Już opadły liście rdzawe,
Drzewa stoją bez swej krasy,
Słońce rzuca blaski krwawe
I na pola, i na lasy.
Od północy wiatr się zrywa.
Mroźnym, groźnym pędzi biegiem,
Rzeka lodem się pokrywa,
Ziemia zaś puszystym śniegiem.
W bielusieńkiej, srebrnej szacie
Idzie zima – niebios tchnienie.
Kroczy w pełnym majestacie
By otulić całą ziemię.
By kobiercem z gwiazdek małych,
Lśniących w słońcu jak kryształy,
Takich pięknych, takich białych
Okryć wielki świat nasz cały.
Jedni zimę podziwiają,
Upajają się jej czarem,
Inni gorzko narzekają
Nad swym życiem ciężkim, szarym.
Lecz doprawdy każdy skory
W tym zimowym czasie właśnie,
Kiedy długie są wieczory
Opowiada cudne baśnie.
Leci śnieżek dziś wesoło,
Drobny śnieżek z nieba leci
Usiądźcie przy mnie wokoło
Opowiem wam bajkę, dzieci:
Była zima. Hen, przed laty…
Wiatr wył, jęczał i zawodził,
Śnieg zasypał drogi, chaty,
A mróz oddech w piersiach mroził.
Marzło ptactwo z zimna, z głodu,
Wilk do ludzkich chat podchodził
A i człowiek bez powodu
Z chaty swojej nie wychodził
W taki to dzień właśnie srogi
Za wsią, gdzie się las zaczyna,
Choć śnieg przykrył ścieżki, drogi
Wolniusieńko szedł chłopczyna.
Poprzez strzępy zaś odzienia
Mróz dotkliwie ziębił ciało.
Z głodu, zimna i zmęczenia
Biedne dziecię całe drżało.
Czemu wśród pól śnieżnych błądził?
Dokąd szło to biedne dziecię?
Co za los nim przykry rządził?
Czy może sam jest na tym świecie?
Gdy był jeszcze dzieckiem małym
Miał ojczulka, miał matulę.
Kochał ich serduszkiem całym,
Kochali go oni czule
Mieli własny dworek mały,
Mieli krówkę, był i siwek.
Obok dworku sad wspaniały
Pełen jabłek, grusz i śliwek.
Tuż za dworkiem strojna w kwiecie
Łączka w rosie się kąpała
Najpiękniejsza łączka w świecie,
Co pszczół brzękiem rozbrzmiewała.
A za łączką bór zielony.
Jakież krył on w sobie cuda:
Tu zajączek przyczajony,
Tam zaś wiewióreczka ruda…
Tu jagody, tam maliny
Co radości i uciechy!
Na gałązkach zaś leszczyny
Kołysały się orzechy.
– Patrz, Jędrusiu ukochany –
Rzekł raz ojciec doń z radością
– Gdy dorośniesz, to te łany
Twoją staną się własnością.
Twoim będzie bór zielony,
Taki piękny w blaskach zorzy,
Dworek bluszczem okolony,
W którymś przyszedł na świat boży
Łączka, która tonie w pieśni
Także twoją, synu, będzie
I sad pełen grusz, czereśni,
Które stoją w jednym rzędzie.
Los, co nieraz figle płata
I przekreśla ludzkie plany
Był okrutny, bo w dwa lata
Zmarł ojczulek ukochany
I w szczęśliwe dworku progi,
W którym było tyle słońca
Wpełzł zdradziecko smutek srogi
I zamieszkał w nim do końca.
Bo matulę ukochaną –
Jakoś wkrótce po pogrzebie –
Pełną bólu i złamaną
Bóg powołał też do siebie
A Andrzejek, biedne dziecię
Po rodziców płacząc śmierci
Sam pozostał na tym świecie.
Któż przytuli go do piersi?
Kto ukocha, ucałuje,
Rozweseli smutne oczy?
Czy go dzisiaj ktoś miłuje
I opieką swą otoczy?
Jakoś wkrótce po pogrzebie
Zjechali się krewni bliscy,
Aby pomóc mu w potrzebie,
Lecz w dworku chcą zostać wszyscy!
Powstały stąd wielkie swary –
Każdy prawo ma do spadku…
Krzyczał młody, krzyczał stary,
Tak orzekli na ostatku:
Ja zabiorę bór zielony,
Ty zaś łączkę strojną w kwiaty,
Ty dwor bluszczem okolony,
Każdy będzie z nas bogaty.
Jak orzekli, tak zrobili.
Litość była dla nich obca…
I majątek podzielili
Nie troszcząc się o los chłopca.
Nad wszystkim się zachwycali,
Wszystko im się podobało,
Tylko stale się zżymali
Bo im dziecko przeszkadzało.
Uradzili wtedy zgodnie –
Pod tym względem się nie kłócąc,
Że żyć będzie im wygodniej,
Gdy Andrzejka w świat wyrzucą
Może zbłądzi gdzieś po drodze,
Albo zmarznie gdzieś pod miedzą,
Albo głodne wilki może
Żywcem biedne dziecię zjedzą…
A przed ludźmi zaś ogłoszą,
Nie mówiąc prawdy nikomu,
Że od żalu się zanoszą,
Bo Andrzejek uciekł z domu…
Precz, sieroto z tego domu,
Nie jest on już twoim przecie
Niepotrzebnyś tu nikomu!
Szukaj chleba w obcym świecie!
Łzy mu w oczach się perliły,
Rozpacz głucha ściska duszę.
Czemu walczyć nie mam siły?
Czemu z domu w świat iść muszę?
Wziął ubogi tłumok z sobą
I zarzucił go na ramię
Idąc wolno wąską drogą
Ku cmentarnej prosto bramie.
Przy rodziców zaś mogile,
Którą grubo śnieg przyprószył,
Pomodlił się krótką chwilę
I w nieznany świat wyruszył.
Tę opowieść czytałam jako kilkuletnie dziecko i za każdym razem płakałam nad nią. Jest to połowa książeczki, drugą niestety nie potrafię zacytować. Pamiętam tylko treść, ale już nie na pamięć.(ponad pół wieku).
No tak, przydałby się testament nie do podważenia i jakiś solidny wykonawca tegoż.
Cóż, można tu przywołać prawo kaduka. Nawet ono powinno zadziałać!
No tak, testament. Tyle, że to jest opowiastka dla dzieci w dodatku baaardzo stara. Chyba starsza nawet ode mnie:)))
Witam:)) Fragmenty tej opowieści można (próbowałem!) w necie znaleźć. Rytm i rym częściowo wskazują na kogoś, komu nieobca jest poezja rosyjska, ze wskazaniem na Jesienina, Szewczenkę, Puszkina – że sobie tak szeroko pozwolę “rozstrzelić” poetów. Ale nie jest to dzieło żadnego z nich. Chyba, że się mylę!:)
Niestety, autora nie pamiętam, bo jako dziecko nie interesowało mnie to. Pamiętam tylko tytuł: “Andrzejek”. Tak mnie ta opowieść wzruszała, że wciąż czytałam ją w kółko od nowa, a że pamięć kiedyś miałam dobrą, to się jej nauczyłam.
A druga połowa dzie??:))
Pantoflarz
A w ucho, chce?
To było o mnie
Czyżbyś był lekarzem, Andrzejku? Bo ten z opowiastki nim został. Szczegóły zdradzę jutro. Ale miło mi, że spotkałam bohatera, nad którym kiedyś łzy wylewałam;))
nigdy się z tą wierszowaną opowiastką nie spotkałam…. :((
A umawiałaś się?
tak, Andrzejku, ale nie przyszedłeś :(((
Bardzo smutne.:(((Też, jak Senator, próbowałam odnaleźć autora, ale nie udało mi się.:((
Witam Bożenę Pod Pomponem!Skoro druga część zaginęła, może moglibyśmy liczyć na streszczenie? Nie musi być wierszem ;)Co do autora – czy była brana pod uwagę kandydatura M. Konopnickiej?
Tej, co to napisała Janka Dyletanta i Niewolnego Najmitę??:))
Tej, co napisała:”jadą, jadą dzieci droga,siostrzyczka i brati nadziwić się nie mogą jaki piękny świat(…)”
Dobry wieczór 1 Też mi ten wierszyk Konopnicką ” zalatuje”….. :))))
.. ale to pewnie jakaś mniej znana poetessa z tamtej epoki….. :))
Taka odmiana Mniszkówny z rymami w garści i piórze??:)
Do tych słów ktoś dorobił melodię i też jako dziecko sobie śpiewałam tę piosenkę. Dalej było: Tu się kryje stara chata pod słomiany dach, przy niej wierzba rosochata, a w konopiach strach. Idą żeńcy, niosą kosy, fujareczka gra, a pastuszek mały, bosy chudą krówkę gna…. Itd.
Nie strach, tylko Stach liście konopi na skręty zrywa!! Znaczy – jointa z samosiejką będzie kręcił!:)
“Tu się kryje mała chatkaPod słomiany dach, Przy niej wierzba rosochata; A w konopiach Stach.. ” Uj, wierszyk o narkomanach??
Widzisz? Nawet nie wiedziałam, że śpiewałam o narkomanach… Też coś!!!
Streszczenie może być pamiętam nawet jeszcze kilka rymowanek z tej drugiej części, a reszta będzie prozą. Może być na jutro?
Witaj Dziewiątko z czerwonym pomponem ! :))) zamieść te rymowanki, dobrze ? Może uda sie odnaleźć autora czyteż autorkę….. :))))
Biuro Rzeczy Znalezionych. Mają tam od kilku lat Czerwonego Kapturka, Jasia…Małgosia poszła w długa.
Owszem, w długą, ale na krótko!
Wątpię Wiedźminko, czy te kilka zwrotek, które pamiętam naprowadzą na ślad autora/ki, ale napiszę wszystko co sobie przypomnę.
Druga część zaginęła nie fizycznie, tylko w mojej pamięci. Po całej książce dawno ślad zaginął, bo od tego czasu było kilka przeprowadzek. Połowę książki napisałam z pamięci, a streszczenie drugiej połowy podam jutro rano.
Dobry wieczór:))) Gratulacje Bożenko i czekam.. Oczywiście na zakończenie koniecznie z happy endem, że se tak z angielska czy amerykańska:)))
Oczekiwanie happy-endu jakoś mi się skojarzyło z opowieścią starego dziadka Karpiela za Skibówek, który kiedyś wspominał nieszczęsnych turystów, którzy w złych warunkach wybrali się na Giewont i w efekcie zaczęli schodzić na północnym, urwistym stokiem. Miał dobry dzień i ciągnął dramaturgię jak Hitchcock, aż wreszcie jeden ze słuchaczy nie wytrzymał i przerwał: – i co? spadli???- Iii, nie – uspokajająco uśmiechnął się stary – Zamarzli…
Uffff! Odetchnąłem, bo mogli jednak spaść!:)
:))))))))Żeby nie było, że cieszy mnie szczęśliwe zakończenie, bo przecież nie spadli.:)))))))
To opowiadanie było pisane dla dzieci, więc nie może być innego zakończenia, jak z happy endem:)) Dzięki za gratulacje:)))
Padam, padam..:( Jeszcze jeden dzień i.. świętujemy:))) Tymczasem – dobrej nocy Państwu:))) Szczególnie Andrzejkowi..:))))
Donoszę, że w czytanych 30, w komentowanych 6 :))) To tyle i już znikam w piance:)))PS Jasminko, dychasz?? Ciasta gotowe??
Jeszcze dycham Skowroneczku.:)))) Planuję dociągnąć do Nowego Roku.:))))Ciasta jutro od rana. Na dziś mam dość. Nawet gadać mi się nie chce. Zmęczonam bardzo.:)))))
Cieszcie się z tego zmęczenia, bo to znaczy, że macie dla kogo się krzątać. Ja nie jestem zmęczona, bo nie mam po czym… Ale nie narzekam, bo mam miłe towarzystwo wasze i przyjaciół w moim klubie.
Mieszkam z rodzicami Bożenko. Oboje już po 70-ce. Na Święta jak co roku przyjeżdża do nas, bo dom, do sprzątania także, duży, rodzeństwo z dziećmi. Dopóki się da, bo sił coraz mniej, tak zostanie. Oby jak najdłużej.:)I…to prawda, masz również nas Bożenko.:))) Dobrze, że jesteś.:))):***
Dziękuję Jasminko, że Was mam, a Tobie życzę, żebyś jak najdłużej miała dla kogo pracować, a siły żeby Cię nie opuszczały!!!
Bożenkę gronie Pomponów Wyspowych witałam już piętro niżej, ale powtórzę i tu, że bardzo się cieszę Bożenko.:))))Skorzystam z okazji i zostawię do poczytania o dwóch niezwykłych kobietach. Tego w szkole nie uczą. A szkoda.http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1509096,1,konopnicka-maria.read?backTo=http://www.polityka.pl/kultura/aktualnoscikulturalne/1506210,1,orzeszkowa-eliza.read
Polukrowane biografie to my lubimy…. Konopnicka ma pecha, bo rzeczywiście istnieje głownie jako autorka “Roty” i wierszy dla dzieci. Żałosny los chłopskich dzieci to tez jej domena. A pisała różne rzeczy; mam bardzo stary wybór jej wierszy i przyznam, że bywałam zaskoczona i tematyką i sposobem pisania dalekim od tych prościutkich a tak spopularyzowanych. Kiedyś coś z tego zamieszczę ….:))
O tak! Bardzo lubimy Wiedźminko.:)))))Przypomniała mi się niedawna dyskusja na temat odbrązowionego Kapuścińskiego. Zupełnie inaczej odbiera się to, co poeta miał na myśli, gdy wie się kim był ów poeta. Gdy się to pominie, pozostaje szkolna akademia i nuuuuudy. Pewnie nie tylko ja miałam awersję do obowiązkowych lektur szkolnych. Na szczęście przeczytałam je wszystkie zanim. “Wielkim poetą był”, ale przede wszystkim człowiekiem. Genialnym człowiekiem, ludzkie słabości, wspólne nam wszystkim, nie umniejszają genialności poetów.
:))) też czytałam lektury zanim sie stawały obowiązkowe, a to zupełnie inna bajka :))))
Ciekawam bardzo co to takiego. Czekam, powiedzmy, że cierpliwie.:))):***
Zapalę już lampkę i powiem : dobranoc….. :)))) jutro kolejny pracowity dzień :)))
Spokojnej nocy Wiedźminko:))
To ja jeszcze na gaszenie świec.Ale mnie wzięło. Dwa dni niżej 38°C nie spadało, żołądek bolał, nawet wódki się nie dało wypić. Teraz gorączka spadła i spróbuję na noc łyczek. Druga sprawa. Wara od Konopnickiej. Ja Wam tu przytoczyłam taki piękny wiersz w stylu Tima Burtona albo Roberta Rodrígueza o Prześlicznej Maud.http://madagaskar08.blog.onet.pl/Przesliczna-Maud,2,ID440818916,nTo co się czepiacie.
Oj, Kreciu – zawsze przypuszczałem, że gorąca z ciebie dziewczyna – ale żeby aż tak?
Największy gorąc miną :)) Ale pozostaję w zachwyceniu : zwróciłeś uwagę, jak napisałam stopnie Celsjusza? Jest małe kółeczko zamiast zwykłych w takich razach robali !!!
Chapeau bas!
Dzień dobry:))) No, do roboty, moje Panie, do roboty!!
Dzień dobry:))) Pan się nie wymandrzasz, Pan zasuwasz pomóc Senatorowej:))))!
Senatorowa ma juzżdosyć! Zaczynam się obawiać, że już jej nic nie pomoże!:((
I co mnie wyszło??:((
No proszę, nie ma ani jednej! Znają mores!!:)))
:)))) Drugi dzień od 6:00 z nożem w ręce:))))
OoooooMatkooooo!!! A dookoła…..wszyscy żywi, czy….?
OoooooMatkooooo!!! A dookoła…..wszyscy żywi, czy….?:)))
Co z tym Onetem, szybciej wysyła nim ja skończę pisać! Dział techniczny takiego cugu dostał??:((
Dzień dobry!! Uszka i pyszny barszczyk gotowy?? :))) Markiz swej Markizie pomaga – rozumiem??:))))
Dzień dobry wszystkim zapracowanym i tym, którzy są złożeni chorobą. Gorączka niech spada, bo chorować w święta nie wypada!!!
Witam:)) Eee, tam! Niektórym nawet pasuje!:)
Pretekst do nicnierobienia?