Odwiedziło nas

  • 3 601
  • 96 371
  • 82 895

Kalendarz

marzec 2011
P W Ś C P S N
« lut   kw. »
 123456
78910111213
14151617181920
21222324252627
28293031  
Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Slideshow

Nie możemy wyświetlić tej galerii.

Lajkonik i nagła odwilż

Pan Ignacy Lajkonik zerwał się z łóżka na pierwszy dźwięk budzika. To był TEN dzień. Pospiesznie się ogolił, umył i włączył ekspres do kawy. Czekając na pierwszą poranną filiżankę, wykonał dwa telefony; porozumiewał się z rozmówcami za pomocą półsłówek i skrótów przypominających bardziej szyfr niż normalną rozmowę. Przegryzł niezdrowym batonikiem, wychylił kawę, zerknął na zegar i czym prędzej wskoczył w ubranie. Założył płaszcz i pędem wybiegł z mieszkania. Najbliższe kilka godzin miał spędzić niezwykle pracowicie, na finalizowaniu niezwykle delikatnych przygotowań, trwających już od kilku tygodni.

Słońce zachodziło, kiedy pan Lajkonik wsiadł do samochodu i ruszył w kierunku lotniska, a gdy wysiadał przed terminalem „Przyloty międzynarodowe”, na zewnątrz było już całkiem ciemno. Samolot z Moskwy spóźnił się, na szczęście niewiele; pan Ignacy czekał cierpliwie, aż pasażerowie przejdą przez kontrolę paszportową, odbiorą bagaże i przejdą koło leniwie opartych o barierki celników… Wreszcie za małżeństwem w średnim wieku – on w eleganckim flauszu i okularach ze złotymi oprawkami, ona w futrze i z rumieńcami na policzkach – pojawiła się niewysoka postać zakutana w płaszcz i kolorowy szal, a pan Lajkonik poczuł, że coś się w nim łamie. Zrobił krok naprzód i otworzył szeroko ramiona. Spod szala wyjrzała uśmiechnięta twarz pani Chandry i już po chwili stali, obejmując się mocno, tak jakby chcieli już nigdy się nie rozstawać.

Ta pierwsza chwila była tak piękna, że trwała jakieś dwa miesiące. Subiektywnego czasu pana Ignacego i pani Chandry, ma się rozumieć, bo w rzeczywistości dla wszystkich pozostałych minęło kilka minut. Po tych dwóch miesiącach, kiedy wreszcie nacieszyli się momentem spotkania, pan Lajkonik chwycił za wózek z (jakże licznymi) walizkami i poprowadził szczęśliwą panią Chandrę do wyjścia. Szczęśliwą, ale zmęczoną, ponieważ lot z Indii trwał kilkanaście godzin, a na lotnisko do Delhi też trzeba było dojechać. Poza tym dawał o sobie znać jet lag, czyli zaburzenia spowodowane nagłą zmianą strefy czasowej – i pani Chandrze oczy same się zamykały.

Pan Ignacy prowadził samochód w milczeniu, ponieważ pani C. zasnęła na fotelu pasażera, ale musiał przyznać, że już dawno mu się z nikim tak dobrze nie milczało. Zajechali na osiedle i pod blok pani Chandry. Pan Lajkonik pomyślał chwilkę i uśmiechnął się do siebie. Zgasił silnik, wyszedł z samochodu, otworzył drzwi pasażera i delikatnie wyjął drobną panią Chandrę z wnętrza, otuliwszy ją uprzednio szalem. Wziął ją na ręce i poniósł przez chodnik i klatkę schodową. Nie miała nic przeciwko temu – na sekundę otworzyła oczy, kiedy pan Ignacy wyciągał ją z samochodu, uśmiechnęła się sennie i mruknęła: „Ty wariacie!”, po czym spała dalej. Pan Lajkonik poczuł się, jakby mu u pleców wyrosła para skrzydeł, i to bez napoju z bykiem, więc niemalże wbiegł po schodach na górę. Nie czując zupełnie, że niesie w ramionach drugą osobę.

Zatrzymał się przed drzwiami i zapukał w nie ostrożnie czubkiem buta. Uchyliły się po cichu, a pan Ignacy ze swoim słodkim ciężarem wsunął się do mieszkania pani Chandry. Wymienił porozumiewawcze spojrzenie z nieznanym Czytelnikom młodym człowiekiem, który kciukiem pokazał, że wszystko jest w najlepszym porządku. Następnie młodzieniec cichutko opuścił mieszkanie, a pan Lajkonik przeniósł panią C. do sypialni i umieścił na łóżku, a tak delikatnie, że się nie obudziła. „Odwrotnie niż ze Śpiącą Królewną” pomyślał z czułością „Nie wolno budzić przez najbliższe sto lat”. Troskliwie zdjął z pani Chandry szal i okrycie (tudzież gustowne buty z małych stóp), przykrył ją ciepłym kocem i na paluszkach wyszedł do drugiego pokoju.

Kiedy – po ładnych kilkunastu godzinach – pani Chandra się obudziła, w mieszkaniu było przytulnie i ciepło. Z kuchni niosły się smakowite zapachy oraz głos pana Ignacego. Wsłuchała się w nie uważnie i uśmiechnęła. – Ach śpij, kochanie! Gwiazdkę z nieba, jeśli chcesz, dostaniesz – nucił pan Lajkonik, niegłośno, ot, żeby pani C. lepiej się wyspała. Uznała, że jej się to udało i popatrzyła w okno. Niewiele zobaczyła, bo do wysokości pół metra było zabite śniegiem, od góry zasłaniała je girlanda sumiastych sopli, a sądząc po delikatnym dźwięku, który niósł się od jego strony, na dworze trwała solidna zamieć. – No tak – westchnęła – skończyły się podzwrotnikowe klimaty, witaj, zimo…

Wstała, przywitała się serdecznie z panem Ignacym i spędziła godzinkę w łazience, doprowadzając się do porządku. Kiedy wyszła, świeża i pachnąca dalekowschodnimi wonnościami, na stole stał już obiad – szwedzkie klopsiki z borówkami. – To tak na odmianę po indyjskiej kuchni – uśmiechnął się pan Ignacy – A poza tym bardzo a propos – i tu ruchem głowy pokazał jej okno, podobnie zaśnieżone jak to w sypialni. Zjedli ze smakiem, siedli na miękkich pufach niedaleko bauhinii i sączyli kawę z korzennymi przyprawami i startą skórką pomarańczy, aromatyczną, słodką i mocną. Pani Chandra opowiadała, jak się rozwinęły sprawy w Indiach, co wchodzi w skład spadku i kogo pozostawiła na miejscu, żeby zarządzał firmą. Część tych rzeczy pan Lajkonik już wiedział, ale teraz pani Chandra miała czas, żeby opowiedzieć mu o wszystkim dokładnie.

Skończyła opowiadać, kiedy zaśnieżone okna od zachodu zabarwiły się na ciemny róż. – A co u ciebie? – zapytała – Jak sobie dawałeś radę… Niewypowiedziane słowo „samemu” przeleciało pomiędzy nimi, a pan Ignacy wyraźnie je usłyszał. Westchnął, uśmiechnął się i rozłożył ręce w geście „to nie było takie straszne”. – Wiesz – powiedział – Przez ten cały czas, kiedy byliśmy daleko, czekałem na ten dzień, kiedy wrócisz. Miałem nadzieję, codziennie coraz większą… I coraz bardziej za tobą tęskniłem. A teraz, kiedy już jesteś, czuję, jak to, co jest między nami, rozpala się coraz większym ogniem, jest coraz gorętsze… – I pan Ignacy mówił i mówił, a pani Chandra słuchała go z szeroko otwartymi oczami, bo nigdy dotąd nie powiedział jej tak dużo o tym, co do niej czuje i to jeszcze tak pięknie. I w końcu zauważyła, że w pokoju robi się coraz jaśniej. To śnieg, zalegający na parapetach okien, topniał w tempie przyspieszonym – i to samo działo się z festonami sopli. Pani Chandra wstała i podeszła do okna. Teraz za oknem już prawie nie było śniegu ani lodu. Przenikliwy wiatr najwyraźniej ucichł, a zachodzące słońce podświetlało na różowo krajobraz jeszcze nie wiosenny, ale już nie zimowy. Tak, za oknem panowało całkiem optymistyczne przedwiośnie! Odwróciła się i popatrzyła na pana Ignacego wzrokiem, w którym całkiem wyraźnie było widać podziw… zwłaszcza dla temperatury jego uczuć.

Pan Lajkonik wyszedł z bloku pani C. grubo po zmroku. Odwrócił się jeszcze ku wyróżniającej się między balkonami przeszklonej werandzie i podniósł dłoń. Szczupła postać w jednym z okien powtórzyła ten gest i dopiero wtedy pan Ignacy odwrócił się i poszedł do domu, szczęśliwy tak, jak chyba dawno już nie był. Pod swoją klatką przystanął na chwilę, jakby sobie o czymś przypomniał. Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał numer.

– Przepraszam, że o tej porze, ale spisaliście się panowie na medal!
– …
– Tak, wszystko zadziałało, jak trzeba, z odmrażaniem włącznie.
– … … …
– No oczywiście, że możecie to wykorzystać w pracy dyplomowej! Nie mam nic
przeciwko!
– …
– Tak, proszę pana, bez problemu mogę wam wystawić referencje. Do kogo zaadresować? Dziekan Wydziału Chłodnictwa i Klimatyzacji? Świetnie! Jutro po południu pismo będzie do odbioru. Dziękuję jeszcze raz – i dobranoc!

_____________

Tekst chroniony prawem autorskim (wszystkie części cyklu o p. Lajkoniku). Opublikowany w witrynie www.kontrowersje.net oraz na blogu www.madagaskar08.blog.onet.pl . Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie i przedruk tylko za zgodą autora.

No comments yet to Lajkonik i nagła odwilż

  • Quackie

    Dzień dobry. Jak się nie ma pod ręką wiedźmy (pozbawionej laptopa w trybie nagłym a niepożądanym) ani dżinna (specjalizującego się w działaniach dotyczących ciepłych krajów), to się bierze fachowców z Politechniki. A co!

  • Quackie

    Kurrrczę. Okazało się, że za parę minut muszę wybyć w sposób całkowicie nieplanowany wcześniej na godzinę lub dwie. : (

  • ~pan.

    Wszyscy o wiośnie myśla, nie wyłączając pana L.Te szwedzkie klopsiki – potrawa intrygująca. Muszę z pomocą guglacza sprawdzić czy na widok receptury moje kubki smakowe tęsknie się obślinią.Prawdziwy hedonista z pana Lajkonika, Mam nadzieję, że przy śpiewaniu nie fałszuje 🙂

    • Quackie

      Już jestem! Dziękuję za pocztę, dała do myślenia, zaraz uwzględnię : )))) Fałszować to nie, ale za to dość rzadko się goli (to wada?) ; ))

    • Quackie

      Aha. Klopsiki. W wersji masowo-przemysłowej można je dostać w restauracjach IKEA, ale dopiero dobrze zrobione domowe, z domowymi borówkami… Mmmm.

  • wiedźma

    Panowie od klimatyzacji odmrozili również pana Lajkonika :))))….. płynnie i pięknie opowiedział o swoich uczuciach :)))

    • wiedźma

      .. och, wiem, ze to ta długa tęsknota….. :)))) ale skojarzenie niecałkiem chybione? :)))

    • Quackie

      Hmm, to raczej on, zaczynając mówić, nacisnął dyskretnie guziczek na pilocie z napisem “odmrażanie”, ale niewątpliwie włożył w przemowę tyle żaru, że efekt naokienny był tylko częściowo wywołany sztucznie : )

  • ~Tetryk56

    Figlarz z pana Lajkonika! Musze przyznać, że w miarę jak go poznajemy, coraz bardziej fascynuje mnie bogactwo jego osobowości. Skąd to się bierze u drobnego starszego pana???

    • Quackie

      Pan Lajkonik ma tę cudowną właściwość, że nie jest do końca określony. Może i drobny, ale bez przesady, żeby przenieść panią C. na rękach do mieszkania, to sobie poradzi. Może i starszy, ale jeszcze nie emeryt. Ma siostrzeńca na studiach, to prawda, ale czy pani Monika jest od brata młodsza, czy starsza? A jeżeli starsza, to o ile? A może każdy czyta Lajkonika po swojemu i przydaje mu cech, jakie sam chciałby widzieć? Tak to, proszę Tetryka, w baśniach bywa ; )

      • ~Jasmine

        Tak to w baśniach bywa…Bo w bajce to nie będzie cud, że księcia los z Kopciuszkiem splótł…

      • ~Tetryk56

        Przyznam się, że chciałem tu rzucić cieniutką aluzje do tego, że bohater bogactwo wewnętrzne dziedziczy głównie po swoim Autorze – wpływ środowiskowy (czytelnika, znaczy się) jest tu niewielki i najczęściej sprowadza się do zauważenia.

        • Quackie

          I tak, i nie. Autor bardziej się bawi w “co by było, gdyby…” niż w pełni rzuca własne bogactwo wewnętrzne (i SKROMNOŚĆ!!! Proszę o NIEJ nie zapominać! ; ) jako projekcję w postaci bohatera. Zresztą na kontro w opisie całości, tym będącym “ponad” odcinkami (ktokolwiek to czytał?) wyraźnie napisałem, że to o everymanie : )

      • ~Markiz de Mumia

        Yola na kontrowesjach wspomniał, że nie jest to tekst dla samców alfa.Ja ta diagnoze rozbuduje – to w ogole nie jest tekst dla samców. Jezeli Pan Lajkonik jest taki niedodefiniowany to może warto z niego zrobic lesbijke. Wyjda poza slowa moze) ale mogę pogryzac zórawine, która jak twierdza Szwedzi, jest doskonała na układ moczo — i że sie tak wyrażę -płciowy.

  • Quackie

    Coś się krzaczy na Onecie, już dwa razy odpowiedziałem Markizowi i nic, nul, pustka! >:^ [

    • ~Markiz de Mumia

      A co tu odpowiadać. Ty piszesz ładnie o “mgle”. Ja jak pisze to pisze o maczudze.Może nazwij kolejną serie “mgly zycia”. Oddadza nastroj tekstów.

      • Quackie

        Ee, może ambitniej. Ptaki ciernistych krzewów? Co, ktoś to już wykorzystał? No niemożliwe. Może “M jak mgła”? Albo “Na dobre i na mgłę”?A odpowiedziałem – powtarzam po raz trzeci i ostatni:Na kontrowersjach jest już wystarczająco tekstów dla samców alfa.Takich, co to co drugie słowo na ka, na cha i na d$#%pa.Dlatego Lajkonik tam jest pod prąd i pod tendencję.A lesbijki z niego nie zrobię i proszę nie sugerować. Może i miałbym wtedy wsparcie lobby LGBT, a to głośne i medialne lobby, ale jakoś mi nie zależy.

        • ~Markiz de Mumia

          Korcą Cię plagiaty tytułów?Mylisz alfe z chamstwem. A mnie w chamstwie interesuje cos innego, co spowodowało że u tak wrazliwego czlowieka, za jakiego uważałem Kuraka, tyle chamstwa, co sie musi zwalic na człowieka by dojść do takiego momentu i co jeszcze nastapi.Znasz sposób to mu pomóż. Tylko jak. Będziesz wytykać to Cię zbanuje, Bedziesz przytakiwać to jeszcze bardziej spotegujesz objawy a i sam sie upaprzesz. Nie mam recepty. Szkoda i jego umysłu i jego.

        • ~wiedźma

          popieram ! Metroseksualnego też nie rób z Lajkonika. Niech sobie będzie niedościgły, nawet dla samców alfa :))))

  • ~all_a

    Festonami sopli… Cudnie:))) Niebo złote ci otworzę…Iii.. jak to Krzyś B pisał …Kantyczki deszczu ci przyniosę.:)PS Ach śpij- cie kochani.. Jednak gwiazdki z nieba – nie obiecuję.. Zdrowego życzę…:)))

  • ~wiedźma

    Najwyższa pora zapalić lampkę i powiedzieć : dobranoc….. :)))) już sobota, więc wszyscy się wyśpią ?:)))

  • ~all_a

    Dzień dobry, gaszę lampkę, jakby coo:))) Jasminko; Wiedźminka przecież pisała, że zmiany są wskazane. Się więc proszę nie czepiać i równie rankiem zerwać. Raz na jakiś czas. Przynajmniej:))))

  • wiedźma

    Dzień dobry ! Lubię porannego Skowronka :)))) I wcale nie chcę tego zmieniac :)))

    • korab1

      DzieńDobry:)) Pan Lajkonik zafundował mi dylemat, wpierw się myć czy golić ???

      • ~Markiz de Mumia

        seta, a jak sie dlonie uspokoja – browar.

      • wiedźma

        Witaj Stateczku….. pan Lajkonik najpierw się ogolił, a Ty jak wolisz ?:)))

      • Quackie

        Dzień dobry. Nie wiem, jak Lajkonik, ale ja się najpierw myję, wtedy podczas golenia jest szansa dodatkowo wyschnąć (dotyczy zwłaszcza włosów na głowie) ; )

        • ~Markiz de Mumia

          a po depilacji będziesz miał suchutkie jak pieprz

          • Quackie

            Właśnie się nad tym zastanawiam, żeby usunąć całe owłosienie z ciała (kontrolowane podpalenie gazu w pomieszczeniu załatwi sprawę dużo szybciej niż depilacja), a powstałe gładzie – nawoskować. Wtedy woda W OGÓLE nie będzie się trzymać, tylko spłynie w całości i zaoszczędzę na ręcznikach.

            • ~Markiz de Mumia

              Jeżeli pomysłu nie opatentujesz, to ja tez. Tyle ze gromnica.

            • wiedźma

              BARDZO kontrolowany musiałby być ten gaz:(( wiem coś o przypalaniu papierosa ( i włosów) od palinika :((

              • Quackie

                Wystarczy stanąć na samej krawędzi zasięgu, tak żeby nie dotykać kuli ognia, a włosy się spopielą od samego tylko żaru : ) Znajomy czystym przypadkiem stracił w ten sposób wszystkie włosy na głowie podczas kąpieli (piecyk).

        • wiedźma

          ale napisałeś,że lajkonik najpierw się golił….. być może to było wyjątkowo w taki dzień :)))

  • Incitatus

    Dobry wieczór:))) Jak minął dzień??:)

  • ~all_a

    Panowie już po depilacji czy może – po opaleniu??? :)))) Kto lubi tatara??? Normalnie Madzia G. przesadza:( “Striptiz gęś.”.:)))) a i p.Ignacy kusi klopsikami szwedzkimi i co? Do Wrocka mam jechać?? Albo do Mszyny:)))

    • Quackie

      Niee, nigdzie nie jechać, dietetyczność zachować! Przyrzekam, że już nie będę! (a tatara lubię, zresztą własnoręcznie przyrządzam, w przypadkach skrajnych z morlińskiego “gotowca”, ale nie powinienem, raz że surowe i niebezpiecznie, dwa że wołowina i szalone krowy, trzy że czerwone mięso i przeróżne inne chorupska wywoływane przez).

      • ~wiedźma

        Trzeba zachować filozoficzny spokój Kwaku; powszechnie wiadomo, ze najbardziej szkodzi nam samo życie :))))

      • ~all_a

        Quacku, a widział Ty… te pyszności na talerzach?? I jak tu dietę zachować??:( Mniaaaam!!! Może jednak nie przestawaj:))))

  • ~wiedźma

    Wolna od obowiązków i gości zaglądam na Wyspę……. samotnie 🙁

  • ~all_a

    Kolorowych i porządnego odpoczynku zmęczonym.. Dobranoc:)))

  • ~wiedźma

    To wyszło jak prowokacja:))) niecałkiem niezamierzona :)))

    • ~wiedźma

      .. moja kocurka chyba rozumie po co wpycham jej do gardła pigułki, bo nie protestuje ! jestem aż zaskoczona :)))))

      • Quackie

        Widać ma zaufanie, chyba że poprosiłaś o telefoniczną konsultację doktora Dolittle? ; )

      • ~Jasmine

        Zwierzęta są bardzo mądre Wiedźminko. Wiedzą co dla nich dobre.O swoich wolę nie pamiętać, bo tęsknica jak za ludźmi, którzy odeszli mnie weźmie.Przypomniałaś mi pieska przyjaciela. Nosówka. W tamtym czasie i miejscu wyrok. Sam przychodził i przypominał, że czas na zastrzyk. Wyzdrowiał. Żył długo i szczęśliwie. Nie jedno opowiadanie można by o nim napisać. Np. jak przyprowadził do domu bezdomną suczkę, wprost do swojej miski…itp., itd…

  • Quackie

    Dobranoc! Dochodzi dwudziesta trzecia, wiadomości w Trójce poda państwu… miś. Nie chce podać? A to szkoda…

  • wiedźma

    Dobranoc…… lampka już zapalona, świeci łagodnie jak świeca…. dobrych snów :)))

Leave a Reply to Quackie Cancel reply

You can use these HTML tags

<a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <s> <strike> <strong>