na Gajowej. Już jej nie ma.
Zdjęcie znalazłem na stronie poznańskiego MPK. Zajezdnia na Gajowej – niedaleko starego ZOO, zdaje się? Śp. Babcia mieszkała na Zaciszu, praktycznie od Roosevelta, więc to rzut beretem.
Dzień dobry!! Alem zmęczona tym łikendem !! też tak macie ?? Na temat komunikacji, mam taką historyjkę. Mąż mojej przyjaciółki, przez lat 20 przebywał za granicą. Kiedy już na dobre wrócił do macierzy i wsiadł do autobusu miejskiego, żona powiedziała mu, ze teraz to trzeba kasując bilet , powiedzieć do kasownika, na jaką ulicę sie chce jechać. Kiedy posłusznie rzekł do kasownika- “Na Warszawską” proszę” Cały autobus ryknął gromkim śmiechem” a tenże małżonek miał mord w oczach. Często to mu przypominamy, i spojrzenie zawsze ma mordercze 🙂
Witaj Tosiu! Ale go urządziła ta Twoja przyjaciółka. Już widzę tę scenę ha ha ha!!! Ale miała pomysła!!!
Witaj Tosiu….. :))) dni mi sie przez ten łikend pomieszały:))) a co ten mąż zrobił, że go tak żona wystawiła do wiatru ?:))))
Zgadza się, zajezdnia była niedaleko starego zoo. Do Zacisza jest jakieś 2 przystanki tramwajowe.
Dzień dobry!! Alem zmęczona tym łikendem !! też tak macie ?? Na temat komunikacji, mam taką historyjkę. Mąż mojej przyjaciółki, przez lat 20 przebywał za granicą. Kiedy już na dobre wrócił do macierzy i wsiadł do autobusu miejskiego, żona powiedziała mu, ze teraz to trzeba kasując bilet , powiedzieć do kasownika, na jaką ulicę sie chce jechać. Kiedy posłusznie rzekł do kasownika- “Na Warszawską” proszę” Cały autobus ryknął gromkim śmiechem” a tenże małżonek miał mord w oczach. Często to mu przypominamy, i spojrzenie zawsze ma mordercze 🙂
Się pisze ….. znowu wywołam wilka z lasu….i bedzie b – itd….. :)))
Podczas pewnych juwenaliów w Krakowie zdrowy ubaw przytomnych współpasażerów spowodował nieco znieczulony student, który kasując bilet dodał głośno “.. i jeszcze pepsi-colę i hot-doga proszę…”. Obśmiewali się przez cały przystanek – gdy tramwaj się zatrzymał, na stopień wskoczył młody człowiek z białym fartuszkiem na biodrach, flaszką i torebką w dłoni, pytając tubalnym głosem:- Kto zamawiał colę i hot-doga??
hihi… Tetryku, w czasie Juwenalii jeźdxiło się nas za darmo, ale hot-dogów i coli nie serwowali :))))
Numer był rzecz jasna umówiony, ale miny współpasażerów warte były trudu :))
:)))))))) piękna sprawa!:))))
Zimno i deszczowo, więc zapalam lampkę, żeby nam dzielnie i ciepło towarzyszyła…..a sama pójdę spać……. aż mi samej trudno uwierzyć , że tak wcześnie… Dobranoc… :)))
DZIEŃ DOBRY!!! Jak nigdy, jestem tu pierwsza, nawet przed Senatorem. Witam Was serdecznie i powiadamiam, że dzisiaj nie potowarzyszę Wam tak prędko, bo jadę na wieś kuru doić. Odezwę się wieczorem, gdy już będę na miejscu. Życzę Wam miłego dnia :-))
Witaj Bożenko na wilegiaturze…… Skowronkowi jak nic znów rąbnęli neta :((
Dzień dobry:))) No i o jednego serdecznego kolegę-wędkarza mam mniej……Pół godziny tłumaczyłem w sobotę gamoniowi jak ma dojechać w mnie znane, a jemu nie, miejsce! Pojechał wczoraj, oczywiście pomylił dwie śródpolne drogi, elegancko zawiesił się na całą długość podwozia, nie potrafił przez godzinę wytłumaczyć jak go rodzinna ekipa ratunkowa ma odnaleźć, a teraz nadęty twierdzi, że ja mam sklerozę, złośliwy jestem i lewej ręki od prawej nie odróżniam! Jak się baranowi mówi – bierzesz dwa razy w prawo, to największy idiota powinien zrozumieć, że kolejno dwa razy w prawo skręca się z tej samej drogi, choćby sam Anioł Stróż inaczej podpowiadał i szeroką, wygodniejszą pokazywał!!:( Anioł Stróż na ryby nie jeździ, skąd ma wiedzieć, że właściciel pola i drogi (tej na oko wygodniejszej) tak ją traktorem w deszcze rozjeździł, że i Rudy 102 też by się powiesił!!
Witaj Senatorze….. a nie przejdzie koledze, jak do zabierzesz swoim wozem ? Byłoby to jakieś wyjście….. i jeszcz niechby liczył te zakręty w prawo :))))
Witam:))) Wiedźmineczko, ja do łajzy z sercem na dłoni, własne supermiejsce mu udostępniam, choć wędkarska dusza każe go strzec przed postronnymi jak oka w głowie, a ten nawet dojechać nie potrafi i dzwoni jak opętany niczym mój farorz na podniesienie!! I Ja mam go jeszcze wozić?? Jamais!! Jak mawiają Czukcze! Starożytni, zresztą!:)
to ja już się oddalam po cichutku……. ten nieszczęśnik też się pewnikiem nieźle spienił … i zakopał, jak piszesz :))))
Tak się sprytnie zawiesił, że trzy koła miał w powietrzu, a czwarte ledwo ziemi dotykało i to tylne, a on ma Toyotę na przedni napęd!:)))
Do góry głowa, Senatorze!Z dwojga złego lepiej, jak się przyjaciele obrażają – bo to jest proces potencjalnie odwracalny. Przyznam, że początek tego wpisu obudził we mnie znacznie gorsze skojarzenie…
Z leniwymi śpiochami nie gadam, o!:(
A coś Pan seee klawiaturę zablokował?:))))) Dzień dobry:))))
Dzień dobry:))) Z dziesięć razy przeczytałem ten interesujący komentarz! Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-101)
Dzień dobry ! Pada deszcz, gołąb cicho siedzi na swoich patyczkach…. jak tu wstać o świcie?:)))
Może go na rosołek??:)))
utłuc, oskubać i wypatroszyć?? ja????? a w życiu śmiertelnym !!!! :)))
Czy to nie dzień pana Ignacego ? Kwaku ? nic nie mówiłeś, a ja już sie przywiązałam do tej myśli :)))))
No właśnie… Tradycja, można rzec:))))
Dzień dobry! Ale ja pisałem, że retrospektywę na razie zawieszam, a z nowymi odcinkami będzie jak będzie. Natomiast po długim weekendzie mam pomysł na pewną miniaturę, może dam radę dzisiaj napisać?
Dzień dobry:) Mistrzu, miniaturę!!?? Minimalista!:(
Dzień dobry.. Nareszcie…. Nareszcie mokro:))) Podlało porządnie i nawet te 10°C nie denerwuje i ciemne chmurzyska:)))) A jaka piękna wczoraj burza była:))))
Aha, neta to mnie tym razem nie rąbnęli:))) Byłam na hucznej (z dancingiem) okrągłej 50tce kolegi, a teraz próbuję się pozbierać:))) A jeśli Ktoś myśli, że przyszłam na bani, to jest w błędzie. Nawet wielkim!!:)))
taksówkarz Cię przyniósł?? Oni teraz uprzejmi!:))
Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-101)
Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-101)
to całkiem przypomina zasieki z drutu kolczastego… wrrrrrrrrrrrrrrrr
Niech go ktoś kopnie!!!!! Przepraszamy, wystąpił błąd …Twojemu blogowi na pewno nic nie jest. Spróbuj za chwilę.Opis błędu: b(-102)
Witam Wszystkich :-)) Odpuść Senatorze znajomemu ,jak ochłonie ,to powinien przysłać posłańca z przeprosinami,wszak to on siedział za kierownića i do niego należała decyzja -jechać ,czy sprawdzić możliwości przejazdu..Dałem się kiedyś namówić ,tez znajomemu na wyprawę wędkarską,dojechaliśmy jedyną drogą w parowie do łowiska i było by wszystko OK.gdyby nie ulewa deszczu.W drodze powrotnej ,wpadłem w bajorko,samochód zapadł się w grunt ,woda wdarła się do śeodka ,znajomy musiał wysiąść zeby pomóc wyrwać auto z błota i udało się,tylko jak on wtedy wyglądał !!! .Myślałem ,ze mnie zabije ,ale jak juz wylalismy wodę z auta na prostej drodze ,zapaliliśmy papieroska ,to wydukał ,ze mamy szczęscie ,bo mozna było w tej dziurze nocować.Nie ma tego złego ,aby nie mogło być gorzej .W Warszawie niemrawo ,ale pada.
Witak Max….. Senator ma w sobie coś z Kmicica: najpierw rozedrze, potem zszyje. Artystycznie :)))) Ale gniew Jego jest srogi :))))
Witaj Wiedżminko :-)) Mialem bardzo srogiego nauczyciela żeglarstwa ,Tak darł się na nas młodych adeptów ,ze echo niosło się po calym akwenie .Kiedyś , juz w porcie ,dwie młode damy zwróciły uwagę kapitanowi ,ze nie przystoi obrzucać obelgami młodych chłopaków ,na to kapitan ,że to nie obelgi ,a rutynowy język żeglarski .W rzeczywistosci był to wspaniały człowiek ,a jego pokrzykiwania ,były raczej manierą ,a nie złosliwością .Myślę ,że Senator trochę kokieteryjnie przesadza.
Cześć, Max:))) Ja już kiedyś nad zalewem w Świerklańcu zaparkowałem sobie na łączce, tuż obok akurat w tym miejscu kończącej się dróżki, żeby innym nie przeszkadzać zawrócić i poszliśmy wędkować! Po powrocie zastałem niski samochód! Niski, bo wszystkie koła były w wodzie, a ta już pomaleńku do środka zaczynała się przesączać. Okazało się, że łączka była podmoknięta wodą do tego stopnia, że działała prawie jak kurzawka. Kolega pognał do najbliższych zabudowań i ciągnik wywlókł mnie bez problemów! Dodam tylko, że była to niedziela. Na szczęście gospodarz niezbyt przejął się przykazaniem – obyś dzień dzień święty święcił!:))
Udało się….. przeczytałam…. może będzie dziś ta miniaturka… :))) Retrospektywa była, bo miałeś nawał pracy; sam ją zawiesiłeś, więc trudno-świetnie, nie dziw się, że mam oczekiwania ….. :)))))))To takie uzależniające…. czytać o panu Ignacym…. :)))
Miniatura pewnie będzie, bo “się pisze” : ))) Ale z panem Ignacym nie tak hop siup…
Kwaku kochany, ja sie tylko tłumaczę z oczekiwań……i wielkiej sympatii do pana Ignacego wraz z jego Autorem :)))))
Proszę dużo rozmawiać, żebym miała po powrocie co poczytać..Tymczasem, pa:))))
No, gotowe, można publikować. Jeżeli nie ma sprzeciwu, to mogę spróbować, chociaż nie wiem, jak to wyjdzie, ze względu na onetowe kaprysy.
Opublikowałem, po krótkiej walce z materią. Kiedyś pojawiał się komunikat, że tekst będzie widoczny w ciągu 5 minut, teraz, żę w ciągu 15?
Mój wierszyk ukazał się po 2 godzinach……. “zapuszczałam” omleta 3x…. ale sie tym wcale nie przejął. 🙁
No. Jest. Zapraszam piętro wyżej!