Z cyklu “Kulinaria na co dzień i od święta”
Macie fajnie. Piosnki, ptaszki, fatałaszki, aja znowu przy garach. Że też mnie za każdym razem podkusiło urodzić. A jeszczew dodatku ten najstarszy. Wiem, błąd, mogłam odwlec, ale nic już nie poradzę, aprzygotować się na ewentualność muszę.
Zatem kierując się tym przewidywalnym przygotowałamrecepturę na niedzielną zupkę dla zmęczonych sobotnim wieczorem. Doskonała. Sprawdziłam,polecam.
Najważniejsze w tej potrawie są warzywa:doskonałej jakości, z upraw ekologicznych i bardzo precyzyjnie odmierzone.
Groszek zielony konserwowy – sztuk 10.
Marchewka karotka, równiutka, gładka,niewyrośnięta i bez przebarwień, na grubość małego palca lewej dłoni – sztuk 2.
Groszek przez sitko przecieramy. Dobrze jestdodać odrobinę drobniutko posiekanych listków świeżej mięty (najlepiejpieprzowej) prosto z ogródka. Tak przygotowana zieleninę zalewamy szklanką wina Finca El OrigenMalbec Reserva Mendoza, delikatnie mieszamy i stawiamy na małym ogniu. Wywarnie może się zagotować, to bardzo ważne. Jeżeli okaże się, że po opadnięciuwarzyw nie uzyskamy szklistej powierzchni, dodajemy 3 truskawki (wskazaneportugalskie z Biedronki) i dolewamy kolejny składnik – szklankę wina, tymrazem gruzińskiego Kindzmarauli. Takie sobie, ale do rozgotowania truskawekmoże być.
Po zakończeniu etapu wstępnego możnaprzystąpić do ostatecznego przygotowania potrawy. Przypominam tylko onajważniejszym – dodatki do wywaru muszą być wprowadzane dopiero, gdy wywar dobrzewystygnie.
Rzeczone dodatki to: Isla Negra (chilijskie) -cała flaszka. Iron Stone Shiraz (kalifornijskie) – powinno być 1/2 flaszki, alejak nie ma kto wypić reszty, to wlewamy do zupy wszystko.
Lekko i rytmicznie mieszamy chochlądrewnianą, żeby nam się, Boże broń, warzywa nie przypaliły.
Po paru minutach poczujemy lekkie drżenienadgarstka i to będzie sygnał, że już możemy przystąpić do kulminacyjnegopunktu przygotowywania zupy.
W tym celu sięgamy do barku, wyjmujemyoryginalną (trudna sprawa, wiem) Finlandię cytrynową i po setce dolewamy 5szklaneczek do wywaru. Cienkim strumieniem. Po namyśle można dolać jeszcze 2szklaneczki, nie więcej.
Pozostaje nam już najprostsza czynnośćfinalizująca nasze przygotowania, a mianowicie wlanie ruchem zdecydowanym, choćniegwałtownym, dwudziestoletniego Balblair.
Tak przygotowaną zupkę studzimy podprzykryciem wstawiając na godzinę do zamrażarki.
Podajemy w półlitrowych szklaneczkach do piwaz plasterkiem cytryny i ziarenkami kardamonu. Tylko niech komuś nie przyjdziedo głowy rozcieńczać ten eliksir lodem!!!
Po wypiciu 2 – 3 porcji słońce zaczynamocniej świecić, kobiety pięknieją w oczach (zwłaszcza własnych), dzieci imężczyźni zaś mądrzeją wręcz nadzwyczajnie. Dzień już nie jest napięty i zupkarobi się tak smakowicie kusząca, że koło południa konsument obiecuje sobienawalić się wieczorem jeszcze bardziej niż wczoraj, byle tylko jutro zupkasmakowała jeszcze bardziej niż dziś.
Miłej zabawy i smacznego:) Prasując – sercem będę przy Was…
Irenko, gdybym wiedział że z Ciebie taka kuchara to bym Cię wczesniej poprosił o ręke ( i reszte). Przesyłam DHLem listy referencyjne. O żesz Ty wspaniała.
A jednak. Przez żołądek. Wreszcie.
A kto wiedział,l że tak kucharzysz. W ramach przeprosin, za zwłokę deklaruje noc poślubną ze znacznym wyprzedzeniem
O, Boska Kucharko!Już czuję się głodny, choć dopiero wstałem od obiadu!
Wykwintna kuchnia tak działa – budzi głód, choćbyś wcale nie był głodny
Witaj Izis.:)))Załamałaś mnie totalnie. Pół życia, a zamierzam jeszcze trochę pożyć, zajmie mi kompletowanie składników. Mam pytanie, czy podgrzewane najważniejsze nie odprocentowieją za bardzo?Chyląc czoła nad Twymi kulinarnymi zdolnościami pozdrawiam serdecznie bardzo.:)):*PS: Ptaszki i inne takie są do zagłuszania egzystencjalnego i nożnego bólu, nie ma czego zazdrościć, chyba, że lubisz jak Cię nogi bolą.:)))
PS: Czekam na deklaracje przysłania mi niezbędnych składników, “warzywa: doskonałej jakości, z upraw ekologicznych”, posiadam. Za przesyłkę płaci nadawca. Adres znany redakcji.
Mam lepszy pomysł. Umawiamy spotkanie, każdy przywozi jeden składnik, Wiedźma organizuje pojemny kociołek – i warzymy wspólnie.
Jestem za.:))) Wspaniały pomysł.:))) Ja mogę więcej niż jeden, wszystko ekologiczne, z własnej działki.:)))
Szkoda, że to kuchnia taka internacjonalnaja, nie staropolska:(
Ostatnio albowiem Sarmackich przodków postanowiłem się dorobić:)
Aliści albowiem kłopot mam z tym niejaki – co na drzewo genealogiczne okiem drapieżnym rzucę, to mi jakioś ten kolejny przodek ni czorta na gieroja nie wygląda:)
Za to każdy – sztuka w sztukę – jak po kuracji odwykowej. Taki rumiany:)
Czyli wszystko z Twoim drzewem w porządku, sami Sarmaci:)
Najwidoczniej:)
Tak samo ja. Znalazłam nawet portrecistę, który mi namaluje portrety do 20 pokolenia wstecz. Do wszystkich obrazów będę pozować sama, żeby wyszło wiarygodnie.
Pierwszorzędny pomysł!! A mężczyźni, co z mężczyznami? Niewielu oglądających tę galerię w partenogenezę uwierzy!
Dzień dobryPrzecież to proste. Na portretach mężczyźni będą mieli wąsy i brody, a kobiety nie. Tym się będą różnić. Na portrety całych postaci, z koniem albo upolowanym pokotem ścielącym się u stóp mnie nie stać.
No tak, drobne szczegóły wyglądu nie są najważniejsze. Grunt, że w ogóle jakiś jest:)
Dobry wieczór ! :)))) Kociołek ? czemu nie , a na ile osób ma wystarczyć ? Sarmackich przodków pewnie wszyscy mamy i talenta dziedziczne takoż ?:))))))
Na gospodynie degustacji powinien się zadeklarować ktoś z terenem zielonym
Skoro obstajecie przy wersji dietetycznej, to niekoniecznie. Ważniejsze chyba, żeby wszyscy mieli sprawiedliwie po równo daleko.
i w pobliżu jakis pensjon lub hotel
A może jakieś miejsce gdzie można wynająć domki letniskowe?
A czy nie można zrezygnować z : groszku – indeks glikemiczny 35, marchwi – indeks glikemiczny 85, ostatecnie zostawić tryskawki, reszta bez zmian? Chodzi o dietę.
Doskonały pomysł. Warzywka mozna zastapić 9% piwkiem Daab. To może nawet poprawić bukiet.
Będzie nawet bardziej wytrawne ang. dry, a dla takich, którzy tego barbarzyńskiego języka nie znają to suchoje.
Senatorze, przetłumaczysz?http://www.youtube.com/watch?v=L8g4ACqm354&feature=related
Tę piosenkę?:)
A może sam tytuł??:))
Piosenkę, jeśli byłbyś tak łaskaw. Z tytułem sobie poradziłam. PS zauważyłeś, że manulek źrenice ma okrągłe, nie jak Psiapora pionowe?
Przetłumaczę, czemu nie. Może być na jutro?
Ależ oczywiście, że możeGardłowy spiew manula, tu nieco podrasowany:http://www.youtube.com/watch?v=SAz8t4kDVXI&feature=relJak tylko skończę z Rajem, napiszę o gardłoweym spiewie manula.
Dobrze, a czy wierszem, czy wiernie – toczka w toczkę?
Toczka w toczkę by się przydała, aby żaden niułans nie uszedł uwagi, ale potem koniecznie do wiersza i do melodii. Jasmine przetestuje śpiewem, bo umie.
No dobra, ale dziś nie zdążę. Będzie na jutro. Na jaki adres wysłać?
Tytuł to “piosenka szczęśliwego manułeczka”:) Manuł to taki kotowaty, troszkę większy od domowego kota, ale bardzo do niego podobny zwierzaczek. Manulionysz to zdrobnienie – manulioneczek, tak jak koteczek:)) Wot i wsio:))))
Pozwoliłam sobie podać przepis na zupę cud Przyjacielowi. Jest zachwycony. Dziękujemy.:)))
Głuptas. Teraz Cię zapędzi do garów. Nic życia nie użyjesz.
A gdzieżby!:))) Od garów jest On.:))) Bardzo to lubi.:))) Ja CZASEM raczę pozmywać.:)))
Lenistwo kobiet zgubi kiedyś ten naród!:(
Senatorze kochany, więcej optymizmu, wszak to podobno mężczyźni sa najlepszycmi kucharzami. :)))) Zaprzeczysz ?:)))
Ależ oczywiście! Wszakże podkuchenne to kobiety!:))
Przesadzasz Senatorze. Nie ma nic za darmo. W zamian pozwalam nosić się na rękach.:)))
Mój Boże!! Jeszcze jeden jeleń!!!:)))
… ale za to osiodłany !:)))))
I na dodatek na rykowisku!:)))))))))
http://www.abreastwithme.blog.onet.plZapraszam. Fajna stronka.
Pogrzmiało, popadało i poszło sobie, ale czy na dobre ? :)))
Dobry wieczór:))) U mnie nic a nic:( Nie grzmiało, nie padało! Obejrzyj sobie:) http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2680354,2,3,manul.html
nieprawdopodobny ! i łazi sobie po skałach ten nocny drapieznik ! :)))) wyglada jak prawdziwy rozbójnik :_))))
Wejdź na stronę podaną przez Lukrecję, tą pierwszą, tam na You Tube są filmiki z manułami. Fantastyczne! Ludzie trzymają je w domach, wiesz??
ciekawe…. a wyczytałam, że manul jest pod ochroną ! :)))) wyglada tak groźnie, że mogłby dzieci straszyć….. skrzyzowanie misia z kotem :))))
WitamPod ochroną pewnie jest, ale hodować chyba można. U nas jeszcze raczej nie ma takiej hodowli. Może założymy?
To może znaczyć, że się oswaja. Nasze żbiki chyba nie, ale się krzyżują z kotami. W Dolinie Chochołowskiej było schronisko Blaszyńskich. Tam mieli takiego z pędzelkami na uszach. W tamtych czasach nie chowano po wsiach wymyślnych ras, więc myślę, że to była jakaś krzyżówka. Jadaliśmy tam bitki wołowe, pyszne. W czasach kartkowych też. Kiedyś ten kot wskoczył na ławę, na której siedzieliśmy, obok mojego dwuletniegp podówczas Michasia. Dziecko obejrzało się i zapytało “co to, co to, chto to jest” Kot był niewiele mniejszy od niego.
:)))) a ja spotkałam maleńką koteczkę z pędzelkami na uszach w Bukowinie Tatrzańskiej, zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia, acz bez wzajemności…… nie chcieli mi jej dać i dobrze, bo co robiłby taki kociak w mieście ? :((
A mojej mamie dzieciaki z sąsiedztwa też podrzuciły kiedyś na wycieraczkę takie maciupkie coś, co trzeba było karmić zakraplaczem do oczu. I toto wyrosło na ślicznego, niebieskookiego, okazałego kota z pędzlami na uszach. Miciek mu było. I jak przymilny, tak szalony był. Raz wpadł pod samochód, odratowali go, ale za drugim razem eksperyment się nie udał. A moja mama, która od dzieciństwa bała się kotów, do dziś roni za nim łzy.To chyba nie był zwykły kot…
Z pędzelkami to kot norweski, choć nie wszystkie “norwegi” je mają. Moja mama wykarmiła wkraplaczem zajączka, był tak maciupki, że swobodnie mieścił się w dłoni. Wyrósł na wspaniałego szaraka. A nazywał się Tuptuś! Sarenkę Bambi miał sąsiad, ale w wiele, wiele lat później. Widać oglądalismy te same bajki:)
… a w kwestii odległości ? .. ja zawsze mam najdalej 🙁
Stanowczo w zbyt rozległym kraju mieszkamy…Ale od czego są urlopy, jak nie od podróżowania 🙂
Markiz za organizatora….. przez aklamację :)) !!!
Dobranoc.:))
Aż zal zapalać lampkę i mówić .: dobranoc, :))))))
He, tym razem ja ostatni! Dobranoc:))
A nie, bo ja! Dobranoc! :)))
Dzień dobry:))) Alchemia czy iście wiedźmińska to zupa:))) Jeśli się jednak od niej pięknieje, choćby we własnych oczach, to ja chochelką.. i na zapas:)))
Dzień dobry:))) Deszczu!!!!!!
Dolny się kłania.. z ładnie podlanym ogródeczkiem:))) Ogrzmianym również..:))))
Dolnemu to zawsze dobrze:(( A Górny wiecznie ma w plecy:((
Od kiedy??? Gdy Dolny zębami z zimna dzwoni, a Górny zadowolony na rybki jeździ?? :))))
O rany, raz na ruski rok!!:((
Dzień dobry ! … w nocy solidnie padało, a mnie sie śniły koszmary…. 🙁 brrr
:(((( dentystyczne !
.. ale niebo jest błękitne i bezchmurne…. precz z dentystami ! :))))…. dopóki nie muszę do nich pójść.:))))
Dzień dobry. Byłem na I Komunii w rodzinie i w ogóle nie włączałem komputera wczoraj. No i ładna zupa mnie ominęła ; ) To się nazywa musztarda po obiedzie… (a w nocy burza była i poszła)
Witaj Kwaku…. nadal zapracowany ?:)
… a zupka ma być dobra i dziś, a nawet lepsza :))))
Ano. I to jest większa sprawa – potrwa czas dłuższy.
Niech mnie Lukrecja w końcu napisze – wierszem ma być czy prozą???
Właśnie napisałam, ale tam gdzieś wyżej.
DzieńDobry:)) Padł mi net w sobotę w południe i dopiero niedawno serwis uporał się z problemem. Zupa niezła, tylko jeść ją z makaronem czy ryżem ???
Witaj Stateczku.:))) Aż trudno uwierzyć, że ktoś ma “jeszcze lepiej” niż ja.:))) Wredota ze mnie wylazła.:)))
Dzień Dobry.:)))Na razie nie wiem czy dotrze, była awaria, naprawili CHYBA, ale przed chwilą nie udało mi się wejść na Wyspę. Niech już nie awariuje, bo zwariuję.:)));)PS: Trzymcie kciuki, PODOBNO mam szansę na trochę lepszy net. Proszę się nie śmiać!!! Z 512 kb/s na 1 MB.:))) Różnica w cenie abonamentu 3 zł. Pewnie i tak okaże się, że brak możliwości technicznych…:(((
Ja mam coraz szybszy, ponoć już błyskawicę, ale różnica niewidoczna:(
Zmień sobie na 128, jak ja miałam do rok temu to poczujesz różnicę.:)));p
PS: Się zbieram do napisania do Ciebie, bo potrzebuję informacji sercowej, sprawa intymna nieco… Nie chodzi o mniłość, ale o mam sten i co potem… Wiesz coś o tym Senatorze?
O stenty?? Mam dwa!
Stare wymienili na nowe i funkcjonują nawet nawet:)
Ja mam 12 Mb za 40 zł miesięcznie. Był serwisant u mnie w domu grzebał w lapciu przez godzinkę, Nie powiedział(profanowi) co było, tylko się pożegnał z uśmiechem:)))
Przegonił białe myszki
Ale zostawił takie malutkie różowe słoniki, jeden właśnie wlazł za głośniki i trąbi hejnał Mariacki. Tylko ta trąbka jakaś podejrzana, ma na końcu denko???
Ja mam to samo, a za 47,14. Okantowali mnie!!:(( Pobieranie bez limitu. Jak do tej pory to w porywach “targa” 500-600 kb!
Mierzę szybkość “Internet speed testerem”, praktycznie upload 1,4 Mb, download 11 Mb. Trzymają parametry odkąd wprowadzili światłowód. Nie mogę narzekać, Miałem trochę problemów z kablówką, dopiero jak zmienili dekoder na Motorolę, zaczęła z sprawować się idealnie:))
Ja mam net na kablu, a TV kablowej się pozbyłem przed miesiącem i korzystam z talerza Polsatu.
Dzień dobry:))) Wiecie wszyscy, że Aloszka śpiewał i śpiewa wiele piosenek Wysockiego, szczególnie z okresu “odesskiego”, gdy Wołodia właśnie te….. jak by tu po polsku ….o, “cwaniackie” piosenki często wykonywał, a znaleźć je strasznie trudno. “Murkę” znalazłem, ale innych nie. Może ktoś z Was znajdzie?