Odwiedziło nas

  • 1 273
  • 117 878
  • 82 895

Kalendarz

sierpień 2011
P W Ś C P S N
« lip   wrz »
1234567
891011121314
15161718192021
22232425262728
293031  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Grzybobranie

Zacznę swoją opowieść od tego,że kocham las. Potrafiłam nie spać całą noc żeby tylko rodzina wiedząca, że siedzę zazwyczaj do świtu, nie zostawiła mnie w domu “za karę” gdyby akurat tuż przed wyjazdem udało mi się zasnąć.Nie ważne czy cokolwiek znajdę. Ważne jest samo grzybobranie i łykanie tamtej atmosfery. Odpoczywam, ładuję akumulatory…

Info o mnie. Nigdy nie ćpałam, nie wąchałam, nie dawałam w żyłę i robić tego nie zamierzam. Nigdy też się nie upijałam, choć alkoholem nie gardzę.

Kilka lat temu…

Czas kiedy noc spotyka się z dniem. Jesień. Za oknem szaro, buro i ponuro ale jedziemy! Hip hip hura! Nic to, że mżawka.
Po półgodzinie docieramy na miejsce.
Po lewej stronie pole, po prawej lasek. Nigdy tu wcześniej nie byłam ale pewnie warto skoro tu jesteśmy. Moją uwagę przyciąga mężczyzna z koszyczkiem, pustym, malutkim, takim jak do święconki. Mama też go widzi. Nie zamieniam z nim ani słowa. Po zorientowaniu się, że szkoda czasu jedziemy dalej. I tu niespodzianka. Widzę tego samego mężczyznę. Jechaliśmy samochodem. Nie widzieliśmy wcześniej nawet roweru. Jak się tak szybko przemieścił?

Inne miejsce.I znowu coś dziwnego. Jak wszyscy grzybiarze mamy swoje ulubione miejsca. Do jednego z nich się udaję. Rozczarowanie. Nic nie znalazłam. Wracam na leśny dukt. Mama mnie pyta z kim rozmawiałam. NIKOGO nie widziałam.
Widzę kogoś ubranego identycznie jak tata. Dziwię się po co tam idzie, przecież tam nigdy nie ma grzybów, chyba,że gąski ale na nie za wcześnie. Tym razem widzę ja, mama nie. Miałam zamiar iść za “tatą” ale mój rodzony właśnie nadszedł z zupełnie innej strony.

Miejsce 3-e w którym nastąpi kulminacja wydarzeń.

Ufff, nareszcie. Jesteśmy w moim ulubionym lesie. Znam go na pamięć. Za chwilę zapomnę o tym co mnie wcześniej spotkało. Było mi tak jakoś. Czas odetchnąć pełną piersią i zająć się tym co uwielbiam od zawsze.

Wszyscy troje wchodzimy do lasu, ustalamy po jakim czasie spotykamy się w umówionym miejscu. Mam co najmniej 2 godziny. Chyba,że nic nie znajdziemy, to wracamy.
Kątem oka widzę mamę, stojącą kilka metrów ode mnie, słyszę głos taty. Rozglądam się wypatrując. Wyjmuję paczkę papierosów. Nową. Niby szczegół ale bardzo ważny jak się potem okaże.
Gęste chmury dotykające czubków najwyższych drzew. Nadal mży. Zaciągam się, schylam głowę, a nuż jakiegoś w końcu ujrzę. Grzyba oczywiście.
Kiedy podnoszę głowę przeżywam szok. Nie wiem gdzie jestem. Wokół mnie martwy las. Pod stopami trzeszczą suche gałęzie. Absolutna niewyobrażalna wręcz cisza. TAM zapachy, dźwięki, TU nic. Straciłam świadomość i doszłam tak daleko, że trafiłam w miejsce w którym nigdy nie byłam? Możliwe. Jednak nie. W mojej dłoni tli się papieros jakby przed chwilą zapalony. Wyjmuję paczkę i liczę. Brakuje tylko tego jednego.
Duża jestem, poradzę sobie. Rozglądam się.
Tam gdzie kończy się martwy las, bardzo blisko, widzę Raj. Środek Lipca, takiego jak to drzewiej bywały. Ptaszki świergolaszki, motylki, rozkwiecona łąka, uśmiechnięte Słoneczko, baranki baraszkujące po niebie. Jednym słowem idylla. Dostrzegam też ścieżkę między krzewami. Zaprasza mnie żeby nią pójść. Bardzo chcę ale jednocześnie zalewa mnie powódź myśli. A jeśli nie uda mi się wrócić? Co pomyślą rodzice, ile cierpienia przysporzy moje tajemnicze zniknięcie wszystkim którzy mnie kochają… Bardzo chcę, kusi. Jeszcze nie teraz, stwierdzam. Tylko jak stąd wyjść w znane mi rejony, przecież nadal nie mam pojęcia gdzie jestem.
Zamykam oczy i zaczynam się modlić, proszę o pomoc. Ja, bywająca w kościele z okazji ślubów, chrztów i pogrzebów modlę się żarliwie jak nigdy dotąd. Nie otwieram oczu, idę przed siebie. Nie potykam się, nie trzeszczą pod stopami suche gałęzie. Po jakimś czasie otwieram oczy. Już wiem gdzie jestem.
Powrót, biegiem, zajmuje mi około godziny. W końcu słyszę nawoływania rodziców. Ewa! Tak mi dano na imię, prawda, że ładnie? 😉 Szukali mnie. Przecież NIGDY nie zagubiłam się w lesie, tym bardziej zrozumiały był ich niepokój. Nie było mnie ponad 4 godziny.

Całe to wydarzenie tato skwitował jednym zdaniem. Złe Cię po lesie goniło.

KONIEC

84 komentarze Grzybobranie

  • Jasmine

    Dzień Dobry.:)))Zebrane do tak zwanej kupy moje komentarze z bloga E_Krakowskiego na portalu o którym się nie mówi.:)Mi się skojarzyło z na grzyby i z na ryby.:)Do południa co najmniej. Kiedyś trzeba spać.:)))

  • ~wiedźma

    Dzień dobry …… Jaśminka zamiena noc na dzień, wrażliwością i wyobraźnią mogłaby obdzielić pół klasy… ( ta druga połowa sie nie da)… i straszy leśnie duszki :))))) *

  • korab1

    Witam Leśnie i grzybobrańczo(?), to pewnie Licho pogonił Ewcię :)))

  • ~Incitatus

    Dzień dobry:))) Jak to dobrze, że ja mam wrażliwość hipopotama!!:))

  • Quackie

    Dzień dobry. Wygląda na lokalne zawirowanie (złożenie się) czasoprzestrzeni. Czasem połączone z anomaliami grawitacyjnymi. Warto przeprowadzić eksperymenty w tym miejscu, to może być związane z warunkami topograficznymi.

    • ~wiedźma

      Witaj…… sama fizyka i realność przez Ciebie przemawia :!:))))*

      • Quackie

        To jest ta wrażliwość, o której pisał Senator : ) aha, jeszcze jest taka możliwość, że opisywana osobliwość nie jest związana z lokalizacją, a z osobą Autorki. Wtedy trzeba eksperymentować, zachowując nie tylko lokalizację, ale i skład osobowy.

  • ~Jasmine

    Dzień Dobry.:)))Słoneczko mam, też się mogę podzielić.:)))Piękne komentarze, o wielkiej wrażliwości i mądrości komentujących świadczące.:)))Do popotem.:)))

  • ~Incitatus

    Prawdę powiedziawszy, to ja nie gubię się w lesie, nawet nieznanym. Jakaś taka umiejętność, której nie potrafię wytłumaczyć pozwala mi wyjść z każdego gąszczu względnie blisko miejsca, w którym wszedłem, ale raz to najadłem się wstydu. Po grzybobraniu wracałem z żoną i synem do samochodu i troszkę już byłem zdziwiony, że tak długo skraju lasu nie widać, gdy przypadkowo spotkany znajomy wędrujący w dokładnie przeciwnym kierunku zdziwił się, że z pełnymi koszykami co raz głębiej w las wchodzimy! Kiedym mu wyjaśniał, że to właśnie on lezie w ostępy, kilku innych grzybiarzy powędrowało we wskazywanym przezeń kierunku. Poszliśmy i my, z tym że ja dałbym się powiesić, że źle idziemy! No i zawisłbym jak amen w pacierzu, bo po kilkunastu minutach wyszliśmy na drogę pod lasem, a tam czekały nasze samochody, choć wydawało mi się, że swój inaczej po przyjeździe ustawiłem. Wszystko tego dnia jakieś inne było:((.

    • Quackie

      Dzień dobry, Senatorze. Możliwe, że właśnie wtedy przeszedłeś z jednej rzeczywistości do drugiej, równoległej. Właśnie przedwczoraj oglądaliśmy z Panią Q. film pt. “Kod nieśmiertelności” (oryg. “Source Code”) i coś w tym jest, pomijając sztafaż SF.

  • ~Incitatus

    Prawdę powiedziawszy, to ja nie gubię się w lesie, nawet nieznanym. Jakaś taka umiejętność, której nie potrafię wytłumaczyć pozwala mi wyjść z każdego gąszczu względnie blisko miejsca, w którym wszedłem, ale raz to najadłem się wstydu. Po grzybobraniu wracałem z żoną i synem do samochodu i troszkę już byłem zdziwiony, że tak długo skraju lasu nie widać, gdy przypadkowo spotkany znajomy wędrujący w dokładnie przeciwnym kierunku zdziwił się, że z pełnymi koszykami co raz głębiej w las wchodzimy! Kiedym mu wyjaśniał, że to właśnie on lezie w ostępy, kilku innych grzybiarzy powędrowało we wskazywanym przezeń kierunku. Poszliśmy i my, z tym że ja dałbym się powiesić, że źle idziemy! No i zawisłbym jak amen w pacierzu, bo po kilkunastu minutach wyszliśmy na drogę pod lasem, a tam czekały nasze samochody, choć wydawało mi się, że swój inaczej po przyjeździe ustawiłem. Wszystko tego dnia jakieś inne było:((.

  • ~Jasmine

    Zdaję sobie sprawę, że ta historia ma prawo budzić niedowierzanie wśród czytających.:) Gdy ją opowiadałam na gorąco, zaraz po powrocie do domu, to sama się dziwiłam. Zdarzały mi się różne niesamowitości, ale wtedy po raz pierwszy się przestraszyłam.:)Od tamtego czasu do tej pory nie byłam w tamtym lesie. Tak jakoś się składało, że zawsze coś stawało mi na przeszkodzie i nie mogłam pojechać. Może jeszcze nie nadszedł czas…?:)

    • ~wiedźma

      Jaśminko, ja nie kwestionuję prawdziwości Twego opowiadania…. , sama nie mam podobnych doświadczeń, a w nieznajomych lasach czuję się niepewnie i nie szaleję….. 🙂

      • ~Jasmine

        Mam bardzo dobrą orientację w terenie Wiedźminko, odziedziczoną po rodzicach. Nie tylko w lesie, w mieście także.:) Chociaż tłum czasami zakłóca.:) Pomyślało mi się, że te dziwności też odziedziczyłam, po tacie.:))

  • ~Tetryk56

    Jaśminko! A czy pomyślałaś, że zainteresowanie Licha twoją skromną osobą jako ofiarą można potraktować jako komplement?Ba, nawet jako świadectwo moralności :))

  • ~wiedźma

    Obawiam się, że Skowronka nam zamęczyli w pracy, pierwszy dzień po urlopie…..ani jednego słówka ???

  • ~Jasmine

    To jeszcze coś Wam opowiem. Najwyżej poradzicie mi wizytę u psychiatry.:))) Żeby zrozumieć dlaczego to tak ze mną jest, wybrałam swego czasu psychologię, która nie odpowiedziała na żadne z moich pytań.:((

    • ~Jasmine

      Dawno temu siostrzenica zwichnęła nogę w kostce. Zapadła decyzja, że trzeba na pogotowie. U szczuplutkiej 5-o latki widać było wyraźnie jak poprzemieszczały się kosteczki. Siedziała na kolanach u dziadka, mojego taty i nawet nie płakała, chociaż bolało.To był odruch. Wyciągnęłam dłonie i nie dotykając nogi…właściwie to nie jestem pewna co… Wiem, że bardzo chciałam żeby kosteczki wróciły na swoje miejsce. Szok ogólnorodzinny. Za 5 minut siostrzenica biegała.

    • Incitatus

      Nie odpowiedziała??? No cóż, może zadawałaś je szeptem?:)))*

      • ~wiedźma

        To była zwyczajna psychologia, a Jaśminka powinna studiować nauki ezoteryczne i parapsychologiczne :))))

        • ~Jasmine

          O parapsychologię też się otarłam Wiedźminko. Chwilowo. Albowiem napisane jest Szukajcie a znajdziecie!, Pukajcie a będzie wam otworzone!, Pytajcie a w końcu otrzymacie odpowiedź! I co? I nico.:)))

          • ~wiedźma

            … a szukałaś w Towrzystwie Teozoficznym założonym przez Bławatską ?:))

            • ~Jasmine

              Odpowiem za jednym pisaniem także Senatorowi.:)))Nie, nie szukałam. Dałam sobie spokój. Jest jak jest. Z tego szukania mogłabym wylądować w jakiejś sekcie! Strach się bać!!! Widocznie tak miało być, że ulęgłam się dziwolągiem.:))) Są rzeczy na niebie i ziemi o których fizjologom się nie śniło.:))) Być może da się to wszystko jakoś racjonalnie wytłumaczyć ale… Na razie się nie da.

              • Incitatus

                Jasminko, a po co próbować racjonalnie tłumaczyć? Gdyby wszystko było racjonalne, ludzie takoż, to żyli byśmy w mało ciekawym świecie:) Piszesz “dziwolągiem”, a mnie się wydaje, że powinnaś napisać “istotą”:))

          • Incitatus

            No, powiedziane jest również “proście, a będzie wam dane”, ale o prawdziwość tego ostatniego trzeba by spytać Ireczka!:))

        • Incitatus

          To już chyba jedynie u Faerie?:))

      • ~Jasmine

        Pewnie poobrywałam jej nóżki jak rosyjscy naukowcy muszce i dlatego ogłuchła Senatorze.:))):*

  • ~Jasmine

    Dopóki wciąż Lato trwa… Radosne bardzo.:))) Takie nie Sojkowskie…:)))http://www.youtube.com/watch?v=pVHg3L5tams

    • ~wiedźma

      aż dziw… Soyka śpiewa jak podwórzowi śpiewacy…… do dziś pamietam takiego, który wyśpiewywał “Nie płacz maleńko Krystyno, ma jedyno , ma jedyno…..”….

      • ~wiedźma

        .. chciałam to znaleźć, ale mi się nie udało.:(

      • ~Jasmine

        Spodobały mi się słowa o spadającej z nieba Ewie Wiedźminko.:))):*

        • Incitatus

          Z nieba?? Raczej z drzewka!:)))

          • ~Jasmine

            Ewka spadła z drzewka na kamyczki, potłukła sobie cycki.:))) Się nasłuchałam tego w dziecięctwie, że ho ho!:))) A najwięcej gdy o wyżej wymienionych cyckach mogłam jeszcze co najwyżej pomarzyć.:))) Po drzewach łaziłam, jak wszyscy w dzieciństwie. Ani razu, mimo lęku wysokości, nie spadłam.:)))

            • Incitatus

              Widzisz, nie spadłaś… a może jednak trzeba było?? Ja jak rypnąłem przez koński łeb, to od razu zacząłem jeździć jak farys, strach minął, bo i czegóż tu się bać, gdy do ziemi blisko!:)))

              • ~wiedźma

                eee, gdy człowiek ląduje na glebie i nie może złapać oddechu, to jest wclae niefajnie :)))))

                • Incitatus

                  Ze złej strony na to patrzysz! Gdy już oddech złapie, to tak się cieszy, że przeżył, że ojej!! I o to chodzi!!!To się nazywa radość życia. Drugi jej etap nadchodzi, gdy już się kości zrosną!:)))

      • ~Jasmine

        Przykro mi Wiedźminko.:(( Jestem prawie pewna, że nie ma tego w sieci…

  • ~wiedźma

    Na pocieszenie Jaśminko :)Alfabet był mętny, zawiły…Niecierpliwił się łańcuch uczestników…Za to jedna z rąk, bielsza od białych goździków,drgnęła, nakryta ręką pełną siły.Fluid ulatniał się niepostrzeżenie…Stolik stanął i zamarł bez ruchu.Z białej ręki w dłoń męską przeniknęło drżeniei przyszła miłość zamiast duchów. To “Nieudany seans”….. MPJ

  • Incitatus

    Dobranoc:)))

  • ~Jasmine

    Czas się powoli wyciszać…?:)Ode mnie na Dobranoc, jakoś tak mnie naszło dziś na…http://www.youtube.com/watch?v=NIVMt66ZIqs&feature=relatedTej nuty sentymentalnejJa się nie wstydzęPiękna jest, piękna na wiekiJa to wiem i ja to widzęPóki wiosna przychodzi, odchodzi i wracaTo wystarczy miPóki każdy wysiłek w miłość się obracaSen na jawie mi się śniNasze myśli podniebneNiech szybują wśród chwilSłowa już niepotrzebnetylko gest, cisza i tyŻycie to krótki sen…

  • ~wiedźma

    Wyciszonym zapalam lampkę na dobry sen….. czuwającym, by było im raźniej z tym światełkiem…. :))))

Leave a Reply to ~Jasmine Cancel reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>